Strony: 1 [2]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Twin Peaks  (Przeczytany 10072 razy)
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #20 : Września 19, 2017, 00:02:59 »

Witam wszystkich:-) Od dawna przeglądam to forum, ale dzisiaj postanowiłem się wypowiedzieć, bo trochę mam odmienne zdanie od p.a. Jestem  michax77 a niektórzy znają mnie jako gall anonim:-) Zaznaczam że to będzie bardzo długi tekst o 3 serii, a i tak nawet nie połowa tego co chciałbym powiedzieć, ale chciałbym napisać co ja sądzę o 3 serii i odpowiedzieć też p.a.

Podzielę go na kilka części by lepiej się czytało.

Oczywiście są słabości w 3 serii jak np. odcinek 6 i przede wszystkim 12, który dla mnie jest na poziomie najgorszych odcinków z 2 serii czyli epizodów od 10 do 16, ale nie było źle tylko dobrze, nawet bardzo dobrze. Można się przyczepić np. do przedłużania scen do znudzenia, pojawienie się wątków, które do niczego nie prowadzą oraz postaci co wydają się odgrywać istotną rolę a po jakimś czasie po prostu znikają i więcej się nie pojawiają bez wyjaśnienia co u nich słychać, ale nie przeszkadzały mi te minusy, a niektóre z czasem znikły albo przyzwyczaiłem się, jak np. przedłużanie scen w nieskończoność.

Najlepsze odcinki to oczywiście słynny ósmy, choć to bardziej eksperyment (ale nie dziwię się że zbiera hejt też i to  ostatni odcinek przy którym sporo widzów odpadło, tak jak wcześniej po 3x02, 3x03), oraz 3x02, 3x05, 3x11, 3x14, 3x15, 3x17 i 3x16 a reszta dobra oprócz 3x06 i 3x12. Teraz akurat oglądam drugi raz i o wiele lepiej się ogląda jako całość. Wiidać że to jest 18godzinny film czyli mamy 3 akty z których każdy trwa 6 godzin, więc nie dziwne że niektóre postacie które pojawiają się np. w 3x01 to wracają dopiero w 9 odcinku. Wiidać o dbałość o szczegóły jak np. pewna rękawiczka pojawia się już w 3x02.


Lynch dostał pełna swobode twórczą i materiał tak mu się spodobał  że nie wyciął ani nie skrócił żadnej sceny, a niektóre sceny przeciągnięte aż za bardzo (przy scenie z francuzką wysiadłem jedyny raz w tej serii, bo akurat scena z np. przerwą na papierosa, scena zamiatania, lub jeżdżenie nocą zagubioną autostradą to podobały mi się), ale to że akurat pozostanie więcej pytań niż odpowiedzi to tego się spodziewałem, bo już od czasu filmu TP i Zagubionej Autostrady Lynch zostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Stare TP wyrosło z Blue Velvet a nowe z Autostrady, Mulholland Drive i Inland Empire (nie znoszę tego filmu tak na marginesie). Więc nie tylko do Głowy do wycierania nawiązuje, bo jest dużo z każdego filmu reżysera.

 Chociaż też poznajemy odpowiedzi na niektóre pytania, ale nie na wątki dotyczące postaci nowych ani zakończenia wątków starych,  tylko są odpowiedzi na wątki mitologiczne czyli co to jest np Judy z FWWM, nawet nie odpowiada Lynch na pytania z 2 serii jak np. o Annie i widać że robi to umyślnie. Chociaż akurat w tym przypadku to uważam że można domyślić się co z nią się stało jak widziało się z nią sceny z Missing Pieces i połączy z pewnymi faktami co poznaliśmy z 3 serii. A trzeba zaznaczyć, że akurat MP jest równie ważne dla 3 serii jak film kinowy. Nie uważam za to, że książka Sekrety TP jest aż tak istotna, gdybym jej nie przeczytał to połapałbym się tak samo. Trzeba przypomnieć sobie Missing Pieces i FWWM. Co do książek toc hyba ważniejsza będzie ta co wyjdzie 1 listopada w USA czyli Final Dossier Frosta, ale w Polsce się nie ukaże bo Sekrety TP się słabo sprzedały.


 Pierwsze odcinki zapowiadały to czego się spodziewałem, że nie będzie to tylko powrót do miasteczka i dla fanów serialu tylko bardziej serial dla miłośników Lyncha i bliższy FWWM co mnie ucieszyło a niektórych pewnie mocno wkurzyło, bo przecież nie każdy fan serialu jest fanem Lyncha. Jest pełno nawiązań do każdego jego filmu, ale też obrazów, animacji co kiedyś kręcił. Ale później jest coraz więcej humoru i nie jest aż tak ponuro i surrealistycznie jak w odcinkach 1-3 (oprócz ósmego). Ale przez pierwszą połowę sezonu gdzieś do 9 odcinka to nie licząc wątku śledztwa w miasteczku to pozostałe wątki co dzieją się w miasteczku widać, że są wciśnięte na siłę bo tytuł do tego zobowiązuje, a lepiej byłoby jakby ich nie było w ogóle. Takie odniosłem wrażenie oglądając pierwszą połowę jakby Lynch i Frost mieli pomysł na kontynuację, ale niekoniecznie dziejącą się w miasteczku. Zresztą za tym że wątki twinpeaksowe wydają się dopisane na siłę przynajmniej w pierwszych odcinkach i w większości z nich totalnie nic nie dzieje się to widać choćby po tym że większość wątków poza miasteczkowych jak np. las vegas jest zakończona.

Dopiero od epizodu chyba 10 gdy więcej zaczyna pojawiać się Bobby Briggs to ciekawie się robi w miasteczku i w drugiej połowie sezonu miasteczka jest więcej. W ogóle bardzo podoba mi się to jak rozwinął się Bobby.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Wszystkie wątki poza miasteczkowe są świetne i mógłbym wymienić każdy.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

 No i najważniejszy plus nie tyle tego wątku co całego serialu czyli Kyle MacLachlan,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
To co  wyprawia w 3 serii to można porównać z Tatianą Maslany w Orphan Black.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2017, 00:42:08 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #21 : Września 19, 2017, 00:09:07 »

Zapomniałem dodać że w odcinku jest sporo polskich elementów jak aktorzy mający polskie korzenie  (Karolina Wydra) albo polsko brzmiące nazwiska. W jednym z odcinków mamy polskiego księgowego i sklep U SZYMONA co nie dziwne bo wiadomo że z Polską wiele wspólnego ma Lynch, zwłaszcza z Łodzią, która dołożyła się do 3 serii (Fundacja Sztuki Życia).

Doceniam też to, że nie zastąpił nikogo nowym aktorem mimo tego ilu zmarło aktorów (w ogóle to chyba z połowa odcinków ma napis 'Pamięci" i nazwisko aktora/aktorki), choć czasami wyszło słabo jak np. z BOBEM.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


A teraz odpowiem na pytania p.a. co do 3 serii.

 
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Co do finału to ja rozumiem tak,

 
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Dawno nie widziałem serialu, który w tym samym czasie wywoływał we mnie tak skrajnie różne emocje jak 3 sezon TP. Wkurzał ostro, ale też wzruszał, bawił, rozczulał, przerażał, czasami budził zażenowanie, wywoływał reakcję WTF i będzie mi brakować tych emocji jakie serwował mi każdy odcinek oraz czytania/oglądania reakcji innych fanów oraz słuchania teorii. Nie mogłem się doczekać każdego poniedziałku nawet jak trawił się słaby epizod taki jak dwunasty. Będzie mi brakować prób rozgryzienia co chcieli w odcinkach powiedzieć twórcy, rozkminiania teorii różnorakich po każdym odcinku. Oczywiście wiele tego typu seriali jest obecnie gdzie widzowie po seansie zasypują się różnymi teoriami, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o rozkminianie, tajemniczość i zagadkowość to nawet Westworld czy Legion, które lubię mogą się schować w porównaniu z Twin Peaks. W przypadku serialu Marka Frosta i Davida Lyncha można bardziej poszaleć w interpretacjach i wnioskach jak w innych serialach, przynajmniej taka jest moja skromna opinia.

Oczywiście można zrobić było lepiej 3 sezon, jest kilka wad o których pisałem, ale nie ma wad aż tyle i nie przeszkadzają mi aż tak bym ocenił źle ten powrót. 3 sezon to dla mnie całościowo dobra, nawet bardzo dobra robota gdzie jest więcej zalet niż wad. Powrót tego serialu okazał się czymś czego w telewizji się nie ogląda i pewnie już więcej się nie zobaczy, bo nie sądzę aby Lynch i Frost taką swobodę twórczą dostali ponownie, nawet w Showtime czyli stacji gdzie pracuje wielki fan Twin Peaks i twórczości reżysera od surrealistycznych klimatów i dzięki któremu powstała 3 seria. Rozumiem narzekanie fanów i czemu tak wiele osób odpadało po 3×02, 3×03, 3×08 i 3×12, ale nawet w takim przypadku jakbym podzielał opinie tych, którym ten 18godzinny sequel filmu kinowego i serii drugiej nie przypadł do gustu to w jednym elemencie bronił bym twórców, że zrobili coś nowego/innego w powrocie Twin Peaks (bo jednak w twórczości Lyncha to nic nowego), ale im nie wyszło. Dla mnie wyszło i co prawda bez wad, ale na tyle dobrze się bawiłem, że już nie będę narzekał.

Niby 18 odcinków czyli dużo, ale już żałuję, że skończył się ten szalony powrót TP.

A jeszcze ważne co do muzy, że początkowo wydaje sie, że mało jest. Prawda, że oszczędniej dawkuje Lynch muzykę jak w swoich filmach i serii 1 oraz 2, ale jednak jest kilka dobrych kawałków tylko że jest inna bliższa klimatom z Mulholland Drive,  np. genialny kawałek w scenie z Olbrzymem w kinie w 3x08 czy muzyka  w  scenie  restauracji w 3x11. No i też oprócz Lyncha i Badalamentiego muzyke tworzył też do serialu dźwiękowiec Lyncha (tak na marginesie to jak operuje się w tym serialu dźwiękiem, ciszą i muzyką zasługuje na nagrody), tylko to takie bardziej buczenie.   
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2017, 00:39:06 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #22 : Września 19, 2017, 07:48:18 »

Chłopie, aleś się rozpisał ;) I jeszcze zduplikowało Ci te posty :D  Na razie częściowa odpowiedź, związana raczej z rzeczami z pierwszego z Twoich postów.

Po pierwsze - jasne, że w nowym Twin Peaks widać ślady innych filmów Lyncha. Pisząc o "Głowie do wycierania" miałem na myśli po prostu tyle, że przez większą część swojej kariery Lynch do tych surowych, surrealistych początków raczej nie nawiązywał zbyt ochoczo. Jeśli o bycie fanem Lyncha - tak, nie jestem fanem tylko i wyłącznie Twin Peaks. Uwielbiam zwłaszcza Mulholland Drive, cenię sobie również jego "normalne" filmy" czy też Blue Velvet. Ale nie uważam, by Fire Walk With Me było jakimś wielkim dziełem (a film oglądałem 3-krotnie), dlatego tak silne nawiązania do tego akurat tytułu aż tak mnie nie cieszyły. Inna sprawa, że dzięki nowemu Twin Peaks pierwsze kilkadziesiąt minut Fire Walk With Me stało się bardziej zrozumiałe.

Co do Missing Pieces - na razie oglądałem tylko ten fragment, który odnosi się do pierwszych 30 minut filmu, a który to fragment wydał mi się istotniejszy w odbiorze nowego Twin Peaks (bo jest tu Phillip Jeffries, Niebieska Róża, etc.). Istotniejszy w każdym razie od przypomnienia sobie ostatnich dni życia Laury Palmer.

Dopowiedzenie losów niektórych postaci z Twin Peaks było bardzo na miejscu. Choćby wzruszające pożegnanie Pieńkowej Damy, albo dopowiedzenie losów Eda i Normy. O wiele bardziej na miejscu, niż wprowadzenie pary zabójców (Tim Roth i Jennifer Jason Leigh). Raz, że ich postaci niewiele wniosły. Dwa - nie pasowały mi wybitnie do Lyncha; tak dobór aktorów, jak i charakter postaci, dialogi, którymi serwowali widzom były wybitnie tarantinowskie.

Powiedzieć, że "Cooper nie był w 100% sobą" to eufemizm roku :D To raczej Dougie nie był w 100% sobą i dlatego nazywam wątek Las Vegas wątkiem Dougiego, a nie Coopera. No i nic nie poradzę na to, że ten wątek mnie częściej irytował, niż bawił. Dobrze, że z czasem stał się dość ciekawy.

cdn ;)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #23 : Września 19, 2017, 10:26:55 »

Wyobraźcie sobie, że sięgnąłem po tego klasyka po tylu latach, do tej pory nie przypominam sobie, żebym zobaczył chociaż jeden odcinek. Być może kiedyś tam coś mi się przewinęło, ale nie zanotowałem. Pierwsza dwa odcinku na lajcie, ale pewno im dalej, tym lepiej, więc zbroję się w cierpliwość.
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #24 : Września 19, 2017, 10:59:44 »

Muszę sobie to dawkować, te Twoje teksty ;)

Co do odcinka 8 - no ja rozumiem, że tak to jest, że narodziło się zło, ale wolałem, gdy Bob był po prostu tajemniczym złem, aniżeli jakimś post-nuklearnym rzygiem ;) Sama idea Laury jako tej dobrej też mnie nie przekonuje, zresztą to się trochę kupy nie trzyma, zwłaszcza, gdy się przypomni o rękawicy ;) Skoro Laura miała być dla Boba taką femme fatale, to po co rękawica?

O Sarze w kontekście dziewczynki z robalem z odcinka 8 nie pomyślałem nawet, ale też wydawało się, że ten wątek został tak porzucony. Dlatego nie należę do entuzjastów 8. odcinka, bo w gruncie rzeczy niewiele z niego wynika. Dla mnie to był klasyczny przerost formy nad treścią. Bardziej nadawało się to jakaś krótkometrażówka, aniżeli odcinek serialu, który poza tym jednym wyjątkiem jako tako trzymał się logicznej kupy.

Co do zespołów - ale one przecież pojawiały się na scenie niezależnie od Audrey. Nie wiem, czy jest sens tu cokolwiek analizować, to po prostu fajny dodatek do serialu, ewentualnie na potwierdzenie "realności" Twin Peaks, że te wszystkie dziwaczne wydarzenia, które rozgrywają się w miasteczku (i nie tylko) przynależą do naszego, realnego świata.
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #25 : Września 19, 2017, 14:26:40 »

Muszę sobie to dawkować, te Twoje teksty ;)

W jakim sensie, bo nie kapuje? :P
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #26 : Września 19, 2017, 17:19:35 »

To było do Twojego przedmówcy kierowane :D
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #27 : Września 20, 2017, 15:03:16 »

Próbowałem usunąć te zduplikowane posty, ale nigdzie nie mogę znaleźć funkcji SKASUJ/USUŃ, albo ślepy jestem i nie widzę. Odpowiedź na Twoje posty ode mnie, znów długa, ale ja po prostu nie potrafię pisać krótko:-)


Po pierwsze - jasne, że w nowym Twin Peaks widać ślady innych filmów Lyncha. Pisząc o "Głowie do wycierania" miałem na myśli po prostu tyle, że przez większą część swojej kariery Lynch do tych surowych, surrealistych początków raczej nie nawiązywał zbyt ochoczo. Jeśli o bycie fanem Lyncha - tak, nie jestem fanem tylko i wyłącznie Twin Peaks. Uwielbiam zwłaszcza Mulholland Drive, cenię sobie również jego "normalne" filmy" czy też Blue Velvet. Ale nie uważam, by Fire Walk With Me było jakimś wielkim dziełem (a film oglądałem 3-krotnie), dlatego tak silne nawiązania do tego akurat tytułu aż tak mnie nie cieszyły. Inna sprawa, że dzięki nowemu Twin Peaks pierwsze kilkadziesiąt minut Fire Walk With Me stało się bardziej zrozumiałe.

W przypadku normalnych filmów Lyncha myślałem że wymienisz prędzej Człowieka Słonia i Prosta Historię. Ja z filmami Lyncha mam tak, że nienawidzę mimo rewelacyjnej roli Laury Dern "Inland Empire" - widziałem raz i nigdy więcej. Problem do dzisiaj mam z 'Głową do wycierania" której nie wiem jak ocenić zwyczajnie, nie wiem co mam myśleć czyli takie samo uczucie jakie miałem po obejrzeniu premiery 3 serii, ale od 2 i 3 odcinka kupił mnie serial w całości. Reszte filmów Lyncha uważam za dobre, przyzwoite (Diuna, Dzikość serca), znakomite (Autostrada, Blue Velvet, Ogniu krocz ze mną) i rewelacyjne (cala reszta czyli MD, Prosta Historia i Czlowiek Słoń). Więc jak pewnie zauważyłeś nie uważam FWWM za jakiś film idealny tylko bdby, np. nie cierpię wątku tego z Chris Isaakiem i Jackiem Bauerem, ale ogólnie jest to niedoceniany film (albo inaczej przesadnie hejtowany) i całą resztę bardzo lubię. A co do tego że ucieszyłem się to chodziło mi też o to, że przed premierą jak nie wiele było wiadomo to jedno powiedział Lynch o nowej serii, że bardzo ważny jest film kinowy dla 3 serii, nawet ważniejszy niż serial, więc nie zaskoczyło mnie jak wyglądały pierwsze odcinki przypominające FWWM właśnie bardziej. Chociaż później to się zmienia bo coraz więcej humoru jest w serialu, nie jest tak ponuro i surrealistycznie jak w odcinkach 1-3. Inna sprawa, że ta 3 seria jednak mnie nie zaskoczyło jaka jest mimo tego, że nie wiadomo było nic, ale po tym jak Lynch powiedział że to będzie bardziej kontynuacja filmu jak serialu oraz po przeczytaniu Sekretów TP Frosta które przypominają bardzo 3 sezon TP (w książce jest tak, że milion watków poza miasteczkiem się dzieje, mało miasteczka i głównie mitologia wyłożona łopatologicznie czyli typowo dla Frosta) to spodziewałem się ze serial popłynie w mitologię i świat twinpeaksowy sie bardzo rozszerzył poza miasteczko. No i po tym jak się seria 2 skończyła nie mogło być inaczej, po prostu serial ewoluował kolejny raz i odwrócili schemat - wątki jak z oper mydlanych są ale nie tak dużo jak wcześniej, mitologia ważniejsza. A co do odcinka ósmego niby taki lynchowski a tak naprawdę cała mitologia, geneza innych bytów to w tym odcinku widać, że to sa pomysły frostowe tylko przefiltrowane przez styl reżyserski Lyncha. Więc tak naprawdę w tym lynchowym odcinku jest bardzo dużo Frosta też:-)


Co do Missing Pieces - na razie oglądałem tylko ten fragment, który odnosi się do pierwszych 30 minut filmu, a który to fragment wydał mi się istotniejszy w odbiorze nowego Twin Peaks (bo jest tu Phillip Jeffries, Niebieska Róża, etc.). Istotniejszy w każdym razie od przypomnienia sobie ostatnich dni życia Laury Palmer.

Z MP warto też zobaczyć lekcję języka obcego Palmerów a przede wszystkim scenę z Annie w szpitalu o której wcześniej wspomniałem, która sugeruje co mogło się z nią stać, zwłaszcza jak przypomni się słowa doktora Haywarda co do Coopera z 3 serii. No i scenę z Cooperem w łazience. Więcej nie pamiętam, ale widziałem dość dawno cały 90minutowy materiał.



Dopowiedzenie losów niektórych postaci z Twin Peaks było bardzo na miejscu. Choćby wzruszające pożegnanie Pieńkowej Damy, albo dopowiedzenie losów Eda i Normy. O wiele bardziej na miejscu, niż wprowadzenie pary zabójców (Tim Roth i Jennifer Jason Leigh). Raz, że ich postaci niewiele wniosły. Dwa - nie pasowały mi wybitnie do Lyncha; tak dobór aktorów, jak i charakter postaci, dialogi, którymi serwowali widzom były wybitnie tarantinowskie.



A mnie pasowała para tarantinowska, bo cytując z jakiegoś podcastu co słuchałem (nie powiem którego bo po każdym odcinku słuchałem z pięć, sześć przynajmniej różnych co tydzień i miesza mi się gdzie jaki komentarz padł), że "Lynch zanim był w kinie Tarantino to krecił filmy trochę jak Tarantino, nim ten reżyser był popularny, np. Dzikość serca". Dla mnie jest też to prztyczek w nos dla Quentina za jego wypowiedzi negatywne o FWWM. Chcieli z Frostem pokazać że to nic trudnego stworzyć takie postacie i takie dialogi tarantinowskie dali.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


No i też wątek pary tarantinowskiej wątek, kojarzył mi się z Breaking Bad, zwłaszcza zakończenie, co zawsze na plus, a mówił Lynch ze jest fanem tego serialu.

Powiedzieć, że "Cooper nie był w 100% sobą" to eufemizm roku :D To raczej Dougie nie był w 100% sobą i dlatego nazywam wątek Las Vegas wątkiem Dougiego, a nie Coopera. No i nic nie poradzę na to, że ten wątek mnie częściej irytował, niż bawił. Dobrze, że z czasem stał się dość ciekawy.


Dam jednak odp. w przypadku wątku co Cię irytował do spoilera.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)



Co do odcinka 8 - no ja rozumiem, że tak to jest, że narodziło się zło, ale wolałem, gdy Bob był po prostu tajemniczym złem, aniżeli jakimś post-nuklearnym rzygiem ;) Sama idea Laury jako tej dobrej też mnie nie przekonuje, zresztą to się trochę kupy nie trzyma, zwłaszcza, gdy się przypomni o rękawicy ;) Skoro Laura miała być dla Boba taką femme fatale, to po co rękawica?

O Sarze w kontekście dziewczynki z robalem z odcinka 8 nie pomyślałem nawet, ale też wydawało się, że ten wątek został tak porzucony. Dlatego nie należę do entuzjastów 8. odcinka, bo w gruncie rzeczy niewiele z niego wynika. Dla mnie to był klasyczny przerost formy nad treścią. Bardziej nadawało się to jakaś krótkometrażówka, aniżeli odcinek serialu, który poza tym jednym wyjątkiem jako tako trzymał się logicznej kupy.



Jak pisałem wcześniej
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)



Co do zespołów - ale one przecież pojawiały się na scenie niezależnie od Audrey. Nie wiem, czy jest sens tu cokolwiek analizować, to po prostu fajny dodatek do serialu, ewentualnie na potwierdzenie "realności" Twin Peaks, że te wszystkie dziwaczne wydarzenia, które rozgrywają się w miasteczku (i nie tylko) przynależą do naszego, realnego świata.


Z tego co słyszałem to zespoły dodano jedynie po to by odcinki miały jakiekolwiek zakończenie, gdyż to jest długi film tak naprawdę. W takim wypadku można powiedzieć że epizod ósmy jest odcinkiem który trwa 15 minut po którym jest występ zespołu a nastepnie 40 minutowa scena po napisach:-D

Prawda że zespoły pojawiają się cały czas, ale jak sprawdzałem w siódmym odcinku pierwszy raz pada słowo Billy.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
« Ostatnia zmiana: Września 20, 2017, 15:12:45 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #28 : Września 20, 2017, 16:28:41 »

Co do normalnych filmów - napisałem "normalne filmy, czy też Blue Velvet" a nie "normalne filmy, jak np. Blue Velvet" :) Czyli miałem na myśli właśnie "Człowieka słonia" i "Prostą historię".

Lynch faktycznie ma to i owo wspólnego z Tarantino, ale jednak nie przesadzałbym z tym podobieństwem. Już prędzej porównałbym braci Coen do Tarantino, choć tak naprawdę wszyscy ci twórcy mają swój styl. Choć jeśli któryś film Lyncha jest nieco Tarantinowski w posmaku, to właśnie "Dzikość serca", za którą jakoś nigdy nie przepadałem, tak swoją drogą.

Co do Dougiego/Coopera. Tak naprawdę nie wiemy, jaki był Dougie. On jednak w pewnej mierze musiał przypominać tego, powiedzmy, zdziecinniałego Coopera. Zmierzam do tego, że można sobie gdybać, czy to był bardziej Dougie, czy Cooper ;)

Wiem, co miałeś na myśli z Bobem, mi po prostu chodzi o samą wizualizację tego, o czym piszesz - a wizualnie to był taki właśnie postnuklearny rzyg ;) Wybitnie mi się ta scena nie podobała. Cała ta ideologia matki... dla mnie kompletnie niepotrzebna. Wolę uznać, że Bob to istota, która w pewnym sensie żeruje na złu w świecie i tyle, surrealistyczne wizualizacje jakoś banalizują postać, całą koncepcję, etc.

Co do Mike'a masz rację, jeszcze w pierwszym sezonie, w jednym ze znów Coopera, Jednoręki mówi, że nie chciał już mordować, więc uciął sobie rękę.

Wspomniałeś o zmienianiu przeszłości - to kolejna rzecz, która mi się w serialu nie podobała.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Co do zespołów to możesz mieć rację, nie zwracałem uwagi większej na te dialogi, ale może faktycznie ten Billy się tam przewijał. Z pewnością zwrócę na to baczniejszą uwagę przy podejściu do serialu nr 2.

Cały czas jeszcze "muszę" odpisać na Twoją drugą wiadomość, ale to innym razem. Aha, usuwać postów się nie da, ale możesz je przeedytować usuwając ich treść.

Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
Drukuj
Skocz do: