Strony: 1 ... 38 39 [40] 41 42 ... 55   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 202671 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #780 : Kwietnia 25, 2021, 09:35:23 »

Też sobie wczoraj obejrzałem. Do starego "Mortal Kombat" mam sentyment, oglądałem to z kumplami w kinie w czasach LO, a po seansie na przystanku spotkałem moją wielką licealną miłość :D Nie jest to film wybitny, ale ma swój klimat, typowy dla filmów "turniejowych", wzmocniony tą specyficzną mortalową mitologią. Muzyka świetna, zresztą dzięki soundtrackowi poznałem w epoce kilka zespołów. Mogło być lepiej, choćby postaci Kano i Goro były spartaczone.

I nowy "Mortal Kombat" warto obejrzeć choćby dlatego, że naprawiono ten błąd. Goro sieje grozę, a Kano jest wręcz idealny. Shang Tsung lepszy w pierwotnej wersji, ale Cary-Hiroyuki Tagawa to ktoś, kogo ciężko przebić. Rayden, sam nie wiem. Postać Lamberta była w starym filmie źle napisana, a on sam bawił się nieco tę rolą, chyba nieco przesadzając z dystansem. Ale i ten nowy jakoś mnie nie przekonał, w sumie najlepszym Raydenem był może James Remar z absolutnie koszmarnego "Mortal Kombat 2: Anihilacja". Choć w sumie, nie znam seriali z tego uniwersum, aż korci mnie teraz, by to nadrobić. Fajni Jax i Sonya, świetna Mileena i parę postaci, które słabiej kojarzę, bo pojawiły się w późniejszych częściach gry. Piszę o tych postaciach, bo jednak chyba wciąż odbiór filmu w sporej mierze zależy od tego, ile się w tego Mortala grało i pojawienie się jakich postaci wzbudzi entuzjazm widza.

Choć klimat turniejowy w zasadzie wyparował, to jednak szkielet historii w nowym filmie jest podobny, wciąż chodzi o ostatni turniej, którego nie można już przegrać. Największym złolem jest Shang Tsung, a że mamy też Goro, to ewidentnie nawiązujemy do pierwszej części gry. O wiele lepiej wypadli Scorpion i Sub-Zero, raczej pozbawione głębi postacie z filmu z 1995 roku, tu są w zasadzie kluczowymi. Jest też postać spoza gier, które nie budzi, niestety, większych emocji i może być z nią problem w kontekście choćby ewentualnego sequela...

No bo tak, chętnie bym to zobaczył. Recenzje makabrycznie złe nie są (Metascore na poziomie 44 aktualnie), więc ważny jest teraz odzew widzów. Krytycy marudzą, od tego są, gdyby dopisać do tytułu "Marvel" sikaliby z zachwytu. Fani gry mogą się dąsać na postać głównego bohatera. A reszta? Cóż, walki jakieś porywające nie są, choć dobrze wpleciono elementy gore znane z gier czy choćby kultowe "get over here" Scorpiona. Trzymam jednak kciuki, bo chętnie zobaczyłbym choćby Kintaro czy Barakę. Ostatnia scena świadczy o tym, że zakusy na sequel są, no ale w którym dzisiejszym rozrywkowym filmie takiej nie znajdziemy?

A za film 6/10, to nie jest wybitne dzieło, ale też nigdy nim nie będzie, Mortal jest jaki jest i mi z tym dobrze.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #781 : Kwietnia 27, 2021, 21:36:50 »

The Marksman (2021)

Niby kolejny z wielu akcyjniaków z Liamem Neesonem, ale tym razem to jedna z lepszych produkcji też dlatego, że Irlandczyk nie udaje supermana, tylko gra weterana wojennego, który pomaga mamie z dzieckiem na granicy między USA a Meksykiem. No i zadziera z kartelem, ale nie spodziewajcie się za dużo akcji, poza początkiem i finałem, to jest film drogi w którym dzieciak i dziadek (plus pies) poznają się lepiej. Neeson  nie gra idealnego gościa, lubi sobie wypić, czasami dzieciaka samego zostawi. Film się broni, bo prawie 70letni aktor nie udaje że ma siłę by się bić. Strzelać umie bo jest snajperem na emeryturze, więc ma rolę dopasowaną do swojego wieku. W roli córki Neesona Katheryn Winnick, czyli Lagertha z Wikingów. Szkoda że gra tak mało znaczące role na drugim planie, mogłaby pójść w kino akcji, ale w role główne, np. w mordobicia, skoro zna taekwondo i karate, a marnuje się na trzecim planie. Równie dobrze mogła tą rolę zagrać inna aktorka, mniej znana.  Ocena: 6/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #782 : Kwietnia 28, 2021, 21:08:08 »

Chaos Walking (2021)

Przyznam, że pomysł na dystopię, w której kolonizatorzy, w której są tylko męźczyzni na planecie, która miała być nową Ziemią nabyli zdolność Szumu, czyli słyszą myśli wszystkich mieszkańców i widzą wspomnienia, które się materializują, jak ktoś coś pomyśli, to dość ciekawy punkt wyjścia. Jest kilka spoko scen, w których bohater główny coś pomyśli i nie zdąży tego ukryć, więc inni wiedzą co myśli z czego on i reszta są niezadowoleni. Ale poza tym pomysłem to typowe dystopijne kino w świecie, który wygląda jak z westernu.

Szkoda Toma Hollanda, Madsa Mikkelsena, Daisy Ridley, Cynthii Erivo na tak przecietny film za który odpowiada Doug Liman (Barry Seal - król przemytu, Na skraju jutra, Tożsamość Bourne'a). Coś aktor grający Petera Parkera/Spidermana w MCU ostatnio nie ma szczęścia do dobrych ról. Aktorsko nie mogę nic mu zarzucić, podobnie jak reszcie, grają na tyle na ile pozwala im scenariusz, czyli niewiele mogą, ale też nie ogląda się źle. Jest to typowy średniak, o którym się zapomina zaraz po seansie. Ocena: 5/10.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #783 : Kwietnia 29, 2021, 22:17:58 »

Ostatnia scena świadczy o tym, że zakusy na sequel są, no ale w którym dzisiejszym rozrywkowym filmie takiej nie znajdziemy?

Według mnie już w tym momencie powinni się brać za sequel, bo ta nowa wersja wyszła naprawdę fajnie. Aktorsko może lekko kuleje momentami ale akcja, walki i świetne VFXy to rekompensują :rad2: No i jest zrobiony bez zadęcia. Ten film wie czym jest i się tego nie wstydzi. 7.5/10 ode mnie.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #784 : Maja 04, 2021, 21:40:36 »

Without Remorse (2021)

Bez skrupułów to film, który miał wszystko, żeby być dobrym męskim kinem sensacyjnym, bo za reżyserię odpowiada Stefano Sollima (film Suburra z 2015 roku, Sicario 2, seriale ZeroZeroZero i Gomorra), a jednym ze scenarzystów jest Taylor Sheridan (Sicario 1 i 2, Wind River, Hell or High Water, pomijam serial z Costnerem Yellowstone bo to słaba produkcja), więc panowie, którzy znają się na kinie dla facetów. A wyszedł nijaki i bez emocji film, choć opowiada, a przynajmniej początek to zapowiada o zemście byłego żołnierza Johna Kelley'a na mordercach jego żony i dziecka. Jest to adaptacja książki Toma Clancy'ego, a raczej powinienem napisać inspiracja powieścią, którą uwspółcześniono (akcja oryginału działa się w latach 70) i niewiele z oryginału zostało w filmie. Nie przeszkadza mi przeniesienie historii do dzisiejszych realiów, zresztą nie czytałem, ale po prostu film nie działa w żadnym elemencie.

Z tego co wiem Sheridan dostał scenariusz z lat 90 filmu, który wielokrotnie przepisywano pod różnych aktorów i reżyserów, bo to miała być franczyza dla Paramount z Johnem Kelly, którego możecie kojarzyć z książek Clancy'ego i wcześniejszych adaptacji jego twórczości, np. w Stanie zagrożenia z Fordem w roli Jacka Ryana, to Willem Dafoe grał Johna Kelly'ego. W najnowszym filmie, który Paramount sprzedał Amazonowi do światowej dystrybucji w głównej roli obsadzono Michaela B. Jordana. No i jak aktora lubię za role w Black Panther i w serii Creed, to w roli mszczącego się byłego żołnierza jest po prostu nijaki. Wizualnie  eż duże rozczarowanie, a przecież Sollima wielokrotnie pokazał że umie w ładne obrazki, tak samo sceny akcji są jakieś takie nijakie, jak na tego reżysera. Ogólnie cały film jest nijaki, nie działa w żadnym elemencie, nie ma w nim emocji. Serial o Jacku Ryana Amazona też nie jest jakiś wybitny, ma swoje wady, ale jakoś się ogląda, ale na kolejną część przygód Johna Kelly'ego nie czekam, zarówno w formie filmowej co zapowiada scena w trakcie napisów, ani serialowej (są plotki o spinoffie Jacka Ryana z Krasinskim, właśnie z Jordanem w roli głównej). Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #785 : Maja 07, 2021, 22:44:25 »

The Mitchells vs. The Machines (2021)

Film reklamowany jako produkcja ekipy od Spiderman Into the Spiderverse i Lego Movie, a żeby być dokładnym za Mitchellowie kontra maszyny nie stoją scenarzyści tych animacji, tylko są producentami, ale widać rękę tych twórców, bo film jest równie szalony co te dwie świetne produkcje. Tempo jest zabójcze, mieszanka różnych animacji, na ekranie się dużo dzieje, ale ogląda się znakomicie tą historię o Mitchellach, którzy nie są normalną, idealną rodziną jak z obrazka, ale uważani są za dziwaków, na czele z Katie, która chce iść na studia do filmówki. Ojciec decyduje zawieść się córkę na studia, a przy okazji będzie to rodzinna wycieczka, dzięki której cała rodzina (jest też mama, młodszy brat Katie i pies) zbliży się do siebie. Ale tym czasem dochodzi do inwazji robotów, AI przejmuje władzę nad świat, a Mitchellowie stają się jedynymi, którzy mogą ocalić świat.

Cudowna produkcja, na której będą się dobrze bawić nie tylko dzieci, ale też dorośli. Kino przygodowe, ale też jedna z lepszych komedii, jakie widziałem w ostatnim czasie. Film mocno odjechany,  ale jest to humor, który idealnie trafia w punkt. Są znakomite dialogi, ale też gagi wizualno muzycznie. No i też film potrafi wzruszyć. Jeśli miałbym z czymś porównać, to przychodzi mi do głowy seria filmów z Chevy Chase o rodzinie Griswoldów (Wakacje, Europejskie Wakacje, Witaj święty Mikołaju), Mitchellowie mają coś w sobie z tej zwariowanej rodzinki. Ocena: 8/10.

Wasp Network (2019)

Akcja dzieje się po upadku Związku Radzieckiego na Kubie i Florydzie, w atmosferze oczekiwania, aż posypie się reżim Fidela Castro. Na Kubie bieda aż piszczy, więc pilot Rene Gonzalez ucieka do Stanów, pozostawiając w Hawanie żonę i córkę. Nawiązuje kontakt z kubańską organizacją Wasp Network dążącą do obalenia Castro. Jego śladem podąża Juan Pablo Roqoue  też pilot, który szybko nawiązuje kontakty z amerykańskim wywiadem. To nie jest kino szpiegowskie, sensacyjnie, choć może się tak wydawać, ale historia o ludziach uwikłanych w politykę.

Olivier Assayas bawi się oczekiwaniami widzów, np wydawałoby się jedna z głównych postaci znika w nieprzewidywalny sposób, bez wyjaśnienia, ważna postać pojawia się w połowie filmu, zmienicie jak ja zdanie o Rene i Juanie itd, ale historia mnie nie wciągnęła, czym bliżej końca byłem coraz mniej zainteresowany co się dzieje, bo ogląda się jakoś tak letnio, nie ma w filmie napięcia. Oglądałem bez emocji mimo dobrych ról Edgara Ramireza, Penelope Cruz (najlepsza z całej obsady, kiedyś grała siostrę postaci granej przez Ramireza w ACS Versace, a teraz gra jego żonę), Wagnera Moury, Gael Garcia Bernala i Any de Armas. Ocena: 6/10.

The Virtuoso (2021)

Główny bohater jest opanowany, skrupulatny i działa zawsze z morderczą precyzją. Kiedy otrzyma na ciebie zlecenie, to bądź pewien, że już nie żyjesz. Wirtuoz to zabójca na zlecenie, który otrzymuje najtrudniejsze zadanie w dotychczasowej karierze. Musi wytropić i zabić zbuntowanego zabójcę, nie wie jednak, kto jest jego celem. Jedyne informacje, jakie posiada, to czas i miejsce, gdzie będzie mógł spotkać swoją przyszłą ofiarę.

Co za nudny film, a to mogło być dobre kino sensacyjne, a czym bliżej końca to męczyłem się coraz bardziej. Jedyne co mi się podobało to Anson Mount w tytułowej roli, gra jedną miną, ale pasowało to do roli kilera nie okazującego emocji. Nie mówię że to jakaś super rola, ale aktor ma na tyle charyzmy, że jakoś pociągnął film na swoich barkach. A na drugim planie Eddie Marsan, David Morse, Abbie Cornish i Anthony Hopkins, w roli szefa zabójcy, który zleca mu zadania. Pewnie po sukcesie Ojca, zdobyciu Oscara przez Hopkinsa można się dziwić co sir Anthony robi w tak słabym filmie klasy B, ale trzeba pamiętać, że poza kilkoma rolami (World's Fastet Indian, Thor 1, Westworld, Dwóch Papieży, Ojciec i może coś tam jeszcze było), to od 2006 roku Anthony Hopkins gra w słabych filmach i produkcjach klasy B,  nie wartych jego talentu, w których jedzie na autopilocie, a nawet to mu się nie chce często.

Wybitna rola w Ojcu to jest wyjątek w ostatnich latach, a występem w The Virtuoso powrócił do ról o których lepiej nie wspominać, bo nie ma co. Jedzie na autopilocie i tyle, czym nie jestem zaskoczony, bo  sam przyzbał jakiś czas temu, że tylko dla kasy gra ostatnio. Hopkins chyba uwielbia spedzać czas na planie filmów, po prostu bierze każda rolę, jaką mu proponują nie zważając na poziom scenariusza. Ocena: 4/10.

City of Lies (2018)

Film opowiada o śledztwie emerytowanego policjanta Russella Poolle'a i dziennikarza Jack Jacksona, w sprawie zabójstwa raperów Notorious Big i Tupaca. Jeśli słyszeliście o tej produkcji to się nie dziwię, bo to film z Johnny Deppem i Forestem Whitakerem, który leżał na półce od 3 lat. Miał premierę w 2018 roku na festiwalu we Włoszech, a w USA dopiero w marcu tego roku pokazywano Miasto kłamstw przez 2 tygodnie, a potem wylądował na vodzie. Film jak film, mógł być lepszy, i jeśli warto obejrzeć to dla Whitakera i Deppa. Zwłaszcza Johnny miło zaskoczył. W końcu dobra rola i na dodatek nie w makijażu, nie szarżuje, nie jest to klon Jacka Sparrowa. Fajnie zobaczyć nie jadącego na autopilocie Deppa w roli upartego i uczciwego gliniarza, który poświęcił wszystko by odkryć prawdę.

 Whitaker gra w przeciwieństwie do Deppa fikcyjną postać,  bo dziennikarza Jacka Jacksona, więc zgaduję, że to postać inspirowana autorem książki wg której film powstał, czyli Randalla Sullivana, który kontaktował się z prawdziwym Poolem. Mówi się że przez problemy Deppa, głównie słynną telenowelę sądową z Amber Heard, gdzie jest milion zwrotów akcji, ale też inne sytuacje przez które Depp jest persona non grata w Hollywood film czekał tyle na premierę w USA.

Ale twórcy mówią, że za niewypuszczenie filmu do szerokiej dystrybucji kinowej stoją politycy i funkcjonariusze policji z Los Angele, że zablokowali dystrybucję, ponieważ film porusza kwestie skorumpowanych policjantów, w tym uwaga czarnoskórych stróżów prawa. Jakoś jestem w stanie uwierzyć, że problemy osobiste Deppa to był tylko pretekst, żeby film uwalić w USA, zrobić wszystko żeby było o nim jak najciszej. Ale to nie zmienia faktu, że to nie jest jakiś super film, który się broni jedynie aktorstwem głównych aktorów. Dzięki Deppowi i Whitakerowi da się oglądać, są jakieś emocje. Ocena: 6/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #786 : Maja 18, 2021, 23:13:10 »

French Exit (2021)

Franches Price po przehulaniu całego majątku postanawia opuścić Nowy Jork. Wyjeżdża razem z synem, Malcolmem (i kotem) do Paryża, żeby dalej przepuszczać kasę, a dokładnie oszczędności i nic nie robić, ale zaczynają się do siebie zbliżać. Jeśli warto obejrzeć ten przedziwny film, który zaczyna się jak dramat, a czym dalej to zamienia się w surrealistyczną komedię z paranormalnymi elementami (mamy wiedźmę, kota, w którego ciele jest zmarły mąż Franches, seanse spirytystyczne, rozmowy z duchami), to dla doskonałej Michelle Pfeiffer w roli zmanierowanej starszej pani z wyższych sfer. Ocena: 6/10.

Those Who Wish Me Dead (2021)

Kolejny z filmów WB wypuszczonych na HBO Max to dzieło Taylora Sheridana. Całkiem niedawno miał premierę słaby film inspirowany twórczością Clancy'ego z Michaelem B. Jordanem, ale tym razem wyszło całkiem porządne kino sensacyjne w stylu lat 90-ych. Pewnie dlatego, że to produkcja bliższa innym dziełom Sheridana, takim jak Wind River, serial Yellowstone, Hell or High Water, czyli neo-western. Film ma wady, ale nie na tyle duże, żeby film nie podobał mi się.

Angelina Jolie wypadła całkiem spoko w roli strażaka z traumą. Jedyny problem jaki mam z jej bohaterką to trudno uwierzyć, że taka chudzina (i to jest łagodne określenie, zresztą chłopak też zwraca uwagę na to jak wygląda) pracuje w straży pożarnej. Oprócz Jolie występują też Nicolas Hoult i Aidan Gillen w rolach morderców na zlecenie oraz Jon Bernthal w roli szeryfa, byłego chłopaka Jolie. Może nie mają za bardzo co grać, w końcu to kino akcji, ale to są na tyle dobrzy aktorzy, że sprawdzają się w swoich rolach. Może nie dorównuje dzieło Sheridana tym filmom, które wcześniej wymieniłem (nie liczę filmu z Jordanem), ale całkiem nieźle się bawiłem. Choć pewnie niektórych wkurzy, jak to feministyczny film jest,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
i miejscami absurdalne kino,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Ocena: 6/10.
« Ostatnia zmiana: Maja 18, 2021, 23:27:39 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #787 : Maja 22, 2021, 20:36:34 »

The Courier (2020)

Początek lat 60-tych XX wieku. Świat pogrążony w zimnej wojnie, napięcie między USA i ZSRR osiąga apogeum. Biznesmen z Londynu Greville Wynne otrzymuje od CIA i brytyjskiego wywiadu propozycję nietypowej pracy. Ma nawiązać kontakt z wysokiej rangi sowieckim oficerem Olegiem Pieńkowskim, który dysponuje tajnymi planami Moskwy. Klasyczne szpiegowskie kino, które Ameryki nie odkrywa, np. może kojarzyć się z naszym Jackiem Strongiem Pasikowskiego, ale tak dobrze zrealizowane i zagrane, że ogląda się z zainteresowaniem, film trzyma w napięciu. Przede wszystkim Benedict Cumberbatch i  Merab Ninidze  się liczą. Wierzy się w ich przyjaźń, trzyma się za bohaterów kciuki. Ale też cały drugi plan wypada spoko,  np. Rachel Brosnahan, znana z serialu Marvelous Mrs Maisel. Ocena: 7/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #788 : Maja 31, 2021, 01:03:24 »

Cruella (2021)

Z przeróbek klasyków animowanych Disneya preferuję wersje nie przeniesione jeden do jednego, tylko takie, które dodają coś nowego do dzieła które znam, więc dlatego najmilej wspominam Kopciuszka Branagha, Aladyna dzięki Willowi Smithowi, który nie udawał Robina Williamsa. No i Maleficent z Angeliną Jolie, który miał wady, ale doceniam takie rewizjonistyczne podejście do bajek, gdy pokazuje się złego bohatera w trochę innym świetle. Cruella to jest niby prequel 101 Dalmatyńczyków, opowiadający o początkach jednej z najbardziej złych wśród antagonistów animacji Disneya, czyli Cruelli de Mon. No i przyznam, że całkiem dobrze się bawiłem na tej produkcji, jeśli zapomni się o tym że to geneza tej postaci.

Oczywiście są nawiązania do animacji i filmu z Glen Close (więc jak już to bardziej prequel filmu fabularnego), ale wypadają najsłabiej z całego filmu,np. scena po napisach to tak trzeba mocno przymknąć okno, tak powiązanie ze 101 Dalmatyńczykami jest grubymi nićmi szyte, że trzeba bardzo mocno zawiesić niewiarę.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Większość scen z dalmatyńczykami bym wywalił i jak przestanie się patrzeć na Cruellę jak na prequel to dostaje się połączenie czarnej komedii (współscenarzystą jest autor skryptów do Faworyty i serialu Wielka), trochę kino Tima Burtona, trochę Joker, ale też heist movie i bardziej zwariowana wersja Diabła ubiera się u Prady, z główną bohaterką, która jest połączeniem Harley Quinn z Banksy. No i aktorsko muszę przyznać, że Emma Stone broni się w tej roli. Może scenarzyści ułatwili sobie przemiany Estelli w Cruellę, ale nie przeszkadza mi to, bo Emma Stone świetnie wychodzi obronną ręką z kilku słabszych momentów w filmie. Wierzy się tej bohaterce, lubi się ją, ale też potrafi być wredna, zwłaszcza dla swoich kumpli.  Ja lubię aktorkę, ale nie zachwycam się jej każdą rolą, a tutaj była bardzo dobra.

Jeszcze lepsza jest Emma Thompson w roli Baronowej, która jest przerysowaną postacią, ale gra ją tak, że dodaje jej ludzkich momentów. Wiadomo że to wybitna aktorka, ale wiele razy widziałem ją w rolach, w których przeszarżowała, ale to nie jest ten przypadek. W sumie to Emma starsza gra Cruellę de Mon którą znamy.

Drugi plan też jest dobry, zwłaszcza Joel Fry i Paul Walter Hauser w roli kumpli Estelli, czyli Jaspera i Horacego. Szczególnie Hauser mi się podobał, ale on pokazał już klasę w poprzednim filmie Craiga Gillespiego Ja Tonya, BlacKkKlansman i Richardzie Jewellu Eastwooda. W każdych z tych filmów Hauser gra bohaterów o małym rozumku, podobnie jest w Cruelli, ale jakimś cudem udało mu się stworzyć inną postać od tych wcześniejszych. Choć może powinien zagrać inteligentnego, kumatego gościa, bo jeszcze kilka takich ról i się zaszufladkuje.

Plusem filmu jest też reżyseria Gillespiego, kolejna dobra robota po I, Tonya i jestem ciekaw jego kolejnych projektów, zwłaszcza serialu komediowego o aferze z seks-taśmą Pameli Anderson, a w tą gwiazdę wcieli się Lily James (niedawno opublikowano zdjęcia i to co charakteryzatorzy odwalili, Lili wygląda bardziej jak Pamela, jak sama Pamela).

 Film jest dynamiczny, zrealizowany z powerem, ma świetne zdjęcia i oryginalną muzykę. No i też sporo klasyków, które każdy zna. Cały czas leci jakiś klasyk z lat 70, podobne zagranie jak w Lidze samobójców, ale w Cruelli był pomysł na hity, bo każdy z nich stanowi komentarz do wydarzeń. Nie są tylko po to by film oglądało się jak teledysk.

Osobne słowa uznania należą się dla ekip odpowiedzialnych za scenografię, charakteryzację i kostiumy, które zresztą odgrywają istotną rolę w filmie, to jeden z najważniejszych wątków Cruelli. Jeśli nie skończy się na nominacji do Oscarów za kostiumy, to się zdziwię. Ja raczej nie zwracam uwagi na kostiumy, poza oczywiście dramatami kostiumowymi, ale nawet mój wzrok przykuły te szałowe kreacje. Zaskakująco udana rozrywka, zwłaszcza jak na produkcję, na którą nie czekałem, ale też nie jest to film dla dzieci, które raczej znudzi. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Maja 31, 2021, 01:27:17 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #789 : Czerwca 04, 2021, 23:19:45 »

Wrath of Man (2021)

Jeden gniewny człowiek, to film, w którym powrócił Jason Statham do współpracy z Guyem Ritchie po 15 latach i chyba im dobrze się pracowało po latach, bo już kręcą kolejny film. Trailery niezbyt mnie zachęciły mimo tego, że zapowiadały trochę inne gangsterskie kino z jakim jest kojarzony angielski reżyser. Zresztą Dżentelmen niby mi się podobał, był to powrót reżysera na stare śmieci, ale ze wszystkich tego typu produkcji w filmografii reżysera był najsłabszy.  Trailer WoM zapowiadał bklasowe kino akcji, w którym się Statham specjalizuje i nie mam nic przeciwko temu, oglądam każdy film z Anglikiem, te lepsze i gorsze akcyjniaki, ale trailer był tak średni, że nie czekałem, a ostatecznie WoM okazał się jednym z lepszych w filmografii Ritchiego.

Statham gra to co zwykle, kolejne wcielenie twardziela, ale idealnie pasuje do klimatu tej produkcji będącej hołdem dla twardego męskiego kina, z którego wylewa się testosteron, a mało takich produkcji się ostatnio kręci. Oczywiście faceci i kobiety są macho, są suchary i seksistowskie dowcipy, mają absurdalne ksywki, z których sami się naśmiewają.  Miałem skojarzenia z tego typu kinem akcji z lat 80, 90, które kręcili np. Walter Hill, Michael Mann.

Wracając do Stathama to ma na tyle charyzmy, że ciągnie film na swoich barkach i daje radę. Można powiedzieć że gra jedną miną, milczącego twardziela, ale pasuje z taką grą do tej produkcji. Zresztą nie zgadzam się, że Statham to tak słaby aktor jak się mówi. Wieki temu pokazał w filmach właśnie Ritchiego, że jest w nim coś aktorsko więcej, a potem poszedł w swoją szufladkę, czyli specjalista od kina akcji i mordobić.

Choć nawet w takich filmach potrafił zagrać coś więcej, np. w filmie, w którym partnerowała mu Agata Buzek (chyba grała zakonnicę). Nie pamiętam tytułu, ale to był bardziej dramat jak typowe mordobicie i strzelalina z Jasonem Stathamem, w którym mógł pokazać różne emocje swojego bohatera i sprawdził się całkiem dobrze.  Jedyna uwaga co do Stathama w nowym filmie Ritchiego, to szkoda, że nie ma żadnej sceny bójki. Aktor wypada świetnie w mordobiciach,co pokazał w niejednym filmie klasy B,  a w WoM tylko się strzelają.

Wrath of Men wyróżnia od innych produkcji o gangsterach Ritchiego to, że jest pozbawiony całkowicie humoru, a gdyby ktoś miał wątpliwości i myślał, że za chwilę Ritchie wyskoczy z typowym dialogiem dla siebie, to od początku leci w tle bardzo poważna muzyka, która sugeruje że tym razem nie będzie żartów (nie licząc sucharów między bohaterami). I przyznam, że trochę zaczęła mnie irytować muzyka, jak przez pierwsze 10-15 minut leci cały czas jeden  kawałek, który jest niezły, ale ile można. Później muzyka oryginalna jest bardziej zróżnicowana, więc jednak napisał kompozytor więcej kawałków. No i jak zawsze są świetne piosenki, ale Ritchie jest znany z dobrego gustu muzycznego.

Pomimo tego, że nie ma humoru w filmie, to widać rękę Ritchiego w tym jak jest wyreżyserowany, zmontowany, oprawiony muzyką. Fabuły nie zdradziłem, bo w wielkim skrócie jest to proste kino zemsty, inspirowane francuskim Konwojentem z 2004 roku (chyba widziałem, ale wieki temu, więc nie mogę nic o filmie powiedzieć), tylko że reżyser wymyślił sobie, że opowie tą prostą i krwawą historię w nielinearny sposób i podzieli na rozdziały. Mnie to nie przeszkadza, ale też mogę zrozumieć, jak niektórzy widzowie uznają, że to tylko zabawa dla samej zabawy, bo za wiele do samego filmu nie wnosi. No może tyle, że obserwujemy te same wydarzenia z perspektywy różnych postaci.

Problemem dla wielu widzów może być też to, że o większości postaci nie dowiadujemy się za wiele i też są to postacie, które ciężko polubić, więc niektórzy mogą nie być zainteresowani tym co się dzieje, ale mnie to nie przeszkadzało, bo dostałem dobre męskie kino w starym stylu. A na drugim planie pojawia się kilku fajnych aktorów, np. Holt McCallany, Josh Hartnett, Jeffrey Donovan,  którzy może grają postacie bez rozbudowanego charakteru, nic o nich nie wiemy, ale są na tyle charyzmatyczni, że byłem zainteresowany akcją, mimo tego, że oryginalności w filmie nie ma. Miło mnie zaskoczył syn Clinta, Scott Eastwood, bo nie uważam go za zbyt dobrego aktora, a wypadł porządnie. No może jeszcze kilka filmów i aktor się wyrobi. No i tak sobie teraz myślę, że nieprzypadkowo Statham w filmie, w którym gra z synem Clinta Eastwooda gra milczącego twardziela,  to pewnie zamierzony hołd dla ról Clinta, np. w westernach Leone. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 04, 2021, 23:24:26 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #790 : Czerwca 13, 2021, 19:01:08 »

Cruella (2021)

Udana rozrywka, zwłaszcza jak na produkcję, na którą nie czekałem, ale też nie jest to film dla dzieci, które raczej znudzi. Ocena: 7/10.

Dokładnie tak. Moja ocena identyczna. 7/10 bo jednak mnie trochę uwierało, że to film dla dzieci :P Gdyby to było trochę bardziej na poważnie to byłby fajniej. Kurde mogli nawet z tego zrobić film pokroju nowego Jokera. Mam wrażenie, że Emma Stone zagrałaby wtedy rolę życia, bo drzemał tu w niej jakiś niewykorzystany mrok :)

Kostiumy = Oscar (na tą chwilę ;) ).
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #791 : Czerwca 13, 2021, 22:17:05 »

Magnezja(2020)

Uwielbiam Disco Polo z Ogrodnikiem, Kotem i Głowackim, ale bardzo zawiodłem się drugim filmem Macieja Bochniaka. Polski western i jednocześnie pastisz, to jedno z największych moich rozczarowań filmowych,  a w poprzednim filmie Bochniak pokazał jak potrafi bawić się kinem rozrywkowym, ale tym razem nie wyszło.

Oczekiwałem jechania po bandzie, tak jak w rewelacyjnym Disco Polo, i to dostałem, ale historia emocji we mnie nie wywołała. Doceniam sporo elementów, jak kostiumy, finałową strzelaninę, doskonałą muzykę Jana Kaczmarka, która brzmi jak połączenie muzyki Ennio Morricone z włoskich westernów z muzyką jak z CK Dezerterów. Z humorem bywa różnie, bo raz film trafia a innym razem pudłuje.

Z aktorstwem jest dobrze poza dwójką aktorów, o których za chwilę. Ogrodnik i Kościukiewicz są świetni jako syjamscy bracia, na dodatek są do siebie bardzo podobni. Gdyby nie głosy aktorów to w paru scenach nie poznałbym czy to Ogrodnik czy Kościukiewicz. Agata Kulesza, Małgorzata Boczarska, Andrzej Chyra trzymają swój poziom. Odkryciem dla mnie jest Małgorzata Gorol, której wcześniej chyba w niczym nie widziałem.

Ale zawiodła mnie Maja Ostaszewska. Potrafi dobrze zagrać, nawet przerysowane role, ale nie kupiłem jej w roli przywódczyni gangu. Więcej charyzmy miała właśnie Gorol w roli siostry bohaterki granej przez Maję. A co do sióstr Lewenfisz to jest jeszcze jedna siostra, Zbroja Lewenfisz, którą gra Borys Szyc. Nie żartuję, aktor gra kobietę, czyli jak w polskim kabarecie, ale np. w Monty Pythonie też grali mężczyźni kobiety, więc nie będę się czepiał tego, że to taki stary polski dowcip, że facet gra płeć piękną, bo mam inny problem z tą rolą. Borys szarżuje jeszcze bardziej jak w serialu Król. W produkcji Canal+ kupiłem go po dwóch odcinkach, ale tutaj nie mogłem patrzeć jak przesadził z grą aktorską.

Zwłaszcza o jednej scenie nie zapomnę. Nie będę tego ukrywał w spoilerze, bo to nic ważnego dla fabuły. Szyc ma ostrą scenę erotyczną z Bartoszem Bielenią, w której Szyc jest nagi i ma zrobiony (doklejony?) kobiecy biust. Scena ?na pieska?, Szyc jest brany od tyłu. Nie odzobaczę tej sceny. Choć należy się szacunek dla aktora za dystans do siebie. No i reżyser ma mój szacunek, że kręci filmy w swoim stylu, takie jakie on chce, nawet jak druga produkcja Bochniaka BARDZO mnie rozczarowała. I wcale nie dlatego, że reżyser puścił się całkowicie peronu. Po prostu historia mnie nie kupiła tak jak w Disco Polo. Ocena: 5/10, głównie za stronę techniczną.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 13, 2021, 22:19:35 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #792 : Czerwca 18, 2021, 22:56:47 »

Ruroni Kenshin - The Final (2020)

Jest to czwarta część serii filmów, opartych na mandze, o samuraju Battosai Kenshin, który po wojnie przysiągł, że więcej nie będzie zabijał, ma dość przelanej krwi. Walczy mieczem z odwróconym ostrzem. Widziałem trzy poprzednie filmy i dobrze je wspominam, choć przyznam, że nic z nich nie pamiętam, co nie dziwne, bo część pierwsza leciała prawie 10 lat temu, a ostatnia chyba z pięć lat temu, ale fabuła czwórki nie jest przesadnie skomplikowana. Choć lepiej kojarzyć cokolwiek, bo postacie wracają z poprzednich części, przechodzą ewolucję bohaterowie, a jak ktoś będzie chciał nadrobić to ma szansę, bo razem z czwórką dzisiaj Netflix wrzucił 3 poprzednie filmy.

W czwórce przeciwnikiem Battosaia jest brat jego żony, który obwinia samuraja o jej śmierć. No i morduje i krzywdzi wszystkich, których Battosai spotkał na swojej drodze. Są mocno przerysowane mordobicia i pojedynki na miecze, tyle ran co sobie zadają to niemożliwe, żeby ktokolwiek przeżył. I widać że w paru scenach użyto linek, bo jak w czasie walki jeden dostaje ciosa, zwykłego kopa to odlatuje na ileś metrów, przez walącą się chatę, a nawet mamy do czynienia z takimi kozakami, że jak strzelają do bohaterów, leci milion kul (akcja dzieje się w XIX wieku) to bohater jest tak zwinny i szybki że żadna kula go nie trafia. Ale nie przeszkadza mi, bo kupiłem konwencję tej serii. Podoba mi się część czwarta, podobnie jak poprzednie trzy, choć nie powiem, która najlepsza, bo zbyt dawno widziałem.

No i trzeba się przyzwyczaić do bardzo ekspresyjnego i krzykliwego grania japońskich aktorów. A skoro to azjatycka produkcja to powtórzę za Siarą z Kilera - mają rozmach skur?
Wizualnie, czyli kostiumy, scenografia, ilość statystów robi wrażenie, podobnie jak epicka muzyka. No sceny walk bardzo dają radę. A że polubiłem bohaterów w poprzednich filmach, to jak nie było akcji, tylko wolniejsze momenty i retrospekcje, to  mnie nie nudziły. Główny zły to ciekawa i tragiczna postać, którą się rozumie. Polecam Kenshina 4, ale lepiej obejrzeć przed finałem trzy poprzednie filmy na Netflixie. Ocena: 7/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #793 : Czerwca 26, 2021, 13:11:36 »

Infinite (2021)

Mark Wahlberg w roli mężczyzny, któremu zostaje uświadomione, że halucynacje i sny, których doznaje, to w rzeczywistości przebłyski z jego przeszłych żyć. To mogłoby być ciekawe połączenie kina akcji z SF, ale nie wyszło, mimo ciekawych i  przegiętych scen akcji. Choć doceniam za scenę w której Wahlberg stoi na samolocie z kataną, którą przebija samolot, takich scen nawet w Szybkich i Wściekłych nie zobaczymy, ale to jeden z najsłabszych filmów Anthoine Fuqua. Ocena: 5/10.

Riders of Justice (2020)

W czasie podróży pociągiem ginie żona Markusa. Wszystko wskazuje na wypadek do czasu kiedy do drzwi Markusa i jego córki puka Otto, który ustąpił miejsca w pociągu i obwinia się o jej śmierć, uważa że on powinien zginąć. Otto to matematyk, który z dwójką ekscentrycznych przyjaciół przekonują Markusa, że katastrofa była starannie zaplanowanym zamachem. Nowa czarna komedia Andersa Thomasa Jensena, znanego z  m.in. Jabłek Adama, ale nie jestem fanem twórczości tego reżysera. Bardziej szanuję jego filmografię jak mi się podoba i podobnie jest z kolejnym filmem, w którym współpracuje ponownie z Madsem Mikkelsenem, który gra właśnie Markusa. No i tym razem dostałem połączenie właśnie czarnej komedii z kinem zemsty, ale tez kino o depresji, traumach, żałobie. Ostrzegam że to jest bardzo czarna komedia, film często jedzie mocno po bandzie, ale problem mam że mimo świetnych ról, nie tylko Madsa Mikkelsena, bo też są inne gwiazdy z Danii jak np. Nikolaj Lie Kaas,to film ani mnie nie bawił, ani nie wzruszał, jakoś tak bez emocji, na chłodno oglądałem, choć nie mogę się do niczego za bardzo przyczepić. Ocena: 6/10 ale nie dziwię się że widzowie i krytycy dają więcej, widocznie Jensen do mnie nie trafia.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 26, 2021, 13:13:43 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #794 : Czerwca 27, 2021, 19:35:34 »

Luca (2021)

Jest to jedna z mniej ambitnych produkcji Pixara, bliższa Onward i Good Dinosaur i dla mnie to nie jest problem, choć w większości przypadków te mniej ambitne animacje są średnie. No i tak jest w tym przypadku. Film jest uroczy, bezpretensjonalny, pełen kolorów, animacja cudowna, fajni bohaterowie,  miło się ogląda, ale to jedna z tych produkcji, na której dzieciaki będą się bawić lepiej jak dorośli. Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #795 : Lipca 07, 2021, 02:03:26 »

The Tomorrow War (2021)

Z 2051 roku do naszych czasów przybywają ostatni przedstawiciele ludzkości z informacją, że za 30 lat cały świat będzie przegrywać wojnę z kosmitami. Jedyną szansą dla świata jest dołączenie do walki żołnierzy i cywili z teraźniejszości. Jednym z poborowych jest Dan Forester, były żołnierz i biolog, któremu przyda się dyplom z biologii do walki z kosmitami. Punkt fabuły jest idiotyczny, cofnijmy się w czasie i bierzmy wszystkich do walki za 30 lat, w tym cywilów, którzy nie są przeszkoleni, ale mimo tego dobrze się bawiłem na tym połączeniu Żołnierzy Kosmosu, Aliens, Terminatora, Interstellar.

Co do Chrisa Pratta mam obojętny stosunek, mimo tego że lubię Strażników Galaktyki, ale na tyle polubiłem głównego bohatera i jego rodzinę, że kibicowałem mu, żeby udało mu się wrócić do żony i córeczki. Ważną drugoplanową rolę ma Iwona Strzechowska, przepraszam Yvonne Strahovski. Dobrze że między kolejnymi sezonami Opowieści Podręcznej pojawia się w innych rolach, tym razem w roli żołnierza i naukowca, który odegra ważną rolę w walce z najeźdźcą z kosmosu. Istotną rolę też odgrywa J.K.Simmons.

Gładko twórcy wpletli do filmu wątek z ociepleniem klimatu, nie zgrzytało. Film jest długi, ale nie nudziłem się, choć akcja zaczyna się dopiero około 40 minuty. W sumie to dostajemy trzy różne filmy - pierwszy to teraźniejszość, drugi to nawalanka z kosmitami,a ostatni rozdział dzieje się w Rosji, tyle powiem. Zresztą finałowa nawalanka w Rosji,  to równie dobrze mógłby być sequel filmu.

Nie przeszkadza mi to jak fabuła się miejscami śpieszy, można byłoby zrobić z tego filmu nawet trylogię. Film ma dobre efekty CGI, kosmici wyglądają ciekawie, a sceny akcji są zrealizowane z rozmachem. Może film nie grzeszy oryginalnością, ale mnie to nie przeszkadza, tak samo jak to, że nie bawią się w żadne twisty związane z podróżami w czasie np. twist związany z Yvonne jest taki, że w ogóle go nie ma. Jest to proste kino akcji i SF, w którym trzeba pokonać złych kosmitów i tyle. Chrisowi McKayowi znanemu z reżyserii Lego Batmana udał się pierwszy fabularny film.  Ocena: 6+/10.
« Ostatnia zmiana: Lipca 07, 2021, 22:34:07 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #796 : Lipca 07, 2021, 13:15:48 »

Też mi się podobał ten film. A myślałem, że to będzie taka typowa streamingowa premiera w stylu Netflix czyli ciekawy pomysł zmarnowany przez marną realizację i za mały budżet. A tu się okazuje, że to jest wręcz megaprodukcja, bo w obsadzie gwiazdy, efekty specjalne i cała realizacja na całkiem niezłym poziomie. Jest poczucie, że robiono to do kina a nie do telewizora, więc jednak nie wrzucę tego do koszyka z produkcjami Netflixa ;) Film kradnie pomysły chyba ze wszystkich najciekawszych filmów sci-fi z ostatnich czterech dekad  :haha: Ale miesza te inspiracje na tyle dobrze, że fajnie się to ogląda. 6.5 a w porywach i 7/10.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #797 : Lipca 07, 2021, 22:32:57 »

Tylko że to nie jest film kręcony dla Netflixa, a raczej w tym przypadku dla Amazona, tylko Paramount, który sprzedał prawa do emisji Amazonowi za kosmiczną sumę pieniędzy, bo mieli dość ciągłego przekładania premiery kinowej. Dziwne, że nie wrzucili w USA na swoją platformę co niedawno ruszyła czyli Paramount +, ale widocznie jak film sprzedali Amazonowi (rok temu?) to nie zakładali że ruszą ze swoją platformą.
« Ostatnia zmiana: Lipca 07, 2021, 22:36:18 wysłane przez michax77 » Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #798 : Lipca 12, 2021, 16:16:37 »

Obejrzałem coś ostatnimi czasy i tak:

Irlandczyk
Bardzo długo po premierze nadrobiłem. Film świetnie zrealizowany i zagrany, wymagający od widza, złożony, przedstawia ciekawy aspekt moralny trwania w czymś czego totalnie się nie chce i z czym się nie zgadza i to właśnie jest najsilniejszy punkt. Największym mankamentem filmu jest po prostu jego długość. Uważam, że zdecydowanie lepiej byłoby zrobić z tego miniserial 4 odcinki po godzinie i inaczej zaakcentować momenty kulminacyjne.
7+/10

Pasażer nr 4. Stowaway
Pisał już kolega o tym jak dziwaczny jest sam pomysł wyjściowy. No, aż absurdalny. Ale dobra, akceptujemy, no i mamy ciekawy dylemat moralny, no i nagle buch, ogromny niedosyt. W ogóle czy ten film trzeba było obsadzać w kosmosie? Niby nie wiem do czego się przyczepić, ale to wszystko jest niezwykle miałkie.
5/10

Kłamstewko
Chińsko-amerykański komediodramat o ukrywaniu przed schorowaną osobą jest stanu zdrowia. Nie wiem czy to różnica kulturowa stała czy po prostu pojedynczy przypadek, ale skłania do refleksji. Po prostu dobry film, choć dość ascetyczny.
7/10

Strategia mistrza
Zbierałem się do tego filmu długo i namiętnie. Niby znana była mi historia Armstronga, ale takiego przedstawienia sprawy w życiu bym się nie spodziewał. Myślałem, że film będzie się opierał na prowadzonym śledztwie, a kolarze będą gdzieś w tle. Nic bardziej mylnego - na pierwszym planie pokazany sam Lance (brawurowa rola Fostera). Przedstawiony jako wyjątkowa gnida, absolutny cynik, który jedzie po trupach do celu. Zresztą sam tytuł bardzo adekwatny. Może nie jest to film wybitny, ale dawno mnie żaden tak nie zdruzgotał.
7+/10

Truposze nie umierają
Jednak nie da się zrobić dobrego filmu o zombie. Na nic Jarmush, Murray, Driver i reszta. Jak dla mnie to niestety strata czasu.
5/10

Ave, Cezar
Pytałem w innym miejscu co nie zagrało w tym filmie, bo oceny na fw niskie, kin nie podbił, krytycy w zachwyt nie wpadali, a moim zdaniem to jeden z ciekawszych filmów braci Coen. Realizacyjnie, jak zawsze super, dużo nietypowego lecz dobrego humoru, świetna obsada, ciekawy pomysł wyjściowy i poniekąd hołd składany kinu. Jestem zdecydowanie na tak
p.a., jak mnie czytasz, to zdradź, w którym miejscu płakałeś ze śmiechu.
7/10

Oficer i szpieg
Polański robi kino historyczne i to kolejny film w moim zestawieniu, który nie jest efekciarski, a jego moc drzemie gdzieś indziej. Muszę przyznać, że bardzo interesująca jest fabuła tego filmu i jego wymiar uniwersalny. Może trochę za dużo skrótów, może właśnie za mało efekciarstwa, by film ten pamiętać na lata, niemniej bardzo sprawne dzieło, które się dobrze ogląda
7/10

Najdłuższy marsz Billy'ego Lynna
Taka sobie historia o przeżyciach wojaka, który mierzy się z traumą wojenną i ciężkim powrotem do innego świata po ewentualnym rozstaniu się z wojaczką. To natomiast film, który jest nadmiernie mam wrażenie efekciarski w stosunku do poważnego problemu, który jest osią fabuły. W pewnym momencie wygląda to po prostu mocno groteskowo. Może nie najlepiej przełożony został świat książki na film? Przyzwoicie jest, ale nic nadto.
6/10

Ból i brzask
Ostatni film Almodovara, za którym jak zawsze szaleją krytycy. Wiem, że ten film niesie mnóstwo wątków biograficznych i odczytywanie ich niesie przyjemność sympatykom hiszpańskiego reżysera, wiem, że musi to stanowić frajdę dla jego entuzjastów, natomiast dla przeciętnego widza (jak ja) nie będzie stanowiło rozrywki. Sama historia przedstawiona w filmie jest po prostu nieczytelna, porwana i po prostu zostawia widza z uczuciem niedosytu.
5/10

Mayday
Komedia z gwiazdami polskiego kina. Tak, to mogło się nie udać. I się nie udało. Muszę przyznać, że szczególnie Woronowicz robi dobrą robotę, ale nie da się uratować tego filmu. Ani on specjalnie śmieszny, ani interesujący. Można obejrzeć bez walenia głową w ścianę, ale to tylko tyle.
4/10

41 dni nadziei
Generalnie tytuł stanowi sporego rodzaju spoiler. Jest dość ciekawa historia, jest rozmach, jest dobre wykonanie, jest Shailene Woodley, tylko że ma się od razu poczucie do czego to zmierza. Jakoś trochę wyprany z emocji jest ten film.
6/10

Le Mans'66
Uwielbiam taki rodzaj filmów, biograficzny z bardzo ciekawym wydarzeniem w osi fabuły, no i świetnie wykonany. Generalnie mogę polecić każdemu, a szczególnie fanom sportów motorowych. Nie ma co się rozpisywać, lepiej obejrzeć.
8/10

Na noże
Jeśli lubię jeszcze bardziej jakieś filmy od rozbudowanych biograficznych, to są pogmatwane kryminalne, gdzie fabuła chodzi niczym mechanizm w szwajcarskim zegarku. I tu tak jest. Na dodatek pyszne role i ciekawe charaktery.
8+/10

Parasite
Najlepsze co widziałem od dawien dawna. Nieszablonowy scenariusz - mało powiedziane. Film absolutnie nieprzewidywalny, pokręcony, zwariowany. No i taki lekko tarantinowski. Zasłużone zachwyty zewsząd.
9/10

Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #799 : Lipca 12, 2021, 16:28:47 »

Czytam, czytam :)

Zombie Express widziałeś? Moim zdaniem najlepszy film o zombie.

Co do sceny z Coenów, chodziło o tą:

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=G629a_3MkkI" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=G629a_3MkkI</a>

To już w zasadzie jej finał, bo cała sekwencja jest znakomita :)
Zapisane
Strony: 1 ... 38 39 [40] 41 42 ... 55   Do góry
Drukuj
Skocz do: