Uznany swego czasu za jeden z najlepszych filmów poruszających problem młodzieży. Akcja rozgrywa się w szkole średniej na przedmieściach Chicago. Pięcioro uczniów za różne przewinienia musi karnie odsiedzieć w sali szkolnej biblioteki całą sobotę pod nadzorem surowego nauczyciela. Doprowadzeni przez rodziców stawiają się punktualnie o siódmej rano. Mają napisać wypracowanie na temat "Kim jestem". Wspólnie spędzony czas staje się okazją do bliższego poznania się młodych ludzi pochodzących z różnych środowisk.
www.filmweb.pl Czasami zdarza się, że człowiek całkiem przypadkowo trafi na jakąś perełkę filmową. Dokładnie tak było z "Breakfast Club". Po prostu w głowie się nie mieści (przynajmniej mojej), że jakoś dziwnym zrządzeniem okoliczności nie obejrzałem tego filmu wcześniej. Nie wiem, czy był kiedyś emitowany w polskiej telewizji. Pewnie tak. Ja jednak na niego do dzisiaj nie trafiłem.
Film jest, mówiąc oględnie, świetny. Esencja lat osiemdziesiątych wprost kipi z ekranu, ale - choć zaliczam ten klimat, jako dużą zaletę - to nie to jest najważniejsze. Ważne jest świetne oddanie tego młodzieńczego niepokoju, braku stabilizacji i pewności o jutro. Każdy z nas przechodził podobne rozterki, kiedy był młodszy - a pewnie i teraz tkwi w nas ten "ból" - kiedy to nasze życie docierało do momentu, w którym następowały pierwsze dysonansy między tym, co chcielibyśmy mieć, o czym marzyliśmy i kim byśmy chcieli zostać, a tym, co przynosiła rzeczywistość.
Postaci, reprezentujące różne - początkowo wydające się stereotypowymi - charaktery odegrane zostały perfekcyjnie. Ówczesny "świat" młodzieży został oddany z idealnym wyczuciem, bez zbędnej przesady i przejaskrawienia. Pojawiają się, co prawda pewne elementy komediowe, ale generalnie klimat filmu jest dość gęsty a wydźwięk raczej smutny (mimo napawającej nadzieją końcówki).
Film zdecydowanie polecam. Dla mnie, obok "Stand By Me", jest to film, który - wierzę - będzie mnie wzruszał, napawał nostalgią i zmuszał do myślenia za każdym razem, kiedy po niego sięgnę. A oglądał będę go jeszcze nie raz, wiem to na pewno.