Gotham Cafe

Forum ogólne => Społeczność forumowa => Wątek zaczęty przez: Filippo on Września 15, 2010, 11:30:56



Tytuł: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Filippo on Września 15, 2010, 11:30:56
Ostatnio uzmysłowiłem sobie, że mam sporo małych wszawych natręctw. Nie mówię tutaj o jakiś poważnych rzeczach uniemożliwiających mi normalne funkcjonowanie, ale małych błahych, które zauważają tylko osoby z mojego otoczenia.
Oto niektóre z nich:
1. Przed wyjściem z domu nie potrafię zostawić włączonego do kontaktu czajnika i laptopa. Czajnik oczywiście się nie grzeje ani nie jest włączony, ale ja pomimo tego wyjmuję wtyczkę z gniazdka. Z laptopem jest identycznie. Wyłączony i zamknięty, a ja o 6.30 rano nurkuję pod biurko, żeby wyłączyć go z gniazdka.
2. Jeśli zrobię sobie podwójną kanapkę, jedną kromkę posmaruje masłem i położę wędlinę, to muszę ją zjeść w taki sposób, żeby masło zawsze było pod wędliną, jeśli kromka z warstwą masła w jakiś sposób znajdzie się nad wędliną, to momentalnie ją obracam (jakby taki sposób jedzenia miał jakiekolwiek znaczenie).
3. We wszystkich środkach komunikacji miejskiej (nie zawsze, ale często) siadam jak najbliżej kierowcy. Pojęcia niem jaki jest powód, ale ktoś kto ze mną jedzie musi siłą posadzić mnie z tyłu czy nawet pośrodku.
4. Dodać można jeszcze objawy nerwicy natręctw typu: "zgasiłem światło w pokoju?", "lodówka jest zamknięta?", zamykałem drzwi na dolny zamek?" i mnóstwo innych, które moja luba znosi z anielską cierpliwością, odpowiadając np. na pytanie o lodówkę: "Nie, nie zamknąłeś, ona tylko czeka aż wyjdziesz z domu, żeby się sama otworzyć i rozmrozić". ;)

Więc mam pytani do forumowej braci, czy Wy też macie różne małe, dziwne, wszawe jazdy i natręctwa?


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Rose on Września 15, 2010, 12:03:46
Owszem, miewam.
Ostatnio takie, że kilka razy sprawdzam, czy dobrze zamknęłam drzwi od pokoju. Czasami nawet wracam z połowy podwórka otwieram zamek i sprawdzam drugi raz. A to wszystko z tego powodu, że parę razy kot mi uciekł :D
A a'propos Twoich natręctw autobusowych, to gdzie koło kierowcy? Bo jak po prawej stronie, na wprost przedniej szyby, to zdajesz sobie chyba sprawę, że w razie jakiegokolwiek wypadku masz zerowe szanse na przeżycie?
A jak za kierowcą to jakby jechał kombajn, albo coś podobnego i zahaczył o autobus to też? (córka mojej znajomej w ten sposób pożegnała się z życiem).


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Cichy on Września 15, 2010, 12:08:00
Czajnik oczywiście się nie grzeje ani nie jest włączony, ale ja pomimo tego wyjmuję wtyczkę z gniazdka. Z laptopem jest identycznie

To wbrew pozorom bardzo zdroworozsądkowe podejście. Nawet niewłączone urządzenia ciągną prąd z gniazdka, a i może być tak, że jak przyjdzie niespodziewanie burza, to skoki napięcia mogą spalić urządzenie.

Tak poza tym ciężko mi przypomnieć sobie jakieś natręctwa. Przez jakiś czas miałem tak, że upewniałem się czy gaz jest wyłączony, bo raz przypadkiem na parę godzin dziewczyna zostawiła palący się gaz pod zupą. Ale to nie było natręctwo tylko przezorność ;).


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Filippo on Września 15, 2010, 12:10:33
A a'propos Twoich natręctw autobusowych, to gdzie koło kierowcy? Bo jak po prawej stronie, na wprost przedniej szyby, to zdajesz sobie chyba sprawę, że w razie jakiegokolwiek wypadku masz zerowe szanse na przeżycie?
A jak za kierowcą to jakby jechał kombajn, albo coś podobnego i zahaczył o autobus to też? (córka mojej znajomej w ten sposób pożegnała się z życiem).

Za kierowcą. Zazwyczaj jeżdżę tramwajem po centrum Wrocławia, a tu raczej ciężko o kolizję z kombajnem ;) (ale są oczywiście tiry z cholera wie czym na przyczepach).

Wiesz co, Rose przeczytawszy jeszcze raz Twojego posta, chyba częściej będę dawał się namówić innym na siadanie gdzieś pośrodku :)


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Rose on Września 15, 2010, 13:07:55
Miałam przeczucie, że tak będzie, ale to nie po lewej stronie. Bo z tego tira to w dalszym ciągu może coś wypaść :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Król Artur on Września 15, 2010, 15:15:22
1. Sprawdzanie czy drzwi, okna są pozamykane.
2. Kuchenka gazowa - wyłączona.
3. Drzwi do łazienki uchylone, (aby kot mógł bez przeszkód oddać się toalecie).
4. Omijanie sklepów, które mi się nie przypodobały (głupi sprzedawca, robią cie w konia, głupie uśmieszki,głupie miny, itp.).



Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Września 15, 2010, 15:38:29
Filippo, z tym wyłączaniem wszystkiego od prądu ja też tak mam (a potem za każdym razem na nowo muszę ustawiać radio w wieży, bo się resetuje), tylko że ja to sobie tłumaczę moją ekologicznością-ekonomicznością, bo większość tego typu urządzeń ciągnie prąd nawet jak jest wyłączona (te diody całe coś tam zżerają) :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Aga on Września 16, 2010, 12:10:43
Przed snem nawet po kilkanaście razy sprawdzam czy nastawiłam budzik w telefonie i czy aby na pewno nie zaśpię  :pff4:


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: chiyeko on Września 16, 2010, 20:47:36
Ja mam mnóstwo natręctw, ale nic konkretnego nie ciągnie się za mną tak, żebym codziennie musiała się 'zmagać' z tą samą rzeczą. Ustawianie kapci równo koło łóżka jak idę spać. Wzięcie tabletki magnezu przed snem (jak zapomnę, już leżę po ciemku, a tabletki są po drugiej stronie pokoju, to mnie coś chce trafić, ale wstaję po nie :D). Jak idę do łazienki, to mijam kuchnię i jak widzę, że coś jest krzywo powieszone, na przykład firanka gdzieś zahaczona, to idę to poprawić. Nigdy nie śpię odwrócona plecami do pokoju. Sprawdzam po kilka razy, czy zamknęłam drzwi od domu, czy wyłączyłam gaz w kuchence, albo też jak mam telefon w kieszeni, to często sprawdzam, czy go nie zgubiłam.
Ogólnie to najbardziej mnie wkurza to, że czasami wbije mi się do głowy jakaś głupia myśl, drobnostka, takie 'zrób to', 'popraw to, bo jest krzywo' i dopóki tego nie zrobię, to będę o tym myśleć i mnie będzie rozpraszać :D życia to mi nie utrudnia, ale czasami jest wkurzające :P choć chyba wiele ludzi tak ma.
Jedyne, o czym mogę powiedzieć, że mi coś utrudnia, to jak w trakcie czytania nagle czuję wewnętrzny przymus przeczytania jeszcze raz tego samego akapitu/zdania.

Odnośnie tego autobusu skojarzyło mi się, że moja znajoma jak jeździ pociągami, to nigdy nie siada ani na początku ani na końcu, tylko gdzieś po środku.


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: lorddemon1991 on Września 20, 2010, 22:55:57
Ja mam sporo takich malutkich natręctw i jedno duże.

Te malutkie:
1. Zawsze jak idę do sklepu i kupuje bułki to muszę założyć siateczkę na rękę żeby zacząć je wyciągać. Wiem, ze to jest spoko i w ogóle higieniczne, ale kurde czasami tej siateczki nie ma, a ja szukam i szukam
2. Nigdy nie noszę przy sobie drobnych, nigdy. (tych zółtych) jak jakieś mi się zdarzą to albo wolę zostawiać tego grosza babce przy kasie, albo zaraz szybko zamienić na te srebrne:)
3. Cały czas mi lata noga:D jak słucham muzyki, jak nuce sobie itd. W ogóle cały czas nucę jak nie słucham muzyki więc cały czas lata mi noga, nawet jak prowadzę i nie mam nogi na pedale:P
I są jeszcze inne ale nie pamiętam.

A to takie duże to:
Zawsze staram się aby moje książki wyglądały ładnie i schludnie. Rzadko przez to pożyczam bo ludzie niszczą. Staram się o grzbiet, przez to książkę, jak czytam, mam tylko lekko uchyloną.

Najlepsza akcja:
Byłem na spotkaniu z jakimś autorem, już kurde nie pamiętaj jaki. Chyba Piekara, albo Pilipiuk - bo to tego samego dnia było, a oni zawsze jak się podpisują to tą okładkę odginają, żeby łatwiej było się podpisać. Jak to zobaczyłem to najpierw wziąłem głęboki oddech (co on robi z moim maleństwem,) a później powiedziałem/ prawie z pretensją:
-Co pan robi? Jak pan tak może.
Piekara/Pilipiuk spojrzał na mnie i ze zdziwieniem:
-No, eeeee podpisuje się.
Na to ja wkurzony:
-Czy musi mi tak pan wyginać to? - tym razem spokojniej, z przejeciem.
Odpowiedział, że tak, na co się wkurzyłem trochę i starałem nie patrzeć na profanacje mojej knigi.:P


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: UpTheIrons on Września 22, 2010, 21:23:09
Moje natręctwo to:
Drzwi do mojego pokoju (lub czyjegos innego, nie wazne) MUSZĄ byc ZAMKNIĘTE. Nienawidze jak ktoś zostawia otwarte drzwi do pokoju (szczególnie mojego :D ). Nie mogą byc uchylone ani nic, mają byc zamknięte i koniec :D (ale nie na klucz oczywiscie :D ) Jeśli chodzi o np drzwi od łazienki to juz tak nie mam, wychodze, nie domykam, nie przejmuje sie, ale pokój musze :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Willpower on Września 22, 2010, 21:34:04
Moje natręctwo to:
Drzwi do mojego pokoju (lub czyjegos innego, nie wazne) MUSZĄ byc ZAMKNIĘTE. Nienawidze jak ktoś zostawia otwarte drzwi do pokoju (szczególnie mojego :D ). Nie mogą byc uchylone ani nic, mają byc zamknięte i koniec :D (ale nie na klucz oczywiscie :D ) Jeśli chodzi o np drzwi od łazienki to juz tak nie mam, wychodze, nie domykam, nie przejmuje sie, ale pokój musze :D

Mam tak samo, co jest szczególnie irytujące o 4-5 rano gdy kot ma bieganie po domu mode on, żeby sprawdzić czy nie ma go czasem w jakimś pokoju.


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Król Artur on Września 22, 2010, 22:06:44
Z tymi drzwiami to wprawdzie nie muszą być zamknięte (jedynie, gdy nie chcę, aby mi ktoś przeszkadzał), ale muszą być lekko uchylone. Denerwuje mnie jak są otwarte na oścież  :pff4: jak ktoś przychodzi do mnie do pokoju i zostawia otwarte to po prostu gotuje się we mnie...


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Procella on Października 23, 2010, 20:50:02
Nie zasnę bez przeczytania przynajmniej paru stron w łóżku. Nieraz późno skądś wracam, wymęczona, a i tak kładę się z książką.

Poza tym boję się krzeseł obrotowych, takich do komputera. I nie mam takiego, siedzę na normalnym.


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Stebbins on Października 23, 2010, 23:30:26
Sam nie wiem czy dobrze robie pytając, ale do odważnych świat nalezy...

Czego można sie bac w obrotowych krzesłach?
Obrotów?

Z gory dziekuje za odp :)


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: mazi on Października 23, 2010, 23:45:19
Też mam bzika na punkcie zamykania drzwi. Jak siedze w moim pokoju, gdy na chwile ktoś otworzy drzwi, momentalnie wrzeszcze żeby zamknął. Najgorszy jest mój pies bo potrafi cwany zębami złapac krawędź drzwi, i pociągając, otworzyc je. Poza tym ma jakąś taką nerwicę że poleży na jednym łóżku 10 minut i zaraz biegnie do drugiego pokoju. Jak tylko otwiera drzwi do mojego pokoju to mu każe wypieprzac stąd bo wkurza mnie to że i tak zaraz by wyszedł :D Więc musze tylko raz wstac od laptopa i zamknąc drzwi zamiast dwóch podejśc xD. Czasem jak leże w łóżku i drzwi do mojego pokoju są zamknięte, ale np. drzwi do pokoju moich rodziców są otwarte, to im wysyłam smsa żeby zamknęli, bo prawie słysze ich rozmowy xDD. Wszystkie inne drzwi czyli do łazienek i drzwi wejściowe to chodze i domykam po ludziach bo nie są na tyle ogarnięci żeby sami zapamiętali o zamykaniu  ;(


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Procella on Października 24, 2010, 09:20:11
Sam nie wiem czy dobrze robie pytając, ale do odważnych świat nalezy...

Czego można sie bac w obrotowych krzesłach?
Obrotów?

Z gory dziekuje za odp :)
No bo one mają jedną nogę, przez co wydają mi się niestabilne. Cały czas myślę o tym, że to się złamie i spadnę. :o

Wiem, dość głupia i irracjonalna sprawa, ale przecież różnego rodzaju fobie i natręctwa zawsze takie są ;)


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Baskerville on Października 30, 2010, 20:00:41
Zawsze, w każdym pomieszczeniu zamykam drzwi i sprawdzam czy zrobiłam to dokładnie.
Wychodząc z domu nie wychodzę bez słuchawek i odtwarzacza muzycznego.
Przed snem wyłączam dvd i telewizor z prądu.
Kiedy jestem w galerii, w której znajduje się Empik, muszę do niego zajrzeć, nawet jeśli nie mam przy sobie pieniędzy. Wystarczy, że wejdę, zaglądnę do paru działów i jestem usatysfakcjonowana (:


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Edgar Freemantle on Marca 08, 2012, 19:14:30
Ja mam tylko jedno - lubię sobie siedzieć przy lampce i wyłączonym świetle, słuchając muzyki. Najbardziej mnie wkurza kiedy w tym momencie wchodzi mama zapala światło otwiera drzwi coś tam mówi i wychodzi. Ja se myślę "Psiakość w tramwaju się urodziłaś??" wstaje gaszę światło i zamykam drzwi. W między czasie w ciągu pół godziny sprawdzam jeszcze z pięć razy czy drzwi są dobrze zamknięte. :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Marca 09, 2012, 09:40:34
Ja standardowo - sprawdzanie, czy zamknąłem drzwi (zdarzało mi się wracać z tego powodu do domu), czy kontrolowanie gniazdek elektrycznych (nie chodzi o samo wyłączanie, bo to akurat uzasadnione - chodzi o to, że pomimo tego, iż wiem, iż coś wyłączyłem, i tak to później sprawdzam), etc. Ostatnio doszła do tego nowa rzecz. Nasłuchałem się historii, jak to komuś we Wrocławiu szczur próbował wyjść na mieszkanie przez ubikację i teraz, gdy idę spać, z uporem maniaka sprawdzam, czy deska jest opuszczona :D A, jeszcze jedno - przed pójściem spać muszę napić się wody. Z reguły robię to tak, iż biorę łyk, trzymam w ustach i połykam dopiero wtedy, gdy znajdę się pod kołdrą :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Lex on Marca 09, 2012, 15:14:46
Jak tam Was czytam to się okazuje, że w sumie to nie mam (już) żadnego natręctwa :P A wręcz jestem chyba nieodpowiedzialny, bo raczej nie sprawdzam czy zamknąłem drzwi ;)

To samo z wyłączaniem urządzeń z kontaktu - to nawet dobry nawyk, ale nie chce mi się ich potem włączać :P A laptop... Jak to, ma się rozładowywać kiedy go nie używam?! niee ;) (ja wiem, że co tam on wyłączony się rozładuje, ale jednak jak nie jest podłączony do kontaktu to mam wrażenie, że się już zaczyna rozładowywać, więc musi być podłączony, chyba że ja chcę poużywać go na baterii).

2. Jeśli zrobię sobie podwójną kanapkę, jedną kromkę posmaruje masłem i położę wędlinę, to muszę ją zjeść w taki sposób, żeby masło zawsze było pod wędliną, jeśli kromka z warstwą masła w jakiś sposób znajdzie się nad wędliną, to momentalnie ją obracam (jakby taki sposób jedzenia miał jakiekolwiek znaczenie).
To ja jak jem np. bułki czy rogaliki to zawsze najpierw dół :P I jeśli np. dół jest z innym dodatkiem a góra z innym, to zawsze góra musi być z tym lepszym dodatkiem, bo na koniec zostawiam to co najlepsze ;) (ale nie nazwałbym tego natręctwem, choć jeśli ktoś by mi zrobił dół z tym lepszym dodatkiem, to bym się pewnie lekko zirytował jednak ;) ).

3. We wszystkich środkach komunikacji miejskiej (nie zawsze, ale często) siadam jak najbliżej kierowcy. Pojęcia niem jaki jest powód, ale ktoś kto ze mną jedzie musi siłą posadzić mnie z tyłu czy nawet pośrodku.
Mnie chyba rodzina tak nauczyła jako że niby bliżej kierowcy jest bezpiecznie ;) (tzn. nie chodzi o wypadki ale o jakieś wątpliwej renomy towarzystwo) i tak mi zostało. Wasze opisy wypadków nie przekonują mnie, bo wolę już zaryzykować wypadek niż że się doczepi jakiś pijany menel tudzież kibol itp. ;)

Ale nigdy tych rzeczy nie postrzegałem jako natręctwa, chociaż z tym jedzeniem to może powinienem ;)

Oook, coś mi się przypomniało jeszcze: jeśli ktoś do mnie przychodzi, to NIE ZNOSZĘ jak bierze coś z półki (np. książkę), a potem odkłada ją gdzie mu wygodnie (np. na biurku, na łóżku, czy nawet na półkę ale nie wkładając do książek, albo wkładając w inne miejsce) - no po prostu szlak mnie trafia. To samo z gazetami - zwykle leżą ułożone wg numerów, a jak ktoś wyciąga coś ze środka i odkłada na wierzch, to mam ochotę o udusić. W moim pokoju wszystko ma swoje miejsce, a bałagan mogę robić tylko ja :P


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Rose on Marca 09, 2012, 15:59:56
Kiedyś lata temu usłyszałam opowieść, że córka znajomej zginęła w wypadku, kiedy autobus mijał się na drodze z jakąś dożą maszyną rolniczą, która o niego zahaczyła. Od tej pory, w miarę możliwości, siadam wyłącznie po stronie kierowcy :)
I drugie: światła w samochodzie. Po wyjściu nigdy nie pamiętam czy je wyłączyłam :) Raz wracałam z połowy parkingu, żeby się upewnić, jak jestem w pracy, to przynajmniej raz wyglądam przez okno, a jak nie moę sprawdzić to cierpię :)


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Marca 09, 2012, 16:24:34
Kiedyś lata temu usłyszałam opowieść, że córka znajomej zginęła w wypadku, kiedy autobus mijał się na drodze z jakąś dożą maszyną rolniczą, która o niego zahaczyła. Od tej pory, w miarę możliwości, siadam wyłącznie po stronie kierowcy :)

Ja miałem coś podobnego, no z autobusem związanego :) Za młodu przeżyłem wypadek autobusowy spowodowany wybuchem opony, nad którą sobie siedziałem. Dwie nogi złamane z tego powodu (i to w wakacje) nie były miłe :) Od tego czasu starałem się w autobusie unikać miejsc siedzących bezpośrednie nad kołami. Tak z 10 lat unikałem i mi przeszło. Teraz z rana jadąc autobusem zazwyczaj jestem na tyle zmęczony, że mam to gdzieś, byle siedzę :) Ale za to w rodzinie utarło się, że lepiej unikać tych miejsc siedzących :]

Poza tym to często gdy coś ważnego mam zabrać na uczelnie mogę i 50 razy sprawdzić, czy to faktycznie ze sobą zabrałem. A potem sprawdzam jeszcze raz dla pewności :)


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Marca 10, 2012, 20:14:54
Ja miałem coś podobnego, no z autobusem związanego :) Za młodu przeżyłem wypadek autobusowy spowodowany wybuchem opony, nad którą sobie siedziałem.

Holender, straszono mnie tym w dzieciństwie i w sumie nie tak dawno zastanawiałem się, jakie faktycznie mogłyby być konsekwencje takiego wypadku... a tu proszę :) W sumie siadam gdzie popadnie, aczkolwiek codzienne wsiadanie do autobusu to walka o miejsca siedzące - do czytania :D


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: Tathagatha on Marca 12, 2012, 13:56:12
Ja nie lubię siadać z przodu autobusu, bo zawsze pełno starszych osób tam wsiada i albo Ci sapią do ucha, albo komentują między sobą, że się im miejsca nie ustępuje. Albo przy wsiadaniu rozpychają się łokciami. A raz nawet jak był tłok i stałam na schodku i czekałam aż się ludzie jakoś ulokują i zrobią miejsce, to jakaś baba która stała jeszcze na chodniku zaczęła mnie walić pięścią po nogach. Tak jakbym dzięki temu miała gdzie się podziać.


Tytuł: Odp: Małe, wszawe natręctwa...
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Marca 12, 2012, 14:17:05
jakie faktycznie mogłyby być konsekwencje takiego wypadku...

Mogłyby być o wiele gorsze :) Gdyby większą dziurę w podłodze wywaliło to najprawdopodobniej znalazłbym się pod kołami i raczej bym tutaj nie pisał. Ale do tego brakowało bardzo dużo. Dziura była na tyle mała, że tylko przysporzyła mi traumy, gdy popatrzyłem po wybuchu pod nogi i zobaczyłem przemieszczający się asfalt :)

Albo przy wsiadaniu rozpychają się łokciami.

Dzisiaj wracałem autobusem z Gliwic i widzę babcię biegnącą żwawo na autobus, weszła do środka pełna energii i dopiero gdy zauważyła, że wszystkie miejsca siedzące są zajęte zaczęła jęczeć i udawać jak to jej źle :) Niektóre kreacje aktorskie w autobusach nadają się na nominację do oscara :)


Tytuł: Odp: Jestem nowy, witam wszystkich
Wiadomość wysłana przez: Raven on Sierpnia 15, 2012, 14:16:46
Ja też mam kilka,np.
-kiedy jem chleb muszę go trzymać w odpowiedniej pozycji
-kiedy rozmawiam przez telefon lub ubieram się itp. chodzę w kołko po pokoju  -jeżeli gdzieś jadę potrafię godzinami się zastanawiać co jeszcze moge spak.