Kurcze, nie spodziewałem się, że kiedyś to napisze, ale drugi sezon GOTHAM zaliczył zdecydowaną poprawę. Przede wszystkim podoba mi się, że jest tu jakiś zamysł na główny plot fabularny i pojawili się znakomici aktorzy. Chiklis jest rewelacyjny w roli nowego komendanta a aktor grający głównego złego jest po prostu znakomity. Na plus przede wszystkim Joker, zarówno pod względem doboru aktora (Monaghan to świetny, młody aktor - kto nie wierzy, niech rzuci okiem na jego rolę w serialu Shameless - i nadałby się na Jokera w którymś z przyszłych kinowych Batmanów za kilka lat), jak i tego, jak rozwinęli i zakończyli ten wątek. Od piątego odcinka wyjaśnia się kilka spraw odnośnie intrygi, która zdaje się fajnie nawiązywać do tych lepszych serii komiksowych. Wiem, że niektórym nie podoba się to, co zrobiono z Barbarą, ale ja akurat kupuję to, bo wreszcie przestała przypominać mimozę a stała się fajną, choć przerysowaną bohaterką.
Wadą wciąż pozostaje łopatologiczne wrzucanie originów postaci, które w czasie przedstawianych wydarzeń mogły być w wieku młodego Bruce Wayne (chociaż młoda odtwórczyni roli Firefly całkiem sympatycznie wypadła) oraz wątek Riddlera, który wciąż wydaje mi się doklejany na siłę.
Ogólnie jednak, po głupotach i nudach w większości odcinków 1 serii, widać tu moim zdaniem spory postęp i w tej chwili czekam na każdy kolejny odcinek z niecierpliwością dorównującą oczekiwaniu na nowego Flasha.
