JXB bój się boga -
Przy Blasku Księżyca to chyba jedna z najgorszych książek Koontza jaką miałem okazję przeczytać i chyba wystawiłem jej ocenę poniżej 5/10, a na taki tytuł trzeba na prawdę zj...ć ksiażkę
Dlatego napisałem, że
"Fałszywa pamięć" znacznie przewyższa to dziwadło jakim jest
"Przy blasku księżyca" .
Z tych nowo stylowych i napisanych w tym okresie i także cegieł mam w kolejce jeszcze
Kątem Oka - możesz mi coś o niej powiedzieć? Szarpać się na nią?
.
Szczerze?? Jak dla mnie był to baaardzo ciężki orzech do zgryzienia, ale spotkałem się także z opiniami sympatyzującymi tej książce
. Właśnie okres twórczy Koontza z lat 2000-02 uważam za jakiś baśniowy
bajkoland, a w
"Kątem Oka" aż mnie mierziło od tych cudownych dzieci i wielopokoleniowej sagi rodzinnej, które to motywy ciągną się jak flaki z olejem przez całą treść
. Ale czarny, popierd...ny na maxa charakter jest niczego sobie i to właśnie on wraz ze swoimi pasjami trzymał mnie w ryzach, aby dobrnąć do końca tego czytadła [choć z samego końca to boki można zrywać
]. Na mój gust książka kiepska z paroma ciekawymi odskoczniami od ogólnej mdłości
. Ale jak to się mawia, o gustach się nie dyskutuje
.
Zaczynają mi się kończyć już Koontze - i to nie tylko na półce, ale ostatnio przeglądając Allegro z wpisem Dean Koontz niewiele tego było, co mógłbym sobie zakupić. Z jednej strony to fajnie, bo powoli zaliczam wszystkie pozycje, z drugiej gorzej, bo co będę czytał? A nowości ukazują się straszliwie wolno. Dopiero zapowiadane Mroczne popołudnie.
Zależy co ci jeszcze zostało do przeczytania
. Z nowszych
Amberowskich Koontzów fajne są
"Łzy smoka", które niebawem mają się także doczekać wznowienia w "Albatrosie"
.
"Zwierciadło zbrodni" / "Niezniszczalny" też zajebiste jest
. Oraz niegrube utwory Deana pozbawione genetyki, sci-fi i motywów a la
X-Files jak
"Ściana strachu", "Wizja", "Głos nocy" czy
"W okowach lodu" . Pewnie coś z tej listy masz jeszcze przed sobą - od siebie polecam
. Aha, i jeszcze zbiór opowiadań
"Trzynastu apostołów" jest lekturą obowiązkową dla fana Deana - fajna przekrojówka jego twórczości od gniotów po perełki
.
Wracając do wcześniejszych, genetycznych wariatów Koontza - zawsze podobało mi się, że strasznie szybko chudli, jak się regenerowali - chciałbym coś takiego z racji tendencji genetycznych do tycia:) Sporo też było zboczeńców tak zboczonych, że nawet nie interesował ich seks:) Doktor Ahriman miał przynajmniej mniej więcej zdrowy popęd:) Bo na przykład czarny charakter Mrocznych ścieżek serca Roy (nazwiska nie pamiętam) był tak zryty, że godzinami siedział i patrzył jak jego towarzyszka sama się zabawiała:)
Ta regeneracja, o której wspominasz też mi się zawsze podobała u świrusów koontzowych
. Zabił robiąc z morderstwa dzieło sztuki, stworzył ideologię nowego świata, nażarł się Snickersów pół tony i poczuł się jak w niebiosach
. Uwielbiam te pokrętne umysły, jakimi raczy nas Koontz
. I faktycznie z sexem zazwyczaj mieli ostro na bakier, traktując to doznanie jako coś odstręczającego, obrzydliwego i bluźnierczego
. Ahriman jednak jak sam zauważyłeś, chociaż pod tym kątem nie był spaczony, he he
. Natomiast Roy nazwiskiem Miro to debil pierwsza klasa, szczególnie za współczujące zabójstwa jakimi raczył swoje ofiary
.
Może by tak założyć pokoik, gdzie będziemy mogli wpisywać cechy wspólne, często obecne w książkach Koontza? Typu pies, ford... chyba coś takiego było na forum widmo.
Możemy coś pokombinować w tym kierunku; ja tam lubię sobie takie detale i smaczki wyszukiwać, tym bardziej gdy chodzi o ulubionego pisarza
.