Gotham Cafe

Foty, wspomnienia i takie tam :)

Hej, wszystkim zjazdowiczom  :).

Zanim zaczniecie opisywać swoje wrażenia ze zlotu, chciałbym napisać, że strasznie żałujemy, iż nie udało nam się pojawić w Kisielanach i zobaczyć z Wami po sześciu latach (a z częścią ekipy byłoby to po raz pierwszy), tym bardziej iż lokalizacja była w naszym zasięgu :(. Posypał nam się ten "długi" weekend i nawet nie mam ochoty wchodzić w jakieś drobiazgowe szczegóły, bo i tak mieliśmy z tego powodu spore stresy. Powiem tylko tyle, że zatrzymały nas niespodziewane okoliczności, w postaci mocnego przeziębienia syna (środa, czwartek), a potem (piątek po południu), gdy poczuł się już lepiej, to ostatecznie wyszła lipa z jednym zastępstwem u Kasi w pracy, mimo iż główkowaliśmy nad tym cały piątkowy wieczór i sobotni ranek, jak tu rzutem na taśmę przyjechać do Was. I tak naprawdę wyszła jedna możliwa opcja - przyjazd do Kisielan w sobotę o 12:15 i wyjazd stamtąd po raptem dwóch godzinach (podróż w obie strony zajęłaby nam około 9-ciu)... ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego pomysłu :(.

Także mam nadzieję, że nie pogniewaliście się na nas i że w przyszłości uda nam się jednak do Was dotrzeć choćby na trochę  :faja:.

A u mnie wyszła sytuacja zupełnie odwrotna. Miałem nie jechać, a ostatecznie pojawiłem się na chwilę na zjeździe. Tak mnie to gryzło, ze w tym roku nie uda mi się być na urodzinach, ze główkowałem juz na kilka dni przed zjazdem jak tu wyrwać się choć na jeden dzień. W środę byliśmy z Jula u lekarza, okazało się ze na chwilę obecną wszystko w porządku i raczej nie ma ryzyka urodzenia w ten weekend, dlatego pod wpływem impulsu, o 23:00 wsiadłem w autobus i pojawiłem się w Kisielanach o 8:00 rano w czwartek. Miejscówka REWELACYJNA, chociaz dopiero po powrocie uświadomiłem sobie, ze przez ten czas zwiedziłem tylko salon i atrakcje na zewnątrz. Pierwszy raz nie widziałem pokoi i ani razu nie byłem na piętrze, bo tak jak o tej 8:00 wszedłem do salonu i rzuciłem torby pod telewizor, tak juz tam zaległem. Tradycyjnie trochę za duzo alkoholu i chamskich zartów, ale oprócz tego tez bardzo duzo zabawy, ogromna ilość gier (na co trochę liczyłem, bo nie mam z kim w domu w Zombiaki pykać) i masa pozytywnej energii. Wróciłem do domu już wczoraj, ale byłem strasznie zmęczony. Dzisiaj niestety jest nie lepiej. Za stary jestem juz na więcej niz 2 noce, ale i tak bardzo się cieszę, ze wyrwałem się chociaz na część zjazdu. Trochę ryzykowałem tym wyjazdem, ale wszystko skończyło się dobrze. Dzięki za fajny weekend i mam nadzieję, ze kolejny zjazd (u mnie pewnie Sylwestra nie da rady, ale moze część kolejnej majówki) w tym samym miejscu, bo miejscówka najlepsza od bardzo dawna.

Wrzucam tez garść zdjęć. Jakby coś nie działało to pisać, bo zawsze mam problem jak to zablokować na linka na G+:
- ZDJĘCIA MANDO (https://plus.google.com/photos/100050203177775486406/albums/5874172140546914081?authkey=CIuiyqXZ8arwMw)

a moja Mimisia to była na tym zjeździe??  :D. bo na ani jednym zdjęciu jej nie ma ;).

Jest na jednym czy dwóch, ale jakoś tak ciagle gdzieś się chowa. Wrócą lepsze fotografy to się więcej zdjęć posypie i będzie i Miśka :D

Minął jeden dzień a jeszcze nie doszedłem do siebie.
Do Wrocławia dojechaliśmy około godz 22 i skończyło się na tym, że Tenar z Jackiem nocowali u mnie, teraz oni zwiedzają Wrocław a ja robię przy piwku przerwę w pakowaniu się.
Jak zwykle bardzo się cieszę z kolejnego udanego spotkania, jak zwykle znajdą się malkontenci ( Nocny ? ;) )
Miejscówka rewelacyjna lecz dojazd męczący i czasochłonny albo ja na starość coraz bardziej narzekam.
Mando sprawił nam ogromną niespodziankę przyjeżdżając, stary, sms z pytaniem o browarka o 9 nad ranem i twój widok bardzo mnie ucieszył :)
Spotkania po latach, nowe twarze i starzy druhowie, wszystkim razem i każdemu z osobna - serdeczne dzięki, trzymacie mnie przy zdrowych zmysłąch :):):).

Też już w zasadzie jestem po zjeździe. Wsadziłam Piotrka do pociągu, a sama siedzę sobie w Siedlcach w parku, czekając na autobus do rodziców. Zjazd był świetny, nie było w tym względzie żadnych niespodzianek - no może poza tym, że ta miejscówka jest NAPRAWDĘ rewelacyjna i myślę, że śmiało moglibyśmy tam jeszcze wrócić. Może udałoby się jednak zorganizować forumowego sylwestra?
Trochę szkoda, że byłam takim flakiem przez większość czasu, ale cholera chyba od tego okresu i hormonów nagle jakby przybyło mi ze 30 lat. A przecież zawsze na zjazdach kładłam się jako jedna z ostatnich i wstawałam jako jedna z pierwszych :/

Jeszcze jedno - bardzo podobała mi się alkoholowa komuna panująca na zjeździe. Rozmawiałyśmy o tym z Fajką i pomyślałyśmy, żeby na przyszłym zjeździe pomyśleć o jakiejś składce na alkohol, bo najwyraźniej wersja z shotami odpowiadała wszystkim :)

Dzięki za wszystkie rewelacyjne żarty, nawet te najpaskudniejsze, oraz za wszystkie rozmowy o książkach ;)

Ale nigdy więcej mieszanin, w których składzie występuje wódka i energetyk. Ja pieprze jak ja się wczoraj źle czułem. W nocy, rano i pół dnia. Dzisiaj dopiero mam tego prawdziwego kaca.

Poprawiony link (https://plus.google.com/photos/111822549771379374541/albums/5874519546045371729?authkey=CKHtvs6ywoWpggE)

Trochę fot ode mnie. Będzie więcej niebawem. Foty są w pełnym rozmiarze (jakby ktoś chciał sobie wywołać).

9 nad ranem?  :haha: :haha: :haha:

Mando, a to nie mogłeś powiedzieć, że byłeś na majówce? Czyja się wszystkiego muszę z Internetu dowiadywać?

Przed było cięzko bo to był spontan. Zreszta obawiałem się mówić komukolwiek, bo to trochę nieodpowiedzialne było :D A po to myślałem, ze juz rano czytałaś.

Bardzo dobrze że nie mówił... niespodziewajka była... a właśnie przez ten wspomniany internet wszyscy by w 5 min wiedzieli :D

Ano, pamiętam jak zszedłem do salonu, zobaczyłem Mando i wystrzeliłem "o k*** co Ty tu robisz?". :P

Ja jak zeszłam rano przez moment nie mogłam zrozumieć kto to siedzi z Wami przy stole ;) Strasznie fajna niespodzianka :)

Ale już ostatniej nocy mieliśmy dość jak widać, bo chociaż z ingo do 3:00 w nocy dzielnie walczyłam z Finlandią to nas pokonała i w ogóle zostało kilka butelek alkoholu ;)

Zonki - rewelacyjne zdjęcia!

Przed to nie musiałeś mówić, dobrze, że nie mówiłeś, bo byś zjeby dostał. Chodziło mi o to, czemu dzisiaj nie powiedziałeś. Jak widać za dużo myślisz.

Hej.
Dzięki za ciepłe przyjęcie po kilku (3?) latach. Trochę się bałam e nie wypali i nie będe miała z Wami o czym gadać, a tu nagle znalazło się tyle tematów, że zamiast zostać na planowany 1 dzień, zostaliśmy aż 3 :D
Widać że planszówki to dobry pomysł, zawsze można przy brzydkiej pogodzie czas zająć.
Coś mi się wydaje, że następy zjazd też nawiedzę ;)

około 4 kg przytyłem przez te cztery dni :D

4 kilo kiełbasy robi swoje. Jak widzisz na Twoje szczęście z jednej Cię odciążyłem ;)

Wróciłem, zdaje się, że jako ostatni.

Penny, czy będę malkontentem? ;) Niekoniecznie ale też nie będę pisał "jeden z najlepszych zjazdów" ;) Miejscówka faktycznie chyba najlepsza jaką kiedykolwiek mieliśmy. Szkoda tylko, że przez pogodę nie mogliśmy w pełni z niej korzystać. Ale zapowiedziałem właścicielce, że całkiem możliwe, że spotkamy się za rok i wykorzystamy jak należy.

Dla mnie najfajniejsze w tym zjeździe był oczywiście przyjazd Mando, no naprawdę, zjazd bez Manda to dla mnie minus 100 od atrakcyjności, ale zjazd urodzinowy SK.pl bez Manda to totalny bezsens. Także stary, sprawiłeś mi dużo radości.

Bardzo fajna rzecz to powroty po latach, Miśka, Tenar no i trochę też Zonk. Także kapitalna sprawa, od lat marudzę o zebraniu chociaż jeszcze raz ekipy, z którą zaczynaliśmy tę całą wieloletnią przygodę. Nie da się, ale naprawdę kapitalnie, że wróciło choć kilka osób.

Jak dla mnie trochę za dużo było gier, kosztem wieczorno-nocnych dyskusji o książkach / filmach / serialach i wygłupów. Bardzo wyraźnie rzuciło mi się to w oczy. Ale gra w odgadywanie historycznych postaci, gdzie bawiliśmy się całą grupą była fantastyczna, moim zdaniem jeśli chcemy gierzyć w przyszłości, powinniśmy iść w tym kierunku a nie 4 grupki i 4 gry + kilka się nudzi obok ;)

Rozmawiałem na zjeździe z Mando o filmach na zjazdach, jak to w czasach rozalińskich od rana do wieczora oglądaliśmy wszyscy dvd, było to fajne ale faktycznie po latach patrząc przyznaję Mandowi rację, że to przegięcie też było. Jednak teraz w ostatni wieczór obejrzenie 'Movie 43' było strzałem w dziesiątkę dla mnie. Kapitalna sprawa obejrzeć w grupie jak za dawnych lat jakiś totalnie absurdalny film. Sam z siebie nie obejrzałbym takich rzeczy jak właśnie 'Movie 43' czy niegdyś 'Opona' a takie filmy robi się właśnie na nasze zjazdy :)

Szalenie szkoda mi odwołania spływu kajakowego, naprawdę jest mi cholernie przykro i byłem na maksa wkurzony. Szkoda też nieodbytego meczu siatkówki SK.pl kontra reszta świata. Super za to, że był ping pong i staw z łódką. Przez pogodę ogniska i grill też nie były do końca tak jak powinno to być (pierwsze ognisko w deszczu :D).

Podsumowując, bardzo, bardzo się cieszę, że kolejny zjazd się odbył, że zebraliśmy jednak te kilkanaście osób, chociaż szkoda, że część wyjeżdżała wcześniej. Mam nadzieję, że pomimo moich bardzo pesymistycznych zapatrywań na przyszłość zjazdów i naszą forumową ekipę, będzie się to dalej kręcić. I nie tylko raz w roku.

Tak jak gadaliśmy, mamy problem z wyważeniem atrakcji. Jak w czasach Rozalinu postawiliśmy na filmy to leciały 24 godziny na dobę. Wtedy to krytykowałem, ale jak zaczęły się zjazdy bez filmów to tez mi zaczęło ich brakować raz na jakiś czas i pamiętam na Sylwku w Bytowie nawet sam sobie coś tam oglądałem. Jak weszły gry to tez je krytykowałem właśnie dlatego, ze część gra reszta siedzi i się nudzi, potem wkręciłem się w Zombiaki, w które nie mam z kim grać i na tym zjeździe ewidentnie przesadziliśmy z ilością gier. Nie chodzi o to by znikły całkowicie jak filmy, ale trzeba ograniczyć :D Przynajmniej dobrze, ze nie bierzemy gier wielogodzinnych i mocno hermetycznych, jak choćby Battlestar, na który znalazłaby się grupa chętnych, czy X-Wingi, które chciałem zabrać. Ciekawe kiedy wpadniemy wreszcie na to by chlanie też ograniczyć :D Natomiast gry towarzyskie - czarne historie, te karteczki z nazwiskami czy też kiedyś kalambury, skojarzenia itd. - tego nigdy za mało, właśnie dlatego, ze to spaja całą grupę. Początkowo nie chciałem grać w te karteczki i pewnie wtedy bym marudził, ze nudna noc była. Na szczęście w ostatniej chwili wskoczyłem do składu :D

Nie był to najlepszy zjazd w historii, ale było bardzo fajnie. Niestety przy moim wieku i ilości wlanego w siebie alkoholu, 2 noce to jest maksimum moich możliwości, co powtarzam od jakiegoś czasu i chyba na kazdym zjeździe w ciągu ostatnich wielu lat miałem przynajmniej jedną noc, podczas której byłem fizycznym i psychicznym wrakiem i to do tego stopnia, ze drażniły mnie już nawet wszelkie zarty, śmiechy itd. Teraz tego nie doświadczyłęm co bardzo mnie cieszyło, ale nie wiem czy trzecią noc dałbym radę na tych samych obrotach. Bardzo się cieszę, ze udało mi się dojechać, bo na prawdę miałem cholernego doła z tego powodu i okrutnie mnie to gryzło przez tydzień poprzedzający zjazd. Kiedyś jak jeszcze dzieci nie było nawet w mglistych planach, zastanawiałem się co wybiorę jak taki czas nastąpi - zjazdy czy konwenty - i stawiałem jednak na konwenty, ale dupa tam. Świadomość, ze nie ma mnie gdzieś tam gdzie właśnie jest organizowane spotkanie, które ma juz 9-letnia historię i które od początku wszyscy współtworzymy, to lipa i tyle. Nieobecność na zjeździe, a na konwencie to dwie nieporównywalne rzeczy :D No i jeszcze miałem okazję zrobić wejście w stylu Penny'ego czyli coś czego dotad jeszcze nie doświadczyłem na zjazdach :D Cholera jak za rok będziecie robić Sylwestra to znów będę to przechodził :D Trzymam kciuki by Sylwester się nie udał :D Na majówkę to już Julę przekonam :D

Wszystkie zdjęcia dodane do albumu na google+. Można ściągać i przeglądać. ;)

Co do ograniczenia chlania- alkohol dość mnie uszkodził, więc na pewno muszę przystopować  :haha:
Było rewelacyjnie, szkoda tylko że tak krótko :(

W ogóle umówmy się, że za rok wszyscy razem będziemy synchronicznie wstawać o 9 rano, razem jednocześnie mieszać herbatę (i nie ma że ktoś chce kawe, herbata i tyle!). Alkohol oczywiście też ograniczymy :D
A tak serio serio, to przecież nie ma najmniejszej możliwości żeby to wypośrodkować i nawet nie wiem czy jest sens. Najważniejsze, że udaje się kilka razy zebrać wszystkich razem. Czasem po dłuższej chwili, a czasem nie :D Ja naprawdę byłbym mocno niezadowolony jakby ktoś kazał mi tam dzień w dzień, o konkretnej godzinie w coś grać, bo ja czasem wolę... iść do lasu i tyle :P

Kirronik, nie zrozumiałeś naszych postów. Ani trochę.

Nie wiem... może

Nocny, jesteś jak laska, której chłopak musi być rycerzem na białym koniu, a jak nie to foch.  Kiedyś Mando miał okres, że regularnie narzekał na zjazdy, ale potem doszedł do wniosku, że za dużo wymaga zamiast cieszyć się ze spotkań. I mam nadzieję, że Ty też się ogarniesz, bo wszyscy mam nadzieję doceniają Twój ogromny wkład w organizację kolejnych zjazdów, ale nie możesz też wymagać od nich, żeby zawsze bawili się dokładnie tak, jak Ty sobie tego życzysz. Twój foch o kajaki był bardzo niefajny.
Poprzednia majówka wysoko postawiła poprzeczkę, bo wiele rzeczy się wtedy rewelacyjnie udało, ale to nie znaczy, że teraz jak nie pojedziemy na kajaki, nie rozwalimy trampoliny i nie będziemy każdej nocy spędzać przy ognisku to nagle jest do kitu. W tym roku pogoda popsuła nam wiele atrakcji i to naprawdę niczyja wina.

Mówisz, że wspólne oglądanie filmu było super i chcesz więcej. A mi się ostatnia noc nie podobała, bo wolałabym ją spędzić na gadaniu, bo film to można sobie obejrzeć w ciągu dnia, a wieczór powinien być bardziej quality time. Co człowiek to opinia i bierz to pod uwagę.

Ale nam właśnie chodzi o wypośrodkowanie, żeby wszystkiego było po trochu, więc 1 film na 5 dni to nie jest coś co odbiera możliwość robienia czegoś innego.

No i teraz Ty nie zrozumiałeś mojego posta. To był tylko przykład, jak można różnie podchodzić do różnych sposobów spędzania czasu. Tobie się oglądanie filmu podobało, mi średnio. Nigdy tego nie przeskoczysz i nigdy nie będzie dla każdego idealnie.

Crusia ale ja doskonale wiem, że nie będzie nigdy tak, że 100% ludzi przez 100% czasu będzie w 100% zadowolonych z tego co robimy na zjeździe. Dlatego mówimy z Mandem o proporcjach, jeden półtoragodzinny film na 5 dni nie wpłynie negatywnie na twoje poczucie zmarnowania czasu. Ale kilkadziesiąt godzin karcianek już może. Tak samo dla mnie osobiście nie zrealizowanie kilku zaplanowanych atrakcji na rzecz "siedzenia i nic nie robienia".

A poza tym przecież ja w podsumowaniu zjazdu napisałem, że mi się podobało więc nie wyolbrzymiaj ;)

A dla mnie nie ma znaczenia co robimy, czy gramy oglądamy czy coś innego, ja tam lubię wszystko, byle w takim towarzystwie.

No więc właśnie. Też mi się wydawało... że o to głównie chodzi ;)

No i właśnie o tym pisał Nocny :D

Kiedyś był taki zjazd gdzie 90% zjazdowiczów oglądało pół sezonu "Prison Break". Strasznie się wtedy wkurzałem, bardzo mocno to krytykowałem i do dziś uważam, ze była to najgorsza rzecz jaka robiliśmy na zjeździe. I wtedy też 90% się doskonale bawiło i robiło to razem, ale było jeszcze 10%, które nie chciało/nie mogło. Nikt nie mówi by wstawać o tej samej porze, pić to samo, robić to samo, ale spotykamy się po to by robić coś razem, a jeśli... w tym przypadku JA siadam do stołu z 2-3 innymi osobami do gry i siedzę przy tym stole z nimi 7-8 godzin to nie jest dobre rozwiązanie na zjazd, bo jednak nie robimy w tym momencie tego "razem" a raczej "osobno". Nikt tu nie pisze, ze to i to i to jest złe, ale ze wspólne zabawy są lepsze, a indywidualne warto ograniczyć. Ja wiem, ze nie da się zrobić zjazdu według planu i programu i mówienia ludziom co mają robić, ale właśnie o to chodzi by nie popadać w skrajności. Moim zdaniem ten zjazd i tak był mocno wywazony w porównaniu z niektórymi starymi Rozalinami czy choćby wspomnianymi przeze mnie Niepołomicami.

Było naprawdę fajnie. Miejscówka rewelacyjna i chętnie bym tam wróciła. Wysoki standard i fajne pokoje. A łoże w którym spałam wygodne i pierwszy raz na zjeździe budziłam się wyspana i wypoczęta.
Podobały mi się te gry zespołowe, ale i w mniejszym gronie było ok. Myślę, że podczas tego wyjazdu nie było przeginki w żadną stronę. Fakt, że pogoda nieco popsuła nam plany i szkoda że atrakcje na powietrzu nie dawały tyle przyjemności, ile mogły lub z niektórych trzeba było zrezygnować. Niskie ciśnienie też wywołało we mnie w pewnym momencie mega lenia, ale cóż.... na urlopie byłam ;)

Summa summarum dla mnie najważniejsze, że spotkałam się z Wami wszystkimi, posłuchałam Waszego śmiechu i wypiłam Wasze zdrowie :)
Już za Wami tęsknię i mam nadzieję, że następne spotkanie nastąpi szybko!

Hej... odkupił ktoś kobiecie ten krążek???

ingo z crusią chyba go szukali na allegro?

No dobra... znaleźć to nie problem. Dajcie tylko mi jakoś cynk, czy ktoś to odkupił, czy nie? Jeśli nie to ja się tym zajmę, żeby się potem nie oglądać miesiąc na siebie.

Znaczy umowa jest taka, że nie mamy odkupywać, tylko zamówić kilka sztuk za pobraniem na adres gospodyni.

uzgodniliśmy przecież na koniec, że jednak nie zamawiamy jeżeli o tym nie powie, bo nie wiemy w ile chce

Pierwsze słyszę. Ja od niej wiem, że czeka na przesyłkę.

Tak czy siak lepiej będzie wyglądało jeśli się temat ogarnie. Jutro do niej zadzwonię i załatwie.

https://picasaweb.google.com/115284073612101738042/Majowka2013?authkey=Gv1sRgCO3gh_TrgeqpugE#

Zdjęcia cykane moim aparatem. Dopiero dziś dałam radę jakoś ogarnąć się po zjeździe i je zrzucić na picasę, bo w niedzielę na dobicie poszłam na imprezę urodzinową przyjaciółki, w poniedziałek praca i chodziłam spać przez te dwa dni o 23:00, zaraz po powrocie do domu, co w moim przypadku jest niemożliwością, ja jestem nocnym stworem ;)



U mnie tak samo! Poza problemami z zaśnięciem ostatniej nocy zasypiałam niemal natychmiast po położeniu się i spałam długo, w domu miewam koszmarne zaburzenia snu, które tam zniknęły :)

Coś faktycznie w tych Kisielanach musi być. Ja po raz pierwszy (i nie mówię tu tylko o zjazdach) rano wstawałem bez żadnego problemu, nic mnie nie bolało, ani mięśnie, ani głowa, normalnie jakbym chodził spać przed północą i nic nie pił.

No to ja nie czaję, bo miałam dokładnie na odwrót - zazwyczaj na zjazdach wystarczą mi 4h na regenerację, a na tym zjeździe snułam się jak upiór mimo wielu godzin snu. Chyba za blisko domu, organizm uodporniony na mazowieckie powietrze ;)

Ej, a może zamiast sylwestra, na którego zawsze ludzie mają inne opcje, spróbujemy wrócić do Kisielanów na 11-ego listopada?

Cruśka - według mnie jednak o wiele fajniej będzie tam wrócić na majówkę, bo potencjał takich miejscówek jak ta wykorzystuje się tylko gdy jest ciepło, jesienią/zimą ogród i atrakcje w nim się nie przydadzą.

Ten brak kaca pomimo picia sporo i mieszania też mnie zastanawia, zwłaszcza, że w niedzielę w nocy wypiłam 3 drinki i rano bach! kac.

Za mało wypiłaś i tak organizm się mścił :)

Ale wtedy kolejny zjazd będzie znowu dopiero za rok, a gdybyśmy mieli nagraną i sprawdzoną miejscówkę to może łatwiej byłoby przekonać niezdecydowanych i zorganizować jeszcze jedno spotkanie w tym roku.

Jedyne co jest potrzebne na jesienno-zimowym zjeździe to duzy salon :D A ten w Kisielanach jest najlepszy od dawna.

Chociaż w sumie to weekend sierpniowy też nie najgorzej wypada, bo 15 jest w czwartek, więc wystarczyłoby wziąć wolny piątek... Tylko zaraz będą wszyscy krzyczeć, że już mają urlop zaplanowany :D

11 listopada wypada w poniedziałek, więc też nie najgorzej... Za to sylwester wypada we wtorek, więc ciężko by było.

Ja mam sierpień wolny :-) W sierpniu sa wakacje, w wakacje się nie pracuje i nie ma długich weekendów :-)

W sierpniu jest Polcon, więc spotkamy się w Wawie ;)

No właśnie, Warszawa zaprasza na Polcon! :D

Ja z sierpnia odpadam, pierwszy raz od wielu lat nie będę miał w tym miesiącu urlopu.

Mi się zdaje, czy to pierwsza taka fotorelacja z majówki, gdzie nie ma zdjęć zadku nocnego? hahahaha  :haha: :haha:

Wziął kredyt i teraz rozbiera się tylko za pieniądze. A nikt nie chciał zapłacić, bo każdy już widział.

Myślę, że jeszcze zatęskni ;)

Hahahaha Crusia czytając Twojego posta spadłam z łóżka  :D :D :D
Ojj pewnie zatęskni xD