Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #60 : Listopada 20, 2014, 15:34:13 » |
|
HAL - dla mnie dyskusja z Tobą jest bez sensu, bo uczepiłeś się tego, że niepotrzebne dla Ciebie są wyjaśnienia pewnych wątków i uważasz je za zbędne. Ja akurat uważam, że zakończenie poruszanych wątków to całkiem logiczna i pożądana sprawa Na pewno nic nie psuje ani nie zaburza 'sensu całego filmu'. I w zasadzie ja bym nie powiedziała, że to był typowy happy end. Typowy byłby taki jakby np Cooper wrócił do córki kiedy ona miała np. 12 lat, a nie była na łożu śmierci. A jak już Mandriell pisał - gdyby film nie miał pozytywnego zakończenia, to ogólnie pozostawiłby po sobie uczucie beznadziei, bo dużo niepowodzeń już tam było. I nie rozumiem co jest złego w happy endach? Jak zaczną robić filmy tylko ze smutnymi zakończeniami, to ludzie będa gadac: no nie, typowo hollywoodzkie zakończenie gdzie ludziom nic nie wychodzi i wszystko źle się kończy. Dla mnie nieważne czy pozytywne czy nie - tutaj takie zakończenie po prostu pasowało i fajnie wyważyło całość.
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #61 : Listopada 20, 2014, 15:50:17 » |
|
HAL - dla mnie dyskusja z Tobą jest bez sensu, bo uczepiłeś się tego, że niepotrzebne dla Ciebie są wyjaśnienia pewnych wątków i uważasz je za zbędne. Ja akurat uważam, że zakończenie poruszanych wątków to całkiem logiczna i pożądana sprawa No i co ja mam na to odpowiedzieć? Kończę w takim razie, dzięki za dyskusje
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #62 : Listopada 20, 2014, 19:43:12 » |
|
Ja tylko chcialem powiedziec nie spoilerujac ze Hathaway była slabsza niz lepsza ale w porownaniu do Bullock z Grawitacji to powinna dostac Oscara a btw., tego slucham odkad wyszedlem z kina, na poczatku 30 razy dziennie, teraz juz tylko sporadycznie, po 4-5 razy I nie zebym chciał wywołać burzę bo porownuje sie tutaj też Interstellar do Grawitacji. Tych filmów nie da sie porównać, bo jedyne co je łączy to kosmos, nic wiecej. A z tej dwojki do mnie zdecydowanie bardziej przemawia Nolan; blizszy mi klimat.
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #63 : Listopada 23, 2014, 10:51:47 » |
|
Pojawiła się fajna grafika, prezentująca całą akcję filmu I patrząc na nią utwierdzam się w przekonaniu, że moja interpretacja: czyli Cooper leci DO Brand a nie PO Brand jest poprawna
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #64 : Listopada 23, 2014, 19:29:35 » |
|
A ten znów próbuje przepchnąć swoją teorię... Nie wiem po czym to wnioskujesz? Po czymś na kształt serduszka/sadzonki w ostatnim segmencie grafiki oraz po "Our new home" ? - cała grafika jest zajebistym uproszczeniem filmu, zawiera nawet błąd, który sugeruje, że murzyn będący na statku Endurance czekał tam 23 lata, a w filmie było wyraźnie powiedziane, że to na ziemi minęły 23 lata, murzyn był między "wodną planetą" a ziemią - u niego czas jeszcze inaczej płynął... A wiadomo, że on najpierw poleciał po nią, a nie do niej. Oni we dwójkę nawet nie mieli... no niczego, co pozwoliłoby im utworzyć "nowy dom". To jest założenie zupełnie nielogiczne, tym bardziej, że mieli tą "nową bazę w kosmosie", która zdawała się być zajebiście uposażona... Cooper poleciał po nią, żeby mogli później tam wrócić, z całą załogą, z całym sprzętem itd itp. Córka chciała, żeby po prostu on, jako jej towarzysz w misji po nią poleciał. No nie wpychaj wątku miłosnego tam, gdzie za nic w świecie go nie ma.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #65 : Listopada 23, 2014, 20:15:47 » |
|
No nie wpychaj wątku miłosnego tam, gdzie za nic w świecie go nie ma. To Nolan go tam wepchnął nie ja A wnioskuję po tej ostatniej scenie i tym jak była skonstruowana. Leć do Brand bo właśnie pochowała ukochanego i czeka samotna na planecie, która się stanie naszym nowym domem. Leć Cooper nic cie tu już nie trzyma I oczywiście, grafika pokazuje ze nie tylko ja to w ten sposób odebrałem Oni we dwójkę nawet nie mieli... no niczego, co pozwoliłoby im utworzyć "nowy dom". Coś tam chyba mieli bo Plan B zakładał założenie bazy i wyhodowanie nowej kolonii. W tej ostatniej scenie jest pokazane, że Brand się tam ładnie urządziła. Ja myślę, że ona tam już zaczęła tą hodowlę i nie myśli o żadnym powrocie. Tak będzie latać tam i z powrotem... chyba wszyscy wiedzą gdzie ona jest, prędzej czy później tam dolecą.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 23, 2014, 20:16:54 wysłane przez Mandriell »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #66 : Listopada 23, 2014, 20:23:47 » |
|
Coś tam chyba mieli bo Plan B zakładał założenie bazy i wyhodowanie nowej kolonii. W tej ostatniej scenie jest pokazane, że Brand się tam ładnie urządziła. Ja myślę, że ona tam już zaczęła tą hodowlę i nie myśli o żadnym powrocie. Nieźle, jak zupełnie inaczej można odebrać jedną i tę samą scenę. Plan B zakładał nową kolonię, ale przecież było powiedziane, że oni będą potrzebowali surogatek, żeby nowa kolonia w ogóle powstała. Co, Hathaway miałaby nią być? W ostatniej scenie (może błędnie to pamiętam, ale nie wydaje mi się) ona to jest wśród szczątków bazy tamtego jej Edmunda, plus ten jej statek. Inna rzecz, że w ostatniej scenie pierwszy raz ściąga hełm ochronny i łapie powietrze (zresztą pozytywnie zaskoczona) co jednak każe myśleć, że nie jest tam na tyle długo, żeby się mogła urządzić. Nie kupuję Twojej teorii, HAL, wybacz
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #67 : Listopada 23, 2014, 20:40:55 » |
|
Plan B zakładał nową kolonię, ale przecież było powiedziane, że oni będą potrzebowali surogatek, żeby nowa kolonia w ogóle powstała. Co, Hathaway miałaby nią być? To po co w ogóle brali te zamrożone jajeczka (czy co to tam było ) skoro nie ma ich jak wyhodować? Albo nie podali szczegółów jak to ma wyglądać albo to było mętnie wytłumaczone i już nie pamiętam. Nieźle, jak zupełnie inaczej można odebrać jedną i tę samą scenę. no według mnie ta baza wyglądała dużo lepiej niż ta na planecie Mann'a Nie kupuję Twojej teorii, HAL, wybacz Trudno, nie obrażę się
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #68 : Listopada 23, 2014, 21:53:18 » |
|
Jak ogarnę wrażenia i sobie poukładam pewne sprawy, to napiszę więcej, ale kurczę... nakręcić blisko 3 godzinny film w konwencji sci-fi o miłości między ojcem a córką? Nie na darmo tyle w filmie pada słów o miłości, bo tylko na takim gruncie można ewentualnie łyknąć te quasi-naukowe bzdury, jakie serwują nam pod koniec Bardziej fiction niż science, choć trudno mi teraz jednoznacznie ocenić, czy to dobrze, czy źle dla filmu jako takiego. cdn.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #69 : Listopada 23, 2014, 22:04:36 » |
|
p.a. idzie z duchem czasu i zrobił trailer opinii A ja czekam na to konkretne zdanie o filmie i od niego uzależniam wyjście do kina w przyszły weekend. Więc proszę o sprężenie się i nie przekładanie premiery posta z oceną
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #70 : Listopada 24, 2014, 09:16:02 » |
|
emu, nie ma się co wahać: na ten film warto się wybrać do kina, niezależnie od końcowego odbioru. Tylko pamiętaj, żeby wcześniej zrobić siku, bo 3h to nie byle co Jak by to powiedzieć... HAL przy okazji "Grawitacji" pisał, że filmy robi się po to, by wywoływać emocje (parafraza). I "Interstellar" z pewnością je wywołuje. Wspomniane przez Was sceny ( przede wszystkim filmy z 23-letniej nieobecności ) to emocjonalne bomby. Inna sprawa, że od kiedy sam zostałem ojcem dziewczynki, ukazywanie relacji ojciec-córka w kinie (książce) straszliwie mnie wzrusza. Poza tym "Interstellar" to fantastyczna przygoda, pionierska wyprawa w nieznane rejony, a także esencja magii kina. Warto zobaczyć? Warto. Ale do doskonałości temu filmowi wiele brakuje. Po pierwsze - jest za długi. I nie mówię o początku, który mi się podobał. Tu po prostu co jakiś czas jakiś niepotrzebny dialog, scena; cały film jest przesiąknięty nadmiarowym materiałem. Co by nie mówić o "Grawitacji" - na tamtym filmie się nie nudziłem. Tutaj w niektórych momentach... no, może jeszcze nie była to nuda, ale lekkie zniecierpliwienie. Plus za postacie robotów i związane z nimi humorystyczne dialogi Stanowiło to miłą odmianę dla przyciężkawej całości. Aktorsko bywa różnie, generalnie pod tym względem film d... nie urywa. Najlepiej wypadł Matthew (ale się z niego aktor zrobił!), reszta w zasadzie się nijak nie wyróżnia. Jessica zrobiła swoje, Caine w sumie też. I tyle. Hathaway bym się tak nie czepiał, ona generalnie dosyć mdłą postać odgrywała. Kwestie audiowizualne... No, "Grawitacja" toto nie jest. Efekty wizualne są w porządku, muzyka Zimmera osobiście wydawała mi się w wielu momentach nazbyt pompatyczna, nie pasująca do poszczególnych scen w filmie. Ale ja generalnie Zimmera uważam za bodaj najbardziej przereklamowanego twórcę hollywoodzkiej muzyki. To wszystko jednak kwestie drugorzędne, dla mnie zawsze w filmie najważniejszy jest scenariusz. I nie wygląda to najlepiej pod tym względem. Twórcy filmu jak gdyby nie wiedzieli, czy chcą zrobić film bardziej fiction, czy bardziej science. I ta rozbieżność mnie drażni. Bo z jednej strony jest mowa o teorii względności, o dyskach akrecyjnych i tak dalej, a z drugiej jest ta nieszczęsna końcówka filmu... Nie, żebym był astrofizykiem, ale hello, gość przekracza horyzont zdarzeń i tylko trochę nim trzepie ? Powinno go rozerwać na strzępy. A tu co? A tu hipersześcian, umieszczony przez ludzi z przyszłości. No nie powiem, ładnie przedstawiony został tu fakt, iż czas jest to wymiarem fizycznym, ale do cholery... No śmiać mi się chciało, gdy zobaczyłem Coopa za tymi książkami. Nabijałem się, że za chwilę Murph wyciągnie wszystkie książki i zza regału wygramoli się jej ojciec. Do tego im dłużej o tym myślę, tym mi się to bardziej naciągane wydaje. Na zasadzie: o, podeślę im ciąg bitów, na pewno domyślą się, że to współrzędne na mapie. A tu jeszcze okazuje się, że on z tej kostki wylazł, dryfował sobie gdzieś w kosmosie i go odratowano. No litości, za dużo tego wszystkiego. Co do końcówki ścisłej... Jak już łyknęliśmy to, co napisałem powyżej, sam finał wydaje się być sensowny. Tym bardziej, że to nie jest aż tak ckliwe, jak mogłoby być. Murphy niby wzruszona, ale też mówi, że jego (ojca) nie powinno tu być, że ona ma swoją rodzinę, która czuwa przy jej łóżku. Coop tak naprawdę nie ma czego szukać w tym świecie i jedyne, co mu naprawdę pozostaje, to udać się do/po Brad. Dla mnie nie ma znaczenia, czy "do" czy "po". Oczywistym dla mnie jest fakt, że ludzkość będzie próbować skolonizować tamtą planetę i Coop dołoży do tego swoje 3 grosze. I też nie doszukiwałbym się tu żadnego ukrytego wątku miłosnego Co do innych rzeczy... Wątek Matta Damona (też miałem takie coś w stylu - oo, Damon) jakoś nadmiernie wydłużony i nieprzekonujący. I co to w zasadzie był za wybuch? Ot, taki tam sobie, czy coś mi umknęło? Co do faktu, że Coop przesłał współrzędne. Ano przesłał, ale wpierw próbował zatrzymać samego siebie. Dopiero później zrozumiał, że on i jego córka to dwuosobowy naród wybrany, więc popchnął całą tę machinę do przodu, wpierw posyłając współrzędne (inaczej jego córka nigdy nie trafiłaby do NASA, nie byłaby w stanie zrozumieć przesłanych danych, etc.), a później resztę informacji.
Podsumowując muszę wrócić do tego, co napisałem w poprzednim poście. Że ten film należy traktować przede wszystkim w kategoriach emocjonalnych, przez pryzmat relacji ojciec-córka, tu rozdzielonych przez czasoprzestrzeń (zresztą generalnie "Interstellar" podkreśla potrzebę bliskości, obecności drugiego człowieka). Wtedy, przy rozmiękczonym wzruszeniem umyśle, można łyknąć różnorakie bzdury z końcówki filmu. Mi jednak ciężko to było zrobić, jako że w wielu innych miejscach twórcy bardzo poważnie podeszli do "naukowości" tej produkcji. No kurcze, skoro dopiero przy okazji kręcenia "Interstellar" okazało się, że dyski akrecyjne to tak naprawdę korony akrecyjne Gdyby przez cały film lajtowo podchodzono do takich kwestii, gdyby poszli w stronę "fiction" od początku... Nie wiem, czy znów wyjdę na nazbyt asekuracyjnego, ale podliczając wszystkie plusy i minusy znów wychodzi mi 7/10.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2014, 11:58:51 wysłane przez p.a. »
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #71 : Listopada 24, 2014, 10:07:38 » |
|
Eee 7/10 to wysoko! Przeliczając na moje to p.a. dał 10/10 Co do tego że w film jest bardziej "fiction" niż "science", Mandriell zaraz podeśle link do wykładu Kip'a Thorne'a, żeby Ci udowodnić, że film jest bardziej "science"
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #72 : Listopada 24, 2014, 10:15:15 » |
|
Kip Thorne faktycznie zajmował się tunelami czasoprzestrzennymi, pewnie pomagał tu i ówdzie, ale jakoś nie wierzę, żeby on wpadł na te wszystkie rzeczy, które działy się poza horyzontem zdarzeń .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #73 : Listopada 24, 2014, 10:27:51 » |
|
To już mogą być pozostałości z czasu jak scenariuszem interesował się Spielberg Mnie się scena w pokoju podobała. Głównie ze względu na prostotę wykonania. Książki "wyświetlone" na ścianie... i spoko, fajnie to wyglądało Z takim budżetem zawsze mogli pójść w stronę "Kontaktu" i zrobić jakąś typową, efektowną scenerię w kompie ale tego nie zrobili. To co wymyślili pokazali w oryginalny sposób, ja jestem za
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #74 : Listopada 24, 2014, 10:42:42 » |
|
Nie dziwota, że się tym interesował, bo mi to wszystko trochę finałem "A.I." trąciło. Może bardziej o specyficzny nastrój, aniżeli konkretne rozwiązania fabularne idzie.
A generalnie, w nieformalnym pojedynku Nolan vs Fincher, nie jestem w stanie wskazać zwycięzcy. Obaj mogli zrobić kino autentycznie wielkie, albo obojgu czegoś zabrakło.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2014, 10:44:46 wysłane przez p.a. »
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #75 : Listopada 24, 2014, 10:46:49 » |
|
Co do tych nieścisłości w : tej "kosctce" z książek jak to p.a. ładnie ujął - to mam wrażenie, żeście panowie nie czytali tego, co sam pisałem kilkanaście postów temu - dla mnie to jest największy minus tego filmu i taka typowo Nolanowa romantyczna wizja miłości ojca do córki, która jest mocniejsza niż wszystko, przez co "można" olać zupełnie science w filmie sci-fi Ja w ogóle w pierwszej chwili jak on się katapultował to myślałem, że po prostu kolejna scena to jest jego zgon a wszystko co było później w filmie to jakiś zapis jego mózgu. Wiem, teoria zupełnie naciągana, ale z przebiegu zdarzeń najbardziej sensowna dla mnie... no bo... jakim cudem statek kosmiczny rozgęgało w drobny mak przez grawitację, a człowiek się katapultuje i generalnie siła w tej czarnej dziure zupełnie na niego nie wywiera wpływu. Naiwne to strasznie i na dobrą sprawę to jest straszna wada INTERSTELLAR. I tak jak do pewnego czasu Kip Thorne dbał o to, żeby było wiarygodnie (zgodnie z m.in. jego teoriami) tak na tej scenie gość chyba poszedł spać albo na obiad...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #76 : Listopada 24, 2014, 10:53:30 » |
|
Mi tu z Panami nie wyjeżdżaj, to tylko HAL robił wycieczki w Twoją stronę Czytałem wszystkie wypowiedzi, ale zapomniałem o tym wspomnieć. A mianowicie - W pierwszym momencie miałem nadzieję, że to (tzn. kostka, książki,etc.) będzie nawiązanie do tych słów, że w chwili śmierci widzi się swoje dzieci. No ale jednak okazało się, że nie bardzo, cała wizja była nazbyt rozbudowana, jak na prostą interpretację: pośmiertne wizje. A jeśli o dzieci idzie, to nie wydaje się Wam, że trochę olali syna?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #77 : Listopada 24, 2014, 11:00:24 » |
|
Mandriell to my... ... się w sumie zgadzamy bo ja też bym wolał żeby on umarł w tej czarnej dziurze A jeśli o dzieci idzie, to nie wydaje się Wam, że trochę olali syna? Wydaje Dlatego cały ten epilog mi nie pasuje i będę to powtarzał do znudzenia. A generalnie, w nieformalnym pojedynku Nolan vs Fincher, nie jestem w stanie wskazać zwycięzcy. Obaj mogli zrobić kino autentycznie wielkie, albo obojgu czegoś zabrakło. Ja nie mam problemu ze wskazaniem zwycięzcy.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2014, 11:03:29 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #78 : Listopada 24, 2014, 11:45:20 » |
|
hehe, Ty a priori nie masz problemów ze wskazaniem zwycięzcy w tym konkretnym pojedynku
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #79 : Listopada 24, 2014, 19:42:39 » |
|
Hehe, no to w takim razie czas zadecyduje Wyniki Box Office są dużo lepsze dla Interstellar, ale Gone Girl też można uznać za hit. W USA jest to najbardziej kasowy film w dorobku Finchera W takim szczegołowym porównaniu Interstellar na razie wypada gorzej. Gone Girl przez dwa weekendy było #1, nieźle jak na film z kategorią R. Interstellar nawet nie zadebiutował na pierwszym miejscu, z kategorią PG-13 (ale nadrabia z nawiązką poza USA). Oceny na Rotten Tomatoes: GG - 88Int - 73 Imdb Int - 8.9GG - 8.4 Filmweb Int - 8.2GG - 8.0 Na pewno oba filmy są w czołówce najlepszych tegorocznych produkcji, co do tego nie ma wątpliwości.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2014, 19:52:41 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
|