Strony: 1 [2]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: [seria] Mission: Impossible  (Przeczytany 5966 razy)
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #20 : Grudnia 20, 2022, 21:24:12 »

6 dych na karku, on jest niesamowity

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=8ujdJf7nnCM" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=8ujdJf7nnCM</a>

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=8j1v-AjBUtE" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=8j1v-AjBUtE</a>
« Ostatnia zmiana: Grudnia 20, 2022, 21:26:27 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #21 : Stycznia 01, 2023, 21:41:50 »

Ja tymczasem w okresie między świątecznym zrobiłem sobie niemożliwy tydzień, i obejrzałem całą serię Mission Impossible. Ja chyba właściwie nigdy wszystkich filmów nie oglądałem.
Trzy pierwsze pewnie widziałem gdzieś w polsatowskich megachitach, ale co do kolejnych nie jestem pewien.

Fajnie się oglądało dzień pod dniu, po jednej części.

Mission: Impossible (1996) - to taki klasyczny thriller szpiegowski lat '90. Niezła historia, fajni bohaterowie.
Dość zaskakujący początek, kiedy ekipa zostaje mocno odchudzona. Też myślę że film się jak najbardziej broni, mimo upływu lat.

Mission: Impossible 2 (2000) - niesamowity początek, kiedy Hunt wchodzi po tej niemal pionowej ścianie, fantastycznie im to wyszło. Wiadome że to praktycznie niewykonalne, ale jakoś tak ta scena mnie jakoś tak zafascynowała. Faktycznie przy pierwszej części, ta wygląda dość blado. Z drugiej strony zupełnie odeszli od tej klasyki szpiegowskiej, na rzecz czegoś bardziej impossible.

Mission: Impossible 3 (2006) - najlepszy początek (kiedy jest jakaś akcja) i koniec (kiedy ratuje żonę, a potem ona jego). Środek trochę przynudza. Mam wrażenie że nie mogli się zdecydować, czy robić coś w stylu jedynki czy dwójki.

Mission: Impossible - Ghost Protocol (2011) - od tej części już chyba dobrze wiedzieli w jakim kierunku pójść. Trochę tak zalatuje Brosnanowskim Bondem. Do tego cała ta kapitalna akcja na Kremlu, a później kolejna w hotelu. I jeszcze fajne wprowadzenie Rennera, jako nowej głównej postaci.

Mission: Impossible - Rogue Nation (2015) - kolejny wyróżnik tej serii to jakaś napakowana akcją lokalizacja, tym razem cała ta genialna "impreza" w teatrze, kiedy można było zgłupieć o co tu właściwie chodzi.
I ta Ilsy Faust, której motywacji nie znamy, bo niby wydaje się postacią pozytywną, ale też ma swoje za uszami.
Chwilami też zalatuje pierwszą częścią, jak są te nocne ucieczki pod koniec. Chyba najbardziej mi się podobało.

Mission: Impossible - Fallout (2018) - O ile poprzednie części można od biedy oglądać niezależnie, to tu już jednak konieczne jest obejrzenie RN. Znów mamy dużo szybkich napakowanych akcją scen, poprzeplatanych takimi mniej atrakcyjnymi. Znów mocno zalatuje Bondem, ale mi to akurat nie przeszkadza. Na koniec z tą akcją w Kaszmirze to już grubo polecieli. Ta cała akcja z helikopterami i później w górach.

« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2023, 22:38:28 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #22 : Stycznia 02, 2023, 09:24:33 »

Ogólnie tak jak piszesz, od części czwartej seria odnalazła własną tożsamość, wcześniejsze filmy są w bardzo różnym stylu. Ja nawet nie wiem, która część podoba mi się najbardziej, bo trudno porównać dość olskulową pierwszą część z późniejszymi filmami. Na pewno najsłabsza jest dla mnie dwójka, no ale to John Woo, czyli gość, który lubi przeginać. Trzy ostatnie części są na bardzo równym poziomie, choć wszystkie oglądałem tylko po jednym razie. A trójkę lubię, bo świetną postać antagonisty stworzył tu Philip Seymour Hoffman. Ogólnie bardzo równa seria.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #23 : Stycznia 02, 2023, 23:41:45 »

Wszystkie filmy lubię, ale jak powtarzałem po latach to troszkę rozczarowała mnie jedynka,mimo tego że pamiętałem jaki to film, zabawa w stare kino szpiegowskie od De Palmy, i jest dobry, ale nie tak dobry jak zapamiętałem. A dwójkę mimo wielu wad lubię od seansu w kinie, nie przeszkadza mi to, że przez godzinę akcji nie ma, dopiero w drugiej połowie. Choć z filmów amerykańskich Woo to jest chyba najsłabszy, o wiele lepsze jest Nieuchwytny cel z JCVD, a przede wszystkim doskonałe Bez twarzy z Cagem i Travoltą. Trójkę uważam za jeden z niedocenianych akcyjniaków. Piątka i szóstka są znakomite, ale na pierwszym miejscu stawiam i to nie zmienia się od pierwszego seansu czwórkę Birda, znanego wcześniej z animacji.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #24 : Lipca 16, 2023, 13:52:37 »

Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One (2023)

Moim zdaniem najsłabsza odsłona z tych od czasów Ghost Protocol. Za dużo gadania i powiem to... za mało akcji jak dla mnie... albo nie, akcji jest sporo ale to nie jest ten poziom co w poprzednich filmach. Fallout to było jednak arcydzieło gatunku i chyba szczytowe osiągnięcie serii. Mam wrażenie, że nie mieli czasu przygotować wszystkich kaskaderskich scen, albo zostawili je na Part 2. W sumie mamy jeden duży pościg w Rzymie, ale coś podobnego było już w Fallout, tylko lepsze. Największy wyczyn to ten skok na motorze w przepaść, ale w sumie już to pokazali w tych filmikach z produkcji i w filmie jest tylko parę dodatkowych ujęć. No i na końcu akcja w pociągu, według mnie najlepsza w całym filmie, trzeba na nią długo czekać ale dostracza :)

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ocenę muszę wystawić... i w Trakt wpiszę 7/10 bo się nie da inaczej ale w rzeczywistości oceniam na 6.9/10  ;)
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #25 : Lipca 16, 2023, 20:09:19 »

No tak to jest, jak się filmy na 2 części dzieli... Zamierzam raczej obejrzeć obie na raz. Wcześniej kusi powtórka wszystkich części...
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #26 : Listopada 20, 2023, 00:03:51 »

Mission: Impossible - Dead Reckoning (2023)

Kolejna dobra część Niemożliwej Misji z Tomkiem, choć pomału zaczyna widać, że format się wyczerpuje, choćby po tym, że to co robiło kiedyś wrażenie, zaczyna być kliszą (choć nie wiem czy to odpowiednie słowo), bo wiemy, że Cruise wykonuje wszystkie sceny kaskaderskie sam, ale tak daleko doszli z tymi scenami, że jedyne co mógłby zrobić żeby siebie przebić, to polecieć w kosmos (co zrobi, ale nie w tej franczyzie, tylko w innym filmie). Więc twórcy zaczynają się bawić tym co wcześniej dostaliśmy - pamiętacie scenę z burzą piaskową w Ghost Protocol, to tutaj dostajemy podobną scenę akcji, kojarzycie scenę z pociągiem w filmie De Palmy, to tutaj dostaniecie ją bardziej rozbudowaną.

Twórcy są tego świadomi, że bardziej się nie da,  że doszli do ściany w scenach akcji, bo scen akcji jest mało, a sekwencja przed czołówką jest zaskakująco mało rozbuchana (choć nie pamiętam już czy każdy prolog w tej serii to była scena akcji, tak jak w Bondach) i w sumie to mi się to podoba, że nie próbują sami siebie przebić. No i jeśli miałbym się czegoś przyczepić, to film jest trochę przegadany, składa się ze scen w których bohaterowie siedzą w jednym pomieszczeniu i gadają o Bycie, czyli o sztucznej inteligencji, bo z A.I tym razem walczy Hunt. Idealnie wstrzelili się z tym pomysłem w dzisiejsze czasy a przecież film zaczęli kręcić bardzo dawno temu, minęło kilka lat odkąd padł pierwszy klaps na planie. Ogląda się trochę siódemkę jak wysokobudżetowy odcinek mojego ulubionego Person of Interest.  A wracając do rozmów to  czasami są to dialogi za bardzo pompatyczne, ale równoważone są przez humor, więc aż tak mi to nie przeszkadzało.

Ale rozumiem dlaczego tak film wygląda bo było dużo problemów w czasie produkcji, np. długie przerwy w kręceniu spowodowane przez covid (czy to nie  na planie tego filmu Cruise zjechał w bardzo ostrych słowach ekipę, że nie stosuje się do zasad produkcji?), więc nie dziwi mnie, że film wygląda jak wygląda. Dostajemy scenę rozmowy przeważnie w jakimś zamkniętym pomieszczeniu,  potem akcją, później kolejna scenę gadania w zamkniętym pomieszczeniu, potem akcja. Ale mimo tego, jak film jest skonstruowany, to nie nudziłem się, bo ekipa Hunta jest tak fajna, że ogląda się ich razem jak starych dobrych znajomych.

Gratulacje dla Cruise'a, że zawsze potrafi ściągnąć do tej serii fajne nowe twarze. Tak było np. z Rebeccą Ferguson (choć w tym filmie chyba do końca nie mieli pomysłu co z Ilsą zrobić), czy Vanessą Kirby, a w siódmej części świetnie wypadła Hayley Atwell, która gra trochę podobną rolę co Phoebe Waller Bridge w najnowszym Indiana Jonesie , ale jest dużo lepsza. No i ma świetną chemię z Tomkiem, ale z nim większość bohaterek ma chemię. Ale nawet postacie trzecioplanowe, pojawiające się na kilka scen wypadają interesująco, nawet jeśli nic o nich nie wiedziałem jak zabójczyni grana przez Pom Klementieff (
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
), czy agent grany przez Shea Whighama o którym nic nie wiadomo, ale facet ma taki talent i charyzmę, że wyróżnia się z tłumu, jest trochę jak Tommy Lee Jones w Ściganym:)

Jakiś czas temu mówiło się że Dead Reckoning Part I i II to będzie finał całej franczyzy i nie wiem właśnie czy nie powinno tak być. Nie chodzi mi o to, że Cruise się starzeje, bo jak się uprze to nawet w wieku 80 lat będzie biegał, skakał, wykonywał wszystkie numery kaskaderskie sam i wypadnie wiarygodnie, tylko o to,że formuła się pomału wyczerpuje, ale słyszałem ostatnio, że mu się odmieniło i wcale part II to nie musi być finał całej serii. Więc jak będzie Cruise dalej kręcić to jednak jakieś zmiany by się przydały. Choć trzeba przyznać, że to jedna z niewielu franczyz, która trzyma dobry poziom cały czas. No i dla mnie taka jest siódemka - dobra rozrywka, ale nic więcej, którą oceniam właśnie na siódemkę. Podoba mi się też to, że mimo tego że to jest część pierwsza to nie ogląda się tak jak np Diuny czy Fast X po seansie których rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że widziało się pół filmu, ale bardziej ogląda się jak Avengers Infinity War, który był częścią pierwszą, ale oglądało się jak film z trzema aktami, z zakończeniem. Nie miałem takiego wrażenia, że ktoś mi dał do obejrzenia niepełną całość.  Ocena: 7/10.

A w scenie z mostem przypomniało mi się, że mieli kręcić tą scenę w Polsce i była duża afera, bo komuś się przypomniało po kilkudziesięciu latach, że polski most to jest zabytek, więc nie można go wysadzić i nie nakręcili sceny w Polsce, ale za to są polskie akcenty, czyli Dorociński, który gra dłużej niż Zawierucha w wiadomym filmie Tarantino, i polski paszport bohaterki granej przez Atwell (rozbawiło mnie jej polskie imię Balbina, czy jakoś tak, wpisane w paszporcie).

Hal wracając do Ilsy to dopiero w poprzedniej części polubiłeś bohaterkę graną przez Ferguson? Ja ją polubiłem od razu gdy zadebiutowała w tej franczyzie, zapamiętałem Ilsę z pamiętnej sceny, w której pierwszy raz ją widzimy, czyli w sekwencji w teatrze/operze. Ciężko było nie zwrócić na nią uwagi w tej sekwencji.
« Ostatnia zmiana: Listopada 21, 2023, 02:30:17 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #27 : Listopada 20, 2023, 07:56:57 »

Tylko rzuciłem okiem, ale wyczytałem to, co chciałem wyczytać: że to nie jest takie pół filmu, że można oglądać ;)
Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
Drukuj
Skocz do: