Strony: 1 ... 37 38 [39] 40 41 ... 55   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 202103 razy)
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #760 : Marca 07, 2021, 22:46:10 »

Sound of Metal (2019)

I znowu film z kręgu tegorocznych nagród, w którym niewiele się dzieje, ale który mimo wszystko wydaje mi się o klasę lepszy od "Nomadland". Zresztą bohater też ma kampera, więc jakoś te porównania same mi się w trakcie filmu nasuwały :) Film z jednej strony jest świetnym wglądem w świat głuchoniemych, z drugiej pokazuje, że czasem nie warto kurczowo się trzymać życia, do którego się przyzwyczailiśmy. Całość nie jest może porywająca, ale to wyciszony - niejako wbrew tytułowi, choć początek może zmylić -  i mądry film. 6/10.


Nie napisałeś nic o dwóch najważniejszych rzeczach w SoM, czyli dźwięku. Polecam oglądać z dobrym nagłośnieniem w domu a jak w kinie, to takim gdzie jest dobry dźwięk, bo odgrywa istotną rolę. Dzięki temu jak jest zrobiony widz się może czuć jak główny bohater. No i właśnie główny bohater. Jeśli Riz Ahmed dostanie nominacje albo Oscara to się nie obrażę, świetna rola. Za aktora i pracę jaką wykonano z dźwiękiem film zasługuje na 7/10. Ale też drugi plan aktorski jest dobry.


Coming 2 America (2021)

Książę w Nowym Jorku to jeden ze słabszych filmów z Eddie Murphy, a mówię o filmach, gdy był aktorem u szczytu popularności, więc nie wiem po co kręcić sequel, zwłaszcza po ponad 30 latach. Dwójka to poziom najgorszych filmów z Murphy, gdy jego kariera już upadła. Jedyne co doceniam to kostiumy i scenografia przez co film przypominał mi Czarną Panterę. Podoba mi się też to, że prawie cały film dzieje się w Afryce. No i fajnie że Wesley Snipes ma robotę, poszedł ostatnio w komediowe role, ale poza tym to jest przykład jednego z tych niepotrzebnych sequeli po (kilkudziesięciu) latach. Lepiej wrócić do poprzedniej części, która też nie była jakaś super przecież, tylko średnia/przyzwoita.

 Jeśli warto obejrzeć, to chyba tylko po to by zobaczyć jak Eddie Murphy się nie starzeje, ale wiadomo, czarnoskórzy aktorzy i aktorki długo wyglądają młodo. Tak dobrze Eddie Murphy wygląda, że niepotrzebnie odmłodzili go komputerowo w jednej retrospekcji, przez co dziwnie wyglądał w tej jednej scenie, oczy ma dziwne.  Ocena: 4/10.
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2021, 22:48:04 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #761 : Marca 07, 2021, 22:47:17 »

Napisałem, ale w wątku o nagrodach ;)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #762 : Marca 08, 2021, 10:22:02 »

Kolejny film o Boracie (2020)

Nie jestem fanem humoru SBC. Cóż z tego, że zdarzają się perełki, skoro całość tonie - czasem dosłownie - w g... . Pierwszego Borata zobaczyłem przed kilkoma dniami - wcześniej jakoś się przed nim wzbraniałem i... kompletnie mnie to nie dziwi. Żarty oscylują tu od jakichś 2/10 do nawet 8/10, ale jako całość film wywołał we mnie raczej niesmak. Drugi film jest... nieco inny. Mimo wszystko - bardziej wyważony, mniej tu kloacznego humoru. Ale też mniej zabawny. Może dlatego, że całość jest tak boleśnie aktualna? Niesławna scena z Giulianim raczej szokuje, niż bawi. Czy to źle? Niekoniecznie, ale... ten film za kilkadziesiąt lat może być w dużej mierze kompletnie niezrozumiały, za dużo tu aluzji do obecnej rzeczywistości. Ktoś się orientuje, ile tu jest scen czysto aktorskich, a ile - trollowania? Bo przyznam, że czasem nie wiedziałem, czy to co oglądam, to kpina z rzeczywistości, czy po prostu rzeczywistość. Ogólnie nie wiem, jak film ocenić, bo jak wspomniałem poczucie humoru SBC mnie męczy, te jego żarty są z gruba ciosane, aluzje - nazbyt oczywiste. Ale z drugiej strony drugi Borat sporo mówi o kondycji współczesnego świata, a przynajmniej - kondycji USA. Uśredniając to pewnie 5/10, bo nie jest to rzecz, do której chciałbym wrócić. Mimo wszystko prędzej chyba wrócę do tej części, choćby z powodu świetnej Bakalovej.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #763 : Marca 08, 2021, 11:27:26 »

Ja go uwielbiam. Dla mnie to geniusz komedii.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=7zF98VDxED4" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=7zF98VDxED4</a>

 :roll:
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #764 : Marca 08, 2021, 11:36:50 »

Mistrz trollingu, to na pewno ;) Ale te sceny w rodzaju "zapasy na golasa" albo "godowy taniec z pokazywaniem zakrwawionego krocza"... no sorry, mnie to nie bawi ;) Plus jednak jest dość monotonny w swoich żartach, choć wiadomo, inteligentnie udając idiotę, robi idiotów z innych, to prawda.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #765 : Marca 08, 2021, 11:48:01 »

"godowy taniec z pokazywaniem zakrwawionego krocza"... no sorry, mnie to nie bawi ;)

Żeby nie było, to ja się też skrzywiłem na tej scenie... bo już była ostro po bandzie :haha: No ale on tak właśnie działa, kreuje sytuację i patrzy jak reagują ludzie... No i te reakcje robią za komentarz. I zwykle jest on śmieszno-smutny. No ale jest w tym jakiś pomysł. No i podziwiam go za odwagę, bo nawet jak ma w pobliżu ochroniarzy, to i tak różnie może być ;)
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #766 : Marca 08, 2021, 14:25:38 »

Ja też nie przepadam za humorem SBC, zawsze u mnie wywołuje jak wkręca ludzi jakieś takie dziwne i krępujące uczucie, że nie wiem jak mam się z tym czuć. Nie bawi mnie to, a raczej odrzuca, smuci jakimi idiotami są ludzie, ale też za to go właśnie szanuje, bo pokazuje jacy są amerykanie. I podoba mi się, że u niego dostaje się każdej stronie lewicy, prawicy. Chyba że coś się zmieniło w Boracie 2 (nawet nie próbuje napisać tego długiego tytułu) i obrywa się tylko popierającym Trumpa?

Choć przyznaję że niektóre jego dowcipy poziomem absurdu to prawie poziom komedii ZAZ  tylko że bardziej świńskie muszą być.

Borata widziałem wieki temu, za premiery, i dwójki nie obejrzałem, nawet pojedynczych scen, ale za to dużo oglądam Cohena w wersji poważniejszej i niekomediowej czyli u Burtona, Scorsese, Sorkina, a kilka lat temu świetnie wypadł w serialu Spy (choć sam serial słaby), jest na Netflixie.

Wiem że kilka lat temu też był serial Who is America? gdzie udawał różnych ludzi, tak jak w Boracie i pewnie innych filmach, robił ustawki, i widziałem fragmenty, ale to też taki pomysł, który długo nie może być ciągnięty, bo w końcu każda ofiara jego żartów odkryje że to Cohen. Dziwię się że ludzie się nabierają bo widać że to charakteryzacja przecież i jest przecież dobrze już znany, wiedzą ludzie kim jest Cohen, a  na pewno w USA.

Chyba jedyna komedią jaką z nim obejrzałem i nawet mi się podobała to Grimsby  z Markiem Strongiem i Cohenem w rolach braci. Pamiętam że dałem 6/10 więc dużo.  Strong jest agentem MI6, a jego brat angielskim chuliganem, więc nie tylko komedia ale i film akcji, a sceny akcji wyglądają profesjonalnie, bo za reżyserię filmu odpowiada gość od Transporter 1 i 2.       Więc ogląda się troche jak parodie Bonda, tylko z humorem Cohena. No i powiem jedno, że scena ze słoniami i Strongiem to coś co nie odzobaczę. Jeśli kojarzycie scenę z krowami z komedii Top Secret z Kilmerem, to w Grimsby jest mocniej i bardziej pokazane, bardziej świńsko i hardcorowo. Ciekawe czy Strong wiedział na co się pisze grając w tym filmie, a jeśli wiedzial że wystąpi w tej scenie ze słoniami, to szacunek  i brawa za odwagę:-)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #767 : Marca 13, 2021, 09:55:12 »

I Care A Lot (2020)

To ja Wam wytłumaczę, czemu wielu ludzi po tym filmie ciśnie. Bo jest ku***sko irytujący. Chciałbym zobaczyć tę historię w ujęciu braci Coen. Oni z pewnością tak poprowadziliby tę opowieść, że nie trzeba by było doklejać na siłę "drugiego zakończenia", a widz i tak byłby usatysfakcjonowany, bo po drodze byłaby pewnie piękna jatka. Ten film satysfakcji nie daje. Wciąga, ale też niezmiernie irytuje. Tam w tle dzieją się zbyt poważne rzeczy, by można było na spokojnie patrzeć na kolejne sukcesy bohaterki i nieporadność reszty bohaterów. Miejscami miałem wrażenie, że twórca na co dzień brandzluje się do zdjęć z hashtagiem #metoo, bo czuć było taką nadmierną chęć obwieszczenia triumfu kobiet. W rezultacie po jakimś czasie "I Care a Lot" staje się równie karykaturalne jak wspomniany wyżej ruch. 5/10.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #768 : Marca 13, 2021, 10:30:29 »

Tam w tle dzieją się zbyt poważne rzeczy, by można było na spokojnie patrzeć na kolejne sukcesy bohaterki i nieporadność reszty bohaterów.

Ale dokładnie taki format zapoczątkował Wilk z Wall Street a później skopiowało go z pięć innych filmów i tam to niby działało a tutaj czemu nie?

Odpowiem sobie sam ;) W Wilku... kibicowaliśmy DiCaprio bo okradał bezimiennych bogaczy, przez telefon. A tutaj ten przekręt na którym bohaterka robi kasę jest dużo bliższy naszym lękom. Co chwilę się słyszy, że oszuści okradają starszych ludzi. Każdy się boi, że w okradną tak jego babcię, mamę... I wewnętrznie się gotuje jak słyszy takie historie. A tutaj to jest jeszcze podkręcone razy dwa. W pierwszych dwudziestu minutach ukazują nam bezmiar bezczelnego złodziejstwa... i mówią to jest wasza główna bohaterka  :haha: I wielu ludzi się z tym nie godzi i ogląda ten film na wku..... już do samego końca  :D
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #769 : Marca 13, 2021, 11:03:11 »

No otóż to, "Wilk z Wall Street" był zbyt odległy od codziennego życia, a krzywda wyrządzana innym ludziom nie była tak namacalna.  Do tego jednak tam władze patrzyły bohaterowi na ręce, a tutaj widać tylko jedną wielką nieudolność sądu. Zwyczajnie zbyt wiele rzeczy uchodzi bohaterce na sucho, zbyt łatwo pewne rzeczy jej wychodzą (zwłaszcza w starciu z rosyjską mafią). Coś podobnego zrobił w pewnym sensie Haneke w "Funny Games" (tam też bohaterowie byli nietykalni wręcz), no ale właśnie, tam chodziło o owe gierki m.in. z oczekiwaniami widza. A tutaj jednak autorzy jakby sami do końca nie byli przekonani, czy taki film chcą i mogą zrobić, stąd postać Feldstroma. Tyle, że jego dramat gryzie się z resztą. Ja ten film postrzegam tak - ktoś chciał zrobić produkcję w duchu takich, jakie sam lubi, ale zabrakło mu konsekwencji i talentu.

I jak mówię, chciałbym to samo zobaczyć w wykonaniu braci Coen. Oni z pewnością wykorzystaliby wątek
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. A po drodze byłoby krwawo i satysfakcjonująco.

Jeden krytyk napisał tak: "Czarne charaktery potrafią uwodzić, ale nie w tym wypadku. Feministyczna podbudowa wykorzystana cynicznie i bez efektu. Twórcy się pogubili w przekazie." I ja się pod tym podpisuję czym tylko mogę.
« Ostatnia zmiana: Marca 13, 2021, 11:04:50 wysłane przez p.a. » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #770 : Marca 13, 2021, 20:28:36 »

Cherry (2021)

Bracia Russo wracają do reżyserii po ogromnym sukcesie Avengers - Infinity War i Endgame, ale nie do kolejnej części telenoweli MCU, choć w głównej roli obsadzili swoje aktorskie odkrycie, czyli Toma Hollanda. Aktor nie gra Spidermana, ale chłopaka, który zaciąga się do armii. Po powrocie z Iraku wkracza na drogę przestępstwa i narkotyków. Film jest inspirowany książką autobiograficzną Nico Walkera Świeży, której nie czytałem.

Cherry zbiera negatywne recenzje, a przynajmniej na tylko takie opinie się natknąłem, choć to nie jest zły film. Holland pokazuje że jest dobrym aktorem, ale to żadne odkrycie, bo już miał kilka dobrych ról poza MCU, zresztą w uniwersum Marvela też świetnie się spisuje. Choć ja mam problem taki ze Spidermanem w tym filmie, że nawet jak gra dobrze, to mu nie wierzyłem, bo nie wygląda jak narkoman, wygląda zbyt dobrze. Drugi plan aktorsko też jest niczego sobie. 

Reżysersko ciężko cokolwiek braciom Russo zarzucić, historia nie nudzi, mimo 150 minut seansu. Zdjęcia, muzyka, montaż, ogólnie robota jest profesjonalna, ale problemem jest to, że to nic nowego. Dostałem trochę melodramatu w pierwszym akcie, potem kino wojenne inspirowane filmem Kubricka Full Metal Jacket, a następnie coś jakby Trainspotting i dramat o chłopaku z PTSD, który nie potrafi się pozbierać po powrocie do domu. Choć po recenzjach myślałem, że dostanę jeden z najgorszych filmów roku, a to jest średniak. Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #771 : Marca 20, 2021, 21:07:32 »

Raya and the Last Dragon (2021)

Film opowiada o przygodach tytułowej wojowniczki z fantastycznego królestwa Kumandra, która usiłuje odnaleźć ostatniego smoka, aby przywrócić światło i nadzieję w jej podupadłym świecie. Prawda, że fabuła nie grzeszy oryginalnością, widzieliśmy takie motywy i schematy nie tylko w animacjach Disneya, ale najnowsze dzieło Disneya, to jeden z lepszych animowanych filmów tego studia (nie liczę filmów Pixara, które w większości trzymają wysoki poziom, tylko mówię o filmach studia animowanego Disneya).

W ostatnich latach animowane produkcje Disneya nie dowożą, Ralph Demolka 2 i Kraina Lodu 2 to nie były zbyt udane produkcje. Ostatnie dobre animacje od Disneya to Zwierzogród i Vaiana - skarb oceanu. Zwłaszcza Zwierzogród to doskonała produkcja. Może Raya nie dorównuje Zootopii, ale nie jest gorsza od Moana. Zresztą Moana oraz Raya i ostatni smok to trochę podobne produkcje, główną bohaterką jest dziewczyna (choć można powiedzieć tak o większości animacji Disneya) i w obu przypadkach jest to kino przygodowe.

 Ale nie jest Raya typową animacją Disneya, np nie ma piosenek i scen musicalowych, nie ma złego charakteru i niby są jak zawsze zwierzęta-przyjaciele głównej bohaterki, ale bardzo na drugim planie. Jest też sporo humoru czasami mocno absurdalnego, jak ekipa złodziei - dziecko i małpki. Realizacyjnie produkcja stoi na wysokim poziomie, animacja jest piękna, wizualnie to cudo, sceny akcji i walk są świetnie zrealizowane, muzyka Jamesa Newtona Howarda doskonale buduje klimat i odpowiednie emocje do scen. Jedynie do czego bym się przyczepił to do tytułowej smoczycy, która mnie bardzo irytowała. Dopiero w połowie seansu jakoś ją zaakceptowałem. Wiele osób narzeka na zbyt prostą i schematyczną fabułę i zbyt szybkie tempo, a mnie się podobało takie trochę inne podejście, bardziej postawienie na przygodę i kino akcji. Ocena: 7+/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #772 : Marca 21, 2021, 21:27:21 »

The Mauritanian (2021)

Historia Mohamedou Ould Slahi przetrzymywanego przez kilka lat bez wyroku w Guantanamo. Tahar Rahim, Jodie Foster, Benedict Cumberbatch, Shailene Woodley w filmie opartym na faktach, w którym  niestety emocje są letnie. Jeśli warto obejrzeć to dla Jodie Foster w roli obrończyni Slahiego (choć nie rozumiem czemu dostała Globa za drugi plan jak to pierwszy plan) i Tahara Rahima w tytułowej roli. Zwłaszcza miło Foster zobaczyć, bo ostatnio rzadko się pojawia w kinie, ale historia nie jest przedstawiona zbyt emocjonalnie. Wiadomo mniej więcej jak się potoczy, nawet jak nie zna się historii Mohamedou, bo chyba każdy słyszał o tym co się działo w Guantanamo. Głównie za aktorów postawię 6-/10. Jedynie Zachary Levi jakoś mi nie pasował. Pewnie dlatego, że kojarzę go głównie z ról w komediach (serial Chuck, Shazam, Marvelous Mrs. Maisel), więc nie potrafię go sobie wyobrazić w roli poważnej.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #773 : Marca 28, 2021, 20:26:53 »

Falling (2020)

John Peterson to gej w średnim wieku, którego homofobiczny i rasistowski ojciec, Willis, ma objawy demencji, więc przeprowadza się do Johna i jego męża Erica. Czekałem na ten film z dwóch powodów. Po pierwsze to debiut reżyserski Viggo Mortensena, który napisał też scenariusz i muzykę (dobrą tak na marginesie) do tej produkcji. Po drugie, w roli ojca dupka obsadził Lance'a Henriksena, czyli charakterystycznego aktora, obsadzanego na drugim planie, głównie w rolach gliniarzy, bandziorów. Jeśli z nazwiska nie kojarzycie, to na pewno twarz.  Facet zawsze wyglądał na więcej lat jak miał, nawet jak był po 30-e, więc nie można powiedzieć, że postarzał się.

W latach 80 i 90 grał np w Aliens Camerona replikanta, w Nieuchwytnym celu przeciwnika Van Damme. Jest to dobry aktor, który gra(ł) dużo, ale często w bardzo słabych filmach, produkcjach z dna. Głównie znany z kina gatunkowego i najgorszych filmów, więc byłem ciekaw jak wypadnie w dramatycznej rolii. Choć dla mnie to nie tylko replikant z Aliens Camerona, ale przede wszystkim Frank Black z serialu twórcy XFiles, Millennium, gdzie grał dla odmiany, pozytywną postać, czyli profilera. Jeden z najlepszych seriali, połączenie Milczenia owiec i Siedem, ale bardzo niedoceniany, dzisiaj to zapomniana produkcja.

Muszę przyznać, że jest świetny w roli rasisty, homofoba, dupka, który ma do wszystkich pretensje, obraża każdego, wyzywa, ale problem z tą rolą jest taki, że to bardzo jednowymiarowa postać. Gościa się nie da lubić, nawet mimo pokazania trochę cieplejszych relacji Willisa z wnuczką. Podobne role ostatnio gra Clint Eastwood, ale jego postacie da się lubić. Ujmę to tak, że Lance Henriksen grając antagonistę w Nieuchwytynym celu Johna Woo był bardziej sympatyczny jak w Falling.

 Równie dobry jest Viggo, choć to zupełnie inna postać, gra faceta bardzo spokojnego, który pozwala ojcu na wszystko, trzyma w sobie wszystkie emocje, ale do czasu, bo w końcówce filmu puszczają mu nerwy i wygarnia ojcu wszystko. Podobały mi się też dzieciaki w roli Johna Petersona i siostry Johna. No i  Sverrir Gudnasson w roli młodego Willisa też jest dobry. Choć nie przypomina Lance'a Henriksena, tylko podobny jest do Viggo Mortensena, zwłaszcza w pierwszej scenie pomyślałem, że to Mortensen. Nieźle też wypadła Hannah Gros w roli mamy. Udany debiut reżyserski Viggo, ale też bez specjalnych zachwytów, który stoi przede wszystkim aktorstwem dwójki głównych aktorów. Ocena: 6/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #774 : Kwietnia 10, 2021, 20:12:19 »

Night in Paradise (2020)

Kierowany osobistą zemstą Tae-Gu zadziera z gangsterami z różnych klanów. Po wymierzeniu sprawiedliwości ukrywa się u handlarza bronią na wyspie Jeju, gdzie poznaje jego siostrzenicę, śmiertelnie chorą Jae-Yeon. Film Park Hoon - junga , którego możecie kojarzyć ze scenariusza do Ujrzałem diabła z 2010 roku, ale jest też autorem Manyeo/Wiedźma część 1 (koreańskie kino superbohaterskie, oczywiście z kategorią +18 jeśli chodzi o brutalność), Daeho/The Tiger, V.I.P., New World. Wszystkie te filmy są to dobre produkcje, a Noc w raju to słabszy film tego reżysera i scenarzysty. Choć to nie znaczy że to kiepski film, widocznie za dużo koreańskiego dobrego kina obejrzałem już.

Pewnie gdyby to był pierwszy film Hoon - junga, który bym obejrzał, albo w ogóle jeden z pierwszych koreańskich filmów, to zachwycałbym się. Już dawno przyzwyczaiłem się do tego, że filmy koreańskie są długie i w większości to są produkcje na których czas zlatuje szybko, ale nie w przypadku Nocy w raju, która jest dostępna na Netflixie. Pierwszy raz w przypadku filmu tego twórcy odniosłem wrażenie, że historia jest rozwleczona, można by trochę powycinać.

Po 30 minutach dostałem film o trudnej przyjaźni, ale jest to relacja platoniczna. Nie ma romansu między parą głównych bohaterów, których łączy wyrok śmierci, w jednym przypadku od gangusów, a w drugim choroba. Pierwsze 20-30 minut to dobre męskie kino, ale później akcja za bardzo zwalnia. Czasami są mocniejsze sceny, ale dominuje wątek obyczajowy i dopiero od 80 minuty jest ostro, wiec nie polecam widzom o słabych nerwach. Jeśli widzieliście filmy koreańskie, to wiecie jak potrafią być przesadnie krwawe i brutalne.

Jak to bywa w koreańskich filmach bohaterowie są bardzo wytrzymali na ból, krew leje się litrami, potrafią rozwalić kilkunastu wrogów w krótkim czasie, ale mnie to nie przeszkadza, takie jest to kino.  Zdjęcia, reżysera, montaż, choreografia mordobić, sceny pościgów na typowym poziomie dla produkcji z Azji. Aktorsko też nie mogę nic zarzucić nie tylko dwójce głównych aktorów, ale reszcie obsady. Jak już napisałem problem film ma z tempem i dlatego to najsłabsza produkcja reżysera New World. Postawię 6/10 głównie za pierwsze 20-30 minut i ostatnie 40 minut.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=y9XGC6iwgwM" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=y9XGC6iwgwM</a>
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #775 : Kwietnia 15, 2021, 23:41:03 »

Prime Time (2021)

Film inspirowany prawdziwą historią. Noc sylwestrowa, 1999 rok. Uzbrojony mężczyzna wchodzi do studia telewizyjnego i bierze zakładników. Jego celem jest wejście na wizję podczas prime time'u. Ciekawa tematyka, dobrzy aktorzy, a rozczarowałem się, bo za bardzo nie wiem o czym ten film jest.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

 Film zlatuje szybko, głównie dzięki Bartoszowi Bieleni i Magdalenie Popławskiej. Jest to jeden z niewielu plusów filmu, ale o tym, że to dobrzy aktorzy to ja wiem. Ocena: 5/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #776 : Kwietnia 20, 2021, 20:31:40 »

Nobody (2021)

Byłem zaintrygowany tą produkcją, która zapowiadała się na kolejnego klona Johna Wicka i tym podobnych filmów, a głównym powodem mojego zainteresowania było obsadzenie w głównej roli Boba Odenkirka, który za nic nie kojarzy się z bohaterem kina akcji. No i dostałem typowe kino akcji od ekipy odpowiedzialnej za serię z Keanu Reevesem i Atomic Blonde z Theron, w którym Saul Goodman z Breaking Bad i Better Call Saul dobrze sie sprawdza w roli tytułowego przeciętnego faceta, który okazuje się być doskonałym zabójcą.

Może Odenkirk nie ma takich zdolności w bójkach jak Keanu Reeves, ale gra o wiele lepiej. Mimo że to mordobicie i strzelalina, to jest też sporo scen, w których Saul Goodman nie tylko się bije i strzela, ale ma co grać. Nie miałem problemu z Odenkirkiem, gra zupełnie inną postać jak Saul i jest wiarygodny.

Reżyserem jest Ilya Naishuller i potwierdził Nobody, że Hardcore Henry to nie był przypadkowy sukces. W Nobody nie ma akcji cały czas, przez co seans nie jest tak męczący jak poprzedni film Naishullera, ale nawet jak nic nie dzieje się, to film nakręcony jest efektownie, co zasługą jest zdjęć Pawła Pogorzelskiego, montażu i (świetnej) muzyki.

Na drugim planie pojawia się kilka znanych twarzy, których dawno nie widziałem, jak Christopher Lloyd, Michael Ironside. No i jak nie mam nic do watku z Lloydem, sceny w domu starości podobały mi się, ale nie kupiłem Emmetta Browna ze spluwą w finałowej strzelaninie.

Film nie byłby tak dobry, gdyby nie humor, który działa,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Dzięki temu kupuje się największe absurdy w tej historii. Dobra bezpretensjonalna rozrywka. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 20, 2021, 20:33:50 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #777 : Kwietnia 22, 2021, 19:27:43 »

Run Hide Fight (2020)

Szklana pułapka w szkole, ale zamiast Willisa mamy nastolatkę wychowywaną samotnie przez ojca komandosa. Trailer mnie kupił a po seansie mogę powiedzieć, że dostałem dokładnie to czego się spodziewałem. Zaskoczyło mnie jak masakra w szkole jest pokazywana, bo dość dosadnie i realistycznie. Plusem największym jest nieznana mi Isabel May, która świetnie się sprawdza w roli twardej survivalistki rozwalającej antagonistów, a kieruje nimi zwykła zemsta za prywatne krzywdy, np. nie wysłuchanie przez nauczyciela, wyśmiewanie, ściągnięcie spodni, itd.  Młodociani terroryści dobrze zaplanowali sobie atak z np. odwracaniem uwagi policji przez blokowanie dróg, spowodowanie pożarów, ale nie wiedzieli na kogo trafili. Mocna jest też ostatnia scena, która daje dużą satysfakcję.

Jest to film wyprodukowany przez Bena Shapiro, konserwatywnego żyda z Daily Wire, który uznał, że zamiast narzekać na lewicowe Hollywood, to postanowił nakręcić coś swojego. No i jest to całkiem porządny film. Ale największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że obejrzałem film wczoraj, ale nie na Amazonie, Netflixie, HBO GO, czy innym streamingu, choć jest to nowość, tylko o 20 na TV Puls (23 kwietnia powtórka o 0.05).

W czasie epidemii wiele nowości trafia na streaming zamiast do kin/równocześnie z premierą kinową, a na takiej stacji jak np. TV Puls jeśli pojawia się jakaś nowość, to z Seagalem, Van Damme, Scottem Adkinsem. Może to nie jest film klasy A, tylko niszowa produkcja, ale jak na tą stację to film na wyższym poziomie. Nie czytałem amerykańskich recenzji, ale pewnie w lewicowych mediach ostro cisnęli po filmie. Ocena: 6/10.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=2Kh3jccZocc" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=2Kh3jccZocc</a>
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #778 : Kwietnia 23, 2021, 20:31:22 »

Stowaway (2021)

Rozumiem że to gatunek SF, ALE jakoś ciężko przymknąć oko na punkt wyjścia filmu. W czasie misji na Marsa załoga odkrywa pasażera na gapę, ale są już zbyt daleko od Ziemi by zawrócić. Niestety statek jest przygotowany tylko na trzech kosmonautów. Po pierwsze ciężko kupić, że na Marsa leci tylko trzech ludzi (!). Po drugie jeszcze bardziej trudno zaakceptować, że na statku znalazł się Michael, który jak dobrze zrozumiałem znalazł się na pokładzie pod przyśrubowanym z zewnątrz panelem i usnął (?). Ale jak zaakceptowałem te absurdy to całkiem fajnie się oglądało, tylko że jak film się rozkręcił, to w najciekawszym momencie się zakończył. Trochę oglądało się jak pilot serialu, którego nie dostałem.

Nie ogląda sie źle, bo Joe Penna zna się na swojej robocie, ale lepiej obejrzeć podobny w klimacie jego debiut, czyli Arctic z Madsem Mikkelsenem, który grał człowieka, który samotnie przemierzał zamarznięte pustkowia, a w Pasażeru nr 4 dostajemy czwórkę kosmonautów przemierzających kosmos. Aktorsko też niczego sobie, bo mamy w obsadzie Toni Collette, Annę Kendrick, Daniela Dae Kima, Shamiera Andersona, ale za wiele do grania nie mają. Nie ma się za bardzo do czego przyczepić, poza absurdalnym punktem wyjścia, ale też nie ma się czym zachwycać. Ocena: 6-/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #779 : Kwietnia 24, 2021, 19:21:59 »

Kolejny z potencjalnych hitów WB, nowość, którą można zobaczyć na HBO Max, czyli Mortal Kombat (2021)

Lubię MK z lat 90-ych, ale nawet jak w kinie oglądałem wieki temu to było widać, że to jest słaby film,  z wcale nie jakimiś super walkami, tylko z genialną muzyką, dzięki której film płynie, ale jakby pozbawić film muzyki to 80% klimatu spada i zostaje średniak. I jedynie co się broni, nie licząc muzyki, to Lambert, który widać jak się dobrze bawił na planie (choć jego rola ogranicza się do stania i  rzucania rad niczym mistrz Yoda) i Cary Hiroyuki Tagawa, który cudownie przeszarżował aktorsko. No i film zdjęciowo ładnie wyglądał. Jest to średniak, do którego lubię wciąż wracać, mimo słabych efektów CGI.

A nowa wersja to przyzwoity film, ze świetnym początkiem, finałem i aktorem którego uwielbiam od dawna, czyli Sanada.  Nazywam go współczesnym Mifune, gość ma tyle charyzmy, że wystarczy za resztę aktorów w tym filmie. Równie dobry jest aktor w roli Sub- Zero, Mako też był super z tą swoją wkurzającą gadką. Sceny walk są całkiem ok co jest zasługą tego, że w większości wzięli fighterów. Fatality i efekty gore są spoko.  Więc  dla mnie nowe MK nie jest ani lepsze ani gorsze od filmu Andersona, nie jest to też chała na poziomie Mortal Kombat 2 Anihilacja (pamięta ktoś ten film?). Widzę że w USA jadą po filmie w reckach,  np. na indiewire i avclub, jedynie na denofgeek pozytywna opinia, a to całkiem ok rozrywka. Ocena: 6/10.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 24, 2021, 20:29:23 wysłane przez michax77 » Zapisane
Strony: 1 ... 37 38 [39] 40 41 ... 55   Do góry
Drukuj
Skocz do: