No to czas podsumować dotychczasową przygodę z serialem
The 100, za mną trzeci, najnowszy sezon. Finał był momentami szalony ale idealnie pasował do całego sezonu
W dużym skrócie... jest super
Sezon drugi podniósł poprzeczkę bardzo wysoko, dlatego trzeci zaczynałem z przekonaniem, że w końcu nastąpi typowy serialowy spadek formy, który widzieliśmy już w wielu dobrych serialach. Na całe szczęście tak się nie stało. Duża w tym zasługa scenarzystów, którzy sprawiają, że każdy kolejny sezon bardzo różni się od poprzedniego. Dlatego też ciężko je do siebie porównać.
Pierwszy sezon, patrząc z perspektywy czasu, był wręcz klaustrofobiczny. Jedni bohaterowie zamknięci na stacji kosmicznej. Inni walczący o przetrwanie w nowym dla siebie środowisku, przez większość czasu schowani za barykadą małego obozowiska.
Drugi sezon przyniósł spore zmiany, okazało się, że barbarzyńskie zwyczaje jakie panowały na Arce, to nic w porwaniu z regułami jakie panują na Ziemi
Sezon drugi to już walka plemion, prawdziwe zderzenie cywilizacji. Dlatego wydaje się dwa razy większy od pierwszego. Nagle historia nabiera epickich rozmiarów.
Sezon trzeci kontynuuje ten wątek, ale wprowadza też nowe zagrożenie, którego na początku nikt się nie spodziewa
I jeszcze bardziej rozwija mitologię całego serialu. Dowiadujemy się co tak naprawdę spowodowało nuklearną wojnę w przeszłości. Wszystko to się cudownie zazębia. Świat przedstawiony w tym serialu mnie absolutnie zafascynował.
Z bohaterami serialu jest różnie, jedni się zmieniają, inni we wszystkich sezonach powielają pewien schemat. Główna bohaterka, Clarke na szczęście z biegiem serialu się rozwija. Zaczyna serial jako ta najbardziej rozsądna w grupie. A w trzecim sezonie nosi już tytuł
Wanheda czyli Commander of Death i ma na sumieniu setki trupów
A jak tego dokonała to już trzeba obejrzeć
Żeby nie spoilerować to zrobię szybkie zestawienie. Clarke, Octavia, Raven, Lexa, Jaha, Finn, Marcus, Lincoln. Te postacie są idealnie poprowadzone. Murphy, Bellamy, Jasper. Ich nie do końca kupuję. Ale mają swoje momenty. Napiszę tylko, że niektórzy z wymienionych tu bohaterów już nie żyją. I to jest kolejny plus tego serialu. Twórcy nie mają żadnych oporów przed tym żeby uśmiercić nawet ulubieńców publiczności
Ten mój krzyk rozpaczy z postu powyżej odnosił się właśnie do takiej sytuacji
Uzależnił mnie ten serial całkowicie. Ale to chyba dlatego, że oglądałem go po parę odcinków na raz. Gdybym miał czekać tydzień czasu na kolejne odcinki to bym się tak nie wciągnął. Dlatego teraz długa przerwa, bo zamierzam obejrzeć sezon 4 dopiero jak się skończy. Będę mógł sobie dawkować odcinki po swojemu
I wreszcie jakiś oryginalny serial Sci-Fi a nie w kółko tylko te komiksy...
CW chyba nie oferuje teraz nic lepszego.
Także jeszcze raz polecam niezdecydowanym.