Strony: 1 ... 39 40 [41] 42 43 ... 55   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 202642 razy)
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #800 : Lipca 12, 2021, 16:32:54 »

Haha, zgadza się, to było dobre.
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #801 : Lipca 13, 2021, 01:10:26 »

Irlandczyk
Bardzo długo po premierze nadrobiłem. Film świetnie zrealizowany i zagrany, wymagający od widza, złożony, przedstawia ciekawy aspekt moralny trwania w czymś czego totalnie się nie chce i z czym się nie zgadza i to właśnie jest najsilniejszy punkt. Największym mankamentem filmu jest po prostu jego długość. Uważam, że zdecydowanie lepiej byłoby zrobić z tego miniserial 4 odcinki po godzinie i inaczej zaakcentować momenty kulminacyjne.

Jestem pewien, że to już pisałem, jak pisałem o filmie Scorsese dawno temu, że ja nie miałem problemu z długością filmu. Oglądałem go razem z rodziną, wypoczęty byłem, i nie zrobiliśmy żadnej przerwy, a jeśli już to dosłownie na chwilę, by skoczyć do WC. I film zleciał nam bardzo szybko, nawet nie odczuliśmy długości filmu. Piszesz o serialu, a pewnie są na yt materiały jak podzielić sobie film na serial. Już dokładnie nie pamiętam, ale są pewnie takie sceny w filmie, które można uznać za momenty kulminacyjne, więc można sobie samemu podzielić na kilka odcinków, jeśli są widzowie którzy nie wysiedzą całego seansu.

Ale też mnie to dziwi, bo popularne jest bingowanie seriali, czyli oglądanie po 5, 6 godzinnych odcinków za jednym razem (choć ja więcej jak 2, 3 odcinki nie daję rady, z tych godzinnych seriali, bo 30 minutowe odcinki to co innego) za jednym razem, a nawet znam osoby, które potrafią cały 10-13 odcinkowy sezon zaliczyć za jednym posiedzeniem i nie narzekają, a ci sami widzowie którzy potrafią 8-13 godzin jednego sezonu serialu obejrzeć za jednym posiedzeniem przeraża czas seansu Irlandczyka.

A przecież to nie jest najdłuższy film. Wydaje mi sie, że filmy Sergio Leone albo Cimino np. Wrota Niebios, są dłuższe albo o podobnym czasie trwania i nikt nie narzekał na długość tych filmów. I tak pewnie nie wymieniłem najdłuższych. Są popularne w kinach seanse np. rozszerzonych wersji Władcy Pierścienia, które trwają po 4 godziny jak nie więcej i ludzie nie narzekają.

Kłamstewko
Chińsko-amerykański komediodramat o ukrywaniu przed schorowaną osobą jest stanu zdrowia. Nie wiem czy to różnica kulturowa stała czy po prostu pojedynczy przypadek, ale skłania do refleksji. Po prostu dobry film, choć dość ascetyczny.
7/10

Film fajny, ale ma zwrot akcji w rzeczywistości taki, że sukces tego filmu spowodował, że babcia reżyserki filmu, o której tak naprawdę film opowiada dowiedziała się przypadkiem z gazety o tej rodzinnej tajemnicy.

Truposze nie umierają
Jednak nie da się zrobić dobrego filmu o zombie. Na nic Jarmush, Murray, Driver i reszta. Jak dla mnie to niestety strata czasu.

A Noc żywych trupów Romero, Wąż i tęcza Cravena, komediohorror Wysyp żywych trupów, czy nawet Świt żywych trupów Snydera? To są dobre produkcje i pewnie coś by się jeszcze znalazło.

Ave, Cezar
Pytałem w innym miejscu co nie zagrało w tym filmie, bo oceny na fw niskie, kin nie podbił, krytycy w zachwyt nie wpadali, a moim zdaniem to jeden z ciekawszych filmów braci Coen. Realizacyjnie, jak zawsze super, dużo nietypowego lecz dobrego humoru, świetna obsada, ciekawy pomysł wyjściowy i poniekąd hołd składany kinu. Jestem zdecydowanie na tak
p.a., jak mnie czytasz, to zdradź, w którym miejscu płakałeś ze śmiechu.
7/10

Nim zobaczyłem odpowiedz p.a. domyśliłem się, że musi chodzić o tą scenę, którą zalinkował.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #802 : Lipca 13, 2021, 08:02:23 »

A przecież to nie jest najdłuższy film. Wydaje mi sie, że filmy Sergio Leone albo Cimino np. Wrota Niebios, są dłuższe albo o podobnym czasie trwania i nikt nie narzekał na długość tych filmów. I tak pewnie nie wymieniłem najdłuższych. Są popularne w kinach seanse np. rozszerzonych wersji Władcy Pierścienia, które trwają po 4 godziny jak nie więcej i ludzie nie narzekają.

No nie jest najdłuższy w historii, ale należy do tych dłuższych. Akcja też nie jest tak wartka jak we Władcy. Zresztą jak sobie pewnie zdajesz sprawę to nie jestem odosobniony w tym "zarzucie". Wystarczy zerknąć na filmweb, gdzie jest masa wpisów o nudzie i długości filmu.
W sumie to nawet źle się wyraziłem. Nie przeszkadza mi, że jest długi, bo tak naprawdę wszystko to musi tyle trwać. Gorzej z tym, że ja musiałem podchodzić na kilka rat, no i właśnie ciężko mi było się zebrać do tej projekcji.

Nie mam jakoś przyjemności z oglądania filmów o zombie, szkoda mi na to czasu, a praktycznie wszystkie oglądane były słabiutkie.
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #803 : Lipca 13, 2021, 11:07:30 »

Zobacz Zombie Express ;) Mówi Ci to gość, który na klasykach Romero ziewa z nudów ;)

Ekranizacja "Wojny i pokoju" to dopiero długa była ;)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #804 : Lipca 14, 2021, 01:22:51 »


Ekranizacja "Wojny i pokoju" to dopiero długa była ;)

Domyślam się że chodzi Ci o wersję z 1967 roku radzieckiego Jerzego Hoffmana (tak nazywam Siergieja Bondarczuka, który jest specjalistą od eposów historycznych)? Widziałem kilka jego długich filmów, np. Waterloo, które rozmachem i długością dorównują naszemu Potopowi właśnie Hoffmana, a nawet prześcigają w tych elementach. Bo rozmach walk, ilość statystów, to nawet w naszych filmach kręconych w latach 60-80, czy też w produkcjach azjatyckich nie widziałem. Wojna i pokój to jedyny film Bondarczuka, którego nie widziałem i pewnie nie obejrzę już, ciągle odkładam, choć niedawno widziałem fragment chyba w TVP i spodobało mi się, a fragment, to mówię o ponad godzinnej bitwie.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #805 : Lipca 14, 2021, 23:31:13 »

Crisis (2021)

Ogólnie jest to produkcja o szkodliwości leków opioidowych. Mamy prowadzone równolegle 3 wątki. Gary Oldman gra doktora Bowera z uniwersytetu, ktory testuje nowy lek  przeciwbólowy,  który ma zastąpić oksykodon, ale okazuje się w czasie badań,  że silnie uzależnia. Doktor Bower nie chce narażać życia ludzi, ale firma uważa, że można lek oddać do światowej dystrybucji, co powoduje konflikt między koncernem a doktorem. Armie Hammer gra agenta DEA infiltrującego kartele narkotykowe, które handlują opioidami.  Evangeline Lilly gra Claire Reimann, która straciła 16-letniego syna. Według policji chłopak przedawkował fentanyl, z czym mama się nie zgadza, bo uważa że nie brał nigdy narkotyków. Prowadzi śledztwo na własną rękę.

 Każdy z trzech wątków podobał mi się, co jest zasługą też aktorów. Wiadomo Oldman, to klasa, ale też Evangeline i Armie sprawdzają się w swoich rolach. Na drugim planie też sporo fajnych i dobrych aktorów.  Wątek z Oldmanem jest osobny, ale dwa pozostałe łączą się w całość, przenikają się. Film zbiera negatywne recenzje  nie wiem dlaczego, bo to dobra produkcja. Film trzyma w napięciu, wywołuje emocje, kibicuje się bohaterom. Może to żadne arcydzieło, ale dobra produkcja. Ocena: 7/10.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #806 : Lipca 16, 2021, 07:52:02 »

Nobody (2021)

Obawiałem się kolejnego Johna Wicka i po trochu tak jest. To równie przegięte kino akcji, a przyczyna całego zamieszania jeszcze bardziej błaha - tam zaczęło się od psa, tu - od wisiorka ;) Mimo wszystko jednak fajnym pomysłem było obsadzenie takiego aktora w takiej roli. Oczywiście opary absurdu sięgają zenitu, ale po trochu o to tu chodzi. Druga sprawa - tytułowy "Nikt" nie tylko lubi dać po mordzie, sam też często dostaje. Nie wiem, mimo wszystko dość rzadko główny bohater dostaje w trakcie filmu taki wpie**ol. Ogólnie wciąż nie jest to moje kino (akcji), ale chyba bawiłem się nieco lepiej, niż na Johnie Wicku - sceny walki gorsze, ale aktorstwo na wyższym poziomie, humor również. No i ta tajemnica wokół bohatera, to też fajnie zadziałało w paru momentach. Na dalszych planach ciekawi aktorzy, Christopher Lloyd i słabo niestety wykorzystany Michael Ironside. Inna sprawa, że gość wraz z wiekiem i kilogramami zatracił ten swój złowieszczy wygląd. Naciągane 6/10.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #807 : Lipca 22, 2021, 07:49:30 »

Brudna gra
Historia kobiety, która pracując dla wywiadu, kierując się względami moralnymi publikuje ściśle tajny dokument. Muszę przyznać, że nie słyszałem wcześniej o tym wydarzeniu, toteż z większą ciekawością obserwowałem fabułę. Zastanawiam się na ile pokrywały się losy tej kobiety z odpowiednikiem filmowym, bo wydaje się jakby historia była utkana z kinowych schematów.
Niestety, film bez fajerwerków. Bardzo mocna obsada niezbyt ma co grać, ogólnie po prostu film nie porywa. Wydarzenia jakoś tak przemykają przez ekran.
No taki totalny średniak 5+/10

Diabeł wcielony
Niesamowicie sprawnie zrealizowany film o mrocznej stronie człowieczeństwa. Bardzo szorstki film, po obejrzeniu którego chciałoby się zmyć wszystkie obrzydlistwa. Zło emanuje z każdej, nawet mało spodziewanej strony. W pewnym momencie chyba wydaje się, że jest go aż za dużo, w związku z czym nie robi to tak piorunującego wrażenia, szczególnie, że mamy do czynienia z co prawda świetnie utkaną, jednakże fikcją. Polecam obejrzeć.
7/10
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #808 : Lipca 22, 2021, 07:58:24 »

Otóż to, twórcy "Diabła wcielonego" nie wiedzieli, kiedy powiedzieć sobie "dość". Inna sprawa, że to na podstawie powieści jest. W każdym razie w pewnym momencie człowiek sobie już mówi: serio? Szkoda, bo był potencjał na wielkie kino, a tak jest tylko nieźle/dobrze.
Zapisane
J1923

*

Miejsce pobytu:
Sto(L)ica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #809 : Lipca 22, 2021, 09:06:15 »

Otóż to, twórcy "Diabła wcielonego" nie wiedzieli, kiedy powiedzieć sobie "dość". Inna sprawa, że to na podstawie powieści jest. W każdym razie w pewnym momencie człowiek sobie już mówi: serio? Szkoda, bo był potencjał na wielkie kino, a tak jest tylko nieźle/dobrze.

Ja to "serio?" powiedziałem w momencie, gdy główny bohater (bo tak go chyba można nazwać)
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Zapisane

PIŁKA NOŻNA DLA BANDYTÓW!!! Gra jaki to film NOWA LISTA: https://docs.google.com/document/d/1j5W9T3ORWWTjePVR1hwrIwJWa1Yr09A4dkSc_fNJ3E0/edit
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #810 : Lipca 22, 2021, 09:45:07 »

Też mam wrażenie, że ten motyw za dużo dołożył do pieca. Takie "spotkanie na szczycie" sprawdziłoby się w kinie a la Tarantino, ale w wersji "na poważnie" kłuje po oczach.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #811 : Lipca 25, 2021, 13:13:57 »

Gunpowder Milkshake (2021)

Sam, płatna zabójczyni, chce dopaść grupę, którą wydała na nią wyrok śmierci. Kolejny z kobiecych akcyjniaków w którym laski piorą facetów po pyskach i nawet podobała mi się ta feministyczna wersja Johna Wicka połączona z kinem w stylu, no nie wiem, np. Rodrigueza. Więc film jest mocno przestylizowany, kolorowy, z dużą dawką czarnego i przegiętego humoru, też w scenach akcji, w których faceci giną czasami w totalnie absurdalny sposób. A każdy z facetów w tym filmie, w tym  wyszkoleni zabójcy, gangsterzy to są totalne nieudaczniki, łajzy, czasami sami się załatwiają, kobiety nic nie muszą robić. Nie ma żadnej pozytywnej postaci wśród facetów. Byla towarzyszka Doktora Who, Karren Gillan, całkiem dobrze sobie poradziła w głównej roli, widać że nauczyła się walczyć. A na drugim planie sporo fajnych nazwisk, jak Angela Bassett, Michelle Yeoh, Lena Headey, Paul Giamatti, Carla Gugino, choć większość nie ma co grać. Ocena: 6/10.

The Hitman's Wife's Bodyguard (2021)

Nie pamiętam nic z jedynki, czyli Bodyguard Zawodowca (zaskoczenie, bo sprawdziłem i dałem nawet 8/10), ale Bodyguard i żona zawodowca to słaby film. Większość aktorów albo za bardzo szarżuje, albo jedzie na autopilocie, jak Ryan Reynolds i Samuel, którzy grają to co zawsze. Banderas gra typowego złego Banderasa, a Salma Hayek to wulkan energii, gra kobiecą wersję Jacksona, strzela, facetów bije, wkurzona chodzi non stop, krzyczy,  fuckami rzuca, o seksie gada. No i super wygląda.

Jest to już drugi albo trzeci nowy film Salmy,  jaki ostatnio obejrzałem, w którym żartuje ze swojego biustu, ciągle o nim gada, chwali się nim, jej biust odgrywa istotną rolę w filmie, jest jednym z bohaterów, ale aktorka wypadła tragicznie, jest nieznośna w tej roli (a najlepsze że żałowałem że jej tak mało było w jedynce). No i się zastanawiam czy kiedyś Salma miała jakąś dobrą role. Pamiętam, że u Rodrigueza w Desperado i (w scenie tańca) w Od Zmierzchu do Świtu była dobra, ale to były role, w których dużo robiła jej uroda i charyzma, za wiele się w nich nie musiała nagrać, ale poza tym, to nawet nie pamiętam jak wypadła w np. Fridze, a to była taka rola gdzie miała coś więcej do zagrania, a nie tylko polegano na jej urodzie.

No i jest też 90 letni Freeman, który się bije w końcówce, w tym momencie Freeman przebił Liama Neesona przeskakującego płot w wiadomym filmie. Szkoda aktorów (jest też Frank Grillo w roli agenta i Richard E. Grant w epizodzie nawalonego gościa na imprezie) na tak słaby film. Może jeden żart mnie nawet rozbawił, dokładnie ostatni, gdy okazało się, że żona Jacksona postanowiła w wyniku wydarzeń zaadaptować Reynoldsa co wkurzyło Reynoldsa i Jackson i tylko tyle. Choć przez chwilę miałem z tym problem, bo aktorka na swoje lata nie wygląda, żeby grać mamę Reynoldsa. Ocena: 4/10.

Pig (2021)

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=VSJTPbAm-SM" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=VSJTPbAm-SM</a>

Jakiś czas temu pojawił się trailer zapowiadający film, o przyjaźni Nicolasa Cage i świnki, którą mu porywają, więc  postanawia ją znaleźć. No i dobrze że czytałem przed seansem recenzje, z których się dowiedziałem że to nie jest kino akcji, w której Cage niczym John Wick się mści w tym przypadku za świnię, a nie psa jak bohater grany przez Keanu Reevesa, ani film w stylu Mandy, tylko dramat, wiec wiedziałem żeby nie nastawiać się na mordobicie, albo na psychodeliczny seans, jak po używkach, tylko dramat o samotniku, który wycofał się z życia publicznego. Świetna rola Cage'a, inna od ostatnich, gra spokojnie, subtelnie, nawet jak się wkurza, najbliższa rola tej w "Joe". Drugi plan też dobry, czyli Alex Wolff i Adam Arkin. Realizacyjnie też film jest ciekawy, a to jest debiut reżyserski. Ocena: 7/10.
« Ostatnia zmiana: Lipca 26, 2021, 02:32:28 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #812 : Sierpnia 03, 2021, 00:55:04 »

- The Last Mercenary (2021)

Ostatni Najemnik nakręcony dla Netflixa potwierdza to co wielu mówi od dawna, że Netflix to jest jak wypożyczalnia kaset do której chodziło się w latach 80 i 90 i brało filmy z popularnymi aktorami w tamtych czasach, np. z Seagalem, czy Van Damme, jak właśnie ten film. Jean Claude gra tytułowego najemnika, a w przeszłości jednego z najlepszych agentów francuskiego wywiadu, który wychodzi z ukrycia aby uratować syna, którego nigdy nie poznał. Jak się okaże ojcostwo to będzie jego najtrudniejsza misją, tak jak przyznanie się synowi kim jest. 

Może zacznę od tego jaki mam stosunek do aktora. Za dzieciaka lubiłem go na równi z Seagalem i Lundgrenem (o azjatyckich fighterach, np.  Jackie Chanem, Jet Li nie będę pisał, bo to temat na osobną kategorię, krótko,  oglądałem z nimi też filmy). Uważam, że to jest aktor, którego filmy stare się wciąż bronią jak Kickboxer, Podwójne uderzenie, Uniwersalny żołnierz 1(kolejne części mają różny poziom, ale też są dobre, z tych co widziałem), Nieuchwytny Cel, Strażnik czasu, Nagła śmierć. Jest też kilka takich, które dzisiaj są zapomniane, a są dobre, jak nietypowy dla JCVD, bo bardziej obyczajówka, czyli Uciec, ale dokąd?,  ale też Wykonać wyrok, Maksimum ryzyka, Za ciosem,  czy debiut reżyserski aktora Quest z Rogerem Moorem, który wolę od Krwawego Sportu.

Akurat z tym hitem VHS porównuję Quest, bo podobna tematyka w obu produkcjach (do Krwawego sportu jest nawiązanie w filmie Netflixa). No i przechodzę do filmów, które przypomniałem sobie po latach i powtórka mnie rozczarowała. Dlatego nie wymieniłem wśród innych dobrych filmów Krwawego sportu, bo dla mnie nie wytrzymał próby czasu, podobnie jak Ryzykanci, a przede wszystkim zawiodłem się za powtórki Cyborgiem. To moje największe rozczarowanie po latach.

Pamiętałem Cyborga, że to jeden z tych filmów, w którym ma JCVD jedne z najlepszych choreograficznie scen walk, jest klimat postapo, jest doskonała muzyka, którą słucham, co trochę od czasu pierwszego seansu (miałem ją na kasecie), jest doskonała scena z krzyżem, jest super cool wyglądający zły, No i najlepsze że to wszystko jest w tej bieda wersji Mad Maxa z JCVD, ale film się okropnie zestarzał. Nie dotyczy to tych innych o których napisałem, że bronią się po latach, a będąc te ileś lat młodszym Cyborg to był mój ulubiony film z Van Damme, obok Maksimum ryzyka, Uniwersalnego żołnierza, Strażnika czasu.

No i jest jeszcze Lwie serce, które był wielkim hitem wypożyczalni, ale po latach nie wymienia się go ani z tymi, które się nie bronią po latach, ani tymi wciąż dobrymi, a moim zdaniem to jest jeden z najlepszych filmów, w którym Van Damme też dobrze zagrał. Bo nie tylko ma świetne sceny walk, ale też są emocje, są budowane relacje między bohaterami, oprócz walk dostajemy też rozbudowane obyczajowe wątki. No i ma genialną muzykę podobnie jak Cyborg, która mnie zawsze rusza. To mój numer jeden w filmografii Van Damme.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=roT7jwvrUJs" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=roT7jwvrUJs</a>

Wracam do Lwiego serca co jakiś czas i w przeciwieństwie do Cyborga o wiele lepiej się bawię, do którego też wracam, ale już tylko do scen walk, poszczególnych scen. No i do muzyki, ale to już słucham osobno, bez filmu.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=L6ME0RBbF0s" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=L6ME0RBbF0s</a>

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=yZyw9RTFSEw" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=yZyw9RTFSEw</a>


Ostatnim filmem z Van Damme jaki widziałem to był Za ciosem, czyli koniec lat 90. Pracował wtedy z azjatyckimi reżyserami, np. Maksimum ryzyka bardzo dobre, i to były też dobre filmy, więc dziwne, że przestałem oglądać co pewnie miało związek z tym, że od Legionisty i Inferno większość zbierała słabe opinie. Widziałem tylko kilka Uniwersalnych żołnierzy, Niezniszczalnych oraz dzieła w których grał samego siebie, czyli JCVD z 2008 roku oraz serial Amazona Jean Claude van Johnson.

Okazało się, że facet ma sporo dystansu do siebie, potrafi się ze swojej kariery i siebie śmiać i wypada dobrze w dramatycznych scenach, jak monolog w JCVD. JCVD to dobra produkcja,  a serial to słabsza produkcja, ale akurat do aktora nie można się przyczepić. Jest to opowieść  o Van Dammie dla którego kariera filmowa i życie to tak naprawdę jest przykrywka, bo w  rzeczywistości jest tajnym agentem znanym jako Jean-Claude Van Johnson, który udaje (upadłego) gwiazdora kina akcji. A to że kręci filmy w np. Rumunii, gdzie kręcą filmy inni upadli gwiazdorzy to nie jest przypadek,  bo akurat w krajach, w których kręci nowe filmy jest tak naprawdę wysyłany do walki z prawdziwymi złymi. Van Johnson walczy z nimi w czasie przerwy w zdjęciach.

Pomysł genialny, ale wykonanie takie sobie, więc odpuściłem serial, zwłaszcza jak go skasowano chyba po 1 serii, ale mam sporo sympatii do Van Damme mimo tego, że nie oglądałem jego żadnych nowych filmów, oprócz tych w których gra siebie/naśmiewa się z siebie. Skończyłem oglądać w latach 1998 i 1999, ale mimo tego szkoda mi było jak jego kariera się potoczyła, upadła, np. pamiętam film z jakiegoś programu telewizyjnego, w którym się aktor podniecił przy jakiejś lasce, w czasie chyba tańca, co widać i się zaczęto z niego śmiać na antenie.  Bardzo było o tym głośno swego czasu.

A piszę też o tym, bo Seagala po latach nie da się lubić. Wiadomo jaki to jest buc, jak ma wielkie ego, jaki obrzydliwy facet i nie chodzi o to, że przytył mocno, ale jak się słyszy o różnych sytuacjach z nim i aktorkami. Próbowałem z kilka nowych filmów Seagala obejrzeć i żadnego nie dałem rady, a co więcej jego rola ogranicza się do leżenia, siedzenia, stania, a w scenach akcji nawet nie ukrywają że zastępuje go dubler, co nawet niewidomy by zauważył.

Mimo wszystko uważam, że obecna kariera Van Damme'a stoi trochę wyżej jak Seagala, którego ego może się chyba równać jedynie z ego Bruce'a Willisa, które tak urosło, że aktor uznał, że wystarczy że pojawia się w filmach, nie musi grac i to widzom powinno wystarczyć, że Bruce jest w filmach. A przecież filmy Seagala z lat 80 i pierwszej połowy lat 90 to wciąż są filmy, do których można wracać, bronią się. Tak mam z Nico, Wybraniec śmierci, Wygrać ze śmiercią, Szukając sprawiedliwości i Liberatorem, czyli pierwszymi pięcioma filmami Seagala. Lata od 1988 do 1992 to jedyne dobre lata w karierze Seagala. A co zabawne, wszystkie te filmy od Wybrańca śmierci do Szukając sprawiedliwości, to są filmy, które miałem na VHS pod tytułem  Nico II, Nico III, Nico IV, choć to nie były kontynuacje Nico, ale tak się je oglądało, tak do siebie były podobne:)

Potem powstał jeszcze nie taki zły  Na zabójczej ziemi, który wyreżyserował. Od tego momentu ego Seagala było coraz bardziej widoczne. No i jeszcze Liberatora 2 można powiedzieć że dało się oglądać, choć to był średniak.  A dla mnie jego sposób walk to naprawdę był sztos, miał specyficzny styl, który świetnie na ekranie wyglądał, nie pozwalał się nikomu dotknąć i to był mega brutalny styl.

Zabawne jest to, że jeden z ostatnich filmów z Seagalem jaki obejrzałem, to znakomite kino akcji "Krytyczna decyzja", w którym zagrał też Kurt Russell. Przecież to jest proroczy film dla Seagala, który pokazał przyszłość kariery, co się z nim stanie, bo kariera Seagala poleciała na łeb na szyję, tak jak bohater Seagala w tym filmie, który wyleciał z samolotu. W ogóle szok, że ego Seagala na to pozwoliło:)

Po tym filmie próbowałem obejrzeć kilka, w tym te, które kręcił w Polsce, ale nie dałem rady. Nie widziałem ostatnich filmów z Van Damme  ani z Lungrenem, ale ze starych co widziałem to ta dwójka ma (razem i osobno) więcej dobrych filmów, jak Steven, którego bronią się tylko te pierwsze pięć. Ale też mogę założyć że nowe filmy Jean Claude i Dolpha są lepsze, nawet jak słabe, od tych dziadostw Seagala (mam znajomego, który postanowił obejrzeć wszystkie filmy Seagala, nie wiem do którego wytrzymał, ale gościa podziwiam). Filmy z SS z lat 1988-1992 wciąż dobrze się ogląda, tylko te warto znać. No i Krytyczną decyzję, by zobaczyć ten proroczy film dla kariery Stevena:)

Więc po latach wolę starszych Jean Claude Van Damme i Dolpha Lundgrena, którzy mają więcej dystansu do siebie, co pokazali nie tylko w Niezniszczalnych. Zresztą Dolph zagrał w (słabym) Gliniarzu w przedszkolu 2, o którym pewnie mało kto słyszał, a miał też dobry występ w Creed II. Sorki za tak długą dygresję.

A piszę o tym bo na Netflixie pojawiło się francuskie kino akcji z JCVD ,więc byłem ciekaw, jak starszy pan wypadnie, ale okazało się, żę to jest komediowe kino akcji, czyli znowu naśmiewa się trochę ze swojej kariery jak w serialu, Amazona, ale też nie na takim poziomie meta, choć jest jedna scena meta związana z Krwawym Sportem. Jeśli oglądacie francuskie kino akcji w stylu Luca Bessona i jego wyrobników jak np.Taxi, to wiecie czego możecie się spodziewać, jakiego humoru, aktorstwa przerysowanego.

 Ja lubię francuskie komedie, np z De Funesem, ale humor z filmu z Van Damme do końca do mnie nie trafił, choć na kilku scenach się uśmiałem. Jakoś nie bawi mnie ciągłe zmienianie peruk, ale niech będzie. Może gdybym wiedział że to komediowe kino akcji, to bym się lepiej bawił, choć oglądałem  i tak dla mordobić.

No i trzeba powiedzieć że aktor daje radę. W przeciwieństwie do Seagala widać, że to on jest w scenach bójek, nawet jak wiadomo że już nie jest w takiej formie jak kiedyś. No i za samo to plus kilka momentów, gdy się uśmiałem niech będzie 5/10. Może obejrzę jakąś nowość z nim, ale poważniejszą, gdy nie gra samego siebie, nie śmieje się z siebie, ze swojej kariery.

Słyszałem też że była jakaś akcja wieki temu miedzy Seagalem i Van Damme na jakiejś imprezie.Seagal się wychwalał że pokona Jean Claude'a, on to usłyszał i poszli walczyć, a po walce Seagal nie wrócił.

Z nowych fighterów to oczywiście ze Scottem Adkinsem oglądam prawie wszystko, choćby dla samych walk warto.  No i z Jasonem Stathamem.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #813 : Sierpnia 03, 2021, 08:33:26 »

Też wychowałem się na kinie akcji i do JCVD mam stosunek szczególny ;) Postawiłem sobie nawet zadanie obejrzenia wszystkich jego filmów, robiąc przy okazji powtórki z hitów z lat 80/90. Dla mnie akurat "Krwawy sport" się dobrze zestarzał, tzn. jasne, widać taniość wykonania, ale jednak stawiam go nieco wyżej, niż "The Quest" (które jednakowoż też lubię). Co się naprawdę zestarzało fatalnie, to takie "Najlepsi z najlepszych" ;)

"Cyborga" akurat po raz pierwszy oglądałem przy okazji tej akcji zaznajamiania się z filmami tego aktora, więc rozczarowany się nie czułem, tylko od razu uznałem za kiepski film ;) Ogólnie jednak większa część tych wczesnych hitów z JCVD trzyma niezły poziom, a moim ulubionym tytułem z tego okresu jest chyba "Timecop". Wysoko też ceniłem oglądane wielokrotnie "Uciec, ale dokąd".

Problemy zaczęły się pod koniec lat 90. "Ryzykanci" są dość fatalni, "Za ciosem" - niewiele lepsze. Ale już taki "Legionista" - też oglądany nie tak dawno temu po raz pierwszy - zaskoczył mnie pozytywnie. Taki nietypowy, ambitny dość film z JCVD. O ile pamiętam, w epoce oblano go pomyjami, bo chyba nikt nie akceptował tego aktora w poważniejszym wydaniu. Szkoda, bo w przeciwieństwie do takiego Seagala (czy Chucka Norrisa) potrafi grać.

Póki co zatrzymałem się na 2006 roku. Większość filmów z lat 1997-2006 jest dość słaba i widocznie tania (np. "Derailed" z 2002). Ale zdarzają się wyjątki. Np. "Skazany na piekło" z 2003 roku spokojnie może stanąć obok hitów z lat 90, jeśli o poziom idzie. A teraz najdziwniejsza część tego posta. "Mściciel" skojarzył mi się z kinem... Nicolasa Refna :D A konkretnie z "Only God Forgives". Co dla mnie niekoniecznie jest zaletą, ale zaskoczyło mnie takie skojarzenie.

W sumie dawno niczego nie oglądałem z tym aktorem, więc chyba popchnę znów swoją znajomość filmografii o kilka filmów :D

A Seagala faktycznie nie da się lubić, z jego filmografią dotarłem do 2003 roku (plan był taki, jak wyżej), ale tego się już kurde nie da oglądać. Seagal lubi uderzać w taki kiczowaty mistycyzm, czego pierwszym objawem było nie takie jeszcze złe "Na zabójczej ziemi", a kontynuował te wątki w późniejszych dziełach (np. scena z mnichami w "Bestii", przy której musiałem zapauzować, bo tak z tego lałem). Do tego dochodzą coraz słabiej nakręcone walki (z wykorzystaniem dublerów) i absurdalne przemowy (vide ostatnie sceny w "Ticker"), a także generalny chaos w scenariuszu (tu kłania się choćby nakręcony w Polsce "Cudzoziemiec"). Najbardziej lubię obie części "Liberatora" i "The Glimmer Man", oczywiście pierwsze 4 filmy to też specyficzne klasyki, z tych najbardziej lubię "Wygrać ze śmiercią". "Krytyczna decyzja" też, rzecz jasna, dobra, no ale to w zasadzie nie jest film z Seagalem (jeśli przyjmiemy, że "film z Seagalem" to odrębny gatunek ;) ).
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #814 : Sierpnia 03, 2021, 16:02:02 »

Jungle Cruise (2021)

Fajne. Szczególnie dobry jest początek, który jest jeszcze jako tako zakotwiczony w rzeczywistości i ogląda się jak dobra przygodówka w stylu Mumii. Ale im dalej w Amazonkę tym robi się coraz bardziej plastikowo a disnejowski lukier wylewa się wręcz z ekranu. Nie żeby to jakoś bardzo przeszkadzało, momentami wręcz przeciwnie, scenografia i kostiumy są tak ładne (nie wiem czy ten film się nie otrze o Oscary w którejś z tych kategorii), że aż miło popatrzeć. Emily Blunt i The Rock mają dobrą komediową chemię, więc też się ich fajnie ogląda.

Gdyby tylko ten film był odrobinę mroczniejszy i bardziej realistyczny to mogła być z tego najlepsza przygodówka ostatnich lat. Ale i tak jest lepiej niż się spodziewałem. 7/10.
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #815 : Sierpnia 03, 2021, 17:15:32 »

Mnie z tego filmu zaintrygował plakat, tak bardzo w stylu jakichś lat 40-50. XX wieku, może nawiązanie do "Afrykańskiej królowej". Coś jest na rzeczy?
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #816 : Sierpnia 03, 2021, 19:08:46 »

100% jest na rzeczy. Podobna dynamika miedzy bohaterami. Czasy pierwszej wojny światowej. Kostiumy ewidentnie inspirowane tamtym filmem. Tylko dodali magiczne elementy, żeby było dużo CGI ;)
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #817 : Sierpnia 03, 2021, 19:29:38 »

Bo ja tylko popatrzyłem na ten plakat, to od razu z niechęcią pomyślałem o filmie :D Bo "Afrykańska Królowa" wybitnie mi się nie podobała, a stare kino z Bogartem lubię. Inna sprawa, że nie takie ;) No i do Hepburn nie potrafię się przekonać.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #818 : Sierpnia 04, 2021, 00:20:39 »

Co się naprawdę zestarzało fatalnie, to takie "Najlepsi z najlepszych" ;)


Jeśli mówisz o jedynce z Eric Robertsem to się nie zgadzam, dla mnie to jest jeden z tych filmów, który się miło wspomina. Trochę taka wersja "Rocky'ego", ale ze sztukami walki, nawet koniec jest podobny, w sensie jak się walka skończyła. Do dzisiaj pamiętam finał,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
który mnie po prostu wzruszył. Ale nie wracałem do jedynki od wieków, więc może to przypadek jak Cyborga. Widziałem chyba też dwójkę, ale nic z niej nie pamiętam, podobnie jak z kolejnych części (nawet nie wiedziałem do teraz że wyszła seria poza dwa filmy).

A może pamiętasz, Eric Roberts bił się w tym filmie, widać że to on, czy dubler? Bo to aktor który nie kojarzy mi się z filmowymi fighterami. Zresztą to chyba jedyny film w którym zagrał specjalistę od walk.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #819 : Sierpnia 04, 2021, 08:23:16 »

Widzisz, ja ten film niedawno oglądałem po raz pierwszy, w erze VHS jakoś ominął mój magnetowid :D Ale lubię nadrabiać zaległości w tych głośnych w tamtych latach tytułach. Tak więc podszedłem do niego z pełną surowością ;) Wydał mi się absurdalny, kiczowaty, a sceny walki, cóż, kiepskie.

Roberts to może się i bił, ale pomysł, by z Chrisa Penna uczynić karatekę - to dopiero kuriozum  Wall :haha:
Zapisane
Strony: 1 ... 39 40 [41] 42 43 ... 55   Do góry
Drukuj
Skocz do: