Strony: 1 ... 40 41 [42] 43 44 ... 55   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 202429 razy)
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #820 : Sierpnia 14, 2021, 18:26:19 »

Coda (2021)

Bardzo dobrą premierę filmową zapodało Apple w tym tygodniu. Coda to w angielskim skrót od Child of Deaf Adults. Nastoletnia Ruby jest jedyną słyszącą osobą w swojej rodzinie. Rodzina zajmuje się rybołówstwem, dziewczyna we wszystkim im pomaga... są wręcz od niej uzależnieni. Ale okazuje się, że Ruby ma też wielki talent do śpiewania i wolałaby iść tą drogą. Cały film to takie "coming of age story" gdzie wszyscy dojrzewają do zmian, które muszą zajść ale element głuchoniemej rodziny dodaje temu oryginalności. Chyba z 70% procent dialogów odbywa się w języku migowym, co jest bardzo fajne. Bardzo przyjemna produkcja, która wygrała w tym roku festiwal Sundance. Szanse Oscarowe, chyba raczej marne... bo film jest zbyt optymistyczny  ;)

8/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #821 : Sierpnia 19, 2021, 00:07:28 »

Space Jam: A New Legacy (2021)

Co za nudne filmopodobne dzieło. Z jedynki mało pamiętam i może nostalgia przeze mnie przemawia, bo pewnie to nie był najlepszy film na świecie, ale pamiętam tyle, że dobrze się bawiłem. A nawet jak po latach fragmenty widziałem w telewizji to mnie nie odstraszały, fajnie się oglądało. A tutaj dla mnie nic nie działa, choć koszykarz tak źle aktorsko nie wypadł, więc to jakiś plus, myślałem że będzie gorszy.  Dosłownie ani raz nie zaśmiałem się, nawet na żartach jak animki trafiają do świata np. Mad Maxa, Matrixa. Jedyne co mi się podobało to ten fragment, gdy gdy LeBron James trafił do świata Bugsa i reszty ekipy.

To jest tak bezczelna reklama biblioteki HBO Max/WB, że w porównaniu z nią Ready Player One Spielberga, który jest chałą, najgorszym filmem Spielberga z tych słabych, nagle zyskał w moich oczach. A też nie wiem dla kogo ten film, bo przecież dzieciaki nie wiedzą co to za postacie z Gry o Tron, Mad Maxa, Matrixa, Mechanicznej Pomarańczy, To, itd. Można powiedzieć, że dla nowych potencjalnych klientów HBO Max, ale poza tym to film dla nikogo. Choć nawet ten element reklamowy nie działa. Po 30 minutach film mnie zaczął coraz bardziej nudzić i zacząłem zwracać uwagę na drugi plan, w którym się pojawia milion postaci z filmów i seriali WB, ale nawet to mnie nie bawiło, skoro widzę milion postaci, które mnie nie obchodzą, nawet jak poznałem kilka z nich, ale nie wszystkich. A bawienie się w odgadnięcie kto się pojawił to ja jestem za stary na to.  Zresztą zauważyłem że widownia jakoś tak dziwnie kibicuje, nieważne kto trafia do  kosza, dobrzy czy źli, to i tak się cieszą.

Animki były spoko do momentu, gdy zmieniły się w bardziej realistyczną wersje, bo wtedy to jakoś tak przerażająco i dziwnie zaczęły wyglądać. Ocena:2/10. Dawno tak niskiej oceny nie postawiłem, a jedynki nie daję tylko za te 20-30 minut klasycznej animacji. Lepiej wrócić do nowych Zwariowanych Melodii, które trzymają poziom.

To jest tak naprawdę film o (złym) algorytmie stworzony przez algorytm:-)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 19, 2021, 00:28:33 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #822 : Sierpnia 20, 2021, 23:27:38 »

Jungle Cruise (2021)

Fajne. Szczególnie dobry jest początek, który jest jeszcze jako tako zakotwiczony w rzeczywistości i ogląda się jak dobra przygodówka w stylu Mumii. Ale im dalej w Amazonkę tym robi się coraz bardziej plastikowo a disnejowski lukier wylewa się wręcz z ekranu. Nie żeby to jakoś bardzo przeszkadzało, momentami wręcz przeciwnie, scenografia i kostiumy są tak ładne (nie wiem czy ten film się nie otrze o Oscary w którejś z tych kategorii), że aż miło popatrzeć. Emily Blunt i The Rock mają dobrą komediową chemię, więc też się ich fajnie ogląda.

Gdyby tylko ten film był odrobinę mroczniejszy i bardziej realistyczny to mogła być z tego najlepsza przygodówka ostatnich lat. Ale i tak jest lepiej niż się spodziewałem. 7/10.


Dla mnie ta kopia kopii różnych filmów jest średnia. Plusem jest urocza Blunt. Tak mi się podobała, że nawet nie przeszkadza mi to, że gra kopię bohaterki granej przez Kathleen Turner w przygodówkach Zemeckisa z Michaelem Douglasem czy Rachel Weisz z Mumii. Rock jest Rockiem jak zawsze ostatnio, ale się sprawdza, a Plemons to odniosłem wrażenie, że robi parodię ról Waltza z z filmów Tarantino. Z bardzo wielu filmów czerpali,  nie tylko z kina nowej przygody, Piratów z Deppem,  ale i z czarno-białych klasyków.

Już na początku uderzyło mnie, w tej scenie gdy Blunt kradnie, gdy ktoś przybija pieczątki i hałas jest, bo Blunt w tym czasie otwiera skrzynie czy coś, czyli zerżnęli jeden z moich ulubionych żartów z Indiany Jones 3, jak w bibliotece robili wielką dziurę w ziemi, a bibliotekarz przybijał pieczątki niby głośniej. A potem scena w filmie Disneya jak z Bustera Keatona, z wiszeniem za oknem.

Mój problem z tym filmem jest taki, że nie potrafiłem wejść w ten świat, nie dlatego że to kopia któraś tam wielu filmów, tylko przez to jak to jest sztuczny świat. Przyzwyczajam się powoli, że zwierzaki CGI a nie prawdziwe, ale ja nie wierzyłem że byli w Amazonii i gdzieś tam jeszcze byli, nawet jak siedzieli na łodzi lub przy ognisku to miałem wrażenie że siedzą na tle blue-screenu, jest to CGI.  Nie podobała mi się też kolorystyka filmu, Bo jak się jeszcze dzieje w dzień i słońce świeci to było ok, ale większość scen dzieje się w nocy, półmroku, przyciemnionych pomieszczeniach, to wtedy obraz był wyblakły i mnie to strasznie wybijało przez cały film.

A oglądałem w 4K i myślałem że to wina ustawień w telewizorze, ale jak zwiększyłem kontrast, jasność i ostrość to obraz wciąż był jakiś taki sztuczny i przyciemniony w tych ciemniejszych scenach. Niby wszystko było widać, po rozjaśnieniu i dodaniu ostrości, a obraz taki jak z tego nowego filmu Snydera z Netflixa, co mnie wybijało.

Sprawdziłem drugą wersję filmu jaką miałem, czyli nie w 4k, zapewne 1080p i ciekawe, że ta wersja na moim starszym telewizorze, bez 4K, gdzie mam podobnie ustawione parametry obrazu jak tata w swoim telewizorze, czyli dużo kontrastu, jasności, kolorów, to obraz był wyraźniejsz , jaśniejszy i ostrzejszy w scenach ciemniejszych.

Nie wiem czy zwalili kompresję 4k, czy po prostu 4k uwypuklił bardziej kolorystykę filmu, która mi bardzo nie przypasowała i spowodowało to, że w 4k obraz wygladał jeszcze gorzej (sztuczniej) jak w wersji 1080p. No i tak mnie to strasznie wybijało, że nie mogłem wejść w film. Ale nie rozumiem dlaczego, bo się nie znam na technikaliach. Pierwszy raz mi się zdarzyło, żeby lepiej mi się oglądało wersje 1080p, jak sprawdziłem poszczególne sceny u siebie na swoim telewizorze, w 1080p,  a nie w wersji 4k, w której efekt sztuczności świata był jeszcze większy  jak w 1080p. A wracając do filmu to postawię 5/10, bo nawet jak próbuję olać wizualną stronę filmu, to jak sztucznie wszystko wygląda w JC to średnio się bawiłem, mimo fajnej obsady.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 20, 2021, 23:47:06 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #823 : Sierpnia 23, 2021, 17:36:20 »

Nie wiem czy zwalili kompresję 4k, czy po prostu 4k uwypuklił bardziej kolorystykę filmu, która mi bardzo nie przypasowała i spowodowało to, że w 4k obraz wygladał jeszcze gorzej (sztuczniej) jak w wersji 1080p.

Nie mam pełnego zaufania do WEBRip'ów czy innych WEB-DL ;) Najpewniejsza będzie zawsze wersja z płyty. Jak się taka pojawi to możesz porównać wtedy. W kinie mi się kolorki podobały... ale też odkąd mam nowy TV to wszystko w kinie wydaje mi się strasznie blade.

Free Guy (2021)

Reynolds nadal na fali. Jak jakoś specjalnie za gościem nie przepadam, bo prawie w każdym filmie jest taki sam, tak nie mam się do czego przyczepić za bardzo w tym filmie. Ten film jest po prostu fajny :) Ryan pajacuje tutaj jak zwykle, ale jego postać jest tak napisana, że nie sposób go nie lubić. I dość szybko wciągamy się w to co się dzieje i coraz bardziej kibicujemy. Trochę się bałem, że to będzie zlepek głupich scenek, wyśmiewających po kolei wszystkie najpopularniejsze gry ale tak na szczęście nie jest. Jest oczywiście dużo śmiechu ale film ma też serducho. Oczywiście wszystkich najbardziej jarają cameo różnych gwiazd czy popkulturowe wstawki...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ogólnie bawiłem się przednio na tym filmie. 8/10
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 23, 2021, 17:53:17 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #824 : Sierpnia 23, 2021, 22:50:39 »

Nie mam pełnego zaufania do WEBRip'ów czy innych WEB-DL ;) Najpewniejsza będzie zawsze wersja z płyty. Jak się taka pojawi to możesz porównać wtedy. W kinie mi się kolorki podobały... ale też odkąd mam nowy TV to wszystko w kinie wydaje mi się strasznie blade.


Znajomy już mi wytłumaczył i w wielkim skrócie, czasami lepiej oglądać wersje w 1080p, a nie w 4k, bo 4K bardzo uwypukla wady strony technicznej filmu, kolorystyki, która mi nie przypasowała i tego jak przez to sztucznie film wygląda. Obraz taki niby ostry, ale blady, przyciemniony, a do tej pory każdy film jaki obejrzałem z webów w 4k to była super jakość, też w scenach ciemnych. A przy ripach w 4K, nawet najlepszych, mogą być różne akcje na telewizorach, nawet najlepszych, z obrazem, np. ciemność jest różna, ta dalsza szara, a ta bliżej zamienia się w duży czarny piksel, który się przemieszcza. A już zacząłem podejrzewać, że coś z telewizorem taty się dzieje, a jednak nie i dobrze wiedzieć.  A w kinie takich akcji z obrazem nie ma,  jak na najlepszych telewizorach z filmami w 4K:)

 Wcześniej taki seans, w który ciężko było mi wejść, to Armia Umarłych Snydera, który oglądałem na Netflixie w 4k, wiec nie weba. To była wina kolorystyki, która mi zupełnie nie przypasowała i trudno było mi w film wejść. Zresztą kumpel, który mi wyjaśnił to oglądał Armie Snydera w 4K, nie z Netflixa i miał to samo co ja z filmem Disneya, czyli myślał, że nowy telewizor mu się psuje, bo jakaś taka dziwna kolorystyka, niektóre sceny są wyblakłe, rozmazane, a to Snyder zdecydował jak brzydko wizualnie film wyglądać.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 23, 2021, 23:00:47 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #825 : Sierpnia 24, 2021, 11:29:53 »

Netflix jest chyba w 4k? Pytam, bo raz u znajomej oglądałem na tej platformie "1922" na podstawie prozy Kinga. I film średnio mi podszedł również dlatego, że był... taki dziwny, jeśli o obraz idzie. Gładki. Sztuczny. Brakowało mi jakiejś ziarnistości obrazu jednak, czułem się, jakbym oglądał materiał Wiadomości, a nie film.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #826 : Sierpnia 24, 2021, 12:02:37 »

Netflix ma różne pakiety i oczywiście ten najdroższy premium jest w 4K. Ale dyskusja o jakości to jest temat rzeka. Koleżanka mogła mieć Netflix w 4K ale mogła też mieć super wypasiony telewizor w którym nie zwróciła uwagi, że ma fabrycznie włączone wszystkie funkcje wygładzania ruchu i z filmu robi się nagle teatr telewizji ;)

Jeszcze warto zwrócić uwagę, że czasami filmy w 4K tak naprawdę są skalowane z wersji 2K.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #827 : Sierpnia 24, 2021, 12:56:50 »

Tak, ten najdroższy jest w 4K, ten pakiet mam. A co do ustawień telewizora gdy wszystko wygląda jak teatr telewizji (albo jak Hobbit 1 Jacksona który leciał w niektórych kinach w tej ileś milionów FPS na sekundę), to na początku tak u rodziców było, póki nie zmieniliśmy rodzicom ustawień na normalny obraz
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 24, 2021, 21:29:46 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #828 : Sierpnia 24, 2021, 13:18:00 »

O to to, szukałem dobrego porównania, Teatr Telewizji :D No i właśnie, beznadziejnie się na to patrzy.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #829 : Sierpnia 24, 2021, 21:43:41 »

p.a. z ciekawości, zmieniła Twoja koleżanka ustawienia w telewizorze, czy cały czas ma obraz jak z teatru telewizji? Może się przyzwyczaiła i tylko tak potrafi teraz oglądać?

Ja nie potrafiłem przez lata, a próbowałem kilka razy tak oglądać. Nie dziwne, że eksperyment z Hobbitem 1 skończył się porażką, drugiej i trzeciej części chyba już tak w kinach nie puszczali.  Teraz mi się przypomniało, że niektórzy widzowie nic nie zmieniają w ustawieniach telewizorów, nawet kontrastu, jasności, koloru, tylko tak jak dostali telewizor i jak było ustawione, to już tak ma być, nawet jak obraz nie pasuje. Pamiętam jak Wołyń kilka lat temu oglądałem z tatą i sceny nocne były za bardzo ciemne, a gdyby nie ja to by nie rozjaśnił obrazu, tylko by tak oglądał, że prawie nic nie było widać w nocy.

A czasami pomaga rozjaśnienie, bo to że film wygląda jak wygląda to nie zawsze wina tego jak został sfilmowany , z jaką paletą barw, itd, tylko wystarczy sobie rozjaśnić obraz. Tata początkowo był przeciwny, bo mówił, że tak film nakręcony, wiec po co regulować w ustawieniach i się zdziwił, gdy nagle dużo więcej było widać. Ja pierwsze co robię, gdy kupuję telewizor to ustawiam sobie obraz tak by oglądało mi się jak najlepiej. No i dźwięk zawsze ustawiam, żeby był równy, a nie że muzyka i dialogi raz głośniej  a raz ciszej, ale na wyrównanym poziomie:)

Sweet Girl (2021)

 Ray Cooper chce wymierzyć sprawiedliwość firmie farmaceutycznej odpowiedzialnej za wycofanie z rynku leku, który mógł uratować życie jego chorej na raka żony. Ray wkracza na ścieżkę zemsty, aby ochronić jedyną bliską osobę, jaka mu została, córkę Rachel. Jason Momoa w kinie zemsty, w którym mści się za śmierć swojej drugiej połówki, czyli film, w którym mógłby zagrać np. JCVD, Seagal, Willis, Neeson, Adkins i wielu innych bohaterów kina akcji. Są bójki,  pościgi. Oglądało się całkiem nieźle, jak zaginiony film z  VHS-a, zwłaszcza że Momoa dobrze wypada w mordobiciach i ma chemię z Isabelą Merded grającą jego 18-letnią córkę. Ale tak gdzieś po 80 minutach następuje zwrot akcji, który mnie rozwalił, to że opadła mi szczęka to mało powiedziane, bo zmienia cały film.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Tak mnie zwrot akcji wybił, że ostatnie 20-30 minut miałem gdzieś co się dzieje.  Choć jak się zastanawiam to można było się tego domyślić twistu, ale dla mnie ten zwrot akcji nie działa. I nie rozumiem po co był? Chcieli zrobić film bardziej artystyczny zamiast proste kino akcji czym jest przez większość seansu. Postawiłbym więcej ale twist tak mi wykoleił Sweet Girl, że oceniam na 4/10. Twórcy zrobili męskie kino akcji/zemsty w stylu Shyamalana, ale zupełnie nie wyszło.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 24, 2021, 21:48:36 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #830 : Sierpnia 24, 2021, 21:48:01 »

Ona już wtedy była przyzwyczajona. Nie miała pojęcia, o czym mówię :D A ja wpierw zwalałem na tamtą produkcję, że taka jakaś tania (telenowele brazylijskie też chyba takie gładkie bywały), ale potem poklikała po innych tytułach i wszędzie to samo było.

A ustawieniami często kręcę, niektóre horrory chociażby są bardzo ciemne i warto rozjaśnić.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #831 : Sierpnia 26, 2021, 23:28:03 »

Snake Eyes: G.I. Joe Origins (2021)

Miałem nie oglądać, bo czytałem jak słaby jest Snake Eyes - spinoff/prequel/reboot poprzednich filmów z serii G.I.  Joe, ale załączyłem wieczorem, bo miałem ochotę na proste kino akcji ze scenami walk. No i dostałem, ale to co miało być najlepsze to jest najgorsze w filmie.  W jednej z głównych ról Andrew Koji znany z serialu Wojownik, więc umie się bić, a na drugim planie np. Iko Uwais z Raidów, ale walki są tak nakręcone, że nie wiem za bardzo co się w nich działo. Reżyser i montażysta spieprzyli film, bo po tym filmie nie powiedziałbym, że aktorzy, którzy tutaj występują są dobrymi fighterami. Podobnie było w MK, w którym wystąpił inny  aktor z Wojownika, który zagrał Sub Zero, a walki też nie były za rewelacyjnie pokazane, choć i tak lepiej jak w Snake Eyes. Coś aktorzy z Warrior mają pecha do filmów z dobrymi scenami walk.  Ocena: 4/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #832 : Sierpnia 28, 2021, 00:44:54 »

Coda (2021)

Bardzo dobrą premierę filmową zapodało Apple w tym tygodniu. Coda to w angielskim skrót od Child of Deaf Adults. Nastoletnia Ruby jest jedyną słyszącą osobą w swojej rodzinie. Rodzina zajmuje się rybołówstwem, dziewczyna we wszystkim im pomaga... są wręcz od niej uzależnieni. Ale okazuje się, że Ruby ma też wielki talent do śpiewania i wolałaby iść tą drogą. Cały film to takie "coming of age story" gdzie wszyscy dojrzewają do zmian, które muszą zajść ale element głuchoniemej rodziny dodaje temu oryginalności. Chyba z 70% procent dialogów odbywa się w języku migowym, co jest bardzo fajne. Bardzo przyjemna produkcja, która wygrała w tym roku festiwal Sundance. Szanse Oscarowe, chyba raczej marne... bo film jest zbyt optymistyczny  ;)

8/10

Coś kojarzyłem, że już widziałem film o takim samym tytule i (po części) o muzyce. Nie chodzi mi o francuski oryginał, którego amerykański film jest remakiem (nie widziałem go), tylko o Coda z 2019 roku, który opowiadał o emerytowanym muzyku, z sir Patrickiem Stewartem w roli głównej. Był to całkiem dobry film. A co do filmu do którego prawa do emisji kupił Apple to super feel good movie. Bardzo dobra obyczajówka, która poprawia humor. Z jednej strony film wzrusza a z drugiej potrafi rozbawić. Jest kilka zabawnych momentów, np. rozmowa rodziców Ruby z jej kolegą po tym co nastolatkowie słyszeli w domu Ruby a nie chcieli. Świetnie zagrany przez Emilię Jones i resztę obsady. Zwłaszcza aktorzy grający rodziców i brata Ruby wypadają bardzo dobrze.

No i doceniam filmy, w których aktorzy pokazują, że mają inne talenty, np. potrafią śpiewać, a tak jest z Emilią Jones (widziałem jakieś filmy i seriale z nią, ale nie kojarzę jej z niczego) i Ferdia Walsh-Peelo. Co do Walsha-Peelo nie jestem zaskoczony, bo grał w roli głównej w innym rewelacyjnym poprawiaczu humoru, czyli Sing Street z 2016 roku, który też jest muzycznym filmem, gdzie aktorzy popisywali się swoimi zdolnościami wokalnymi. Bardzo dobra i ciepła produkcja, którą jeśli miałbym z innym filmem porównać to właśnie z rewelacyjnym Sing Street. Mam na myśli to, że mają te filmy ciepły klimat, są muzycznymi produkcjami i w obu zagrał Walsh-Peelo. A niech będzie nawet 8.5/10. Może za jakiś czas dam więcej, bo dla mnie to jeden z lepszych filmów jakie widziałem w 2021 roku. Mam ochotę na powtórkę, co mi się dawno nie zdarzyło.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2021, 01:05:34 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #833 : Sierpnia 28, 2021, 23:14:22 »

Annette (2021)

To jeden z takich filmów, który dzieli widzów na dwa obozy. Część ocenia że gówno, nawet potrafią wyjść z seansu, a inni, że  arcydzieło. No i ja chciałbym się zachwycić Annette tak jak innym musicalem, czyli Moulin Rouge, który ma u mnie 10/10 albo musicalem von Triera, ale w tym przypadku jestem dosłownie po środku. Doceniam za wiele scen, jak np. dość mocna scena seksu (tzn dla Drivera, bo dla Cottilard to pewnie nie) w czasie, której aktorzy śpiewają, scena początkowa, większość scen z Annette, stand-upy Henry'ego i wiele innych.  Przyznam, że do czasu obejrzenia Annette nie słyszałem o zespole Sparks, którzy napisali scenariusz, piosenki , muzykę, albo inaczej, jeśli słyszałem jakieś ich kawałki, a pewnie tak było, to nie wiedziałem jakiego są zespołu, a muzyka jest świetna od pierwszego kawałka.

Marion Cotillard potrafi śpiewać co wiadomo od czasu nie filmu o Edith Piaf, w którym był lip sync, ale od musicalu Nine i to słychać. Zresztą ma muzyczną karierę, dorabia jako piosenkarka. Jak doczytałem to jedynie w scenach w operze zastąpiła ją głosowo  śpiewaczka operowa, a myślałem, dopóki nie sprawdziłem,  że to przypadek taki jak Emmy Rossum, która ma wykształcenie operowe.  Driver razi sobie różnie śpiewając, raz fałszuje, innym razem dobrze, ale za to aktorsko kolejny raz pokazuje wielką klasę. A pamiętam jak pojawił się w SW i ludzie się z niego śmiali, gdy ściągnął hełm, a okazał się jednym z najlepszych aktorów nie tylko w nowych Star Wars, ale też jednym z ciekawszych odkryć aktorskich ostatnich lat.  Driver gra tak paskudnego typa, że nie da się go polubić, ale jednocześnie tak dobrze gra, że tworzy fascynującą postać. Rola Cotillard jest mniej rozbudowana, ale też daje radę. A gra aktorkę operową, która obsadzana jest tylko w rolach, w których umiera, czyli taki operowy Sean Bean. No i tak sobie myślę,  bo jest wiele scen jak Ann umiera na scenie, że ten występ Marion to po części komentarz do wiadomej sceny śmierci bohaterki granej przez Marion Cotillard w filmie Mroczny rycerz powstaje, którą skrytykowano.

Annette to taki musical jak Nędznicy, czyli śpiewany na żywo w czasie zdjęć i (prawie) wszystkie teksty to śpiew i melorecytacja.   Film mimo długości i teg,o że 99 procent dialogów jest śpiewanych nie zmęczył mnie tak jak Nedznicy, gdzie też śpiewano w czasie produkcji, na żywo. Może dlatego, że Driver różnie śpiewa, ale jednak nie tak słabo jak ci, którzy położyli śpiewanie w Nędznikach z Hugh Jackmanem i Anne Hathaway. Oprócz Drivera i Cottillard dobry jest też  Simon Helberg, znany z Teorii wielkiego podrywu. Ma drugoplanową rolę, ale kilka scen z nim zapamiętałem.

Pomysł z dzieckiem bohaterów podobał mi się w swojej dziwności, ale do momentu narodzin dziecka nie wiedziałem o czym jest Annette,  też dlatego bo dużo wątków wrzuca Leos Carax (nie widziałem żadnego jego wcześniejszego filmu), np. pojawia się wątek wykorzystywania kobiet, ale do niczego konkretnego nie prowadzi. Nie wiedziałem przez długi czas co chce reżyser przekazać tą produkcją, poza tym, że opowiada o problemach w związku dwóch artystów. Dopiero jak pojawiła się Annette, to zrozumiałem, że  to film o wykorzystywaniu dziecka do celów zarobkowych.

Podsumowując to mam mieszane uczucia, bo  z jednej strony świetna muzyka, rewelacyjne aktorstwo, kilka ciekawych realizacyjnie scen, intrygujących pomysłów jak ten z Annette i  niejednoznaczna końcówka, którą oceniam na plus, a z drugiej strony jakoś tak bez emocji oglądało mi się przez większość seansu. No i dlatego postawię 6/10, choć nie jestem zaskoczony, ze wielu widzów Annette zachwyca, a innych odrzuca od pierwszych minut.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #834 : Września 01, 2021, 22:28:03 »

Minamata (2020)

Film oparty na faktach, lata 70-e. W. Eugene Smith to fotoreporter współpracujący z czasopismem "Life" którego sława dawno minęła. Dziennikarz ma problemy z alkoholem, więc coraz mniej osób chce z nim pracować. Ale wszystko się zmienia, gdy pod wpływem japońskiej dziennikarki, zaczyna się interesować miejscowością Minamata, w Japonii, w której mieszkańcy od lat chorują i umierają od jedzenia ryb skażonych rtęcią z fabryki korporacji lekceważącej zasady bezpieczeństwa. Wyjeżdża do Japonii by zbadać sprawę.

Johnny Depp jest świetny w roli fotoreportera, który wszystkich zawodzi, ma depresję i lubi sobie wypić. Jest to jedna z lepszych ról aktora, nie tylko w ostatnim czasie, ale ogólnie to jedna z jego lepszych ról. Ale wytwórnia zrobiła wszystko, żeby filmem się nikt nie zainteresował przez to co się dzieje w życiu Deppa od wielu lat, głównie chodzi o całą tą telenowelę Depp kontra Heard, więc film został zbojkotowany i zakopany, jak każdy nowy film z Deppem (nawet słyszałem, że to jest jego ostatni film i przechodzi na emeryturę filmową, ale nie znalazłem nigdzie potwierdzenia takiej informacji).

Chyba tylko fani aktora mogli słyszeć o tej produkcji, a szkoda, bo oprócz dobrej roli upadłej gwiazdy Hollywood, film jest przejmującą historią o prawdziwym dziennikarstwie, czym powinno być. No i zakończenie jest  niby słodkie, ale przez to co dowiadujemy się z napisów końcowych, jak zakończyła się walka z firmą, bardziej gorzko słodkie.

Ostatnio pojawiło się kilka dobrych filmów z Deppem, w których nie jedzie na autopilocie, nie gra kopie kopii wiadomego pirata, a nawet jak jest ucharakteryzowany, tak jak w tym filmie, to i tak pokazuje, że wciąż jest dobrym aktorem. Akurat jak się obudził aktorsko, bo ostatnio też zaliczył dobrą rolę w The Professor, w roli tytułowego profesora collegu, który jak dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory zmienia podejście do życia. Zaczyna mieć gdzieś wszystkie zakazy, robi i mówi to co mu się podoba, czyli śpi z kim chce, pije ile chce, itd.

Wystąpił też w Czekając na barbarzyńców, w którym zagrał paskudnego typa, po prostu antagonistę. Były to dobre i subtelne role. A nikt o tych filmach nie słyszał, podobnie jak o Minamata i City of Lies, o morderstwie Tupaca. Fajnie było zobaczyć Deppa w dobrej roli i współczesnej, bez tony makijażu na twarzy.

Oprócz Deppa też reszta obsady spisuje się bardzo dobrze, np. Minami w roli Aileen, która ściągnęła upadłego dziennikarza do Japonii, czy Hiroyuki Sanada, który gra przywódcze protestujących mieszkańców. Jest to aktor, którego możecie kojarzyć z ról samurajów, jeśli w Holllywood kręcą filmy z azjatyckimi klimatami to jego ściągają do roli samuraja, a ostatnio grał Scorpiona w Mortal Kombat. W roli drugoplanowej wystąpił Bill Nighy i też jest świetny w roli szefa, który kocha i nienawidzi Smitha. Doskonałe są ich wspólne sceny, w których dziennikarz pozwala sobie na więcej jak inni dziennikarze mogą, a szef go szanuje, mimo jego wad, ale też mu potrafi ostro odpowiedzieć. Ocena:7/10.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=WP3pKTssw_E" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=WP3pKTssw_E</a>
« Ostatnia zmiana: Września 01, 2021, 22:37:10 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #835 : Września 06, 2021, 00:06:19 »

Cinderella (2021)

Milionowa wersja Kopciuszka, tym razem w wersji unowocześnionej, czyli główna bohaterka nie tyle szuka miłości i księcia, co chce zostać bizneswoman i szyć sukienki, a to że jakąś miłość może znajdzie to może być taki dodatek. No i jest to musical, w którym są śpiewane hity, m.in. kawałki Queen,  czyli podobna sytuacja jak w Moulin Rouge.  To że Camila Cabello potrafi śpiewać to wiadomo, ale też całkiem dobrze piosenkarka poradziła sobie aktorsko w tytułowej roli.

Dobry jest też (aktorsko i śpiewanie) Nicholas Galitzine w roli księcia. Podobała mi się też Idina Menzel jako Macocha. W rolach rodziców księcia Minnie Driver i Pierce Brosnan. No jak słyszę musical + agent 007 to mi się zaraz trauma załącza jaką mam od czasu śpiewania Irlandczyka w Mamma Mia, ale tym razem wyszło dobrze, bo śmieje się aktor sam z siebie, jak śpiewa. Nim zaczyna śpiewać, a ma dosłownie jedną taką scenę, to królowa mówi  - o matko, mój mąż będzie śpiewał - czy coś w tym stylu i szybko kończy śpiewać król, bo wie że mu za dobrze nie idzie. Zresztą wszyscy, którzy z nim śpiewają też fałszują. Ale całkiem dobrze wypadł w roli (pozornie) króla dupka. Jak można było się spodziewać, świetny był Billy Porter w roli Wróżki Chrzestnej. Szkoda, że ma dosłownie jedną scenę. A to jak jest ubrany, to domyślam się, że jeden ze strojów w jakie się Porter ubiera na różne imprezy. Niezła rozrywka na 6/10.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=T1NeHRuPpoM" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=T1NeHRuPpoM</a>
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #836 : Września 09, 2021, 19:30:53 »

The Green Knight (2021)

Studio A24 bierze się za fantasy nakręcone przez David Lowery'ego, czyli jedna z bardziej oczekiwanych produkcji tego roku przeze mnie. Reżysera odkryłem oglądając rewelacyjne "A Ghost Story" z Affleckiem ukrytym pod prześcieradłem (film znany jest też z bardzo długiej sceny jedzenia ciasta, bez żadnego cięcia). Później zrobił "Gentelmana z rewolwerem", piękny hołd dla (twórczości) Roberta Redforda, więc bardzo szybko Lowery został jednym z moich ulubionych reżyserów, niezależnie od tego z jakiego gatunku filmy kręci, a to artysta, którego każdy film, to zupełnie inny gatunek. Gość ma bardzo różnorodną fimografię.

Nie widziałem (jeszcze) jego wszystkich filmów, ale nadrobiłem Pete's Dragon/Mój przyjaciel smok, czyli remake filmu Disneya, który okazał się znakomitą baśnią dla całej rodziny. A kolejnym filmem ma być Piotruś Pan też dla Disneya i jestem ciekaw jak wyjdzie, bo facet wyraźnie upodobał sobie klimaty fantasy, baśni. No i każdy jego film mnie nie zawodzi. Podobnie jest z Zielonym Rycerzem, czyli filmem inspirowanym legendą arturiańską o Gawenie i Zielonym Rycerzu. Nie jest to wierna ekranizacja, tylko dekonstrukcja poematu. Czytałem przed seansem streszczenie legendy i w oryginale dostajemy historię rycerza, który każdą próbę przechodzi pomyślnie,  a w filmie dostajemy bohatera, który nie ma nic w sobie  z rycerza, więc każdy z egzaminów jakie przechodzi....  Ujmę to tak, facet będzie miał dużo poprawek :D

Film kojarzył mi się z dziełami Kubricka, ale też z Monty Pythonem i świętym Graalem (choć humoru jest mało) oraz horrorami, takimi ambitniejszymi jak Czarownica Eggersa, np. pierwsza scena z Zielonym Rycerzem to prawie jak z kina grozy, podobnie jak sekwencja z niewiastą, która szuka głowy. Jest to zupełnie inna baśń, jak Mój przyjaciel smok, tylko dzieło artystyczne, idealne pole do interpretacji. Jeśli oczekujecie baśni dla całej rodziny, fantasy w stylu przygód Króla Artura albo rycerzy okrągłego stołu, to omijajcie Zielonego Rycerza, bo odbijecie się od pierwszych minut i zanudzicie na śmierć

Jest to film z bardzo wolnym tempem, ale za to ma niesamowity klimat (scena z olbrzymami!), zbudowany za pomocą świetnej muzyki, scenografii, kostiumów (odpowiada za kostiumy Małgorzata Turzańska ), zdjęć i dobrych efektów specjalnych, a film bardzo mało kosztował. Akcja dzieje się w Anglii u schyłku rządzenia króla Artura (obsadzono w tej roli Seana Harrisa,  który nie pasuje mi do takich ról a wypadł dobrze), więc to jest taki świat między dawnymi wierzeniami a chrześcijaństwem, które nadchodzi.

Dav Patel jest świetny w roli kandydata na rycerza, który idzie drogą na skróty, woli spędzać czas z dziewczynami lekkich obyczajów, zamiast zostać prawym rycerzem, czego od niego oczekuje mama i król. Gra bardzo irytującą postać, ale polubiłem go na swój sposób, liczyłem że się zmieni z czasem. Ogólnie cała obsada się dobrze spisuje. Więc polecam film, ale miłośnikom studia A24 i twórczości Lowery'ego, tylko tej bardziej artystycznej stronie Lowery'ego. No i czekam na Piotrusia Pana od tego reżysera. Ocena: 7+/10.
Zapisane
Machno

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #837 : Września 13, 2021, 18:30:08 »

Na mlecznej drodze Emira Kusturicy - tym razem realizm magiczny zawiódł bałkańskiego twórcę, a może po prostu miał zbyt dużo wolnej ręki, piękne zdjęcia nie rekompensują męczącej nudy, przeciągane ujęcia, mimo ciekawych wizji, są za długie. Metafory trochę zabijają przekaz, tak, wiemy, że miłość jest ważna, a wojna to zło (jej obraz, a właściwie owoce są ukazane bardzo brutalnie, choćby finałowe pole minowe), powstał taki miks dość pokraczny. Ładny, ciekawie zagrany, ale zajechany wizją autora. Urzekła mnie Sloboda Mićalović, wypadła nawet lepiej niż Monica Belucci.
6/10

Najlepszy ojciec świata Bobcata Goldthwaita - to nie jest komedia, to jest taka groteska podszyta grubym dramatem. Z tego właśnie filmu pochodzi cytat przypisywany Robinowi Williamsowi (gra główną rolę, takiego nauczyciela sieroty, niby jest fajnie, ale ciężko coś więcej utargać z życia) o życiu wśród ludzi, którzy sprawiają, że czujesz się samotnym. Ogólnie film jest krytyką wobec społecznych postaw, zakłamujących wizerunek ludzi, zwłaszcza tych, który zmarli. Sporo tam przerysowanych zachowań, ale tak to miało pewnie wyglądać, żeby nie gloryfikować pewnych zachowań.
Na ocenę się jeszcze nie zdecydowałem, ale chyba padnie 8/10
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #838 : Września 14, 2021, 23:22:32 »

Kate (2021)

Tytułowa zabójczyni zostaje otruta. Ma dobę na odkrycie, kto chciał jej śmierci. Ostatnio mamy wysyp akcyjniaków, w których kobiety piorą facetów po tyłkach, np. Gunpowder Milkshake z Karen Gillan, Atomic Blond i The Old Guard z Charlize Theron, filmy z Harley Quinn, Red Sparrow z Jennifer Lawrence, Ava z Jessica Chastain, Anna Luca Bessona (a tak naprawdę kolejna wersja Nikity tego samego reżysera), The Villainess, Jolt z Kate Beckinsale, The Rhytm Section z Blake Lively, The Protege Martina Campbella z Maggie Q i pewnie był jeszcze jakiś film, o którym zapomniałem, ale mimo tego, że nie dobrze się robi od ilości tych filmów, to Kate od Netflixa podobał mi się już od strony wizualnej.

Akcja ma miejsce w Japonii, więc dostajemy gadki o honorze, siekanie katanami, yakuzę, a lubię takie amerykańskie akcyjniaki z japońskim stylem, np. Black Rain Scotta z Douglasem. Od razu filmy mają dodatkowe punkty za ten azjatycki klimat. No i japońscy aktorzy też dodają sporo dobrego do filmu.  Mary Elizabeth Winstead pierze tyłki Japończykom, czyli są dobre sceny akcji, bo oni wiedzą jak takie sceny kręcić. Mary wypada wiarygodnie w scenach mordobić, mimo tego, że to kolejna kobieta, która nie wygląda jak bohaterka kina akcji, ale ma charyzmę, więc nawet jak się nie bije to ciągnie film na swoich barkach. Równie dobra jest Miku Patricia Martineau, która gra córkę jednej z jej ofiar, tworzą ciekawy duet. Jest jeszcze Woody Harrelson ale o jego roli za wiele nie da się powiedzieć, jest ok i tyle. Dobra rozrywka, choć oparta na kliszach i schematach, nie ma w niej nic oryginalnego, ale niech będzie 7/10.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #839 : Września 28, 2021, 14:27:48 »

Jungle Cruise (2021)

Faktycznie, przyjemna niespodzianka. Zdecydowanie bliżej tu do "Piratów z Karaibów" czy "Mumii", niż do "Afrykańskiej królowej" ;) Oczywiście z piratami film nie ma zbyt wiele wspólnego, ale magiczny odłam fabuły bardzo, ale to bardzo podobny do tej z pierwszej odsłony przygód Jacka Sparrowa. Z kolei zestaw bohaterów mocno w stylu "Mumii". Ale mocno nie zgadzam się z twierdzeniem (napotkanym tu i tam), że to taka słabsza wersja "Mumii", która... tak naprawdę wcale nie jest dobrym filmem, a co najwyżej - niezłym. Czarny charakter lepszy, niech będzie, że fabuła również, ale głupkowate poczucie humoru ciągnie tamten film mocno w dół. Jungle Cruise pod tym względem o wiele lepsze, a Emily Blunt jest... cóż, jak zwykle, przeurocza. Do tego wizualnie film naprawdę daje radę. 6/10.
Zapisane
Strony: 1 ... 40 41 [42] 43 44 ... 55   Do góry
Drukuj
Skocz do: