Dawno już powinienem był tutaj coś napisać, bo oba sezony pochłonąłem ciurkiem ponad miesiąc temu. Wielkie dzięki Mandriell, za polecenie!
Serial strasznie przypadł mi do gustu, jest wciągający i ciekawy, lekki, ale jednocześnie poruszający nieco cięższe tematy, zabawny, ale też dramatyczny. No po prostu, idealna mieszanka.
Podzielam tutaj zdanie większości - najbardziej antypatyczną postacią serialu jest jego główna bohaterka.
Ale to prawdopodobnie zabieg celowy. Chociaż z drugiej strony, jest to postać, z którą przeciętny, niekarany
widz może się najbardziej utożsamiać (typowa przykładna obywatelka, ze zwyczajnego domu, przyzwyczajona do luksusów, które dla nas są standardem życia codziennego). Z kolei postacie wszystkich innych więźniarek to naprawdę barwna mieszanka (i nie chodzi mi tylko o kolor skóry) i chwile, kiedy twórcy odkrywają kolejne karty, przedstawiając ich historie i motywy, to chyba najlepsze momenty serialu. Najbardziej polubiłem Morello (aktorka, która ją gra, robi to tak dobrze, że po prostu nie da się przejść obok niej obojętnie) i Poussey, najmniej wyraziste są dwie latynoskie "piękności" (Flaca i Maritza), ale mam wrażenie, że one są bardziej tłem. Trochę męczy mnie już wątek Bennetta i Dayanary, z kolei każda scena z Mendesem to mistrzostwo.
Alex na początku cały czas kojarzyła mi się ze swoją rolą z "Różowych lat 70", ale potem przywykłem i była już tylko Alex (zresztą podobnie miałem na samym początku oglądania "Dextera", w czasach kiedy Michael C. Hall był bardziej Davidem Fisherem z "Sześciu stóp pod ziemią", niż Dexterem Morganem).