Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Pragnienie miłości / Después de Lucía [2012]  (Przeczytany 1329 razy)
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« : Stycznia 19, 2014, 12:37:46 »



Pragnienie miłości / Después de Lucía

Cytat: Filmweb.pl
Współczesne kino meksykańskie w najlepszym wydaniu. Nastoletnia Alejandra przeprowadza się z ojcem do Mexico City, gdzie obydwoje rozpoczynają nowe życie. Wydaje się, że dziewczyna dobrze sobie radzi w nowej szkole i w krótkim czasie zyskuje grono przyjaciół. Sytuacja zmienia się dramatycznie, kiedy nagranie seksu Alejandry z jej nowym chłopakiem trafia do Internetu. Okazuje się, że nowi ?przyjaciele? od początku prowadzą z nią okrutną grę.

-----------------------

Uważam, że filmy takie jak ten powinny mieć tu swoje osobne tematy. Obejrzałem wczoraj i do tej pory nie mogę się otrząsnąć. Film rozszarpał mnie emocjonalnie, autentycznie mnie bolała głowa po zakończeniu. Bardzo ciężki dramat. Głównie dlatego, że tak mocno zakorzeniony jest w codzienności naszych czasów.

Niestety znam przypadek opisany w filmie z własnych wspomnień. Moje liceum było siedliskiem takich samych osób, dla których liczyło się tylko : kto kogo ruchał, kto ile razy kogo ruchał, kto ile wypił, co wypił, ile wyrzygał, jak silne zielsko kto wyjarał, ile wciągnął kto białej kredy, kto nosi ciuchy firmy X, kto firmy Y, kto firmy Z, kto jest fajny bo ma nowszy telefon, bo ma bardziej "dzianych" starych, a tak zwana szkolna "elita" tworzyła hermetyczną i kompletnie zdegradowaną grupę, oczywiście słodko żyjąc w przekonaniu, że oni są tak zajebiści, że są wręcz nietykalni. Stąd też film tak silne wrażenie na mnie zrobił, bo kilka lat temu widziałem jak wyżywano się na kilku osobach w mojej szkole, a kiedy ktoś próbował zareagować w jakiś sposób (m.in. ja) stawał się wrogiem publicznym numer jeden, którego trzeba pobić, stłamsić i tym podobne. Dlatego też okres liceum to był jeden z gorszych momentów moich dni i wracam myślami w tamte czasy z nieskrywaną niechęcią.

Ale wróćmy do filmu. Bohaterów poznajemy w momencie podróży do stolicy Meksyku. Od pierwszych scen można wyjść z założenia, że powodem przeprowadzki była jakaś wielka tragedia, jednak ta zostaje odkrywana stopniowo, scena po scenie. Tu już przychodzi pierwsze uderzenie, a to dopiero rozgrzewka. Główna bohaterka - Alejandra dość szybko wkręca się w szkolną "elitę", jednak po jednej wspólnej imprezie i po trafieniu do sieci jej pijanej erotycznej schadzki z chłopakiem wszystko zmierza ku bardzo, ale to bardzo złemu końcowi. Twórcy nie dają swoim bohaterom (jak i widzom) żadnej taryfy ulgowej, krok po kroku ukazując coraz mroczniejsze oblicza tak idealnie skrywanych pod maskami przyzwoitości (i normalności) rówieśników Alejandry, którzy to nie mają oporów w wymyślaniu coraz bardziej bezczelnych i bestialskich sposobów na niszczenie psychiczne bohaterki. Nie będę zdradzać szczegółów, bo to trzeba obejrzeć samemu. Jednak i tu zachowano subtelne stopniowanie zła. Pewnie, główna bohaterka nie wyzbyła się błędów, niejako początkowo dopasowując się do otoczenia, ale hipokryzja tych dzieciaków nie zna granic, można się tylko łapać za głowę i zastanawiać się "jak oni mogą być tak kur***ko ograniczeni?!". Właściwie nie wiem co gorsze - coraz wymyślniejsze formy znęcania oraz znieczulica połączona właśnie z podejściem do życia (seks, dragi, alkohol, klapki na oczach) czy właśnie nieskończona hipokryzja. Równie przerażająca  jest relacja Alejandry z ojcem. Ten z pozoru dobrze dogadujący się duet, który ma ze sobą świetny kontakt tak naprawdę jest kolejną iluzją, ułudą tego jak powinna wyglądać relacja rodzica z dzieckiem. Tutaj każdy jest sam ze swoim bólem a jedno drugie oszukuje, zapewne w dobrej wierze. Nie prowadzi to niestety do niczego pozytywnego.  I przypuszczam, że pokazany w filmie motyw jest schematem w prawdziwym życiu. Oczywiście nie wszystkich, podobnie jak znęcanie się rówieśników nad innymi, jednak wiem, że takie rzeczy mają miejsce.
Sposób w jaki reżyser przedstawia akcję dla europejskiego widza może być nieco nużący, ponieważ kamera w 95 % filmu nie podąża za bohaterem, tylko jest ustawiona w konkretnym miejscu i obserwacja jest możliwa tylko z tego konkretnego ujęcia. Odnośnie samych ujęć właśnie - te są bardzo długie, mnie kilka razy wydały się zbyt długie i były momenty, że przez to napięcie opadało. Zdarzały się też sceny, które pozornie nie wnosiły niczego do filmu, jednak oglądając całość złożyły się w sens. Z drugiej strony bardzo podobały mi się pewne ujęcia (głównie te z samochodu).

Właściwie ciężko takie filmy oceniać, bo co można sobie pomyśleć, jeśli ktoś wystawi filmowi 9? To trochę jak w przypadku "Dziewczyny z sąsiedztwa" Kethcuma. Twórca liczy na inteligencję widza, a widz liczy na inteligencję społeczeństwa/znajomych, że tak wysoka ocena zachęci do zapoznania się z dziełem i przetrawienia go na własny sposób. Każdy przecież ma swój bagaż doświadczeń i nasze filtry nieco się różnią. Ja właśnie z czystym sumieniem polecam obejrzeć "Pragnienie miłości". Ostrzegam jednak, że jest to film strasznie ciężki, powodujący w widzu uczucie beznadziei i bezsilności, zostawiający po sobie bardzo nieprzyjemny posmak, że tak naprawdę ludzie to największe bestie otaczającego świata a często jeśli chcesz liczyć, to musisz niestety tylko na siebie. I właśnie za to kocham kino. Jeden z najlepszych dramatów, jakie widziałem.
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: