"Jedyną ocaloną" czytałem bardzo dawno temu i muszę przyznać, że niewiele pozostało w mej pamięci z jej lektury.
Ale może to i dobrze, przynajmniej miałem wrażenie jakbym czytał ją po raz pierwszy.
Kiedyś uważałem ten tytuł za jeden z lepszych, a ponowna lektura chyba to potwierdziła.
Jest to historia Joego Carpentera, który nie może pozbierać się po stracie żony i dwóch córeczek. Zginęły w katastrofie lotniczej rejsu 353 na pokładzie Boeinga 747. Kiedy w pierwszą rocznicę śmierci pojawia się na grobach swoich bliskich, spotyka w dziwnych okolicznościach pewną kobietę, która nadaje nowy sens jego życiu. Od tej chwili zaczyna się prywatne dochodzenie Joego dotyczące okoliczności lotu nr 353, niesamowity ciąg zdarzeń, który odmieni całkowicie jego dotychczasowe życie!
Zgodzę się tu z Jackiem, że "Jedyna ocalona" przypomina trochę "Nieznajomych", co prawda brakuje w niej tej wspaniałej wielowątkowości fabularnej, ale posiada podobny klimat i prawie do samego finału trzyma czytelnika w napięciu. Intensyfikacja wrażeń rośnie współmiernie do rozwoju fabuły, prywatna krucjata Joe wydaje się przynosić więcej pytań niż odpowiedzi, a jej okoliczności wskazują na udział w sprawie sił nadprzyrodzonych.
Dopiero sam finał rozwiewa wszystkie nasze wątpliwości i odkrywa przed nami wszystkie karty. Co prawda zakończenie jest otwarte i jak najbardziej nadające się do tego aby napisać kontynuację "Jedynej ocalonej".
Wspaniale skonstruowana jest postać Joe Carpentera, szczególnie w początkowej fazie powieści, w której żal po utracie najbliższych dosłownie wylewa się z kart tej książki, ma się wręcz wrażenie odczuwania fizycznego bólu wywołanego tą okrutną stratą!
Dzięki temu, że jego postać stanowi główną oś fabuły i praktycznie nawet na moment się z nim nie rozstajemy, Joe wydaje się być bardzo naturalnym i realnie postępującym bohaterem.
"Jedyna ocalona" to świetne połączenie powieści detektywistycznej, intrygi szpiegowskiej, thrillera i horroru, oraz powieści fantastyczno-naukowej. Na dodatek to wszystko okraszone jest wielką dawką enigmy i tajemnicy!
Niesamowite wrażenie robią również opisy samej katastrofy, aż ciężko wyobrazić sobie taką skalę zniszczeń, przerażający widok!
"Jedyna ocalona" to kawał dobrej lektury, niesamowicie wciągająca, ciekawa, zaskakująca i co najważniejsze nie ma w niej krzty nudy!
Jak najbardziej nadaje się na początek znajomości z twórczością Deana, zgadzam się tu z amerrozzo w całej rozciągłości.
Gorąco polecam!