Strony: 1 2 3 [4] 5   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Jak Ci źle to napisz, pomożemy  (Przeczytany 36675 razy)
Król Artur

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Let's tango bitch!

« Odpowiedz #60 : Października 16, 2011, 16:21:18 »

Żeby nie było to z tamtą nic nie wyszło... ale poznałem inną więc jest OK :D  Diabeł 9
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #61 : Października 16, 2011, 18:03:31 »

Jeeej, faktycznie :D <stupid> Coś mało się tu dzieje ostatnio, posty z sierpnia na wierzchu :D Powinnam teraz wyżalić się, żeby nie było, że na próżno temat odświeżyłam :D Ale nie wiem na co. Robić mi się nie chce, ale to chyba normalne :D Przynajmniej nie grozi mi pracoholizm :D
Zapisane
Edgar Freemantle

*

Miejsce pobytu:
Duma Key

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #62 : Marca 09, 2012, 12:40:55 »

Ja sam mało nie zszedłem z tego świata we wrześniu zeszłego roku. Zasłabłem za kierownicą i wjechałem w krzaki na koniec przywaliłem w drzewo. Skończyło by się to źle gdyby nie krzaki które mnie wyhamowały - to dzięki nim żyję. A cinkuś do kasacji - nawet nie będę wymieniał co ucierpiało. Przede wszystkim moja psychika, spowodowana szokiem po kolizyjnym.  :pff4:

Na szczęście skończyło się na kilku zadrapaniach. Ale samochodu też szkoda  :(
Zapisane

"I oni twego zlękną się widoku, spotkawszy widmo gorsze od upiorów".
Marek Będkowski - Askeramlu
Caroline

*

Miejsce pobytu:
Inferno

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #63 : Listopada 14, 2013, 18:29:08 »

Dobrze że nic Ci sie nie stało :)

~~
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2013, 09:32:28 wysłane przez Caroline » Zapisane

"Przełykasz nerwowo ślinę i modlisz się. Modlisz aby to coś co kryje się w mroku nie usłyszało że nie śpisz."
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #64 : Grudnia 13, 2013, 00:00:04 »

Jest mi źle... a dawno tak źle nie miałem.
Od czego by tu zacząć, mhm... Jestem na 5-tym roku studiów i mam ich po dziurki w nosie. O ile studia zaczynałem z optymizmem i na licencjacie było całkiem fajnie (miałem nawet pewne plany) tak teraz krew mnie po prostu zalewa. Kilka kretyńskich przedmiotów, które istnieją chyba tylko po to, aby wykładowcy mieli co wykładać; zarozumialstwo, ą-ę wykładowców i ogólnie hujowa atmosfera. Do tego magisterkę piszę (albo teoretycznie powinienem pisać) z tematu, który mnie wogóle nie interesuje.
Co tam jeszcze... Do tego nie mam totalnie z kim się spotykać na tych studiach (a w zasadzie po zajęciach), więc albo "wegetuję" na tych hujowych zajęciach, albo siedzę na stancji sącząc piwo i oglądając filmy. Najlepsze, że na historię poszedłem jako osobą nią zainteresowana, ale z biegiem czasu, czytając dyskusje na forach, jaki to "pożytek" z historii w Polsce... eh, trzeba było siedzieć na zmywaku w UK.
Tak, jak idąc na studia miałem jakieś plany i - nazwijmy to "marzenia" - tak teraz mam na to totalnie wyjebane :(
« Ostatnia zmiana: Grudnia 13, 2013, 13:41:15 wysłane przez Master » Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #65 : Grudnia 13, 2013, 10:13:20 »

Stary, ja po pojawieniu się na studiach magisterskich, już po pierwszy miesiącu chciałem zrezygnować i mieć na to wyjeb. Trzymała mnie tylko myśl, że w dzisiejszych czasach, już same posiadanie licencjata nie wystarcza, bo "sprzedaje się" to teraz masowo. Magisterka zresztą niemal całą minęła mi na wewnętrznej walce, żeby tego nie pieprznąć, ale ostatecznie pojawiałem się co ten drugi weekend i przemęczałem. Myślę jednak, że gdyby nie kumpel z licencjata, z którym się mega skumałem, to bym tam oszalał. On zresztą miał to samo. co mogę Ci polecić? Znaleźć jakiegoś kumatego kolesia, z którym idzie pogadać i wspólnie przetrzymać te 2 lata. ;)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #66 : Grudnia 13, 2013, 10:37:49 »

Master - uwierz mi, doskonale rozumiem co Cię boli. Miałem podobnie, jednak w nieco innej konfiguracji. Zaczynałem studia z wielkim optymizmem, po roku posypał mi się związek (który wtedy uważałem za mega ważny, a jak się okazało - po niecałych 2 miesiącach się pozbierałem i dziś nie wiem jak mogłem być takim gówniarzem :D) do tego dość szybko skonfliktowałem się z połową ludzi w grupie (trafiłem do tak paskudnego zbiorowiska ludzi, że szok - ich rozmowy opierały się na tym gdzie pili, co pili, ile pili, kto ile razy oraz kogo dupczył, kto nosi lepszy znaczek na bluzie, spodniach, butach, łepetynie itd) także w efekcie drugi rok przeżyłem niemalże w samotności. Wtedy jedynym miejscem kiedy miałem kontakt z ludźmi to były zjazdy forumowe i falkon. Tamten rok, to była istna masakra. Do tego doszło mi mnóstwo egzystencjalnych problemów, wtedy też definitywnie straciłem wiarę w Boga jakiegokolwiek i zostałem takim pełnoprawnym ateistą itd itp (dużo by wymieniać innych problemów jakie miałem), do tego jeszcze zupełnie gdzieś rozjechał mi się sens studiowania, widać było zmiany na rynku pracy, papierek uczelni zaczynał tracić na ważności (teraz to papierek magisterki też nie za wiele daje, niestety).. Przełomem właśnie okazało się być forum. Dzięki forum poznałem osobiście znaczą część ekipy forumowej, poznałem też Mike'a Dravena i Moniqee, oni z kolei poznali mnie z Beaverem, a Beaver wkręcił mnie w swoje towarzystwo (okazało się, że mieszkamy niemalże w tym samym mieście), w którym to okazało się, że jest moja obecna partnerka i (wszystko ku temu zmierza) przyszła żona. Całe studia się przebujałem, nie były dla mnie zbyt ważne oceny cząstkowe, i tak liczy się obrona pracy. Na tym się skupiłem, resztę miałem gdzieś. Ogólnie moje studia mnie nie interesowały, jedynie, że temat miałem taki, który mi jakąś frajdę sprawiał...

Do czego zmierzam? Warto być cierpliwym. Warto mieć tę świadomość, że najpierw zapewne będzie beznadziejnie i kiepsko, ale w efekcie gdzieś tam dalej droga się klaruje i robi się dobrze, a jeśli nie dobrze to lepiej niż było. Tylko trzeba w to wierzyć i robić ciągle te małe kroczki ku swojemu dobru. Postaraj się przekuć swoje beznadziejne nastroje na coś, co może Ci pomóc -np. rozejrzyj się za jakimiś kursami, nawet jeśli będą zupełnie niezwiązane z historią. Zapisz się jako wolontariusz w schronisku dla zwierząt, poszukaj jakichś miejskich inicjatyw. Robiąc tego typu rzeczy nie dość, że po pewnym czasie poczujesz się lepiej jako człowiek, to jeszcze na pewno kogoś przyzwoitego poznasz.
Co do studiów - zagryź zęby, zostało Ci na dobrą sprawę pół roku (?), zmęcz tę pracę. Wykładowcy to zgraja bufonów, zapatrzonych w swoje ego i nic nie poradzisz.
I buduj sobie znajomości, kontakty. Bądź otwarty na  ludzi. Wiem, ze fajnie się gada. Ale znajomości zawsze Ci w przyszłości zaprocentują, nawet nie wiesz kiedy i gdzie.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 13, 2013, 10:39:35 wysłane przez Mandriell » Zapisane

Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #67 : Grudnia 13, 2013, 20:37:06 »

Dzięki chłopaki za odzew. Teraz będę musiał chyba przetrawić to, co napisaliście i się zastanowić. Wiadomo, że studiów nie rzucę pół roku przed końcem. Musiałbym bym być totalnie popieprzony :D

Co do innych spraw... Z tym znalezieniem sobie innego zajęcia, to może być ciężko bo jestem trochę takim samotnikiem i nie palę się do jakiś inicjatyw (z racji zainteresowania III Rzeszą pytałem nawet kiedyś jednego z wykładowców, czy na uczelni jest kurs niemieckiego dla studentów - był, ale po kilku dniach przestałem o tym myśleć  :haha:). Analogicznie z tego samego powodu miewam trudności z nawiązywaniem znajomości. Na samych studiach mam może 5-6 osób, z którymi trochę się kumpluje, ale raczej nic wielkiego. Z dziewczynami to jeszcze bywa gorzej, bo prawie zawsze jak jakąś poznam, to "zajęta". Swego czasu, jeszcze na licencjacie, przez kilka miesięcy się z kimś spotykałem, ale nie pasowaliśmy do siebie. Nie powiem, żebym tęsknił  Rambo Potem jeszcze ze trzy "randki" z trzema dziewczynami, po których kontakt się całkiem urywał - powiedzmy, że się przyzwyczaiłem  :haha:
A już najgorzej jest to, że w wieku (prawie) 28 lat nie mam żadnych perspektyw, poza odwaleniem i dokończeniem tych studiów. Pewnie odnośnie studiów wyłożę "pałę" i będę wszystko robił tak, byle mieć to z głowy i się nie przejmować. Zajmę się swoimi zainteresowaniami i tyle.

Dzięki za odzew  ;)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 13, 2013, 23:15:26 wysłane przez Master » Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #68 : Grudnia 13, 2013, 22:58:04 »

pewnie marna to pociecha, ale z tą trudnością z nawiązywaniem znajomości nie jesteś sam :) można nad sobą pod tym względem pracować, co prawda lwem salonowym taka osoba raczej już nie zostanie, ale próbować na tyle, że więcej się do ludzi odzywać, bez większej krępacji - warto :)
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #69 : Grudnia 13, 2013, 23:35:39 »

Murhaaja, właśnie, że mnie jakoś wogóle nie ciągnie do ludzi - że tak obrazowo napiszę... A jednocześnie bym kogoś chętnie poznał. Nie chodzę na żadne imprezy i spotkania. Nawet specjalnie się ze współlokatorami nie kumpluje (jakoś nie odczuwam potrzeby). I jeśli mam być całkiem szczery, to nawet nie wiem czy zależy mi na tym, aby się z tym przełamać. Od jakiegoś czasu odczuwam w pewnym sensie totalne zobojętnienie na wszystko wokół. Nawet znajomych, których znam od lat (i z którymi się często widywałem) od jakiegoś czasu unikam... Nie mam chęci się z nimi spotykać i nawet nie wiem dlaczego...
Przypadek beznadziejny  :pff6:
« Ostatnia zmiana: Grudnia 14, 2013, 15:03:59 wysłane przez Master » Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #70 : Grudnia 14, 2013, 13:12:14 »

Aaa, rozumiem. No to nie wiem, co poradzić :) Mnie z kolei ciągnie do ludzi, tylko się stresuję jakbym miała 4 lata, a nie 24, i ciężko mi się dogadać z kimś obcym. I do tego głupia mania, że sama nigdzie nie pójdę bo nie znoszę tego, muszę iść z kimś znajomym :D
Jedyne co mi przychodzi na myśl, to na spokojnie i bez spiny poczekać, ponoć jak na coś specjalnie nie czekamy, to samo przychodzi :)
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #71 : Grudnia 14, 2013, 15:08:03 »

Też kiedyś słyszałem, że nie czekanie sprawia, że coś przychodzi... i jakoś tego nie kupuje :D, bo kiedy indziej słyszałem, że jak się nic nie robi, to nie ma co oczekiwać, że się coś zmieni. Paranoja  Diabeł 9
« Ostatnia zmiana: Grudnia 14, 2013, 20:57:35 wysłane przez Master » Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #72 : Grudnia 14, 2013, 20:37:30 »

Co tylko potwierdza teorię, że tak naprawdę to każdy musi sobie własny przepis znaleźć :D
BTW dopiero zauważyłam, że męczysz się tymi studiami we Wrocku :D jak Cię męczy siedzenie w akademiku, to mamy tu sporo fajnych miejsc gdzie można zwiać i się zaszyć, miłe miasto wszak :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #73 : Grudnia 14, 2013, 21:03:12 »

Bo opis dodałem - pomyślałem, że jak się na forum trafią ludzie z wrocka, to można się kiedyś umówić :P
Nie mieszkam w akademiku, a na stancji.
Co do zaszywania się na mieście, to poza jedną wycieczką do Muzeum Narodowego, przeważnie "zaliczam" Galerię Dominikańską, Pasaż Grunwaldzki i rynek wraz z ul. Świdnicką. Głównie księgarnie... :D :D :D Takie moje "zboczenie".
Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #74 : Grudnia 14, 2013, 22:16:38 »

Aa przepraszam, ja jako nie-studentka ledwo rozróżniam akademik od stancji :D
Księgarnie to dobre miejsce, a w Empikach można mieszkać, bo zawsze jest gdzie siedzieć (szkoda że jeść nie pozwalają za bardzo :D). Fajne są herbaciarnie i małe kawiarnie i kluby, można się zaszyć z książką i jest spokój :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
chiyeko

*

Miejsce pobytu:
Olkusz

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #75 : Stycznia 27, 2014, 12:46:42 »

Też się wyżalę :P Za tydzień jadę z dzieciakami na zimowisko jako wychowawca. To będzie mój pierwszy taki wyjazd i myślałam, że będzie super, a teraz jak już jest blisko, to umieram ze strachu.. boję się, że nie dam sobie rady.
Zapisane

"Niezmienny scenariusz naszych czasów:
apokalipsa zagraża... lecz nie następuje. I zagraża nadal."
Zawiany

*

Miejsce pobytu:
Poznań




« Odpowiedz #76 : Stycznia 27, 2014, 17:44:45 »

Najgorsze co można zrobić to tak myśleć ;)
Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #77 : Stycznia 27, 2014, 18:59:53 »

A ja Cię rozumiem, też się wszystkim zamartwiam i nie pomaga tłumaczenie, że będzie dobrze. Co się nastresuję, to moje. Na pociechę jednak, 90% sytuacji w których się martwię, że może być źle, kończy się jednak dobrze, więc mam nadzieję że i Tobie się trafi akurat ta jedna z 90% dobrych sytuacji :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
chiyeko

*

Miejsce pobytu:
Olkusz

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #78 : Stycznia 27, 2014, 22:10:59 »

Ja już tak mam, nastawiam się na najgorsze :P mogę mieć tylko nadzieję, że niczego nie schrzanię i że będę mogła liczyć na resztę wychowawców w razie czego :) dzięki :)
Zapisane

"Niezmienny scenariusz naszych czasów:
apokalipsa zagraża... lecz nie następuje. I zagraża nadal."
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #79 : Lutego 01, 2014, 13:07:49 »

A to i ja pomarudzę, po babsku oczywiście, więc jakby kogoś zdenerwowało to niech admin usunie wpis.
Generalnie mam weltschmerza (haha). Przede mną wizja kolejnego pięknego weekendu, z piękną pogodą, ciepłego, spędzonego w domu samotnie jak kołek. Trochę zaległej roboty jeszcze mnie czeka, ale że "sobota dzień święty" to nie wiem, czy się za coś dziś wezmę, chciałabym odpocząć po 5 dniach roboty. Wyszłabym z domu, ale nie mam z kim, a sama nienawidzę gdziekolwiek chodzić. Pewnie się skończy na czytaniu książek do nocy, ale nie mam już 10 lat, żeby samo czytanie mi zastępowało szczęście i cały świat. A nie mam z kim chodzić, bo dupa wołowa ze mnie, znaczy się nieśmiałość mi została z dzieciństwa i ciężko mi się z ludźmi rozmawia, mam mało znajomych a i oni jacyś tacy... No. Jedna przyjaciółka za granicą, zresztą ona też domatorka, druga lubi poimprezować, ale beze mnie. Ja jestem od tego, żeby siedzieć na tyłku, pić herbatę i słuchać, albo iść na zakupy i doradzać. Reszta ludzi to jacyś nasi wspólni znajomi w sumie, ale same takie mameje. Albo jedyną rozrywką dla nich jest chlanie do nieprzytomności, albo same ciotki-klotki, które o 22 już lecą do domu, telewizor i spać. Nie mają mężów, dzieci, niektórzy nawet pracy, żadnych zobowiązań, mają wolny weekend, ale nie wyjdą z domu bo im się nie chce, bo za zimno, bo godzina 19 to już za późno dla nich itp. Zainteresowań też żadnych. Do teatru nie pójdą, na koncert też nie, do klubu na rockotekę ani na lata 80 nie, bo ta muzyka to "szajs", o niczym z nimi pogadać nie można na dłuższą metę, o żadnych filmach, książkach, rozmowy się kończą na opowiedzeniu, co u nas nawzajem słychać. Takie mameje jakieś. Pewnie mogłabym sama z domu wychodzić, ale ponieważ mam mentalność i wrażliwość małego dziecka, nie pójdę bo się wstydzę. Nienawidzę nigdzie chodzić sama jeśli nie mam dobrego powodu. Sama to mogę jechać do pracy, na korki, zakupy które trzeba zrobić, załatwić jakieś sprawy, ale nie pójdę sama na spacer czy na imprezę, gdzieś, gdzie powinnam iść z kimś. W tamten weekend postanowiłam się przemóc i pozbyć tej swojej głupiej "fobii", pójść gdzieś w miejsce publiczne i poczytać tam, zamiast w domu, tak dla samej siebie, żeby się nauczyć, że ludzie nie będą na mnie zwracać uwagi i nie ma się czego wstydzić. Poszłam w jedyne miejsce, gdzie się czuję względnie bezpieczne, kupiłam w kawiarence herbatę, poczytałam ze dwie godziny i poszłam sobie, bo kawiarenkę zamykali i światła mi przygasili nieco. Wiele mi to nie pomogło, ani nie poprawiło humoru, że poprzebywałam wśród ludzi, ani nie pomogło się przełamać. Głupio się czułam siedząc tam sama, dalej mam wrażenie, że to głupi pomysł, chociaż coś mi mówi, że powinnam znowu tam ruszyć tyłek, żeby się jeszcze trochę "poprzełamywać". Ale stres mnie zżera, a że żyję w wiecznym stresie, to nie chcę sobie dokładać.
I tak dalej, i tak dalej. Do tej samotności dochodzą też inne rzeczy: praca, której nie lubię, która jest cholernie nudna, czasem parę godzin albo dni czekam, aż ktoś wreszcie znajdzie czas ustalić ze mną jedną rzecz, żebym mogła dalej działać, więc w sumie to siedzę i się nudzę, nie rozwijam się ani niczego nawet nie uczę, to strasznie męczące. Wolałabym mieć zapiernicz, żeby mi szybciej czas leciał. Firma jest rodzinna, sama rodzina, krewni, znajomi, tylko ja tu jestem z ogłoszenia, i to jest strasznie hermetyczne towarzystwo, nie dopuszczają do siebie nikogo, więc siedzę w swoim pokoju sama i są dni, że jedynymi słowami, jakie wymawiam w pracy to "cześć" na przywitanie i pożegnanie. Zresztą ci ludzie to takie nerwusy drące się na siebie nawzajem i awanturujące o wszystko (czemu mi tu na kartce na niebiesko, a nie na czerwono napisałeś?), nawet przy klientach, że nawet nie chcę mieć z takimi furiatami do czynienia. Ale siedzę tu bo gdzieś trzeba, a ja i tak nie do końca wiem co chcę robić w życiu. Będziemy zakładać własną firmę w tym roku z kolegą i dobrze że on, jako umysł ścisły, nie poddaje się tak łatwo emocjom, bo ja już wiem jak będę z nerwów umierać i się o wszystko zamartwiać, znając mój charakter. No i siostra dziś się z mojego domu wyprowadziła, poszła na swoje. Wiem, że już stare krowy jesteśmy i najwyższa pora, ale smutno tak jakoś. Wiem, że nas często nie będzie odwiedzać, bo nie jest zbyt rodzinna, a jak mieszkała tutaj to jeśli tylko obie byłyśmy w domu, zawsze siedziałyśmy razem w pokoju. Nawet ze sobą nie musiałyśmy rozmawiać, każda się zajmowała swoimi sprawami i tylko herbatę sobie nawzajem robiłyśmy, ale siedziałyśmy razem i ona szla do swojego pokoju tylko spać. No i muszę czekać do maja na mój ukochany spektakl w teatrze, żeby móc pójść na niego 9 raz, bo na luty nie udało mi się dorwać biletów :D Ale to już takie małe marudzenie, że tyle miesięcy bez teatru, chyba że w kwietniu coś dadzą jeszcze. No to się nazrzędziłam.
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Strony: 1 2 3 [4] 5   Do góry
Drukuj
Skocz do: