Strony: 1 ... 14 15 [16] 17 18 ... 54   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 200514 razy)
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #300 : Października 13, 2013, 20:44:39 »

Moje oczy przeżyły dzisiaj orgazm. Trwał dokładnie 90 minut. Związany był z pewnym filmem... Grawitacją.

Piekielnie wspaniały wizualnie film. Pierwsze ujęcie trwające 17 minut to coś niesamowitego. Cały film sfilmowany jest tak inteligentnie i pięknie, że można się wczuć w postacie i to co ich spotyka dotyka nas osobiście. Ciary na plecach w kilku momentach wystąpiły. Kilka momentów wzruszeń za samo dobranie muzyki do sytuacji. Dźwięk, a raczej ukazanie jego braku... świetne. Efekty specjalne to prawdziwy kosmos. Byłem w Imaxie i jestem rozłożony na łopatki. Efekty 3D w tym filmie miały sens i dały radę. Sandre Bullock można by nawet za tyłek złapać... takie fajne wrażenie było ;)

Ale film to nie tylko wizualia i oprawa dźwiękowa. Co oferuję poza tym? Prostą ale satysfakcjonującą historię. Co ważne walka o przeżycie na orbicie jest bardzo realistycznie przedstawiona. I poza kilkoma zbiegami okoliczności nie ma w tym filmie błędów wynikających ze złego interpretowania praw fizyki. Bardzo dobre, wyważone aktorstwo. To najlepsza rola Sandry do tej pory. Nie wiem czy jest to rola na nominację do oscara ale kto wie.

Chcę jeszcze raz, a potem następny! Kosmos to straszne, ale i piękne miejsce. Ciężko znaleźć tańszą i lepszą alternatywę dla turystycznego lotu na orbitę. Wystarczy zobaczyć "Grawitację" aby poczuć się choćby odrobinę jak bohaterowie zawieszeni w przestrzeni.

Dla mnie mocne 9,5/10. Polecam gorąco :)
« Ostatnia zmiana: Października 13, 2013, 20:46:38 wysłane przez ciach_eemuu_ciach » Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #301 : Października 14, 2013, 19:04:34 »

Tak się złożyło, że również i ja obejrzałem dzisiaj w kinie "Grawitację" w wersji 3D i generalnie żałuję, że to zrobiłem. Zgodzę się z emu, że pierwsza scena, która nie ma żadnego cięcia jest oszałamiająca. Tak jak wszystkie ujęcia kosmosu i Ziemi, coś rewelacyjnego. Niestety są to jedyne pozytywy tego filmu (ok, świetna jeszcze była scena "embrionalna"). Od momentu "wypadku" jest tylko coraz gorzej. Początkowe zagubienie w kosmosie przeraża, ale potem nie ma w filmie praktycznie nic dobrego. Mamy za to nadmiar wypadków, katastrof, przypadków i złośliwości rzeczy martwych. A motywacja głównej bohaterki jest bardzo sztampowa. Tak naprawdę były dwa dobre momenty, aby ten film zakończyć wcześniej
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
, ale niestety pociągnięto go dalej. Końcówka to już totalny kicz.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

W moim odczuciu można było ten film zrobić o wiele lepiej. Pozbawić go nadmiaru patosu, wyciąć łzawe historyjki i skupić się na jednym podejściu do "jakiegokolwiek obiektu na orbicie". Tak mamy do czynienia niestety z bardziej naukową i ładniejsza wizualnie wersją kiczowatego "Armageddonu".
Zapisane
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #302 : Października 14, 2013, 20:36:32 »

A motywacja głównej bohaterki jest bardzo sztampowa.

Hmm jaka miała być motywacja głównej bohaterki walczącej o przeżycie w kosmosie? Moim zdaniem jej walka o przeżycie była przedstawiona w sposób poprawny, w taki w jaki powinno się to odbyć. Nie wiem co by miała zrobić aby nie było to sztampowe... strasznie mnie ten zarzut zaciekawił :D

Niestety są to jedyne pozytywy tego filmu (ok, świetna jeszcze była scena "embrionalna"). Od momentu "wypadku" jest tylko coraz gorzej. Początkowe zagubienie w kosmosie przeraża, ale potem nie ma w filmie praktycznie nic dobrego.

Rewelacyjny dźwięk, bardzo dobra, nienachalna  muzyka, świetne efekty specjalne, dobra gra aktorska, logicznie (!!!) następujące po sobie katastrofy, efektowność. Jasne są i zbiegi okoliczności i złośliwość rzeczy martwych. Ale ta złośliwość po części wynika z warunków w jakich rozgrywała się akcja filmu. I wszystko się trzyma kupy i nie widzę gdzie można by to zakwestionować.

Co było żałosnego w scenie
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
? Tylko proszę o argumenty, nie pisz, że wszystko :D

Końcówka jest patetyczna, ale czy do przesady? Nie sądzę. Scena końcowa bardzo mi się podobała. Nie widziałem niczego na siłę. Wszystko rozegrało się tak jak by pewnie to wyglądało w rzeczywistości.

I gdzie te łzawe historyjki? Była może jedna. Przybliżająca nam główną bohaterkę. Bardziej naukowa wersja kiczowatego "Armageddonu"? Czy my oglądaliśmy te same filmy? Mam wątpliwości :)
Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #303 : Października 15, 2013, 06:55:13 »

Jak chyba nigdy mamy totalnie różne podejście :D

Hmm jaka miała być motywacja głównej bohaterki walczącej o przeżycie w kosmosie?
Ok, teraz wyraziłem się nie do końca precyzyjnie.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Rewelacyjny dźwięk, bardzo dobra, nienachalna  muzyka, świetne efekty specjalne, dobra gra aktorska
No tutaj się z Tobą zgodzę :) Od strony dźwiękowej było super, a gra wszystkich (:D) aktorów też dobra. I nawet Clooney, którego nigdy nie lubiłem wypadł ciekawie :)

Jasne są i zbiegi okoliczności i złośliwość rzeczy martwych.
Ehh no właśnie odniosłem wrażenie, że było ich zdecydowanie za dużo. Wiem, że filmy katastroficzne rządzą się swoimi prawami, no ale jednak ;)

Co było żałosnego w scenie
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
?
Wszystko :D Dobra, żartowałem :D

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Teraz jak tak czytam nasze posty, to może i trochę za mocno naskoczyłem na film na początku, ale paru rzeczy (w sumie tych opisanych tutaj w spoilerach) dalej mu nie daruję ;)
Zapisane
Magnis

*




« Odpowiedz #304 : Października 20, 2013, 12:19:22 »

Wall-E - bardzo fajna animacja. Świat wykreowany na potrzeby filmu robi wrażenie, gdzie górują duże ilości śmieci. Mały robot o imieniu Wall-E wciągnięty zostanie w fantastyczną przygodę. Znajdziemy sympatycznych bohaterów, ciekawą historie i humor. Ocena 7.5/10.

Burn-E
- krótkometrażówka ze świata zaprezentowanego w Wall-E. Fajna i zabawna :D :haha: .

Presto
- kolejna krótkometrażówka, ale tym razem bohaterami są magik i królik. Miodzio (polecam obejrzeć) :D :haha: .
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #305 : Października 31, 2013, 02:13:29 »

Maczeta Zabija (2013)

Na razie tak na szybko, bo dopiero co wróciłem z kina i padam  :P

Wszystkiego się spodziewałem po tym filmie, ale to co RR zaserwował widzom to jest totalna miazga :D :D Przebił wszystkie moje najśmielsze oczekiwania. Absurdu jeszcze więcej niż w pierwszej części, pięknych kobiet z karabinami również mnóstwo w każdej scenie, a sam Maczeta to po prostu Maczeta  :haha: Na tę chwilę jestem zachwycony, chociaż z tego co widzę, ludziom się film nie podoba za bardzo. W każdym razie uśmiałem się naprawdę nieźle i już czekam na (nie wiem czy nie fałszywie) zapowiedzianą trzecią część, szczególnie że bardzo, ale to bardzo zahacza o Gwiezdne Wojny  :D

Mocne 7/10
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #306 : Listopada 02, 2013, 20:26:58 »

Właśnie skończyłem oglądać Władców umysłu z Mattem Damonem. Zacząłem go oglądać nie wiedząc, czego się po nim spodziewać. I w sumie całkiem fajny filmik, tak 7/10. Trochę motywów z Matriksa, momentami przypominał Incepcje. Sam film o przeznaczeniu i pewnej tajnej organizacji, która usiłuje kierować ludzkim losem.
Polecam, przyjemne filmidło (choć po zakończeniu można spodziewać się czegoś bardziej zakręconego).
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #307 : Listopada 03, 2013, 08:46:31 »

Dla mnie w tym filmie trochę za dużo romansu, a za mało sci-fi było :) Ale rzeczywiście, dobrze się na to patrzyło, choć sam oceniłem to nieco niżej, bodaj na 6/10.

Sam ostatnio wziąłem się za odrabianie zaległości oskarowych sprzed blisko dwóch lat, kiedy to nie obejrzałem prawie żadnego filmu nominowanego w kategoriach bardziej, powiedzmy, poważnych, bo jakoś nic mnie do tego nie zachęcało :)

Największe wrażenie wywarli na mnie Spadkobiercy - niby prosta, ale ciekawie skonstruowana i wzruszająca historia. No i obalająca chyba jakiś tam mit na temat Hawajów. Koniecznie muszę zaprzyjaźnić się z panem Payne, bo do tej pory widziałem tylko "Schmidta". Mocne 8/10.

Wczoraj widziałem Moneyball. I też jestem pod wrażeniem, że z tak co najwyżej średnio interesującego tematu (i poniekąd dla mnie niezrozumiałego - kojarzę tylko najbardziej ogólny zarys przepisów w baseballu) powstał tak ciekawy, momentami wręcz porywający film. W sumie podobnie było w przypadku "Social Network", więc może to kwestia scenarzysty? W każdym bądź razie trudno mi sobie wyobrazić, by takie sceny, jak werbowanie nowych zawodników, mogły zostać pokazane ciekawiej. Przekonujący Pitt i Hill, szkoda, że tak mało tam Hoffmanna, który jest chyba obecnie moim ulubionym aktorem z tych bardziej współczesnych :) Też chyba 8/10.

No i wreszcie The Tree of Life. Prędzej nazwę ten film pretensjonalnym gniotem, aniżeli arcydziełem. Warstwa audiowizualna w filmie faktycznie powala, ale dla mnie najważniejsza jest treść. I tu mamy problem, bo scenariusz miałki, wnioski łopatologiczne, taki trochę Coelho na ekranie. Niby momentami zaangażowałem się emocjonalnie, niby coś w tej historii było, ale... jest w tym filmie coś nieznośnego, nachalnego, coś, co sprawia, że myślę o nim z niechęcią. No i te dinozaury... 5/10.

« Ostatnia zmiana: Listopada 03, 2013, 08:51:38 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #308 : Listopada 03, 2013, 09:49:53 »

Koniecznie muszę zaprzyjaźnić się z panem Payne, bo do tej pory widziałem tylko "Schmidta".

To zrób sobie przysługę i sięgnij teraz po "Bezdroża" :)

No i wreszcie The Tree of Life. Prędzej nazwę ten film pretensjonalnym gniotem, aniżeli arcydziełem. Warstwa audiowizualna w filmie faktycznie powala, ale dla mnie najważniejsza jest treść. I tu mamy problem, bo scenariusz miałki, wnioski łopatologiczne, taki trochę Coelho na ekranie. Niby momentami zaangażowałem się emocjonalnie, niby coś w tej historii było, ale... jest w tym filmie coś nieznośnego, nachalnego, coś, co sprawia, że myślę o nim z niechęcią. No i te dinozaury... 5/10.

A mnie się podobało  :P
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #309 : Listopada 04, 2013, 08:32:59 »

"Bezdroża" są na mojej liście "do zobaczenia" od wielu lat ;) Swoją drogą muszę sobie taką listę skonstruować, taką całościową, bo póki co mam tylko horrorową i oskarową :D

Tymczasem wczoraj poszedłem za ciosem (oscarowym) i zmusiłem się, by zobaczyć Artystę :) Bardzo cierpieć to może nie cierpiałem, ale... nie trafia do mnie fenomen tego filmu. Pewnie, retrostylizacja wypadła rewelacyjnie. Począwszy od czarno-białej taśmy, po muzykę, plansze z napisami, a skończywszy na charakterystycznej grze aktorskiej (nagrodę można uznać za zasłużoną, choć tak naprawdę trudno porównać tą rolę z innymi) i naiwnym scenariuszu. Ale kurczę, sama historia jest tak błaha i naiwna, że nawet nominacja za scenariusz to jakaś kpina. I zresztą historia to po trochu mało oryginalna, bo wątek zapomnianych aktorów ery kina niemego pojawił się chociażby w "Sunset Boulevard". Widziałem komentarze, że film jest cudownie odświeżający w dobie przeładowanych technologią filmów. Tak jakby nie można było włączyć sobie prawdziwych filmów z epoki, by się odświeżyć. Można powiedzieć, że to duża odwaga, iż ktoś w dzisiejszych czasach zrealizował taki film. Można powiedzieć, że to hołd złożony tamtej epoce. Ale czy to na pewno hołd, czy raczej cyniczny zabieg, mający zwrócić na film uwagę, poparty machiną promocyjną Weinsteina? Tak czy inaczej, dla mnie ten film to jednorazowy wybryk, z którego niewiele w gruncie rzeczy wynika; ślicznie opakowany cukierek, bez niespodzianki w środku, pusty jak wydmuszka. 5/10


EDIT

Niemożliwe (2012)

Nie jest to moim zdaniem zbyt wielkie kino, to raczej coś z kategorii "solidne" bądź "sprawnie wykonane". Film wyróżnia się chyba tym, iż jak na kino katastroficzne wyjątkowo mało tu katastrofy. Wszak prawie od początku wiemy, że bohaterom udało się przeżyć, pytanie tylko - choć odpowiedź jest w zasadzie oczywista - czy uda im się wszystkim poodnajdywać w chaosie po katastrofie. Szczerze powiedziawszy to bardziej od losów jednostkowych głównych bohaterów, interesował mnie "bohater zbiorowy",czyli różni ludzie, których ta katastrofa dotknęła w ten czy inny sposób, tym samym wolałbym chyba bardziej globalne spojrzenie na tą tragedię, aniżeli jej intymną wersję zaprezentowaną w tym filmie. Sama sekwencja katastrofy rzeczywiście kapitalna i dla niej warto ten film zobaczyć. Poza tym oferuje on garść typowych wzruszeń, ale znów - bardziej od tych związanych stricte z głównymi bohaterami działały na mnie małe dramaty innych ludzi, gesty solidarności, szukanie swoich bliskich i tak dalej. Nie podzielam też - przynajmniej nie do końca - zachwytów emu i HALa dotyczących Naomi Watts. Przez połowę filmu po prostu musiała leżeć, odpowiednio ucharakteryzowana, z typową miną cierpiącej Naomi Watts, którą już tyle razy mogliśmy oglądać ;) Lepiej prezentuje się w pierwszej części filmu, przy przedzieraniu się przez spustoszone terytoria. To rola bardzo fizyczna, czy też może raczej cielesna. Samemu zdarzało mi się syczeć "z bólu", na widok tej bezwładnej nogi, więc Naomi na pewno wypadła przekonująco. Ale czy to naprawdę tak wielkie osiągnięcie aktorskie? Sam nie wiem. Poza tym charakteryzacja odegrała tu niebagatelną rolę. W każdym bądź razie zarówno Jennifer Lawrence, jak i Emmanuelle Riva wywarły na mnie swoimi kreacjami większe wrażenie. A za cały film - 6/10
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2013, 10:53:58 wysłane przez p.a. » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #310 : Listopada 08, 2013, 14:56:33 »

Lot (2012)

Film o tyle ciekawy, że ostatnie słowa wypowiedziane przez Washingtona ("Kim jestem? Dobre pytanie") mogą posłużyć za klucz do całej treści. Czy Whip uratował ludziom życie, czy też raczej poprzez swój brak odpowiedzialności przyczynił się do śmierci paru osób? Tym samym, czy jest bohaterem, czy wręcz mordercą? Tego typu kwestie można mnożyć. Czy używki wpłynęły na bohatera pozytywnie, czy negatywnie? Czy zakończenie jest szczęśliwe, czy nie? Ta dwuznaczność, obok wspaniałej roli Denzela to dla mnie największy plus tego filmu. Tym niemniej chyba nieco bliżej jest mi do opinii HALa. Bo faktycznie, o czym tak naprawdę miał być ten film? Odnoszę wrażenie, że powciskano tu nieco zbyt wiele motywów. Mamy tu pewną tajemnicę związaną z przyczynami tragedii i genialnym manewrem bohatera. Mamy katastrofę samą w sobie. Jest problem uzależnień, czasami podany w zupełnym oderwaniu od tejże katastrofy; zresztą samo zakończenie pokazuje, iż była ona jedynie pretekstem, by przeanalizować sylwetkę bohatera, jego niemożność przyznania się do problemu, jego poczucie odpowiedzialności i tak dalej. Mamy wgląd w jego życie osobiste - poznajemy byłą żonę, syna, z którym nie ma kontaktu, jest też motyw świeżego romansu. Pojawiają się jakieś rozważania na temat Boga i jego planów, jest taki prawie że kryminalny motyw związany z dochodzeniem i końcową rozprawą. Jest wreszcie prawie że komediowy motyw związany z postacią graną przez Goodmana. Trochę zresztą od czapy, nie pasujący do poważnej wymowy filmu. I chociaż wszystkie wątki jako tako się zazębiają, miałem pewne wrażenie grochu z kapustą. Poza tym wydaje mi się, iż spokojnie można by wyciąć 10-15 minut i film tylko by na tym zyskał. Utyskiwać na "Lot" mogę, ale wszystkie te wady bledną przy ogólnym wrażeniu, że obejrzałem po prostu dobry film. Dlatego też za całość 7/10
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #311 : Listopada 08, 2013, 17:46:02 »

Nie podzielam też - przynajmniej nie do końca - zachwytów emu i HALa dotyczących Naomi Watts. Przez połowę filmu po prostu musiała leżeć, odpowiednio ucharakteryzowana, z typową miną cierpiącej Naomi Watts, którą już tyle razy mogliśmy oglądać ;)

Bluźnisz :P

Dalej uważam, że Naomi miała najtrudniejszą rolę ze wszystkich nominowanych wtedy aktorek. Totalnie mnie rozwaliła w tym filmie. Nawet to leżenie zasługiwało na statuetkę  :D Odsyłam do 30 minutowego wywiadu, w którym opowiada jaka to była wymagająca rola. http://www.youtube.com/watch?v=7COWWwdq_Y4
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #312 : Listopada 08, 2013, 18:14:31 »

Właśnie skończyłem oglądać Bitwę pod Wiedniem. Film był tak byle-jaki, że w sumie nie wiem od czego by tu zacząć...
Pytanie o czym to film... o bitwie pod Wiedniem? O mnichu? Bo na pewno nie o Sobieskim. Film historyczny? Baśń? Kurczę... po prostu nie umiem na to odpowiedzieć.
Więc mamy film w historycznych realiach, opowiadający o historycznym wydarzeniu, doprawiony polityczną poprawnością (motyw Marka z Awiano chroniącego muzułmanina przed tłumem chcącym go zlinczować), motywem Europy najeżdżanej przez muzułmanów (jakieś nawiązanie do imigrantów w UE?). A Marek... podpiera się laską (czy jak się to nazywa) nawiązującą do Karola Wojtyły.

Dżizes, aż się dziwię, że wysidziałem na tym czymś prawie 2 godziny.

Ocena końcowa: 3/10 (bo jednak kilka drobiazgów było fajnych) + karny wacuś :D

P.S. I jeszcze te koszmarne efekty specjalne na poziomie seriali telewizyjnych sprzed 15 lat.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #313 : Listopada 09, 2013, 20:30:42 »

Dalej uważam, że Naomi miała najtrudniejszą rolę ze wszystkich nominowanych wtedy aktorek. Totalnie mnie rozwaliła w tym filmie. Nawet to leżenie zasługiwało na statuetkę  :D Odsyłam do 30 minutowego wywiadu, w którym opowiada jaka to była wymagająca rola. http://www.youtube.com/watch?v=7COWWwdq_Y4

Wymagająca to ona na pewno było, zwłaszcza fizycznie. Na swój sposób była to też rola odważna, choć jednak pod tym względem Emmanuelle Riva bije wszystkie kandydatki na łeb i szyję. Watts może i cierpiała, Riva dała się wręcz upokorzyć fizycznie. A czy to rola najtrudniejsza? Ciężko powiedzieć; zależy, co uznać za trudne :) Sam zawsze wolałem role, w których za pomocą mimiki twarzy, gestów, etc. aktor usiłuje oddać jakieś dwuznaczne emocje - bardziej mnie to przekonuje niż wrzaski i bezwładne nogi ;) Z tych kilku filmów ról Naomi, które znam, wciąż najmilej wspominam tą, za pomocą której ją poznałem - Betty z "Mulholland Drive".
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #314 : Listopada 10, 2013, 18:58:39 »

Naomi powinna już mieć w domu na półce dwa Oscary. Pierwszy za 21 Gramów (wtedy miała pecha bo Charlize zgrała rolę wszech-czasów w Monster). Drugi za Niemożliwe (przegrała z Jennifer, która akurat teraz jest america's sweetheart number one). Trzeba mieć nadzieję, że się Akademia w końcu opamięta i następnym razem już nie popełnią błędu ;)

Paranoja [2013]

Tytuł został chyba wybrany losowo. Zwiastuje suspens i atmosferę grozy, ale w tym filmie tego nie znajdziemy. Są tu może ze dwie sceny, które tak nieudolnie budują napięcie, że wywołują jedynie ziewanie :haha:  Reżyseria jest toporna, scenariusz nie istnieje, zdjęcia są pospolite. Jedynie scenografia jest na przyzwoitym poziomie. Aktorsko jest słabiutko. A patrząc na nazwiska powinno być odwrotnie. Harrison Ford, Gary Oldman i Richard Dreyfuss musieli dostać na stracie ogromną kasę, bo zgodzili się zagrać bez czytania scenariusza ;) Szkoda patrzeć jak się tutaj marnują. Główny aktor (młodszy brat Thora ;) ) nie ma ani krzty charyzmy potrzebnej do tego aby traktować jego bohatera poważnie. Ale największy smutek mnie ogarnia dlatego, że wystąpiła w tym gniocie moja bogini... Amber  ;(

Co za marnotrawstwo talentu. 3/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #315 : Listopada 14, 2013, 12:05:52 »

Hugo (2011)

Cudowny film. Przepięknie nakręcony (te efekty, scenografia, kolorystyka), dobrze obsadzony i zagrany (dlaczego polscy dziecięcy aktorzy nie potrafią tak grać?), zabawny, wzruszający, magiczny... No i o ileż ciekawszy to hołd dla kina, niż "Artysta". "Hugo" nie tylko gloryfikuje dokonania pionierów kina, ale też mówi całym sobą:  zobaczcie, co potrafimy zrobić dzisiaj. Może jest to film raczej lekki, może mógłby być momentami nieco ciekawszy, ale i tak bardzo przyjemnie się zaskoczyłem. No i przy okazji dowiedziałem się, skąd Smashing Pumpkins wytrzasnęli teledysk do "Tonight, Tonight". 8/10.

Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #316 : Listopada 14, 2013, 17:33:15 »

Grawitacja [2013]

Ten film to zastrzyk emocji prosto w serce. A jeśli filmy robi się po to żeby wywołać w ludziach emocje to Grawitacja jest kinem kompletnym, można nawet powiedzieć: Totalnym :) Takie kino chcę oglądać.

Cuaron pokazał, że jest mistrzem. Kolejne ujęcia buduje z precyzją jakiej nie powstydziłby się sam Hitchcock. Suspens w tym filmie przekracza wszelkie granice :D Po prostu jazda bez trzymanki :D Miałem też skojarzenia ze "Szczękami" (jedna scena była wręcz zerżnięta właśnie z tego filmu :P ). Tylko tutaj zamiast bezkresu wody mamy bezkres kosmicznej pustki, z której co jakiś czas wyłania się kolejne niebezpieczeństwo. I jeśli patrzeć tylko z wierzchu to faktycznie ten film jest typowym survivalowym dramatem z mnóstwem akcji. Ale pod spodem kryje się piękna historia o sile ludzkiego ducha, która mnie chwyciła za serce.

O technicznych aspektach nawet nie wspominam. Oscar za efekty, dźwięk, efekty dźwiękowe... i jeśli jest sprawiedliwość na tym świecie to również za zdjęcia, montaż i reżyserię.

Arcydzieło. 10/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Kalcio56

*



« Odpowiedz #317 : Listopada 19, 2013, 13:37:06 »

Ostatnio obejrzałem Straszny Film 5 i nie polecam.. Albo film miał tak słaby humor albo ja po prostu nie byłem w stanie tego zrozumieć. Rozumiem, że to jest parodia, jednakże fabuła nie była do końca przemyślana a ''śmieszne'' momenty nie były śmieszne. Może 2 razy się zaśmiałem a tak to się nudziłem. Dawno nie narzekałem na obejrzany film ;d
Zapisane
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #318 : Grudnia 24, 2013, 23:01:17 »

Dziewczyna z szafy

Obejrzałem kilkanaście minut temu. Szczerze? Mocno średni film. Spodziewałem się większego efektu "wow". A tu w sumie... Takie nie wiadomo co. Film oparty niemalże na obrazach, bardzo dużo dzieje się w głowach bohaterów, postawiono na domysły, grę ciałem, mimiką, wzrokiem. Dialogów w filmie praktycznie nie ma, jak już są - w większości w porządku jednak nie porywają jakoś znacząco. Na pewno czegoś mi w tym filmie zabrakło. Chyba głównie muzyki, bo w wielu scenach ziało dźwiękową pustką, co momentami mi przeszkadzało. Aktorsko raczej do niczego przyczepić się nie można, jednak nie wychwalałbym tak tego Mecwaldowskiego za kreację. Rzetelnie się do tego przygotował, jednak nie odczułem jakiegoś przebłysku geniuszu, czy szczególnego wizjonerstwa przy odgrywaniu postaci Tomka. Reszta raczej ok. Gdzieś doszukałem się porównania do filmów Lyncha, ja jednak go nie rozumiem :D Na filmwebie film oznaczono jako komedia i dramat. Niestety, ale ja w tym filmie żadnych komediowych akcentów nie zauważyłem. Może dlatego komedia, bo od czasu do czasu padnie jakaś soczysta "urwa"?
Skracając wypowiedź do oceny - 5.5/10

Zapisane

Magnis

*




« Odpowiedz #319 : Stycznia 02, 2014, 11:35:48 »

Wielka podróż Bolka i Lolka
Wczoraj obejrzałem sobie i nawet po tylu latach od powstania fajnie się ogląda. Fabuła opowiada historie podróży, którą nasi bohaterowie muszą odbyć w 80 dni dookoła świata i pokonać wiele niebezpieczeństw. Ładna animacja, humor i dobrze zrealizowany film sprawiło, że ogląda się fajnie.

Asterix kontra Cezar.
Film animowany opowiadający jak to Asterix i Obelix wyruszają by uratować swoich. Ładnie zrobiona animacja z humorem, którą ogląda się fajnie.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Strony: 1 ... 14 15 [16] 17 18 ... 54   Do góry
Drukuj
Skocz do: