Jeśli chodzi o mnie to o
"Zimnym ogniu" powiem zdecydowanie więcej pochlebnych słów, aniżeli o omawianych równolegle
"Nocnych dreszczach", bo cóż tu kryć,
"Cold Fire" jest powieścią znacznie lepszą
A i więcej szczegółów pamiętam o rzeczonej książce, mimo iż ostatni raz czytałem ją dobrą dekadę temu, jak nie więcej
Niniejszy utwór w zasadzie można podzielić na dwie odrębne historie ? w pierwszej z nich mamy niesamowite interwencje Jima Ironhearta, oraz
gazeciarskie [
] śledztwo Holly Thorne
. W drugiej zaś odsłonie mamy posępny wiatrak i tajemnice rodem z
X-Files .
"Zimny ogień" jest więc połączeniem dramatu sensacyjnego o dużej dawce dynamicznej akcji z powieścią psychologiczną z elementami grozy, w której to wiedziony tajemniczym ratunkowym impulsem bohater próbuje rozwikłać zagadkę swojej przedziwnej osobowości, nie mając pojęcia czym są powodowane zarówno jego interwencje, jak i nawiedzające go koszmary
Od siebie powiem, że nieco bardziej podobała mi się ta pierwsza połowa
"Zimnego ognia", ale kto wie, czy teraz po latach historia rozrywająca się w wiatraku nie przyniosłaby mi równie wielkiej satysfakcji?? - pewnie zwróciłbym baczniejszą uwagę na warstwę psychologiczną wydarzeń zawartych w wątku o Nieprzyjacielu
.
W powieści tej przede wszystkim podobała mi się dynamika i tajemniczość, jakie zionęły z każdej akcji ratunkowej Jima
. Autor tak to kapitalnie opisał, że aż wydawać by się mogło, iż czytelnik sam uczestniczy w tych pełnych dramaturgii sytuacjach - o czym, jak widzę powyżej i Ty
Kujot wspominasz
Jeśli miałbym rozdawać laury dla tych niesamowitych wyczynów Jima - ale nie ze względu na jego zasługi, bo każda z nich jest równie cenna, ale pod kątem trzymania czytelnika w napięciu, to wybrałbym...
tę akcję na pustyni
Mojave, gdzie bohater musiał uratować matkę i córkę z rąk zdeprawowanych bandziorów
. Najpierw ta błyskawiczna podróż Chevroletem Camaro, a potem już potyczka z facetem-z-węzłem-na-kutasie [tyle lat minęło od ostatniego czytania, a nadal mnie to bawi
] i jego kompanem przy aucie kempingowym, to już klasa sama w sobie
. Emocje na całego, gdy tak walcząc o życie podchodzili się nawzajem, aż do ostatecznego starcia i uwolnienia kobiet!! I gdyby nie obecność Jima pewnie podzieliłyby los wszystkich tych, których imiona widniały na kasetach porno znalezionych w środku
roadkinga, jakim podróżowali oprawcy...
.
Poza interwencjami Ironhearta ciekawie również zazębia się wątek spotkania z dociekliwą Holly Thorne, pierwotne zobojętnienie bohatera na jej osobę i unikanie rozgłosu, przy jej jednoczesnym wtrącaniu nosa w nie swoje sprawy
. Bardzo mi się spodobał splot losów tych dwojga i stopniowe otwieranie się Jima na pomocną dłoń Holly ? co jak wiemy, później zaowocowało wspólnym dzieleniem losu w wiatraku
.
Jeśli już mowa o wiatraku, to tam z kolei dynamizm
"Zimnego ognia" gaśnie niemal zupełnie, natomiast zaczyna się nieznana groza i odkrywanie tajemnic z przeszłości, zakorzenionych gdzieś głęboko w zakamarkach pamięci Jima... pamiętam, choć nie tak dobrze, jak tę pierwszą część powieści, że udzielała mi się tam spora dawka niepokoju, związana z rozwikływaniem zagadki tożsamości Jima
. Przypominam sobie też jakiś motyw ze szpitalem, ptakami i rodziną Ironhearta pod koniec utworu, ale są to już zbyt mgliste wspomnienia, abym mógł coś więcej o nich napisać
.
O ile cała powieść to bardzo dobra rozrywka czytelnicza obfitująca w wiele emocjonujących zdarzeń i opisów [jakie uwielbiam u Deana, a już szczególnie to zobrazowanie panoramy południowej Kaliforni
]...
o tyle sama końcówka, tzn. ostatnie dwie strony, niesie za sobą element dosyć fantastyczny i trącący w dużej mierze Supermanem
, ale zważywszy na zdolności Jima autor za bardzo nie mógł inaczej sfinalizować tej historii... ewentualnie wydawca mógł wyrwać te dwie strony
i zakończyłoby się w niedopowiedzeniu, co nieraz bywa lepszym zwieńczeniem
.