michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1140 : Stycznia 27, 2025, 00:02:41 » |
|
- Kulej (2024)
Oczywiście znam jednego z najlepszych polskich bokserów, ale przyznam szczerze, że nie znałem do seansu filmu dokładnie historii jego życia. Wiedziałem tylko tyle o nim, że zdobył dwa złota na IO. Podoba mi się to, że film skupia się na konkretnym momencie kariery boksera, czyli zaczyna się od zdobycia złota na IO w Tokio i kończy na zdobyciu kolejnego złota na IO w Meksyku, że nie jest to historia od dzieciństwa do śmierci. Pewnie nie wszystko w filmie to prawda w 100% ale i tak byłem zainteresowany jego historią, nie tylko sportową, ale tez pozostałymi wątkami. Bardzo ważny, a nawet wydaje mi się że najważniejszy jest wątek Jerzego i żony Heleny (tak na marginesie świetne są sceny tańca, których jest dużo), pokazanie relacji rodzinnych i z bliskimi. W roli małżeństwa Kulejów występują Tomasz Włosok i Michalina Olszańska (tak, córka tego Olszańskiego, pseudonim Jaszczur). No i są świetni w swoich rolach.
Helena jest równorzędną bohaterką, jest tak samo ważna co Jerzy, a Włosok pokazał kolejny raz że jest jednym z ciekawszych aktorów młodego pokolenia. Na drugim planie wyróżnia się Tomasz Kot, z którym jest związany istotny polityczny wątek. Podoba mi się, że to nie jest laurka o Kuleju, pokazany jest jako człowiek z wadami, a nie jak święty, mimo tego, ze producentem filmu jest syn boksera (a może właśnie dlatego?). Kibicuje mu się i jego zonie, żeby im się ułożyło. Gładko też w film wpleciono wątki polityczne, związane z historią Polski lat 60, to jakich trudnych wyborów musieli dokonywać Kulejowie. Nie przepadam za filmami Xawerego Żuławskiego, więc jestem mile zaskoczony jak to dobra produkcja, jak sprawnie zrealizowana dzięki czemu film nie nudzi ani przez chwilę, choć trwa dwie i pół godziny. Ocena: 7/10.
- Wicked Little Letters (2023)
Pewna stara panna i jej rodzice dostają wulgarne liściki, w których wymieniona właśnie stara panna, bardzo religijna i porządna kobieta jest obrażana. Podejrzaną jest jej młoda sąsiadka z którą kiedyś się przyjaźniła, ale w wyniku różnicy charakterów przyjaźń się skończyła. Dziewczyna jest idealną podejrzaną, bo klnie jak szewc, lubi poimprezować, wypić, mówi wprost co myśli i potrafi przyłożyć. Film inspirowany prawdziwą historią, który ogląda się lekko,jak komedię pomyłek, ale z czasem wychodzi drugie dno, bo to historia o m in toksycznej rodzinie, błędach z przeszłości, do których ciężko się przyznać i skrzywdzonych ludziach, o rasizmie, nierównym traktowaniu kobiet. Ale nie oglądało by się tak dobrze gdyby nie świetne dialogi (i polskie tłumaczenie przekleństw, a wiadomo że Polska umie w bluzgi) i dobre role Olivii Colman i Jessie Buckley. Cała obsada spisuje się super, jak to w angielskich filmach bywa. Ocena: 7/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1141 : Lutego 09, 2025, 02:41:32 » |
|
- NR. 24 (2024)
Film oparty na faktach. Na początku II wojny światowej młody Norweg wstępuje do ruchu oporu. Jest to film o najbardziej znanym członku ruchu oporu w Norwegii, Gunnar S?nsteby. Akcji za wiele nie ma, ale to nie przeszkadza bo film trzyma w napięciu jak najlepsze thrillery. No i ma ciekawego bohatera, którego świetnie zagrał Sjur Vatne Brean. Wydaje się że Gunnar nie ma żadnych emocji, ale to tylko pozory bo w niektórych scenach mimo tego, że za wiele emocji nie pokazuje na twarzy to widać jakie targają nim emocje. Akcja przeplatana jest wywiadem/rozmową starego Gunnara z młodzieżą na spotkaniu na temat II wojny. Początkowo wydaje się ze to wątek najmniej ciekawy, ale w końcówce interesująco się łączy z opowieścią Gunnara. Ostatnie 30 minut jest bardzo emocjonujące. Nie jest to klasyczne kino wojenne, bardziej thriller szpiegowski z akcja w okupowanym kraju. Film zadaje pytania o moralność i poczucie winy, czy na wojnie jest dopuszczalne wszystko w walce z wrogiem np zabijanie rodaków, którzy zdradzili. Było emocjonująco od początku do końca. Ocena: 7/10.
- Blitz (2024)
Film wojenny ale dość nietypowy, bo opowiadający dwie historie - mamy, która radzi sobie z utratą dziecka, które musiała oddać innej rodzinie dla jego bezpieczeństwa w czasie II wojny i jej syna, który próbuje wrócić do mamy, więc wojny za wiele w filmie nie ma, a jak już jest to pokazywana z oczu dziecka i dlatego trochę kojarzył mi się z Imperium słońca Spielberga. Bardziej skupia się film na dwójce bohaterów, ich relacjach niż na II wojnie oraz pokazaniu codzienności bombardowanego Londynu. A jeśli miałbym komuś go polecić to fanom Steve McQueena, bo nie można realizacyjnie nic filmowi zarzucić, ale też nie uznałbym Blitz za jeden z najlepszych w filmografii Anglika.
No i fanom Saoirse Ronan. Nie przypominam sobie żadnej słabej roli Irlandki. Zaczynała karierę będąc dzieckiem i w tamtych latach miała same dobre role, nawet jak filmy nie dowoziły, i tak samo jest w dorosłej karierze, nawet jak film ma jakieś minusy, to można być pewnym, że Ronan nie zejdzie poniżej swojego poziomu. Może nominacji do Oscara bym nie dał ale kobieta kolejny raz pokazała że jest jedną z ciekawszych aktorek i jedną z najlepszych z Wielkiej Brytanii. Filmy z Ronan można oglądać w ciemno, bo wiadomo że ona nigdy nie zawodzi. Ocena: 6+/10.
- Hit Man (2023)
Początkowo nie mogłem załapać dlaczego historię nauczyciela, który udaje kilera pracując do policji i zaczyna mu się ta praca podobać wyreżyserował jeden z moich ulubionych reżyserów Richard Linklater, ale w trzecim akcie dotarło do mnie, że to jest taki reżyser, oprócz Soderbergha, który kręci bardzo różnorodne filmy. Nie ma chyba gatunku z którym by nie romansował (i to z pozytywnym efektem), a tutaj mamy połączenie komedii sensacyjnej z love story, komedią romantyczną, trochę film w stylu braci Coen, a w ostatnim akcie nagle robi się poważniej. No i to jak gładko z jednego gatunku w drugi przechodzi Linklater to żadne zaskoczenie, jeśli spojrzy się na jego filmy. Ale film nie byłby tak dobry gdyby nie popularny ostatnio Glen Powell, jest to chyba najlepsza rola w jakiej go widziałem. No i też okazał się dobrym scenarzystą. Ocena:7/10.
- Wolfs (2024)
Film Jona Wattsa czyli reżysera rzemieślnika, który nie ma żadnego stylu, więc to żebym się jako tako dobrze, a przynajmniej nieźle bawił zależało od głównych aktorów.No i się udało co jest zasługą George'a Clooneya i Brada Pitta, którzy mają tyle charyzmy, że nawet specjalnie nie musieli się starać żeby utrzymać mnie przy ekranie. To nie przypadek że Clooney to jeden z tych niewielu aktorów któremu udało się z pozytywnym skutkiem przejść z roli gwiazdy telewizji do gwiazdy Hollywood (inny przykład to Bruce Willis, z Na wariackich papierów trafił do Szklanej Pułapki). Choć przyznam, że jak oglądałem go w E.R. wieki temu uważałem go za przeciętnego aktora, takiego jak np David Duchovny, którego lubię, ale kariery filmowej się nie udało zrobić (inna sprawa że Clooney miał łatwiej, bo w ER jest wielu bohaterów, a w XF dwójka głównych bohaterów, więc mógł w czasie grania ER w kilku odcinkach się nie pojawić i zagrać w filmach). No i uważam że Clooney czym starszy to jest coraz lepszym aktorem. George i Brad nic już nie muszą, ale film mnie zaskoczył tym, że gwiazdorzy grają samych siebie, dobrych kumpli.
Może w pierwszej godzinie na to wygląda, ale czym bliżej końca to coraz więcej aktorstwa widziałem w ich rolach, a nie kumpli na planie, którzy miło spędzają czas w swoim towarzystwie. Podoba mi się zakończenie też, choć jest zerżnięte jednego z klasycznych westernów, ale nie zdradzę tytułu bo byście się domyślili jak film się zakończył. Za aktorów (też warto wymienić trzecią ważną męską rolę dla fabuły tej produkcji, nieznany aktor, ale nie odstaje od gwiazd Hollywood) postawię 6/10.
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Lutego 09, 2025, 02:45:23 wysłane przez michax77 »
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator

Miejsce pobytu: Katowice  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1142 : Lutego 17, 2025, 08:39:39 » |
|
Królestwo Planety Małp
Dziwaczna pozycja. Z jednej strony epicki rozmach, z drugiej - historia tak błaha, że pasowałaby lepiej do roli pojedynczego odcinka jakiegoś serialu w tym uniwersum. Można powiedzieć - jakie królestwo, taka fabuła... Patrzy się na to nieźle, wygląda to wszystko pięknie, ale film strasznie nijaki i znów wydaje się być tylko wprowadzeniem do być może ciekawej historii - bo co by nie mówić finał zaostrza apetyty. 5,5/10.
Z takich blockbusterów niedawno widziałem też ostatni film z serii Ghostbusters... raczej słabiutki. Całego "Frozen Empire" wystarczyło na ile? 10-15 minut? Bo film ma po prostu kiepską konstrukcję, ekspozycja jest zbyt długa, złol - nijaki. Humor wymuszony, postaci - niewykorzystane (zwłaszcza bohater Finna Wolfharda). No i dziury logiczne okrutne, przecież mówimy tu o naukowcach lub przyszłych naukowcach, którzy zachowują się, cóż, nieodpowiedzialnie. Dla mnie najsłabszy film z serii, tak, uwzględniając wersję z babkami, którą w sumie lubię. 4,5/10 - a szkoda, bo początek był naprawdę obiecujący.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1143 : Lutego 26, 2025, 23:36:57 » |
|
- Canary Black (2024) Film reżysera Uprowadzonej z Liamem Neesonem to typowa produkcja dla Pierre Morrela, czyli kino sensacyjne klasy B, które byłoby hitem VHS w latach 80/90. Ale zaskakująco mi podeszło, bo jest to przyzwoicie zrobiony odmóżdżacz, pewnie że film jest idiotyczny i pełen klisz, więc niczym nie zaskakuje, ale nie nudziłem się tylko całkiem nieźle się bawiłem. Kupiłem Kate Beckinsale w głównej roli, ale Brytyjka jest wyspecjalizowana w tego typu rolach - kobiet piorących po tyłkach. Dużo wycisnął ze swojej roli, szefa agentki, zmarły w zeszłym roku Ray Stevenson. Ocena: 6/10.
- Listy do M. Pożegnania i powroty (2024)
Lubię tą polską kopie To właśnie miłość, mimo wielu wad, bo polubiłem aktorów w swoich rolach na czele i tu szok z Tomaszem Karolakiem (może dlatego że za wiele filmów z nim nie oglądam więc nie wywołuje u mnie efektu wymiotnego, uważam go za dobrego aktora). No i najnowsza część to typowy poziom dla tej serii. Jest kilka nowelek, jedne są lepsze, inne gorsze, jeśli lubicie jakiegoś bohatera/aktora/aktorkę, to wątek Wam spodoba a jak nie to poczekajcie chwilę i wrócą Wasi ulubieńcy. Ale muszę napisać o wątku z Malajkatem, który już w poprzednich filmach był bardziej dramatyczny niż komediowy, a w najnowszej części poszli jeszcze dalej bo dostaliśmy historię faceta, który chce popełnić samobójstwo. Połączyli tą historię z wątkiem nieszczęśliwej kobietą, z którą się zaprzyjaźnia. Nie śmieją się z samobójstwa w filmie, ale zupełnie nie pasuje ta nowela do klimatu tej serii. Nawet jeśli w innych historiach pojawiają się wątki smutne np strata bliskich, to lepiej są połączone z lekkością tej franczyzy. A jeszcze jedno, to co się wydarzyło w historii chłopca, który szuka prezentu to mnie zaskoczyło. Nie domyśliłem się tego co sugerowano przez cały film za co plus dla twórców, choć rozwiązanie było widoczne gołym okiem. Ocena: 6/10.
- The Bikeriders (2023)
Jodie Comer, Austin Butler (czy tylko mnie Butler przypomina tutaj młodego Mickeya Rourke?), Tom Hardy, Michael Shannon, Damon Herriman - mieć taką obsadę a zrobić tak nijaki film, który nie ma fabuły. Bo o czym ten film tak naprawdę opowiada? Może o odchodzących latach 60 tylko, że ten wątek pojawia się w ostatnich 20 minutach filmu gdy miałem zerowe zainteresowanie. Ale żeby nie dać możliwości aktorom się wykazać to trzeba mieć talent. O niektórych jak Shannon to zupełnie zapomniałem że grają w tym filmie. Po seansie sprawdziłem kogo to jest produkcja i jestem zaskoczony, bo jest to film Jeffa Nicholsa (choć teraz nie dziwi mnie że wystąpił Shannon bo gra w każdym jego filmie) znanego z tak dobrych filmów jak Mud, Midnight Special, Loving, Take Shelter.
Nichols to dobry rzemieślnik i ciężko mi uwierzyć, żeby takiego średniaka zrobił, ale może wina leży po mojej stronie, bo nie jestem fanem produkcji o motocyklistach i gangach motocyklowych (nigdy nie skończyłem 1 serii Synów Anarchii, a co dopiero mówić o całym serialu) i dlatego nie kupiła mnie ta produkcja. Zmarnowany potencjał dobrych i charakterystycznych aktorów, choć akurat Hardy'ego kariera w ostatnich latach jest w stagnacji, bo albo gra w bardzo złych filmach gdzie przeszarżowuje (Capone) albo nijakich produkcjach (Venom). No i to ciągle to bawienie się głosem zahaczające o parodię, a to jeden z moich ulubionych aktorów. Ale on ostatnio mało gra, jeden film na rok lub na 2 lata. Ale nikogo nie zapamiętacie z tego filmu, talent i charyzma poszły sobie do lasu w każdym przypadku.
Norman Reedus znany z Walking Dead znowu na motocyklu, trudno go rozpoznać. Mógłby w końcu zagrać inną role. Tak powinien wyglądać w serialu, bardziej pasuje jego wygląd z tego filmu do serialu o zombiakach, to była postapokalipsa niż to jak wyglądał w serialu. Ocena: 4/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator

Miejsce pobytu: Katowice  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1144 : Marca 01, 2025, 10:26:52 » |
|
Bad Boys: Ride or DieZasadniczo utrzymany został poziom serii. Inna sprawa, że ten w sumie nie jest zbyt wysoki  Już o tym wspominałem, jakim rozczarowaniem był dla mnie powrót do oryginalnego filmu z 1995 roku. Fabuła jako taka, ale to silenie się na żarty... męczące. Drugą część obejrzałem względnie niedawno - dobra, ale zdecydowanie za długa. Trójka podobała mi się może i najbardziej, ale trafiły tam najbardziej - do tamtej pory - żenujące chyba momenty serii. I z nową częścią jest podobnie. Początek jest FATALNY. Później też kilka razy czułem przysłowiowe ciary żenady. Z czasem jednak film zyskuje. Fabuła jest prosta, ale satysfakcjonująca, choć nie podoba mi się to, że nie stanowi osobnego dzieła, powstał kolejny "filmowy serial"... Zresztą, mamy tu nawiązania chyba do każdej innej części - ja już tych wątków, przykro mi, nie pamiętam. Cholerny fan service. W każdym razie z humorem też z czasem jest lepiej, parę razy się zaśmiałem, co przy tej serii oczywiste nie jest 5,5/10. PS. Martin Lawrence momentami mocno ociera się o Złotą Malinę.
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Marca 01, 2025, 10:35:03 wysłane przez p.a. »
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1145 : Marca 01, 2025, 20:46:08 » |
|
Bad Boys: Ride or DieZasadniczo utrzymany został poziom serii. Inna sprawa, że ten w sumie nie jest zbyt wysoki  Już o tym wspominałem, jakim rozczarowaniem był dla mnie powrót do oryginalnego filmu z 1995 roku. Fabuła jako taka, ale to silenie się na żarty... męczące. Drugą część obejrzałem względnie niedawno - dobra, ale zdecydowanie za długa. 5,5/10. Nie raz powtarzałem jedynkę i cały czas jest to porządna produkcja (a potem zrobił arcydzielo Twierdzę z Connerym/Bondem na emeryturze i zdania nie zmienię, w kinie byłem 3 razy, a wracam do filmu raz na rok lub dwa lata) za to dwójka za pierwszym seansem to już było gówno, to już był ten słaby Bay. Ale to jeszcze były czasy gdy fajne filmy kręcił (ok, rok wcześniej zrobił Pearl Harbour, swojego Titanica i nie wyszło). Choć czasami potrafi coś wciąż czasami coś niezłego zrobić np Ambulans (serio!), Sztanga i Cash, 13 godzin. - U Pana Boga w Królowym Moście (2024) Nie byłem nigdy specjalnym fanem serii Jacka Bromskiego zapoczątkowanej w 1998 roku filmem U Pana Boga za piecem, z takich klimatów wolę trylogię Sami Swoi czy można chyba powiedzieć kultowy serial Ranczo (trzymał poziom do samego końca) i może dlatego nie przeżyłem rozczarowania czwartą częścią, nakręconą też przez Jacka Bromskiego i z tymi samymi aktorami na drugim planie, bo jednak główne role to młode pokolenie. Nie twierdzę że poprzednie filmy były słabe, ale jakoś tak nie zachwycałem się nimi jak wielu widzów i podobnie mam z czwartą częścią, która nie jest ani zła ani znakomita, tylko jest to porządna produkcja na której można miło spędzić czas bez bólu. No i też obejrzałem dlatego bo to ostatnia rola Emiliana Kamińskiego. Filmowi obrywa się za to, że za bardzo w politykę Bromski poszedł, a ja doceniam za pomysł na fabułę i za to jak rozwiązano problem który się stworzył na koniec i jak z niego wybrnęli twórcy finalnie. Może gdyby to był film Smarzowskiego to bym się wkurzył na takie rozwiązane, ale w tym swojskim i lekkim klimacie kupiłem historie i rozwiązanie. A zawiązanie fabuły jest takie, że archeolog Marta pod murami kościoła odkrywa kilkusetletni dokument. Okazuje się, że glejt napisany przez Jana Kazimierza (tak tego króla) upoważnia Królowy Most do suwerenności. Mieszkańcy zastanawiają się czy stworzyć odrębne państwo. No i z czasem historia coraz bardziej się komplikuje. Może gdyby to był film Smarzowskiego to bym się wkurzył na takie rozwiązane, ale w tym swojskim i lekkim klimacie kupiłem historie i rozwiązanie - finał. Ocena: 6/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000

Miejsce pobytu: Discovery One  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1146 : Marca 24, 2025, 12:29:59 » |
|
Novocaine (2025)Całkiem przyjemny akcyjniak  Nate cierpi na genetyczna chorobę, która sprawia, że nie czuje bólu. Przez to jest dość wycofany i unika wszelkich niebezpieczeństw. Jego życie się zmienia gdy pojawia się w nim pewna dziewczyna... a wszystko staje na głowie gdy ta dziewczyna zostaje wzięta jako zakładniczka a Nate postanawia ją uratować. Nagle okazuje się, że jego choroba to wręcz super bohaterska moc, która pomaga mu wyjść z różnych opresji  Film w zabawny sposób eksploruje ten koncept. Dużo tu sytuacji, gdzie to my jako widzowie krzywimy się z bólu a główny bohater jest zupełnie niewzruszony tym co się dzieje z jego ciałem. A momentami jest naprawdę krwawo...  Gdyby film był o jedną scenę mordobicia mniej to pewnie oceniłbym wyżej, bo w pewnym momencie już się to stało lekko powtarzalne. No i grający główną rolę Jack Quaid jest taki sam jak we wszystkim w czym go do tej pory oglądałem  Dla mnie zaczyna być jak Ryan Reynolds. Zawsze musi być na siłę śmieszny. 6.5/10
|
|
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1147 : Marca 30, 2025, 23:00:57 » |
|
- The Electric State (2025)
Film Netflixa i braci Russo nakręcony za ponad 300 milionów to film który nie działa, ale nie jest tak zły jak się o nim mówi. Film ma dwa problemy. Pierwszy jest taki, że fabuła to zbiór klisz i wątków, które widzieliśmy w innych i lepszych filmach SF, przygodowych, więc będziecie mniej więcej wiedzieć co się wydarzy, w jaką stronę fabuła pójdzie. A drugim problemem jest obsada. Millie Bobby Brown nie działa w ogóle w głównej roli, brakuje jej charyzmy. Wiem że wielu uważa ją za słabą aktorke ale w Stranger Things , Enoli Holmes i nawet w Damie wypadła nieźle, ale w tym filmie jest po prostu nudna i nieciekawa. Chris Pratt gra znowu Pratta. Ale ok, to nie najlepsi aktorzy na świecie, ale słabo wypadli też Ke Huy Quan, Stanley Tucci, Giancarlo Esposito (jego rola to kuriozum), ale to może być wina tego, że nie mają co grać. W sumie najlepiej wypadają aktorzy na dubbingu, czyli Woody Harrelson, Brian Cox.
Ale filmu nie ogląda się źle bo bracia Russo to rzemieślnicy. No i dużo kasy, więc film wygląda dobrze realizacyjnie, efekty specjalne trzymają pozom,wszystkie roboty wyglądają realistycznie, tylko że tak nie obchodzili mnie bohaterowie, że z czasem zacząłem coraz mniej interesować się tym co się dzieje na ekranie. Jest to nijaka produkcja. Ocena: 5/10.
- Vaiana 2 (2024)
Moana to była fajna animacja dla wszystkich, ale też nie zachwycałem się, więc pewnie też dlatego nie przeżyłem rozczarowania dwójką, która jest minimalnie gorsza, ale uważam że rodziny i dzieci będą się całkiem dobrze bawić na tym kinie przygodowym. Bohaterowie są sympatyczni, animacja robi wrażenie, piosenki niczego sobie, więc niech będzie 6/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000

Miejsce pobytu: Discovery One  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1148 : Marca 31, 2025, 09:18:35 » |
|
A Working Man (2025)Klasyczny Statham... czyli jak widziałeś jeden jego film, to tak jakbyś widział wszystkie  Nie wiem czemu liczyłem, że to będzie coś więcej. Scenariusz jak kalka ze stu innych filmów (Stallone jest współscenarzystą, wiec może dlatego  ) . Były wojskowy, który chce zerwać ze swoja przeszłością, musi wrócić do gry, gdy ofiarą ruskiej mafii pada niewinna dziewczyna. Nie mam nic przeciwko oglądaniu tego typu filmów, pod warunkiem, że się fajnie leją po mordach albo strzelają  Niestety w tym filmie sceny mordobicia są przeplatane zdecydowanie przydługimi scenami gadania gdyż nasz bohater próbuje się wkręcić w to środowisko... zupełnie nie wiem po co  Na szczęście końcowa akcja trochę wynagradza to czekanie, jest to klasyczna rozpierdówa w stylu Jasona 6/10
|
|
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1149 : Marca 31, 2025, 16:34:57 » |
|
A nie napisałeś że jednego z ruskich zagrał Piotr Witkowski, znany z serialu Idź przodem bracie, i filmu Operacja Soulcatcher. Widocznie granie w polskim kinie akcji spowodowało, że dostał angaż do filmu ze Stathamem. Nie wiem jak duża to rola ale zakładam że większa niż Adamczyka w Hawkeyeu, który też grał ruska/dresiarza.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000

Miejsce pobytu: Discovery One  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1150 : Kwietnia 13, 2025, 13:28:30 » |
|
The Amateur (2025)To nawet się dobrze składa, że ostatnim filmem jaki tu wspomniałem był klasyczny Statham, bo bohaterem The Amateur jest anty-statham  , czyli komputerowy nerd, który (wydawałoby się) nie miałby szans w starciu z bezwzględnymi terrorystami czy wyszkolonymi agentami. Ale gdy ci terrorysci zabijają naszemu bohaterowi żonę, on i tak postanawia się zemścić. Tylko zamiast mięśni i karabinów, używa swojego IQ170  Nie jest to jakieś odkrywcze kino akcji, nadal pełno tu różnych gatunkowych klisz ale dla mnie to było w sumie coś na tyle innego od tych wszystkich typowych Stathamów, że miałem wrażenie oglądania czegoś świeższego  Rami Malek wypadł przekonująco, bo faktycznie uwierzyłem, że żaden z niego Rambo  Pomogło, że jeszcze na drugim planie przewijają się twardziele pokroju Berenthal'a, przy których Malek wyglada jak chuchro  Sceny akcji/zemsty są dobre, trzymały w napięciu... Niestety w końcówce film trochę siada, ale ogólnie jestem zadowolony. 7/10
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 13, 2025, 17:10:18 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
HAL9000

Miejsce pobytu: Discovery One  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1151 : Kwietnia 27, 2025, 17:13:00 » |
|
The Accountant 2 (2025)Jedynkę powtórzyłem ostatnio na Amazon Prime i oceniam wyżej, ale sequel też daje radę. W tej części jest chyba w sumie mniej akcji niż w jedynce, ale jest zdecydowanie więcej humoru. Duet Affleck/Bernthal ma świetną chemię, fajnie się ogląda ich przekomarzania. Fabuła z początku była dość skomplikowana, ale wszystko się w pewnym momencie ładnie spina, no i te nieliczne sceny akcji wynikają logicznie z tej fabuły, nie ma tu bezsensownych strzelanin dla samych strzelanin. Wygląda na to, że Affleck znalazł tu swoją serię na której będzie przez jakiś czas robił kasę... i dobrze  Tylko niech trzymają ten poziom. Z chęcią obejrzę kolejną część a do tej też z przyjemnością wrócę. 7.5/10
|
|
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1152 : Maja 04, 2025, 23:01:02 » |
|
- Havoc (2025)
Po wielu problemach na planie w końcu po czterech latach doczekaliśmy się wspólnego projektu Garetha Evansa i Toma Hardyego, a przyznaję, że w pewnym momencie zwątpiłem że Chaos w ogóle powstanie. Jestem fanem Hardy'ego i Evansa, a akurat Hardy wydaje się być idealnym wyborem do jego filmów. No i wypadł ok,ale też to nie jest jakaś wybitna rola, choć jak na ostatnie występy Hardy'ego to muszę go pochwalić, choć za bardzo się nie musi starać. Wystarczy charyzma aktora w roli skorumpowanego gliniarza. Podobnie jest z resztą obsady, Olyphant, Whitaker i inne nazwiska po prostu w filmie są. Ale nie oglądałem Chaosu dla aktorstwa tylko dla mordobić i scen akcji bo z tego jest znany reżyser Raid. No i są sceny akcji, ale tylko trzy. Pierwsza sekwencja akcji jest za bardzo komputerowa, za dużo CGI co mnie zaskoczyło, bo Evans lubi praktyczne efekty specjalne, a w wielu scenach samochody nie mają odpowiedniej ciężkości, widać że to grafika. A druga scena akcji następuje po godzinie i to dobra sekwencja w typowym evansowym stylu, podobnie jak finałowa sekwencja, ale też daleko tym dwóm scenom do poziomu mordobić i strzelanin z obu Raidów, czy serialu Gangi Londynu.
Ale nie nudziłem się, mimo tego jak mało scen akcji jest, bo polubiłem głównego bohatera i jego partnerkę, co jest zasługą aktorów. Podoba mi się też miasto, które stworzono, wygląda jak połączenie Gotham, Sin City i miasta z Blade Runnera Scotta. Wizualnie film ciekawie się prezentuje. Problemem filmu jest to, że jest za dużo postaci, wiec czasami ciężko się połapać kto z kim ma interes, kto z kim wojuje, a kto konspiruje, choć połapałem się ostatecznie w powiązaniach między bohaterami, ale jak na tak prostą historię to scenariusz mógłby być mniej skomplikowany, to przecież proste kino akcji/mordobicie.
Niepotrzebnie aż tak historię skomplikował Evans, a jak już to mógł dodać godzinę materiału i wtedy każdy z bohaterów miałby więcej czasu i mógłbym lepiej poznać postacie, albo zrobić serial zamiast filmu Tytuł polski oddaje najlepiej jaka to jest produkcja - chaotyczna ale też nie bawiłem się źle. Ocena: 6/10. - Snack Shack (2024)
Dwójka nastolatków wygrywa w wakacje przetarg na prowadzenie basenowego bufetu z przekąskami. Jest to udana komedia obyczajowa przypominająca filmy z lat 90 o dzieciakach, ich pierwszych miłościach, pocałunkach, przyjaźniach, beztroskich wakacjach, którą się tak dobrze ogląda dzięki całej obsadzie na czele z Gabrielem LaBellem i Conorem Sherry w rolach przyjaciół - Aj i Moose'a. Ale nie tylko oni, bo też aktorkę grająca dziewczynę przez którą dojdzie do konfliktu między kumplami warto wyróżnić, czyli Mikę Abdalla, czy Nicka Robinsona w roli Shane'a, który wnosił sporo ciepła do filmu, był jak dobra dusza dla dwójki głównych bohaterów.
Polecam wszystkim do obejrzenia, bo nie spodziewałem się tak dobrej i mądrej komedii obyczajowej w stylu lat 90. Ale nie powiem jaki jeden film przypomina mi ta produkcja przez jeden wątek, który mnie totalnie zaskoczył. Nie powiem tytułu pewnego znanego filmu, bo wtedy domyślicie się co takiego wydarzyło się w Budce z przekąskami. Całkowicie mnie to zaskoczyło co nastąpiło i to zdarzenie było też po to, żeby pokazać przyjaźń między Aj i Moosem. Ocena: 7/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1153 : Czerwca 15, 2025, 23:51:45 » |
|
- Minghun (2024) Jurek wraz ze swoim teściem Benem, który ma chińskie korzenie konfrontują się ze stratą bliskiej osoby i decydują odprawić chiński rytuał minghun, zaślubin po śmierci. Ostatnia rodzina to dobry film Jana P Matuszyńskiego, ale wyżej stawiam Żeby nie było śladów o sprawie Grzegorza Przemyka, a Minghun tylko potwierdził, że Jan P. Matuszyński to obecnie najlepszy polski młody reżyser, którego każdą produkcje warto obejrzeć. W seriale też umie, przecież Król to bł jeden z ciekawszych polskich seriali, a po seansie Minghun muszę sprawdzić serial Przesmyk, thriller polityczny, a takich produkcji w Polsce się nie kręci. Podoba mi się u tego reżysera, że co film to zupełnie inna gatunkowo produkcja, Żeby nie było śladów to była duża produkcja, połączenie kina politycznego z historycznym i thrillerem, a Minghun to minimalistyczny dramat o przepracowywaniu żałoby. Uważam Jana P Matuszyńskiego za polskiego Davida Finchera, bo jego każdy film i serial jest dopracowany w szczegółach i podobnie jest z tym filmem, który imponuje stroną wizualną i zdjęciami, to jak reżyser ze zdjeciowcem operuje kompozycją kadrów i kolorami. Równe dobra jest muzyka. Film udanie miesza gatunki, to przede wszystkim dramat, ale mamy tez elementy komediowe jak szukanie kandydata na męża dla zmarłej córki w kostnicy i sceny jak z horroru, np moment z paleniem zwłok i urną, trzyma w napięciu jak najlepszy dreszczowiec. Oprócz realizacji warto docenić aktorstwo z Marcinem Dorocińskim w głównej roli. Można powiedzieć że ma przez cały film jedną minę ale to tylko pozory, widać w oczach i na jego twarzy emocje, które nim targają.Jest to jedna z lepszych ról tego popularnego aktora, równie dobry jest Daxing Zhang w roli teścia/dziadka i Ewelina Starejka w roli sąsiadki Jurka. Polecam wszystkim, nie tylko fanom reżysera i Dorocińskiego, bo to jeden z ciekawszych polskich filmów w ostatnich latach. A jak na tematykę, czyli śmierć bliskiej osoby to nie tak depresyjna produkcją jak potrafią polskie filmy być, jak napisałem wcześniej są też elementy humoru, choć bez przesady, bo to dramat, ale dzięki lżejszym momentom seans minął dość szybko, nie czułem się po filmie tak przytłoczony jak np po filmach Smarzowskiego. Ocena: 7.5/10. - Paddington in Peru (2024) Tak, Paddington 2 to arcydzieło, słusznie wymieniany wśród najlepszych filmów, obok np Ojca Chrzestnego 1 i 2, Toy Story 3, Obywatela Kane'a, więc przyznaję, że miałem małe obawy czy kolejna część przygód misia Paddingtona i rodziny Brownów dorówna dwójce. Obawy miałem bo reżysera 1 i 2 Paula Kinga zastąpił debiutujący Douglas Wilson, a Sally Hawkins zastąpiła Emily Mortimer w roli pani Brown. Ale szczerze to nawet nie zauważyłem tej podmiany aktorki, bo pani Brown nie jest najważniejsza, jak już to cała rodzina Brownów odgrywa rolę jako całość, a nie osobno, to już gdyby Hugh Bonneville zastąpiono to bym prędzej zauważył. Pattington w Peru to produkcja, która inspiruje się kinem w stylu Mumii z Fraserem, Indiany Jonesa, ale też można znaleźć dalekie echa takich filmów jak Afrykańska królowa i slapsticku czerpiącego z Bustera Keatona, a nawet można znaleźć nawiązania do Aguirre - gniew boży. Powiedzieć o Paddingtonie w Peru, że to film niewinny, uroczy i bezpretensjonalny to nic nie powiedzieć. W dwójce kradli show Grant i Gleeson a w trójce szaleją Antonio Banderas i Olivia Colman i nie wypadają gorzej od Hugh Granta. Może to nie jest poziom genialnej dwójki, ale dobra rozrywka dla całej rodziny. I uważam też że to jedna z najlepszych trylogii filmowych jakie widziałem w kinie. Są dwie sceny, jedna w trakcie napisów i druga po napisach końcowych, które są równie dobre co sceny po napisach w dwójce i w obu scenach pojawia się bohater,który musiał wrócić choćby tylko na chwilę:) Ocena: 7/10. - Ash (2025) Flyin Lotus to producent muzyczny, który kilka lat temu zapragnął zostać reżyserem i zasłynął jednym z najbardziej obrzydliwych filmów Kuso, którego nie widziałem, ale po obejrzeniu drugiego filmu Lotusa chyba się skuszę. Ash to nie jest oryginalny pomysł, to mieszanka Aliena, Thing i Event Horizon Andersona (uwielbiam ten film), więc fabularnie to nic odkrywczego, ale Lotus potrafi w obrazki. Niektóre sekwencje są piękne, zdjęcia zachwycają. No i świetna muzyka Lotusa też buduje KLIMAT, więc nie nudziłem się mimo sztampowej fabuły. Polubiłem główną bohaterkę graną przez piękna Eizę Gonzalez, więc z zainteresowaniem obejrzałem do końca. Ważna rolę gra też Aaron Paul i powiem tak, że nie widziałem w jego roli Jessie Pinkmana z Breaking Bad, ale też to nie jest rola, która zapisze się w jego filmografii, raczej o tym występie nie będziemy pamiętać. Ocena: 6/10. - Deep Cover (2025) Kat to początkująca komiczka, która prowadzi zajęcia z improwizacji i zaczyna się zastanawiać, czy nie przegapiła swojej szansy na sukces. Wszystko zmienia się, gdy pracujący pod przykrywką policjant oferuje jej rolę życia. Kat, wraz z dwójką swoich uczniów ? Marlonem, słabym aktorem któremu kariery nie udało się zrobić i Hughiem, zwolnionym z pracy w biurze muszą przeniknąć do londyńskiego świata przestępczego, udając groźnych kryminalistów. Szybko sytuacja wymyka im się spod kontroli. Jest to komedia kryminalna, którą ciągną na swoich barkach Dallas-Howard, Nich Mohammed znany najlepiej z Teda Lasso, oraz Orlando Bloom. I jeśli warto obejrzeć to dla roli Legolasa, który nieźle odnalazł się w roli słabego aktora, któremu wydaje się że jest Alem Pacino i Danielem Day Lewisem w jednym. Drugi plan też jest interesujący, bo pojawia się Ian McShane, Paddy Considine i Sean Bean. McShane gra McShane'a. A co do Beana to bawi się swoim wizerunkiem filmowym. Oczywiście ginie i niby nic zaskakującego, ale po śmierci widzimy jak krojone jest jego ciało piłą mechaniczna, chowane części ciała do worków, które przewożone są rowerem, a następnie pies dobiera się do worka z częściami ciała i ostatecznie pokazane jest jak jego ręce i nogi wrzucane są do grobu. Bean wchodzi na wyższy poziom uśmiercania swoich bohaterów. Za obsadę i kilka zabawnych scen, szczególnie z Bloomem postawię 6/10.- Another Simple Favor (2025) Kilka lat temu powstała Simlpe Favor, udana mieszanka komedii i kryminału z Anną Kendrick i Blake Lively w rolach kobiet całkowicie się od siebie różniących, nieco zahukanej Stephanie i pewnej siebie Emily. Może to nie było arcydzieło, tylko przyzwoita produkcja, ale Kendrick i Lively stworzyły tak ciekawy duet kobiet, które bardziej nie mogły się różnić, a mimo tego zaprzyjaźniły się, że mimo tego, że z ochotą obejrzałem Kolejną zwyczajną przysługę. Podobnie jak jedynka jest to produkcja przypominająca klasyczne kryminały tylko z wieloma absurdalnymi zwrotami akcji rodem z telenowel, ale tak mi się podobają aktorki w głównych rolach, że wybaczam tej produkcji wiele. Anna i Blake w ogóle się nie starzeją, a Blake Lively znowu zachwyca urodą i kostiumami (te kapelusze). Emily to jedna z lepszych ról w karierze Lively, idealnie pasuje do tej postaci. Tak ją lubię w tej roli, że wiele temu filmowi wybaczam. Ocena: 6/10.- Snow White (2025) Może przez to ile się nasłuchałem jakim gównem jest Królewna Śnieżka to nie rozczarowałem się, ale to nie znaczy że to jest dobry film, to jest slaby film, tylko że do złych filmów to bardzo daleko. Piosenki są całkiem ok, Rachel Zegler (pomijam to jakie Disney miał z nią problemy w czasie promocji filmu, ciągle musieli gasić pożary, choćby taki że Gadot jest Izraelką, więc wspiera Izrael a Zegler wspiera Palestynę, ale też inne jak ataki w stronę fanów oryginalnej animacji, ale jakie to ataki aktorki dokładnie były to nie wiem choć pewnie chodziło o unowocześnienie bajki) potrafi śpiewać więc się mogła wykazać talentem wokalnym. Gadot wizualnie pasuje do czarownicy, a jaką aktorką jest słabą to wiadomo, jak zagra, ale trzeba przyznać, że nie śpiewa jakoś tragicznie źle. Oczywście odstaje od Zegler i innych ale słyszałem gorzej śpiewające aktorki. Ale to ciekawy przypadek ponownej ekranizacji tej bajki gdzie w roli złej czarownicy obsadzają producenci piękność, tak było przecież z Charlize Theron w roli zlego charakteru w Królewnie Śnieżce i Łowcy, gdzie Śnieżkę grała Kristen Stewart. No i byl dysonans poznawczy, bo kto mógłby uznać, nawet lustereczko że Stewart jest piękniejsza od Theron. W Snow White producenci nie poszli aż tak grubo bo Rachel Zegler to ładna dziewczyna i w odpowiedniej charakteryzacji przypomina animowaną Śnieżkę, więc gdy zła królowa pyta lustro kto jest najpiękniejszy na świecie, to nie budzi takiego oburzenia co w przypadku porównania urody Stewart i Theron. No, można mieć małe zastrzeżenia bo Gal Gadot to jednak piękna kobieta i twórcy tak z tego wybrnęli, że lustro mówi, że Śnieżka ma piękne wnętrze, piękną duszę i dlatego jest ładniejsza od Gatoki. Ok, niech będzie, można to jakoś kupić. A co do krasnali to już wszystko o nich powiedziano, wypadły słabo. Podsumowując całość to nie jest aż tak zły film jak się mówi, tylko nudny. Ocena: 4/10.- The Alto Knights (2025) Barry Levinson wrócił po kilku latach nieobecności i postanowił nakręcić klasyczny film o mafii wg scenariusza Nicholasa Pileggiego, autora skryptów do genialnych filmów Scorsese, czyli Kasyno i Chłopców z ferajny, a w roli głównej obsadził ulubionego aktora Scorsese, który ostatnio bardziej jest znany z wyzywania Trumpa, bluzganiu na uroczystościach, rzucania fuckami za co zbiera oklaski (tak na marginesie, można Trumpa nie lubić ale De Niro przekracza jakiekolwiek granice i jest w tym żenujący). De Niro gra dwie role, ale nie braci bliźniaków, tylko Franka Costello i Vito Genovese, którzy kiedyś byli przyjaciółmi, ale z czasem ich relacja stała się bardziej skomplikowana. Nie wiem po jakie licho De Niro gra dwie role, bo to że wciąż jest dobrym aktorem, tylko że ani jako Frank ani jako Vito nie wypada za dobrze, jedzie na autopilocie, w jednej roli jest bardziej spokojny, a w drugiej większy furiat i tyle. Nie wiem czy to nowy scenariusz Pileggiego, czy może stary, ale jakbym miał obstawiać to był scenariusz który dawno temu napisał, ale Scorsese go odrzucił, tak był słaby, bo film ogląda się jak parodię kina mafijnego. Dostajemy tutaj wszystkie klisze kina gangsterskiego, jest nudno. W filmie nie ma w ogóle energii i życia, to już lepiej powtórzyć Irlandczyka Scorsese, gdzie De Niro świetnie zagrał. Ocena: 3/10. - Mickey 17 (2025) Nowy film Joon ho Bonga to produkcja bliższa takim filmom koreańskiego reżysera jak Okja i Snowpiercer, a nie Parasite. Jeśli podobały Wam się te dwa filmy to powinniście być zadowoleni z tej satyry na kapitalizm połączonej z rozbuchanym SF. Jak to bywa z Bongiem reżyser miesza różne gatunki, mamy melodramat, horror, komedię, groteskę, i jak to u niego niektóre elementy lepiej działają, inne gorzej. Ale lubię takie nie do końca udane hybrydy gatunkowe, a warto obejrzeć choćby dla roli, a raczej ról Roberta Pattinsona, który kolejny raz pokazuje, że jest jednym z ciekawszych współczesnych aktorów. A jeśli jeszcze ktokolwiek go kojarzy ze Zmierzchem, to chyba jest do niego negatywnie nastawiony, bo już dawno pokazał jaki z niego dobry aktor, a tutaj też mógł się sprawdzić w komediowych momentach, a w komediach mało gra i wypadł doskonale. Ale mam problem z Markiem Ruffalo, który gra postać wzorowaną na Musku i Trumpie. W Biednych Istotach szarżowanie Ruffalo idealnie wpasowało się w klimat Lantimosa, a w Mickey 17 mam wrażenie, że chyba jednak trochę aktor przeszarżował. No i przez cały film miałem myśl, co by z tą historią zrobił Terry Gilliam znany z Brazil i 12 małp, uważam że bardziej by poszalał od Bonga, a jak by wyszło, bo mogłaby wyjść padaka albo arcydzieło ,to się nie dowiemy. A w przypadku Bonga wyszedł film taki trochę jednak zbyt bezpieczny, jakby się trochę Bong kontrolował albo hollywodzcy producenci nie pozwolili mu za bardzo poszaleć. Ocena: 6/10.
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Czerwca 16, 2025, 23:40:14 wysłane przez michax77 »
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1154 : Czerwca 23, 2025, 00:11:03 » |
|
- Le Comte de Monte-Cristo (2024)
Hrabia Monte Christo to moja ulubiona powieść Dumasa. Film trwa prawie 3 godziny, ale w ogóle nie czuć długości seansu. Twórcy oczywiście sporo wątków wycięli w całości, np wątek rzymski, a te co zostały to uprościli i skrócili np wątkowi więziennemu poświęcono za mało czasu, chciałbym dłużej obserwować losy odizolowania Dantego i jego przyjaźni z księdzem. Teraz powinienem napisać, że najlepiej do adaptacji tej książki nadaje się serial tylko, że powstały seriale i nawet też w 2024 roku, gdzie główną role gra Sam Claflin. No i podobno jeszcze więcej pozmieniano i usunięto co w adaptacji napisanej przez scenarzystów tego filmu, a zabawne bo tych samych scenarzystów maja dwa filmy z Evą Green o Muszkieterach co niedawno wyszły. I jeśli tak porównywać te adaptacje Dumasa to Hrabia Monte Christo wygrywa na tym polu.
Są nowe postacie, których nie było w książce i pozmieniano relacje między bohaterami, w porównaniu z oryginałem, ale mimo tylu zmian jest zachowany duch książki, czyli dostałem produkcja o sprawiedliwości, a może o zemście, bo tytułowy bohater to nie jest jednoznaczna postać. Pierre Niney świetnie odgrywa tą niejednoznaczność Dantesa, w ogóle cała obsada się spisuje bardzo dobrze. Nie szczędzili Francuzi pieniędzy na film, który jest zrobiony z rozmachem, sporo pięknych kadrów, a scenografia i kostiumy robią wrażenie, znakomita muzyka doskonale współgra z akcją.
Jest trochę za dużo skrótów, uproszczeń i przeskoków w czasie, ale rozumiem czemu tak wiele wycięto, bo musieli skondensować grubą powieść do 3 godzin. Te wszystkie radykalne kroki w ekranizacji, co zostawiamy, co zmieniamy, a co kasujemy służyło zachowaniu rytmu i precyzyjności struktury i to się udało. Choć przez to czasami można odnieść wrażenie, że historia czasami pędzi za szybko, szczególnie w pierwszej godzinie, ale jednocześnie film nie traci też tempa i nawet nie zauważyłem kiedy minęły 3 godziny. Ale też przez takie a nie inne decyzje twórców to trochę traci reszta bohaterów np Andre i Hayde (ostatecznie to jak zmieniono relacje Hayde z Dantesem podoba mi się i to jak finalnie kończy się jej wątek, a w książce jej losy były zupełnie inne), którzy pomagają Hrabiemu. Chciałbym się więcej dowiedzieć o nich, ale widać że twórców bardziej interesował plan Hrabiego niż wszystko inne np rozwój pozostałych bohaterów , tak samo prawie w ogóle nie jest rozwinięta postać miłości Hrabiego, raczej stanowi ona element, który doprowadza do zemsty.
Nie mam problemu z tym ile wycięli i zmienili, bo mam demokratyczne podejście do adaptacji książek, a Dumas to dla mnie taki francuski odpowiednik Sienkiewicza, który nie napisał słabej książki, mieszał historie z fikcją z przygodą. No i tak samo jak w przypadku autora Potopu podobają mi się wszystkie powieści Dumasa, nie tylko Hrabia Monte Christo, Królowa Margot i cała seria o Muszkieterach, ale też te mniej znane, np cykl Pamiętniki lekarza o Marii Antoninie. A czy lepszy to film od Hrabiego z Caviezelem to nie wiem, bo dawno widziałem. Choćby za scenę trollingu gości przy kolacji, czy rozmowę po procesie sądowym na schodach między Hrabią a kapitanem statku u którego Monte Christo służył na początku filmu postawię 8/10.
- Sonic the Hedgehog 3 (2024)
Poprzednie części Sonica podobały mi się, choć nie aż tak jak większości widzów, ale trzecia część to jedna z najlepszych komedii i jeden z najlepszych rozrywkowych filmów jakie ostatnio obejrzałem. Sceny akcji i rozwałki trzymają poziom, a finałowa rozpierducha jest odpowiednio epicka, czułem się na na finale prawie jak na Avengers End Game, albo jakbym oglądał Dragon Balla. Główna ekipa budzi sympatię, więc kibicuje się bohaterom, choć to animki. Osobne słowa uznania należą się dla Jima Carreya, który przeszedł na emeryturę, ale nie dotyczy to Doktora Robotnika, bo co nowy Sonic kręcą to powraca. W poprzednich filmach był świetny, ale to co Carrey wyprawia w trójce to jest poziom najlepszych komediowych występów aktora, porównywalny z rolami m in w Masce oraz Głupim i głupszym. Facet gra tak jakby to miał być jego ostatni występ, Carrey to komediowe tornado, a na dodatek gra dwie role i nie wiem, w której roli był lepszy, czy jako Doktor Robotnik czy w roli dziadka. A sekwencja tańca dwóch Carreyów to złoto (przypomniał mi się pamiętny taniec Carreya z zapomnianego filmu z lat 80, albo to było z SNL, kultowa scena). Ale nie tylko momenty w których gra ciałem są genialne, bo też Jim ma sporo świetnych dialogów, które idealnie komediowo sprzedaje. Powtórzę by to wybrzmiało należycie, Carrey zagrał jedną a raczej dwie najlepsze role w karierze w tym filmie.
Za samą podwójną dawkę Carreya postawię, 8/10 bo dawno się tak dobrze nie bawiłem co na trzeciej części przygód Sonica. Nie wyobrażam sobie kolejnych filmów z tej serii bez Carreya, ale też nie wyobrażam sobie by aktor zagrał jeszcze lepiej, więc może najlepiej byłoby gdyby to był ostatni występ Carreya w Sonicu, zwłaszcza że ma ładną ostatnią scenę. Czym dalej od seansu, to jeszcze milej seans wspominam, a przecież od razu po seansie bardzo wysoko oceniłem, a na tą chwilę uważam Sonica 3 za najlepszą komedię jaką widziałem w ostatnich miesiącach. A piszę to jako osoba, która nie kojarzyła Sonica przed obejrzeniem tej trylogii. Nie poznałem po głosie Keanu Reevesa, co jest dziwne, bo ma charakterystyczny głos.
- Kleks i wynalazek Filipa Golarza (2024)
Nie jest to dobry film, ale nawet dało się go oglądać, bo coś się działo. Plusem jest to, że Kleksa jest więcej niż w Akademii i próbuje coś robić, tylko że tak jak w poprzednim filmie Ambroży to dupa wołowa przez co Tomasz Kot, który wydawał się być idealnym kandydatem do tej roli wypada nijako i słabo. Kleksowi brakuje inteligencji, przebiegłości, inicjatywy i jakiejkolwiek mądrości i można się zastanawiać kto mu dał tytuł profesora i za co dokładnie? Kleks jest tak naiwny, że irytuje, co jest winą scenarzystów, bo taką napisali postać i dlatego Kot nie ma okazji by pokazać się z dobrej strony.
Ale wszyscy aktorzy, też takie nazwiska jak Janusz Chabior, Sebastian Stankiewicz, wypadają słabo, a to też dobrzy aktorzy. Najlepiej wypada Monika Brodka w epizodzie i Kasia Figura z dwoma innymi aktorkami, których nie poznałem w rolach trzech starych narzekających wiedźm (jest nawiązanie do Pociągu w Hollywood), a przepraszam poznałem Małgorzatę Ostrowska, czyli księżniczkę Abę. A co do młodzieży to dzieciaki są drewniani tak jak byli w Akademii, nie jest lepiej.
Doceniam niektóre pomysły jak nawiązanie do W głowie się nie mieści czy TRON-a, doceniam kostiumy niektórych postaci np czarnoskóra aktorka ucharakteryzowana na postać z dużymi szponami, której wygląd bardziej pasuje do Hellraiser. Ale nie mam pojęcia co to był za zły charakter z baśni. Podoba mi się też okrucieństwo, nie jest pokazywane wprost, bo to film dla dzieci, ale dużo mamy palonych żywcem ciał. Będzie też część trzecia Dziedzictwo Kleksa i nie obiecuję sobie nic po tym filmie, bo po dwóch filmach widać jaki pomysł na franczyzę ma Maciej Kawulski i nie do końca mi odpowiada ten pomysł, choć doceniam unowocześnienie tej historii, a z lepszym reżyserem mogłoby wyjść coś dobrego.
Wymowa filmu jest dość ciekawa, bo morał jest tak, że nowoczesne technologie są złe, film jest skrajnie technofobiczny, a jak pamiętam z filmów z Fronczewskim, kto pan Kleks miał raczej taki stosunek, że technologia nie jest zła ani dobra, wszystko zależy od tego jak się ją użyje. No i wcześniej jakoś Kleksowi nie przeszkadzało że Grochowska korzysta z internetu by znaleźć Filipa więc nie do końca ma sens ta lekcja płynąca z seansu filmu.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000

Miejsce pobytu: Discovery One  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1155 : Czerwca 29, 2025, 21:44:46 » |
|
F1 (2025)Dobry film wyścigowy, który nie dowiózł w końcówce. W dużym skrócie to jest Top Gun Maverick tylko zamiast odrzutowców są bolidy Formuły 1  Mamy starego wyjadacza, który musi współpracować z młodym gniewnym, plus wątek romansowy no i oczywiście genialnie nakręcone sceny wyścigów. I początek jest naprawdę świetny, historia fajnie wchodzi i kupujemy to, że stary dziad (chociaż Pitt wygląda coraz młodziej!) dostaje drugą szansę. Pierwsze wyścigi są też fajnie pokazane. Co mnie zaskoczyło, że dużo w tym filmie takiej zakulisowej strategii i nieczystych zagrań... no ale w sumie to ma sens, bo cieżko by było uwierzyć, że nasi bohaterowie nagle mogą konkurować z najlepszymi. Już czytałem opinie, że to kompletne bzdury są ale też kto inny napisał, że niektóre z tych "trików" naprawdę miały kiedyś miejsce i scenarzyści po prostu upchnęli je wszystkie w jeden film  Ja z tym nie miałem problemu, dla mnie to był plus. Gorzej jest według mnie z tym wątkiem Stary vs. Młody. W pewnym momencie był już rozwleczony... ale też na koniec miałem dziwne poczucie, że zabrakło w nim jeszcze z jednej sceny. Wątek romansu jest OK. Tak do połowy ten film jest świetny, ale w pewnym momencie zaczął mnie torchę męczyć. Głównie przez ten rozwleczony wątek, plus sceny wyścigów zaczęły wyglądać powtarzalnie. Na wyższą ocenę musi wpłynąć warstwa wizualna, która jest perfekcyjna. Naprawdę widać w tym filmie, że twórcy mieli pełen dostęp do wszystkiego. Prawdziwe bolidy, prawdziwe tory i prawdziwi kierowcy. Nie jestem fanem F1, ale nawet ja wiem jak wyglada Lewis Hamilton  Fani F1 wyłapią tu mnóstwo różnych cameo 7/10
|
|
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1156 : Sierpnia 18, 2025, 20:45:08 » |
|
- The Killer (2024)
To nie jest amerykańska wersja klasyka Juliusza Machulskiego, ale remake innego klasyka w reżyserii Johna Woo o takim samym tytule i muszę przyznać że zaskakująco udana. Oczywiście nie umywa się do oryginalnego filmu, choć z filmów Woo najwyżej cenię sobie Dzieci triady (ten ze słynną rozpierducha w szpitalu), i Kulę w łeb (połączenie kina akcji z filmem wojennym, najbardziej ciężki film z dzieł Woo), a z amerykańskich jego dzieł to oczywiście Bez twarzy (choć Nieuchwytny cel i Tajna bron też są spoko), a w amerykańskiej wersji zostało coś z klimatu filmów Johna Woo co może być zasługą tego, że reżyserem remaku filmu Johna Woo jest John Woo (imię i nazwisko to nie przypadek). Scenariusz napisał co może zaskoczyć Brian Hengeland znany z np Tajemnic LA, Payback, Man of fire czy Mystic River, który fabułę przeniósł do Paryża, a kilera zamienił w kilerkę.
Ale nie powiem czy coś więcej zmienił, czy wszystko inne pozostało bez zmian, bo dawno widziałem oryginał, ale oglądałem z zainteresowaniem nowego Killera. Kupiłem Nathalie Emmanuel w tytułowej roli, jako Zee i Omara Sy w roli gliniarza Seya. Sporo scen aktorzy wykonują sami, widać że Emmanuel trenowała do filmu. Między tą dwójką jest fajna chemia, po prostu lubi się tych bohaterów, tak samo jak dziewczynę, którą kilerka chroni graną przez Dianę Silvers. I z nią też Zee ma spoko chemię co widać i czuć już w pierwszej scenie, gdy spotyka ja w barze, a Jenn śpiewa. Jest klimat w tej scenie. Akcji za wiele nie ma, ale jak jest to nawet dostarcza. Może to nie jest poziom najlepszych scen akcji, mordobić i strzelanin z filmów Woo, ale to pierwszy film Woo od bardzo dawna, w którym widać rękę reżysera (i nie tylko dlatego że wróciły gołębie), sceny akcji są odpowiednio operowe. Świetnie klimat buduje też muzyka która brzmi trochę jak soundtracki Ennio Morricone ze spaghetti westernów, jest miejscami operowa, ale też jest w niej jakaś taka lekkość, przez co bije z filmu bezinteresowna zabawa. Do najlepszych filmów daleko ale zaskakująco przyzwoicie się bawiłem. Ocena: 6/10.
- Den of Thieves 2: Pantera (2025)
Pięć lat temu (to już tyle lat minęło?) Gerard Butler zagrał w jednym z lepszych akcyjniaków inspirowanych Gorączką Michaela Manna. Oczywiście film nie dorównywał arcydziełu z De Niro i Pacino, ale to było dobre męskie kino ze świetnymi scenami akcji. A kontynuacja to jest zupełnie inna produkcja, bardziej przypominająca takie europejskie produkcje jak serial Gomorra i to nie tylko dlatego, że na drugim planie mamy Salvatore Esposito znanego z tego serialu. Doceniam to, że twórcy poszli w inny klimat, choć nie zdziwię się, jeśli niektórym widzom nie spodoba się to, że za wiele akcji nie ma. Dopiero po godzinie mamy pierwsza scenę akcji, więc niektórzy mogą się nudzić. Nick budzi większą sympatię niż w części pierwszej gdzie był bucem okropnym. Jest to słabsza część od jedynki, ale doceniam pójście w inny klimat i dlatego postawię 6/10.
- The Old Guard 2 (2025)
Kilka lat temu był taki film jak The Old Guard, który jak większość akcyjniaków Nietflixa przeszedł niezauważony, było o nim głośno, bo Charlize Theron zaszczyciła produkcję Netflixa swoją rolą, a teraz doczekaliśmy się kontynuacji. Problem jest taki, że nic nie pamiętam z jedynki. Dwójka to film, który przeleżał kilka lat na półce, sama Theron się dziwiła że tak długo czekał na premierę, a po seansie wcale się nie dziwię takiej decyzji, bo to jest okrutnie nudna produkcja. Początek, czyli długa scena akcji wypada całkiem fajnie ale potem przez 70 minut nie ma żadnej sceny akcji, tylko bohaterowie gadają, filozofują, więc tak mnie zmęczył, że jak w końcówce dostałem scenę akcji to miałem to gdzieś. Pójawia się tez Uma Thurman, ale jest jej tak mało że nie wiem co powiedzieć, poza tym, że nawiązali do Kill BIlla. Finał zapowiada kolejną część, ale szczerze to nie wiem czy obejrzę, nawet dla Theron. Jest to tak słaba produkcja, że nawet twórcom udało się pozbawić charyzmę Theron, co jest grzechem niewybaczalnym. Ocena: 2/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1157 : Września 21, 2025, 00:43:42 » |
|
The Pickup (2025)
Jest to hołd dla komediowego kina akcji, buddy movie z lat 80 czy 90. Może zacznę od plusa, czyli sceny pościgów są nieźle zainscenizowane, ale nie kupiła mnie dwójka głównych bohaterów, więc za bardzo nie kibicowałem im. Nie ma chemii między Eddie Murphym i Peterem Davidsonem. Davidson gra rolę, którą w latach 80/90 w tego typu filmie zagrałby Eddie Murphy, czyli szarżuje, robi dużo szumu wokół siebie, sprowadza kłopoty, a Murphy gra oazę spokoju, stoika. No i rozumiem, bo aktor jest starszy, więc może to by nie pasowało by pan po 60-e szalał na ekranie, więc niech młody się wykaże, tylko że Davidson jest bardzo irytujący w swojej roli. Ale ja nie przepadam za Davidsonem, wiec mogę być niesprawiedliwy w ocenie jego aktorstwa. No i też w ostatniej części Gliniarza z Beverly Hills dał radę Eddie, więc może to nie byłby zły pomysł gdyby jego postać była bardziej żywiołowa. Widać było że Axel F to postać starsza, po przejściach, ale mająca jeszcze coś w sobie z dawnego uroku i szaleństwa. To już lepiej od panów wypadła Keke Palmer, która gra równie ważną rolę. Ocena: 4/10.
A Working Man (2025)
Lubię kino sensacyjne z Jasonem Stathamem i nie przeszkadza mi to, że kręci tego typu filmów dużo, ale Fachowiec to produkcja której nie mogę nikomu polecić. Jeśli oczekujecie fajnych mordobić to nic z tego, jest może jedna lub dwie sceny bójki, które nie robią wrażenia, a strzelaniny też nie są jakoś super zrealizowane. Scenariusz napisał Sylvester Stallone'a na podstawie książki Levon's Trade i jeśli film jest zgodny z powieścią to mamy w tej produkcji echa Rambo, więc nie dziwi kto odpowiada za skrypt. Może to scenariusz, który napisał wieki temu i zakopał go głęboko, bo dokonał samokrytyki własnego scenariusza.
Gorsza od scenariusza jest reżysera Davida Ayera, którego nie uważam za zbyt dobrego reżysera, tylko za niezłego rzemieślnika, który potrafi czasami nakręcić niezłe kino akcji klasy B co pokazał przecież innym filmem ze Stathamem, czyli Pszczelarzem, który jest przyzwoitą produkcją. Może Statham tak się polubił z Sylvestrem na planie serii Niezniszczalni, albo z Ayerem tak mu się układała współpraca na planie Pszczelarza i to go skłoniło do występu w tym filmie. A szkoda bo ostatnio wrócił do współpracy z Guyem Ritchie i naprawdę dobrze wypadł we Wrath of Man i w Grze fortuny. Nie mogę tego powiedzieć o Fachowcu, który obok ostatnich części Niezniszczalnych oraz Meg 1 i 2 uważam za jedną z najgorszych produkcji ze Stathamem, to już wolę i piszę to bez ironii Mechanika 2: Konfrontację. Oceniam na 3/10, ale nawet nie wiem za co tyle punktów. Może za występ Piotra Witkowskiego w roli ruskiego gangusa.
Dirty Angels (2024)
Martin Campbell i Eva Green ponownie łączą siły, tylko że tym razem nie gra dziewczyny Bonda, ale zadziorną marines walczącą z ISIS, którzy porwali córki wysoko postawionych urzędników państwowych. Ewa ma tyle charyzmy, że ciągnie film na swoich barkach, ale film w dół ciągnie reżyser Maski Zorro i Casino Royale. Widać i czuć że jest reżyserem w sędziwym wieku, to nie jest przypadek George Millera czy Martina Scorsese, którzy wciąż potrafią nakręcić film z biglem, energią. Film ogląda się jak tanią produkcję telewizyjną. Choć obrażam współczesne produkcje telewizyjne. Ocena: 4/10.
The Last Breath (2025)
Historia oparta na faktach o próbie uratowania członka załogi uwięzionego setki metrów pod powierzchnia oceanu. Lubię filmy, których akcja dzieje się pod wodą, takie podwodne survivale. Niewiele potrzeba, żeby nastraszyć mnie pokazując sytuacje, gdy człowiek jest w głębinie wodnej sam, w ciemnościach, i znikąd pomocy to działają na mnie takie filmy równie mocno, a nawet bardziej jak opowieści podobnego rodzaju, które dzieją się w kosmosie. Trzymał film w napięciu plus fajna obsada. Może to nic specjalnego ale postawię 7/10.
Fountain of Youth (2025)
Fajnie że czasami Guy Ritchie próbuje czegoś innego niż kino sensacyjne, gangsterskie. No i jak Aladyn, Ministerstwo niebezpiecznych drani, czy nawet Król Artur (wiem to niepopularna opinia) udały się to próba zrobienia kina nowej przygody w stylu Indiany Jonesa, z której to serii kopiuje wiele scen i rozwiązań nie do końca wyszła. Krasinski to sympatyczny aktor więc udało mu się z jego sympatycznością ukryć to że w sumie jego bohater to nie jest za porządny typ, tylko niesympatyczna postać, a w przypadku Natalie Portman to nikt się nie nauczył jeszcze, że jej nie angażuje się do kina rozrywkowego bo kończy się klapą, większość filmów się nie udaje. A skoro nie miałem komu kibicować to film czym dłużej trwał to coraz bardziej mnie znudził. Ale gdybym miał kogoś z obsady pochwalić to Eize Gonzalez. Ocena: 4/10.
The Accountant 2 (2025)
Dosłownie nic nie pamiętam z Księgowego i to chyba nie najlepiej świadczy o jedynce, ale to nie przeszkadza w seansie. A przez to, że nic nie pamiętam to nie wiem jak bardzo Księgowy 2 przypomina klimatem część pierwszą, ale zakładam, że to są podobne filmy, czyli z małą ilością scen akcji i ciężki klimat. Bo taka jest dwójka, ale trzeba przyznać, że jak już są mordobicia to boli od samego patrzenia jak się piorą po pyskach, a strzelaniny są zrealizowane na porządnym poziomie. Bardziej jest to thriller ze scenami akcji niż kino akcji, ale obejrzałem bez bólu dzięki duetowi Affleck - Bernthal. Jon znowu gra tą samą rolę, ale jeszcze nie znudził mi się w rolach macho, ma fajną chemię z Benem. Po obejrzeniu tak na szybko przejrzałem jedynkę i okazało się, że cała obsada z jedynki, nie licząc Anny Kendrick, występuje w dwójce, więc obecność Simmonsa, Bernthala, czy Cynthii Robbinson nie powinna dziwić. Za braterski duet, klimat i kilka nieźle zrealizowanych strzelanin i mordobić postawię 6/10.
The Assessment (2024)
Udana mieszanka dystopijnej wizji przyszłości połączonej z dramatem psychologicznym o ojcostwie i macierzyństwie. Jest to debiut reżyserski Fleur Fortune, znanej z kręcenia teledysków. No i to widać od pierwszych scen. Film wizualnie jest wysmakowany - zdjęcia, montaż, kadrowanie to coś pięknego. Niektóre ujęcia z filmu nadają się na tapetę. Oprócz strony wizualnej warto też docenić aktorstwo Himesha Patela oraz Elizabeth Olsen. Jest to kolejna dobra rola aktorki po występie w serialu Love & Death i w filmie Jego trzy córki, ale to że jest dobrą aktorką to nie nikogo nie dziwi.
Co innego Alicia Vikander w roli kobiety oceniającej małżeństwo grane przez Patela i Olsenkę, czy nadają się na rodziców. Lubię Vikander w roli Tomb Raidera, świetna była w Ex Machinie, ale tak szczerze to ja nie przypominam sobie żadnej jej dobrej roli, oprócz właśnie występu w innym niszowym SF, czyli w Ex Machinie, ale to było wieki temu. Uważam Alicje za przeciętną aktorkę, a pokazała w Ewaluacji, że potrafi zagrać ciekawą rolę. Widocznie idealnie odnajduje się żona Fassbendera w rolach cyborgów, robotów lub dziwnych kobiet. Ocena: 7/10.
The Outrun (2024)
Scenariuszowo to klisze z historii o alkoholizmie, ale ogląda się dla przyrody, krajobrazów, strony wizualnej. No i jak zawsze dla cudownej Saoirse Ronan. Czy ona ma na swoim koncie film (też w czasach gdy była nastolatką) w którym by zeszła poniżej dobrego poziomu? Ja nie przypominam sobie. Dziwne tylko, że jeszcze nikt jej nie obsadził w jakimś fantasy w roli np syreny, elfa, nimfy wodnej, bo ze swoją urodą idealnie do takich ról się nadaje, a akurat żywioły, czyli przyroda, woda w Wygonie jest ważnym elementem, więc jakoś tak mi się skojarzyło. Za jej występ postawię 7/10.
Here (2024) Nie uważam ostatnich filmów Roberta Zemeckisa za aż tak tragiczne jak większość mówi, tylko średnie produkcje (Pinokio, Wiedźmy, Witajcie w Marwen), ale Poza czasem w którym powróciła para z Forresta Gumpa to jest bardzo słaby film i nudny. Problemem nie jest odmładzanie cyfrowe aktorów, które wygląda coraz lepiej tylko koncept/pomysł na film, czyli pokazywanie wszystkiego z jednego miejsca, z nieruchomej kamery, przez co ogląda się jak tani teatr i to niestety taki w ktorym nie ma żadnych emocji, mimo starań Toma Hanksa, Robin Wrigt, Paula Bettanyego i Kelly Reilly. Doceniam próbę eksperymentowania ale całkowicie nie wyszło, a skoro nie ma emocji to wynudziłem się na Poza Czasem jakby trwał 3 godziny, a nie 100 minut. Ocena: 3/10.
Monster Summer (2024)
Melowi Gibsonowi chyba zamarzyło się wystąpić w czymś co można puścić swoim dzieciom albo swoim wnukom i co za paradoks, że jeden z lepszych ostatnich filmów z Gibsonem to produkcja dla całej rodziny. Jest to przyzwoita rozrywka w klimatach Goonies, Archiwum X, Stephena Kinga z dobrymi rolami dzieciaków, szczególnie dzieciak w głównej roli jest świetny, którego znam z Czarnego telefonu, wiec to nie zaskoczenie że Mason Thames potrafił pociągnąć film na swoich barkach (Jak wytresować smoka jeszcze nie widziałem). Gibson gra ważną drugoplanową rolę i jest go dużo. No i jest to dobry występ, chciało mu się grać. Ocena 6/10.
|
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1158 : Września 29, 2025, 23:42:33 » |
|
- Death of a Unicorn (2025)
Szkoda fajnej obsady czyli Jenny Ortegi (pojawia się tak często co Tomasz Schuchardt w polskim kinie ostatnio, którzy gra w każdym filmie i serialu, ale jeszcze nie przejadła mi się), Richarda E. Granta, Willa Poultera, którzy za wiele do grania nie mają. Jeśli bym kogoś wyróżnił z obsady to Anthony Carrigana najlepiej znanego z serialu HBO "Barry" gdzie grał najsympatyczniejszego gangusa Noho Hanka i Paula Rudda.
Szczególnie bym wyróżnił Ant-mana, który pierwszy raz nie kojarzył mi się właśnie z Ant-manem ani nie gral kolejny raz Rudda, jak choćby w nowych Ghostbustersach, tylko zagrał zupełnie nową postać, ojca z problemami, który nie potrafi dogadać się z córką. Szanuję za próbę zagrania czegoś nowego, gościa do którego bardzo długo dociera, co źle robi. Doceniam też pomysł na film, ale film ostatecznie zamienia się w rzeźnię, trochę to taka tania wersja Parku Jurajskiego (choć akurat kiepskie CGI to najmniejszy problem filmu) tylko z jednorożcami zamiast dinozaurów i bardziej krwawa, dużo flaków na ekranie podlana sosem satyry i czarnej komedii. Coś ostatnio nie każdy film studia A24 dowozi, mimo swojej oryginalności w pomysłach a Śmierć jednorożca to jedna z takich produkcji, czyli zmarnowany potencjał na dobrą rozrywkę. Ocena: 5/10.
- The Phoenician Scheme (2025)
Pierwsze parę minut z katastrofą samolotu kupiło mnie i przyznaję, że kilka razy śmiechłem przez cały film, a role del Toro, Threapleton, a na drugim planie Michaela Cery (nie wiem czy to jego debiut u Wesa, a jeśli tak to dziwne, że dopiero teraz się pojawił, bo idealnie pasuje) i Richarda Ayoade zasługują na wyróżnienie, tak samo jak muzyka Desplata, ale czym dłużej film trwał to mnie zaczął trochę męczyć, choć nie jest za długi. Z Wesem Andersonem jest gorzej niż z Timem Burtonem, którego nowe filmy i seriale jak Wednesday jeszcze dostarczają mi czasami niezłej rozrywki, ale z Wesem jest tak że został tylko podziw dla realizacji, a emocji brak, więc byłem coraz bardziej znudzony, a jednocześnie ciężko uznać tą produkcje, że jest słaba, bo strona formalna jest mistrzowska. A trzeba odnotować jeden mały szczegół, zauważyłem małą ewolucję warstwy formalnej, bo jest burzona statyczność ujęć, są zoomy czy jazdy kamerą np w zabawnej scenie z plaskaczem. Więc coś tam Anderson dodał do swojej formy. Jest minimalnie lepiej niż w ostatnich filmach Andersona więc niech będzie naciągane 6/10.
Drop (2025)
Śmierć nadejdzie dziś była fajna, a dwójka jeszcze lepsza, choć wiem, że jestem w mniejszości, bo nie wszystkim podobało się to, że twórcy odeszli daleko od czegoś w stylu Krzyku do produkcji bliższej komedii SF w stylu Powrotu do przyszłości, ale kolejne filmy Christophera Landona uważam za nie najlepsze. No jeszcze Freaky ujdzie, ale z Mamy tu ducha nic nie pamiętam, a to film z 23 roku i oglądałem jak sprawdziłem. No i właśnie zobaczyłem Przyjmij/Odrzuć, który ma ciekawy pomysł, choć oryginalności w scenariuszu za wiele nie ma i fajną dwójkę bohaterów granych przez Meghann Fahy (czy tylko mnie przypominała w niektórych scenach Michelle Pfeiffer?) i Brandon Sklenara (znam go ze spinoffa Yellowstone z Fordem i Mirren), ale film czym dłużej trwał to budził coraz mniejsze moje zainteresowanie, a zwłaszcza dobiła mnie kocówka, więc nie mogę dać więcej niż 4/10.
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Września 30, 2025, 00:02:20 wysłane przez michax77 »
|
Zapisane
|
|
|
|
michax77
  | SPONSOR FORUM |
|
 |
« Odpowiedz #1159 : Października 04, 2025, 01:53:43 » |
|
- Play Dirty (2025)
Nie wszystko w najnowszym dziele Shane'a Blacka działa dobrze, ale jednak bym polecał obejrzeć, mimo kilku uwag. Coś mi się w tym filmie nie do końca zgadzało od początku, jakby próbował Black połączyć wodę z ogniem. Tak jakby za wszelka cenę chciał połączyć swoje poczucie humoru z historią o postaciach, których nie da się lubić, bo tak naprawdę to jest historia o złodziejach i przestępcach, którzy się nie patyczkują. Nie tylko główny bohater, ale wszyscy nie maja problemów z zabijaniem, jeśli ktoś ma zginąć Pakrer i reszta zabijają bez mrugnięcia okiem, a Black dodaje dowcipy do tych scen i w niektórych scenach zabójstw humor działa, a w innych nie działa. Na siłę Black chce żebym polubił Parkera co mu się udaje, choć nie jest to jego zasługa. Parkera polubiłem, ale nie dlatego, że to tak sympatyczna postać, tylko dlatego że lubię Marka Wahlberga, a jest w tym filmie typowym Markiem Wahlbergiem, gra tak jak w większości filmów, a jednocześnie on za nic nie pasuje mi do tej roli. W tej roli idealnie odnalazł by się Mel Gibson.
No i sprawdziłem po seansie i jest to film oparty na serii książek o tym antybohaterze i ta seria doczekała się już kilku adaptacji i jedną z nich był film Godzina zemsty właśnie z Melem Gibsonem (a jak doczytałem to grali go też Lee Marvin w Zbiegu z Alcatraz, którego to filmu remakiem był film z Melem, Robert Redford w Diamentowej gorączce, Martin Lawrence w Sądnym dniu, Duvall w Porachunkach, ale w żadnych z tych filmów nie nazywał się Parker).
Dawno tą dobrą produkcję z Gibsonem widziałem, ale jeśli był tam humor, to wydaje mi się, że nie taki jaki jest w filmach Shane'a Blacka tylko bardzo czarna komedia. I z tego co się dowiedziałem o tej serii książek, są to mroczne powieści, a Palker to jest skur...., którego nie da się lubić, którego otaczają dranie równie groźne co on. No i Black połączył taką historię z klimatem swoich produkcji, więc akcja dzieje się oczywiście w Boże Narodzenie, są dowcipne riposty, a przynajmniej chciałby Black, żeby takie byly bo raz działają, a innym razem nie działają.
Mark za bardzo nie pasuje mi do głównej roli, ale mamy Lakeitha Stanfielda, Rose Salazar, Tony Shalhouba. No i oni dużo lepiej przypasowali mi do swoich ról. Nie przeszkadza mi też CGI w scenach pościgów, które są dość kreatywne. Shane Black miał dość karkołomny pomysł żeby taką historię mroczną z antybohaterem podlać jednak humorem. No i jakoś mu się to udało, ale szwy widać. Wygląda na to, że najnowszy film Blacka, to jest ten, który nikomu się nie podoba, a nawet jego Predator to znajdę kilka osób, którym przypadł do gustu. No i wychodzę ja i mówię, że nieźle się bawiłem na Nieczystej grze, więc mogę być jedyny, który ma coś dobrego o tym filmie do powiedzenia.
Film spotkał by się z dużo lepszym przyjęciem, gdyby Black zrobił produkcje mroczną, odszedł całkowicie od swojego stylu, bo tak to większość widzów nie do końca wie co za film ogląda, czy komedie sensacyjna, czy poważne kino akcji, gdzie przy zabijaniu to nikomu nawet powieka nie drgnie. A że potrafi napisać poważne kino akcji to pokazał scenariuszem do pierwszej Zabójczej broni, w której w ogóle nie było humoru, to była najmroczniejsza część ze wszystkich. Ocena: 6/10.
|
|
|
|
« Ostatnia zmiana: Października 04, 2025, 02:14:56 wysłane przez michax77 »
|
Zapisane
|
|
|
|
|