Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Trust (FX/HBO GO)  (Przeczytany 468 razy)
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« : Maja 10, 2019, 17:20:49 »

 <a href="http://www.youtube.com/watch?v=ce8x_ryKp58" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=ce8x_ryKp58</a>

Serial stacji FX, która moim skromnym zdaniem obecnie kręci najciekawsze i najoryginalniejsze seriale. Nie Netflix, ale właśnie FX (i HBO) ma obecnie najlepsze produkcje, żeby wymienić choćby American Crime Story, Atlanta, The Americans, Legion, Fargo i wiele innych, a w przeszłości np. The Shield. Może nie każda z wymienionych produkcji do mnie trafia jak np. Atlanta czy ostatnio np. Pose (kolejny serial Ryana Murphy?ego), ale doceniam za oryginalność. Jeszcze nie trafiłem na złą czy średnią produkcję od FX, tak samo jest z produkcją Danny Boyla. Serial opowiada historię opartą na faktach o porwaniu  wnuka miliardera J. Paula Gettyego.

Jeśli wydaje Wam się ta historia znajoma, że gdzieś o niej słyszeliście to dobrze kojarzycie, bo jakiś czas temu było głośno o filmie Wszystkie pieniądze świata Ridleya Scotta, który opowiadał dokładnie ta samą historię co Boyle w serialu. Można się zastanawiać po co kręcić drugi raz to samo i w tym samym czasie (chociaż w Hollywood często się zdarza, np. Armageddon i Dzień Zagłady) i jeszcze jako serial, czyli dostaliśmy 10 godzin. Ale Danny Boyle i Simon Beaufoy pokazali,  że można tą samą historię opowiedzieć w ciekawszy sposób jak zrobił to Scott w filmie, który będzie zapamiętany tylko dlatego, że kilka tygodni przed premierą wykasowano z filmu Kevina Spaceya i zastąpiono go Plummerem.

Danny Boyle pokazał, że historia ta, to o wiele lepszy materiał na serial, a nie na film. Dzięki temu, że jest więcej godzin zaowocowało to rozwinięciem bohaterów i wątków, które w filmie zostały jedynie zasygnalizowane czy całkowicie pominięte. Wydawałoby się, że jak 10 godzin to będzie sporo zapychaczy, ale wcale tak nie jest. Dzięki temu każda z postaci jest jakaś, nawet porywacze dostają swoje wątki, w których są odpowiednio rozwinięte. Choćby niejaki Primo, którego świetnie gra nieznany mi Luca Marinelli.

W ogóle cała obsada serialu to złoto. Powinienem wymienić chłopaka grającego wnuka miliardera, czyli Harrisa Dickinsona oraz Hilary Swank w roli mamy Paula, Donalda Sutherlanda czyli miliardera i Brendana Frasera w roli, którą grał Mark Wahlberg w filmie Scotta. Najsłabiej wypada z tej trójki początkowo Swank, ale w drugiej połowie sezonu ma więcej do grania i jest dobrze.

Ale najlepszy jest ojciec Kiefera Sutherlanda, który kreuje postać fascynującą, ale też taką, której najchętniej by się dało po pysku. Ale też nie jest Donalda aż tak dużo jakby mogło się wydawać, bo serial głównie skupia się na postaci porwanego chłopaka. Nie gorszy od Donalda Sutherlanda jest Fraser,  który kiedyś zasłynął rolą w Mumii Sommersa, a w ostatnich latach całkowicie zniknął.  Kojarzyłem go do niedawna z rolami sympatycznych gości w komediach i filmach przygodowych, a okazało się, że potrafi grać role nie tylko komediowe (co pokazał też w serialu Affair gdzie grał strażnika w wiezieniu).

Aktor potwierdził rolą detektywa Jamesa Fletchera Chace?a (choć nie wiem czy to jest najlepsze określenie pracy jaka wykonuje) pracującego dla miliardera, że jest świetnym aktorem. Liczę na to, że coraz częściej go teraz będę widywał w kinie czy w serialach, bo okazało się, że to aktor, który czym starszy to jest lepszy. No i zupełnie nie przypomina bohatera granego przez Wahlberga u Ridleya Scotta (w finałowym odcinku zresztą jest  nawiązanie do Wszystkich pieniędzy świata).

Współtwórcą serialu jak wspomniałem wcześniej jest Danny Boyle, reżyser, który kręci filmy chyba z każdego gatunku (np. Slumdog, W stronę słońca, 28 dni później, Trans, Życie mniej zwyczajne) i od pierwszego odcinka widać kogo to jest produkcja. Gdybym nie wiedział, że to serial reżysera Trainspotting to od razu bym się domyślił, bo bardzo widoczny jest jego styl. Wyreżyserował co prawda tylko pierwsze trzy odcinki, ale kolejne siedem epizodów mimo nieznanych mi reżyserów (pewnie telewizyjni wyrobnicy jak to bywa w serialach albo znani z krótkometrażówek i teledysków) trzyma dobry poziom i styl Boyla jest utrzymany do samego końca.

Nie zgadzam się z niektórymi głosami, że 10 odcinków to aż za dużo na tą historię. Ja nie poczułem ani raz znudzenia, a nawet więcej, bo czym dłużej serial trwał to coraz bardziej mi się podobał, a zaczynał z dobrego poziomu. Pomimo poważnej tematyki serial ma dość lekki ton przypominający trochę produkcje Vince?a Gilligana (Breaking Bad, Better Call Saul), Noaha Hawleya (Fargo), czy braci Coen. Jest wiele scen dramatycznych, które nagle przechodzą w czarną komedię, a czasami dostajemy nawet coś na kształt kina mafijnego. Więc prawdziwa mieszanka gatunków i stylów.

Oprócz strony wizualnej, która u Boyla jak zawsze jest świetna i jego typowych zabaw z obrazem, to warto też zwrócić uwagę na soundtrack Jamesa Lavella (znany z muzyki elektronicznej jeden z członków zespołu UNKLE), który jest po prostu świetny.  Nie dość, że muzyka idealnie współgra z wydarzeniami na ekranie to jeszcze w wątkach, których akcja działa się we Włoszech  bardzo przypominała mi muzykę... Ennio Morricone, trochę brzmiała jak ze starych włoskich westernów. Strona wizualno dźwiękowa jest to jeden z najlepszych elementów produkcji, czyli podobnie jak w filmach Boyla.

Trust to znakomita produkcja, coraz lepsza z odcinka na odcinka. Historia mająca potencjał, którego nie dał rady pokazać Ridley Scott w swoim filmie. A porównując film z serialem można dojść do wniosków czemu ostatnio seriale, zwłaszcza miniseriale, stanowiące zamkniętą całość są ciekawsze i oryginalniejsze od filmów. Trust to oczywiście nie jest produkcja bez wad (np. ostatnia scena z Donaldem wali taką łopatologią w twarz, że bardziej chyba nie dało się), ale całościowo to nie mam żadnych uwag. Dla mnie jeden z najlepszych seriali 2018 roku. Ocena: 8+/10.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: