Miniserial HBO Max jest oparty na faktach, opowiada o sprawie pisarza Michaela Petersona, który w 2001 roku zgłosił śmiertelny upadek ze schodów jego żony, Kathleen. A jeśli kojarzycie inną produkcję o takim samym tytule i przedstawiającą taką samą historię to nie jest żadna pomyłka. Poprzednie Schody to francuski serial dokumentalny, którego autorem jest
Jean-Xavier de Lestrade, znany francuski dokumentalista, nagrodzony Oscarem, a autorem produkcji HBO Max jest Antonio Campos.
Znam historię Michaela Petersona i jego rodziny z dokumentu, który ma więcej odcinków, więc bardziej dokładnie jest przedstawiona sprawa w 13 odcinkach francuskiego arcydzieła, jak w ośmiu odcinkach produkcji amerykańskiej. Serial Camposa to dobra rzecz, ale nie jest tak dobra, jak mogłaby być, za co "obwiniam" genialne francuskie
Schody, które są na Netflixie. A przez to, że znam już tą historię z dokumentu, to trudno było mi wciągnąć się w historię z fabularnej wersji, skoro dostałem praktycznie to samo, tylko w mocno okrojonej i skróconej wersji pod osiem odcinków. Serial fabularny nie jest tak dokładny i skrupulatny jak produkcja HBO Max.
Gdzieś tak od momentu, gdy Antonio Campos pokazał sytuacje, których nie było we francuskich
Schodach serial zaczął mnie interesować. Ale nie mam na myśli tylko wydarzeń, które miały miejsce po zakończeniu ostatniego odcinka dokumentu, czyli akcja po 2017 roku, ale też historię związaną z twórcami dokumentu, którzy są jednymi z (wielu) bohaterów serialu. Bo fabularny
The Staircase to jest nie tylko kryminał i dramat sądowy, ale też true crime opowiadający o kręceniu true crime. Twórcy francuskiego serialu są bohaterami amerykańskiego serialu, np. montażystka dokumentu, Sophie Brunet. Nie przypominam sobie takiej sytuacji w innych serialach kryminalnych opartych na faktach, żebym oglądał true crime, które jest też serialem o kręceniu true crime. Francuska gwiazda Juliette Binoche (tak na marginesie pięknie się starzeje) gra montażystkę serialu francuskiego, która związała się z pisarzem. A jak już jestem przy obsadzie to mamy w
Schodach same znane twarze.
Na drugim planie m.in. Michael Stuhlbarg (jak zawsze nie schodzi poniżej swojego dobrego poziomu), Dane De Haana, Sophie Turner (Sansa z Gry o Tron) i Patrick Schwarzenegger (syn Arnolda), w roli jednego z synów pisarza (całkiem ok sobie poradził). A w rolach głównych, czyli pisarza i żony obsadzono Colina Firtha (początkowo w tej roli obsadzono Harrisona Forda) i Toni Collette, więc duże nazwiska. Zacznę od chwalenia Collette, która wydaje mi się, że cały czas jest niedocenianą aktorką, a rolą w
Schodach pokazała, że niesłusznie. Choć to może tylko moje wrażenie, że jest niedocenianą aktorką.
Ale gwiazdą jest Colin Firth, którego kojarzę głównie z ról porządnych angielskich dżentelmenów (choć nie tylko), a w
Staircase gra postać, którą ciężko polubić (niezależnie od tego co twórca serialu o pisarzu uważa). Angielski aktor nie jest za bardzo podobny do Michaela Petersona, ale tak dobrze swoją grą oddaje mimikę Michaela, jego zachowanie i manieryzmy, np. powściągliwość i oszczędność gestów, że widziałem na ekranie pisarza znanego mi z dokumentalnej serii, a nie aktora próbującego udawać Michaela. No i super mówi z amerykańskim akcentem. Duże oklaski należą się dla Collette i Firtha.
Ale jak napisałem wcześniej, cała obsada się dobrze spisuje, np. Sansa z Gry o Tron, czyli Sophie Turner. Choć ja mam niepopularną opinię o niej, bo nie uważam ją za takiego drewniaka jak (prawie) wszyscy. Uważam że wyrobiła aktorsko w GoT i w ostatnich sezonach grała lepiej jak w pierwszych seriach. To była jedna z moich ulubionych postaci w ostatnich seriach, a w pierwszych seriach Sansę nienawidziłem.
Schody HBO Max to dobra produkcja, ale przez to, że dokumentalny serial to arcydzieło z gatunku true crime (najlepszy tego typu serial obok The Jinx: The Life and Deaths of Robert Durst), to jestem może nie rozczarowany, ale spodziewałem się trochę lepszej produkcji, bardziej emocjonującej. Choć możliwe, że jakbym serialu francuskiego nie widział to bardziej bym się wciągnął w tą historię, na co wskazuje to, że jak serial Camposa poruszał wątki, które znałem z francuskich Schodów, to bardziej odhaczałem w głowie, co takiego pokazali, a co ominęli i uprościli, że o wiele lepiej i dokładniej pokazano ten akurat wątek w dokumencie, ale gdy były wątki, których nie poruszano we francuskim dziele to wciągałem się w historię. A co do francuskiego serialu to nie zdziwię się jak autorzy dokumentu za jakiś czas nakręcą kolejne odcinki serialu, który był kręcony z kilkuletnimi przerwami. Jak pojawiały się nowe dowody po kilku latach, to kręcił kolejne odcinki.
Serial HBO Max to nie tylko kryminał/true crime, ale chyba nawet bardziej produkcja o rozpadzie rodziny po tragedii, która spotkała Petersonów, jak na całą rodzinę wpłynęła i true crime o kręceniu true crime (a takiego czegoś w tym gatunku to chyba jeszcze nie było). A co ciekawe twórcy serialu HBO Max, panu Camposowi, oberwało się od francuskiej ekipy. Zabawne, że jak leciał dokument to dostawało się Francuzom dokładnie za to samo za co obrywa się teraz serialowi fabularnemu od właśnie twórców dokumentu, że autor serialu sympatyzuje z pisarzem. Takie same zarzuty były skierowane do francuskich twórców, gdy leciały ich Schody. Nie uważam, żeby przedstawiano ekipę francuską w złym świetle.
Serialowi Camposa oberwało się też od francuskich kolegów za to, jak pokazano montażystkę serialu francuskiego, jej relacje z pisarzem, co podobno nie jest prawdą, że nie była z nim w czasie montowania francuskich Schodów. Autorowi serialu HBO Max oberwało się też od Michaela Petersona, ale pisarz też wkurzył się na de Lestrade, że zgodził się być producentem amerykańskiego serialu, że przyłożył rękę do tej produkcji. Więc zrobiło się ostatnio znowu głośno o tej sprawie. Nie wspominając o różnych wypowiedziach Todda Petersona z ostatnich tygodni (są na yt), które rzucają nowe światło na całą sprawę. A to jak odbierany jest serial przez bohaterów tej produkcji, pokazuje że sprawa wciąż jest żywa i wywołuje kontrowersje.
A czy to był nieszczęśliwy wypadek czy morderstwo, to mimo tego, że w dosłownie ostatniej scenie Antonio Campos sugeruje delikatnie, za jaką wersją wydarzeń jest, to ja mam po zakończeniu tej produkcji dokładnie takie same odczucia jak po obejrzeniu dokumentu, czyli NIE WIEM. Niektóre fakty i dowody przemawiają za wypadkiem, inne za morderstwem.
The Staircase to dobra produkcja, która może lepiej podejść tym widzom, którzy nie znają sprawy i nie oglądali francuskich Schodów. Uważam, że najlepiej obejrzeć oba seriale, zaserwować sobie podwójny seans. Ale w kolejności takiej, że wpierw francuski dokument na Netflixie, a potem obejrzeć dzieło Camposa na HBO Max, jako uzupełnienie historii, didaskalia do dokumentu. Ocena:
7/10.
