Jestem fanem twórczości scenarzysty i reżysera Taylora Sheridana. Oglądam każdy jego film lub serial, ale tajemnicą nie jest, że serial Yellowstone z Kevinem Costnerem to rozczarowanie. Serial skupia się na melodramacie i obyczajówce, na wątkach, które najmniej mnie interesują. Choć najnowszy sezon podszedł mi lepiej, jak wcześniejsze. Ale nie będę pisał o Yellowstone, tylko o spin-offie. Yellowstone cieszy się tak dużą popularnością, że Paramount+ podpisał z Taylorem Sheridanem umowę na produkcję wielu seriali, w tym ze świata Yellowstone.
Na przełomie 2021 i 2022 roku poleciały trzy seriale Sheridana, czyli 4 sezon Yellowstone, Mayor of Kingstown (nie powiązany ze światem Yellowstone) i spinoff/prequel Yellowstone,
1883, o którym właśnie piszę, a to dopiero początek dominacji Sheridana na Paramount+, które powinno się nazywać Sheridan+.
Jak tytuł sugeruje akcja dzieje się w XIX wieku. Serial opowiada o Jamesie Duttonie i jego rodzinie, czyli prapradziadku Johna Duttona, którego w Yellowstone gra Kevin Costner. W ostatnim sezonie Yellowstone były dwie sceny z Jamesem Duttonem i jego rodziną, których akcja działa się po wydarzeniach z
1883, jeśli dobrze pamiętam to 10 lat po finale.
Odcinki Yellowstone i
1883 leciały mniej więcej w tych samych m-cach, Yellowstone zakończył się w styczniu 2022 roku, a spinoff w lutym 2022 roku. No i w Yellowstone dostałem spoilery co do przyszłości prapradziadka Duttona. To trochę takie zagranie jak w serialach Marvela i Star Wars, w których pojawiają się postacie zapowiadające swoje produkcje.
Sceny z Yellowstone to sekwencje, których w
1883 nie było. Z jednej strony uważam, że powinny być w
1883, jako epilog, np. dodatkowa scena po napisach finału, ale z drugiej strony finał ma idealne zakończenie. A to jest zamknięta historia w jednej serii, z początkiem i zakończeniem, nie planuje Sheridan kolejnych serii. Kolejnym sezonem w pewnym sensie będzie serial 1932, o kolejnym pokoleniu Duttonów, w którym główne role zagrają Helen Mirren i Harrison Ford.
Nie trzeba znać fabuły Yellowstone by oglądać spin-offa, co bardzo dobrze wpływa na poziom produkcji, którą można oglądać, nawet nie wiedząc, że to jest serial nawiązujący do innego serialu. Uważam
1883 za dobry, a miejscami nawet bardzo dobry klasyczny western. Serial cierpi na podobne wady co Yellowstone, czyli zapychacze, czasami fabuła bardzo zwalnia, są romanse, wątki obyczajowe. Jak się porówna oba seriale to fabuły jest tak samo mało w
1883 jak w Yellowstone.
Ale jest jedna rzecz, która przemawia za
1883 na duży plus, mimo wielu takich samych wad w obu produkcjach. Dostałem historię rozpisaną na 10 odcinków. A nawet jak historii nie ma na 10 odcinków, a Sheridan rozciąga fabułę, ale nie aż tak jak w Yellowstone i dzięki temu opowieść się nie rozwadnia. Doszło do tego, że nawet romanse mi się podobały, na które narzekam w Yellowstone, których było kilka przez 10 odcinków w
1883, bo nie są tak rozciągnięte jak w serialu z Costnerem.
A nawet jak dostałem odcinki, w których nic się nie dzieje, to nie nudziłem się, bo od pierwszego odcinka polubiłem Jamesa i Margaret Duttonów oraz ich dzieci, Shea Brennana i Thomasa. Polubiłem całą ekipę, nawet drugoplanowe postacie, takie jak przywódca imigrantów Josef, Ennis ? kowboj, którego fascynuje nastoletnia córka Duttonów. A jak jestem przy dzieciach Duttonów to najważniejszą postacią w
1883 nie jest prapradziadek Duttona z Yellowstone, jak mogłoby się wydawać, ale córka Jamesa i Margaret, Elsa, którą gra Jennifer Lawrence.
Sorki, gra ją Isabel May, ale pewnie nie tylko ja uważam, że wygląda jak klon Lawrence. To z jej punktu widzenia obserwujemy wydarzenia, jest narratorką serialu. Isabel May gra niezdyscyplinowaną chłopczycę, kowbojkę i ulubienicę ojca, dla której wyprawa jest jak wielka przygoda. May świetnie zagrała niewinność i niezdyscyplinowanie, ale też przemianę jaka zachodzi w bohaterce w wyniku różnych wydarzeń, których jest świadkiem.
Jedną z ważniejszych postaci jest też Shea Brennan, czyli weteran wojenny z wojny secesyjnej (podobnie jak jego przyjaciel Thomas i James Dutton), który dowodzi ciężką wyprawą, co prowadzi do wielu napięć między Amerykanami i imigrantami. Shea Brennana gra Sam Elliott (i jego słynny wąs), jeden z najbardziej znanych kowbojów Hollywood. Jest to aktor, który nie musi grać kowboja, on jest kowbojem.
W rolach Margaret i Jamesa Duttonów występują Faith Hill i Tim McGraw, gwiazdy muzyki country, którzy w rzeczywistości też są małżeństwem. Hill możecie kojarzyć np. z piosenki promującej film Pearl Harbour Michaela Baya. Czasami dorabiają sobie jako aktorzy i okazuje się, że są dobrzy, nie tylko w śpiewaniu, a przynajmniej tak wypadli w
1883. Reszta obsady też spisuje się dobrze, np. przyjaciel Brennana, czy kowboje pomagający w podróży po niebezpiecznej Ameryce.
Jak napisałem na początku dzięki temu, że to jest miniserial, to zapychacze i wolne tempo nie przeszkadzają mi tak jak w Yellowstone, tylko były plusem, bo służyły budowaniu klimatu produkcji. Historia w
1883 zmierza do zakończenia, a nie jest rozwodniona na kilka serii. Podobnie jak w Yellowstone serial ma piękne krajobrazy i zdjęcia, nie mogłem się napatrzeć na te piękne obrazy przyrody. No i cudowny główny motyw muzyczny (trochę podobny do też świetnego głównego motywu Yellowstone), który jest tak dobry, że nie przewijałem ani raz czołówki.
Elsa, jak już napisałem, komentuje wydarzenia, pełni rolę narratora. Dialogi Elsy są często filozoficzne, a w połączeniu z pięknymi i dzikimi krajobrazami Ameryki XIX wieku spowodowały, że
1883 kojarzył mi się miejscami z twórczością Terrence Malicka. Nie przypominam sobie dialogów o sensie życia i kosmosie w Yellowstone i w innych dziełach Sheridana, ale spodobał mi się ostatecznie ten pomysł. Jest to element serialu, który wyróżnia go, jak się porówna z innymi dziełami Sheridana. Elsa to jest tak cudowna postać, że nawet jak jej dialogi brzmiały pretensjonalne, to nie przeszkadzało mi to.
Mógłbym się przyczepić do wielu rzeczy w tej produkcji. Nie tylko do tego, że fabuły na 10 odcinków nie ma, że są uproszczenia (np. większość imigrantów nie zna angielskiego, ale już po dwóch odcinkach potrafią się porozumieć z Amerykanami), a niektóre sceny są kiczowate (sekwencja z pocałunkiem i tornadem), ale tak mi podszedł klimat
1883 i tak polubiłem wszystkich bohaterów, na czele z Elsą, że oceniam na
7.5/10. Po tym serialu czekam bardziej na 1932 z Harrisonem Fordem jak na kolejne sezony Yellowstone z Kevinem Costnerem.
P.S. Gościnnie pojawiają się np. Billy Bob Thornton, Rita Wilson (wieki jej nie widziałem) i jej mąż, Tom Hanks (w przypadku tego ostatniego, to jest mały epizod, jedna krótka, około minutowa, scena).