Tytuł oryginalny: From the Corner of His Eye
Rok wydania: 2000
Rok wydania (PL): 2001
Barholomew Lampion przyszedł na świat w Bright Beach, w Kalifornii. Jego narodzinom towarzyszyły zadziwiające wydarzenia i wszyscy zgadzali się, że niezwykłe oczy chłopca są najpiękniejsze na świecie. Tego samego dnia, tysiące mil dalej, pewien okrutny i bezwzględny człowiek dowiedział się, że ma śmiertelnego wroga o imieniu Bartholomew. Nie wie, kim jest ten wróg, wyrusza jednak na poszukiwanie, które stanie się celem jego życia...Witam ponownie fanów Deana!
Dzisiaj skończyłem morderczą walkę z tym utworem, raptem tylko 680 stron! Szczerze muszę przyznać, że ciężko było przebrnąć przez tę książkę, ale zwalę to na fakt, iż to pierwsza taka cegła w moim życiu.
Pierwsze wydanie tej książki w Polsce ukazało się za pośrednictwem wydawnictwa Prószyński i S-ka w 2001 roku, natomiast te czytane przeze mnie to wydawnictwo LiBROS z 2002 roku.
Trochę obawiałem się powieści "Kątem oka" ze względu na niektóre komentarze Xaviera.
Już nie raz wspominał przy okazji innych wątków, że to nietypowa i wymagająca lektura. Ale cieszę się z faktu sięgnięcia po nią akurat teraz, gdyż całkowicie zmieniła mój pogląd na twórczość Deana. Zafascynowany do tej pory powieściami z wartką akcją, gdzie nudzie mówimy do widzenia, byłem totalnie zaskoczony jej pozytywnym odbiorem.
A więc czas na parę słów o samej treści książki. Opowiada nam ona o losach dwóch rodzin, Lampion'ów i White'ów, których losy powiązane zostały przez psychopatycznego mordercę Enocha Kaina Juniora i tropiącego go detektywa - Thomasa Vanadiuma. Kiedy na świat przychodzi Bartholomew, syn Joego i Agnes Lampion, w Juniorze budzi się niepohamowana żądza jego unicestwienia. Wydaje mu się, że Barty stanowi dla niego realne zagrożenie, które doprowadzi w przyszłości do jego zguby. Od tej chwili stanie się to jego głównym celem w życiu, odnaleźć i zabić Bartholomew. Za wszelką cenę.
O samej fabule można by napisać trochę więcej, ale jest ona tak ciekawa i obszerna, że grzechem jest zdradzanie jej w najmniejszym szczególe. Ogrom postaci i mnogość wątków znajdujących się w tej książce, wystarczyłaby spokojnie do napisania dwóch odrębnych powieści. Można się w niej momentami pogubić.
"Kątem oka" posiada w sobie prawie wszystkie cechy, które uwielbiam w prozie DK, a nawet jeszcze więcej, coś nowego i ulotnego, coś czego nie znalazłem w innych jego powieściach. Jest wielotorowość fabuły łącząca różne style literackie, nadprzyrodzony aspekt, wspaniałe portrety psychologiczne postaci, a wszystko to razem wzięte okraszone zostało niezwykłą dawką uczuć i emocji, towarzyszącą bardziej powieściom obyczajowym, czy nawet sagom rodzinnym. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie mną targały huśtawki uczuć podczas lektury. Jak bardzo przeżywałem wszystkie niepowodzenia i radosne chwile bohaterów powieści. Normalnie doszedłem do wniosku, że siedzi we mnie strasznie romantyczna dusza.
I wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że w połowie książki straciłem chęć jej czytania.
Po prostu nuda jaka wyziera z tej powieści w pewnych momentach, potrafi przyćmić wszystkie wspaniałości w niej zawarte. Według mnie jest to wina zbyt obszernych opisów. Pomimo tego, że są bardzo dobrze napisane (mam wrażenie, że styl pisania DK jest jeszcze doskonalszy), ich ogrom przytłacza. Autor potrafi wpleść w fabułe praktycznie wszystko, poprzez aktualne zmiany społeczne i polityczne, zmieniające się trendy w modzie, muzyce i sztuce, a na opisach najbliższego otoczenia przyrody i najdrobniejszych przemyśleniach bohaterów kończąc. O ile dogłębne poznanie głównych bohaterów mogę zrozumieć, to nie bardzo rozumiem kreowania szczegółowych portretów mało znaczących postaci. Ale być może taki był zamysł autora, pisząc książkę na pograniczu tysiąclecia, otwierającą nowy rozdział w jego życiu i twórczości.
Tak więc, przełamawszy się i przebrnąwszy przez półmetek, przystąpiłem do dalszej lektury. I dobrze, że tak się stało. Ostatnie 150 stron (może więcej), przeczytałem dosłownie na wdechu. Ilość pozytywnego ładunku jaki niesie ta powieść jest niesamowita, wydaje mi się, że co niektórzy płakali by przy jej lekturze jak bobry.
"Kątem oka" to powieść oparta w głównej mierze o wątek religijny, a który pomimo tego, że sam jestem niewierzący, nie przeszkadzał mi zupełnie w jej odbiorze.
Jeśli chodzi o bohaterów tej powieści, to mamy ich całe mnóstwo. Wymienię tylko tych najważniejszych: Tom Vanadium - detektyw (były ksiądz), Agnes Lampion "Placuszkowa Dama" - matka Bartholomew, Celestina White - córka wielebnego Harrisona i Grace, Wally Lipscomb - lekarz Celestiny, Edom i Jacob Isaacson - bracia Agnes, Enoch Cain Junior - czarny charakter, Bartholomew i Angel - dwójka cudownych dzieci o niebywałych zdolnościach, Paul Damascus - wdowiec, sąsiad Lampionów, i wiele wiele innych.
Godna uwagi jest postać Juniora. Na jego przykładzie autor pokazał szczegółowy proces tworzenia się zwichrowanej osobowości. Jakże diametralnie różne od siebie są dwa wizerunki Juniora, ten po popełnieniu pierwszego morderstwa w odniesieniu do tego ze sceny finałowej. Niesamowity portret psychologiczny nam tu DK zaserwował.
Mógłbym jeszcze tak długo pisać o tej powieści, ale nie chcę Was zanudzić na śmierć!
Także poza tym jedynym mankamentem, w postaci wyzierającej gdzieniegdzie z książki nudy, jestem nią po prostu zachwycony.
Niby ten sam stary Dean, a zupełnie w innym wydaniu. Ciekawe czy znajdzie się ktoś na naszym forum, kogo ta książka również zachwyci? Pozdrowionka!