Strony: 1 ... 9 10 [11]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: American Horror Story  (Przeczytany 74247 razy)
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #200 : Sierpnia 29, 2021, 21:50:51 »

1 i 2 odcinek 10 serii to bardzo miłe zaskoczenie, bo oba odcinki trzymają naprawdę dobry poziom. A zaznaczam, że ja do każdego serialu (nowość i powroty) Murphy'ego podchodzę z zerowymi oczekiwaniami (no może nie do American Crime Story, bo jeszcze mnie nie zawiodło), zwłaszcza do AHS, którego poziom jest tak różny co sezon, sinusoida, że nie mam żadnych oczekiwań, zwłaszcza po zawodzie wielkim Kultem i nijakością 1984.  Tym razem dostajemy  historię rodziny Gardnerów (Harry, Doris i córka Alma), która przeprowadza się do miasteczka Provincetown. Harry ma nadzieję napisać pilot serialu, dzięki któremu odniesie sukces,  tylko boryka się z kryzysem twórczym od dawna.  Przyjechali do miasteczka w poszukiwaniu inspiracji twórczej. Ale szybko zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a to na drodze truchła zwierząt, a to na cmentarzu jakiś dziwny łysy facet szczerzy zęby do Gardnerów i zaczyna ich gonić, dziwnie się ruszając, itd.

Po dwóch odcinkach można powiedzieć, że dostaliśmy kolejny raz po Hotelu historię z wampirami, ale twórcy tak fajnie bawią się wampirycznym horrorem, że kupiłem tą historię od pierwszych minut. Od razu polubiłem męża i żonę, których grają etatowi aktorzy Murphy'ego, czyli  Finn Wittrock i Lily Rabe. Świetna jest też dziewczyna grająca ich córkę, która jest utalentowana muzycznie.  A jak już są zdecydowani, żeby wyjechać przez to co się dzieje, to Harry trafia do baru i ma miejsce ta scena z Evanem Petersem i Frances Conroy, którzy grają odpowiednio znanego scenarzystę broadwayowskiego i znaną pisarkę romansów.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=-xNn3nh1Cz8" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=-xNn3nh1Cz8</a>

Dostaje od nich pewną propozycję, dzięki której odblokuje się jego talent (a dokładnie czarną pigułkę).  No i zaczyna się, bo agentka Harry'ego naciska na niego by zaczął pisać. To nie jest duży spoiler, bo dość szybko okazuje się, że ci którzy podarowali mu pigułkę, to są wampiry, podobnie jak ci dziwni mieszkańcy, których bohaterowie spotkali. Jest jedno rozwiązanie, które mi się podoba z tą pigułką.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

 Ogólnie podobało mi się wszystko w 1 i 2 odcinku, czyli zdjęcia, paleta barw, muzyka, aktorzy, klimat, taki trochę kingowy (pisarz/scenarzysta, któremu nie idzie z karierą). Fabuła jest bardzo prosta, ale super się ogląda. Jest też trochę humoru, ale to jednak horror. No i serial w sumie pod płaszczykiem kina grozy opowiada nie o wampirach, ale o artystach. Według tego serialu wychodzi, że najwięksi artyści z Hollywood to tak naprawdę wampiry.

Jest też scena, w której Peters mówi o kumplu, który jest płodnym pisarzem, dużo tworzy i dużo ma nagród, pracoholik ogólnie. Chyba nie tylko ja miałem skojarzenia właśnie z showrunnerem AHS, jak ten dialog padł. Więc RM jest wampirem. Udany żart na poziomie meta. A ostatnio zdarza się Murphy'emu iść w meta w swoich produkcjach. W finale spinoffa AHS jest wątek z grą komputerową opartą na 1 serii AHS, czyli o domu nawiedzonym, który istnieje w rzeczywistości.

Double Feature to sezon w którym wracają Peters i Paulson,  których w ostatnich sezonach AHS miałem po prostu dosyć, bo tak szarżowali przesadnie i jechali na autopilocie, np. w tragicznie złym Kulcie (akurat Apokalipsę lubię, mimo wad).  A widocznie odpoczynek i pominięcie 1984 dobrze im zrobił, bo  przestali grać na autopilocie w innych produkcjach, np. Peters w WandaVison szarżował, ale nie irytował jak u Murphy'ego. Był fajny też w Mare z Easttown na HBO. No i podobnie Paulson, która w serialu z Cate Blanchett Mrs America była super. W filmie Run gra
mamę niepełnosprawnej dziewczyny i też dobra rola. No i w 1 i 2 odcinku Peters i Paulson grająca bezdomną są super. Szarżują, ale dobrze się ich ogląda. Widocznie przerwa im pomogła. Kevin sam w domu też jest super. Nie zdziwię się jak zostanie na dłużej w serialach Murphy'ego.

Jedynie się przyczepię tego, co chyba każdy się czepia,  że miejscami jest za szybkie tempo. Dopiero co przyjechali a już jakiś dziwny typ ich zaatakował. W dwóch odcinkach się dzieje tyle co w innych sezonach działo by się przez pół sezonu. Rozumiem, że spowodowane to jest tym, że do końca tej historii zostały 4 odcinki, a od siódmego do dziesiątego odcinka dostaniemy inną historia w czterech ostatnich, więc fabuła przyśpieszona, ale miejscami trochę za szybkie tempo. A nie zmienia to faktu, że nie pamiętam od jak dawna czekam na kolejne odcinki, bo fajnie się ogląda. Choć wiem że to Murphy i dalej może być sinusoida poziomu (chała, kicz, dobry, średni). To że dobrze się zaczęło nie znaczy, że dobry poziom będzie przez pozostałe osiem odcinków.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 29, 2021, 22:02:52 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #201 : Września 04, 2021, 22:12:16 »

I znowu dobry odcinek, trzeci pod rząd. Jest to kolejny napisany przez Falchuka. Chyba zapowiada się, że każdy odcinek będzie pisać sam albo z Murphy, albo z innymi scenarzystami, a nie za każdy epizod będzie odpowiadała reszta scenarzystów AHS.
 
Dialogi mi się podobają, np reakcja Ursuli na wejście Culkina do łazienki, gdy siedzi w wannie, czy scena, gdy pisarz natknął się na parę jak z filmów Tarantino.
 
Aktorki, która gra Ursule nie lubię, może dlatego, bo wredne laski grała w AHS  do tej pory  i uważam ją za słabą aktorkę, ale tutaj bardzo mi przypasowała Leslie Grossman w roli agentki, to jedna z moich ulubionych postaci w AHS DF.

Peters i Conroy znowu karaoke, pewnie do końca (tej) historii będą śpiewać.

Dobrze że twórcy są świadomi tego, że pisarz to beznadziejny ojciec.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ogólnie to wszyscy dobrze grają, nawet dziecko jest super. Cały czas zaskakująco dobra rozrywka.

Czy tylko mnie scena jak Culkin włamuje się do domu przypomniała Kevina samego w domu?;-)
« Ostatnia zmiana: Września 04, 2021, 22:19:38 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #202 : Września 17, 2021, 23:20:04 »

4 i 5 odcinek trzymają dobry poziom. A nawet jak dostajemy epizod, który w całości składa się z retrospekcji, poznajemy genezę wydarzeń, choć we wcześniejszych odcinkach kilka faktów zdradzono, ale w 4 odcinku podano wszystkie informacje, to wciąż jest rozrywka warta uwagi. Dobrym pomysłem było skondensowanie historii do sześciu epizodów. Może czasami fabuła za bardzo leci do przodu, ale przestało mi to przeszkadzać. Fajny jest klimat i wszyscy świetnie grają.

Może przyczepiłbym się Lily Rabe, która nie odstaje od reszty aktorów, ale ma taką postać, że ma najmniej do grania. Ale też  w ostatniej scenie w piątym odcinku zrobiło mi się jej bohaterki tak po ludzku szkoda. Było mi też szkoda w piątym odcinku Tuberculosis Karen granej przez Paulson.  Culkin idealnie odnalazł się w uniwersum AHS, fajny duet tworzy z muzą Ryana Murphy'ego. Liczę że na dłużej zagości w serialach Ryana, nie tylko w AHS.

Finn Wittrock też jest super, ale jeśli miałbym kogoś wyróżnić z obsady to Frances Conroy, która kapitalnie gra Belle Noir, zarówno tą z przeszłości,jak i współczesną. Nie polubiłem Belle Noir, ale można ją zrozumieć po 4 odcinku, podobnie jak postać graną przez Petersa. No i Leslie Grossman w roli agentki pisarza, to strzał w dziesiątkę. Ale odkryciem nowego sezonu jest Ryan Kiera Armstrong w roli córki pisarza (tak na marginesie, gra główną rolę w nowej ekranizacji Podpalaczki) . Dziewczyna nawet nie musi się odzywać i budzi niepokój, choć jak coś powie (a jest sporo dobrych i zabawnych tekstów) to tak, że od razu mnie zmroziło. Alma Gardner to postać, która idealnie odnalazła by się w uniwersum Gry o Tron.

Co tydzień w czasie seansu mam w głowie myśl - nie wierzę, znowu dobry odcinek, tak Murphy'emu co do serialu tego nie ufam. Myślę sobie, że jak się nie popsuje to nie AHS, bo to tradycja serialu, że nie może być co tydzień dobrze. Więc nie zdziwię się jak druga historia to będzie chała, wtedy równowaga w AHS będzie zachowana:-)
« Ostatnia zmiana: Września 18, 2021, 00:09:44 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #203 : Września 29, 2021, 02:10:48 »

Chyba przez to jak mi wszyscy znajomi mówili, że finał to słaby odcinek i rzeczywiście najsłabszy z sześciu dotychczasowych, ale nie powiem, że "wykrakałem", bo przy pięciu poprzednich się dziwiłem, że dostaję co tydzień dobry odcinek i to nie może tak być, musi się serial popsuć zgodnie z tradycją AHS, ale nie oglądało się źle. Może dlatego, że nastawiłem się na koszmarne zakończenie historii. Więc dobra pierwsza historia z zabójczo szybkim tempem w finale, nawet jak na szybkie tempo w tym sezonie. Odcinek trwa 36 minut i wszystkie wątki są pośpiesznie zamykane.

Ursulę uwielbiam za jej teksty, jak np w finale o Fishburnie i Jacksonie:)
« Ostatnia zmiana: Września 29, 2021, 02:21:03 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #204 : Października 02, 2021, 22:13:35 »

Obejrzałem pierwszy odcinek drugiej historii z 10 serii AHS, czyli o ufoludkach. No i całkiem dobrze się zaczęło, tzn są dwie historie w odcinku, które domyślam się, że połączą się jakoś. Pierwsza z akcją w latach 50, która jest stylizowana na filmy o ufoludkach z tamtych czasów, tylko w klimatach jak z AHS, więc niby poważnie, ale nie do końca, campowo, kiczowato, brutalnie i zabawnie.

Fajnego aktora wzięli na prezydenta, co przeważnie gra złoli i psycholi, a jego żonę gra Paulson i to bardzo normalna rola, więc (chyba) nie poszarżuje jak w części 1 serii 10. Choć dopiero jak się skończył odcinek siódmy to pomyślałem, a gdzie syreny które były w zwiastunach?

Druga historia ma 4 odcinki, więc myślałem, że tempo będzie szybsze, a nie jest aż tak szybkie jak w odcinkach 1-6, trochę wolniej akcja leci, choć ciągle się coś dzieje. Druga historia dzieje się współcześnie i gra w niej laska ze spinoffa, córka Claudii Schiffer. No i mniej podobała mi się ta współczesna historia, jak z lat 50, ale i tak nie jest zła. Bawiłem się całkiem nieźle na współczesnej części, choć wolałbym cały odcinek w latach 50.

A co do poprzedniego odcinka AHS to przypomniało mi się, że jedyne czego żałuję, to że nie było w finale żony pisarza. Wystarczyło kilka minut dodać więcej do krótkiego odcinka, chciałbym zobaczyć co dalej z nią i jak zareagowała na to co się dzieje w finale.
« Ostatnia zmiana: Października 03, 2021, 13:29:24 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #205 : Października 09, 2021, 20:47:34 »

Drugi odcinek drugiej historii w 10 serii AHS, to dobry odcinek, zarówno segment czarno biały, jak i współczesny. Choć jak pokazują Nixona to przypomina mi się jak amerykanie go nienawidzą (pewnie za kilka lat tak będą Trumpa pokazywać, jak już nie pokazują, w popkulturze). Karykaturę zrobili z niego, domyślam się, że nie pierwszy raz, brakuje mu tylko rogów diabelskich.

Fajnie się ogląda to połączenie campu AHS, hołdu dla kina SF lat 50, 60 i z archiwum x (a dali w drugim odcinku chyba wszystkie możliwe teorie spiskowe).
« Ostatnia zmiana: Października 10, 2021, 01:17:38 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #206 : Października 16, 2021, 00:27:40 »

Przedostatni odcinek 10 serii AHS to kolejna dobra robota, w której dostajemy kolejne najpopularniejsze teorie spiskowe. Cały czas gwiazdą pozostaje Neal McDonough w roli Dwighta D. Eisenhowera, ale też świetny jest Cody Fern, jako niejaki Valiant Thor. Wątek współczesny słabszy, ale fajnie się rozkręcił, a sceny porodów zapamiętam na długo, zwłaszcza kończącą 9 odcinek. Sarah Paulson ma też kilka popisowych scen. To nie jest rola z którą można zrobić tyle co z bezdomną w Red Tide, ale wypada fajnie. A chyba nie pisałem wcześniej, ale bardzo mi się muzyka podoba w Death Valley.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #207 : Października 23, 2021, 00:55:37 »

Finał drugiej historii to już tak odjechane pomysły, że przeskoczenie rekina to nie w tym serialu (można powiedzieć, które przeskoczenie rekina?). Druga historia to fajna rozrywka, która powinna mieć tytuł "Wszystkie teorie spiskowe o USA w jednej historii" (nawet dostajemy reptilian), ale niewiele ma wspólnego z horrorem, tylko jest to SF o ufokach, w stylu starych filmów.

Trzyma poziom drugi segment, tak jak pierwsza część. Choć jak finał sezonu 10 się skończył to pomyślałem - to koniec? - ale w takim sensie, że chętnie zobaczyłbym ciąg dalszy historii, a nie takim, że za szybko się skończyło albo za krótki odcinek.

A jeśli to jest pożegnanie Paulson z AHS, bo coś ostatnio tak mówiła, to jej odejście z serialu było wybuchowe (choć nie wierzę w to, że więcej w AHS jej nie zobaczymy). No i dobrze zagrała, podobnie jak w pierwszej części. Ocena za część pierwszą i drugą taka sama, czyli 7/10.

P. S. Od trzech tygodni we wtorki leci na polskim Foxie 10 seria.
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2021, 01:56:11 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #208 : Lutego 10, 2023, 03:19:26 »

Akcja 11 serii antologii Ryana Murphy'ego i Brada  Falchuka AHS: NYC dzieje się jak sugeruje tytuł w Nowym Jorku (dodam że w latach 80 XX wieku). Serial skupia się na śledztwie dotyczącym morderstw gejów w Nowym Jorku, a w tle przewija się wątek związany z pojawieniem się nowego wirusa, który rozprzestrzenia się w społeczności LGBT.

Najnowszy sezon AHS to pozytywne zaskoczenie. NYC to sezon, który ogląda się jak thriller/dreszczowiec, w którym elementy paranormalne są ograniczone do minimum (jest nawiązanie do AHS Asylum, mam na myśli śmierć, którą gra inna aktorka, bo nie Frances Conroy). Równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być. Większość paranormalnych elementów, jakie dostajemy w NYC można potraktować jak metaforę albo symbol.

W 11 sezonie czuć klimat kina lat 80, w przeciwieństwie do 1984, w którym też próbowała ekipa Murphy'ego oddać hołd kinu lat 70 i 80, a dokładnie slasherom i nie wyszło to tak dobrze jak w NYC, który oglądało mi się , jak jakiś zaginiony thriller z lat 70 i 80. Pewnie nie tylko ja oglądając NYC miałem skojarzenia z kinem z lat 80, np. z filmami Williama Friedkina (Cruising z Alem Pacino),  Briana De Palmy i Michaela Manna (Manhunter, pierwsza adaptacja powieści o Hannibalu Lecterze) . No też czuć w NYC Davida Finchera (mam na myśli Zodiaka). Dostajemy też trochę Frankensteina Mary Shelley, oczywiście odpowiednio przetworzonego pod americanohorrorowe uniwersum Murphy'ego i Falchuka.

W budowaniu klimatu dużo dobrego dla nowej serii zrobiła muzyka oryginalna. Mam na myśli nie tylko motyw, który przewija się w każdym odcinku i leci na napisach końcowych, ale całą ścieżkę dźwiękową. Może skleroza mi doskwiera, ale nie pamiętam, żeby w poprzednich sezonach był tak genialny  i klimatyczny soundtrack jak w NYC. No i żeby muzyka (też piosenki, które pożyczono do sezonu) odgrywała tak istotną rolę, bo niektóre sceny,  np dosłownie ostatnią sekwencję sezonu ogląda się jak teledysk.

Wątek morderstw w społeczności LGBT to udany miks kina, którego nie powstydziliby się twórcy, których wymieniłem, ale jest też wątek choroby, wiadomo jakiej, i jest przedstawiony na poważnie. A przez to jakie tematy porusza NYC to jest sezon najbardziej realistyczny, co może dziwnie zabrzmi w przypadku AHS, ale śledząc wątek dziennikarski oraz to jak przedstawiono społeczność LGBT i niekompetencję policji w latach 80 w Nowym Jorku to prawie się poczułem się jakbym oglądał realistyczne seriale Davida Simona (Wire, Deuce), który postanowił nakręcić serial o społeczeństwie i mieście, które go interesuje, ale w klimatach Ryana Murphy'ego.

Słyszałem głosy, że NYC długo się rozkręca. No i tak jest, ale może to też był powód, dlaczego w USA AHS po raz pierwszy leciało po dwa odcinki tygodniowo, bo przyznam że na pierwszym i drugim odcinku troszkę się wynudziłem. Dopiero w końcówce drugiego odcinka NYC mnie kupiło i wciągnąłem się w historię. Nowe AHS zaskakuje też małą dawką przemocy. Są brutalne i obrzydliwe sceny, ale często twórcy sami się cenzurują, np w scenach, gdy  morderca już ma torturować, kroić ciała, to nie jest pokazane.

Nowy sezon jest na tyle realistyczny jak na AHS, że aktorzy za bardzo nie mogą sobie poszarżować, ale takie granie  tutaj by nie pasowało, oprócz Denisa O'Hare'a w roli gangstera z uczuciami. Aktor gra najbardziej murphową postać, przegiętą i  wprowadza trochę czarnego humoru, np  w scenie z kajdankami jak z Piły rozbawiło mnie poświęcenie gangstera.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

W rolach głównych pojawiają się nowe twarze, których nie przypominam sobie z wcześniejszych sezonów AHS ani innych seriali Murphy'ego, które oglądam.  Na tyle dobrze grają Russell Tovey w roli detektywa Reada,  Joe Mantello jako dziennikarz New York Native i Charlie Carver w roli geja, który szuka swojego zaginionego przyjaciela, że nie zdziwię się, jeśli powrócą w kolejnych sezonach albo w innych serialach Murphy'ego kręconych dla FX i Netflixa.

Ze stałych bywalców Murphyego występują wspomniany już  Denis O'Hare, ale też Billie Lourd, Leslie Grossman (jestem mocno zaskoczony, bo to najbardziej stonowana rola tej artystki u Murphy'ego, nie sądziłem że nie będzie mnie irytować), Patti LuPone i Zachary Quinto. Pewnie jeszcze ktoś się pojawił, choć nie ma Evana Petersa i Sarah Paulson, a wszyscy ulubienci Murphy'ego grają drugoplanowe role. A jeśli miałbym kogoś wyróżnić z drugiego planu, to oprócz O'Hare'a zwróciłbym uwagę na Quinto. Jest to tak charyzmatyczny aktor, że nawet na drugim planie gdy się pojawia całą uwagę na sobie skupia. Mógłby Ryan Murphy tego aktora w końcu obsadzić w głównej roli.

W drugiej połowie sezonu  dostajemy dobre zakończenie poszczególnych wątków, a 9 i 10 odcinek bardziej niż na śledztwie i morderstwach skupia się na głównych bohaterach, na ich emocjach, na tym co przeszli i na pierwszy plan wychodzi AIDS. No i jest to ładny epilog historii co też jest pozytywnym zaskoczeniem, bo u Murphy'ego finały nie zawsze dowożą. Ryan Murphy nie jest zbyt subtelny i nigdy nie był, nawet jak zabiera się za poważne tematy w takich serialach jak Pose i American Crime Story, to wali przekazem prosto w pysk, podobnie jest w NYC a  niektóre pomysły, np z faceci z porożami są za bardzo, ale przyznam, że to chyba pierwszy raz, gdy AHS wywołał we mnie emocje, jakich bym się nie spodziewał po tym serialu. No prawie się wzruszyłem na podwójnym finale.

Inny serial Murphy'ego, który skupiał się na społeczności LGBT, czyli Pose nie oglądałem, ale wiem, że temat AIDS też był tam poruszany. Mogę tylko zgadywać,  że  pewnie w lepszy sposób, bo Pose to nie jest horror/thriller, tylko dramat, ale i tak jestem kolejny raz po Double Feature pozytywnie zaskoczony serialem w ostatnich latach. AHS NYC to też sezon o którym najmniej się mówiło i pisało gdy leciał w USA.  

Tak było cicho, że nawet nie wiedziałem, że w USA sezon 11 leciał w październiku i listopadzie 2022 roku i po prostu o NYC zapomniałem. Dopiero gdy kolejne odcinki zaczęły się pojawiać na Disney+ to przypomniało mi się o 11 serii. Wydaje mi się, że głośniej było o 10 serii, czyli dobrym Double Feature. Sprawdziłem opinie o NYC i zebrał dość pozytywne od krytyków i dziennikarzy, więc nie zwariowałem, że spodobały mi się dwa ostatnie sezony American Horror Story. Ale i tak nie ufam serialowi na tyle, żeby głosić wszem i wobec, że serial podniósł się z kolan, że kolejne serie też będą trzymać dobry poziom. Jest to tak nierówna produkcja, że chyba już do końca serialu każdy kolejny sezon będzie dla mnie jedną wielką niewiadomą i będę zawsze podchodził bardziej z obawami a nie z nadziejami. Ale to nie zmienia tego, że AHS: NYC to dobra robota. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Lutego 10, 2023, 03:27:17 wysłane przez michax77 » Zapisane
Strony: 1 ... 9 10 [11]   Do góry
Drukuj
Skocz do: