najbarziej mi się podobał dwugodzinny odcinek w
wariatkowie, coś jak Lot nad kukułczym gniazdem
Przy tym odcinku zupełnie nie czułam się jakbym oglądała House'a, ale zgadzam się, był świetny
A końcówka 6 sezonu niczego sobie, zdążyłam się nawet popłakać na ostatnim odcinku
To jest akurat serial, w który można ładować motywów ile się chce, a i tak się nie stanie nudny, bo każdy odcinek może być o czymś innym, więc niecierpliwie czekam na 7 sezon