Mando
King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności
|
|
« Odpowiedz #80 : Lutego 20, 2013, 18:09:30 » |
|
A 17 odcinek świetny. Rok po swoim poście sprzed roku piszę dokładnie to samo. 17 odcinek najlepszy od lat!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #81 : Maja 14, 2013, 17:09:22 » |
|
No to już. Po 8 sezonie, całkiem fajne zakończenie wyszło twórcom, zadali mnóstwo pytań i nie dali żadnych odpowiedzi, co tylko podnosi moje oczekiwania na kolejne odcinki. I chociaż jestem trochę zawiedziony zarówno wyglądem matki jak i tym, że nie pokazali ślubu to uważam że 8 sezon bije 7 na głowę. Pomimo tego, że wrócili do najbardziej znienawidzonej przeze mnie pary, od której przesłodzonej miłosci pokazywanej w każdym odcinku chce się rzygać, to były odcinki zdecydowanie LEGEN-wait for it-DARY, LEGENDARY!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bartek
Miejsce pobytu: Białystok / Kraków
Nahallac
|
|
« Odpowiedz #82 : Czerwca 01, 2013, 03:51:57 » |
|
Skończyłem 8 sezon i chociaż słabo już pamiętam poprzednie, to mam wrażenie, że ten był jak dotąd najgorszy. Miał swoje momenty i kilka (ale było to dosłownie około pięciu) odcinków było naprawdę udanych, ale w ogólności niewiele już się śmiałem, a często byłem zirytowany poziomem dowcipu i nudą ziejącą z ekranu. Końcówka mocna i naturalnie czekam niecierpliwie na ostatni sezon, ale cieszę się, że to już zmierza ku końcowi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #83 : Czerwca 02, 2013, 21:32:38 » |
|
Matka jak Lilly wyglada
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
|
Bartek
Miejsce pobytu: Białystok / Kraków
Nahallac
|
|
« Odpowiedz #85 : Listopada 11, 2013, 19:57:48 » |
|
Jestem po pięciu odcinkach nowego sezonu i jest koszmar. Takiego dna jeszcze w tym serialu nie było. Nigdy dotąd nie zdarzyło się, żebym przez pięć odcinków z rzędu nie zaśmiał się ani razu. Pomysły na kolejne epizody są głupie i zupełnie nieinteresujące. Ktoś, komu się wydawało, że po czekaniu przez 8 sezonów na rozwiązanie tytułowej zagadki będzie nam się fajnie czekało przez cały sezon na ślub wcale nie głównej pary serialu, ten chyba upadł na głowę trzy razy z dużej wysokości. Po tych pięciu odcinkach nie chce mi się oglądać dalej i myślę, że poczekam aż wyjdzie tego więcej i obejrzę przy okazji jakiejś dłuższej przerwy w stylu świąt. Gdyby nie to, że poświęciłem temu serialowi już tak wiele czasu, to rzuciłbym to teraz w cholerę, bo dotychczasowy gniot jakim jest nowy sezon mnie odpycha.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #86 : Stycznia 17, 2014, 01:46:52 » |
|
9*14 , 1szy naprawde smieszny odcinek w tym sezonie!! Jak stare dobre HIMYM
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #87 : Stycznia 17, 2014, 01:55:46 » |
|
Serio? Ktoś tu chyba chciał zrobić odcinek w stylu azjatyckiego filmu akcji (trochę parodiując Kill Bill), tylko że coś nie wyszło. Cały 9 sezon, pomijając odcinki z matką (która ciągnie ten sezon jako tako) to padaka, tragedia i wszystkie najgorsze epitety jakie przyjdą wam do głowy. Oglądam już tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia. Nie pamiętam, żeby jakikolwiek serial aż tak upadł pod koniec (nawet That 70s Show bez 2 głównych bohaterów lepiej sobie radziło), poza Marshallem każda postać się zmieniła i to na gorsze - z naciskiem na Barneya i Robin. Nie wiem, czy jest ktoś, kto mnie w tym serialu bardziej irytował niż ta dwójka razem. Jedyne, co może sprowadzić ten sezon na dobre tory to spotkanie, wstarczy nawet wzrokowy kontakt Teda i Matki (no bo spotkać się muszą, poznawać dobrze już niekoniecznie, wiemy że do rozmowy dojdzie dopiero na stacji), jeśli nie to wróżę kolejne tragiczne odcinki. Wg mnie jedyne dobre epizody w tym sezonie, to właśnie te, w którym występuje Matka, z naciskiem na ten, w którym spotyka Marshalla - tam był idealnie przekazany HIMYMowy duch. Było dużo śmiechu, trochę poruszających pozytywnie serce momentów i morał Teda na koniec. Czemu scenarzyści nie pociągneli tego dalej?
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2014, 05:06:37 wysłane przez Yave »
|
Zapisane
|
|
|
|
Mando
King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności
|
|
« Odpowiedz #88 : Stycznia 17, 2014, 07:14:53 » |
|
A mnie się podoba 9ty sezon. Najnowszego odcinka nie widziałem, ale wcześniej może z 1-2 takie naprawdę słabe były. Całość bardzo pozytywna jak dla mnie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #89 : Stycznia 17, 2014, 08:26:14 » |
|
To ja niestety muszę się zgodzić z Yavem. 9 sezon w skali tragiczności porównałbym do ostatniego sezonu Dextera. Czysty skok na kasę, w dodatku tak strasznie nieudany. Przecież ten 9 sezon to jest jakaś pomyłka. Żarty w nim to porażka, koło żartów i gagów z poprzednich sezonów to nawet nie leżało. Wszystko naiwne, wtórne, żałosne i żenujące. Ewidentnie widać, że nie mieli pomysłu na ostatni sezon, no bo kto w ogóle wpada na pomysł, żeby całe ponad 20 odcinków upchać niby w jeden weekend? I co? I wyszło to co przypuszczałem. Niemal w każdym odcinku mnóstwo retrospekcji retrospekcji. Powroty do tego, co było to jeden ze znaków tego serialu, wiem, jednak powroty w tym sezonie to jakaś pomyłka. Robin i Barney? Czy ktoś wie właściwie czemu oni są razem? Bo w tym sezonie są pokazywani głównie jako kumple, nie para. Zupełnie nie czuć, że cały sezon kręci się wokół ich ślubu... W ogóle, Barney kompletnie stracił jako postać na związku z tępą Robin... Ted też jakoś w tym sezonie bardziej dziecinny i irytujący, a myślałem, że już gorzej z tą postacią być nie może Z Lily, którą bardzo lubiłem też zrobili jakieś mroczne dziwadło... No i niemal cały sezon nie było Marshalla, przez co serial też tracił. A dopisywanie go do roli wiecznie jadącego znudziło się po 3 odcinkach... Najgorszy odcinek? Pseudo rymowanki i wizje Barneya jak to jego matka jest z jego ojcem, a nie z ojcem brata murzyna. No kurde, to było tak żenujące, że mi było głupio, że takie kupsko oglądam. Przykro, bo tym 9 sezonem wykastrowali cały genialny serial. Poziom głupoty sięgnął w nim sufitu i jedynie w kilku momentach spada na wysokość ramion... Szkoda, bo po Przyjaciołach to mój ulubiony sitcom, jednak nie wiem czy ta tendencja się utrzyma, jeśli dalej będzie tak beznadziejnie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #90 : Stycznia 17, 2014, 08:36:54 » |
|
Najgorsze w tym sezonie chyba jest to, jak Barney i Robin na siłę starają się udowodnić sobie, że idealnie do siebie pasują. Kojarzy mi się jedna sytuacja, z odcinka, w którym Marshall prosił kumpli, żeby nie pozwolili przeczytać Lily smsa czy coś tam, ale mogę przysiąc że było takich akcji więcej. Wygląda to mniej więcej tak: R: "O mój boże, Barney, dlaczego nie potrafimy się dogadać w takiej prostej sprawie?" B: "Nie wiem, dlaczego nie możemy dogadać się w takiej prostej sprawie." R: "Jak możemy zostać małżeństwem, skoro nie potrafimy się dogadywać?" SUPER PORA NA TAKIE ROZTERKI, SERIO. Nie wiem, może tam sprawa dotyczyła czegoś innego niż dogadywania się, ale sens ten sam. nagle ich naszło, że się nie rozumieją. A potem udowadniają sobie, że są najlepszą parą świata, wyznają sobie miłość i robi się słodko do porzygu. Ile można? Marshall i Lily nie robią takich akcji, a wszyscy wiedzą, że związek tworzą perfekcyjny. Dało się scenarzyści? Dało! To w czym teraz problem? Rymowanki były perfekcyjne pod względem językowym, będzie wyzwanie dla tłumaczy, ale nie był to odcinek na połowę finałowego sezonu. Do tego historie były żałosne.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #91 : Stycznia 28, 2014, 05:38:05 » |
|
No kurde, ale poziom humoru wzrósł przez ostatnie dwa odcinki! Ostatnio był bardzo HIMYMowy, bo nawet poważny wątek się zaczął, bardzo interesujący swoją drogą, a dzisiejszy odcin jeszcze lepszy! Matka jest genialna! Te wszystkie sceny, jak jej życie się przeplatało z Tedem - super. Tak samo ostatnia scena, gdzie Mosby słucha jej gry - piękne Oby utrzymali to do końca sezonu
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 28, 2014, 05:39:49 wysłane przez Yave »
|
Zapisane
|
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #92 : Kwietnia 01, 2014, 08:48:44 » |
|
Koniec serialu a tu cisza?? Dziwny to był finał. Wszystko nie tak, jak się ktokolwiek spodziewał Matka okazała się jednak nie aż tak ważna, jak się wszystkim wydawało, Ted kończy z Robin, Barney sam z dzieckiem, wtf? Jednak dzieci Teda miały rację, ten cały serial nie był o matce, tylko o tym, jak poznał i pokochał Robin Trochę spaprali końcówkę, za bardzo ją przyspieszyli, można było to na więcej odcinków rozłożyć. Ale ostatnie dwa odcinki były autentycznie zabawne - Barney wymiatał - tak jakby ktoś je wyrwał z poprzednich sezonów i wkleił tutaj. I tyle, godnie się pożegnali moim zdaniem
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #93 : Kwietnia 03, 2014, 16:26:58 » |
|
To i ja sie wypowiem po Finale, ogolnie szacun ale żeby na zywca nie spilerowac to.. Najlepszy odcinek sezonu to na pewno i ogolnie uwazam ze znakomicie ta historie zamkneli Troche bylo przykro patrzec (serio smutnio mi bylo) jak pokazywali te lata kiedy grupa sie torche rozeszla a Robin w zasadzie zniknela...i pomimo zakonczenia itak bylo to smutne ze tyle lat sie trzymali a pozniej przez nastepne tyle Robin byla poraktycznie poza grupa Przecudowna scena Barneya z dzieckiem- sweet,sweet i jeszcze raz sweet No i samo zakonczenie czyli Ted i Robin... czy moglo byc inaczej? Zakonczenie serialu wedlug mnie z klasa, byly smieszne momenty, byly powroty do znanych juz z HIMYM motywow i brawo za to bo odebralem to jako uklon w strone fanow. Były tez wzruszenia... Wszystko jak najbardziej na tak
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
Mando
King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności
|
|
« Odpowiedz #94 : Kwietnia 03, 2014, 23:47:49 » |
|
Jestem zachwycony finałem. Może trochę zbyt nagle i zbyt mocno uderzył w tak sentymentalną nutę, ale ja pieprze jaki to był dobry finał. Najlepsze w 9. sezonie były właśnie te wszystkie smaczki, o których pisze Stebbins.Wrzucili tutaj chyba wszystko co można było wrzucić i to było doskonałe. Sam finał cholernie smutny, ale też cholernie życiowy, a ostatnia scena: pamiętam jak zaczynałem ten serial i Ted przyniósł Robin niebieski róg to się wkurzałem bo wydawało mi się, że oni muszą być razem a przyjeta formuła serialu to wykluczała bo od poczatku wiedzieliśmy, że jeśli Tad spotka kogoś w trakcie serialu to i tak nic z tego nie wyjdzie bo matkę musi spotkań na końcu więc nie wazne ile razy w trakcie serialu będzie mu się układać z Robin to ostatecznie nigdy nic z tego nie wyjdzie. Bardzo mi się podobało, że właśnie tą sceną zamknęli ten serial. Jestem autentycznie zachwycony tym finałem
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #95 : Kwietnia 10, 2014, 07:31:40 » |
|
Ja się z Wami chłopaki zgodzę tylko połowicznie... Jasne, finał był mocarny. Było wszystko to, za co ludzie pokochali HIMYM, czyli sporo komedii wymieszanej z dramatem i to dobrze zrobionym. W tym finale wyciągnęli z postaci (poza matką) wszystko, co się da. Barney znów stał się fajny, bo przestał być z durną Robin...Ogólnie wszyscy zyskali na jej nieobecności. I cały fina superł, mimo, że na potężnym przewijaniu, co mi troszkę przeszkadzało, no bo kuźwa - zrobić 22 odcinki o jednym weekendzie, a w finale upchnąć jakoś 20 lat? Bezsens. Wszystko byłoby genialnie w finale, gdyby skończył się... tak o 2-3 minuty przed tym jak się skończył. Ten serial powinien się skończyć słowami "I tak poznałem Waszą matkę". Kropka. Koniec. Byłoby legen....czekajcie....darnie. Ale nie... musieli wszystko spartolić. No bo w momencie, kiedy on zaczął o Robin gadać... to dla mnie magia całego serialu prysła, zniknęła gdzieś w odmętach tych 2-3 minut. Wybrali zakończenie najgorsze z możliwych dla mnie. Dlaczego? Bo matka została niemal kompletnie zmarginalizowana, bo wizja Teda super romantyka, który czeka na jedną (którą była matka) nie pasuje kompletnie do gościa, który poleciał do Robin. Bo prawda taka, że Ted by się po czymś takim zwyczajnie nie pozbierał. A tu wychodzi na to, że matka była jakąś tam laską, która właściwie w opowieściach Teda była mało ważna, a wszystko obracało się wokół Robin... Ok, można gadać - minęło chyba 6 lat, najwyższa pora.... Ale nie Robin! Przecież ta baba jest tak ciężko wku.... No i druga rzecz, że przez te 2-3 minuty serial tak naprawdę powinien się nazywać "jak poznałem Robin". Kompletnie mi się nie podobało.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Brzoza
|
|
« Odpowiedz #96 : Kwietnia 10, 2014, 12:22:36 » |
|
Spodziewałem się takiego zakończenia od odcinka z przenoszeniem się w czasie, chyba The Time Travelers . Moim zdaniem finał był bardzo dobrym zwieńczeniem tego świetnego serialu. Zgodzę się z przedmówcą, że Tedowi ciężko byłoby się pozbierać po śmierci Matki, ale przypominam sobie też pewien pakt pomiędzy Robin i Tedem, że jak do jakieś roku nikogo sobie nie znajdą, to będą razem. Nie podoba mi się zmarginalizowanie roli Matki. W mojej opinii zamiast pokazać historię 20 lat w jednym odcinku, powinni rozłożyć to na cały, niezbyt udany sezon 9, co nie zmienia faktu, że historia tych lat sama w sobie była bardzo dobrze wymyślona i przemyślana, a postacie znowu dały się lubić.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mando
King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności
|
|
« Odpowiedz #97 : Kwietnia 10, 2014, 19:26:53 » |
|
Kompletnie nie zgadzam się z ludźmi, którzy twierdzą, że wątek matki zostałał spłycony ostatnimi 3 minutami i sprowadzono ją do jakiejś tam nieistotnej roli w życiu Teda. Zupełnie inaczej to odebrałem, a moim zdaniem matka kradła każdą scenę, w której się pojawia bo została zagrana magicznie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #98 : Kwietnia 10, 2014, 19:54:32 » |
|
Tak, została zagrana genialnie, kradła każdą scenę w jakiej była. Ale została spłycona choćby tym, że było jej tak mało. Cały 9 sezon powinien być o poznawaniu i budowaniu relacji z matką. A tak? Cały sezon był o weselu Barneya z Robin, żeby w kilka sekund okazało się, że cały 9 sezon był kompletnie z czapy, bo się rozeszli. Druga rzecz, że Barney zyskał wszystko, co stracił będąc z Robin. Trzecia rzecz, że została spłycona tym, że w ostatecznym rozrachunku okazało się, że to Robin była najważniejsza, a nie matka. No to kurde, jak to może nie być spłycenie? Tak jak pisałem, po tym co zaserwowali twórcy serial powinien nazywać się Jak poznałem Robin...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mando
King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności
|
|
« Odpowiedz #99 : Kwietnia 10, 2014, 21:02:18 » |
|
Absolutnie tego tak nie odbieram. Oglądaliśmy dwa inne finały i chyba czegoś innego oczekiwaliśmy po tym serialu. Osobiście sądziłem od początku swojej przygody z serialem, że matka jest najmniej istotnym wątkiem tego serialu. Sądziłem, że zagra dosłownie 5 sekund kiedy Ted pozna ją w ostatniej scenie serialu, a im więcej sezonów nakręcą tym będzie to zabawniejsze. Okazało się, że twórcy poszli zupełnie innym torem i trochę mnie tym zaskoczyli, początkowo na minus albo bardzo szybko na plus. Dla mnie cholernie fajne było, że przez cały sezon wałkowali jeden weekend po to by w finale pokazać prawdziwe życie i prawdziwy dramat, oraz przyszłość w pigułce. Zresztą wydaje mi się, że w ostatnich odcinkach były już przesłanki by oczekiwać dramatycznego finału choć ja mimo wszystko się go nie spodziewałem. Takie zagrania już były w tym serialu ? patrz odcinki 6tego sezonu z bardzo gorzkimi końcówkami po całym odcinku niczym nie zwiastującym takiego zamknięcia. Taki był po prostu ten serial dlatego dla mnie zakończenie jest idealne. I kompletnie nie zgodzę się z tezą jakoby: to Robin była kobietą życia Teda. To jest już dla mnie hejtowanie na siłe kompletnie nie współgrające z tym co widzimy na ekranie. Tracy była kobietą jego życia, Tracy była matką jego dzieci. Myślę, że Ted podniósłby się po śmierci matki bo miał dzieci. Kurde nie lubiłem jak ktoś tak gadał jak dziecka nie miałem, ale dla mnie moja żona była kobietą życia do 19 maja zeszłego roku :-) Teraz zajmuje miejsce drugie :-) I jakby nie daj boże umarła to bym to przeżył. I nie widzę nic złego w tym, że facet po 6 latach pogodził się z tym, przy aprobacie dzieci, które pewnie od dawna czekały by uderzył do Robin. Nie widzę nic złego, że wrócił do dawnej miłości i to absolutnie nie czyni jej w moich oczach kobiety jego życia. Oboje są po przejściach, oboje kiedyś byli razem, nie wyszło im, ich drogi rozeszly się na jakiś czas, teraz oboje mogą ułożyć sobie życie od nowa, choć jak pokazuje prawdziwe życie i finał tego serialu, zakończenie tego związku, o ile w ogóle wykiełkuje, też może być pełne goryczy. A serial nie mógł nazywać się ?Jak poznałem Robin? bo Ted poznaje Robin w pilocie! Nie spodziewałem się, że o finale tego serialu będę myślał jeszcze tydzień po obejrzeniu a jest to zamknięcie, które będę stawiał na równi z tymi najlepiej zakończonymi serialami. Autentycznie się tego nie spodziewałem po tym serialu
|
|
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 10, 2014, 21:07:29 wysłane przez Mando »
|
Zapisane
|
|
|
|
|