Powiedziałem to dzisiaj rano, tuż przed wyjazdem ale się powtórzę - było zajebiście!
1. DFy
To mój pierwszy konwent także tutaj nie mam porównania, ale uważam że było bardzo dobrze. Tak liczę i ponad połowę czasu spędzonego w Leśnicy spędziłem w salach a nie jak mi wszyscy mówili, pod parasolem.
Burial zrobił ciekawą prelkę o stanie Maine i wykreowanych przez Kinga miastach. Sądziłem że tutaj się niczego nowego nie dowiem, a jednak sporo takich rzeczy było. Bardzo się znowu wkręciłem w Kinga... nie mogę się doczekać jak wezmę się za jakąś książkę... tylko że kurde bele mam tak chyba ze wszystkim teraz.
To samo było z prelekcjami na których
Kaja, Cichy i Pavel mówili o Lovecrafcie (albo Lovercrafcie) i chociaż na obu nie byłem od początku to sporo z nich się dowiedziałem (tzn. głównie z pierwszej, na drugiej się dobrze bawiłem). Hardcorowa była prelka
Cruśki i powiedziałbym nawet że za bardzo.
W sumie to mam podobne przemyślenia na ten temat, zajebiście jakbyś to rozwijała, bo to ciekawy temat.
Mario zrobił merytorycznie świetną prelkę o horrorach Universalu - tutaj tylko szkoda że nie było czasu sobie pogadać na temat tych filmów. Jedyny minus salki horrorowej to to, że nie było przez połowę konwentu tego rzutnika i trochę traciliśmy na tym. Jednak oglądanie prezentacji, plakatów i zdjęć psuł trochę odbiór. Natomiast dyskusja z Ćwiekiem n.t. horroru sf trochę jałowa - nie zgadzam się zupełnie z wnioskami i założeniami, ale bezapelacyjnie była najlepiej przeprowadzona.
Dwa konkursy organizowane przez "naszych" forumowiczów były cholernie ciężkie i trzeba było nielicho wysilić szare komórki żeby odpowiedzieć na pytania. W ogóle zaskoczył mnie poziom uczestników tego lovecraftowskiego... byli naprawdę ludzie ze sporą wiedzą. Mnie i
Rychowi udało się jakimś fartem zdobyć to 3 miejsce na konkursie kingowym, ale już na lovecraftowskim nie mieliśmy szans.
Spotkania z pisarzami... wywiad z Campbellem prowadzony przez
Pavla był moim zdaniem bardzo dobry. Tutaj niby można zarzucić, że mało pytań dot. jego samego i oscylowało na peryferiach jego twórczości, ale Paweł miał sporo racji mówiąc, że to osoba tak mało znana w Polsce, że wypytywanie o książki i fabuły nie miało najmniejszego sensu. Ramsey generalnie świetny gościu. Wyciągał z każdego pytania ile się da, bardzo przyjemnie się go słuchało. Natomiast sobotni panel z Campbellem, Orbitem, Kainem i Dardą to moim zdaniem porażka... takie nie wiadomo co i o wiele lepiej by to wyglądało gdyby zrobić konfrontację Campbell - Orbitowski. Na "Kubę Ćwieka o samym sobie" nie udało nam się dojechać, a chciałem tego posłuchać. Pewnie tam był komplet. Na Orbicie była prowadząca i 6 z nas co było smutne i jednocześnie żenujące. Na Żulczyka natomiast nie ruszyliśmy dupy i wtedy nikt się nie pojawił - to jest jeszcze bardziej smutne i żenujące.
Żałuję jeszcze że nie poszedłem na spotkanie z Halem Duncanem
(pierwszego dnia nie wiedziałem kto to, a drugiego zapomniałem) Pewnie jak przeczytam książki to będę żałować podwójnie.
A i jeszcze było bardzo nudne spotkanie z Femi Taylor, którego i tak do końca życia nie zapomnę.
Sama organizacja raczej na plus. Dojazd w pipę długi, ale miejscówka świetna. Jedyne co przeszkadzało śmierdzące, zatęchłe podziemia w których nie dało się wytrzymać, a games room i warsztaty recenzenckie Cwieka kusiły. Zresztą kulała wentylacja w całym zamku. Skoro nie otwierali okien na korytarzach z obawy przed przeciągami to powinny być jakieś wentylatory w salkach żeby rozruszać powietrze. Zajebiście fajnie że było smaczne piwo w kranach (tyle pszenicy chyba w życiu nie piłem), także siedzenie pod parasolami było podwójnie przyjemne.
Naprawdę bardzo przyjemny konwent.
2. Fear and Loathing in Breslau
Kurde, zajebiście było znowu z wami te kilka dni mieszkać, jeść i pić, wygłupiać się i gadać na setki tematów. Nie widziałem się z niektórymi... będzie ponad 4 lata, z niektórymi się dopiero co poznałem i zajebiste jest to że w ogóle tego nie czuć. Pierwszy wieczór chociaż bardzo fajny ze względu na odwiedziny chłopaków z L4D, Orbita oraz Agaty to trochę mnie zniszczył i byłem raczej "na nie" dla całego wyjazdu. Ale to jakiś moment był - zmęczenie podróżą, irytacja na hałas i przede wszystkim głód.
Jak wróciliśmy z pizzy to, gdyby nie fakt że padłem ze zmęczenia, pewnie piłbym do rana
Zajebiste było to że w ostatnią noc był
Mando, Filippo, Paweł M. i Penny i zrobiliśmy porządną popijawę w starym stylu z gadkami o kupie, śmierci, świadomości kury, wegetarianizmie... forum
Rewelacją był też dla mnie ten mini quiz który Burial robił drugiego wieczoru - to mi przypomniało te pierwsze zjazdy gdzie non stop gadaliśmy o Kingu.
Jeszcze kilka luźnych uwag:
Dobrze że nie poszliśmy na ten spacer - szkoda czasu
W domu próbowałem zamknąć toaletę na wrocławski sposób.
Wrocławscy kierowcy autobusów miejskich chyba wcześniej jeździli w Paryż-Dakar - siniak jest wielkości dłoni... zaraz będę sklejać okulary
Krupnik to najlepsza wódka.
Super była ta knajpa z hamburgerami, ciągle uciekam myślami do smaku BLT VIPa - najsmaczniejsza kanapka jaką jadłem chyba w życiu.
Spiż ma gównianego pszeniczniaka - najgorzej wydane 10 złotych zjazdu.
Jajecznica w WARSie, chociaż droga, jest smaczna, ale i tak nie warto kupować.
Impreza z rynku to Festiwal orkiestr wojskowych.
Naładowałem akumulatory chociaż zdrzemnąłem się popołudniu i teraz czuję się jak prawie trup. Dzięki wszystkim za mile spędzony czas, mam nadzieję, że częściej będę się pojawiać na spotkaniach. Szalenie miło mi było Was wszystkich poznać (tych których poznałem). Jesteście super.
Czekam na zdjęcia Faay.