michax77
| SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #9 : Kwietnia 24, 2019, 14:59:38 » |
|
Ja uważam trzeci sezon za bardzo dobry. Ale tak ogólnie co do antologii serialowej Detektyw mam trochę inne podejście jak większość widzów. Nie uważam pierwszego sezonu za wybitne dzieło i nie uważałem też tak za emisji, gdy wszyscy nim się zachwycali. Pierwszy sezon przez wielu jest uważany za skończone arcydzieło, a dla mnie to bardzo dobry sezon na typowym porządnym poziomie realizacyjnym dla większości współczesnych seriali, który sukces odniósł dzięki dwóm elementom. Pierwszy to Cary Joji Fukunaga.
Przeważnie w serialach to scenarzyści są najważniejsi, a reżyserzy są od czarnej roboty, są jak niewolnicy, którzy przychodzą na plan i robią swoje, czyli wszystko by nie popsuć scenariusza i tyle, a po jednym odcinku się zmieniają, ale w przypadku pierwszego sezonu tej produkcji mamy do czynienia z serialem gdzie wszystkie odcinki wyreżyserował pan, którego styl jest bardzo widoczny. Fukunaga budował tak niesamowity klimat swoimi pomysłami w 1 serii, że miejscami można odnieść wrażenie, że oglądamy horror albo serial z pogranicza metafizyki.
Kolejnymi swoimi dziełami potwierdził Fukunaga, że to jeden z ciekawszych reżyserów ostatnich lat z bardzo mocno wyróżniającym się wizualnie stylem i mam na myśli np. Beasts of No Nation z Idrisem Elbą, czy ostatnio serial Maniac. A za rok dostaniemy od niego Bonda i to jest ciekawy wybór, bo styl Fukunagi za nic nie pasuje mi do uniwersum 007, zarówno w wersji poważniejszej przygód agenta jak i wersji komediowej, pastiszowej.
Drugim elementem dzięki, któremu wszyscy zachłysnęli się sezonem pierwszym jest duet Woody Harrelson i Matthew McConaughey, którego popularność przerosła sam serial. Bohaterowie stali się więksi jak serial, który nie jest idealnym dziełem. Teraz mało kto pamięta, ale sporo osób było zawiedzionych finałowym odcinkiem 1 serii, które to opinie można podsumować, że z dużej chmury mały deszcz, ale ja nie przeżyłem rozczarowania, bo dla mnie to był po prostu bardzo dobry kryminał/thriller i nic więcej. Przez to jak dużym sukcesem okazał się pierwszy sezon to nieważne jakby się scenarzyści i reżyserzy starali w kolejnych sezonach to wiadome było, że sukcesu takiego samego drugi sezon nie odniesie.
Twórca serialu, czyli Nic Pizzolatto, zrobił jedyną rzecz jaką mógł, czyli poszedł w antologię, czyli każda kolejna seria to inna sprawa, inne śledztwo z innymi detektywami oraz zupełnie inny klimat, żeby nie porównywać każdego sezonu z wcześniejszymi. No i 2 sezon spotkał się z bardzo słabym przyjęciem nie tylko wśród widzów, ale też dziennikarzy i krytyków. No i od 2 serii z serialem nie ma nic wspólnego Fukunaga, ale dla mnie to nie jest aż tak zły sezon jak się przyjęło mówić, tylko dobry, któremu postawiłbym 7/10.
Spodobało mi się pójście w zupełnie inny klimat, czyli w miastowy. Dzięki temu serial przypominał mi klimatem filmy Michaela Manna. Oczywiście nie było idealnie, można było przyczepić się do paru rzeczy, ale nie uważam 2 serii za tak beznadziejną jak się mówi. Dla mnie to dobra robota z rewelacyjną rolą Colina Farrella i dobrym występem Vince Vaughna, który wtedy był głównie znany z ról komediowych, a w serialu pokazał, że dramatyczne role też potrafi grać co potwierdził w kolejnych lat. Sezon z Farrellem spotkał się z tak ogromnym hejtem wszystkich, że szefostwo HBO skasowało serial.
Ale kilka lat temu pojawił się news, że jednak pracuje Pizzolatto nad 3 serią razem z Davidem Milchem, który pomaga mu w pisaniu scenariusza. Widocznie w HBO nie chcieli by twórca Detektywa za bardzo odpłynął i dlatego ściągnęli do pomocy scenarzystę jednego z najlepszych seriali HBO, czyli Deadwood, który wyróżniał się doskonale napisanymi dialogami. Tym razem w rolach głównych, czyli detektywów Wayne Haysa i Rolanda Westa, obsadził Pizzolatto jedno z bardziej gorących nazwisk ostatnich m-cy, czyli Mahershala Ali, laureata dwóch Oscarów, i Stephena Dorffa o którym pewnie mało kto pamięta, a to był dość popularny aktor na początku lat 90-ych.
Więc aktorsko tak jak w każdym sezonie wymiata. Nie tylko Ali, który pokazuje po raz kolejny jak świetnym jest aktorem, ale też Dorff, którego rola początkowo wydaje się być drugoplanowa, ale z czasem staje się równorzędnym partnerem dla Aliego i ma co grać (czy tylko mnie detektyw West przypomina młodego Dennisa Quaida i Kiefera Sutherlanda?). Jak wspomniałem o aktorstwie warto też wymienić Carmen Ejogo w roli nauczycielki, którą zainteresował się Wayne i odegra dość ważną rolę w całej historii. Ale dla mnie oprócz Aliego i Dorffa największą gwiazdą jest Scoot McNairy w roli ojca, który stracił dwójkę dzieci
Bardzo cenię sobie tego aktora od czasu serialu Halt and Catch Fire gdzie pokazał jak cholernie dobrym aktorem jest.W każdej kolejnej roli tylko to potwierdza, tak było w miniserialu Godless, a w serialu HBO pokazał aktorską klasę niby w typowej schematycznej roli ojca, którego dopadła tragedia. To co wyprawia w roli Toma Purcella, zwłaszcza w jednym z ostatnich odcinków, w scenie na posterunku, to przyznam, że miałem ciary. Facet zakasował wszystkich w 3 serii aktorsko tą jedną sceną.
Oglądając trzeci sezon można odnieść wrażenie, że Pizzolatto postanowił powtórzyć sukces 1 serii gdyż znowu mamy kilka linii czasowych, albo to decyzja HBO, którą wymusili na showrunnerze. Więc w pewnym sensie mamy z powtórkę z rozrywki. Zresztą skojarzenia z 1 serią budzi też fakt, że znowu trafiamy do południowych stanów. Ale jakoś mi to nie przeszkadza skoro dostałem bardzo solidny i klimatyczny kryminał połączony z dramatem obyczajowym, który aktorsko zachwyca.
No i realizacyjnie to typowy wysoki poziom. Oczywiście znajdą się widzowie, którzy będą narzekać, że fabuła się toczy za wolno, ale taki styl ma Pizzollatto, podobnie było w 1 i 2 serii. W Detektywie akcja nigdy nie pędziła na złamanie karku, zawsze toczyła się bardzo leniwie. Dla mnie większość odcinków trzyma taki sam bardzo solidny poziom realizacyjny, jeśli chodzi o reżyserię, zdjęcia, montaż, muzykę i oczywiście aktorsko.
Podobnie myślę o finale, który dla mnie jest bardzo dobrym podsumowaniem historii. No i czym dalej od finału to coraz lepiej o nim myślę jak i o całym sezonie. A muszę przyznać, że mnie zaskoczył finał, w sensie w takim w jaką stronę fabuła poszła w ostatnim odcinku, czyli to jak rozwiązano poszczególne wątki. Jestem zadowolony z finału, że poszedł w tak nieoczywistą stronę, oczywiście nie zdradzę nic więcej. Choć nie wiem czy tak nieoczywiste rozwiązania dostaliśmy, bo spotkałem się z taką teorią przed emisją finału wśród fanów, znajomych.
W ostatnim odcinku pada dialog skierowany do głównego bohatera, czy zadowolony jest z rozwiązania, które można potraktować na poziomie meta, że jest skierowane do widzów, czy zadowoleni jesteśmy z tak banalnego rozwiązania. Więc widzowie serialu są trochę jak bohater z demencją grany przez Aliego, jeśli chodzi o sprawę kryminalną.
Pisząc o nieoczywistym zakończeniu i tym w jakie rejony poszła fabuła ostatecznie miałem na myśli też to, że finał pokazał, że całościowo 3 sezon był bardziej psychologicznym dramatem o rodzinie niż typowym kryminałem, gdzie rozwiązanie sprawy nie jest najważniejsze. No i dlatego nie narzekam na zakończenie wątków, pasuje mi takie rozwiązanie, które uważam za bardzo satysfakcjonujące.
Finał 3 serii zbiera mieszane opinie, ale finał 1 sezonu o czym już pisałem też spotkał się z mieszanymi opiniami, że był dość banalny i prosty. Podobnie jest w 3 serii, ale w przypadku tej serii to tak nie przeszkadza jak w 1 serii, tzn innym przeszkadzało, bo nie mnie, ale w 3 serii jest to produkcja gdzie bardziej liczy się droga jaką przeszedł bohater grany przez Aliego i jego rodzina oraz partner.
Nie zdziwię się jak podobnie będzie z kolejnymi seriami, jeśli powstaną, że ludzie będą oczekiwać tradycyjnego kryminału, choć w Detektywie sprawa i śledztwo nie są najważniejsze, a dostaną sezony w których Pizzolatto ponownie zabawi się tym gatunkiem i nie dostaniemy typowego kryminału gdzie najważniejsze jest śledztwo. Więc pewnie sporo widzów będzie rozczarowanych potencjalnym finałem kolejnych serii znowu, tak jak było w przypadku 1 i 3 serii.
Taka luźna myśl na koniec i trochę tak na marginesie. Jak leciał finał 3 serii Detektywa to dzień wcześniej Ali odbierał drugiego Oscara za rolę w Green Book i naszła mnie taka myśl w czasie oglądania finału, że wszyscy aktorzy i aktorki nagrodzone w tym roku Oscarami są znani głównie z seriali.
Moim zdaniem jeszcze bardziej zaciera się granica między aktorami telewizyjnymi/serialowymi i filmowymi jak wcześniej. Od kilku lat znane nazwiska pojawiają się w serialach i zdobywają nagrody telewizyjne jak np. Nicole Kidman za doskonałą rolę w Wielkie Kłamstewska, a teraz okazało się, że aktorzy z seriali zdobywają nagrody filmowe. Ale to tak na marginesie, a wracając do sezonu trzeciego Detektywa to postawię 8/10 za całość. Jeśli będą kolejne sezony to z chęcią wrócę do tej produkcji.
|