Strony: 1 ... 55 56 [57]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Niewarte tematu filmy rozmaite  (Przeczytany 227167 razy)
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1120 : Lipca 14, 2024, 07:06:01 »

Po wielu tygodniach oglądania rzeczy starych i zapomnianych, postanowiłem wreszcie nieco nadrobić zaległości z kina najnowszego. Na pierwszy ogień poszła Civil War.

Dla mnie najlepszy film Garlanda po "Ex Machina". Może dlatego, że nie przekombinowany, prosty wręcz. To w zasadzie kino drogi i w większym stopniu o fotoreporterach, niż o wojnie jako takiej. Jak daleko mogą się posunąć? Jak oddzielić zawodowy profesjonalizm od wyzwalanych okrutnymi obrazkami emocji? Tytuł jest nieco mylący w gruncie rzeczy. Jasne, w temacie "wojna+fotoreporter" istnieje coś takiego jak "Salwador", film o 2 klasy lepszy, ale i dzieło Garlanda jest niezłe, ale też inaczej są rozłożone akcenty. Bo to, co było dla Garlanda ważniejsze pokazuje finałowa scena. Nie będę specjalnie oryginalny, jeśli uznam  sekwencję z Plemonsem za najlepszą, zresztą w całym zwiastunie głównie ona mi się podobała. Poza tym film miejscami zadziwiająco wręcz letni, ale ma swój klimat, podbity czy to zdjęciami, czy muzyką (świetne też wykorzystanie utworu Suicide).

6/10.

A tu człowiek budzi się rano i czyta o zamachu na Trumpa. Rzeczywistość tak jakby dogania pomału fikcję.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1121 : Lipca 14, 2024, 07:51:27 »

Też sobie o tym filmie dziś pomyślałem :D
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1122 : Lipca 14, 2024, 10:52:28 »

Co do Axel F (2024) to się ogólnie zgadzam z tobą michax77, jedynie inaczej patrzę na Eddy'ego. Dla mnie jednak zabrakło mu trochę tej iskry z poprzednich filmów. Myślałem, że będzie śmieszniejszy, a był tylko OK ;) .

Ale jak napisałem, Eddie gra tego samego Axela, wierzyłem,że ta sama postać, ale jednak trochę inna, starsza, i dlatego brakuje mu tej iskry, bo jest zmęczony jest życiem. Pewnie taki miał pomysł aktor na rolę skoro wyrzucił śmiech Axela z tej postaci, uznał że to byłoby dziwne, by stary dziad tak rechotał co scenę.

Nawet nie wiedziałem, że powstała kontynuacja Twister.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1123 : Lipca 16, 2024, 13:57:59 »

Obejrzałem nowego "Gliniarza...". Jest ok. Myślę, że spokojnie można postawić ten film koło trójki, jest chyba nawet nieco lepszy, bo silnie działa tu nostalgia. Fabuła jest cienka okrutnie, od pierwszych minut wszystko z grubsza wiadomo. Ale mimo to to bardzo sympatyczny film, miło zobaczyć starych bohaterów i poczuć chemię między nimi. Murphy jest zaskakująco dobry, rechocze mniej, ale mu się jednak zdarza, dla mnie w sam raz, jak na postać w jego wieku i z takim bagażem doświadczeń. A przy tym nie jest to ktoś na kształt smutnego Indiany Jonesa, tylko stary dobry Axel Foley. Towarzystwo starych bohaterów ładnie uzupełniają nowe postaci, dobrze dopasowane. Dobrze w roli złola sprawdza się też Bacon.

Humor jest też dość przeciętny i pewnie gdyby był to film niezwiązany z 40-letnią serią, to by trza było postawić 5/10. Ale ten dodatkowy aspekt nostalgii jest nie do przecenienia, więc naciągam do 5,5-6/10 ;)
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1124 : Lipca 28, 2024, 16:02:23 »

Dwa Trzy godne uwagi filmy:

The Ministry of Ungentlemanly Warfare (2024)

Wojenna komedia akcji (oparta na faktach) w reżyserii Guy'a Ritchie. Takie trochę Działa Navarony albo Tylko Dla Orłów (ze szczyptą Bękartów Wojny), tylko opowiedziane w efektownym i nowoczesnym stylu z jakiego znany jest Ritchie ;) Bardzo fajnie się ogląda jak Henry Cavill i jego kompani rozwalają nazistów w spektakularny i brutalny sposób :D Bardzo ładnie to jest nakręcone. Dobra scenografia, kostiumy, dźwięk. Ritchie jak się postara to naprawdę potrafi nakręcić dobry film ;) A tu udało mu się połączyć komedię, akcję a w końcówce nawet klasyczny suspens.

7/10


Knox Goes Away (2024)

Za reżyserię filmu odpowiada Michael Keaton, który gra tu też główną rolę. I to jest jeden z tych przypadków, tak jak na przykład w filmach Eastwooda, gdzie od razu widać, że aktorzy w filmie czuli się dużo swobodniej i mogli grać bez stresu co od razu przekłada się na wyższą jakość i większą prawdę w ich grze. Aktor-reżyser lepiej rozumie innych aktorów :)

Keaton gra tu zabójcę do wynajęcia, który dowiaduje się, że cierpi na nieuleczalną chorobę. Choroba objawia się szybko postępującą demencją i bohater zaczyna tracić pamięć. Na to wszystko nakłada się problem policji, która zaczyna deptać mu po piętach i jeszcze jeden zwrot akcji, którego nie chcę spoilerować. No sytuacja wygląda dla naszego bohatera bardzo marnie, ale postanawia on załatwić te wszystkie sprawy zanim choroba kompletnie pochłonie jego umysł.

Fajnie Keaton opowiada tą historię i pozwala błyszczeć swoim aktorom. James Marsden jest świetny. Marcia Gay Harden w małej roli też bardzo dobra. A na drugim planie Al Pacino i nasza Joanna Kulig :)

7.5/10

EDIT.

Young Woman and the Sea (2024)

Film opowiada historię Trudy Ederle, pierwszej kobiety która przepłynęła kanał La Manche. Jestem bardzo podatny na dobre filmy sportowo-biograficzne... a ten jest bardzo dobry  :faja: Widać, że Disney nie szczędził na tym filmie. Naprawdę niektóre ujęcia... Titanic by się nie powstydził. Muzyka, nakręcająca emocje... jak z jakiegoś filmu akcji (zaraz wchodzę na Apple Music i dodaję do playlisty ;) ) Kostiumy, scenografia, cudowne. Sama historia jest bardzo klasyczna, ale trzyma za serducho głównie dzięki bardzo fajnym bohaterom. Daisy Ridley jest idealna do tej roli, bo z niej wręcz bije taka wewnętrzna siła. Polecam. Film dobry na każdy nastrój. Jest na Disney+

8/10
« Ostatnia zmiana: Lipca 28, 2024, 19:16:54 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1125 : Sierpnia 26, 2024, 12:12:23 »

Kingdom of the Planet of the Apes (2024)

Dobra kontynuacja, którą można oglądać bez znajomości trylogii z genialnym Andy Serkisem, bo jest to nowe otwarcie, jakby nowy początek, z furtką na sequel, którego jestem ciekaw. Wizualnie cała ta nowa seria Planety Małp zawsze prezentowała wysoki poziom, zwłaszcza efektów komputerowych, to jak małpy się prezentują to nie można się przyczepić, nie ma wrażenia sztuczności, tylko ogląda się jak prawdziwe zwierzęta. Cała obsada która małpuje spisała się dobrze, Ciri też wypadła całkiem nieźle. Choć naszła mnie taka myśl, gdy zobaczyłem małpy jeżdżące na koniach, że najgorzej w tym świecie od zawsze miały konie. Wpierw służyły ludziom, potem małpom, więc chciałbym zobaczyć film o wirusie, który spowoduje, że konie staną się inteligentniejsze od małp i ludzi i zaczną rządzić światem. To dopiero byłby pomysł:) Ocena: 7/10.

Anatomie d'une chute (2023)

Uwielbiam dramaty sądowe, a że takich produkcji jest coraz mniej, to z tym większą ochotą obejrzałem Anatomię upadku, zwłaszcza po zachwytach z jakimi film się spotkał. No i trochę się jednak rozczarowałem się. Dramaty sądowe to nie są produkcje w których wizualna strona powinna zachwycać, to bardziej jest teatr kilku aktorów w jednym pomieszczeniu, więc nie oczekiwałem wizualnych cudów, ale i tak się zawiodłem, bo strona wizualna była jakaś taka nijaka, nudna. Przez cały film miałem wrażenie, że oglądam telewizyjną produkcję z lat 90 nakręconą za niewielką kasę. Ale to nie jest najważniejsze tylko scenariusz, który dowozi, z każdą kolejna minutą dowiadujemy się więcej o sprawie i głównych bohaterach, jacy naprawdę są. A przede wszystkim film trzymał mnie przy ekranie dzięki aktorom. To dzięki nim nie nudziłem się ani chwili, a film nie jest krótki, bo trwa 2, 5 godziny. Sandra Huller jest rewelacyjna, tak samo obrońca, ale najlepszy jest dzieciak. W sumie to wokół niego toczy się cała akcja, odkrywamy razem z nim prawdę o swoich rodzicach. No i dał prawdziwy popis.

Ale osobne słowa uznania należą się psu. Od czasu filmu Jarmusha w którym Driver przez cały film jeździł autobusem nie widziałem tak dobrze zagranej roli przez psa. Szczególnie jedna scena wyglądała bardzo realistycznie, nie zastosowano żadnych efektów komputerowych, a przynajmniej tak nie wygląda, i to jak pies zagrał w tej scenie wiele różnych emocji, pyskiem i oczami, to jest po prostu filmowy cud. Ocena: 6/10

Boy Kills World (2023)

Wysypuje ostatnio akcyjniakami/mordobiciami, które trochę bawią się tym gatunkiem, a nie samo kopanie dla kopania, i po Monkey Man z Patelem dostałem produkcję z Billem Skarsgardem (dość nietypowy wybór aktora do mordobicia), który się mści na zabójcach siostry i swojej mamy. Fabuła się wydaje totalnie pretekstowa, ale film zaskakuje pewnym zwrotem akcji w ostatnim akcie, którego nie spodziewałem się i trochę z innej perspektywy patrzeć można na to co się działo wcześniej. Ale też zaskakuje film formą. Film jest krwawy, brutalny, jakbym oglądał Boys, ale też ma taki styl jakby to powiedzieć padaczkowy, ADHD, choć wcale akcji tak dużo nie ma, trochę trwa nim dostajemy pierwsze mordobicie. Jest to próba połączenia typowego kina akcji o mścicielu, ale w stylistce z filmu Adrenalina z Jasonem Stathamem albo serialu Happy! czyli dużo przemocy przerysowanej i bardzo porąbanego poczucia humoru.

Jeśli kupicie taką stylistykę od pierwszych minut, to będziecie zachwyceni, a jeśli nie to możecie się minąć z filmem, tak jak ja, choć akurat Adrenalinę czy Happy to produkcje, które mi się podobają. Doceniam kreatywność w niektórych scenach i humor, niektóre żarty do mnie trafiły, sceny walk też są niczego sobie, zwłaszcza finałowa zrobiła na mnie wrażenie, ale jednak troszkę się nudziłem miejscami co mnie dziwi, bo lubi takie przegięte produkcje jak Adrenalina, Happy, Boys. Ocena: 6/10.

Ważną rolę gra też Jessica Rothe. Ciężko ją rozpoznać, bo niczym Peter Weller w Robocopie prawie cały film nosi kask i nie wiem, czy to ona bierze udział w scenach akcji czy to była dublerka. Narrator to głos Archiego z animacji, ale obsadzić w jednej z ról głównego aktora z serialu Warrior i nie dać mu żadnej sceny walki, to musi być trolling.

The Ministry of Ungentlemanly Warfare (2024)

Guyowi Ritchie zamarzyło się zrobienie czegoś w stylu Bękartów wojny Tarantino  czy też takich produkcji jak Działa Nawarony i jakoś mu się udało. Film składa się z samych zapożyczeń, wszystko co dostajemy w tym filmie już gdzieś było, ale angielski reżyser to taki sprawny rzemieślnik, że dobrze się bawiłem w czym pomaga fajna obsada na czele z Henry Cavillem i Alanem Ritchsonem. Widać że wszyscy dobrze się bawili w tej zabawie w zabijaniu Niemców, ale gdybym miał kogoś wyróżnić to Eize Gonzalez w roli agentki i Till Schweigera w roli niemieckiego Juliusza Cezara (pewnie pojawią się sugestie że gra kopie Hansa Landa z Bękartów Wojny, ale to jest zupełnie inna postać co antybohater grany przez Waltza). Jest to komediowe kino przygodowe, co słychać też po muzyce, która brzmi trochę jak soundtrack Ennio Morricone, albo innego włoskiego kompozytora, który stworzył partyturę do przygodowego kina wojennego. Choć też są sceny dramatyczne, które trzymają w napięciu. Dobra, bezpretensjonalna rozrywka. Ocena: 7/10
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1126 : Września 01, 2024, 21:19:05 »

Bad Boys Ride or Die (2024)

Skoro duet reżyserów Arbi i Fallaha przywrócili Bad Boys do kina po wielu latach z sukcesem, więc nie dziwne, że też za czwórkę odpowiadają. Umiejętnie naśladują styl Michaela Baya, fabuła całkiem ciekawa, jak na kino akcji, a film miejscami zahacza o poważne wątki jak korupcja w policji, ataki paniki, pojawiają się też wątki takie z szarej strefy (chodzi mi o współpracę policji z gangusami) i jak na tą serię to jest dość poważny klimat, ale niestety całość rozwala Martin Lawrence, który w ogóle nie bawi. Nie mam nic przeciwko temu jak przytył, z czego zresztą żartują w filmie, tylko problem jest taki, że gra tak jakby grał w jakimś innym filmie, jakby grał w Asterixie i Obelixie Misji Kleopatry (te jego miny, wytrzeszczanie oczu). Każda scena komediowa z nim miała rozładowywać napięcie a obniża poziom filmu. Każdy żart z nim jest jak wyciągnięty z  najgorszych komedii Eddiego Murphy'ego.

A jeszcze ten pomysł żeby Lawrence po zawale trafia do raju i spotyka szefa, a jak wraca, to  jest jak jakiś mistrz Yoda, który wygłasza mądre formułki, bo myśli że jest nieśmiertelny, wie kiedy umrze, wie kim był w  poprzednim wcieleniu zupełnie nie działa. Całkowicie przestrzelony pomysł. Dużo film zyskuje gdy Lawrence nie żartuje, a film zamienia się w czyste kino akcji,  bo ma pomysłowo zainscenizowane sceny akcji (szczególnie finałowa sekwencja). Will Smith cały czas jest w niezłej formie.  Na drugim planie pojawia się Kim z Better Call Saul i całkiem dobrze się spisuje. Jeśli nie oglądaliście poprzedniej części to lepiej nadrobić bo wracają wątki z poprzedniego filmu i są kluczowe dla tej części. To mógł być niezły film na poziomie poprzedniej części, tylko ten Martin Lawrence. I dlatego nie mogę dać więcej niż 5/10.

Inside Out 2 (2024)

Może W głowie się nie mieści 2 to nie tak dobry film co jedynka, ale trzyma poziom. Jest to jeden z lepszych pixarowych filmów w ostatnim czasie, który potrafi bawić i wzruszyć nie tylko dzieci, ale też dorosłych. Świetnie rozwija/rozszerza świat. Z czasem to może być seria tak dobra jak Toy Story, a bierze się to stąd, że podobnie jak w tej cudownej historii o zabawkach mamy  historie w których główny bohater dorasta, zmienia się. A w IO mamy takie same zagranie, co bierze się już z samego pomysłu, więc pewnie w kolejnym filmie dostaniemy główną bohaterkę starszą o kolejne lata z nowymi emocjami. A jak główna bohaterka będzie już za duża to zrobią coś takiego co w ostatniej części Toy Story i też wyjdzie dobrze. Ale widocznie to jest pomysł na każdy dobry film ostatnio, bo Turning Red też opowiada o dorastaniu. Ocena: 7/10.

Napoleon (2023)

W końcu zabrałem się za biografię Napoleona Bonaparte i akurat jak się zabrałem to kilka dni temu pojawił się dircut, którego jednak miało nie być. Nie miałem żadnych oczekiwań do filmu Scotta, ani pozytywnych, ani negatywnych, mimo tego jak film został zjechany, bo każdy film wolę sam sprawdzić, nawet jeśli osoby o podobnym guście do mojego mówią, że jakiś film jest słaby. No i rzeczywiście to nie jest dobry film Ridleya Scotta, ale ma też dobre momenty. Problemem filmu jest to co podejrzewałem, że historia Napoleona nie nadaje się na film, tylko na serial z kilkoma sezonami, więc ogląda się trochę jak taka filmowa wersja wikipedii, pokazywane są w krótkich scenach ważniejsze momenty z życia bohatera, ale przez to że oprócz Napoleona i Józefiny każda z postaci pojawia się na parę minut, więc jeśli nie jest się miłośnikiem historii, nie zna się historii Francji, to czasami po prostu nie wie się dlaczego stało się to albo tamto, z czego wydarzenia wynikają.

Oczywiście bohaterowie opowiadają co się dzieje, dlaczego muszą nastąpić zmiany we Francji, ale i tak za dużo jest skrótów, przeskakujemy z jednego wydarzenia ważnego w historii Francji do drugiego. Ale największym problemem nie jest to jak skrótowo przedstawiono historie tytułowego bohatera tylko relacje Bonapartego z Józefiną wokół której toczy się akcja całego filmu. Joaquin Phoenix i Vanessa Kirby to świetni aktorzy, ale nie ma w ogóle chemii miedzy nimi, a co gorsza ten wątek jest po prostu nudny. A co do Phoenixa to nie sądziłem że kiedyś to powiem, ale aktor całkowicie położył swoją rolę, jakby uparł się że będzie grał tak jak aktorzy, którzy grają jedna miną przez cały film, bo nie potrafią dobrze zagrać. Więc przez cały film chodzi ze smutną miną (ok, raz się uśmiechnął). No i co mnie całkowicie zaskoczyło, że w tym filmie całkowicie zniknęła charyzma Phoenixa, wiec nie uwierzyłem w żadną scenę z Napoleonem i z Józefiną, czy też politykami, ani z żołnierzami. Chodzi mi o to, że np gdy przemawia do żołnierzy przed bitwą i idą razem z nim walczyć, to pomyślałem - co wy w nim widzicie.

 Nie przeszkadza mi że angielski reżyser nie przepada za Napoleonem, przedstawiony jest w nie najlepszym świetle, z wiadomych powodów czyli historii między UK a Francją, ale nie muszę głównego bohatera lubić, może być dupkiem, tchórzem, facetem, który daje się oszukiwać przez swoją żonę, może być małym człowiekiem, tak jest przedstawiany (nie mały w sensie wzrostu), tak jak go Scott i Phoenix przedstawiają, ale powinien być przedstawiony jako fascynująca postać, a tak nie jest. Pogratulować trzeba Scottowi, że pozbawił charyzmy Napoleona, może taki miał pomysł na tą postać, ale jak to mu się udało, że z Phoeniza zeszła cała charyzma to nie mam pojęcia.

Pochwalić mogę kostiumy, realizacyjnie film wygląda całkiem ok. A na pewno plusem są sceny batalistyczne, przede wszystkim bitwa pod Austerlitz  świetnie się prezentuje, więc Ridley Scott nawet w słabej formie nie zapomniał jak się kręci duże sceny, choć do poziomu scen z Gladiatora lub Królestwa niebieskiego jest daleko. Więc za sceny batalistyczne postawię 4/10, bo w tych momentach były jakieś emocje. Takie skrótowe przedstawienie historii Napoleona nie mogło się udać.

The Convert (2023)

Kaznodzieja przybywa do brytyjskiej osady w Nowej Zelandii, gdzie trwa wojna między plemionami Maorysów. Znakomity film Lee Tamahoriego (kiedyś zrobił jednego z lepszych Bondów z Brosnanem, dokładnie drugiego z Yeoh, którego wolę od Goldeneye) ze świetnymi rolami Pearce'a i Melbourne. Ale całą obsada dobrze się spisuje. Wizualnie film prezentuje sie cudownie, ale wiadomo kręcili w Nowej Zelandii, więc wiadomo, choć to zupełnie inne obrazki niż we Władcy Pierścieni. Próba wiary ma klimat, a reżyser tak umiejętnie buduje atmosferę, że trzymał mnie w napięciu od początku do końca. Gdybym miał określić co to za produkcja to bym powiedział że najbliżej filmowi jest do Rapa Nui Reynoldsa i Pocahontas, ale ta wersja od Terence Malicka.  Warto zwrócić uwagę jak pieczołowicie odtworzono maoryskie zabudowania i lokalne tradycje. Bardzo polecam. Ocena: 8/10.

The Fall Guy (2024)

Fajne kino akcji i jednocześnie list miłosny dla zawodu kaskadera, w którym świetnie się bawią Ryan Gosling (czy tylko mnie Gosling w tym filmie przypomina Tomasza Fornala, siatkarza?) i Emily Blunt, którzy tworzą tak sympatyczną parę, że kibicuje się im od początku do końca. Jest to  kino akcji w stylu filmów Shane'a Blacka, które nie próbuje dać widzom niczego więcej niż tylko szczerej rozrywki i to dostarcza. Jedynie bym się przyczepił tego, że film próbuje też być na początku komedią romantyczną, ale zupełnie to nie wychodzi Davidowi Leitchowi, a Emily Blunt lepiej się czuje w konwencji ironicznego kina akcji, gdy tak jak Gosling może prać po pyskach, więc czym bliżej końca to tego romcomu jest coraz mniej, tylko więcej kina akcji i hołdu dla kina, więc jak jesteście filmomaniakami to będziecie się jeszcze lepiej bawić na tej bezpretensjonalnej rozrywce. Ocena: 7/10.

The Institgators (2024)

Nowy film Douga Limana z bratem Bena Afflecka i Mattem Damonem w rolach głównych i gwiazdorską obsadą na drugim planie (dosłownie nawet w małym epizodzie same znane twarze, np Ron Perlman, Alfred Molina, Ving Rhames, Paul Walter Hauser) o dwóch nieudacznikach o niezbyt dużym rozumku, którzy wplątują się w napad na burmistrza, co oczywiście wywołuje szereg kłopotów. Liman to rzemieślnik, który umie w kino rozrywkowe, np ostatnio Road House, ale tym razem całkowicie się zawiodłem, bo przez cały film nie mogłem załapać czy oglądam komedie czy kino sensacyjne na poważnie. Jeśli były jakieś żarty to w ogóle mnie nie bawiły. Jest to historia, którą lepiej by sprzedał Guy Ritchie czy bracia Coen. Dawno się tak nie wynudziłem. Postawię tylko 3/10 za obsadę, choć nikt nie wyróżnia się. No może Hauser, choć znowu gra tą samą rolę, co w większości filmów, czyli idiotę.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1127 : Września 29, 2024, 23:20:29 »

Bokser (2024)

Typowy film o bokserze, któremu od sukcesu palma odbiła, ale da się oglądać dzięki świetnemu Erykowi Kulmowi w głównej roli. Jest to aktor, który zachwycił w Filipie i potwierdza rolą w filmie Netflixa, że jest jednym z najciekawszych talentów na polskim podwórku. Jedyny problem jaki mam z tym bohaterem jest taki, że aktor gra bardzo paskudną postać, ciężko polubić tytułowego boksera, dupek to mało powiedziane. Walk za dużo nie ma, ale wypadły nieźle. Reszta obsady też świetnie się spisuje na czele z Adrianną Chlebicką (w końcu dobra rola w filmie, dziewczyna zachwyciła w serialu internetowym Kontrola, ale w kinie grała w beznadziejnych komediach romantycznych), Adamem Woronowiczem i Erykiem Lubosem. Może trochę bym skrócił tą produkcję, dwie i pół godziny to trochę za dużo na tak klasyczną historię opartą na kliszach kina bokserskiego ale postawię za samych aktorów 6/10. Choć jeśli chcecie obejrzeć naprawdę coś dobrego z Kulmem to polecam Filipa.

Rebel Ridge (2024)

Jest to dobry film, którym Jeremy Saulnier potwierdza, że jest jednym z ciekawszych współczesnych reżyserów, który bawi się kinem gatunkowym. Taki był Blue Ruin, Hold the Dark i Green Room z Patrickiem Stewartem i taki jest RR. Ogląda się ten film jak sensacyjniak z lat 70, 80, ale reżyser zaskakuje idąc w inne rejony fabuły jakich można by się spodziewać. Od początku buduje reżyser napięcie i jak już wydaje się że nastąpi i eskalacja, wybuch przemocy, to reżyser zaskakuje np rozmoą głównego bohatera (Aaron Pierre ma charyzmę młodego Denzela Washingtona) z Donem Johnsonem przed posterunkiem policji, o literkach jeśli mnie pamięć nie myli, która niesamowicie trzyma w napięciu. Główny bohater jest jak Daredevil albo Batman - nie używa przemocy, jeśli nie jest konieczna ani nie zabija. Najlepsze sceny to są rozmowy między bohaterami. Film ma fajny klimat, ładnie jest zrealizowany i dobrze zagrany przez wszystkich. Kibicuje się głównemu bohaterce i dziewczynie, która mu pomaga. Ocena: 7/10.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1128 : Października 03, 2024, 17:52:32 »

It Ends With Us (2024)

Czyli film wokół którego wytworzyła się największa tegoroczna afera, do tego stopnia, że kariera Blake Lively stoi pod znakiem zapytania... Coś jak niedawne Don't Worry Darling ;) I tak samo jak wtedy, po seansie oczywiście okazje się, że film jest dobry, przynajmniej w mojej opinii :D

I powiem, że byłoby to wręcz perfekcyjne romansidło, gdyby zagrali tu inni aktorzy. Nie czytałem książki ale czuję, że Blake jest za stara do tej roli, to powinna grać aktorka młodsza o jakieś 15 lat. Aktor grający starszego Atlasa lekkie drewno... też bym go wymienił. Justin Baldoni jest reżyserem więc pewnie by go było trudno wymienić. To są moje największe zażalenia do tego filmu, ale nie zmienia to faktu, że Blake i tak zagrała nieźle i razem z Baladonim mieli jakąś ekranową chemię (bo poza ekranem podobno żadnej :P ), przynajmniej na tyle, że nie wyłączyłem filmu tylko oglądałem do końca. Na początku dobre było to, że bohaterowie są jakby samoświadomi i śmieją się sami nawet ze swoich imion ;) Lily Bloom, kwiaciarka. Ryle, mega przystojny neurochirurg :haha: Atlas, chłopak z sąsiedztwa... to jest Harlequin do potęgi entej, ale właśnie przez to, że w dialogach bohaterowie to trochę wyśmiewają, to przechodzi.

Podobało mi się też jak pokazali motyw przemocy w związku.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

7/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1129 : Października 19, 2024, 23:43:29 »

Kung Fu Panda 4 (2024)

Może seria o wielkim (dosłownie i w przenośni) mistrzu Po nie ma takiego statusu kultu co Shrek z wytworni Dreamworks, ale na większości filmów z tej serii o pandzie dobrze się bawiłem. I podobnie jest z czwórką, od której nie oczekiwałem zbyt wiele, i może dlatego nie zawiodłem się. Sceny walk robią wrażenie tak jak w poprzednich częściach, nowe postacie jak lisica są fajne, humor działa (bar U Królika), akcja trzyma tempo. Może to nie jest poziom rewelacyjnego Kota w Butach 2, ale dobra rozrywka dla całej rodziny.  Ocena: 7/10.

Napad (2024)

Pamiętacie milicjanta granego przez młodego Olafa Lubaszenkę w Psach Pasikowskiego? Gdyby inaczej potoczyłyby się losy tej postaci to mógłby skończyć jak bohater grany przez starego Olafa Lubaszenkę w filmie reżysera nowej udanej adaptacji Znachora. Akcja filmu dzieje się w latach 90ych, tak jak akcja Psów, więc to nie pasuje do mojej tezy, bo tak szybko by się milicjant nie postarzał, ale tak mi się spodobal ten pomysł że go zostawiam, choć jest bez sensu:)

Zresztą twórcy nie kryją się z miłością do filmów Pasikowskiego bo jest plakat z Psów na który patrzy Lubaszenko, jest dialog z Psów 2 - wyrwać chwasta - i dialogi są takie bardzo męskie, może nie ma tylu bluzgów co w filmach Pasikowskiego, ale dialogi są bardzo macho. Jest też nawet nawiązanie do Znachora (mam na myśli dialog pewien o lekarzu, nie wierzę że to był przypadek).  Jest to historia śledztwa prowadzonego przez wyrzuconego z milicji Tadeusza za różne rzeczy, które zrobił dla komunistycznej Polski w sprawie tytułowego napadu i zabójstwa do jakiego doszło w banku. Jeśli uda mu się szybko rozwiązać sprawę będzie mógł wrócić do policji. Jest to porządne kino sensacyjne z dobrymi rolami dawno niewidzianego w głównej roli Olafa Lubaszenki, ale nie gorszy jest Jędrzej Hycnar w drugiej ważnej męskiej roli. Szybko dowiadujemy się kto napadł na bank i dostajemy pogłębienie złodziejów/morderców, co ich skłoniło do zbrodni, ale film i tak trzyma w napięciu za co plus. Ocena: 6+/10.

The Boy and the Heron  (2023)

Lubię filmy studia Ghibli i Hayaho Miyazakiego, więc czekałem na Chłopca i czaplę, czyli na kolejny ostatni film tego uznanego twórcy, więc gdy pojawił się niedawno na Netflixie to nie mogłem odmówić sobie przyjemności by wrócić do tego co nowego wymyślił reżyser Księżniczki Mononoke. No i dostałem typowego Miyzakiego, którego lubię nazywać japońskim Dawidem Lynchem. Historia składa się z typowych zagrań tego reżysera. Może  nie dorównuje arcydziełom jakie stworzył, ale kolejny powrót z emerytury nie okazał się błędem. Film mnie kupił już pierwszą sceną z biegnącym chłopakiem a w tle widać pożar. Może gdzieś w połowie trochę tempo siadło, skróciłbym o 15 minut tą produkcję, ale potem moje zainteresowanie weszło na wyższy poziom, a ostatni akt i połączenie świata realnego z innym światem, w sensie jak to się łączy scenariuszowo to rozwiązanie jest bardzo proste do odgadnięcia, ale działa na poziomie emocjonalnym. I dla mnie to jest najważniejsze.

 W największym skrócie jest to historia o pogodzeniu się ze stratą, żałobą i zaakceptowaniu nowej rzeczywistości. Oczywiście to nie jest jedyna interpretacja filmu, ale to już pozostawiam Wam, żebyście odnaleźli swoją interpretację.  Jestem fanem tego stylu animacji, wiele pięknych obrazów, więc nie mogę narzekać. Film ma też  cudowną muzykę. Niby większość z tego  co tutaj dostałem już widziałem w innych lepszych filmach tego reżysera, ale tak mnie kupiło nowe dzieło tego artysty swoim klimatem, że postawię 8/10.

Obejrzałem z japońskimi głosami  bo to buduje klimat produkcji, ale trochę żałuję, że nie sprawdziłem angielskich głosów, a dlatego, bo byłem pewien ze to pewnie jakiś dubbing zrobiony dla Netflixa czyli bieda z nędzą, a na napisach końcowych filmu  wymieniona była nie tylko obsada japońska, ale też angielska, a tam takie nazwiska jak Christopher Bale, Dave Bautista, Willem Dafoe, Mark Hamill, Robert Pattinson, Florence Pugh, Dan Stevens.

The Shadow Stray (2024)

Timo Tjahjanto to reżyser znany z netflixowej rozpierduchy Przyjdzie po nas noc (myślałem że to film sprzed dwóch lat a miał premierę 4 lata temu), która raczej spotkała się z dobrym przyjęciem, ale ja mimo docenienia kaskaderki, choreografii mordobić, to miałem dużo problemów z tym filmem, a chyba nawet mnie znudził. Może też dlatego bo dla mnie nie ma nic lepszego niż The Villainess z 2017 roku, który całościowo nie był idealnym filmem (za dużo było melodramatu) w tej azjatyckiej kopii Nikity Luca Bessona (niby tak oficjalnie nie jest, ale to widać z jakiej produkcji twórcy zżynali), ale dostałem w tamtym filmie sceny akcji i mordobicia, do których późniejszy żaden azjatycki film nie doskoczył. Ale obejrzałem Błędny cień, bo obejrzę każdą tego typu produkcję.  Film mnie zaskoczył bo jest jakaś tam fabuła, jak na krwawą rozróbę, a nawet są dwa wątki prowadzone równolegle, które łączą się w finale. Więc fabuła nie jest totalnie pretekstowa. No i polubiłem główna bohaterkę, która ma najbardziej niewinny wygląd jaki może mieć, wygląda prawie jak dziecko, więc fajnie to kontrastuje z tym jak rozpierdala, sorry za wyrażenie, wszystkich złoli.

Zaznaczam że jest to bardzo brutalny film. Oczywiście produkcje z Azji z tego słyną, więc żadne zaskoczenie, a film nie ukrywa tego, bo już w piątej minucie jest pokazana dekapitacja głowy. Niestety film cierpi na to na co cierpi wiele filmów akcji/mordobić, czyli krew jest komputerowa, jest trochę CGI w mocniejszych scenach. Ale przyznam że dawno nie widziałem tak brutalnego akcyjniaka w którym twórcy nikogo nie oszczędzają, ani kobiet ani dzieci. Krew się leje litrami, są ucinane głowy, wbijanie haki, gwoździe, miażdżone czaszki,  a szczególnie twórcy upodobali sobie  palenie ludzi. Tyle ludzkich żywych pochodni nigdy nie widziałem. Miejscami to oglądało się niektóre sceny jak z horrorów,  takich jak Piła, w których w każdej części wymyślane są coraz brutalniejsze tortury  i to nie jest przypadek, bo reżyser i scenarzysta odpowiada też za takie filmy jak niektóre części serii horrorów VHS.

 Sceny bójek są spoko, tylko że ja ciągle mam w głowie, że nic nie przebije Pani Zło, więc nie robiły na mnie aż takiego wrażenia, ale nie nudziłem się bo polubiłem główna bohaterkę o niewinnym wyglądzie. Oczywiście można się czepiać że bandziory mają zeza i coś nie mogą trafić Trzynastki, a ona wystarczy, że zada kilka ciosów i potrafi facetowi pół twarzy odciąć. Ale to też nie jest tylko mordobicie, bo też są strzelaniny i pościgi samochodowe. Ale w pewnym momencie a dokładnie walka dwóch dziewczyn w finale to już dla mnie była przesada. Nie chodzi mi o to ile ciosów zebrały, że weszli na nowy poziom ilości wylanej krwi i brutalności, ale w pewnym momencie tak się zaczęły dziewczyny wydzierać, że musiałem przyciszyć telewizor, bo jeszcze by ktoś pomyślał że oglądam jakiś film z gatunku porno i duszno. Tym wydzieraniem się w końcówce przekroczyli dla mnie twórcy tą cienką granicę między epicką walką a pójściem za daleko. Film wszedł w końcówce w rejony parodii,jakbym oglądał scenę w Hot Shots 2 z królikiem, gdy do siebie strzelają a królik mówi, czy jak to tam było, że ja jeszcze żyję. Ale doceniam za rozmach produkcji i jednak to jest lepszy film niż Przyjdzie po nas noc, choć nie wiem czy ostatnia scena na napisach końcowych była potrzebna. Mimo wielu wad postawię 6/10
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1130 : Października 23, 2024, 00:15:47 »

Brothers (2024)

Reżyser jednej z lepszej komedii ostatnich lat Palm Springs wraca z komedią z Peterem Dinklage i Joshem Brolinem, a na drugim planie Glenn Close w roli mamy (Brolin i Close we wspólnych scenach wyglądają jak małżeństwo a nie syn i mama), Brendan Fraser (totalnie przeszarżował swoją rolę), Marisa Tomei (kobieta się w ogóle nie starzeje, nic nie traci ze swojego uroku) i bardzo się zawiodłem. Może z 2, 3 razy zaśmiałem się w całym filmie. Oczywiście humor to rzecz mocno subiektywna, więc oceńcie sami, ale to bardzo średnia produkcja, którą dało się  oglądać głównie dzięki dwójce głównych aktorów, choć też nie jest tak że wspięli się tytułowi bracia na jakiś mistrzowski poziom. Ocena: 5/10.

Horizon: An American Saga Chapter 1 (2024)

Horyzont to hołd dla klasycznych epopei, więc nie dziwota, że nie podoba się większości krytyków i widzów, jakich Hollywood już nie kręci, a jeszcze nakręcony jest w takim klasycznym stylu, jakbym oglądał western z lat 60-80, ale też trochę jest coś z antywesternu (dawno nie widziałem w amerykańskim westernie tak negatywnie przedstawionych Indian, są nie tylko porządni, ale też tacy, których ciężko nie polubić), ale nie przeszkadza mi to. Oczywiście że ciężko tą produkcję nazwać klasycznym filmem z trzema aktami, bo tak  naprawdę to dostałem pierwszy akt dwunastogodzinnego filmu (zakładam że każda część, jeśli uda Costnerowi się nakręcić rozdział 3 i 4 będzie trwać 180 minut) składający się nawet nie z trzech, ale z czterech aktów, wiec nie ma początku, rozwinięcia i zakończenia, tylko wiele historii.

Jedne z nich łączą się w jakiś tam sposób ze sobą, inne nie, pewnie połączą się w kolejnych filmach, więc nie dziwię się głosom, i zgadzam się z nimi, że lepiej byłoby gdyby Costner zrobił serial na kilka sezonów albo kilka filmów, ale nie w takiej formule jaką dostaliśmy, tylko każda z historii, którą dostaliśmy w Rozdziale Pierwszym to powinien być osobny film. Choć to byłby jeszcze bardziej szalony projekt, bo nie liczyłem ile wątków dostałem w filmie, ale załóżmy że dziesięć historii to wtedy musiałby Costner zrobić 10 filmów, a ostatni rozdział to byłby film w którym by się wszystkie rozdziały połączyły. Wizualnie i muzycznie mi się podobał, nie przeszkadzały mi miejscami melodramatyczne dialogi (może to przyzwyczajenie po oglądaniu seriali Sheridana jak choćby Yellowstone z którego Costner zrezygnował by nakręcić swój wymarzony projekt).

Bardzo przypadły mi do gustu wszystkie kobiece role na czele z Sienną Miller (w ogóle jej wątek był dla mnie najciekawszy, a drugi to ten o dziewczynie, która zabiją męża i ucieka z dzieckiem), nieważne czy to drugoplanowa czy pierwszoplanowa rola to wszystkie kobiety role są super. Faceci też świetnie się odnajdują w swoich rolach, zarówno ci którzy grają pozytywne postacie, jak i ci którzy grają negatywne i ci którzy grają antybohaterów. Ale obsadził Costner tak charakterystycznych i dobrych aktorów np Jeff Fahey, Danny Huston,  Will Patton, Michael Rooker, że nawet gdy pojawiają się na kilka minut na ekranie to dają radę. Równie dobre są te twarze których w ogóle nie znam, a jak znam to byli tak ucharakteryzowani i brudni, że nie poznałem.

 Oczywiście film nie jest idealny, daleko mu do tego, rozumiem skąd krytyka (przez pierwsze 15-30 minut byłem tak pogubiony co się dzieje, kto jest kim, że czułem się trochę jak po obejrzeniu pierwszego filmu z Azji jaki obejrzałem, choć akurat w produkcjach z tej części świata to było związane z tym, że wszyscy aktorzy i aktorki są do siebie podobni, ale z czasem nauczyłem się rozróżniać aktorów),  ale bardzo doceniam takie szalone projekty, które nawet jeśli nie są idealne, wiele im brakuje do dobrego filmu to przynajmniej są jakieś, doceniam Costnera za odwagę i szaleństwo, że postanowił coś takiego zrobić, a może powinienem napisać, że to zasługa jego ego.

Postawię 6/10 i czekam na kolejne rozdziały.  Nie gram w gry od dawna, ale wydaje mi się, że to jest produkcja która mogłaby spodobać się fanom Read Dead Redemption 2, więc gdybym miał komuś polecić to właśnie im, oprócz oczywiście fanów epopei filmowych w starym stylu, westernów i Costnera, oraz ambitnych projektów, które nikomu się nie podobają i ponoszą klapę finansową, ale ostatecznie nie są takie złe (pierwsze skojarzenie jakie mam to Wrota Niebios Cimino, który uważam za bardzo dobry western). Takie ciekawe rozwiązanie Costner zastosował, że jak ginie pozytywna postać, która jest ważna dla historii i innych bohaterów to nie jest pokazane, po prostu następuje cięcie i akcja przenosi się w inne miejsce, ale domyślamy się że coś musiało się stać.
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2024, 00:20:49 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1131 : Października 29, 2024, 01:57:28 »

Drive-Away Dolls (2024)

Nie służy braciom Coen rozstanie. Tragedia Makbeta Joela Coena  nie była złym filmem, ale żeby się jakoś zapisała poza rolą Washingtona, nikt o tym filmie dziś nie pamięta, ale i tak Joelowi wyszedł dużo lepiej film  w przeciwieństwie do Żegnajcie laleczki Ethana Coena. Jest to powrót do lżejszych filmów braci Coen w stylu Arizona Junior, Fargo, Tajne przez poufne, ale bardzo nieudany. Film trwa 80 minut a zaśmiałem się może z dwa razy. Qualley i Viswanathan wypadają ok w głównych rolach, ale też bez przesady, a bohaterka grana przez Qualley jest bardzo irytująca. Niby żarty są, ale chyba się postarzałem, bo nie bawiły mnie ciągłe teksty o seksie, a w pewnym momencie stało się to irytujące i to miałem na myśli w przypadku Jamie granej przez Qualley, która nic tylko gada o seksie. Nie mam nic przeciwko sprośnym komediom np uwielbiam Sposób na  blondynkę (choć np za American Pie nie przepadam).  A  na drugim planie sporo charakterystycznych aktorów w rolach idiotów jak to bywało w komediach pomyłek braci Coen, tylko że gdzieś uleciała lekkość i humor, więc nie bawi żadna z postaci. Oglądało mi się ten film tak jakby student filmówki, fan Coenów próbował naśladować ich twórczość, skopiował ich pomysły i dowcipy, ale zupełnie nie wyszło, bo gdzieś uleciała cała lekkość i humor, a  zostały grube dowcipasy. Więcej klimatu Coenów jest w serialu Hawleya Fargo, w każdym sezonie, nawet w najsłabszym. Ocena: 3/10.


Knox Goes Away (2023)

Zabójca na zlecenie zaczyna cierpieć na  szybko rozwijającą się formę demencji. Więcej nie zdradzę. Jest to drugi film w reżyserii Michaela Keatona i co ciekawe w poprzednim filmie The Merry  Gentleman też obsadził samego siebie  w roli killera na zlecenie. Umiejętnie w KGA pokierował sobą, bo zagrał jedną z lepszych ról w ostatnich latach (nie liczę serialu Dopesick). Nie nastawiajcie się na kino sensacyjne, jest to raczej dramat, no niech będzie thriller, o próbie odkupienia win i naprawieniu relacji z bliskimi.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

A zapomniałbym napisać, że w dość ważnej drugoplanowej roli występuje Joanna Kulig i wypadła nawet nieźle, w przeciwieństwie do totalnie znudzonego Ala Pacino, on nawet nie jest w tym filmie co bywa. Tak rzadko się pojawia, że gdy się pojawił drugi a potem trzeci raz to miałem myśl - a to Pacino też tutaj gra.  Ocena: 6/10.

A co do Kulig to dawno jej w niczym nie widziałem. Dziwnie jej kariera się potoczyła po sukcesie Zimnej Wojny. Nie chodzi mi o zagraniczne propozycje ale polskie podwórko. Jej kariera to przeciwieństwo kariery Zawieruchy po roli u Tarantino, którego polska kariera wybuchła, pojawia się wszędzie. Podobnie z Kotem, który cały czas gdzieś się pojawia, a jej kariera wygląda tak, jakby zrobiła sobie wolne od aktorstwa. Jedyne co kojarzę to serial Chazelle'a Eddy. No chyba że gra same epizody  w samych kiepskich polskich i zagranicznych produkcjach, wiec zrozumiałe, że mnie jej role ominęły, choć sporo oglądam polskich produkcji.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1132 : Listopada 16, 2024, 14:53:51 »

GladIIator (2024)

Jest dokładnie tak jak się spodziewałem, czyli dostaliśmy taki-sobie sequel do filmu, który sequela nie potrzebował. Gladiator miał historię prostą jak miecz ;) Tutaj jest ona odrobinę bardziej skomplikowana ale tak naprawdę to są tu odhaczone prawie wszystkie punkty z pierwszego filmu. I nawet mi się ta recyklingowa historia w nowym filmie podoba ale zabrakło tu jednego magicznego pierwiastka, który był w pierwszym filmie i nazywał się Russell Crowe ;) Russell/Maximus miał taką charyzmę, że sam byś obok niego walczył na arenie... Hanno w wykonaniu Paul'a Mescal'a nie ma tej charyzmy. Jego przemowy zagrzewające do boju mnie nie przekonują  :haha: Tak naprawdę jedyne emocje w tym filmie wywołuje Lucilla i grającą ja znów bardzo fajnie Connie Nielsen. Dobrze, że ona jest w tym filmie bo inaczej byłby zupełnie nijako. Denzel też był niezły, nawet go ktoś na moim seansie zwyzywał od ch...  :haha: Ale to nie jest poziom Phoenix'a z jedynki. Reżyserko jest jak zwykle dobrze. Scott jest tu swoim żywiole bo może pokazać Koloseum jeszcze bardziej spektakularnie niż w jedynce. Sceny bitew i walk nie zawodzą. Całość raczej na zasadzie: obejrzeć i zapomnieć, do legendarnej jedynki nawet nie ma startu.

6.5/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1133 : Listopada 17, 2024, 17:36:11 »

GladIIator (2024)

Hanno w wykonaniu Paul'a Mescal'a nie ma tej charyzmy. Jego przemowy zagrzewające do boju mnie nie przekonują  :haha: Tak naprawdę jedyne emocje w tym filmie wywołuje Lucilla i grającą ja znów bardzo fajnie Connie Nielsen. Dobrze, że ona jest w tym filmie bo inaczej byłby zupełnie nijako. Denzel też był niezły, nawet go ktoś na moim seansie zwyzywał od ch...  :haha: Ale to nie jest poziom Phoenix'a z jedynki.

Słyszałem że tak naprawdę to mamy w filmie dwóch gladiatorów, oczywiście Mescala, ale też postać grana przez Pascala to taki bohater w stylu Maximusa, ale z taką poprawką, że nie stracił żony, rodziny. Widziałem trailer i to bardziej wygląda na to, że odpowiednikiem Phoenixa w Gladiatorze 2 są bracia bliźniacy, a Washington robi za nową wersję postaci granej przez Olivera Reeda. A jego rola zasługuje na przynajmniej nominacje. No i w kilku recenzjach też są takie opinie.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1134 : Listopada 24, 2024, 18:39:23 »

Anora (2024)

Czyli tegoroczny zwycięzca Złotej Palmy w Cannes. Hmmm, no nie wiem... to chyba był słabszy rok, że akurat wygrał ten film? Rozumiem dlaczego mógł się spodobać ale żeby od razu nagradzać Złotą Palmą... Ten film to takie czułe spojrzenie na pracę sex workerki, która zaczyna spotykać się z synem rosyjskiego oligarchy i po upojnym tygodniu bierze z nim ślub w Las Vegas. I tu na scenę wkraczają ludzie, którzy pracują dla tego oligarchy i próbują anulować małżeństwo. Robią to w tak nieporadny i komiczny sposób, że film przeradza się trochę w slapstickową komedię. I ten drugi akt trwa chyba z półtorej godziny. Jest zabawnie i tak trochę w stylu Tarantiono zmiksowanego z P.T. Andersonem. Scenariusz jest bardzo dobry, cieżko przewidzieć jak się ta historia pototoczy ale jednak kończy w jeden możliwy sposób. Bohaterowie są świetne napisani, szczególnie ormiano/rosjanie są napisani niestereotypowo. Grająca Anorę, Mikey Madison pewnie się będzie pojawiać często na galach z sezonie Oscarowym :) Chwalę ale mimo wszystko ja nie widzę w tym filmie aż takiego geniuszu, który dostrzegli inni. Jest dobry ale głowy nie urywa.

7/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #1135 : Grudnia 01, 2024, 00:57:13 »

Dark Angel (1989)

Jeden z moich ulubionych filmów z Dolphem Lundgrenem z czasów VHS. Może nie dorównuje Uniwersalnemu Żołnierzowi, Ostrym pokerze w małym Tokio, Punisherowi, He Manowi, ale to jeden z tych klasyków ery VHS, który dobrze się ogląda po kilkudziesięciu latach.Bezpretensjonalna rozrywka o gliniarzu i agencie FBI ścigających wielkiego kosmitę/dilera (Matthias Hues niewiele potrzebuje by wyglądać cool), który zabija ludzi za pomocą broni wyglądającej jak płyty cd.

Dolph Lundgren drewniany, ale fajny duet tworzy z agentem FBI. No i jest klimacik współtworzony przez muzykę Jana Hammera (choć poza głównym motywem to za wiele godnych zapamiętania kawałków nie ma, to nie Miami Vice gdzie każdy kawałek oryginalnej muzyki to hit) i seans mija szybko. Jedyne co to szkoda, że tak mało ma okazji Dolph do pokazania swoich zdolności w karate, powinien mniej strzelać a więcej prać po pyskach. Nie rozumiem dlaczego to jest zapomniany vhsowy klasyk. Ocena: 6/10.

Greedy People (2024)

Film, który mogliby zrobić bracia Coen, bo jest to w ich stylu komedia pomyłek, gdy ludzie pod wpływem przypadku, losu, chciwości, głupoty pakują się w kłopoty, a czym dalej to sprawa się tak komplikuje, że nie ma z niej wyjścia. Przez ponad godzinę jest w filmie sporo humoru, ale gdy mają być sceny poruszające, jeśli ktoś ginie to humor znika. A w ostatnim akcie  sytuacja między bohaterami robi się tak dramatyczna,  że film nagle robi się poważniejszy, ale ta zmiana jest naturalna. Ale jednocześnie nie robi się depresyjnie, film dalej jest nakręcony w lekkim stylu. Dobra rozrywka. Świetne role Lily James, Josepha Gordona Levitta i reszty obsady. Ocena: 7/10.

Twisters (2024)

Nie uważam Twister za jakieś arcydzieło, ale porządną rozrywkę, a kontynuacją rozczarowałem się, co jest winą pozytywnych recenzji, których się nasłuchałem. Film nie jest zły, efekty specjalne są na poziomie, typowe kino katastroficzne, ale nie polubiłem bohaterów (mimo fajnych aktorów w rolach głównych) na tyle, żebym zainteresował się tym co się dzieje. Nie nudziłem się ale też nie obgryzałem palców z napięcia. Wiec postawię 5/10.

Vesper (2022)

Niskobudżetowe science fiction produkcji litewsko belgijsko francuskiej to znakomicie wyreżyserowany film z klimatem przez duże K, doskonałą muzyką i pięknymi zdjęciami. Podoba mi się jaki twórcy mieli pomysł na świat, ciekawe pomysły na organiczne technologie  np roboty z glutem w środku, płuca zasilane żelem (takie trochę połączenie stworów i roślin z Avatara Camerona z domieszką Cronenberga).  Gdybym nie wiedział jak mało film kosztował to bym nie zauważył. Dużym plusem jest też nieznana obsada (oprócz Eddiego Marsiana), na czele z aktorką grającą tytułową roli. Po Godzilli od Japończyków i Twórcy z młodym Waszyngtonem to kolejne dobre SF nakręcone za grosze. Chętnie zobaczyłbym kontynuację albo produkcję, która rozbudowała by ten świat, bo ma potencjał. Ocena: 8/10.
Zapisane
Strony: 1 ... 55 56 [57]   Do góry
Drukuj
Skocz do: