Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 11   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Różne seriale bez swojego tematu  (Przeczytany 30621 razy)
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #100 : Września 05, 2020, 15:39:50 »

Ted Lasso

Kolejny bardzo dobry serial w katalogu Apple TV+ :) Ted Lasso (w roli głównej Jason Sudeikis) to trener amerykańskiego futbolu, który nagle trafia do Anglii gdzie ma trenować drużynę piłkarską  :haha: I na tym wątku buduje się tutaj bardzo dużo śmiesznych scen... jak to amerykanie nie znają się na piłce nożnej ;) Ale serial okazał się bardzo miłym zaskoczeniem, bo oferuje dużo więcej niż tylko głupie żarty. Pojawiają się tutaj całkiem przyzwoite wątki sportowe, obyczajowe i nawet romantyczne. Ted Lasso to postać, której nie da się nie lubić, po prostu się nie da :) Sudeikis gra tutaj chyba najlepiej w swojej karierze. Świetna jest też Hannah Waddingham jako szefowa klubu. A na drugim planie przewija się bardzo zabawna Juno Temple. Serial można spokojnie oglądać  całą rodziną i wszystkim się spodoba. Każdy odcinek potrafi poprawić humor. Na razie wyszło 6 odcinków, ale już polecam, bo poziom raczej nie spadnie. Na tą chwilę oceniam w przedziale 8-9/10.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=3u7EIiohs6U" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=3u7EIiohs6U</a>
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #101 : Października 09, 2020, 20:09:29 »

Zgadzam się, Ted Lasso to sympatyczna, bezpretensjonalna rozrywka. Sudeikis jakimś cudem nie irytuje w głównej roli, choć to taka postać, która mogłaby z czasem wkurzać widzów. Ale kupuje tego bohatera,  mimo tego jak to pozytywna postać, bo też ma wady, nie jest ideałem. Jest to zwykły facet ze świetnym podejściem do ludzi co ma wpływ na wszystkich, może jedynie nie na byłego męża Rebeki (choć kto wie jak będzie w przyszłości).

A co do szefowej klubu to nie poznałem aktorki, a to przecież Unella, najwierniejsza zwolenniczka Wielkiego Wróbla z Gry o Tron. Trzecioplanowa rola, ale taka którą się zapamięta od razu. W GoT było dużo niesympatycznych postaci (łagodnie mówiąc), ale ona też się wyróżniła. Miałem dać inny klip, gdzie pokazuje Unella całe swoje oddanie szefowi, ale są za bardzo spoilerowe.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=bM0LFm1E3oA" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=bM0LFm1E3oA</a>





« Ostatnia zmiana: Października 09, 2020, 20:12:43 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #102 : Listopada 19, 2020, 21:03:58 »

- The Crown (seria 4, Netflix)

Niby o 4 serii, ale też napiszę o poprzednich co sądzę, więc to będzie bardzo długi tekst. Z Koroną od 1 serii tak mam, że z jednej strony rozumiem zachwyty widzów nad serialem, ale nie do końca tych zachwytów podzielam. Jest to serial z dużym budżetem, który widać, ze świetnymi zdjęciami i aktorami (w większości) brytyjskimi, którzy nie odstawiają fuszerki, dobrze napisany przez specjalistę od filmów biograficznych, Petera Morgana, ale tylko dobra produkcja.

The Crown to z jednej strony serial nowoczesny, zrealizowany z rozmachem, zagrany przez wybitnych aktorów, ale ogląda się go trochę jak proceduralne seriale, bo w każdym odcinku dostajemy inną historię, która ma swój finał w tym samym odcinku.W każdym epizodzie dostajemy różne historie poświęcone problemom członków rodziny królewskiej, która krąży wokół Elżbiety II oraz problemom zwykłych ludzi, więc często Elżbieta II jest drugoplanową, a nawet trzecioplanową postacią. Przez co aktorki w głównej roli mają utrudnione zadanie, bo za wiele do grania nie mają, jak było w 3 serii z Olivią Colman, która miała niewiele okazji by pokazać swój talent (chyba tylko w finale o problemach małżeńskich siostry).

Pewnie wielu się nie zgodzi, ale dla mnie The Crown w sezonach 1-3 ma zbliżony poziom co inny serial angielski o królowej, czyli Wiktoria, tylko różnica jest taka, że serial z Jenną Coleman to o wiele biedniejsza produkcja, co widać. Sezony 1-3 Korony trzymają dobry poziom, na 7/10, i tyle. Oglądałem poprzednie sezony głównie dla aktorów. W przypadku 1 i 2 serii chodzi mi o Vanessę Kirby w roli Małgorzaty oraz Matta Smitha w roli Filipa. Miałem duże oczekiwania do wymiany obsady jaka nastąpiła w 3 serii, bo wszystkich nowych aktorów cenię sobie bardzo. Więc nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć 3 sezon z Olivią Colman, Tobiasem Menziesem (uwielbiam go, choćby za podwójną rolę, Czarnego Randalla i męża Claire, w Outlander) i Heleną Bonham Carter. No i Charlesa Dance'a na drugim planie, którego zawsze miło widzieć na ekranie (scena z wierszem w 3 serii - wow). A kolejne dwa będę oglądał dla Elizabeth Debicki (ciekawe, że do roli Diany wybrano aktorkę bardzo wysoką, która ma 190 cm, ale może dlatego że nowego Karola też będzie grał wysoki aktor), Jonathana Pryce'a i Dominica Westa. No i dla kolejnej nowej królowej, Imeldy Staunton, która ostatnio mnie zachwyciła w serialu angielskim A Confession z Martinem Freemanem.

Colman, Menzies i Carter mają odcinki w 3 serii, w których mogą pokazać jak są doskonałymi aktorami, np. Filip dostaje odcinek poświęcony lądowaniu na Księżycu, a Colman i Carter błyszczą, w finałowym odcinku 3 serii poświęconym problemom małżeńskim Małgorzaty, ale w większości epizodów cała trójka to tak naprawdę postacie z drugiego planu, zwłaszcza królowa Elżbieta II. Najważniejszy jest Karol w 3 serii, który stał się moją ulubioną postacią.

Ale coś się zaczęło zmieniać w 3 serii, bo rodzina królewska zaczęła być pokazywana w nie najlepszym świetle, jak hipokryci i dupki, nawet Filip, który zaczął nagle bucować. Wyjaśnione zostaje dlaczego taki nabzdyczony chodzi Filip w którymś z odcinków 3 serii, ale i tak nie podobało mi się jego zachowanie np co do Małgorzaty.

No i mam malutki problem ze zmianą obsady. Nie do końca widzę w nowych aktorach bohaterów z 1 i 2 serii, że to są te same postacie, nawet jak się weźmie poprawkę na to, że grają starszych i ludzie się przez lata bardzo potrafią zmienić. Nie chodzi mi o fizyczne podobieństwo między aktorami, tylko bardziej o charakter postaci. Problem ten ma też związek z tym, że Peter Morgan leci dość szybko z fabułą.

Są przeskoki w czasie duże między jednym a drugim odcinkiem i nawet jak aktor jest ten sam to w kolejnym sezonie jego bohater jest inny. Mam na myśli Annę, która w 3 serii to była fajna postać, a w 4 sezonie zaczyna się zachowywać jak dupek. I w sumie nie wiem kiedy ta zmiana nastąpiła, w tej bohaterce, choć Erin Doherty wciąż jest świetna w tej roli. Ale co tam Anna, bo mój ulubieniec z 3 serii, Karol, ostatecznie stracił moją sympatię w 4 sezonie. Choć Josh O'Connor wciąż świetnie gra.

Z królową tak mam, że Foy jakoś nie do końca kupowałem, dla mnie to zawsze była nudna postać. Widziałem Foy w lepszych rolach, ale za to Colman, którą uwielbiam, to w 3 serii prawie nie miała nic do grania i moje zdanie o królowej jest takie same, że to nijaka postać, o której nie mam nic do powiedzenia. Choć przyznam, że w 4 serii jest Olivii Colman więcej i ma odcinki w których ma co grać. Są to głównie sceny wspólne z Margaret Thatcher i odcinek poświęcony dzieciom królowej i Filipa. Nie pamiętam który to epizod, ale pokazuje Elżbietę jako matkę, w którym rozmawia z każdym z dzieci swoich by uświadomić sobie kto jest jej ulubieńcem.

Ciekawa sprawa jest z Filipem i Małgorzatą, bo wydaje mi się, że Menziesa i Heleny Bonham Carter jest jeszcze mniej jak w 3 serii, ale za to mają więcej do grania. Bonham Carter wystarczy kilka minut na ekranie by kupiła scenę dla siebie, byśmy wiedzieli co jej postać myśli i dostaje też jeden z odcinków w całości jej poświęcony oraz kuzynom, o których rodzina najlepiej by zapomniała. Tobias Menzies nie ma swojego odcinka, ale ma kilka dobrych scen głównie z Dianą oraz z Karolem. No i zaczął się uśmiechać od czasu do czasu, jakiś taki bardziej sympatyczny się zrobił starszy Filip, głównie co do Diany, ale też potrafi wkurzyć swoim zachowaniem.

Ciekawe, że akurat królowa najmniej mi działa na nerwy. Może dlatego, że jej zachowanie da się jakoś wytłumaczyć jej stanowiskiem, jak próbuje połączyć funkcję mamy i żony z monarchią. Ale wszystkich bije i deklasuje mama królowej i Małgośki. Pojawia się na chwile, a mnie od razu scyzoryk się w kieszeni otwiera. Czasami to chciałbym by Elżbieta dała jej plaskacza w twarz:)

I nie wiem czy Morgan tak sobie do serca wziął uwagi, że 1 i 2 sezon to laurka dla rodziny królewskiej, by nikogo za bardzo nie urazić (choć pojawiały się wątki takie, jak współpraca z Niemcami - nazistami) i postanowił pójść w drugą stronę, czy poglądy mu się zmieniły przez te kilka lat. Choć ja mam pamięć słabą, ale wiem od kumpla, że podobno już w 1 serii sugerowano, tylko delikatniej, że monarchia to przeżytek, nic dobrego i to jest toksyczna rodzina, która krzywdzi samą siebie oraz wszystkich, którzy mają pecha i się do niej zbliżą. W 4 serii jeszcze bardziej widać jakie złe zdanie o monarchii i tej rodzinie ma Peter Morgan. Nie pamiętam, czy w filmach o rodzinie królewskiej do których pisał scenariusze, też ich tak przestawiał?

I dla mnie to dobrze, bo ogląda się trochę jak angielską wersję Sukcesji, choć podobno ten sezon wyjątkowo nie podoba się rodzinie królewskiej, co mnie wcale nie dziwi. Dzięki temu jak ostry Peter Morgan jest dla rodziny dostałem najlepszy sezon, choć niepozbawiony wad.

Oczekiwałem na 4 sezon też dlatego, bo pojawiają się w nim księżniczka Diana i Margaret Thatcher. Są to kobiety, które interesują mnie w jakiś tam sposób, znam je z innych dzieł. No i sporo z wydarzeń kojarzę z telewizji, z prasy. Ale tak naprawdę serial zacząłem oglądać od razu jak pojawił się 1 sezon, bo od premiery w 2016 roku Gillian Anderson mocno promowała serial w swoich mediach społecznościowych, równie mocno co 10 sezon XFiles i 3 sezon The Fall, które miały premierę w tym samym roku. Nie tylko promowała serial, ale też zaczęła się pojawiać na różnych nagrodach razem z ekipą serialu, mimo tego, że oficjalnie nie miała nic z serialem wspólnego, poza tym że twórca serialu to jest facet aktorki. Choć nie pamiętam czy akurat jak była premiera 1 serii to już byli razem.

Więc w fadomie Gillian Anderson, zwłaszcza jak Peter Morgan zapowiedział zmianę głównej obsady co dwa sezony, a amerykańsko angielska aktorka podpisała umowę z Netflixem na serial Sex Education, to od premiery 1 serii The Crown mówiło się, że zagra w tej produkcji. Początkowo były plotki, że królową albo jej siostrę zagra, ale nie wierzyłem w to, bo aktorka nie lubi się angażować w główne role w serialach na długie lata, po 9 latach grania w Archiwum X (plus dwa sezony po latach), a nawet jak gra ileś sezonów, to są role w produkcjach, które mają mało odcinków w sezonie jak np The Fall czy Sex Education. Podejrzewałem, że to będzie raczej rola drugoplanowa. Więc oglądałem na bieżąco i nie musiałem nadrabiać teraz trzech serii, a z Gillian Anderson oglądam dosłownie wszystko, czyli to był dobry plan być na bieżąco z serialem. No i tak jak podejrzewałem jest to rola drugoplanowa. Nie ma Margaret Thatcher w czterech z 10 odcinków, jak mnie pamięć nie myli.

Przyznam, że dzięki znajomości z fanami aktorki, którzy wiedzą sporo rzeczy nim pojawią się oficjalnie, to dowiedziałem się chyba rok przed ogłoszeniem oficjalnie, że Gillian zagra w The Crown panią premier, więc mnie ta informacja w ogóle nie zaskoczyła. Zresztą była taka sytuacja jak na jej oficjalnej stronie (GAWS), podali informację o roli pani premiery kilka m-cy za wcześnie i po kilku godzinach zniknęło info, a aktorka pytana niby mówiła, że nic nie wie ojakiejkolwiek roli w serialu, nie może nic powiedzieć, ale tak że było widać, iż coś jest na rzeczy.

A co do oceny roli Anderson to powiem tak, że Margaret Thatcher to tak charakterystyczna postać z zachowania, mowy ciała i tak charakterystycznie mówiła, że łatwo przesadzić i pójść w parodię, przeszarżować jak się gra taką postać. Wiem że większość chwali Anderson, ale też jest kilka głosów, że przestrzeliła mocno z rolą aktorka. Ja przyznam się, że początkowo miałem tak, że widziałem Anderson w przebraniu, a nie Thatcher, ale kupiła mnie szybko, bo już w scenie w pierwszym odcinku, gdy mówi przez telefon do królowej, że załatwi IRA.

Zresztą w każdym odcinku ma scenę, w której aktorsko się może wykazać, np. w scenie gdy mówi wiersz o przyjaciołach i wrogach, czy po wydarzeniach z synem wkurza się i wyładowuje na swoim pracowniku, jak mówi jej o Falklandach, albo w odcinku o pewnym słynnym nieporozumieniu między panią premier i królowa. Najlepsze sceny to są wspólne Olivii Colman i Gillian Anderson. Widać, że chłopak aktorki pisał jej dialogi pod nagrody by mogła się wykazać.

Anderson udało się stworzyć prawdziwą postać z krwi i kości, która jest twarda w polityce, ale w scenach rodzinnych, zwłaszcza z mężem, to wypadają razem uroczo, zabawnie, jak np. scena gdy mąż jej zarzuca, że go nie słucha, gdy przyjechali do królowej na przyjęcie, a nawet było mi jej szkoda w scenie z głupią zabawą z rodziną królewską.

Ale też mam jedną uwagę co do wątku Thatcher, że za mało pokazano jej polityki, to jak Anglia się zmieniła za jej rządów, dlaczego głosowano na nią kilka razy i czemu straciła sympatię. Z jednej strony rozumiem, że nie pokazano burzliwej sytuacji w Wielkiej Brytanii za rządów Thatcher, jak strajki, górnicy, bezrobocie, IRA, bo to nie serial o pani premier, tylko królowej i jak inne postacie orbitują wokół Elżbiety, ale z drugiej strony przydałoby się zobrazowanie bardziej dokładne, bo z serialu dowiadujemy się o sytuacji w Anglii z telewizji, radia, jak ktoś powie, że Thatcher przez Anglików nie jest lubiana (łagodnie mówiąc), że jest bezrobocie duże, a potem się okazuje, że znowu ją wybrano.

Gdyby nie odcinek o włamywaczu, który zakradł się do sypialni królowej, w którym pokazano trochę problemów zwykłych anglików, to można by odnieść wrażenie, że nie było tak źle w Anglii za rządów pani premier i zastanawiać się dlaczego Żelazna Dama była (jest) tak znienawidzona przez mieszkańców Wielkiej Brytanii. Bo z serialu wychodzi, że to była babka walcząca o swoje, nawet jak ma kontrowersyjne poglądy dla niektórych, uparta, stawiająca na swoim, a nie zło wcielone, tylko kobieta z krwi i kości, mająca zalety i wady. Doszło do tego, że ja w finale jej współczułem i było mi jej szkoda, a nie jestem pewien, czy Peter Morgan miał taki zamiar, by tak ją ostatecznie pokazać. No i jeszcze jedna uwaga, jak dobrze grała Anderson to w finale miałem wrażenie, że oglądam 70 letnią babcię. Czasami wyglądała jakby chciała się rozpłakać (w 1 odcinku też takie wrażenie miałem), trzęsła się jej broda, ale może też dlatego, bo akcja finału dzieje się 10 lat po 4x01.

Z wywiadów wynika, że Gillian Anderson tak naprawdę nie miała zdania o pani premier, bo nie mieszkała w Anglii w czasie jej rządów i może dlatego tak ją zagrała, podeszła do tej roli bez żadnych uczuć, jak do czystej karty. Ale też po obejrzeniu całości odniosłem wrażenie, że Peter Morgan ma więcej empatii do Żelaznej Damy jak do większości członków rodziny królewskiej. No i to mnie totalnie zaskoczyło, bo raczej Morgan i reszta ekipy nie popierają Thatcher. Pewnie scenarzysta ma taką opinię o tej postaci jak 99% Anglików, ale widocznie jeszcze bardziej nienawidzi rodziny królewskiej i monarchii.

Anderson gra tak, że wkurza jej postać, ale też można poczuć do niej sympatię ,współczucie albo rozbawienie co do tej zachowania, np. w scenie, gdy mąż mówi jej, że nie słucha go i zaczynają się przekomarzać to poszła mocno w komedię i wyszło to fajnie. Gillian przyznała w jednym z wywiadów, że chciała grać subtelniej, ale wymagali od niej by poszła bardziej, w przerysowanie postaci. No i gra bardziej, ale też nie przeszarżowała roli. Choć rozumiem tych widzów, którzy narzekają, że mocno przeszarżowała.

Powiedziała też, że był plan by dokleić jej sztuczne zęby, ale nie zdecydowali się na to i dobrze, bo pewnie rozpraszało by to jak zęby, które przyklejono Malekowi w wiadomym filmie, w którym grał Mercury'ego. Uważam, że to kolejna jej znakomita rola, ale też nie uważam za jej najlepszą, że wspięła się na wyżyny, jak niektórzy twierdzą, tylko to jest wysoki poziom do jakiego przyzwyczaiła przez wiele lat, więc dla mnie nie ma zaskoczenia jak gra. Choć też ma wpadki w swojej filmografii, ale nawet w słabszych rolach wypada w najgorszym razie ok dzięki swojej charyzmie i talentowi, w (prawie) każdej roli jest jakaś, wyróżnia się na tle innych aktorów. Dla mnie wciąż jej najlepszą rolą, która ona sama jak i krytycy uważają za jej opus magnum, to rola główna w sztuce Tramwaj zwany pożądaniem.

Jedyny problem jaki mam z Anderson, to taki który mam od jakiś 5 lat. Chyba zaczęło się to od pierwszego powrotu XFiles i finałowej serii The Fall, czyli w każdej roli charczy, chrypie tak, jakby miała zapalenie krtani (pamiętam że nawet na reddicie fani zadawali pytania "co z głosem aktorki się dzieje?"). Początkowo myślałem, że tak gra, ale też w wywiadach mówi takim głosem z chrypką i to mocno rozprasza. Ale też nie mówi tak cały czas, raz chrypa jest mniejsza, innym razem większa, a czasami ma normalny głos, ale jest to bardzo irytujące.

Ale ciekawe, że dla mnie najlepsze odcinki, choć większość jest dla mnie na bardzo dobrym poziomie, to też te w całości poświęcone Karolowi i Dianie, w których nie ma Gillian Anderson, więc nie jest tak, że podoba mi się 4 sezon najbardziej ze wszystkich, tylko dlatego, bo występuje jedna z moich ulubionych aktorek.

A co do Diany to debiutująca w tej roli młodziutka Emma Corrin jest świetna. Niektórzy uważają, że gra zbyt idealną dziewczynę, bez wad, a moim zdaniem wcale tak nie jest. Oczywiście budzi sympatię, ciekawość i fascynuje od pierwszej sceny jak się pojawia, ale też nie jest tak, że pokazano ją tylko jako ofiarę. Są delikatne sugestie, że ona chciała wyjść za Karola, że jej marzeniem było uwielbienie tłumów, co pokazuje scena jej pierwszego spotkania z dziennikarzami, gdy uśmiecha się. Odniosłem w tej scenie wrażenie, że dziewczyna nie tyle naiwnie wpadła w sidła rodziny królewskiej co wiedziała na co się pisze.

Z jednej strony cieszę się że Elizabeth Debicki zagra starszą Dianę, ale z drugiej strony będę tęsknił za młodszą Dianą w wersji Emmy Corrin, która nie ustępuje aktorsko starszym aktorom.

Podsumowując dla mnie to najlepszy sezon ze wszystkich i nie tylko z powodu Gillian Anderson jak zaznaczyłem wcześniej, ale też niepozbawiony wad, bo niektóre wątki jak choćby politykę Margaret Thatcher można było lepiej pokazać. No i zbyt szybkie przeskakiwanie od wątku do wątku. Choć to problem od 1 serii, bo The Crown, to trochę taki procedural, gdzie co epizod dostajemy inną historię/inny problem. No i przez takie przeskakiwanie to czasami umykają przemiany bohaterów, zmieniają się nagle postacie i nie wiem dlaczego.

Inna sprawa jak podchodzi się do tego, jak bardzo serial jest oparty na faktach, bo jak w większości dzieł tego typu można mówić jedynie o inspiracji faktami. Nie interesuję się aż tak historią Wielkiej Brytanii lat 70, 80, ale na tyle kojarzę poszczególne wydarzenia związane z rodziną, polityką, że wiem co ominął Peter Morgan (choć akurat to że ślubu Karola i Diany nie pokazano to mi nie brakuje, bo można go zobaczyć na youtube, jak ktoś nie pamięta) i trochę jednak szkoda.

Ale mimo wszystko bawiłem się na 4 serii lepiej jak na poprzednich trzech seriach, bo serial zrobił się ciekawszy, dzięki temu że Peter Morgan postanowił walić wprost ze swoim przekazem, być ostrzejszy ze swoimi poglądami, wiec trochę ogląda się Koronę jak angielską wersję Sukcesji.

A zapomniałbym wspomnieć, że soundtrack jest świetny, jakoś wcześniej nie zauważyłem, nie był słyszalny dla mnie w seriach 1-3. No i dużo w 4 serii jest humoru, nawet w scenach dramatycznych i poważnych, jak wątek z włamywaczem i jego teksty w urzędzie pracy, np. nazywam się James Bond, albo scena gdy Menzies mówi o idach marcowych i Juliuszu Cezarze (czy tylko ja uważam że to nawiązanie do serialu Rzym, w którym grał Brutusa?). Nie pamiętam czy w seriach 1-3 też był humor, ale dzięki temu oglądało się 4 sezon lekko. Płynie się przez historie tak szybko, że nawet nie spostrzegłem się jak byłem już po finale. Więc postawię 8/10, bo bawiłem się lepiej jak na poprzednich trzech seriach i czekam na ostatnie dwa sezony.
« Ostatnia zmiana: Listopada 19, 2020, 21:46:15 wysłane przez michax77 » Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #103 : Listopada 23, 2020, 21:25:39 »

Takiego wysmażyłeś posta długiego, że wolę obejrzeć czwartą odsłonę niż go przeczytać  ;)

Dom z papieru
Czytałem o tym serialu, że to fenomen, że ma tysiące nawet nie fanów, a fanatyków, że to takie miodne i super, a tymczasem, to niezły bajzel. Rzeczywiście pomysł wyjściowy super. Lubię filmy o napadach na banki, lubię też o skomplikowanych planach i ucieczkach, więc ten przykuł moją uwagę. Ciężko też nie zżyć się z bohaterami. Ale, na litość boską, ten serial to zbiór absurdów. Od jakiegoś czwartego odcinka, to kolejne przygody są wprost kosmicznie nierzeczywiste i co tu dużo mówić, po prostu idiotyczne, że ręce opadają. Jeżeli jeszcze pierwszy sezon mogę ocenić na jakąś 6, bo scenarzyści bardzo gmatwają koleje losu bohaterów i sceny napadu, tak każda kolejna odsłona jest coraz gorsza i to naprawdę równia pochyła.
Generalnie to się ogląda przyjemnie, ale nic ponadto nie niesie ta rozrywka - raczej na odmóżdżenie po ciężkim dniu pracy.
Jakby nie było finałowego sezonu, to bym specjalnie nie narzekał.
Ode mnie 5/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #104 : Listopada 24, 2020, 11:27:13 »

Jocie, miałem bardzo podobne odczucia, pierwszy sezon nawet mi się podobał, o tyle 2 sezon był z każdym odcinkiem głupszy, od połowy sezonu zacząłem przewijać odcinki... Potem zrezygnowałem z dalszego oglądania. W ogóle nie ogarniam jak można było to dalej ciągnąć...
Zapisane

HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #105 : Grudnia 05, 2020, 13:34:15 »

The Undoing

Do ostatniego odcinka ten serial żarł jak złoto. Wszystko było na miejscu. W rolach głównych gwiazdy Kidman i Grant. Na drugim planie stary Sutherland. Temat intrygujący, każdy odcinek wprowadzał małe zamieszanie tak, że można było snuć różne teorie na temat tego kto stoi za główną zbrodnią...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Trochę szkoda, bo całość stała na wysokim poziomie. Ładne zdjęcia, dobrze zmontowane, fajnie zagrane. Dam 7/10 za walory techniczne i to, że do finalnego odcinka serial przykuł dość mocno moją uwagę, tylko nie postawili kropki na i.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 05, 2020, 13:37:19 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #106 : Grudnia 05, 2020, 19:37:02 »

Najlepsze że rozwiązanie kto zabił jest wzięte z książki, tylko że książka z tego co słyszałem ma zupełnie inną fabułę.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Zabawne, że The Undoing to serial, o którym co tydzień na grupach, pod recenzjami i wśród znajomych pisałem, że nie do końca rozumiem  recenzji bardzo negatywnych, zwłaszcza od amerykańskich krytyków, bo to nie jest aż tak zły serial jak wszyscy mówią i piszą, a ostatecznie mu postawię 6/10, więc nie za wysoka ocena :)

Szczególnie obrywało się serialowi po piątym odcinku, po scenie ostatniej z młotkiem, tak ogólnie pisząc, że jak oni to odkręcą, bo zasugerowali w końcówce tego odcinka wiesz co. No i przyznam że mnie to zaszokowało, ale dość logicznie wyjaśnili czemu młotek znalazł się tam gdzie się znalazł.  Ale chyba wiem skąd się bierze taka krytyka tej produkcji, o czym póżniej.

Twórcą jest David E. Kelley, jeden z bardziej znanych scenarzystów i twórców seriali. W ostatnich latach odniósł ogromny sukces Wielkimi Kłamstewkami, zarówno prestiżowy, bo serial zdobył wiele nagród, jak i widowni się podobał. Była to jeden z tych seriali na poziomie filmowym. Nie mam na myśli samej doskonałej realizacji, a za reżyserię odpowiadał (przynajmniej w 1 serii) Jean Marc Vallee, ceniony reżyser filmowy, ale bardziej chodzi mi o obsadę, bo wystąpiły w tej produkcji same gwiazdy. Big Little Lies to jeden z najlepszych przykładów, jak zmieniły się seriale w ostatnich latach, że nie tylko robione są na bogato, mają duży budżet, wyglądają filmowo, nie przypominają seriali, a raczej długie filmy, ale też coraz częściej znane aktorki i aktorzy pojawiają sie w tych produkcjach i nie w epizodach, ale w głównych rolach. Coraz chętniej znane nazwiska występują w serialach i sami je produkują. Mam na myśli takie nazwiska, które są u szczytu popularności, a nie aktorzy i aktorki, które najlepsze lata kariery mają dawno za sobą i nie chcą ich angażować wytwórnie filmowe np. z powodu wieku, więc grają w serialach, bo nie ma dla nic miejsca w kinie (choć oczywiście takie gwiazdy też sie pojawiają w serialach jak np. Jessica Lange). Aktorki z BLL to nie są panie, które nie mają pracy. Grają w serialach bo mają na to ochotę.

No i widocznie Nicole Kidman tak spodobała się praca z Davidem E. Kelleyem przy BLL, że na dłużej zagościła w serialach (podobnie jak Reese Witherspoon, choć filmów panie nie porzuciły). Rok temu powstał 2 sezon BLL, choć to był projekt na miniserial, jeden sezon, teraz The Undoing, a to nie jest ostatni wspólny serial Kelleya i Kidman, będzie jeszcze jedna produkcja, ale tym razem dla Hulu.

 Od pojawienia się trailerów Od nowa serial nazywano kolejnymi Wielkimi Kłamstewkami i nie tylko dlatego, że Kidman, Kelley, HBO i adaptacja książki, czyli tak jak Kłamstewka, choć innej pisarki, ale też z powodu fabuły, która skupia się podobnie jak BLL na problemach bogatych i uprzywilejowanych ludzi. Większość recenzentów nie przyjęła tak dobrze Od Nowa jak BLL i wcale się temu nie dziwię, choć nie uważam produkcji HBO za jedną z najgorszych jakie nakręcili (o wiele gorzej oglądało mi się Krainę Lovecrafta z ostatnich seriali HBO, która w USA ma raczej dobre opinie).

 Nie dziwię się takim opiniom, ale wcale nie dlatego, że nasuwają się skojarzenia z BLL, który odniósł ogromny sukces i serial nie wytrzymuje porównania z Kłamstewkami. Po prostu od czasu Wielkich Kłamstewek David E. Kelley przez wielu uważany jest za twórce wysoko jakościowych produkcji, wybitnych, mających coś więcej do zaoferowania jak rozrywka, a w przypadku Od nowa mamy do czynienia z czystą rozrywką. No i to jest ten problem z tą produkcją, który wielu krytyków, dziennikarzy i zwykłych widzów ma.

Jest to serial, który równie dobrze mógłby powstać w latach 90. jest to produkcja zrealizowana na wysokim wspólczesnym poziomie i na bogato, ale historia jaką w Od Nowa napisał David E. Kelley przypomina thrillery jakich pełno oglądało sie w latach 80 i 90. Miałem trochę skojarzenia np. z Niemoralną propozycją połączona z dramatem sądowym, a akurat w tematach prawniczych mąż Michelle Pfeiffer czuje się jak ryba w wodzie.

David E. Kelley to weteran telewizji. Ostatnio głośno o nim dzięki Kłamstewkom, ale nie wyskoczył nagle i znikąd. W latach 90  miał wiele hitów na swoim koncie, np. Ally McBeal, Kancelaria adwokacka, Boston Public, Orły z Bostony, czy taki zapomniany dzisiaj serial jak Gdzie diabeł mówi dobranoc, choć też dobra produkcja. David E. Kelley w latach 90 był telewizyjnym odpowiednikiem Johna Grishama, bo większość jego seriali to były produkcje o prawnikach, sędziach, to były dramaty sądowe (chyba jedynie Boston Public się wyróżnia, bo o nauczycielach).

A w ostatnich latach nie pisze David E. Kelley same ambitne dzieła jak Wielkie Kłamstewka, ale też był scenarzystą adaptacji trylogii Stephena Kinga Mr Mercedes, która nie ma żadnych ambicji, tylko jest czystą rozrywką. Stworzył też serial dla Amazona Goliath z Billy Bob Thorntonem, w którym wrócił po latach do tematyki prawników. Ogląda się serial Amazona jak właśnie produkcje Kelleya z lat 90, zresztą też w 3 sezonie adaptacji Stephena Kinga dostajemy dramat sądowy, którego w książkach Kinga nie było. Widocznie tak Kelleyowi się stęskniło za tego typu tematyką, że nawet w adaptacji powieści pisarza znanego z horrorów dorzucił od siebie wątki sądowe, których jak wiem od lepiej zorientowanych nie było w książce.

Więc Kelley też kręci mniej ambitne dzieła i takie właśnie jest Od Nowa. Miniserial HBO jest połączeniem historii jak z Wielkich Kłamstewek, czyli o bogatych ludziach, których życie tylko pozornie wygląda na idealnie, a mają w szafie wiele szkieletów, z dramatem sądowym. Oczywiście realizacyjnie prezentuje się serial doskonale, jak większość seriali HBO, wygląda jak produkcja na najwyższym poziomie.

Co do Kidman to trochę powtarza świetną rolę z Wielkich Kłamstewek, ale gra nierówno. Kidman ma dobre momenty, bo to świetna aktorka, ale też słabsze. I nie chodzi mi tylko o to jak wygląda, bo aktorka wiadomo jaką ma twarz, a w tym serialu jej wygląd jeszcze bardziej rzuca się w oczy, bo ciągle są zbliżenia na jej twarz. Nicole ma sceny dramatyczne, które położyła i sceny dobrze zagrane.

Aktorka przyznała kiedyś w wywiadach, że udowodni krytykom, że można dobrze grac mimo ograniczonej mimiki twarzy i udowodniła właśnie w Kłamstewkach, ale też np. Stokerze, Zabiciu świętego jelenia, gdzie widać po niej że jest po zabiegach, czy niedawno w Destroyer zagrała jedną z najlepszych ról (na dodatek bardzo mocno ją ucharakteryzowali, zbrzydzili mówiąc krótko).

 Z jej twarzą jest też tak, że raz wygląda lepiej, jakby się botoks wchłonął, tak jak było w 1 serii Kłamstewek, gdzie wyglądała normalnie, a innym razem gorzej, jak w 2 serii Kłamstewek, albo tak jak w Od Nowa, gdzie zależy od ujęcia, raz wygląda gorzej, a raz lepiej. No i kolejny raz, po roli w musicalu Moulin Rouge, pokazała że świetnie śpiewa, bo to jej głos słychać w czołówce.

A co do Granta to kolejna dobra rola w ostatnich latach, obok roli w Paddingtonie 2, Dżentelmenach i Boskiej Florence. Aktor od kilku lat w serialach i filmach nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W sumie to chyba nawet wolę starszego Granta, jak młodego, bo przyznam, że w pewnym momencie zmęczył mnie trochę, pewnie dlatego bo obsadzano go ciągle w tych samych rolach, w komediach (choć rolę premiera w To właśnie miłość i zakochanego w Julii Roberts w Notting Hill wciąż uwielbiam). Upodobał sobie ostatnio granie role niezbyt pozytywnych typów i sprawdza się doskonale w takich rolach. Podobnie było Paddingtonie 2, gdzie dodatkowo wyśmiał swój wizerunek i miniserialu BBC Skandal w angielskim wydaniu (tylko 3 odcinki, na HBO albo Amazonie serial jest), opartym na faktach, gdzie grał obrzydliwego polityka, który próbował zabić swojego kochanka, bo obawiał się skandalu.

 Dość dużą rolę ma ojciec Kiefera Sutherlanda, choć drugoplanowa i bardzo daje radę. Zrobił na mnie wrażenie np. w scenie jak rozmawia z dyrektorem szkoły o wnuku, jego dialog o tym, że jest gościem starej daty, czy jakoś tak to miałem ciarki. Lily Rabe, Sofie Grabol i Edgar Ramirez za wiele do grania nie mają, a szkoda bo też fajni aktorzy.

Noah Jupe w roli syna Fraserów też pokazał się z dobrej strony, choć za partnerów ma takie uznane nazwiska w kinie, ale tremy po nim nie widać. Więc oprócz realizacji aktorsko serial się broni, ale najgorszy jest scenariusz i doskonale rozumiem dlaczego wielu osobom serial nie podszedł, bo czasami zalatuje w serialu campem i kiczem, ale przyznam że mnie to nie przeszkadzało że to jest tylko rozrywka, choć zrealizowana na wysokim poziomie.

Początek średnio mi podszedł, ale kolejne odcinki, zwłaszcza 2-4 podobały mi się, gorzej było z piątym. Choć wcale nie przez zakończenie, w którym nastąpił zwrot akcji, którego wiele osób się czepia. Moim zdaniem musiała historia pójść w tą stronę, ale w finale umiejętnie z tego wybrnęli. Zresztą każdy odcinek kończy się twistem takim, że chce się od razu załączyć kolejny epizod, czyli zupełnie jak w serialach z lat 90. A co do finału to jako odcinek może być, a jeśli chodzi o rozwiązanie kto okazał się mordercą to kupuje.

 Jest zaskakująco nie przesadzone, jak na ten serial i nawet trzyma się kupy. Choć też wydaje mi się, że ostatnie minuty, cały ten pościg, są zbyt pospieszne, mimo tego że odcinek trwa ponad godzinę, tak jakby twórcy się spieszyli z zakończeniem. Nie mówie, że urwane jest, bo to jest zamknięcie historii, ale przydałby się epilog,  np. kilka lat później, pokazujący co słychać u rodziny Fraserów, a nie kończyć odlatującym helikopterem. Więc zgadzam się, że to nie jest poziom 1 i 2 serii Wielkich Kłamstewek, choć nazwiska ekipy pracującej przy tamtej produkcji i tematyka mogą to sugerować, ale też to nie jest jeden z najgorszych seriali HBO. Jest to po prosty porządna rozrywka jakie też czasami kręci mąż Michelle Pfeiffer (i wcale nie tak rzadko), a nie ambitne dzieło jak Wielkie Kłamstewka. Serial jest jak te wszystkie thrillery z lat 80 i 90, których pełno się oglądało wieki temu, np. o problemach bogatych, o szkieletach w szafie i dramaty sądowe. Ocena: 6/10.

« Ostatnia zmiana: Grudnia 05, 2020, 19:47:08 wysłane przez michax77 » Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #107 : Grudnia 10, 2020, 11:54:11 »

Utopia
Obejrzałem pierwszy i jak się potem okazało jedyny sezon. Wstrzelili się z tematem idealnie, bowiem fabuła traktuje o wirusach, szczepionkach, różnym spiskom firm farmaceutycznych itp. Podlane jest to ciekawym, niestandardowym, choć już lekko przeszłym wykonaniem z lekką domieszką komiksowości, na dodatek za wszystkim stoi Gillian Flynn.
Wszystko fajnie, oprócz tego, że to raczej nie wypaliło. Najgorsze z tego jest to, że jest to tak zrobione, że specjalnie nie ciekawi. Właściwie odcinki 3-6 to mnie znużyły, choć trwają tylko po 40 minut. Po prostu akcja jest nijaka. Dopiero pod koniec zaczyna się robić ciekawiej, ale i tak tempo niespecjalne. Jakoś to najzwyczajniej nie angażuje, nie ciekawi, jest miałkie.
Może i chciałbym się dowiedzieć, co będzie dalej, ale z uwagi na słaby odbiór i wyniki, anulowani kręcenie dalszych serii. W tym kontekście odradzam oglądanie tej produkcji i zalecam spożytkowanie czasu lepiej :)
Ode mnie 5/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #108 : Grudnia 11, 2020, 00:20:31 »

Mnie skasowanie Utopii od Amazona na swój sposób rozbawiło, bo coś Utopia, nieważne kto ją kręci, to nie ma szczęścia do tego, by historię zakończono. A jak jeszcze weźmie się pod uwagę to że amerykańską Utopię próbowali chyba z 5 lat temu już zrobić HBO i Fincher, ale umarł serial nim się narodził, bo nie dostał reżyser kasy ile chciał. I wydawało się że nie będzie Utopii, a jednak nie, bo powstała wersja Flynn, która miała zrobić serial właśnie z Fincherem, ale dla Amazona.  Choć nikt serialu nie chciał.

Oryginał angielski opowiada też urwaną historię (choć fabuła idzie chyba w jednak trochę inne rejony), ale i tak lepiej oryginał obejrzeć. Powiem tak jeśli jakieś elementy Ci podobały się albo postacie np. ten dziwny morderca na zlecenie, to w oryginale są ze 100 razy lepsze wątki i ciekawsze postacie. Zresztą oryginał to kult na kulty, z genialną muzyką, inaczej by nie powstał remake, który i tak skasowano. Oryginał jest bardziej mocny, krwawy, nie bojący się jechać po bandzie i to ostro (scena w szkole), ale też zabawny, choć to bardzo czarny humor. Żałuję, że serial ucięto po 2 serii (ale to sezony angielskie więc chyba po 5, 6 odcinków mają), na dodatek chamskim cliffhangerem się zakończył.

Choć za wiele z oryginalnego serialu nie pamiętam, poza ogólnymi wrażeniami, że bardzo dobry. Oczywiście pamiętam jak wyglądał, bo angielska Utopia wizualnie się mocno wyróżniała, nie da się pomylić tej produkcji z inną. Od razu pozna się  też świetną muzykę Cristobala Tapia de Veera, dzięki brytyjskiej Utopii kanadyjski kompozytor zrobił karierę.

Pamiętam też, że serial sporo wywołał kontrowersji przez dużą dawkę przemocy i sceny z dziećmi, które są zaangażowane w sekwencje przeznaczone tylko dla dorosłych. Ogólnie fabułę kojarzę, ale tak dokładnie żebym podał ze szczegółami co i jak to nie pamiętam, więc jeśli miałbym napisać, jakie są różnice między Utopią angielską i amerykańską, to nie powiem.

Ale czytałem recenzje serialu Gillian Flynn i wiem,  że podobno sporo pozmieniała pod amerykańskiego widza. Jest jedna rzecz, której jestem pewien w przypadku wersji amerykańskiej, że scen przemocy jest  mniej jak w oryginale, a przynajmniej są inaczej nakręcone. Jest scena inspirowana strzelaliną w szkole z poprzedniej Utopii, ale zrobiona tak, by jak najmniej pokazać, co mnie nie dziwi biorąc pod uwagę, to jak wiele takich tragedii zdarza się w USA.

Wielu fanów poprzedniej wersji jest niezadowolona z tego, że powstała wersja amerykańska, ale ja inne podejście mam do wersji amerykańskiej. Bo nawet jak amerykańska Utopia okazałaby się słaba, to nie oznacza, że serial od Channel 4 się popsuje. Produkcja Dennisa Kelly będzie wciąż dobra.

Jest to niby ten sam serial, bo wizualnie jakby to samo, ale jednak coś innego. Podobnie muzyka Jeffa Russo, znanego z np. Legiona, Fargo, która brzmi trochę tak jak soundtrack oryginału, ale jednak inna. Gillian Flynn przerobiła oryginał pod amerykańskiego widza, więc jest sporo popkultury amerykańskiej. Początek już jest inny, bo ekipa geeków poznaje się na Comic-Conie.

Do aktorów nie mogę się przyczepić, bo wszyscy grają dobrze, też dzieciaki. A John Cusack przypomniał sobie, że jest dobrym aktorem.  Pojawiła się też Jessica Rothe i jest równie urocza jako geek wierzący w teorie spiskowe, tak jak była w serii filmów Śmierć nadejdzie dziś, gdzie grała inną postać.

Ale jednak wolę brytyjską obsadę, na czele z mordercą pracującym dla organizacji, czyli Arby. Christopher Denham stara się, ale nie umywa się do Neilla Maskella. Oczywiście polubiłem amerykańską grupę przyjaciół, ale bardziej przypasowała mi ekipa z angielskiego serialu. Chyba najdłużej musiałem przekonywać się do amerykańskiej Jessicy Hyde, a wydaje mi się, że w oryginale od razu ją polubiłem.

Przeczytałem kilka opinii widzów i dziennikarzy i serial zbiera mieszane opinie. Nie dziwi mnie to, bo tak jest zawsze z popularnymi dziełami popkultury, że jak powstaje remake, to od razu fani są na NIE. A jakie ja mam podejście to napisałem wcześniej, więc nie będę się powtarzał.

A co do dziennikarzy to można podsumować ich opinie tak, że amerykańska Utopia uważana jest za serial zły, który ma premierę w złych czasach. Przyznaję, że początkowo trochę dziwnie się ogląda produkcję o szerzącej się epidemii grypy zabijającej dzieci, o ludziach wierzących w teorie spiskowe, które okazują się prawdą, bo ma się takie uczucie, jakby oglądało się serial inspirowany epidemią koronawirusa  i tym co się dzieje wokół epidemii. Przecież wiele osób nie wierzy w epidemię, uważają sytuację na świecie za spisek.

Amazon dał przed każdym odcinkiem plansze z napisem, że serial nie nawiązuje do epidemii koronawirusa, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Może dziwić data premiery, czyli w czasie epidemii, ale nie wiadomo jak długo potrwa, więc nie dziwię się, że wypuścili we wrześniu. Uważam, że ocenianie serialu jako słabego, tylko dlatego, bo w rzeczywistości mamy podobną sytuację, ale nie tak podkręconą, jak w Utopii jest błędne.

Jakiś czas temu na HBO pojawił się serial To wiem na pewno z Markiem Ruffalo, który był raczej dobrze oceniany, ale ze wszystkich amerykańskich recenzji można było wyczuć ton, że może lepiej, gdyby serial teraz nie miał premiery, bo jest zbyt ciężki i depresyjny jak na obecne czasy. Jest to podobny poziom nieuzasadnionego narzekania, a to że serial jest ciężki nie oznacza słabej produkcji. Podobnie jest z Utopią, bo nawet jak to nie jest idealna produkcja, a nie jest, to nie oznacza, że serial jest beznadziejny i jeden z najgorszych w 2020 roku, tylko dlatego, że wydaje się być bliski rzeczywistości jaka nas otacza.

Realizacyjnie jest to porządna telewizyjna robota. Osiem odcinków zlatuje szybciutko, a przecież jak ktoś nie chce oglądać to nie musi, nikt nikogo nie zmusza. To nie jest idealna produkcja, ale ogląda się z zainteresowaniem, tylko bez zachwytów.  Może jakbym nie oglądał angielskiego oryginału to bym wyżej ocenił (choć niewiele, z pół punktu więcej), ale to i tak porządna serialowa produkcja na 6/10,, której seansu nie żałuję.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #109 : Stycznia 29, 2021, 20:18:06 »

Zaczął się drugi sezon Servant. Pierwszy odcinek taki trochę niemrawy, trochę też czasu minęło i człowiek zapomniał o pewnych wątkach... ale szybko wrócili do formy. Właśnie obejrzałem trzeci odcinek, przezabawny (pizzeria Cheesus Crust  :haha: ) ale też ociekający tym niepokojącym klimatem z którego znany jest serial. Lauren Ambrose ciągle w świetnej formie :) No i niezawodne lokowanie produktów Apple w co drugim ujęciu ;) Ale na mnie taka forma reklamy chyba działa, bo już mam prawie wszystko co tam pokazują :haha:

Ps. Ten odcinek reżyserowała Ishana Shyamalan, córka M. Nighta :) Zdolna dziewczyna, wyszedł jej bardzo dobrze.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #110 : Stycznia 29, 2021, 21:41:56 »

Też nie pamiętałem za wiele, ale serial ma tak krótkie odcinki, że można powtórzyć finał.
Mnie na razie 2 sezon podoba się. Jedyne czego mi brakuje to scen przygotowywania posiłków.

A co do Ishany to ja bez sprawdzania uznałem, że to żona M. Nighta. I jak widzę na rozpisce na wiki to najwięcej odcinków zrobi. Podobno w drugiej połowie sezonu ma dojść do jakiegoś twistu, który wywróci do góry nogami całą fabułę, ale nie wiem co takiego ma się zdarzyć, tak ogólnie w recenzjach napisali ci co widzieli przedpremierowo.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #111 : Lutego 26, 2021, 23:34:27 »

HAL9000, dalej podoba Ci się Servant?

Powiem tak, ja jestem bardzo cierpliwym widzem co do seriali, które opierają się na zagadkach, tajemnicach, uwielbiam wolne tempo i gmatwanie, ale przyznam, że przy szóstym odcinku cierpliwość mi się skończyła, mimo tego, że twórcy zapowiedzieli 5 czy 6 sezonów, więc byłem przygotowany na to, że za wiele odpowiedzi nie dostanę, skoro tak długo będą kręcić.

Jestem po siódmym odcinku i to kolejny epizod córki Shyamalana, ale tym razem napisała scenariusz. Kolejna dobra robota i znowu zabawny odcinek, na wszystkich scenach z wujkiem, zwłaszcza w kuchni, w WC czy dialog o kasecie video to śmiechłem, ale chyba przez to że pamiętałem z recenzji na indiewire, że siódmy odcinek wejdzie w nowy gatunek, to spodziewałem się nie wiadomo czego, że wywróci serial do góry nogami, a przyjąłem zakończenie, bo pewnie o ta scenę chodziło jako kolejny etap serialu, nic takiego co by serial wywróciło do góry nogami. Ciągle się coś dziwnego dzieje, weszli na nowy etap i tyle :)
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #112 : Lutego 27, 2021, 09:22:09 »

Servant zaliczył według mnie zjazd jakościowy. Humor jest fajny, ale aura tajemnicy zaczyna znikać... chociaż dalej nic nie wiadomo  :haha: i mam poczucie, że serial zaczyna zjadać swój własny ogon. Ale oglądam dalej.

Dickinson też w tym sezonie bez polotu... Apple zaraził się netflixozą czyli pierwszy sezon świetny a na następne nie mamy pomysłu ;)
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #113 : Lutego 27, 2021, 16:42:59 »

2 sezon Stranger Things dobry, Mindunter 2 sezon lepszy jak pierwszy, kolejne sezony Narcos lepsze od 1 serii, podobnie Crown, więc ja chyba trafiam na netflixowe produkcje , które nie mają tej choroby. Moim zdaniem jest to wina tego, co wspomniałem, czyli scenarzysta chce kręcić ileś sezonów, a tutaj materiału nie ma nawet jak odcinki 30 minut trwają.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #114 : Marca 19, 2021, 19:20:36 »

Finał Servant napisany i wyreżyserowany przez córkę Shyamalana, to kolejny jej dobry epizod w 2 serii, w którym się działo więcej jak w poprzednich dziewięciu epizodach. Akcja mocno przyśpieszyła, był klimacik, świetnie zrealizowany, dobrze zagrany, z jak zawsze genialną muzyką, ale odkąd skończyła mi się cierpliwość w drugiej połowie 2-go sezonu, że nic się nie wyjaśnia, to denerwują mnie absurdy w tej produkcji. Nie chodzi o dziwne elementy w historii, tylko absurdalne, bez sensowne zachowania bohaterów,np.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


A właśnie przeczytałem że Servant nie ma mieć 6 sezonów/60 odcinków, ale 40 epizodów, czyli jeszcze dwa sezony nas czekają. No i to jest dobra wiadomość, bo może to jak przyśpieszyła akcja w finale oznacza, że będzie skondensowana fabuła, sporo będzie się działo, a nie jak w drugim sezonie, gdy fabuła tak wolno się wlekła, że skończyła mi się cierpliwość. A przyznam, że ciężko mi ocenić sezon serialu, gdy serial w finale dowozi, a wcześniej przez połowę odcinków narzekałem, bo ostatecznie to nie wiem jak mam ocenić.

Postawię 6/10, głównie za odcinki napisane i wyreżyserowane przez rodzine Shyamalanów, za humor i klimat. Czekam na 3 sezon, który już zamówiony, ale juz nie tak jak na drugi czekałem, choć jakąś nadzieję w tym, że bedzie dobrze upatruję, że postanowili zmniejszyć ilość odcinków całego serialu, więc może nie będzie się aż tak wlekła historia jak w drugim sezonie (w najgorszym wypadku w ostatnim coś się zacznie dziać, a w finałowej serii będzie konkretna rozrywka).
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #115 : Kwietnia 05, 2021, 10:20:16 »

Finał Servant napisany i wyreżyserowany przez córkę Shyamalana, to kolejny jej dobry epizod w 2 serii, w którym się działo więcej jak w poprzednich dziewięciu epizodach. Akcja mocno przyśpieszyła, był klimacik, świetnie zrealizowany, dobrze zagrany, z jak zawsze genialną muzyką, ale odkąd skończyła mi się cierpliwość w drugiej połowie 2-go sezonu, że nic się nie wyjaśnia, to denerwują mnie absurdy w tej produkcji. Nie chodzi o dziwne elementy w historii, tylko absurdalne, bez sensowne zachowania bohaterów

Pełna zgoda. Zmarnowany ten sezon. Nie ma sensu tak tego rozwlekać, całość się powinna zamknąć w góra trzech sezonach. Finał był niezły. Miał parę naprawdę dobrych momentów, że ciarki mogły przejść po plecach... ale to za mało żeby cały sezon uznać za dobry. Niestety tym razem wyszło średnio. 6/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #116 : Kwietnia 16, 2021, 00:40:23 »

Them

Lata 50-te. Czarna rodzina wprowadza się do nowego domu na białym osiedlu. Atmosfera gęsta od samego początku, bo mieszkańcy osiedla nie chcą nowych sąsiadów o takim kolorze skóry i zrobią wszystko, żeby się ich jak najszybciej pozbyć. I już same sceny rasistowskiej przemocy są straszne... ale to nie wszystko, bo naszą rodzinę prześladują również złe duchy, które też zamieszkują ich nowy dom  :D Jestem po czterech odcinkach i bardzo mi się podoba. Takie połączenie Peela z Kingiem ;) Świetnie zrealizowane i zagrane... no i straszne. Zobaczymy czy dociągną ten poziom do samego końca.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 16, 2021, 00:47:17 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #117 : Kwietnia 17, 2021, 21:08:52 »

Obejrzę na 100%, bo trailer mnie kupił, mimo tego, że wyglądał jakby to było właśnie Us part 2 Peele'a, ale na szczęście to nie jest dzieło Peele'a, którego dwa filmy lubię, ale każdy jego serial mnie zawodzi (Strefa Mroku i Kraina Lovecrafta to średniaki, mimo fajnych momentów, zwłaszcza w Lovecrafcie są świetne sceny z efektami specjalnymi, mocno obrzydliwe i pojechane, i to wszystko co mam o tym serialu do powiedzenia). Ale serial musi poczekać bo mam kilka seriali, na szczęście krótkich (4 albo sześć odcinków), które wcześniej obejrzę.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #118 : Maja 02, 2021, 00:20:36 »

Właśnie skończyłem. Świetny serial. Momentami bardzo ostry, aż ciężko było patrzeć na to co się dzieje... Bardzo mi się podobało psychologiczne rozpracowanie głównych bohaterów. Dokładnie tak samo King, za najlepszych czasów, rozpisywał głównych bohaterów. Bardzo mi ten serial przypominał Lśnienie. To jak złe duchy, podstępnie wykorzystują słabości bohaterów... momentami było te genialnie wymyślone. Jestem też zachwycony dwójką głównych aktorów. Zarówno Ashley Thomas jaki i Deborah Ayorinde dają tutaj prawdziwy popis. Deborah to jest normalnie Jack Nicholson w spódnicy  :D Na drugim planie błyszczy też Alison Pill (kolejna po Devs bardzo dobra rola)... i aż szkoda, że akurat wątek jej bohaterki pod koniec trochę się rozsypał. Ale ogólnie jestem pod dużym wrażeniem tej produkcji. 9/10.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #119 : Maja 03, 2021, 23:16:44 »

Na canalplus.com są 2 sezony Staged z Michaelem Sheenem i Davidem Tennantem, jednego z najlepszych komediowych seriali 2020 roku. Widziałem jakiś czas temu i chyba już kiedyś chwaliłem na forum, ale chętnie powtórzę z polskimi napisami. Jest to przykład serialu nakręconego za małą kasę w domach bohaterów, z ich rodzinami, na zoomie, w którym wystarczyła dwójka dobrych aktorów, którzy mają świetną chemie i powstała znakomita rozrywka.

Sheen i Tennant są jeszcze lepsi w serialu BBC jak w Good Omens, dla mnie to duet dorównujący Connery'emu i Fordowi w Indiana Jones i ostatnia krucjata oraz Gibsonowi i Gloverowi w Lethal Weapon 1-4. Grają przerysowane wersje samych siebie i widać jaki mają dystans do siebie i swojej filmografii (chyba żaden aktor ze Zmierzchu nie chwali się tak często, że zagrał w tej serii, jak Sheen). Zresztą twórca serialu, po którym mocno Sheen i Tennant jadą w Staged, a to on przecież pisał dialogi, też musi mieć sporo dystansu do siebie. Sporo jest gościnnych występów znanych nazwisk i dlatego nie polecam materiałów na yt, bo lepiej być zaskoczonym, kto się pojawia w 1 i 2 serii.
Zapisane
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 11   Do góry
Drukuj
Skocz do: