Ja zaś pochwalę się, że wygrałem konkurs walentynkowy "Albatrosa"
, o którym to już wspominał kilka dni temu na forum
Mando. Taka mała rzecz, a cieszy
. Tym bardziej, że po raz pierwszy wygrałem jakikolwiek konkurs twórczy
.
KONKURS WALENTYNKOWY (-: Proponujemy Wam zabawę... tym razem bardzo kreatywną (-:
Prosimy Was o napisanie nam krótkiej historyjki (max. 3000 znaków) na dowolny temat z wykorzystaniem tytułów książek Albatrosa. Im więcej tytułów tym lepiej (-: Nagrodzimy dwie najlepsze prace. Zwycięzcy będą mogli sami wybrać sobie nagrodę (-: (o ile oczywiście jest ona dostępna w naszym magazynie). Prace prosimy podsyłać na maila: walbatros@interia.pl, w tytule "konkurs facebook"Zabawa była przednia, dostałem weny łączenia tytułów i uzbierało mi się tego blisko 80
. Z racji iż na
facebooku "Albatros" tymczasowo nie ma swojej strony, swoją zwycięską historię wklejam poniżej
:
"BAJKI PISANE KRWIĄ""I kto jej zabroni??""Przedstawienie czas zacząć"... zbliżało się "mroczne popołudnie".
- No "zmiłuj się", "nie opuszczaj mnie", bo mam już "zawrót głowy" - błagała kobieta.
- Nie będzie mnie tylko przez "18 sekund" - odparł Czerwony Kapturek.
- Raczej zajmie ci to "102 minuty", albo co gorsza "61 godzin" - łkała dalej opiekunka.
- Muszę zanieść leżącej "w pościeli" babci "słodycze na śniadanie" - upierała się "córeczka" - "Zaufaj mi", mamo.
- Ale przecież ona może zjeść "śniadanie u Tiffany'ego", a poza tym byłaś u niej "cztery dni w styczniu" - protestowała matka
- I tak miało być "trzy tygodnie na pożegnanie" - wytknęła dziewczynka
- Dobrze, idź - westchnęła na to starsza pani - ale "Obiecaj mi" jedno, 'diablico w klubie kobiet". Masz "zdążyć przed zmrokiem", a nie żadna "4 po północy"!!
- "Hokus pokus", znikajcie "odległe godziny" - zażartował Kapturek
- I pamiętaj, że "w głębi lasu" grasują "wilki Fenrydera"!!
- "Zachowaj spokój", "lewa ręka boga czuwa" nade mną - odparła dziewczynka, po czym zajrzawszy do trzymanego "w pozycji horyzontalnej" koszyczka, rzuciła na odchodne - "Cześć i dzięki za ryby".
- "Nie oglądaj się" po drodze i "nie ufaj nikomu" - zawołała za nią z "sercem w ogniu" matka, siląc się na "pożegnalne spojrzenie".
- A "uwolnić Andromedę" też?? - odkrzyknęła już zza "otwartych drzwi" "córka bajarza"...
"Imperium wilków"Było zupełnie inaczej niż w historii opowiadanej z dziada pradziada. Wydawać by się mogło, że będzie to 'troista droga przy plaży", tymczasem dziewczynkę powitała mroczna "Amazonia". I gdy tylko pochłonął ją ów "las cieni", naraz pojawili się "intruzi" obierając sobie Czerwonego Kapturka za "cel". I nie była to wataha wspominana przez matkę, lecz stado "wilków z Calla"!!
- "Kim jest ta dziewczyna"
Wygląda na "w zasadzie niegroźną" - zauważył jeden z nich. Jego rozbiegane "oczy smoka" zdradzały, iż jest to bardzo wygłodniała "zwierzyna".
- "Na imię mam jestem" i pochodzę z "rodziny Corleone" - odpowiedziało roztrzęsione dziecko, próbując "oszukać strach".
- Ha, czyżby "zemsta ojca chrzestnego"
To i tak nieistotne!! Ważne jest, że czuję "zapach kawy" z koszyczka, a miała być "gorąca krew" - warknął tymczasem "niepocieszony" herszt "elity zabójców".
- Ach, wilku - próbowała swoich sił dziewczynka - "Kto śpi w twojej głowie"
. Mam nadzieję, że "dobry zabójca".
- Na nic te numery, i tak "padniesz trupem ślicznotko" - szczerzył kły "duch zagłady".
- "Z polecenia prezydenta"
- zapytał Czerwony Kapturek
- Nie z polecenia, tylko "zabić prezydenta", ale zostaw to mnie, to moja robota - obruszył się drapieżny "doktor śmierć", po czym dodał, niczym "piąty jeździec apokalipsy" - "Dobranoc, moja śliczna", "powiedz żegnaj", bo "spotkamy się w kostnicy"!!
Ale dziarska dziewczynka nie dawała za wygraną w te oto słowa:
- Chcecie przelać "krew niewinnych"
A jak ukryjecie "dowody zbrodni"
Poza tym rodzina na pewno zgłosi moje "zaginięcie"!!
Bestie za późno wyczuły w tym potoku słów "podwójną grę", gdyż to co stało się chwilę później, to były prawdziwe "narodziny rewolwerowca"!! "Prędkość" z jaką "jednym strzałem" Czerwony Kapturek powalił "bastion" wilków zdumiała nawet jego samego, taki to był "szybki numer".
- I nie pomoże Wam nawet "weterynarz z Toledo"!! - śmiał się jeszcze Kapturek i pozostawiwszy za sobą pokonane kłębowisko, ruszył żwawo do babci, by zdążyć do niej jeszcze "kilka godzin przed świtem".
I taka to była bajka
.