Strony: 1 ... 30 31 [32] 33 34 ... 55   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 202584 razy)
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #620 : Października 26, 2019, 14:53:38 »

Hustlers (2019)

To niemożliwe, że J.Lo ma pięćdziesiąt lat... Nie wierzę w to. W tym filmie wygląda tak jakby ledwo wczoraj nakręciła teledyski do "If You Had My Love" albo "Waiting for Tonight" ;) No dobra może ciut przesadzam, ale naprawdę ciągle wygląda świetnie. I mnie tutaj przekonała jako uwodzicielska striptizerka, czyszcząca konta Wilków z Wall Street. I jak już wspomniałem tamten film to trzeba napisać, że Hustlers to kolejny film zrobiony na modłę filmu Scorsese. Ale według mnie zrobiony i zagrany na tyle solidnie, że się broni.

6.5 możne nawet 7/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #621 : Października 28, 2019, 11:15:04 »

Boże Ciało
Jezuu jakie to jest gówno... ja nie jestem w stanie zrozumieć zachwytów krytyków na temat tego filmu. Opowieści o jakiejś duchowej przemiania głównego bohatera można włożyć między bajki, fabularnie jest dramatycznie złe. Aktorsko w sumie nieźle, ciężko się przyczepić do aktorów ale no cóż... nie było z czego szyć. Dla mnie 4/10 i zdecydowanie nie polecam... szkoda czasu.
Zapisane

J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #622 : Października 28, 2019, 12:03:39 »

Vox Lux (2018)

Film o fikcyjnej gwieździe popu, której kariera zaczyna się od tragedii jaką spotkała dziewczynę, gdy była nastolatką. Podoba mi się, że to kolejny film bawiący się tematyką gwiazd muzyki, a nie schematyczny biograficzny film. Nie dość, że opowiada o fikcyjnej piosenkarce to też bawi się formą i treścią, np. zaczyna się od napisów, które wyglądają jak napisy końcowe, dwie aktorki grają główną rolę.

Portman nie schodzi poniżej dobrego poziomu, nie można nic jej zarzucić. W roli nastoletniej Celeste występuje Raffey Cassidy i jest równie dobra co Natalka w tej samej roli. Ale pomimo tego, że to zupełnie inna produkcja jak większość filmów poświęconych piosenkarzom, bardziej eksperyment, to mi średnio podszedł. Ocena: 5/10.

Dość eksperymentalne i niepokojące kino, które rzeczywiście porusza w zarysie różne ważkie problemy moralne czy egzystencjalne. Istotny jest tutaj podtytuł "czyli portret XXI wieku". Rzeczywiście, film w dużej mierze traktuje o zagubieniu, wyobcowaniu, wyzbyciu się z emocji, płytkości obecnego życia.
Niestety, forma jest na tyle słaba, że nie jest w stanie zaangażować widza. Niektóre są niezwykle męczące - cała końcówka to istna tragedia. Moim zdaniem w ostatnim czasie powstało naprawdę sporo filmów o dość podobnej tematyce, więc nie ma tu nic zaskakującego, ani przykuwającego formą.

Jak michax77 wspomniał aktorsko nie ma się do czego przyczepić, Portman jest przynajmniej przyzwoita (choć przykładowo scena kłótni w restauracji wygląda dość sztucznie), niezła jest Cassidy, dobrze radzi sobie Law.
Mimo to w filmie brakuje błysku, nie ma czegoś co mogłoby przykuć do tej produkcji i sprawić, żeby nie przepadła o nim pamięć już po 3 miesiącach od obejrzenia. Ja miałem skojarzenia z filmami Malicka, przede wszystkim Rycerzem pucharów, ale też Song to song. W każdym razie uważam, że zdecydowanie można byłoby ciekawiej opowiedzieć i tę historię i problematykę.

5/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #623 : Listopada 18, 2019, 14:21:18 »

Parasite


Dla mnie ten film okazał się trochę przehajpowany. Za dużo się naczytałem opinii, które podniosły film do rangi arcydzieła i w kinie oczekiwałem, że film mnie całkowicie rozniesie... a było tylko dobrze :) Technicznie film jest faktycznie świetny. Zdjęcia i scenografia są wymuskane. Aktorsko tez jest bardzo dobrze ale nikt mnie nie zachwycił. Blisko była aktorka grająca żonę bogacza, ale chyba dlatego, że była najbardziej ekspresyjna :) Początek filmu jest najlepszy, gdy rodzina po kolei wkrada się w łaski. Potem wchodzą twisty i dla mnie jakoś się ten film rozjechał... i dopiero końcówka spięła wszystko tak jak należy.

7/10

Mam taka samo, ale na odwrót ;) Dla mnie pierwsza połówka była męcząca. Ja rozumiem, że satyra, ale ilość uproszczeń raziła po oczach. Jedna rodzinka coś nazbyt cwana, druga - coś nazbyt tępa. Na szczęście w połowie mamy coś na kształt twistu i nagle wszystko się zmienia. Satyra z lekko zjadliwej staje się drapieżna, a wydźwięk filmu - który również momentami trzyma nieźle w napięciu  - bardzo gorzki (świetnie wypadają porównania świata bogatych ze światem biednych). Nawet aktorzy więcej pokazują w tej drugiej połówce, ja wyróżniłbym raczej ojca, który za pomocą subtelnej mimiki świetnie oddawał buzujące w nim emocje, które koniec końców musiał uwolnić...

Pierwsza połowa to jakieś 5/10, druga - przynajmniej 8/10, siłą rzeczy skłaniam się więc ku ocenie 7/10.
« Ostatnia zmiana: Listopada 18, 2019, 14:23:28 wysłane przez p.a. » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #624 : Listopada 27, 2019, 23:09:48 »

The Irishman (2019)

Nie ma spoilerów. Irlandczyk to film o którym Martin Scorsese marzył od 2007 roku, jeśli mnie pamięć nie myli.  Jestem prawie pewien, że wtedy pierwszy raz wspomniał o kolejnym gangsterskim filmie z De Niro i Pesci, ale żadna wytwórnia nie chciała wyłożyć milionów dolarów na  gangsterskie kino z udziałem cenionych, ale starych aktorów, którzy przeszli na emeryturę, jak w przypadku Joe Pesci, albo grają w filmach niewartych ich talentu, w chałach, jak Al Pacino i Robert De Niro w ostatnich latach (poza nielicznymi wyjątkami, które można policzyć na palcach jednej ręki).

Na dodatek film nie należy do najkrótszych, trwa 3 i pół godziny,  co ograniczało by ilość seansów w kinach, więc to dodatkowy powód dla wytwórni, by być na NIE co do tego wymarzonego projektu Scorsese (choć jak na standardy kina gangsterskiego to nic zaskakującego, np. Dawno temu w Ameryce trwa z 4 godziny, a są chyba jeszcze dłuższe wersje, w ogóle filmy mafijne nie są najkrótsze).

Pozostaje też kwestia odmładzania aktorów, bo Scorsese wymyślił sobie że Joe Pesci, Al Pacino i Robert De Niro zagrają swoich bohaterów w każdym wieku, mimo tego że są już dziadkami, dawno po siedemdziesiątce.  Nie chciał się Martin zgodzić na film z odmłodzoną, inną obsadą, choćby z Leonardo Di Caprio, który w ostatnich latach zastąpił De Niro w filmach reżysera Taksówkarza.

No i w sumie rozumiem wytwórnię,  bo takich filmów w dzisiejszym kinie, które ma na siebie zarabiać, to  się nie kręci,  a pewnie by film okazał się wtopą finansową, ale też przykre, że taki reżyser jak Scorsese musiał tyle lat czekać i dopiero platforma streamingowa dała mu pełną swobodę twórczą i wyłożyła prawie 160 milionów na film, który ostatecznie zbiera bardzo dobre recenzje już od przedpremierowych pokazów.

Więc liczę na przynajmniej nominacje do Oscarów (a co do komentarza reżysera na temat filmów Marvela i dzisiejszego kina nie będę się wypowiadał, bo wyjdzie mi za długa dygresja, a chcę się skupić na produkcji Netflixa, powiem tylko tyle, że pojawiła się kilka tygodni temu dłuższa wypowiedź Scorsese, która wyjaśniała o co mu dokładnie chodziło w tej pierwszej, nazwał dzisiejsze kino, w tym filmy Marvela,  nową odmianą sztuki, pochwalił, i z tym co mówił w drugiej wypowiedzi dłuższej zgadzam się) . Więc tyle wstępu i może przejdę do samego filmu, nie będzie spoilerów, tylko ogólne wrażenia z seansu.

The Irishman to znakomite dopełnienie nieformalnej trylogii gangsterskiej Scorsese, na którą składają się Chłopcy z ferajny i Kasyno, ale też Irlandczyk to inny film od pozostałych gangsterskich dzieł Martina Scorsese - nie ma scen cool z gangsterami, jak to fajnie być bandziorem, jest to bardziej rozliczenie, demitologizacja i podsumowanie gatunku co najlepiej pokazują ostatnie minuty filmu. Film jest jeszcze bardziej gorzki jak Kasyno i Chłopcy z ferajny, oraz finalnie opowiada o czymś innym.

Oczywiście widać że to jego film, ale nie ma epatowania przemocą, jest sporo humoru i dialogów, czasami jak z Tarantino (np. wątek z rybą w samochodzie i historia gościa w rozdrabniarce). No i przede wszystkim tempo jest wolniejsze jak we wcześniejszych gangsterskich filmach Scorsese, czy w takich filmach jak Wilk z Wall Street. Tempem bliższy jest niedocenianemu Milczeniu, nie ma tutaj dynamicznego i szybkiego montażu, energii jaka narzucała tempo poprzednim gangsterskim dziełom Scorsese, ale pomimo tego to w ogóle nie nudzi.

A co do efektu odmładzania aktorów to jest całkiem dobre, nie wybija z filmu. Filmy z uniwersum Marvela pokazały, że odmładzanie aktorów daje radę, np. odmłodzony Samuel L Jackson w Kapitan Marvel.  Dla mnie te efekty to trochę jest tak, jak z charakteryzacją o której wiemy, że jest, ale ją kupujemy. Jedyna scena, gdy efekty odmładzania wybijały mnie to jak De Niro sprał faceta, który dotknął jego córki, widać było, że rusza się jak gość po 70-e (identycznie było w scenach akcji z Jacksonem we wspomnianej Kapitan Marvel,  widać było iż rady aktor nie daje) No i scena retrospekcji z wojny, ale minutę trwała.

A co do aktorstwa to jestem zachwycony. Robert De Niro jest dobry, pierwsza nie pamiętam od jak dawna dobra rola. Choć ma rolę gościa, który emocji nie pokazuje, więc może jego występ wydawać się najmniej efektowny, ale świetnie sprzedaje emocje, zwłaszcza w trzecim akcie. Zresztą tak Hoffa o nim powiedział, że kryje się Frank z uczuciami.

Ale jeszcze lepszy jest Ala Pacino, który jak tylko pojawia się w 40 minucie to charyzmą rozwala ekran, jest rewelacyjny. Trudno to uwierzyć, ale to pierwszy film Scorsese, w którym zagrał Pacino. Oczywiście gra typowego Pacino, czyli szarżuje do woli na ekranie, ale nie przesadza z szarżowaniem, nie rozwala filmu. Choć przyznam, że wolę Pacino w filmach, w których gra spokojniejsze role, gdzie gra subtelniej (nie cierpię np jego roli w Adwokacie diabła), a ma takich kilka, jak np. w Życiu Carlita De Palmy, które wyżej sobie cenię jak Scarface, czyli wcześniejszy wspólny film De Palmy i Pacino. Ogólnie mówiąc  De Niro i Pacino dawno nie mieli tak dobrych ról w kinie (w telewizji im się trafiły, na HBO).

Równie dobry co Pacino jest ściągnięty z emerytury Joe Pesci, który gra zupełne przeciwieństwo swoich ról u Scorsese, czyli nie agresywnego psychola, ale spokojnego, wyciszonego bandziora. Facet budzi przerażenie samym spojrzeniem i spokojem jaki wylewa się z jego postaci, ale też sympatię. Oprócz wymienionej trójki pojawiają się inni ulubieńcy reżysera, np. Harvey Keitel, choć ma epizod, ale też ekipa z serialu Scorsese Zakazane Imperium, czyli Jack Huston, Bobby Cannavale i Stephen Graham, którzy mają też małe role, ale dobre. Ciekawą rolę ma Anna Paquin, która prawie nic nie mówi, ale jej wątek jest ważny dla całego filmu. Zresztą cała obsada filmu, nawet trzecioplanowe role, to jest marzenie każdego filmowca, bo same dobre nazwiska się pojawiają.

Reżysersko to jest typowa robota Scorsese, nie ma się do czego przyczepić. Facet trzyma poziom mimo 70-i na karku, nieważne czy kręci film subtelny, spokojniejszy, jak Milczenie, czy taki w którym może poszaleć jak Wilk z Wall Street to zawsze nie schodzi poniżej dobrego, znakomitego poziomu. Kolejny raz dał lekcję kina, ale jeśli nastawiacie się na produkcję jak właśnie Wilk z Wall Street, Kasyno czy Chłopcy z ferajny to zmieńcie oczekiwania.

Ogólnie realizacja jest super, jak zdjęcia, muzyka, ale też montaż, dzięki któremu film w ogóle nie nudzi mimo 3 godzin i 30 minut. Oglądałem na Netflixie, nie w kinie, i ani raz nie przerwałem seansu, tak mnie film wciągnął, ale po tym się poznaje dobre filmy, nieważne ile filmy trwają, mogą być krótkie i monstrualnie długie, ale jak wciągają, to nawet prawie 4 godziny mijają szybko, jak z bicza strzelił, jak było w tym przypadku. Ocena: 8/10.

Zapomniałem dodać co do Ala Pacino i szarżowania, że bałem się że rozwali film, bo w innej produkcji Scorsese, inna legenda kina, którą też uwielbiam też szarżowała, grała swoimi manieryzmami i rozwalila przez to film, a mówię o Nicholsonie i Infiltracji.  Wiem że to niepopularna opinia, ale takie mam zdanie, a w przypadku Irlandczyka tak się nie stało.
« Ostatnia zmiana: Listopada 28, 2019, 20:25:34 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #625 : Listopada 30, 2019, 16:45:19 »

Knives Out (2019)

Bardzo fajna zabawa z kryminałem w stylu "whodunnit". Bez spoilerownia. Jakoś  tak przed połową widz wie już tak dużo, że zaczyna się naprawdę zastanawiać, co się tu jeszcze wydarzy i jakie jest drugie dno  :haha: To sprawia, że ta wytarta już trochę struktura filmowa nabiera świeżości. Także scenariuszowo to jest mała perełka i nie dziwię się, że chciało w tym zagrać tylu dobrych aktorów. Rian Johnson zrobił kolejny zajebisty film (tak, ciągle zaliczam Last Jedi do dobrych filmów ;) ) i udowadnia, że jest naprawdę niezłym reżyserem.

8.5/10

The Irishman (2019)

Tak jakby Scorsese miał mało klasyków na koncie... to teraz dokłada do niego kolejny. Irlandczyk to kino absolutne, z innej epoki. Mimo, że film jest bardzo stonowany, wręcz cichy to mimo to ma epicki rozmach. De Niro, Pacino i Pesci... wszyscy znów na bardzo wysokim poziomie. Wiadomo, że nie są to ich najlepsze role w życiu, ale tak dobrego filmu nie zrobili od bardzo dawna. I miło jest ich zobaczyć ponownie w tak dobrej formie. Jednak dobry reżyser zmienia wszystko... i Scorsese potrafił wykrzesać z tych aktorów jeszcze jedną iskrę, po prostu widać, że oni chcą w tym grać! I jak już jestem przy Scorsese to ja nie wiem, ale gość jest nie do zdarcia... w wieku, gdy większość jego kolegów po fachu już raczej sobie odpuszcza, on przeżywa renesans swojej kariery. Robi filmy z taką energią i wyczuciem, że nawet wśród młodych twórców ze świecą szukać kogoś z taka energią.

Pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana. 9/10
« Ostatnia zmiana: Grudnia 03, 2019, 11:43:44 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #626 : Grudnia 08, 2019, 21:50:13 »

Marriage Story (2019)

Sezon Oscarowy trwa w najlepsze... na Netflixie :faja: Przewiduje nominacje w najważniejszych kategoriach. Film, reżyser, scenariusz, aktor, aktorka i prawdopodobnie najlepsza aktorka drugoplanowa (dla Laury Dern). Ja bym jeszcze dorzucił nominacje za montaż, ale o to pewnie będzie trudno. W skrócie, jest to najlepszy film o rozwodzie od czasu Kramer vs Kramer  ;) Film wygrywa naturalnością, nic tu nie jest wymuszone (no może tylko sceny śpiewania ;) ), emocje są prawdziwe. Nie czujemy, że grają a to bardzo dobrze. Driver, nie wiem czy widziałem go w lepszej formie... teraz dopiero widać jak marnują jego talent w tych nowych Star Warsach :P Scarlett rewelacja. Najlepszy film w karierze Baumbacha.

9/10
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2019, 10:25:23 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #627 : Grudnia 09, 2019, 12:30:01 »

Ciekawi mnie ten film, może na dniach zobaczę. Nominacje do Oscarów pewne, zresztą ten twórca bywał już w przeszłości doceniany.

A nic nie wspomnisz o roztrwanianiu talentu Scarlett w MCU? :P
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2019, 14:00:28 wysłane przez p.a. » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #628 : Grudnia 09, 2019, 21:35:59 »

A nic nie wspomnisz o roztrwanianiu talentu Scarlett w MCU? :P

Dopiero co dostała solowy film, nie chce jej umniejszać przed premierą ;)

A tymczasem ogłoszono nominacje do Globów:

https://variety.com/2019/film/news/2020-golden-globes-nominations-list-nominees-1203426905/

Mocni kandydaci w tym roku.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #629 : Grudnia 09, 2019, 21:47:50 »

To samo sobie pomyślałem. Trudno wytypować zwycięzcę, bo o większości z tych filmów w pewnym momencie było głośno.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #630 : Grudnia 14, 2019, 01:24:24 »

6 Underground (2019)

Najnowsza rozpierducha Michaela Baya nakręcona dla Netflixa to produkcja typowa dla tego reżysera, czyli wygląda wizualnie przepięknie, jak teledysk, sporo fajnie zainscenizowanych scen akcji (choć szalony pościg samochodowy od którego się zaczyna nie zbliża się poziomem do pościgu z Twierdzy z Seanem Connery), ale też ma elementy, których nie cierpię u Baya, jak choćby poczucie humoru, które raz trafia (sceny z magnesem), a innym razem nie, jest sporo żartów na poziomie tragicznego Bad Boys 2.

Niestety największym problemem filmu jest pierwsze 30-40 minut, gdzie łatwo się pogubić, bo jest milion retrospekcji, retrospekcje w retrospekcjach  (nie cierpię takich zagrań), przez co jest wrażenie chaosu, i dopiero jak dostaje ekipa nowe zadanie czyli dopaść dyktatora, gdy kończą się wspominki z przeszłości bohaterów, to film mnie wciągnął, ale trochę to trwało. Druga rzecz to zaczyna męczyć mnie Ryan Reynolds, który gra znowu Deadpoola, oczywiście nie gra aż tak przegiętej postaci, bez poziomu meta, ale znowu gra gościa, co non stop żartuje. Więc przez to że pierwsze 30-40 jest bardzo chaotyczne, a druga połowa w porządku, to nie mogę dać więcej jak 6/10.

Ale polecam i tak, bo to Michael Bay, który co prawda od dawna nie nakręcił filmu na poziomie Twierdzy (uwielbiam!), Bad Boys, Armageddon, ale to i tak jeden z najlepszych specjalistów we współczesnym amerykańskim kinie od rozpierduch. Jedynie niech nie tyka się dużych robotów zamieniających się w roboty, ale w takim kinie jak najnowsza superprodukcja z Deadpoolem to zawsze chętnie sprawdzę.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #631 : Grudnia 26, 2019, 00:22:45 »

Marriage Story (2019)

W skrócie, jest to najlepszy film o rozwodzie od czasu Kramer vs Kramer  ;)

Ja bym poszedł dalej - to raczej najlepszy film o rozwodzie w historii ;) Serio, moim zdaniem o klasę lepszy od "Sprawy Kramerów", która jest filmem mocno tendencyjnym. "Historia małżeńska" ujmuje właśnie naturalnością, której w tamtym klasyku nieco momentami brakuje. Jest to film bardzo prawdziwy, w którym świetnie widać, że nienawiść istnieje tuż obok miłości, równolegle, zwłaszcza, jeśli dopuścimy do siebie głosy prawników czy wujków od dobrych rad. Z jednej strony, w pewnym sensie, trzyma w napięciu przy różnych słownych pojedynkach, z drugiej - dogłębnie wzrusza przy tych wszystkich drobnych scenach, pokazujących faktyczną zażyłość między bohaterami. Film cały sobą pokazuje, iż czasami coś po prostu nie wychodzi, że związek się "zużywa", pomimo wciąż obecnych uczuć. Aktorsko jest świetnie. Minimalnie lepszy jest Driver, którego postać przechodzi większą ewolucję, a do tego wszystkiego, jako że kreacja jest bardziej stonowana, tym bardziej zwala z nóg moment, w którym emocje biorą nad bohaterem górę...
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #632 : Grudnia 26, 2019, 10:52:14 »

A gdzie ocena? Czyżbyś dał więcej niż 8/10? Toż to będzie epokowe wydarzenie ;) A film jest wspaniały, zgadzam się. Ja lubię Kramer vs Kramer, wszyscy twierdzą ze nie zasłużył na swoje Oscary, a ja się nie zgadzam, twierdze ze jak najbardziej zasłużył. Marriage Story wygrywa tym, że pokazuje po równo obie strony konfliktu. W Sprawie Kramerów obserwowaliśmy to wszystko z perspektywy ojca.

Bardzo bym chciał żeby ten film coś zwojował na Oscarach, ale ten rok jest na razie ciężki, konkurencja jest mocna. Driver raczej przegra z Phoenixem co mnie już irytuje  :D
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #633 : Grudnia 26, 2019, 12:04:25 »

Byłem świeżo po seansie i nie chciałem przestrzelić ;) Ale nie, 8/10 raczej ode mnie. Przy czym to już trzeci tegoroczny film, który tak wysoko oceniam  :D Tak więc i to jakoś tam świadczy o tym, że to naprawdę mocny rok. A jeszcze nie widziałem paru filmów, które mogą nieco namieszać.

Perspektywa ojca to raz, dwa, że w Sprawie Kramerów było to dość jednostronne, drapieżna matka kontra pogubiony ojciec ;)  A tutaj wszyscy mają swoje racje, a i tak spoza tego bitewnego zamieszania widać uczucia, którymi wciąż darzą się bohaterowie. I to jest tu chyba najpiękniejsze.

Do do Drivera - niekoniecznie. Zdaje się, że to właśnie ta rola jest póki co tą najczęściej nagradzaną w tym roku. Do tego dochodzi to, o czym kiedyś wspominałeś, że Phoenix może być dla Akademii odrobinę niewygodny ;) No i Joker już kiedyś Oscara dostał ;)

A co do "Sprawy Kramerów" - mimo wszystko jednak uważam, że "Czas apokalipsy" to film lepszy. Hoffman na Oscara zasłużył, choć po drodze miał lepsze role (np. w "Nocnym Kowboju"). Streep raczej również, choć nie bardzo kojarzę pozostałe nominowane role. Ogólnie nie był to najgorszy werdykt w historii Akademii.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #634 : Grudnia 27, 2019, 00:29:07 »

The Irishman

Nie oczekiwałem wiele od tego filmu, bo jak się tak zastanowić, to nie jestem wielkim fanem Scorsese. Weźmy takich "Goodfellas" - widzę geniusz reżyserski wylewający się z każdego kadru, ale fabuła jakoś nigdy mnie tu nie porywała, raczej tylko momenty, jak choćby sceny z Joe Pesci. Z dystansem podchodziłem też do metrażu (3 i pół godziny to nie przelewki) oraz od pomysłu cyfrowego odmładzania aktorów.

I koniec końców okazało się, że właśnie to odmładzanie wypadło najsłabiej, zwłaszcza w przypadku De Niro. Jego oczy wyglądają dziwacznie, do tego ciała nie oszukasz - w scenach młodości porusza się nieco niedołężnie, zgodnie z metryką. Jeśli idzie o czas trwania - jak się człowiek wkręci, to nie ma ochoty odchodzić od ekranu. Film hipnotyzuje. Mam wrażenie, że to najpełniejszy, najbardziej kompletny okołomafijny obraz, jaki zrobił Scorsese. Jeszcze bardziej gorzki, niż poprzednie (choć już przecież "Goodfellas" rozliczał się ze zmitologizowanym obrazem mafii, znanym choćby z filmów Coppoli), w końcówce wręcz elegijny. Zachwyca rozmach - fabuła obejmuje kilkadziesiąt lat, zahaczając o różne ważne momenty w historii USA drugiej połowy XX wieku. Pod względem realizacji to typowy Scorsese - i to powinno wystarczyć za całą rekomendację. Aktorsko jest dobrze. De Niro trochę jedzie na autopilocie, ale w finale ma co zagrać i robi to świetnie. Pacino niby szarżuje po swojemu, ale robi to jednak z wyczuciem, można też wyłapać różne subtelności. Najbardziej zaskakującą kreację stworzy Joe Pesci - wyciszoną, stonowaną. Niby nie zawsze grał szajbusów (choćby w "Raging Bull"), ale mimo to zaskakuje. Do tego dochodzi solidny drugi i trzeci plan, choć taki Keitel to nie bardzo ma co grać.

Nie wiem, czy wrócę jeszcze kiedykolwiek do "Irlandczyka", ale warto było podjąć wysiłek i oddać się w ręce Scorsese na ponad 200 minut.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #635 : Grudnia 27, 2019, 02:56:04 »

The Irishman

Nie oczekiwałem wiele od tego filmu, bo jak się tak zastanowić, to nie jestem wielkim fanem Scorsese. Weźmy takich "Goodfellas" - widzę geniusz reżyserski wylewający się z każdego kadru, ale fabuła jakoś nigdy mnie tu nie porywała, raczej tylko momenty, jak choćby sceny z Joe Pesci. Z dystansem podchodziłem też do metrażu (3 i pół godziny to nie przelewki) oraz od pomysłu cyfrowego odmładzania aktorów.

I koniec końców okazało się, że właśnie to odmładzanie wypadło najsłabiej, zwłaszcza w przypadku De Niro. Jego oczy wyglądają dziwacznie

Ale też tych scen z odmładzaniem nie ma tak dużo, jak wcześniej pisałem, tzn takich gdy muszą pokazywać siłę fizyczną nieodpowiednią do ich wieku, jest jedna scena pod sklepem gdy gościa obił, która wyszła zabawnie i  trwająca parę sekund scena z wojny, czyli mało i krótkie, a w reszcie scen to głównie stoi, siedzi, rozmawia. Więc ja poza tymi krótkimi scenami zapominałem ze są starzy, ale zwróciłeś uwagę właśnie na to co mnie na  początku rozpraszało, czyli oczy De Niro.

No i szczerze to ja nie wiem co jest z jego oczami, czy to efekt CGI, czy to szkła kontaktowe, bo Pacino i Pesci mają normalne oczy, jak grają młodsze wersje i starsze, ich oczy wyglądają naturalnie w każdym wieku, ich oczy nie rozpraszały mnie. Musiał stać za tym jakiś zamysł, ale jaki nie mam pojęcia. Z tego co czytałem i wiem od znajomych to odpowiednik tej postaci, którą grał De Niro nie miał podobno błękitnych oczu.  De Niro ma przez cały film takie oczy, nawet w scenach bez efektów CGI, czyli jak gra bohatera w swoim wieku i w końcówce, gdy gra starszego od siebie, to ma tradycyjną charakteryzację, postarzeli go starą metodą a nie CGI, i cały film ma takie same oczy.

Pojawił się na youtube fragment zrobiony za darmo techniką, która bije rekordy popularności w pornosach, czyli deepfake i tutaj ma (chyba) swój kolor oczu.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=dyRvbFhknRc" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=dyRvbFhknRc</a>

No i wypada to lepiej, ale też bez zachwytów, przynajmniej jego oczy sa naturalne. A w przypadku Pacino i Pesci nie miałem takiego problemu jak odmłodzili ich, oczy mieli normalne. Nie mam pojęcia o co chodziło z tą zmianą koloru oczu aktora, która wyszła dziwnie.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 27, 2019, 03:06:06 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #636 : Grudnia 27, 2019, 09:38:48 »

Tyle, że w Deepfake to po prostu nałożyli twarz De Niro gdzieś z okresu "Once Upon a Time...", a tu jednak to odmładzanie na czym innym polegało, tzn. faktycznie odmładzali starą twarz, tak mi się wydaje. Scen bardziej dynamicznych z "młodym" De Niro dużo faktycznie nie było, no ale te oczy.... Była taki moment, w którym dokładnie im się przyjrzałem i ta siatkówka się tam jakoś dziwnie zachowywała, lekko mieniła się, czy coś, czyli to raczej jakieś CGI było, a nie szkła kontaktowe. Jakikolwiek stał za tym zamiar - mogli sobie dać z tym spokój.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #637 : Grudnia 27, 2019, 16:10:59 »

To p.a. musisz tylko jeszcze zobaczyć Two Popes i z oscarowymi kandydatami jesteś na bieżąco ;)

Ja tymczasem kończę rok kinowy filmem Jumanji: Next Level (2019). Na którym bawiłem się prawie tak dobrze jak na poprzedniej części, ale tym filmem wyczerpali już zapas pomysłów na grę...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ale o tym w kolejnym sequelu ;) 6/10.

Małe podsumowanie. W roku 2019 zaliczyłem w sumie 54 seanse kinowe. Filmy ogółem oglądałem 278 razy. Najczęściej oglądalnym przeze mnie filmem była Alita: Battle Angel - w sumie 4 seanse z czego 3 w kinie :D

Lista ulubionych filmów z tego roku wygląda tak: (Z zaznaczeniem, że może się na niej jeszcze trochę zmienić bo wciąż czekam na parę tytułów. Głównie na 1917 Mendesa  ;) ).

https://trakt.tv/users/ash9001/lists/top-movies-of-2019?sort=rank,asc

Midsommar króluje na miejscu pierwszym. Czaiłem się na ten film od pierwszego trailera i absolutnie się nie zawiodłem, dostałem nawet więcej niż chciałem :D

Jeśli chodzi o moje prywatne nagrody to aktorką roku zdecydowanie zostaje Rosa Salazar za Alitę i serial Undone. Aktorem roku jest Adam Driver za Marriage Story i to, że jako jedyny wybrnął z twarzą z nowych Star Wars :haha:

Jeśli chodzi o seriale to ten rok był u mnie kiepski. Kryzys serialowy trwa nadal, trochę mnie tylko pobudziło wejście na rynek Apple TV+ ale ogólnie nadal nie odczuwam potrzeby oglądania seriali. Ale jeśli mam już wybierać to najlepszą rzeczą jaką obejrzałem w tym roku był Love, Death & Robots.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #638 : Grudnia 27, 2019, 16:24:48 »

"Two Popes" wkrótce nadrobię. Nie widziałem też jeszcze "Knives Out". No i "The Lighthouse" (zobaczę może nawet dziś), choć trudno ocenić, czy ten film jest w stanie zdobyć jakieś nominacje, czy jednak okaże się dla Akademii zbyt niszowy. Do nadrobienia jeszcze rzeczy z oscarowych peryferiów, "Rocketman" i "Ad Astra". I również te produkcje na dniach "zaliczę". Zresztą, pal sześć Akademię, tu bardziej chodzi o potencjalnie najciekawsze tytuły tego roku.

U mnie na razie tak:

1. Once Upon a Time... in Hollywood
2. Joker
3. Marriage Story
4. The Irishman
5. Parasite
6. Ból i blask
7. Avengers: Koniec gry

Tyle, że wiesz, ja często późno nadrabiam różne zaległości i ta lista się może kształtować gdzieś do 2025 ;) Takiej "Ality" na przykład nie oglądałem i się nawet nie przymierzam. Natomiast "Midsommar" to prędzej do kategorii "Rozczarowanie roku" bym wrzucił :D Tuż za drugim rozdziałem "It" ;)

A za Jumanji to się kiedyś muszę zabrać, nawet klasycznej wersji z Williamsem nigdy nie oglądałem :D
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #639 : Grudnia 27, 2019, 17:01:05 »

Natomiast "Midsommar" to prędzej do kategorii "Rozczarowanie roku" bym wrzucił :D Tuż za drugim rozdziałem "It" ;)

Bo nie widziałeś jeszcze nowych Star Wars i Terminatora. Przy tych filmach It 2 to arcydzieło a Midsommar to istny Fellini :haha:

Co do Two Popes to jest to bardzo miłe zaskoczenie. Spodziewałem się nudów o dwóch dziadkach co siedzą w ogródku, gadają i nic się nie dzieje, a tu się okazuje, ze film ma wręcz teledyskowe tempo :haha: Dopiero później zobaczyłem, że to film reżysera wybitnego "Miasto Boga" i ten jego styl jest tutaj widoczny. No i film nie trąci jakoś bardzo kościelną propagandą. Dlatego myślę, że to trochę taka fantazja, na temat tego jakich ludzi wierni by chcieli w kościele, którą się przyjemnie ogląda. Nie wiem czy zdziała dużo jeśli chodzi o nagrody, wydaje mi się, że raczej nie. Ale warto zobaczyć dla Jonathana Pryce'a w roli Franciszka, on ma nominację raczej pewną. 8/10 ode mnie.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Strony: 1 ... 30 31 [32] 33 34 ... 55   Do góry
Drukuj
Skocz do: