Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Drive (2011)  (Przeczytany 3861 razy)
Stebbins

*

Miejsce pobytu:
Dorne




WAR is NOT the ANSWER

« : Września 28, 2011, 22:02:14 »



Są mężczyźni, którzy wolność mają wpisaną w DNA. To oni jednym spojrzeniem potrafią złamać kobiece serce i sprawiają, że nie można o nich zapomnieć. Przyciągają jak magnes tajemniczym uśmiechem i obietnicą niebezpiecznej przygody. Takim mężczyzną jest Driver, chłopak, który za dnia pracuje jako kaskader, a nocami wynajmuje się jako kierowca gangsterów. Żyje, balansując na cienkiej granicy między rozsądkiem a brawurą. Do dnia, gdy pozna Irene i straci dla niej głowę. Nowa dziewczyna, wyglądająca
...
jak anioł, rozpęta wokół niego prawdziwe piekło. Ich  "love story" pisane będzie czystą adrenaliną.


Generalnie opis jest troche mylacy, tak samo jak sklasyfikowanie tego filmu jako film akcji.

Pare osób mi juz polecało wiec poszedlem obejrzec.
I w sumie nie wiem do konca czego sie spodziewałem (choc wiedzialem ze to nie typowy film akcji), nie wiem też dokładnie sam co dostałem :)
Podobało mi sie jednak :)

Sytuacja jest taka że ten film ogolnie jest dramatem, mocno dramatem, mimo iz sa szybkie samochody i morderstwa, to ten film jest... no właśnie nie wiem jak to napisać ;]
Więc może inaczej...główny bohater (genialna rola Ryana Goslinga!! powtarzam - genialna!!) jest tu na prawde główmym bohaterem (coś jak Portman w Łabędziu powiedzmy), widzimy kilka dni z jego życia, on sam nie wiele mówi ale dowiadujemy się też czegoś o jego przeszłości.
No i trutaj musialbym zaspojlerowac ale tego nie zrobie, generalnie facet ma dwie twarze ale no... obie mimo ze inne pokazuja go raczej (przynajhmniej ja tak to odebralem) w dobrym świetle, tyle że jest to jakby troche niedopowiedziane do końca.

Film ma za....y klimat, juz same napisy rózowe na starcie są spoko+ świetny i idealnie pasujący soundtrack z College- "a real hero"na czele.
I wlasnie glowny bohater jest troche (a moze mocno) real hero.
Ciekawy film, bardzo dobrze zrealizowany.
Ja osobiscie moze przez momentami ospalosc w tym filmie (mimo iz jest tez nie mało wartkiej akcji) odebralem ten film jako na prawde bardzo dobry ale jakby czegos zabrakło.
Tylko że w sumie nie wiem czego.

Może teraz juz troche poplyne ale ten film w pewnych aspektach przypomina mi Tarantino (głownie Kill Billa i Wsciekle psy). Tylko ze Quentin takiegio akurat filmu nie zrobił no i są zauważalne różnice jednak...

No dobra, obejrzyjcie film i napiszcie co o nim sądzicie,bo mnie już od pisania ręka boli.


Zapisane

"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."

(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« Odpowiedz #1 : Października 13, 2011, 22:19:35 »

Byłem kilka dni temu. Poszedłem w zasadzie w ciemno - kolega powiedział mi, że warto, nadarzyła się okazja, więc skorzystałem. Dobry film.

Można powiedzieć, że podczas seansu wytwarza się specyficzna nić porozumienia pomiędzy reżyserem a widzem. Zabawa konwencjami, stylizacja... zaczyna się już wszak od czołówki - ruchliwe ulice nocą i do tego różowe napisy. Główny bohater - małomówny łagodny twardziel w lśniącej białej kurtce z żółtym skorpionem na plecach. Motyw zdolnego mechanika, zdolnego kierowcy, motyw żony więźnia... Wszystko to są takie schematy, które wręcz hasłowo wywołuje twórca jeden za drugim i przedstawia z ich pomocą w gruncie rzeczy bardzo prostą historię. Możemy oczywiście mówić tutaj o dwulicowym socjopacie, możemy też jednak nie zagłębiać się w psychikę postaci a pozostać na powierzchni bohatera wyhodowanego na utartym stereotypie. W obu przypadkach film dostarczy sporo rozrywki. Wszystko to zanurzone w duchu lat osiemdziesiątych - w filmie przygrywa zakurzony elektropop co ten efekt jeszcze potęguje. To solidny obraz, który nie tylko sprawia frajdę przez swoje mocne zakorzenienie w przeszłości, ale także umiejętnie kieruje emocjami (sceny samochodowych pościgów również zasługują by je pochwalić!) i buduje napięcie. Nie sposób przejść obojętnie obok sceny z lombardem, nie wierzę, że scena w windzie nie zrobiła na każdym jakiegoś wrażenia (choć ubrana w klamry absurdu - najpierw ta drobna kobitka policzkująca naszego twardziela, a później również ona reagująca na całe zajście dość sporym opanowaniem). Nie wspominając o scenie pod koniec, kiedy jedno ujęcie zdaje się trwać całą wieczność, a każdy widz na sali zadaje sobie jedno pytanie - "czy on mrugnie?"
Nie miałem oczekiwań i choć początkowo byłem zdziwiony formą, to ostatecznie dobrze się bawiłem. Warto przejść się do kina, choć dzieło genialne to z pewnością nie jest, to jednak mocne 7/10 ma u mnie bez problemu (staram się ostatnio być bardziej surowy w tym całym ocenianiu).
Zapisane

Nari

*

Miejsce pobytu:
Poznań



« Odpowiedz #2 : Listopada 02, 2011, 13:00:11 »

Nie chce mi się za granicą szukać znajomych na kilka miesięcy, więc siedzę w kinie. Jednym ze skutków jest to, że mam przerobionego Gosslinga, którego można obecnie oglądać w trzech filmach ("Crazy, stupid love", "Les Marches du puvoir, czyli nowym filmie Clooneya, którego polskiego, czy chociaż angielskiego tytułu nie chce mi się szukać oraz "Drive" właśnie).
Przez pierwsze 15 minut próbowałam bawić się w zrozumienie głębszej motywacji głównego bohatera, ocenianie jego zachowań i przewidywanie tego, jak postąpi w przyszłości, ale później odpuściłam, zrelaksowałam się na fotelu pasażera i to mi wyszło na dobre. Urzekł mnie motyw odgłosu pracy silnika, dawał poczucie, że bohater naprawdę świata nie widzi poza kierownicą i dla niego to jak kojąca muzyka - kiedy silnik pracuje, wszystko jest w porządku.

Poza tym, film był bardzo... zwyczajny, po obejrzeniu go czułam, jakbym widziała kilka dni wyrwanych z życia człowieka, którego nigdy nie spotkam, który z jednej strony potrafi mieć normalne życie, pracę, dorabiać na boku i zakochać się w dziewczynie, a z drugiej strony mieć swój sekret, który może go wpakować w poważne tarapaty.

Do gustu przypadły mi nocne obrazy miasta, szczególnie w pierwszych scenach i tylko żałuję, że fabuła potoczyła się tak, że nie miał okazji pojechać całego wyścigu, chociaż wiem, że to by średnio pasowało w konwencji. Mam nadzieję, ze pojawi się ten motyw w jakichś dodatkach, kiedy już film będzie dostępny na dvd.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Zapisane
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« Odpowiedz #3 : Listopada 02, 2011, 17:43:23 »

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Zapisane

Mario

*

Miejsce pobytu:
Rybnik




« Odpowiedz #4 : Grudnia 20, 2011, 11:35:32 »

Niedawno obejrzałem i muszę przyznać, że to naprawdę świetny film. Klimat trochę "tarantinowski", trochę "lynchowski", a wszystko podbite świetnym soundtrackiem i przykuwającymi wzrok zdjęciami. "Drive" to trochę taka pulpa, zlepek różnych filmowych motywów, ale za to w wyśmienitym stylu. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli ;)
Zapisane
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #5 : Grudnia 30, 2011, 23:05:13 »

Świetny film. Klimat faktycznie trochę tarantinowski. Nie jest to na pewno film akcji mimo, że sporo jej zawiera. Jest zdecydowanie lepszy od filmów akcji. Rewelacyjne zdjęcia (L.A. nocą oglądane z samochodu bardzo dobrze wygląda), świetni aktorzy i OST który absolutnie mi przypasował i nadał wszystkiemu klimatu. Zakończenie też świetne i bardzo w stylu "Taksówkarza". Co prawda cała fabuła trochę sztampowa i nie zawiera absolutnie niczego, czego byśmy nie widzieli w innych filmach. Ale co z tego?

Ocena 9/10
Zapisane
SickBastard
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Pabianice




to hell and back

WWW
« Odpowiedz #6 : Stycznia 14, 2012, 13:17:50 »

To że reżyserem jest Duńczyk czuć w zasadzie w każdej sekundzie. Zamiast teledyskowego montażu, rapowych kawałków prosto z list przebojów i taśmy w 3/4 wypełnionej szaleńczymi pościgami, prężącymi się na maskach stuningowanych samochodów laseczek w bikini i obowiązkowych wyścigów na ćwierć mili, mamy artystyczny wręcz obraz z kapitalnymi zdjęciami i doskonałym aktorstwem. Całości dopełnia fantastycznie dobrana muzyka. Wszystko jest doskonale harmonijne, idealnie wręcz połączone. "Drive" swoją brutalnością i zapuszczaniem się w głąb psychiki bohaterów, pokazaniem ich rozterek i ambicji, bardziej odwołuje się do tradycji kina gangsterskiego Scorsese niż do ścigałek w stylu "Szybkich i wściekłych". Nie jest to film typu obejrzyj/zapomnij. Po seansie siedział mi w głowie jeszcze tydzień. Zresztą gdzieś tam na granicy świadomości ciągle o nim myślę. Mało ostatnio było tak dobrego kina akcji połączonego z dramatem. Jak dla mnie czołówka zeszłorocznych produkcji.

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=MV_3Dpw-BRY" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=MV_3Dpw-BRY</a>
Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #7 : Lutego 27, 2012, 08:54:27 »

Zobaczyłem i ja... Przyznaję, iż a priori byłem nieco zdziwiony aż tak entuzjastycznymi opiniami na temat tego filmu. No i niestety, zdanie podtrzymuję :) To dobry film, ale kilometry odległy od arcydzieła. Oryginalne jest to wybitnie niespieszne tempo, skontrastowane jednak z momentami gwałtownymi i bardzo brutalnymi. Może nawet za bardzo? Bywają momenty wręcz hipnotyzujące - tu duża zasługa ciekawych zdjęć i świetnie dobranej muzyki. Następnie następuje ciach lub pif-paf i nie ma przebacz ;) Skojarzenia mam różnorakie. Te zwolnienia pełnią podobną rolę, jak obserwacja ptaszków w "Cienkiej czerwonej linii", wyraźne są nawiązania do kina akcji lat 80. (tyle że całość bardziej realistyczna jednak), ale również do filmów noir czy kina gangsterskiego a la Scorsese. No i do Tarantino, tyle, że on sam pełnymi garściami czerpie ze wszystkiego, więc to żaden trop :) Ciekawy jest główny bohater - cichy, zamknięty w sobie, tak jakby skrywał mroczną tajemnicę. I chyba skrywa, bo z drugiej strony wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja, jest gwałtowny i po prostu niebezpieczny. Ciekawą kreację stworzył tu Ryan Gosling. Od początku, gdy tylko pojawiał się na ekranie w sytuacjach społecznych, czułem się nieswojo. Tak, jakbym oczekiwał, że lada moment może nastąpić jego wybuch. I w sumie wszystko fajnie, ale jakoś mnie to do końca nie przekonało. Tak jakby reżyser chciał tu nawiązać do zbyt wielu estetyk, momentami robi się z tego groch z kapustą. Do tego scenariusz w gruncie rzeczy strasznie dziurawy i opierający się na schematach. Ale to może efekt zamierzony, kto tam wie. Zobaczyć warto, ale do rewelacji - daleko :) Maksymalnie mogę "Drive" wystawić 7/10, choć nie wiem, czy nie skończy się nawet na szóstce.
« Ostatnia zmiana: Lutego 27, 2012, 08:58:42 wysłane przez p.a. » Zapisane
Daro

*




« Odpowiedz #8 : Lutego 29, 2012, 16:06:18 »

Zgadzam się z powyższym postem. Można pisać, że Drive to dobre kino, gdzie świetnie kontrastują ze sobą cukierkowe sceny romansu głównych bohaterów z momentami, podczas których krew leje się strumieniami.
No, ale tych zachwytów także nie rozumiem. Mi do rewelacji, bardzo dużo brakowało. Na pewno klimat filmu i przede wszystkim podkład muzyczny a także postać Goslinga to są atuty tej produkcji. Czegoś jednak zabrakło, a czego to trudno powiedzieć :P, również film oceniłem na 7 choć ocena wydaje mi się zawyżona.
Zapisane

marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #9 : Stycznia 11, 2013, 21:33:08 »

Mnie książka wynudziła (właściwie obie), a filmu nawet nie obejrzałem do końca. Dla mnie nuuuda.
Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: