Strony: 1 ... 46 47 [48] 49 50 ... 57   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 227205 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #940 : Grudnia 18, 2022, 11:03:29 »

Wiesz, cyfryzacja nastąpiłaby tak czy siak, podobnie jak wymiana siedzeń ;) Tu przykładem może być to, co się stało z katowickim kinem Kosmos. Stare kina miały lepszy klimat i nie były tak jednakowo sformatowane. W Multipleksach zawsze trochę cierpię, bo wszędzie masa ludzi, głośno, etc. Do tego stare kina mogłeś napotkać w dosłownie każdej miejscowości, dziś z tym raczej problem...
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #941 : Grudnia 18, 2022, 11:40:25 »

Wiesz, cyfryzacja nastąpiłaby tak czy siak, podobnie jak wymiana siedzeń ;) Tu przykładem może być to, co się stało z katowickim kinem Kosmos.

Też mamy w Krakowie kino Kijów które się ostało z tych najstarszych i ma nowe fotele i wszystko... ale i tak tam nie chodzę  :haha:, tylko jak jest jakiś festiwal.

W Multipleksach zawsze trochę cierpię, bo wszędzie masa ludzi, głośno, etc. Do tego stare kina mogłeś napotkać w dosłownie każdej miejscowości, dziś z tym raczej problem...

Dlatego ja wybieram poranne seanse. Mniej ludzi i pełna kultura ;) Chociaż i tak miałem ze dwa razy sytuację, że w prawie pustym kinie ktoś sobie i tak kupił bilet zaraz koło mnie... To jest takie WTF!?!  :haha: Ale też trochę się nauczyłem lubić seanse na których jest więcej ludzi  :rad2:

No to fakt, że multipleksy zabiły dostęp do kultury w takich małych miejscowościach, ale chyba nie jest aż tak źle. Unia chyba daje kasę żeby gdzieniegdzie takie kina jeszcze sobie mogły funkcjonować? Ja pamiętam jeden seans w bardzo małej miejscowości mojego kuzyna. "Głupi i Głupszy"  :D Jeden z najgorszych seansów jakie pamiętam. Koszmarna kopia w strasznie obdartym kinie  :P
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #942 : Grudnia 19, 2022, 13:10:33 »

A tu jeszcze jakimś cudem puszczono nam właśnie Aliens. Strasznie to przeżywałem, bo to chyba też pierwszy horror, jaki w życiu oglądałem. Film własnej legendy nie udźwignął, bo gdy oglądałem go po wielu latach wydał mi się dość zwyczajny i mało straszny, raczej kino akcji, aniżeli horror. I raczej zawsze będę wolał oryginał Scotta.

Z Camerona najbardziej lubię TII i Titanica, a swego czasu takie "Prawdziwe kłamstwa" mnie rozczarowały, bo oczekiwałem mocnego filmu z Arniem, a film, wiadomo, jest taki z przymrużeniem oka kręcony. Dziś lubię bardziej, choć dawno nie wracałem. A zwalniałem się wtedy z lekcji, by iść na seans :D


To jeśli wolisz horrorowe klimaty, to powinien T-1 bardziej podobać Ci się od dwójki, bo to niby SF, ale takie bardziej mroczne, a nie kino akcji, czym jest większość filmów Camerona. Trochę ogląda się jak slasher, tylko zamiast mordercy mamy elektronicznego mordercę. Ja stawiam jedynkę i dwójkę na równi.

Ale jak Aliens nie udźwignął swojej legendy, to jest równie dobry film co dzieło Scotta. Cameron nie kręcił horrorów (trudno Piranie 2 horrorem nazwać) , więc raczej po nim takiego filmu jak Scott nie powinieneś się spodziewać. To kino akcji/wojenne z elementami SF/horroru, ale widocznie horrorowe momenty z Aliens urosły w Twojej pamięci po latach i wyparły sceny akcji, ale to nie znaczy, że jest gorszy od Alien, tylko inny. I mnie to właśnie podoba się w całej serii Alien, że każdy z czterech filmów to jest film typowy dla reżysera. Alien to typowy Ridley Scott, Aliens klasyczny Cameron, Alien 3 klasyczny Fincher ( i jeden z najbardziej niedocenianych filmów), a Alien 4 to klasyczny Jeunet.

Aliens wciąż ogląda się tak samo dobrze jak za pierwszym razem. Film się w ogóle nie zestarzał (choć ja wolę dircut), technicznie i historia trzyma w napięciu, są emocje. Niektórzy wolą jedynkę, a inni dwójkę, a ja lubię dwie pierwsze części tak samo, stawiam je na równi (a nawet powiem więcej, że trójkę stawiam na równi z Alien i Aliens).

A co do Prawdziwych kłamstw daję 8/10, ale i tak bardzo lubię tą produkcję. Uważam że za mało o tym filmie się mówi, tak jak o Otchłani. W tym filmie Arnold ma najlepszą komediową rolę ze wszystkich, fajnie się bawią gatunkiem kina akcji/szpiegowskim w stylu Bonda, Lee Curtis wygląda hot, jak w żadnym innym filmie i świetne sceny akcji. Idealnie połączono wyśmianie gatunku z kinem akcji. Był to hit, w przeciwieństwie, do Last Action Hero, który powstał od razu po T-2 i jest podobnym filmem co komedia akcji z Arnoldem i Lee Curtis, ale w Bohaterze ostatniej akcji McTiernan i Arnold poszli jeszcze dalej w wyśmiewaniu kina akcji, co spotkało się z niezbyt dobrym przyjęciem widzów, film poniósł klapę finansową, która najbardziej zabolała Arnolda i zaskoczyła pewnie, skoro komedie które kręcił z Reitmanem podobały się widzom, a po LAH powstał True Lies, który też był dobrze przyjęty (obok TL najbardziej z komediowych ról Arnolda lubię Świąteczną gorączkę, co jest niepopularną opinią).

Dla wielu widzów problemem było to w LAH,  że Arnold nie tylko wyśmiał gatunek dzięki któremu został gwiazdą, ale też swój wizerunek i siebie jako gwiazdę filmową, którą przedstawił w nie najlepszym świetle oraz całe Hollywood. Tym filmem reżyser Predatora wyprzedził swoje czasy,bo LAH to taka produkcja dla kina akcji, jak Krzyk dla slasherów, czyli meta kino akcji. A film powstał kilka lat przed Krzykiem i widzowie nie byli gotowi na takie meta filmy, co pokazało też kiepskie przyjęcie Nowego Koszmaru, które było klapą, film nie podobał się, a zrobił w nim Wes Craven coś podobnego co w Scream, ale kilka lat wcześniej. A dla mnie od seansu w kinie to nie tylko był jeden z najlepszych filmów Cravena, czołówka filmów z Kruegerem, ale też jeden z oryginalniejszych filmów, który po latach wciąż dobrze się ogląda.

Wiesz, cyfryzacja nastąpiłaby tak czy siak, podobnie jak wymiana siedzeń ;) Tu przykładem może być to, co się stało z katowickim kinem Kosmos.

A co się stało z Kosmosem? Wieki w nim nie byłem.

Ja pamiętam jeden seans w bardzo małej miejscowości mojego kuzyna. "Głupi i Głupszy"  :D

Napisałeś o filmie braci Farrellych to przypomniał mi się seans w kinie ich najlepszej komedii Sposób na blondynkę i dwie sceny. Początek z rozporkiem i ta reakcja wszystkich facetów w kinie, takie jedno wielkie głośne bolesne OJ. No i scena z "pianką do włosów" i reakcja, ale już wszystkich, niezależnie od płci, która też była może nie bolesna, ale głośna i to nie był śmiech.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #943 : Grudnia 20, 2022, 14:04:01 »

Generalnie masz rację, zapamiętałem film jako mocny horror, którym ten film przecież nie jest. Być może jak wrócę do filmu ponownie, to obejdzie się bez tego typu obciążeń. A pierwszy Terminator faktycznie bliższy horrorowi, no ale to nie ma znaczenia, bo rozczarowanie Aliens wynikało z oczekiwań względem tego filmu, oczekiwań wyniesionych z dziecięcych w sumie wspomnień.

Co do Kosmosu - nie wygląda już jak PRL-owski relikt, kina odnowiono, unowocześniono. Ale zachowały charakter kina studyjnego. Nie wiem, jak było kiedyś, ale są dwie sale: Nostromo i Solaris.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #944 : Grudnia 22, 2022, 00:07:35 »

Emancipation (2022)

Jest to połączenie Zjawy, 12 Years a Slave z Połnoc Południe. Już nie wiem, który to film o niewolnictwie w ostatnich latach zrealizowany pod Oscary, który każdą sceną i aktorstwem woła, że zasługujemy na Oscary, w kategoriach technicznych (zdjęcia, muzyka) i dla obsady, ale twórcy nie spodziewali się pewnie, że główny aktor wywoła taką burzę na ostatnich Oscarach, że nie wiem czy film dostanie nominacje w innych kategoriach jak techniczne.

Pewnie gdyby Emancipation miał premierę kilka lat temu to mógłby dostać, bo Will Smith gra rolę fizyczną, taką jak Di Caprio w Zjawie, czyli dużo biega, tarza się, krzyczy, płacze, walczy z rasistami, ale też z krokodylem. No i tak szczerze to dobrze gra, ale pewnie nawet nominacji nie dostanie.  Równie dobry jest Ben Foster w roli ścigającego Willa Smitha. Stronę techniczną pochwalę, bo wizualna strona jest ciekawa (film jest prawie czarno biały, tzn kolorowy, ale wygląda tak jakbyście obniżyli sobie w telewizorze kolory do minimum) i film trzyma w napięciu, ale widziałem lepsze filmy o niewolnictwie w USA.
Mógłbym napisać że Antoine Fuqua powinien wyciągnąć więcej z tej historii inspirowanej słynnym zdjęciem niewolnika, ale czym więcej filmów tego reżysera oglądam to dochodzę do wniosku, że Dzień Próby to bardziej przypadek był, że tak mu dobrze wyszedł. Większość jego filmów Fuqua jest słaba średnia, a w Emancipation wydaje mi się że osiągnął szczyt swoich reżyserskich możliwości. Nie jest w stanie zrobić lepszego filmu jak porządny, a jak już to dzięki aktorstwu filmy jego są lepsze, tak było z Dniem Próby, w którym miał Denzela i Hawke'a, a mimo całej mojej sympatii do Smitha, który jest dobrym aktorem i charyzmatycznym, ale to nie jest aktor na tym samym poziomie co wymienieni koledzy po fachu. Ocena: 6+/10.

Medieval (2022)

Film o czeskim bohaterze Janie Zizku, który się wsławił choćby tym, że nie przegrał żadnej bitwy (brał też udział w bitwie pod Grunwaldem), więc kwestią czasu było jak powstanie film o nim. No i dostaliśmy czeski film, który opowiada o początkach legendy Jana Zizki, przed wojnami husyckimi. Nie domyśliłbym się, że Medieval to czeska produkcja, bo wszyscy nawijają piękną angielszczyzną, co nie dziwi, gdy spojrzy się na obsadę. W roli głównej Ben Foster (dobra rola), a na drugim planie m.in. Wiliam Moseley, Matthew Goode, Michael Caine (jedna z ostatnich ról aktora), czyli angielsko - amerykańska obsada. Są też aktorzy z Czech, Niemiec (Til Schweiger), i innych krajów Europy.
Pewnie spodziewacie się, że napiszę, iż Czesi nakręcili świetną superprodukcję, na poziomie naszych historycznych filmów z lat 60 i 70, takich jak Potop i Krzyżacy, czyli z rozmachem. Sporo sobie obiecywałem po filmie, bo historia Jana Zizki  jest bardzo ciekawa i to ważna postać w historii Czech (choć przyznam szczerze, że dopóki nie usłyszałem o filmie to nie wiedziałem nic o tej postaci, przed seansem przeczytałem jego historię; nigdy nie interesowałem się dawną historią Czech) i to podobno jedna z najdroższych czeskich produkcji. No i film ogląda się ok, sceny batalistyczne i walk jeden na jeden wypadają w porządku,  kiedy trzeba film jest odpowiednio brutalny i mocny, jest klimat, ale nie wygląda czeskie dzieło na jedną z najdroższych czeskich produkcji. Można było wyciągnąć o wiele więcej z tej historii. Wydaje mi się że twórcy świadomie wybrali początki kariery Zizki, żeby nie pokazać wojen husyckich. Historia Zizki okazała się być zbyt wielka i epicka dla czeskiej kinematografii. Ocena: 6/10.

On the Line (2022)

Gospodarz show na żywo odbiera telefon, podczas którego nieznana osoba grozi śmiercią całej jego rodzinie. Jeden z wielu filmów klasy B z Melem Gibsonem w ostatnich latach, ale tym razem gra główną rolę i ma co grać, więc to jest trochę lepsza produkcja od większości filmów z Melem przeznaczonych prosto na vody. Wymienił bym też Father Stu i Bandit, które są całkiem ok (rewelacyjne Dragged Across Concrete nie liczę, bo to film sprzed paru lat, a mówię o ostatnich dwóch latach). Jest to z pewnością lepszy film od większości ostatnich filmów z Brucem Willisem, których nie da się oglądać.

Ogląda się jak typowe kino akcji klasy B, ale w końcówce następuje zwrot akcji, który mnie całkowicie zaskoczył. A  kilka minut po zwrocie akcji następuje kolejny twist, który już odgadłem, bo domyśliłem się co chcą twórcy przekazać. Ale tak szczerze to nie wiem co o tych dwóch wistach myśleć, czy podnoszą, czy obniżają poziom filmu. Nie są to twisty, których wcześniej w filmach nie było, zwłaszcza pierwszy zwrot akcji przypomniał mi horror z lat 80, w którym zastosowano podobny numer, ale nie zdradzę tytułu, bo domyślilibyście się co takiego scenarzyści wymyślili w końcówce. Ocena: 5/10.

The Banshees of Inisherin (2022)

Uwielbiam filmy Martina McDonagha (In Bruges, Trzy Billboardy za Ebbing Misoury, ale też Siedmiu Psychopatów lubię, choć uważany jest za słabszą produkcję), więc czekałem na Duchy Inisherin, które po zwiastunach zapowiadały się na inną produkcję, bo nie gangsterskie klimaty ani sensacyjne, tylko dramat psychologiczny. Dostałem film o męskiej przyjaźni, samotności, depresji z  rewelacyjnymi występami Colina Farrella (kolejna rola, w której pokazuje, że jest dobrym aktorem;  służy mu współpraca z McDonaghem, choć z ostatnich lat wyżej stawiam jego występ w miniserialu The North Water), Brendana Gleesona i Kerry Condon. Jak poprzednie filmy McDonagha jest to też tragikomedia, tylko pozbawiona elementów sensacji, kryminału, więc wielu widzów może się zanudzić i uznać, że nic się nie dzieje. Ale mnie film kupił od pierwszych scen cudownym klimatem Irlandii, humorem i dialogami McDonagha oraz absurdalnością wydarzeń. Ocena: 7/10.

Three Thousand Years of Longing (2022)

Uwielbiam eklektyczną filmografię George Millera. Oczywiście najlepiej znany jest z serii Mad Max, ale nie licząc post - apokaliptycznych klimatów to nigdy nie wiadomo, jaką produkcją będzie kolejny film, więc po doskonałym Mad Max Fury Road (zrobić tak szalony i pełen energii film mając ponad 70 lat, to należy się szacunek, chyba tylko dzisiejszy Martin Scorsese może się równać z Millerem poziomem energii w swoich filmach) nie wiedziałem za co się reżyser weźmie, czy powróci do animacji dla dzieci, czy zrobi dramat rodzinny, czy komedię, czy horror, a może coś z innego gatunku. No i dostałem opowieść o profesorce i dżinie, którzy siedzą w pokoju hotelowym i rozmawiają, a z czasem ich relacja zamienia się w przyjaźń.

Miller bawi się baśniami i fantasy, a jednocześnie jest to historia o opowiadaniu historii i baśń meta. Reżyser bawi się też tonacjami filmu, ma kilka ciekawych pomysłów wizualnych, więc popisuje się swoim rzemiosłem, ale film nie byłby tak dobry gdyby nie Idris Elba w roli dżina i Tilda Swinton w roli narratolożki Alithey, którzy się doskonale uzupełniają (może mnie pamięć myli, ale dawno nie widziałem Swinton w roli po prostu zwykłej i sympatycznej kobiety, którą się lubi). Film nie działa we wszystkich elementach, czasami jest bardziej naiwny niż najbardziej optymistyczne filmy Spielberga, ale kupiłem Trzy tysiące lat tęsknoty z całym dobrodziejstwem inwentarza. A czym więcej mija czasu od seansu to coraz bardziej film mi się podoba. Ocena: 7+/10.

Bardzo mi się muzyka podobała, a dokładnie, kawałek, który leci na napisach końcowych, napisany przez Junkie XL (muzyka) i George Millera (słowa), zaśpiewany przez Matteo Bocelli (tak, syn tego Bocelliego), oraz muzyka, którą w pierwszej historii gra facet królowej Sabie (to chyba jest ten sam utwór co na napisach końcowych, ale bez śpiewania).

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=ZuG_WSFImdg" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=ZuG_WSFImdg</a>
« Ostatnia zmiana: Grudnia 22, 2022, 00:27:29 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #945 : Stycznia 01, 2023, 01:19:59 »

Obejrzałem nowego Camerona i za nim napiszę co myślę, to mam pytanie do HAL9000, co sądzisz o tej zmianie klatek w niektórych scenach? Pamiętam, że na Hobbicie 1 to mnie strasznie wybijało, oglądało się film Jacksona jak teatr telewizji, a w Avatarze 2 nie miałem takiego problemu, nawet te zmiany klatek nie przeszkadzały mi. Może dlatego, że cały film nie jest nakręcony jak teatr telewizji.

A co do Istoty Wody to ogólnie podobało mi się, ale najgorsza jest pierwsza godzina, w której dostajemy dużo informacji i powtórkę z jedynki w skróconej wersji. Trochę trwało nim się wciągnąłem w film też przez to, że bohaterów jest dużo. Naprodukował się główny bohater dzieciaków, więc na początku trudno było mi dopasować imiona do postaci i połapać się kto jest kim.

Ale gdy przenosimy się z bohaterami do wodnego świata jest o wiele lepiej. Uwielbiam przyrodnicze serialowe arcydzieła od BBC i sir Attenborougha takie jak Planet Earth, Blue Planet (James Cameron pożycza swój sprzęt do Blue Planet i innych seriali sir Davida, do realizacji odcinków poświęconych oceanom i morzom, głębinom) i marzyłem, żeby obejrzeć taki serial w kinie. No i już nie muszę marzyć, bo doczekałem się  seansu takiej właśnie produkcji, czyli serialu przyrodniczego BBC wymieszanego z klimatami jak z Uwolnić orkę. Może naiwnie i bajkowo wyszło, ale podoba mi się to połączenie społeczeństwa z wielorybami.

Istotę Wody od pewnego momentu ogląda się jak wspomniane już kilka razy seriale sir Davida Attenborougha, czyli zachwyca wizualnie, a jednocześnie zastanawiałem się jak to nakręcili. Ale za nim zacznie się konkretna akcja to trochę popływamy z bohaterami, tak z 90 minut, ale nie nudziłem się na tej wodnej obyczajówce. A potem następuje godzinna scena akcji i bez obaw, Cameron nie zapomniał jak się kręci sceny akcji. No i wszystko widać,  nawet jak są ciemności, to wiadomo co się dzieje. Końcówka to połączenie Aliens z Titaniciem.

Największą wadą, tak samo jak w jedynce jest główny bohater, który nie zyskał charyzmy, mimo zostania ojcem rodziny. O wiele ciekawsze są jego wszystkie dzieci. Za wiele do roboty nie ma też żona głównego bohatera, dopiero w końcówce bierze udział w akcji.

Zaskoczyło mnie to, że jak na 180 minut i film Camerona to jest mało rozpierduchy, akcji, choć początek tego nie zapowiada. W niektórych elementach jest to dość subtelny i delikatny film, oczywiście jak na film Camerona,  ale mi to nie przeszkadza bo dzięki temu jak rozbudowano historie dzieciaków i świat w Avatarze 2, to pojawiły się jakieś emocje w końcówce. Pewnie że film jest jest naiwny, fabuły jest niewiele, która składa się z samych klisz, a na pewno nie ma historii na 3 godzinny film, ale nie nudziłem się. Dobra rozrywka z zachwycającą stroną techniczną, co jest tradycją u Camerona, której postawię 7/10.

Kolejny seans w domu, ale nie sądzę żeby ocena spadła, bo Avatara 1 oglądałem kilka razy w domu, już nie w 3D, i bawiłem się tak samo dobrze jak w kinie, mimo tego, że na mniejszym ekranie.  

Strange World (2022)

Animacja Disneya o której nikt nie słyszał, przemknęła przez kina niezauważona i chyba to była klapa finansowa, bo jestem pewien, że Dziwny Świat (nie chodzi o piosenkę Czesława Niemena)  miał premierę pod koniec listopada.  A jeśli to jest porażka finansowa to niesłusznie, bo to dobre kino przygodowe w starym stylu. Disney nie ma szczęścia do przygodówek,  np. Black Cauldron oraz  Atlantyda i zaginiony ląd to też nie są najbardziej znane animacje Disneya, a to też są dobre filmy z tego gatunku. Black Cauldron to była wielka klapa, Atlantyda nawet jak nie jest to tak zapomniany film jak BC to też mało znany.

Dziwny Świat to połączenie pomysłów z m.in. Podróży do wnętrza ziemi z Było sobie życie. Jest to też kino rodzinne i o różnicach międzypokoleniowych (dziadek, syn i wnuczek), ale przede wszystkim widowisko, które cudownie wygląda. Moim zdaniem dostaliśmy w Dziwnym świecie jeden z najciekawszych animowanych światów, jaki widziałem w filmach. Ocena: 7/10.

Roald Dahl's Matilda the Musical (2022)

Ale duże rozczarowanie. Dosłownie żadna piosenka mi nie podeszła, oprócz jednej z ostatnich, gdy dzieciaki śpiewają o rewolucji, na tym numerze nóżka mi chodziła. Dziewczyna grająca Matyldę jest spoko, ale z resztą aktorów mam problem, choć grają dobrzy aktorzy np. Stephen Graham, Emma Thompson, Andrea Riseborough, Lashana Lynch. Najlepsza z całej dorosłej obsady jest Lashana Lynch, bo najmniej szarżuje, ale to też taka rola, trochę inna od reszty. Rozumiem, że taka konwencja, ale to jak przeszarżowała Emma to jest  nowy wyższy poziom szarżowania Thompson. Aktorka lubi grać z przesadą,  ale w Matyldzie mnie strasznie irytowała. Lepiej powtórzyć sobie/nadrobić ekranizację Matyldy z cudowną Marą Wilson i Dannym DeVito, jest to dużo lepszy film. Ocena: 5/10.

Guillermo del Toro Pinocchio (2022)

Milionowa adaptacja Pinokia, w 2022 roku to już druga.  Niedawno oglądałem słaby remake animacji Disneya od Zemeckisa a na Netflixie pojawiła się animacja poklatkowa. Wizualnie film zachwyca, ale też fabularnie jest ciekawie, mimo tego, że znowu dostałem taką samą historię, bo Del Toro sporo pozmieniał (nie ma wątku z chłopcami zamieniającymi się w osły, który zastąpiono wątkiem szkoły dla włoskich faszystów, jest nawet Mussolini) i kilka rzeczy dodał od siebie (sceny z duchami i demonami).  Bliżej tej produkcji do Labiryntu Fauna, najlepszego dzieła Del Toro i Frankensteina. Są piosenki, ale jest ich mało, bo jest to film muzyczny, a nie musical.

Jest to jeden z lepszych filmów Del Toro w ostatnich latach, któremu udało się opowiedzieć historię, którą wszyscy znają, ale tak poprzestawiał klocki, że całość wywołuje emocje. Film porusza ciężkie tematy, np. straty, śmierci, rasizmu, więc jeśli macie zamiar film puścić dzieciom, to lepiej takim w wieku 12+. No i niech oglądają z dorosłymi. Film oswaja z trudnymi tematami dzieci co jest dużym plusem.

Oprócz cudownej strony wizualnej pochwalę dubbing wszystkich, a mamy Ewana McGregora , Davida Bradleya (chyba najdłużej trwało żebym zaakceptował tego aktora o charakterystycznym głosie, bo to artysta znany z ról psychopatów i gangsterów, a gra poczciwego i dobrego Geppetto), Tildę Swinton, Rona Perlmana, Cate Blanchett (tak chciała zagrać  ponownie u Del Toro, że zgodziła się na podkładanie głosu małpie, która nie mówi ludzkim głosem, tylko wydaje typowe dla małpy odgłosy; to jedyna rola jaka została do obsadzenia, gdy Blanchett się zgłosiła).

Dzieciak dubbingujący drewniaka też jest dobry. Ale jakbym miał tylko jednego aktora wyróżnić to Ewana McGregora z tym jego spokojnym i ciepłym głosem, który idealnie pasuje do roli Świerszcza/Narratora na którego był pomysł, ma co robić, nie jest tylko obserwatorem wydarzeń. Ocena: 8/10.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2023, 01:41:06 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #946 : Stycznia 01, 2023, 09:32:54 »

Obejrzałem nowego Camerona i za nim napiszę co myślę, to mam pytanie do HAL9000, co sądzisz o tej zmianie klatek w niektórych scenach? Pamiętam, że na Hobbicie 1 to mnie strasznie wybijało, oglądało się film Jacksona jak teatr telewizji, a w Avatarze 2 nie miałem takiego problemu, nawet te zmiany klatek nie przeszkadzały mi. Może dlatego, że cały film nie jest nakręcony jak teatr telewizji.

Hobbit był cały w HFR a The Way of Water tylko wybrane sceny. I jeszcze technologia HFR od Hobbita poszła naprzód i nowy Avatar jest pierwszym dużym filmem gdzie zastosowano nowe filtry na obrazek HFR, które pomagają złagodzić efekt "teatralności".

https://www.pixelworks.com/en/truecut

Ja lubię takie bajery i mnie to nie przeszkadzało. To jest według mnie najlepsze podejście, takie mieszanie klatkaży.

-----

Patrzę w swoją roczną statystykę za rok 2022. I mi wychodzi, że pod względem obejrzanych filmów to był mój najgorszy rok od lat. Tylko 179 seansów, gdzie w poprzednich latach zawsze było spokojnie ponad 200. Trzeba się będzie w tym roku poprawić ;) Natomiast pobiłem absolutny rekord seansów serialowych 564! Cholerny streaming robi swoje  :P

Natomiast co do filmów to był ogólnie niezły rok, jak patrzę na mój tegoroczny Top. W kategorii horror/thriller/sci-fi było kilka naprawdę niezłych filmów. Smile  :) Nope, Prey, Fresh, Watcher, X (Pearl jeszcze nie widziałem), The Black Phone, Barbarian, Resurrection. No i dwie duże produkcje, które nie zawiodły Avatar 2 i Top Gun: Maverick.

W wojnie Marvel vs DC w tym roku wygrało DC bo wyżej uplasował się u mnie The Batman.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2023, 10:13:39 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #947 : Stycznia 08, 2023, 09:35:46 »

Niedawno ogarnąłem też drugą część Enoli Holmes i muszę przyznać, że podobała mi się bardziej od jedynki. Nie wiem, czy miałem lepszy dzień, czy po prostu fabuła nieco bardziej mnie przekonała. Choć fanom Sherlocka film się raczej nie spodoba :D
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. Co jeszcze? Ano stwierdziłem, że chętnie ogarnąłbym regularny film z Sherlockiem z Cavillem w roli głównej. Bardzo mnie tym razem do siebie przekonał. 6/10.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #948 : Stycznia 11, 2023, 00:13:46 »

Confess, Fletch (2022)

Pamiętacie Fletcha z  lat 80 z Chevy Chasem? Powstała kontynuacja, ale z Jonem Hammem w roli głównej (a jego kumpla dziennikarza gra inny aktor z Mad Men, więc trochę się ogląda ich wspólne sceny jak kontynuację Mad Men). Całkiem dobrze się bawiłem, mimo tego, że poprzednie dwie części Fletcha to jedne z tych filmów z Chasem, których fenomenu nie rozumiem. Wolę inne komedie z tym komikiem z lat 80 i 90, a trójka to miłe zaskoczenie. No i jest Kyle MacLachlan, choć zupełnie niewykorzystany. Klimat bardzo mi przypasował, w czym pomogła też świetna muzyka. Najlepsze, że oglądając Confess, Fletch nie wiedziałem że to kontynuacja po wielu latach, dopiero po obejrzeniu doczytałem. Nie zaświtało mi że był kiedyś taki trochę fajtłapowaty dziennikarz. Choć nie wiem czy to  odpowiednie słowo, bo to nie  jest Drebin z Nagiej broni, ani Clouseau z Różowej Pantery. Ocena: 6+/10.

Johnny (2022)

Biopic poświęcony księdzu Kaczkowskiemu to dobry debiut reżyserski Daniela Jaroszka. Choć film nie jest tak do końca historią o znanym księdzu, ale bardziej opowiada o przyjaźni Kaczkowskiego z byłym więźniem Patrykiem Galewskim.W roli tytułowej Dawid Ogrodnik, czyli polski specjalista od autentycznych postaci. Jest to dobra rola i co ważne w przypadku tego aktora, nie przeszarżowana, co czasami zdarza się jednemu z najlepszych polskich aktorów. Ale jeszcze lepszy jest Piotr Trojan (możecie go znać z głównej roli w 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy), który doskonale pokazał przemianę jaka następuje w byłym więźniu. Ogrodnik i Trojan świetnie się uzupełniają na ekranie. Kiedy trzeba film bawi, a kiedy trzeba wzrusza. Dobre kino, którego siła tkwi w bezpretensjonalności i prostocie. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2023, 00:18:08 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #949 : Stycznia 17, 2023, 09:54:56 »

Po kolejnym seansie The Way of Water podwyższam ocenę na 9.5. Ten film się w ogóle nie nudzi. Jak już na spokojnie się go ogląda to człowiek jeszcze bardziej czeka na to co zaraz będzie  :rad2: I ta końcówka dostarcza niesamowicie. I już nawet zacząłem dostrzegać pozytywy w tej pierwszej godzinie filmu. Na przykład scena...

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Cameron to jednak potrafi robić filmy  :D, miesiąc od premiery a kino było pełne! To się w pale nie mieści jaką kasę robi ten film.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 17, 2023, 09:56:50 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #950 : Stycznia 17, 2023, 12:27:58 »

Przecież to w dużej mierze kwestia hype'u ;) Mi się nie bardzo chce, ale i tak pójdę, żeby potem nie słyszeć "a, bo nie oglądałeś w kinie", jak będę film mieszać z błotem :D :D
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #951 : Stycznia 17, 2023, 13:20:26 »

A ja popadłem w samouwielbienie i ego mi urosło jak Cameronowi, bo każdemu znajomemu i na różnych forach, gdy pisałem, że od czasu Titanica przy każdym nowym filmie Camerona wszyscy piszą (znawcy i fani kina), że nie dowiezie, to będzie klapa, bo film przekładany, przekraczany budżet, a koniec końców Cameron wychodzi na swoje i zarabia. To chyba jedyny reżyser, którego już teraz trzy filmy, a zrobił ich osiem, więc prawie połowa filmografii reżysera są w dziesiątce najbardziej kasowych. No i ta satysfakcja, gdy wszystkim odpisuję - a nie mówiłem, że tak będzie, zawsze jest taka sytuacja :D
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #952 : Stycznia 17, 2023, 14:18:42 »

Hype jest ale jakby film nie miał dobrego "word of mouth" to by tyle ludzi nie przyszło. Cameron to jest nazwisko, które wciąż  elektryzuje widownie a on sam dalej wie jak się opowiadać historie. Nie mam poczucia, że ten film jest przez niego wymęczony, nadal tu czuć pasjonata filmu (i morza ;) ). I The Way of Water znów ma w sobie taką uniwersalność, jak Titanic i pierwszy Avatar, że cały świat film zrozumie i można na niego iść z dziećmi albo z dziadkami ;)
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #953 : Stycznia 23, 2023, 14:59:30 »

Cóż, a ja myślę, że to dość bezczelne ze strony Camerona nakręcić trwający ponad 3h film, po którym
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. :D

Byłem wczoraj w kinie i jak przypuszczałem bardzo się męczyłem. Tu wszystko jest rozciągnięte w czasie w nienormalny sposób, przy Avatarze wszystkie Marvele to zgrabne i konkretne kino. Fabuła jest dość trywialna i sporo w niej różnych luk i nieścisłości. Z plusów:

- postać Kiri
- pogłębienie postaci Złola
- zwierzęca postać "wyrzutka"

Oczywiście to wszystko pięknie wygląda, ale jakbym chciał oglądać film przyrodniczy, to bym sobie Czubównę zapuścił. Fabularnie (łącznie z dłużyznami) to dla mnie 4/10, no ale wypada docenić piękno wizualne filmu, dlatego ode mnie - tak jak jedynka - 5/10. Zupełnie nie moje kino.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #954 : Lutego 02, 2023, 01:45:20 »

The Witch 2: The Other One (2022)

Jeden z moich ulubionych koreańskich reżyserów i scenarzystów Hoon-jeong Park (I Saw the Devil, New World, The Tiger, VIP) powraca z drugą częścią Czarownicy, której część pierwsza (The Witch: Part 1 - The Subversion), to była koreańska odpowiedź w 2019 roku na amerykańskie kino komiksowe. Podobnie jest z częścią drugą, którą ogląda się jak azjatycką wersję X-Men (jest nawet Profesor X na wózku), czyli jak to w kinie z Azji jest brutalniej i mocniej. Jeśli ma się lać krew to będzie się lała, jeśli mają ginąć dzieci to będą. Jedyny problem jaki miałem z filmem to taki, że główną bohaterką nie jest ta sama dziewczyna co w części pierwszej, ale niejaka Ark 1. Ale dość szybko zaakceptowałem, że kto inny jest bohaterem, dzięki talentowi  reżysera i scenarzysty w jednym, który potrafi nie tylko w sceny akcji, mordobicia i krwawe sceny, ale też w emocje i bohaterów.

Tak jak w części pierwszej akcja długo się rozkręca (pierwsza scena akcji następuje gdzieś po 40 minutach, a film trwa 140 minut), ale to nie przeszkadza, bo dzięki dobrze rozpisanej historii polubiłem dziewczynę i resztę postaci (oczywiście tych, których da się lubić), więc były emocje. No i złe charaktery też są ciekawe. A jak już dostajemy akcję to jest typowy Park, tylko z elementami kina superbohaterskiego/SF. Główna bohaterka jedynki pojawia się w przedostatniej scenie filmu, w której historia obu dziewczyn, czyli Ja-yoon i Ark 1 się ładnie łączy. The Witch 2 to jest (kolejny) rozdział większej historii,  więc nie ma sensu oglądanie dwójki bez znajomości pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że szybciej zobaczymy trójkę, a nie za 3 lata jak dwójkę. Postawię taką samą ocenę jak jedynce, czyli 7/10.

The Woman King (2022)

Film inspirowany faktami, ale inspiracja to ważne słowo, bo z tego co czytałem, to fabuła nie ma nic wspólnego z historią o jednym z najważniejszych państw w Afryce w XVII i XVIII wieku, czyli Królestwie Dahomej.T ytułowa bohaterka Nanisca i jej ekipa walczą z niewolnictwem, nie tylko leją białych, ale też inne kraje afrykańskie, które współpracują z Europejczykami i Amerykanami. Jest jeszcze Nawi, która trafia do oddziału dziewczyn, bo nie chce wyjść za mąż i sporo namiesza w całej historii. 

Z tego co czytałem to królestwo Dahomej przyczyniło się do niewolnictwa w Afryce, bo wojowniczki  (też były niewolnikami, ale miały lepszy status społeczny), napadały na inne plemiona, aby ich król mógł sprzedawać niewolników, a nie walczyli  z niewolnictwem. Więc nie zdziwiłbym się gdyby w Afryce byli oburzeni kłamstwem jakie w filmie dostaliśmy, tylko że w czasie seansu nie wiedziałem, że film nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną.

Dostałem dobre rozrywkowe kino, w którym były emocje, ze świetnym rolami Violy Davis, Thuso Mbedu, Sheili Aitim, Lashany Lynch i dobrym Johnem Boyega,  z robiącymi wrażenie scenami walk. No i jeśli spojrzy się na to dzieło jak na lepszą i bardziej realistyczną wersję Czarnej Pantery to można się dobrze bawić, co innego jak spojrzy się na kino historyczne. Ale  jakby taki film powstał u nas np o oddziale Niemców, którzy w czasie II wojny światowej pomagają Polakom w walce z nazistami, to pewnie bym się wnerwił mocno, więc rozumiem oburzenie widzów.  Ale powtórzę, że oglądając nie byłem świadom tego, jak bardzo minięto się z prawdą historyczną. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Lutego 02, 2023, 02:03:29 wysłane przez michax77 » Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #955 : Lutego 11, 2023, 17:51:03 »

Dziś byłem na filmie Titanic (1997) w 3D. Całkiem dobry ;) Piszę bo jak ktoś nigdy nie był na Titanicu w kinie to jest świetna okazja żeby poprawić ten wielki błąd  ;)

11/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #956 : Lutego 12, 2023, 08:48:17 »

Ja bylem w 1997 ;) Mam bardzo dobre wspomnienia, nie chcę ich chyba naruszyć ;)

Długo się zbierałem, ale nadrobiłem The Northman.

Bałem się, że film będzie jeszcze bardziej męczący od The Lighthouse, ale choć seans nie należał do łatwych a sam byłem senny, to jednak te 2 godziny z hakiem przeleciały dość szybko. Fabularnie banalny, ale w stylu Eggersa fajnie było się zanurzyć. Ogólnie mamy tu Conana pomieszanego z Szekspirem, choć miałem też różne skojarzenia z grecką tragedią. Świetne są tu scenografia, zdjęcia, muzyka i dźwięk. Sceny "dziwne" wyjątkowo mi pasowały do fabuły (a ta ze zdobyciem miecza niemalże żywcem wyciągnięta z przywołanego już Conana) i po prostu pasowały do konwencji. I choć wciąż uważam "Czarownicę" za najlepszy film Eggersa, to nie wiem, czy "Wiking" nie podobał mi się nieco bardziej od przeładowanego symboliką The Lighthouse. 6/10, ale takie dość solidne ;)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #957 : Lutego 13, 2023, 00:57:18 »

Empire of Light (2022)

W roli głównej Olivia Colman, na drugim planie np Colin Firth, reżyseria Sam Mendes, muzyka Trent Reznor i Atticus Ross,  zdjęcia Roger Deakins. Colman kolejny raz pokazała że jest jedną z najlepszych aktorek, a nieznany mi Micheal Ward nie jest wcale od niej gorszy, więc nie mogę się do obsady przyczepić, choć Firth jest zmarnowany. Nie mogę złego słowa powiedzieć też o ekipie po drugiej stronie kamery, bo to twórcy z najwyższej filmowej półki, co widać i słychać, ale nic nie poradzę na to, że poza kilkoma momentami, jak napaść na kino, czy sceny w szpitalu albo jedna z ostatnich scen, w której główna bohaterka ogląda w kinie film z Sellersem, to się wynudziłem. Film wywołał we mnie niewiele emocji i nie jestem pewien dlaczego. Może jest to spowodowane tym, że nie było chemii między Wardem i Colman, mimo tego, że dobrze zagrali, więc nie uwierzyłem w historię, która działa się na ekranie. Postawię 5/10, ale to jest niesprawiedliwa ocena, bo reżyseria, zdjęcia, muzyka i aktorstwo zasługuje na wyższe oceny, tylko że film mnie nie chwycił.

Somebody I Used to Know (2023)

Ally po tym jak został skasowany jej program telewizyjny Desert Island wraca do rodzinnego miasteczka pod pretekstem odwiedzenia mamy, z którą nie widziała się od wielu lat. W barze przypadkiem spotyka swojego byłego chłopaka. Dave Franco obsadził swoją żonę Alison Brie, w roli, którą w latach 90 zagrała by Julia Roberts. Początek zapowiada komedię romantyczną, z czym Franco się nie kryje jakie filmy z lat 80 i 90 były dla niego inspiracją, ale czym dłużej film trwa, to okazuje się, że to bardziej komediodramat, o  dziewczynie, którą się coraz mniej lubi przez to jakie decyzje podejmuje i co próbuje zrobić, ale też się ją rozumie.  

Alison Brie świetnie się odnalazła w roli samolubnej i zagubionej kobiety, która nie potrafi się zdecydować czego tak naprawdę chce od życia. Jay Ellis w roli Seana, byłego chłopaka Ally, też jest dobry, a też nie gra idealnego chłopaka, któremu nie można nic zarzucić.  No i mają fajną chemię na ekranie. Młodszy Franco potwierdził swoim drugim filmem, że ma talent do reżyserowania. Ocena: 6/10.

Nie wiedziałem że Alison Brie to tak odważna aktorka, ma kilka scen full frontal, które biorą, a przynajmniej mnie, z zaskoczenia. No i są zabawne.  
« Ostatnia zmiana: Lutego 13, 2023, 02:33:37 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #958 : Lutego 28, 2023, 16:31:52 »

Nadrobiłem "Ambulans" i w sumie jak na Baya to naprawdę niezły film. Początek intrygujący, potem film mnie osobiście nieco nużył: taki typowy Bay, pościgi dla pościgów. Ostatni akt jednak taki jakiś dramatyczny, mocny. I jeśli nawet film koniec końców jest dość idiotyczny, to w sumie te 2 godziny z hakiem przeleciały szybko. Na pewno lepszy to film od jego poprzedniego i paru innych (choćby Transformers IV), no ale "Twierdzy" to Bay nie przebije raczej nigdy.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #959 : Marca 02, 2023, 01:36:12 »

Clerks III (2022)

Nie wiedziałem, że Kevin Smith powrócił do bohaterów Sprzedawców po raz trzeci, ale po seansie wcale się nie dziwię, że nic nie słyszałem o tym filmie, bo jest bardzo słaby na którym ani raz nie zaśmiałem się. Doceniam pomysł, że jeden z dwóch głównych bohaterów, Randall, po zawale postanawia nakręcić film o sobie, swoich znajomych i sklepie, czyli tak naprawdę pierwszy Clerks, w którym graja samych siebie sprzed wielu lat. Więc kolejny meta film Smitha, tylko że Smith już dawno nic dobrego nie zrobił, to już lepszy był Jay i Cichy Bob Reboot z 2019 , choć to też nie był dobry film. Nie dam Clerks III 2/10, bo są dwie dobre sceny. Pierwsza z Rosario Dawson, a druga to świetny osobisty dialog Denta pod koniec filmu, ale to nie są sceny zabawne, tylko dramatyczne i wzruszające.
Zapisane
Strony: 1 ... 46 47 [48] 49 50 ... 57   Do góry
Drukuj
Skocz do: