Gotham Cafe

Forum ogólne => Pozostałe => Wątek zaczęty przez: HAL9000 on Stycznia 15, 2012, 20:58:17



Tytuł: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Stycznia 15, 2012, 20:58:17
Wszyscy chyba wiedzą o co chodzi więc może tylko trailer i lista dla przypomnienia i przechodzimy do dyskusji ;)

http://www.youtube.com/watch?v=gsf721duqPs

1. Dr. No (1962) Sean Connery
2. Pozdrowienia z Rosji / From Russia With Love (1963) Sean Connery
3. Goldfinger (1964) Sean Connery
4. Operacja Piorun / Thunderball (1965) Sean Connery
5. Żyje się tylko dwa razy / You Only Live Twice (1967) Sean Connery
6. W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości / On Her Majesty's Secret Service (1969) George Lazenby
7. Diamenty są wieczne / Diamonds Are Forever (1971) Sean Connery
8. Żyj i pozwól umrzeć / Live and Let Die (1973) Roger Moore
9. Człowiek ze złotym pistoletem / The Man with the Golden Gun (1974) Roger Moore
10. Szpieg, który mnie kochał / The Spy Who Loved Me (1977) Roger Moore
11. Moonraker (1979) Roger Moore
12. Tylko dla twoich oczu / For Your Eyes Only (1981) Roger Moore
     Nigdy nie mów nigdy / Never Say Never Again (1983) Sean Connery (film nie należy do oficjalnej serii i stanowi w zasadzie remake "Operacji: Piorun" ;) )
13. Ośmiorniczka / Octopussy (1983) Roger Moore
14. Zabójczy widok / A View to a Kill (1985) Roger Moore
15. W obliczu śmierci / The Living Daylights (1987) Timothy Dalton
16. Licencja na zabijanie / Licence to Kill (1989) Timothy Dalton
17. GoldenEye (1995) Pierce Brosnan
18. Jutro nie umiera nigdy / Tomorrow Never Dies (1997) Pierce Brosnan
19. Świat to za mało / The World is Not Enough (1999) Pierce Brosnan
20. Śmierć nadejdzie jutro / Die Another Day (2002) Pierce Brosnan
21. Casino Royale (2006) Daniel Craig
22. Quantum of Solace (2008) Daniel Craig
23. Skyfall (2012) Daniel Craig


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 15, 2012, 21:12:56
Pięknie, że temat wreszcie powstał :) Jak znajdę czas w robocie, to się jutro szerzej wypowiem, bo teraz chętnie oderwę się od kompa i zagłębię w lekturę :)

Może jedynie lista moich ulubionych aktorów-Bondów:

1. Roger Moore
2. Sean Connery
3. Pierce Brosnan
4. Daniel Craig
5. George Lazenby
6. Timothy Dalton

Od razu jednak dodam, iż pierwsze dwa miejsca w zasadzie na równych prawach, bo ciężko mi się zdecydować. Jak sobie po raz kolejny odświeżę wszystkie filmy z serii (tych z Connerym dawno nie oglądałem), to może zmienię zdanie. Brosnan świetnie się w roli odnalazł i mógłby w zasadzie być tym Bondem nieco dłużej. Co do Craiga nie mam zdania, bo widziałem tylko Casino Royale, zaś Quantum of Solace zobaczę przed premierą Skyfall, co bym ciągłość miał. Lazenby dostał rolę okłamując wszystkich, iż miał już za sobą jakieś tam role, etc. I właściwie cały ten film miałem wrażenie, iż on bawi się tą rolą Bonda, co niekoniecznie przekłada się na zabawę widza :) Zaś Dalton to sztywniak, ale sam nie wiem, czy on taki słaby był, czy po prostu tak bardzo nie lubię bondów z jego udziałem :)

na razie tyle, cdn :)

Do listy powinieneś mimo wszystko dopisać "Nigdy nie mów nigdy", choć z adnotacją, iż film nie należy do oficjalnej serii i stanowi w zasadzie remake "Operacji: Piorun". :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: dampf on Stycznia 15, 2012, 21:25:45
Najbardziej lubię filmy z Moore'm i Connery'm, ale w sumie każdego z nich za coś innego. Moore to świetnie zrobione filmy, czasami trochę jajcarskie, ale zawsze nie przekraczające jakiejś tam granicy. Zresztą to własnie w moim ulubionym Bondzie gra Moore (A View to a Kill). Connery to z kolei klasa sama w sobie i duch wcześniejszych dekad, może i te filmy z nim trącą trochę myszką, ale kto wie, czy przez to nie są nawet ciekawsze momentami. Lazenby i Dalton nie zapisali się jakoś specjalnie w mojej pamięci.

Brosnana nawet lubię, chociaż Bondy z jego udziałem to w zasadzie już momentami taki przerost formy na treścią i zbytnie hołdowanie efektom specjalnym, a nie samej fabule. Za to Craiga nie trawię :D Widziałem z nim tylko "CR", ale i tak nie jestem w stanie wytrzymać jego jako Bonda. No zwyczajnie nie łapię go jako aktora grającego tę rolę... Nie pasuje mi fizycznie, ani interpretacją tej postaci. Może za jakąś dekadę będzie inaczej, ale obecnie omijam niestety nowe Bondy z daleka.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Stycznia 15, 2012, 21:40:17
Też jak byłem mały to lubiłem Bondy z Rogerem Moorem. Wielkie wrażenie robiły na mnie gadżety  :haha: To białe auto/łódź podwodna, które wyjeżdża z morza na plażę  :haha: I pamiętam jeszcze jakiś zegarek który wystrzeliwał linkę czy jakiś laser  :haha: Strasznie mi się to podobało  :roll:

Lazenby był najsłabszy IMO, w ogóle mało co pamiętam z jego filmu. Natomiast Bondy z Daltonem to było takie tanie kino akcji lat 80tych :pff2:

Jeśli chodzi o Craiga , to jak już pisałem, ja do niego nic nie mam  :) Dla mnie się sprawdził jako Bond, po zmęczonym Brosnanie, tchnął trochę świeżości w tą postać. No i Eva Green była świetną dziewczyną Bonda  :rad2:


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 15, 2012, 21:42:55
Natomiast Bondy z Daltonem to było takie tanie kino akcji lat 80tych :pff2:

Amen. Z ust mi to wyjąłeś. Generalnie, straszne przyziemne filmy, które akurat mogą spodobać się tym, którzy za bondami nie przepadają. Dla mnie jednak w dobrym bondzie musi być jakiś uroczy szaleniec czy chociaż dziwak :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 17, 2012, 12:31:03
Pomyślałem sobie, iż co jakiś czas będę tu wrzucał luźne uwagi na temat różnych "bondów", poczynając od najsłabszych :)

Na pierwszy rzut muszą zatem iść obydwa filmy z Timothy Daltonem, które uważam za najsłabsze w całej serii. Są to bodaj jedyne bondy, którym wystawiłem 5/10. Oba widziałem co najmniej dwa razy ("Licence to Kill" chyba nawet trzy, bo zdaje się, że oglądałem to w dzieciństwie) i wrażenia za każdym razem podobne. Z jednej strony odnoszę wrażenie, iż chciano tu "uczłowieczyć" Bonda (mniej szarmanckich dowcipów, motyw zemsty w drugim filmie, etc.), z drugiej - przybliżyć filmy z tym bohaterem do standardowych wytworów kina akcji lat 80. Rezultat jest mocno taki sobie, bo w mojej opinii filmy z Daltonem nie mogą do końca satysfakcjonować ani miłośników typowych "bondów", ani - kina akcji jako takiego. O ile jednak obie produkcje mogą spodobać się tym, którzy przygodami agenta 007 nie przepadają, o tyle mi brakowało np. wyrazistych czarnych charakterów, którzy, dajmy na to,  chcą opanować świat ;) Handlarze bronią czy narkotykami to nieciekawe postacie. Może i dzięki temu filmy popłynęły w kierunku większego realizmu, ale który z miłośników bondów żąda od tych filmów kurczowego trzymania się realiów? No właśnie. Cieszę się, że z usług Daltona szybko zrezygnowano. W sumie największą ciekawostką związaną konkretnie z "Licence to Kill" jest chyba rola młodziutkiego i szczuplutkiego Benicio del Toro :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Król Artur on Stycznia 17, 2012, 13:43:10
 Swego czasu serie z Bondem uwielbiałem z wiekiem trochę tez zapał zmalał, ale od czasu do czasu lubię sobie odświeżyć, co nie, co (mam całą kolekcję filmów na DVD prócz tych najnowszych z Craigiem i "Nigdy nie mów nigdy"). Sean Connery to mój ulubiony odtwórca Bonda najmniej lubię Daltona i Lezenbyego. Moore kojarzy mi się z Świętym tak jakoś mam zaszufladkowane  :P. Nie mniej ni więcej niektóre filmy trącą myszką są naiwne i można by powiedzieć, że "wyrosłem" z tych filmów ale naszego polskiego Bonda w postaci agenta J-23 nadal uwielbiam i uważam za najlepszy serial (tak na przekór antykomuchom :D).


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Master on Stycznia 17, 2012, 14:47:50
Kiedyś oglądałem Bondy, gdy tylko miałem okazję, z czasem to jednak przeszło. Początkowo za najlepszego aktora odtwarzającego Bonda uważałem Moore'a do czasu oglądnięcia któregoś filmu z Seanem Connery. Na trzecim miejscu Brosnan, a dalej  Craig i Dalton - choć nie wiem w jakiej kolejności (z Lazenby nie widziałem żadnego filmu). Z Daltonem widziałem tylko "Licencję na zabijanie", mam lekki sentyment do niego ;) Daniel Craig nie był taki zły (znam jedynie Quantum of Solace). Sporo słyszałem złego na temat Craiga - że zniszczył legendę Bonda itd. Uważam, że stworzył postać najbardziej ludzką - nie niezniszczalnego super bohatera, które nie ważne ile oberwie i tak wszystkich pokona; po prostu człowieka. Jednak QoS nie zapadł mi jakoś specjalnie w pamięć. Filmy z Brosnanem to z kolei z jednej strony bardzo widowiskowe kino akcji, z drugiej - opierające się na technice (GoldenEye) i zglobalizowanym świecie (Jutro nie umiera nigdy) "współczesne" i pomysłowe produkcje. Im nowsze są filmy o Bondzie tym bardziej prawdopodobne. Wystarczy sobie przypomnieć pomysły zawarte w starych odcinkach - walki w kosmosie, samochód i łódź podwodna w jednym, super nierealistyczne gadżety (w nowszych też były, ale jakoś rozwój techniki czynił je bardziej "prawdopodobnymi", choć nie twierdze, że możliwymi).


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: spiral_architect on Stycznia 17, 2012, 22:21:36
Mi tam Craig odpowiadał jako taki burak w Casino Royal. Z tym, że znowu przy Quantum bez ładu i składu wymiękłem :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 23, 2012, 14:10:48
Jak tak sobie teraz myślę o kolejnych bondach z "negatywnego" końca skali, to przychodzą mi na myśl głównie dwa filmy: "Nigdy nie mów nigdy" i "Człowiek ze złotym pistoletem".

Ten pierwszy nade wszystko nie należy do oficjalnej serii i można to odczuć. Brakuje stałych motywów, postaci, czołówki i tak dalej. Po drugie - to tylko remake "Operacji Piorun". Po trzecie - film ma zbyt silnie zaznaczone wątki autoparodystyczne (vide badania sprawności Bonda na początku, czy też końcowe mrugnięcie okiem Connery'ego). Co ciekawe, to jeden z pierwszych bondów, jakie oglądałem :) Jeden z nielicznych, jakie zaliczyłem jeszcze w dzieciństwie; mocno zapadła mi w pamięć gra, w którą bohater grał z Largo :) Swoją drogą ta scena to dla mnie wciąż największy plus całego filmu, obok obecności aktora, który wcielił się w rolę Largo - Brandauera.

Z kolei "Człowiek ze złotym pistoletem"... Sam nie wiem, widziałem film dwa razy (w czasach "nowożytnych") i za każdym razem miałem odczucie niedosytu. Fajna jest podwójna scena pojedynku w posiadłości tytułowego człowieka, ale poza tym z filmu nie pamiętam zbyt wiele... Zresztą chociaż bardzo lubię serię, często jest tak, że z filmów - jeśli ich nie oglądałem 2-3 razy - nie pamiętam za dużo :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Maja 21, 2012, 16:13:54
Bond 23. Coming Soon  ;)

http://www.youtube.com/watch?v=24mTIE4D9JM


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Maja 21, 2012, 19:39:27
Nie przekonuje mnie jakoś ten zwiastun... ale w sumie poprzedniej części jeszcze nie widziałem i z tego powodu jakoś nie ubolewam :) Nie czuję bluesa jeżeli chodzi o nowego Bonda...


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 14, 2012, 12:16:26
A mi się nawet trailer - choć nie wiem, czy to ten sam był - podobał. W kinie widziałem. Jakieś skojarzenia raczej z Bournem, a nie Bondem, no ale... zobaczymy.

W oczekiwaniu na "Skyfall" zdecydowałem się odświeżyć wszystkie bondy :) Zobaczymy, czy zdążę ;)

"Dr. No" oglądałem po raz drugi i wrażenia podobne, co za pierwszym razem - trochę ten film niemrawy. Dość przejrzysta i miejscami naiwna (smok!) fabuła, fatalnie grająca (choć piękna) Ursula Andress, do tego pewna sztywność i sztuczność wykonania - tak jakby twórcy i aktorzy nie do końca poczuli ten temat. Brakuje też paru stałych motywów (np. Q). Są i plusy - przede wszystkim penetracja posiadłości Dr. No jest ciekawa i klimaciarska. Ale film jako całość zasługuje maksimum na 6/10. Dałbym chętnie nawet 5/10, ale pionierskość trzeba jakoś nagrodzić :)

Natomiast "Pozdrowienia z Rosji" utrzymało u mnie swój status jednego z lepszych filmów w serii. A oglądałem go po raz trzeci. Jest ciekawy, charakterystyczny dla filmów szpiegowskich klimat, jest ciekawy pomysł na fabułę. I całe wykonanie jakieś lepsze. W grze Connery'ego pojawił się ten ironiczny dystans do samego siebie, wśród stałych scen zadebiutował Q i jego zabawki, wyczuwalny jest większy luz i większa pewność siebie do tego, jak film ma wyglądać. Ja to przynajmniej tak odbieram. No i mamy tu rewelacyjną, półgodzinną sekwencję w pociągu, z charakterystycznym "pociągowym" klimatem i autentycznym trzymaniem widza w napięciu. Jedynie dziewczyna Bonda jakaś taka mało wyraźna, choć przynajmniej grała lepiej, niż Ursula Andress. Film jako całość o dwie klasy lepszy, który zasługuje na jakieś 7.5/10 :)

EDIT

Za mną kolejne spotkanie z "Goldfingerem" :) Przy okazji "Dr. No" wspomniałem o pionierskości, choć tak naprawdę nie jestem pewny, czy cała seria nie zawdzięcza więcej Bondowi nr 3. Odnoszę wrażenie, iż to właśnie "Goldfinger" wyznaczył standardy serii przynajmniej do lat 80. i filmów z Daltonem. Jest więc sensacyjna fabuła nierzadko rozgrywająca się w pięknych sceneriach (tu - Szwajcaria), są niejako obowiązkowe sceny akcji w rodzaju pościgów (a które mnie osobiście zawsze nieco nużą), jest typowe dla serii poczucie humoru. O kobietach niby nie ma co wspominać, bo  te obecne były w fabule zawsze, chociaż... to właśnie w "Goldfingerze" po raz pierwszy pojawiają się kobiety stojące po przeciwnych stronach barykady. W tym filmie stale obecna w serii scena prezentowania przez Q swoich wynalazków również przybrała swój właściwy kształt - chodzi zarówno o pomysłowość wynalazków, jak i o kontrast między poważnym Q a wiecznie żartującym Bondem. Przykłady można mnożyć, dodam jeszcze na koniec, że to tu po raz pierwszy pojawiła się piosenka w czołówce, bardzo zresztą charakterystyczna.

A sam film? Nieco mnie przy drugim podejściu rozczarował. Do połowy jest świetnie. Dwuznaczna rozgrywka między Bondem a Goldfingerem (np. partia golfa) napędza cały film. Sam tytułowy bohater również świetnie wykreowany. Jest przebiegły, ale ma w sobie coś prymitywnego i odpychającego. Niestety, napięcie mocno siada gdzieś w połowie,
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
i tak jest w zasadzie prawie do samego końca. Na dodatek zawsze odnosiłem wrażenie, iż Bondowi w tym filmie zbyt bardzo sprzyja los. Natomiast z innych fajnych rzeczy mamy tu Oddjoba, jedną z bardziej wyrazistych postaci z gatunku "zapora nie do przejścia". On i jego kapelusz mocno wgryzły się w moją pamięć :) Są 3 kobiety, z czego 2 warte zapamiętania: śliczna Jill Masterson i charyzmatyczna Pussy Galore. Jest fantastyczny dialog Goldfingera z Bondem:
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. I znów: przykłady fajnych rzeczy można długo wymieniać. Tylko nie zmienia to faktu, iż fabuła nieco tu kuleje. Dlatego za całość 7/10.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 02, 2012, 10:19:38
Dobra, co 3 filmy mogę robić nowy post, co by podbić nieco temat ;) Zresztą za długie posty niezbyt dobrze wyglądają...

Za mną powtórka z "Thunderball". Swego czasu to ten film skłonił mnie do zaliczenia wszystkich bondów. Za drugim razem nieco mnie rozczarował, za to teraz utwierdziłem się w pierwotnym przekonaniu, że to jeden z lepszych filmów w serii. Przede wszystkim - dużo się tu dzieje, bardzo dużo. Nie ma tu miejsca na przestoje, jakie występowały w drugiej połówce "Goldfingera". Nie zawsze jest to może szczególnie wysmakowana akcja, ale spełnia swoje cele rozrywkowe :) Bardzo lubię pierwszą część filmu, rozgrywającą się w pewnego rodzaju sanatorium. Bond jest tu na urlopie i nie może działać jawnie. Poza tym tą część filmu charakteryzuje nieco tajemnicza atmosfera. Świetna jest też scena z Q, generalnie humoru w filmie i charakterystycznych odzywek sporo. Sporą część filmu wypełniają hipnotyzujące i na ogół ciekawe sekwencje podwodne. Być może nawet jest ich za dużo, finał sprawa przez to wrażenie nieco mało dynamicznego i rozciągniętego w czasie. Do innych wad zaliczyłbym postać głównego antagonisty. Largo jest trochę mało wyrazisty, no ale ostatecznie to tylko pachołek Blofelda ;) Bo własnie, bo chwili przerwy w poprzednim filmie, do gry znów wraca organizacja SPECTRA. Wśród innych zalet wymieniłbym wreszcie fantastyczne dwie dziewczyny Bonda. Jedna jest po prostu śliczna, za to druga... jest w niej coś fascynującego:

http://www.ciaranbrown.com/paluzzi.html

Gdyby całość nieco skrócić, dodać lepszego przeciwnika a także nieco zmodyfikować scenariusz (głównie końcówkę), można by się było pokusić nawet o ósemkę. A tak - mocne 7/10 :)

EDIT
 
Za mną dwa kolejne Bondy :)
 
"Żyje się tylko dwa razy" widziałem w przeszłości tylko raz i poza niejasnym wspomnieniem, iż film był jednym ze słabszych spośród tych z Connerym, niewiele więcej z niego pamiętałem. Przy projekcji nr 2 wrażenie to umocniło się, choć z początku nic tego nie zwiastuje. Przedakcja jest bowiem intrygująca i nietypowa. Również pierwszych 30-40 minut podobało mi się, jest takie jakieś wrażenie osaczenia. Później jednak jest znacznie słabiej. To pierwszy z orientalnych bondów, co starano się tu uwypuklić. Niestety, scenariusz ociera się o absurd, gdy japoński wywiad z Bonda chce zrobić Japończyka. Efekt? Connery wygląda po prostu głupio i - co ważne - nadal po prostu jak Connery ;) Najgorsze, że te przebieranki czy szkolenie w szkole dla ninja ma niewielkie uzasadnienie fabularne. Ot, chciano po prostu pokazać Bonda w nieco innym kontekście. Poza tym wyraźnie w tym filmie widać, iż twórczy nad sensowną fabułę zaczynają przedkładać różne efektowne akcje. Bo scenariusz w gruncie rzeczy jest dość przejrzysty i chyba nieco naiwny. Nadal nieźle się na to wszystko patrzy, ale po prostu nie jest już tak fajnie, jak w poprzednich kilku częściach. I jeszcze mogę się przyczepić do wyjątkowo kiepskich dziewczyn Bonda. Ale ten film, prócz intrygującego początku, ma jednak pewną dużą zaletę. To tu następuje prawdziwa introdukcja Blofelda. I w zasadzie ten film zapoczątkował taką nieformalną trylogię, w której Bond staje w szranki z szefem organizacji SPECTRA. Do tej pory walczył raczej z jego ludźmi, zaś obecność Blofelda ograniczała się do ręki gładzącej białego kota ;) Co ważniejsze, Donald Pleasence stworzył dosyć fascynującą kreację. Blofeld w jego wykonaniu jest intrygujący i niebezpieczny. Również dlatego za całość mimo wszystko 6/10.
 
Z kolei "W tajnej służbie jej królewskiej mości" uchodzi za jeden ze słabszych filmów w serii. Uchodzi niesłusznie, bo film to po prostu nieco inny, do tego zagrał w nim Lazenby, ściągając na siebie niechęć fanów ;) Ale to nie do końca jego wina. Owszem, gra dosyć przeciętnie. Szczególnie słabo wypada w scenach z kobietami. Wygląda, jakby wszystkie kontakty z płcią piękną traktował jak niezasłużoną nagrodę, szczęśliwy traf. Ktoś może powiedzieć: no i nareszcie. Ale od tego typu postaci niejako wymagam wrodzonego magnetyzmu i pewności siebie. A Lazenby zachowuje się tu nie jak Bond, ale, powiedzmy, przypadkowy bohater ;) Ale, jak już powiedziałem, to wszystko nie do końca jego wina. To przecież nie on wymyślił, by Bond z lubością spoglądał na króliczka z Playboya. "Prawdziwy" Bond Playboya przeglądać nie musi, on takie kobiety po prostu zdobywa :) Na dodatek twórcy chcieli tak bardzo odciąć się od Connery'ego, jak to tylko możliwe. Tylko tak tłumaczę sobie ubranie 007 w wyjątkowo kretyńską koszulę czy strój. Poza tym Bondowi zdarza się tu pomylić, w kilku scenach jest ewidentnie zależny od kobiety i generalnie ma się wrażenie, że sobie nie radzi. Ale, jak już napisałem, to nie do końca wina Lazenby'ego, taką rolę wymyślili mu raczej scenarzyści. Nade wszystko jednak... Bond w dużej mierze jest tu monogamistą, bierze nawet ślub. Prawdziwy, w przeciwieństwie do tego z "Żyje się tylko dwa razy" ;) W sumie może nie mam nic przeciwko takiej - chwilowej - odmianie, gorzej, że cierpi na tym film. Pierwszych kilkadziesiąt minut to w pewnej mierze jakieś romansidło. Również dlatego film to wyjątkowo długi - trwa 2h 20 minut, a na poważniejsze ruchy trzeba trochę poczekać. Na szczęście, gdy już zaczyna się coś dziać, jest całkiem nieźle. I nawet jeśli fabuła sprawia wrażenie nieco ekstrawaganckiej, to jednak klimat w umieszczonej na szczycie góry prywatnej klinice Blofelda jest wyborny, nieco klaustrofobiczny. Sam Blofeld w wykonaniu Savalasa to zupełnie inna postać, niż poprzednio. Mnie jednak taki Blofeld nie przekonuje. Nie ma się takiego wrażenia, iż to mógł stać na czele SPECTRA. Nie ma w nim tej władczości, tego szaleńczego rysu. Jest taki dosyć zwyczajny. Bardzo fajnie natomiast dobrano partnerkę Bonda. Jest i piękna, i charyzmatyczna i w jakiś sposób napędza ten film. Który mimo wszystko oceniam pozytywnie, bo cokolwiek by o nim nie mówić, jest to bardzo charakterystyczna i niepowtarzalna część z również nietypowym, smutnym zakończeniem. A że nie tego oczekuję od serii to inna sprawa. Podsumowując - jako niezależny film "W tajnej służbie..." sprawdza się lepiej, niż jako część serii. Za całość - 6/10.

EDIT ;)

Nowy post machnę, gdy przejdę już do ery Moore'a ;) Choć tak naprawdę mógłbym to zrobić już teraz, gdyż "Diamenty są wieczne", ostatni regularny Bond z Connerym, bardziej przypomina mi filmy ze "Świętym" - i to raczej późne, np. "Ośmiorniczkę" -  aniżeli starsze tytuły ze Szkotem. Wszystko stało się przerysowane na granicy błazenady (choćby dwóch morderców - gejów: pan Wint i pan Kidd...) i... niestety nie wyszło to filmowi na dobre. Co dla mnie ciekawe, za pierwszym razem siódmy Bond w serii wywarł na mnie spore wrażenie. Za drugim było znacznie gorzej a obecna, trzecia już projekcja, tylko umocniła mnie w przekonaniu, że to w sumie jeden ze słabszych filmów w całej serii, a bez wątpienia najsłabszy z tych z Connerym. Poniekąd można twórców zrozumieć - po wyjątkowo ponurym, jak na ten cykl, poprzednim filmie, chciano stworzyć obraz lekki i przyjemny. I taki jest, ale... brakuje jednak jakiegoś szczątkowego napięcia czy bardziej interesującej fabuły. Warto ten film zobaczyć z tego względu, iż mamy tu finałowe starcie Bonda z Blofeldem (arcyłotr wróci tylko w przedakcji do, zdaje się, "Tylko dla twoich oczu"). I mimo wszystko to jakoś napędza cały film. Zresztą gdyby tylko uczynić go nieco bardziej "na serio" byłaby to naprawdę fajna część, bo potencjał ta historia jednak ma. Dlatego, mimo wszystko, słabe 6/10. Takie 5.5 w zasadzie :)



Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 22, 2012, 08:05:30
Zaangażowanie do roli Bonda Rogera Moore'a definitywnie zakończyło pewną epokę. Nie tylko chodzi o aktora odgrywającego główną rolę, ale o zmianę klimatu całości. Prawie wszystkie filmy z Connerym charakteryzowały się napiętą atmosferą czasów Zimnej Wojny, zaś sam Bond wojował głównie z organizacją SPECTRA (jedynym wyjątkiem był "Goldfinger").  Bondy z Moorem są, ogólnie rzecz biorąc,  znacznie lżejsze gatunkowo, zmienia się też typ przeciwników. W "Żyj i pozwól umrzeć" agent 007 ściera się z fantastycznie zorganizowaną organizacją czarnoskórych bandytów :) Jako że akcja rozgrywa się w 3 lokalizacjach - na pewnej karaibskiej wyspie, Nowym Orleanie i nowojorskim Harlemie - twórcy filmu mogli przedstawić różne oblicza kultury Czarnych. I to jakoś świadczy o wyjątkowości tego filmu, zdecydowanie jednego z najlepszych, jeśli o Moore'a idzie. Mamy to więc voodoo, nowoorleański pogrzeb (fantastyczna sekwencja, swoją drogą), czy też podfunkowioną wersję głównego tematu muzycznego, przy okazji wizyty w Nowym Jorku. 3 wątki sensownie się zazębiają, choć związki pomiędzy nimi nie są oczywiste - jest więc w filmie miejsce na pewne zaskoczenie i zaciekawienie, o co w tym wszystkim chodzi. Ktoś może narzekać, że nieco przesadzono z tym voodoo, że Jane Seymour jest nieznośna w roli wróżbitki z kart Tarota... To trochę prawda, na szczęście w jednej cudownej scenie z tymi kartami, twórcy pokazują, iż mają do tego pewien dystans (
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
. Ten film to również kilka bardzo charakterystycznych scen. Chociażby tą z Bondem przeskakującym po pyskach krokodyli. Albo sekwencję pościgów na motorówkach, niestety znacznie wydłużoną, choć wprowadzającą postać stereotypowego południowca, szeryfa z Luizjany :) Również wśród przestępców kilka równie charakterystycznych postaci znajdziemy. To wszystko sprawia, iż film to wyjątkowo udany. Może komuś będzie brakowało dawnej, nieco większej powagi wykonania, można narzekać, iż film można było o dobrych 15 minut skrócić. Świadom tych wad, wystawiam filmowi mocną siódemkę :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: marczewek on Października 22, 2012, 16:53:39
Mój wujek jest megafanem Bonda. szczególnie tych z Connerrym i Moorem. Ja też lubię całą serię, a co do Craiga to należę do fanów (wujek do antyfanów).


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 23, 2012, 08:56:16
Co do Craiga, to opinię wyrażę za jakiś czas, jak sobie zobaczę filmy z jego udziałem :) Wydaje mi się, iż lepiej patrzeć na te filmy niejako niezależnie od całej serii, bo istotnie różnią się od tych z Connerym czy Moorem. Dlatego poniekąd nie dziwię się Twojemu wujkowi :) Mi się "Casino Royale" podobało, choć nie czułem, że oglądam film z Bondem.

Sam zobaczyłem natomiast "The Man with the Golden Gun" i muszę przyznać, iż byłem wobec tego filmu nazbyt surowy. Wszak początek może zaintrygować - gdy Bond zostaje wycofany z wykonywania bieżącego zadania, dostając przy okazji czas, by namierzyć tytułowego mężczyznę, niejakiego Scaramangę,  który ponoć czyha na jego życie. Ale czy naprawdę jakiś film z agentem 007 może obyć się bez powstrzymania tego czy innego rzezimieszka przed wdrożeniem jego szeroko zakrojonego planu podbicia świata w taki czy inny sposób? ;) Akcja momentami kuleje (szczególnie dotyczy to idiotycznej sekwencji ucieczki ze szkoły karate), ale ta swoista rywalizacja między Bondem a Scaramangą napędza cały film. Jest tu bardzo charakterystyczna postać karła, Nick-Nacka, zaś w tytułowej roli wystąpił Christopher Lee i jest znakomity. Choć prawdę powiedziawszy najbardziej z całego filmu pamięta się dwie sceny pojedynku ze Scaramangą - tą z przedakcji i końcową. Dla nich tylko warto ten film zobaczyć. Za całość - jakieś 6.5/10.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: marczewek on Października 23, 2012, 13:13:43
Gdzieś czytałem że od CR Bond dostał nowy życiorys. Znaczy się został odmłodzony, bo w końcu Związku radzieckiego nie ma, a teraz normalnie miałby tyle co Conerry pewnie  :haha:.

Bond Craiga jest też jakby bardziej ludzki, wcześniej to taki pół-bóg w sumie był. Ani zadrapania, ani ranki.
Zrezygnowali też z tych rakiet w samochodach i innych bajeczkowych bajerów.
To też może zniechęcić fanów starszej serii, gdzie jakieś wynalazki od Q były na porządku dziennym.

Rzeczywiście Bond to teraz bardziej przypomina Bourna czy Bauera, niż siebie samego z lat 60-70.

Teraz też Bond więcej biega/chodzi/skacze. W końcu Craig to dość wysportowany facet. A trudno było od poprzednich wymagać akrobacji, skoro byli już w sile wieku.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 23, 2012, 13:39:43
Tyle że, o ile pamiętam, "Casino Royale" rozgrywa się teoretycznie przed fabułą znaną z "Dr. No", tam Bond chyba jeszcze nie ma licencji na zabijanie i tak dalej. Czyli - musiał być młody. Oczywiście uwspółcześniono całą historię, chyba dlatego, by była bardziej zjadliwa dla współczesnego widza. Tym samym młody Bond trafił do epoki, w której powinien mieć koło 80 lat ;)  Ale też Bondy zawsze jakoś podążały za współczesnością, wszak większość książek powstała jeszcze w latach 50. a ostatnie klasyczne, wzorowane na książkach Fleminga filmy - ok. 30 lat później. Więc tak naprawdę życiorys Bonda, jaki wyłania się z filmu, zawsze miał się trochę nijak do tego książkowego. Na co również miała wpływ kolejność ekranizacji.

To, że można było w przypadku chociażby filmów z Craigiem jednak spróbować odtworzyć realia epoki sprzed lat kilkudziesięciu, udowadnia chociażby taki "Szpieg".


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: marczewek on Października 23, 2012, 18:53:51
fajny artykuł o Bondzie

http://hatak.pl/aktualnosci/seriale/24028/Martini_z_innego_baru_Niekanoniczne_filmy_o_Bondzie/


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 29, 2012, 10:06:30
Jutro wybieram się na "Skyfall" :)

A tymczasem... zobaczyłem dwa pierwsze Bondy z Craigiem. Tak podobne, a tak różne ;)

"Casino Royale" widziałem po raz drugi a po raz pierwszy - na spokojnie. Wcześniej film oglądałem w nocy po narodzinach mojej córeczki, więc jakoś tak nie do końca potrafiłem się skupić :) I chociaż sam jestem w lekkim szoku, że to mówię, dla mnie to chyba najlepszy film ze wszystkim Bondów. Ok, można by dyskutować, czy na pewno takiego bohatera i tego typu przygód oczekujemy od tej serii. Dlatego rozumiem tych, którzy nie zostawiają na Bondach z Craigiem suchej nitki. Dla mnie jednak "Casino Royale" nie tylko odświeżył serię, ale wprowadził zupełnie nową jakość. Bond w wydaniu Craiga nie jest może tak przystojny czy szarmancki, ale ma świetny głos, wysportowaną sylwetkę, zimne oczy zabójcy i generalnie sprawia wrażenie niebezpiecznego, czego nie można było powiedzieć o którymkolwiek z poprzedników.

Film niemalże cały czas trzyma w napięciu. Po 140 minutach projekcji aż bolał mnie brzuch ;) Niesamowite są sceny akcji, które zwykle mnie nieco nudzą - chociażby ta z gonitwą po różnych budynkach i placu budowy. Kilka naprawdę świetnych dialogów. Absolutnie genialna sekwencja tytułowa. Kto by pomyślał, że gra w pokera może budzić u widza takie emocje? Świetny, wyrazisty czarny charakter. Zjawiskowa Eva Green. Oczywiście można dopatrywać się podobieństwa z wątkiem miłosnym z "W tajnej służbie jej królewskiej mości", ale nie ma mowy, by choć na moment zbliżało (zniżało) się to do poziomu romansidła. I może to, co najlepsze - gdy wydaje się, że już po wszystkim, film odsłania swoje drugie dno pozostawiając widza -a przynajmniej moją skromną osobę - w stanie zbliżonym do kaca moralnego. Jeśli jakikolwiek Bond zasługuje na 8/10, to na pewno ten :)

Natomiast "Quantum of Solace" - oglądane wczoraj po raz pierwszy - pozostawia jednak uczucie niedosytu. To, co ciągnie tą historię, to kontynuacja wątków z poprzedniej części. Po prostu chce się wiedzieć więcej na temat tajemniczej organizacji. Ciekawi też jesteśmy, czy Bondowi uda się zemścić. To nie czasy "Diamonds Are Forever", gdzie agent 007 zabija Blofelda -a przynajmniej tak mu się wydaje - w otwierającej scenie. W czasach Craiga zemsta nie jest ani tak łatwa, ani tak przyjemna. Film cały czas ma ten swój mroczny dosyć klimat, podoba mi się też obraz stosunków MI6 z CIA. Jakże różny od tego z poprzednich filmów, gdy obie agendy zgodnie ze sobą współpracowały. Natomiast sama boliwijska historia jest dosyć słaba, niedopracowana i w chaotyczny sposób opowiedziana. Zdecydowanie za dużo też tutaj scen akcji, na dodatek średnio ciekawych. Film rozczarowuje również tym, iż w gruncie rzeczy o tej tajemniczej organizacji nadal niewiele wiemy, historię Dominica Greene'a można by z tego ogólnego kontekstu wyjąć. Tak jakby twórcy trochę zapomnieli, by wraz z rozwojem "wątków lokalnych" zadbać też o "wątki globalne". Jest kilka scen łączących (m.in. ta w operze), ale to jednak za mało. Dlatego niedosyt. Ale mimo wszystko 6/10.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 31, 2012, 10:19:19
Nikt jeszcze nie widział "Skyfall"? Dziwne, dziwne...

Byłem wczoraj i - mimo wszystko - odrobinę mieszane uczucia. Nade wszystko - to raczej nie jest spoiler - nie spodziewałem się, że historia opowiadana w tym filmie nie będzie w absolutnie żaden sposób nawiązywać do wydarzeń z "Casino Royale" i "Quantum of Solace". Czy to źle? To zależy, ja osobiście po prostu nastawiałem się odsłonięcie tajemnic organizacji Pana White'a :) Trudno to jednak nazwać zarzutem dotyczącym samego filmu :) Bo ten, jako całkowicie odrębna historia, broni się bardzo dobrze.

Co najbardziej zaskakuje w tej historii, to jej osobisty, intymny wręcz miejscami charakter. Nieco zagłębiamy się w przeszłość M i  - przede wszystkim - samego Bonda, co powoduje, iż całość dryfuje w kierunku dramatu. I w tym momencie przestaje dziwić, iż do pracy nad "Skyfall" zaangażowano Sama Mendesa :) Nie oznacza to jednak, iż w filmie brakuje akcji - w przeciwieństwie jednak do "Quantum of Solace" dobrze wyważono proporcje, a niektóre sekwencje są naprawdę znakomite. Niektórzy piszą też o nietypowej sytuacji wyjściowej - Bond uznany za zmarłego, jego spadek formy i tak dalej - ale tak naprawdę wszystko to przewijało się już w innych częściach cyklu. Największym atutem "Skyfall" dla mnie jest jednak Javier Bardem. Stworzył arcygenialną postać. O ile przez pierwszych kilkadziesiąt minut trochę się niecierpliwiłem, bo fabuła mnie nie porywała, wszystko odmieniło się wraz z pojawieniem się na scenie właśnie Bardema. Jego wejście to prawdziwa bomba :) I zaczyna się od tego momentu naprawdę sporo dziać i film już do samego końca trzyma w napięciu. Dobrze też się stało, iż dosyć smutną i przejmującą fabułę skontrastowano z kilkoma naprawdę zabawnymi scenami. I nie chodzi mi tu o typowy bondowski humor, choć kilka firmowych odzywek też się znajdzie. Jest nawet zabawna aluzja do "Goldeneye", ale wyłapcie ją sami :)

Pozostaje jeszcze epilog
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
.

Podsumowując - to bardzo oryginalna odsłona Bonda, która powinna spodobać się wszystkim tym, którzy za serią nie przepadają. Starzy fani mogą natomiast narzekać bardziej, niż w przypadku poprzednich filmów z Craigiem. Jeśli o mnie idzie, to uważam, iż momentami, wychodząc z fabularnych kolein typowych dla Bondów, twórcy weszli w inne, typowe dla całej masy innych filmów (
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
, ponadto pierwszych kilkadziesiąt minut nie zachwyca. Mimo wszystko jednak całość stopniowo się rozkręca, osiągając momentami intensywność filmów Nolana (takie miałem skojarzenie - swoją drogą może to dobry pomysł, by właśnie ten reżyser zajął się kolejną odsłoną serii?), do tego dodajmy wyjątkowo osobisty wymiar tej historii, która naprawdę może poruszyć niejedną strunę we wnętrzu widza i genialnego Bardema. Tak więc jak najbardziej warto zobaczyć, choć na chwilę obecną uważam, iż "Casino Royale" było filmem lepszym. A za "Skyfall" takie chyba 7.5/10.



Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ingo on Października 31, 2012, 11:09:30
Dla mnie Skyfall to w dużej mierze taka laurka na te 50-lecie. Zdecydowanie udana laurka. Pewnie, że szkoda iż odcina się od fabuły dwóch poprzednich Bondów. Ale jeżeli kolejne wrócą na tamten tor to zupełnie nie będzie mi to przeszkadzać. Ale bawić się bawiłem świetnie (w dodatku w IMAXie :) ). Dobra akcja, dobry humor, dobra fabuła, rewelacyjny Bardem (zawsze jak go widzę to mi się robi smutno na myśl, że już tak blisko było aby zagrał Rolanda w "Mrocznej Wieży"...)
Jedyny fragment, który mi się nie podobał to 'zabawa niczym w Kevinie' ;) Nawet fabularnie nie pasowało.
I czy w "Casino Royale" nie wczepili przypadkiem Bondowi jakiegoś chipa namierzającego jego obecną pozycję?
Przed Craigiem nie chodziłem do kina na Bondy :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 31, 2012, 12:51:25
Zgadza się, w "Casino Royale" Bondowi wczepiono chipa.

Hehe, o podobieństwach z Kevinem nie pomyślałem, ale rzeczywiście, coś jest na rzeczy :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Bartek on Listopada 01, 2012, 00:14:24
Hahaha, wczoraj byłem z koleżanką i właśnie też jeszcze w trakcie seansu rzuciła skojarzenie z Kevinem :D Bond sam w domu :D

Nie oglądałem QoS, ale widziałem daaawno temu, w domu i tylko raz CR i tak, jak tamten film mi się baaardzo nie podobał, tak Skyfall bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wprawdzie nadal uważam, że Craig się na Bonda nie nadawał (i że generalnie to jest słaby aktor), ale tutaj w miarę jakoś się wybronił (choć nadal mam wrażenie, że oglądam kapitalny film ze świetnymi postaciami pomiędzy którymi pałęta się jakiś Daniel Craig, gryzł mi się z resztą). Jak już było napisane - znakomita rola Bardema to jest już wystarczający powód, by Skyfall obejrzeć. Pierwsza scena, w której się pojawia, to jest majstersztyk, aktorskie cacko, które oglądałem ze szczęką na podłodze. Nawiasem mówiąc jeszcze przed premierą kolega stwierdził, że "Bardem ma w tym filmie idiotyczną fryzurę, więc na pewno zagra świetną rolę" - po No Country for Old Man i Skyfall ta implikacja wydaje się bardzo uzasadniona :D
Świetnie zagrała też Judi Dench, bardzo podobało mi się, że ten film tak mocno skoncentrował się na jej postaci
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Przyznać też muszę, że kiedy pierwszy raz usłyszałem piosenkę Adele, to byłem rozczarowany, ale w połączeniu z przepiękną czołówką i całością filmu utwór bardzo zyskał. Po prostu idealnie pasuje do tak smutnego filmu, jak to już któryś z Was napisał, niemal dramatu.

Trzeba też pochwalić zdjęcia - nie przypominam sobie, by którykolwiek Bond, z tych, które dane mi było oglądać, był nakręcony tak pięknie. Zarówno miasta, jak i okolice Skyfall zostały pokazane tak, że czegoś takiego jeszcze chyba w tej serii nie było. Jest się czym zachwycać.

Zaskakującą postać odegrał też Ralph Fiennes, myślałem, że mi nie będzie pasował, ale dobrze zagrał i nie mogę się go uczepić.

Bondowe smaczki, nawiązania do innych filmów, teksty (jak ten o długopisie choćby), Aston Martin wyciągnięty nagle z garażu - wszystko to też bardzo cieszy. Było kilka kiczowatych czy patetycznych rzeczy, były też obowiązkowe sceny niemożliwe, kiedy Bond "wstaje z martwych", generalnie bardzo mnie cieszy, że po heretyckim CR wracamy w jakiś sposób do tego, z czego seria o Bondzie słynie. W gruncie rzeczy nakręcił mnie ten film do tego, by sobie nadrobić wiele zaległości z serii i nadrobić filmy, które bardzo słabo pamiętam. Może się za to zabiorę, choć projekt jest dość ambitny, szczególnie, że wiele innych tytułów czeka na pilne obejrzenie :)

Z czystym sercem mogę Skyfall polecić, 7,5/10 dostaje na pewno, na filmwebie dałem nawet 8, niesiony ekscytacją po kinowym seansie, i chyba już nie będę zmieniać, niech ma :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Lutego 03, 2013, 19:42:11
Ja się rozpisywać nie będę :) Ocena 9/10 Najlepszy Bond z Craig'iem.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Lutego 04, 2013, 12:01:32
Mi się akurat ww akcja i związana z nią kwestia wydała przerysowana i efekciarska, przez co nie do końca mi pasowała do takiego niby-bardziej-poważnego Bonda.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Lutego 12, 2013, 20:52:44
http://www.youtube.com/watch?v=5FWfg__wKSY

Nic dodać nic ująć  :diab9: Chociaż mimo tych wszystkich głupstw i dziwactw ta część Bonda podobała mi się niezmiernie :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Adante on Marca 15, 2013, 03:58:18
który to już raz, obiecujący początek, rewelacyjna animacja - ośmielę się stwierdzić że najlepsza w Bondowskiej historii... aż później trafia Nas lawina niedorzeczności, taniego efekciarstwa, kalki batmanowskiej, aż po budzący litość finał przy 30 minutowej końcówce, gdzie czekałem już tylko na koniec. Nie zmienia to faktu że Daniel Craig, zaliczył olbrzymi progres aktorski, hehe szkoda że nawet to nie ratowało tej mizerii.
ps. rola Bardena - dla mnie nominacja do jednego z najbardziej irytujących i fatalnie napisanych czarnych bohaterów kasowych filmów jakie dane mi było zobaczyć.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Grudnia 04, 2014, 16:43:27
Spectre (http://www.filmweb.pl/news/%22Spectre%22.+Taki+tytu%C5%82+nosi+24.+film+o+przygodach+Jamesa+Bonda!-108633). Bond 24 w kinach w przyszłym roku  :faja:

W obsadzie Daniel Craig, Christoph Waltz, Monica Bellucci  :slina:, Lea Seydoux  :serducho: oraz Ralph Fiennes i  Dave Bautista. Reżyseruje ponownie Sam Mendes.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Grudnia 04, 2014, 18:47:35
Czyli jednak zaczynają nieco zjadać swój ogon. Z drugiej strony organizacja SPECTRE w ujęciu kina rodem z XXI wieku może wypaść ciekawie. Ale trochę jednak szkoda, że zupełnie olali wątki z dwóch pierwszych filmów z Craigiem. Chyba, że jakimś cudem połączą to ze SPECTRE.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Grudnia 04, 2014, 19:44:08
Czyli jednak zaczynają nieco zjadać swój ogon.

Podoba mi się to zdanie. Film numer 24 a oni dopiero nieco zaczynaja zjadać swój ogon ;) Mendes sie sprawdził przy poprzedniej części, obsada tez mi sie bardzo podoba. Bedzie dobrze  :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Grudnia 04, 2014, 20:17:49
Hehe, fakt, ale weź pod uwagę, że pierwszych kilkanaście filmów powstało na podstawie tekstów :D No i do tej pory Bondy zawsze oferowały coś nowego, jako jedyna seria w historii opierając się rebootom i remake'om (uznajmy, że "Never Say Never Again" się nie liczy). I o ile "Skyfall" bardzo mi się podobał, o tyle to zakończenie wzbudziło we mnie obawy, że teraz zaczną przerabiać klasyczne Bondy. Tak się na szczęście jak na razie nie stało, ale SPECTRE powraca. O wysoki poziom filmu jestem raczej spokojny, ale troszkę mam jednak mieszane uczucia. Z drugiej strony ponowne odczytanie batmanowskich wątków przez Nolana sprawdziło się bardzo dobrze, więc może w przypadku Bondów będzie podobnie.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Lipca 22, 2015, 14:15:04
Nowy zwiastun Spectre.

http://www.youtube.com/watch?v=LTDaET-JweU


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Christian Shane on Lipca 22, 2015, 19:39:00
Ja za klasykę uważam pierwsze 20 Bondów, bo   te z Craig'iem już mi się tak nie podobają - nie mają jakoś tego klimatu, co wcześniejsze (może też brak Q i Money Penny robi swoje? ;) ) A mój ulubiony Bond to R. Moore :) Ulubione dziewczyny Bonda: Goodnight i Honey. A ulubiony film: "The Spy Who Loved Me". I wreszcie ulubiony czarny charakter to Jaws, czyli Szczęki (choć całkiem zły to on jednak nie był ;)  :diab9:


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Lipca 22, 2015, 19:53:15
Bo Bondy z Craigiem to na swój sposób słabe Bondy, choć obiektywnie rzecz biorąc są one lepszymi filmami (przynajmniej Skyfall i -przede wszystkim - Casino Royale) od przynajmniej zdecydowanej większości klasycznych filmów z serii. No i Q i Moneypenny w Skyfall już w zasadzie są... chyba, że chodzi Ci o aktorów, ale już w ostatnich filmach z Brosnanem nie było Q, tylko R ;)

Z tych klasycznych bondowskich przeciwników zawsze lubiłem Oddjoba z tym jego kapeluszem ;)

A zwiastun w porządku. Już się oburzałem, że Waltz gra Blofelda, ale widzę, że się nazywa inaczej. Ciekawe, czy w ogóle będzie Blofeld...


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Christian Shane on Lipca 22, 2015, 20:15:18
Dokładnie mi chodzi o aktorów, szczególnie Q to legenda :). I prawda, że akcja w Bondach z Craigiem jest lepsza niż np. w Dr. No, ale wolę te wcześniejsze. A Oddjob? Wq...ił mnie porządnie, zabijając te dziewczyny, bo ładne były ;) ale właśnie dlatego też go lubię, bo jak miał kogoś zabić, to się nie wahał. Inaczej zawsze było, gdy miał ginąć Bond - wtedy albo morderca się rozmyślił, albo Bond się jakoś dogadał, by zyskać na czasie, albo ktoś go zdążył uratować :) Ale gdyby go zabili, nie powstało by tyle świetnych filmów o nim  :diab9: Więc można na to przymknąć oko :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Lipca 22, 2015, 22:20:17
No, zawsze kombinowali z Bondem. Jedynie nowa Moneypenny się nie wahała :D

A nowe Bondy są takie jakieś... głębsze, bardziej na serio. Niby składowe stylu "bardziej serio" przewijały się tu czy ówdzie (np. w Bondach z Daltonem czy "W tajnej służbie..."), ale tu jest jednak nowa jakość. Ja nie narzekam, choć też mam sentyment do filmów z Connerym czy Moorem.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Listopada 30, 2015, 11:09:56
Spectre (2015)

Ostatnio twórcy filmów nas zanadto rozpieszczali - "Casino Royale" raczej na 100% jest najlepszym Bondem w ogóle, "Skyfall" z powodzeniem może się bić o miejsce drugie. "Spectre" to całkiem dobry Bond i... tyle. Wady? Jest zbyt długi, wątek miłosny nieprzekonujący (tam w ogóle chemii nie dostrzegam), no i jest kilka wątpliwych momentów (
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
). Na plus - ciekawe sekwencje akcji (ale d... nie urywają), całkiem sporo humoru, dobrze odegrane wszystkie kluczowe postaci (choć mam wrażenie, że Waltz nieco niewykorzystany). No i ładnie się to wszystko zagryza - "Spectre" kończy wątki zapoczątkowane jeszcze w "Casino Royale", więc osoby nie znające poprzednich filmów z Craigiem nie będą w stanie wszystkiego wyłapać. No i kwestia rebootu. W "Skyfall" poznaliśmy od podstaw M, Moneypenny i Q, tutaj rebootują Blofelda - odtworzono nawet jego wygląd z "Żyje się tylko dwa razy". Czyli smaczki są. Generalnie - dobra rzecz, ale do poziomu mistrzowskiego trochę brakuje. Ale też fakt, że ten film to nr 3, jeśli o Bondy z Craigiem idzie (bo od "Quantum of Solace" film to na pewno lepszy) nie tyle świadczy od słabości "Spectre", ile o wysokim poziomie "Skyfall" i "Casino Royale". 7/10, ale najmocniejsza siódemka to to nie jest.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Stycznia 29, 2016, 12:11:44
Spectre

Średni Bond, kiepski film.

Podstawowy zarzut: jest za długi. Akcja nie trzyma tempa. Zbyt wiele dłużyzn.
Zarzut numer 2: kiepsko zagrany. Nawet Craig ma chyba dość grania Bonda, widać zmęczenie materiału.
Zarzut numer 3: brak chemii między postaciami. Lea Seydoux kompletnie nijaka. A Monici Bellucci jest tyle co kot napłakał. A i tych swoich pięciu minut nie wykorzystała.
Zarzut numer 4: kiepskie sceny akcji. Pościg nudny, sceny w Alpach nie przekonują, a sekwencja otwierająca z wszystkich bondów z Craigiem chyba najgorsze. Kompletny brak napięcia.
Zarzut numer 5: słaby główny zły. Christoph Waltz już nie robi takiego wrażenia jak kiedyś.
Zarzut numer 6: scenariusz nie trzyma się kupy.
Zarzut numer 7: realizacyjnie nie robi ten film żadnego wrażenia. Ani zdjęcia, ani muzyka, ani efekty specjalne. Jest średnio i dziwi mnie te 250 000 000 (!!!) budżetu wpakowanego w tą produkcję.

Ogląda się to znośnie i nic ponad to. 4/10


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 29, 2016, 13:16:19
Hm. Generalnie teraz myślę o tym filmie raczej jak o filmie szóstkowym, a nie siódemkowym - jak zobaczę kiedyś ponownie może zrewiduję swoją ocenę. Co do Twoich zarzutów:

1. Czy za długi? Moim zdaniem generalnie obecnie robi się za długie filmy. Większość z nich spokojnie mogłaby się mieścić w dwóch godzinach. Na Spectre akurat mi się nie nudziło, ale pewnie masz rację, że to i owo mogłoby wypaść.

2. Tu się w zasadzie nie zgodzę. Kobiety wypadły słabo, reszta w porządku (jest jeszcze problem Waltza, ale o tym niżej)

3. O tym też pisałem, kompletnie to było nieprzekonujące

4. Nie jest źle. Scena, w której wybucha kamienica mi się bardzo podobała.

5. Tak jak pisałem, albo Waltz nie miał pomysłu na tę postać, albo został źle pokierowany. Taki Donald Pleasance przed laty wypadł o wiele ciekawiej. Tzn. nie jest to zła rola, ale jak na szwarccharakter z Bonda wypadło to mało wyraziście.

6. Co konkretnie?

7. Może i tak, ale mi to nie przeszkadza. W sensie ja nie patrzę na Bondy z powodu efektów.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Stycznia 29, 2016, 16:30:53
4. Nie jest źle. Scena, w której wybucha kamienica mi się bardzo podobała.

Jedna zburzona kamienica nic nie zmienia :) Potem to już 5 minut chodzenia po mieście i 3 minuty najnudniejszej akcji związanej z helikopterem od dawna.

6. Co konkretnie?

A choćby
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Jakieś to przemieszczanie z miejsca na miejsca Agenta 007 było nieskładne. Nie czułem ciągu przyczynowo-skutkowego między kolejnymi scenami i miejscówkami.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Stycznia 29, 2016, 19:02:23
Heh, w sumie to się zgadzamy we wszystkim, tylko nie w ocenie :D Bo mimo wszystko na przynajmniej 6/10 to chyba było. Tym niemniej jeśli o serie o superagentach idzie, nowe Mission Impossible wypadło nieco lepiej.

Pierwsza scena - racja, za długa. Początek mi się bardzo podobał, ale ten helikopter... no było i to w o wiele lepszym wydaniu.

No i
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Co do Pań, to bym się tak nie czepiał, w sensie - to Bond, jemu nikt się nie oprze ;) I tak łatwiej uwierzyć, że ktoś nie potrafi oprzeć się Craigowi, niż prawie 70-letniemu Moore'owi :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: ciach_eemuu_ciach on Stycznia 29, 2016, 21:23:52
Wizyta Bonda (wiemy o co chodzi) była dla mnie niedorzeczna. Myślałem, że przegapiłem jakiś ważny fragment filmu, który tłumaczyłby mi dlaczego w ogóle do tego doszło i "co miał autor na myśli".  

6/10 w tym przypadku kompletnie nie oddawałoby moich odczuć po seansie. Byłoby to zbyt wielką nagrodą dla tego filmu. Tym bardziej, że "Skyfall" który podobał mi się o wiele bardziej oceniłem na 7/10. A filmwebowe 4/10 czyli "ujdzie" jest adekwatne do nowego Bonda. Zobaczyć można bez wielkiego bólu. I bez zachwytu. Docenić można kilka scen czy dialogów. Skrzywić się kilka razy na nielogiczności i sztuczność. Popatrzeć z dziesięć razy na zegarek z nadzieją że wkrótce koniec. I po seansie nie żałować spędzonego czasu, ale i nie czuć satysfakcji.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Sierpnia 16, 2017, 17:24:54
Oficjalne. Craig robi kolejnego Bonda  :faja:

http://www.youtube.com/watch?v=iNr9xdc6cVA


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Grudnia 04, 2019, 15:39:18
No Time to Die - Pierwszy trailer.

http://www.youtube.com/watch?v=BIhNsAtPbPI


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: marczewek on Grudnia 04, 2019, 19:59:43
Takie to już bardziej niezniszczalno rambowskie się robi.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Grudnia 04, 2019, 20:15:49
Ja wiem? Sekwencje akcji od lat są częścią wszystkich w zasadzie Bondów, wiadomo, że z czasem coraz to bardziej efekciarskich. Ja tu wyczuwam ducha Bonda, choć nie jestem pewien, czy mi się ten zwiastun podoba, czy nie :D

Na pewno nie podoba mi się Rami Malek, który generalnie w tej krótkiej scenie obnosi się z identyczną miną, jak w niejednej scenie z "Bohemian Rhapsody". Bardzo chciałbym, by mnie gość pozytywnie zaskoczył, ale naprawdę szczerze w to wątpię, to jest aktor z kategorii tych, którzy zawsze te same sztuczki stosują.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: marczewek on Grudnia 04, 2019, 21:37:31
Myślę że za ileśtam lat będą mówić o nim jak o aktorze jednej miny jak to o niektórych się mówi.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Grudnia 04, 2019, 23:22:13
Malek genialny jest w Mr Robocie, ale w filmie o Queen był taki sobie. Jeśli dostał Oscara to Taron  Egerton za rolę w filmie Rocketman o Eltonie Johnie powinien dostać wszystkie nagrody świata, gdzie nie tylko genialnie zagrał, ale też świetnie śpiewał.

A co do trailera to zapowiada dobry typowy bondowski film jakich wiele już było, czyli to samo co zwykle;)

A mnie się zaskakująco podoba. Craig nawet sprawia wrażenie jakby mu się chciało, lepiej wygląda jak w poprzednim filmie, bo nie na tak znudzonego. Choć liczę że Waltza będzie z góra 5 minut na ekranie, bo ta nowa wersja klasycznej postaci to jedno z najgorszych co powstało w nowych Bondach.

Tak samo Seydoux, która lubię to niestety nie była jakaś super w poprzednim filmie, ale za to ta nowa agentka zapowiada się na fajną i ciekawą postać.

Trailer zapowiada film ładny wizualnie, ma dużo kolorów, a nie takie szare kolory jak w średnim Spectre co na plus. I tak jak spodziewałem się w ogóle nie widać, że to film Fukunagi, nie ma stylu jego produkcji,  czyli chyba możemy być pewni, że zrobił dokładnie taki film jaki Barbara Broccoli chciała, nie odciśnie swojego stylu na tej produkcji, tylko zrobił porządną produkcję. Nie mówię że mi to przeszkadza, tylko stwierdzam fakt.

W ogóle z filmami o 007 to trochę jest jak z serialami (w sumie to przecież serial), że przychodzi reżyser na plan i robi swoje, co raz wychodzi a raz nie. Nieważne czy znane nazwisko czy stały reżyser Bondów, reżyser ma zrobić to co każe rodzina Broccoli. Pamiętam że wieki temu mieli swoich stałych reżyserów (teraz to można powiedzieć że Martin Campbell się łapie do takiej szufladki, bo dwa dobre zrobił, tak samo jak Sam Mendes, który zrobił jeden dobry i jeden słaby), np. Lewis Gilbert, albo John Glen, który jest jednym z moich ulubionych bo zrobił 4 Bondy, które bardzo sobie cenię, uważam za najlepsze w cyklu, jak Tylko dla twoich oczu (to chyba niepopularna opinia, ale bardzo lubię ten film, gdzie mamy pokazane chyba wszystkie zimowe dyscypliny sportowe, plus nurkowanie i wspinaczka na sznurówce;D), Zabójczy widok, W obliczu śmierci, Licencja na zabijanie. No i jeden spoko, który też lubię, czyli Ośmiorniczkę. Facet zrobił pod rząd 5 Bondów.

Pracował też jako asystent reżysera przy tym filmie z Lazenby, który uważam za jeden z najlepszych (sceny akcji to mistrzostwo świata i znowu sporty zimowe, to chyba jego zasługa), Moonraker też lubię, mimo tego że tutaj poszli całkowicie w camp i autoparodię, przeskoczyli milion razy rekina w tym filmie. No i też był asystentem reżysera przy "Szpiegu który mnie kochał", który jest moim numerem 1 z Bondów z Moorem. Dziwne że Broccoli nie ma obecnie takiej ekipy jaka była do Licencji na zabijanie, czyli reżyserów niewolników co się wymieniali co film, bo wtedy nie byłoby takich przerw jak ostatnio, czyli co dwa lata nowe filmy by powstawały.



Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 03, 2020, 23:58:17
http://www.youtube.com/watch?v=vw2FOYjCz38

Podoba mi się zwiastun bardziej od poprzedniego, tylko nie potrafię zgadnąć czy idą bardziej w strone Casino Royale, czy ostatniego nudnego filmu, gdzie próbowali powrócić do klasycznych Bondów i wyszedł jeden z najsłabszych w cyklu. Fajnie że Ana de Armas będzie też prała po pyskach, oby jak najwięcej jej było (w przeciwieństwie do Waltza, którego mam nadzieję, że będzie góra 5 minut).


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 04, 2020, 15:26:58
Blofelda za dużo nie powinno być, bo postać grana przez Maleka (którego obecność sprawia, iż słabo czekam na ten film) będzie pewnie jednym z ludzi Blofelda właśnie. Sądzę,  że będą próbowali zrobić kilka filmów ze SPECTRE, o klimatach Casino Royale czy nawet Skyfall nie ma mowy.  Mam złe przeczucia, iż obserwujemy początek końca tej serii - zwiastun swoją drogą też nie powala.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 04, 2020, 22:26:54
Dobrze rozumiem,  uważasz że to jeden z ostatnich Bondów? To masz na myśli, że początek końca? Uważasz tak tylko dlatego, że nie podoba Ci się trailer, czy wiesz coś o czym ja nie wiem? Może coś Barbara Broccoli mówiła o przyszłości cyklu ?

Nie raz głoszono koniec Bonda a jakoś trwa. Najbardziej chyba pod koniec lat 80 i na początku lat 90 mówiło się, że nastąpi koniec, bo zimna wojna się skończyła, komunizm upadł, więc Bond stracił wroga i to był jeden z powodów, choć nie jedyny dlaczego tak długa przerwa była między Licencja za zabijanie a Goldeneye, bo aż 6 lat. Filmy z Bondami są pewne jak śmierć i podatki, nie sądzę żeby cykl się skończył, to najdłuższa kinowa telenowela i pewnie długo będzie jeszcze trwać. Jedynie kto może pokonać 007 to koronawirus, bo przesunęli premierę, ale filmy będą powstawać do końca świata i jeszcze dłużej.  

A to czy Spectre będzie to pewnie zależy od tego, kogo wybiorą po Craigu i w jaką stronę cykl pójdzie, czy w parodię, pastisz jak z Moorem, czy wymieszanie stylów jak w Bondach z Brosnanem, gdzie były elementy poważniejsze, przegięte i komediowe, albo czy pójdą znowu w poważnego Bonda, czyli klimaty jak z Lazenby, Daltonem i Craigiem. Bo raczej nie pójdą w kino lat 60 i początku lat 70, czyli w klimat filmów z Connery. Pewnie nastąpi kolejny restart i będzie nowe otwarcie tak jak było z CR. Raczej nie sądzę że będą utrzymywać ciągłość fabularną w kolejnych filmach, choć w sumie kto wie?


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 04, 2020, 22:51:44
Nie, trailer nie ma tu nic do rzeczy, bo film może być niezły (osobiście stawiam, jeśli o poziom idzie, na coś z okolic "Quantum of Solace"), Broccoli też chyba nic nie mówiła. To takie moje odczucie po prostu, że Bondy zaczną coraz mniej na siebie zarabiać.

Po raz pierwszy bowiem Bond zaczął zjadać własny ogon. Już reboot, jaki dokonał się bodaj w finale "Skyfall" obudził złe przeczucia, w "Spectre" trochę zarżnęli kultową postać Blofelda, też niejako ją rebootując. Nie jestem przekonany, czy tego chcą starzy fani. A nowi? Cóż, kino akcji jako takiej to dziś inne wzorce, a filmowe uniwersum Bonda jest mimo wszystko tylko lekko zaznaczone (i niespójne), w porównaniu z takim MCU, więc nowi widzowie też mogą kręcić nosem. Swoją drogą zawsze żałowałem, że wątki zaznaczone w "Casino Royale" nie rozwinęły się tak, jak na to liczyłem, bo zamiast tego twórców skusił reboot. Była szansa na coś nowego, a skończyliśmy w dobrze znanych rejonach po liftingu.

Ale tak, wiele zależy od pomysłów na ciąg dalszy. Przy czym nie spodziewałbym się jednak pastiszu jak z Moorem. Myślę, że albo pójdą konsekwentnie w kierunku... no, może nie realizmu, ale mocnej akcji, albo też w kierunku czegoś przerysowanego a la, sam nie wiem, John Wick, może Drive. Czyli przerysowanie w dalszym ciągu, ale w innym, krwawym, nieco komiksowym stylu.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 05, 2020, 19:59:31
Nigdy nie przepadałem za Bondem. Ale jak w rolę wcielił się Craig to oglądam każdy film. Sporo tu widowiska i efektów, że jak się patrzy na ten trailer to można pomyśleć - Co tu się odpier***la? - ale na pewno obejrzę. Swoją drogą to już druga seria, która mnie do siebie przekonałą dopiero po latach zmiany aktorów. Wcześniej podobnie miałem z Batmanem - dopiero z Balem mi się spodobał. Z Pattisonem nawet nie zamierzam tego spróbować oglądać.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 05, 2020, 21:18:39
Z Pattisonem nawet nie zamierzam tego spróbować oglądać.

Czyżbyś był wśród tych widzów, którzy uważają, że to aktor kiepski, znany jedynie z wiadomej serii o wampirach i dlatego nie zamierzasz sprawdzić? Ja właśnie sprawdzę dla niego choćby, bo wielokrotnie udowodnił jak dobrym jest aktorem (no i ma idealnie wyprofilowaną szczękę do tej roli), zresztą grając w Zmierzchach to między jednym a drugim filmem z wampirami wystapił w filmie Cronenberga Cosmopolis gdzie zagrał milionera  i był świetny w cronenbergowskiej wersji Bruce'a Wayne'a. Ale to nie jedyna dobra rola Pattinsona np Rover, Zaginione miasto Z, Good Time, Damulka, The King, Lighthouse, w nowym filmie Nolana też podobno daje radę. Ale ja nie widziałem żadnego z serii Zmierzch, więc dla mnie od pierwszej roli, w której go widziałem to był dobry aktor. No i reszta obsady jest ciekawa.

 A co równie ważne reżyserem jest Matt Reeves, który zrobił genialną drugą i trzecią część nowej serii z cyklu Planety Małp, czyli Ewolucję i Wojnę, więc ja gościowi ufam. Bo raczej kiepskiego filmu nie nakręcił jeszcze (Projekt Monster i remake Pozwól mi wejść też były dobre).

A co do Bale'a, którego uważam za jednego z najlepszych aktorów na świecie to akurat w Batmanach Nolanach był w najlepszym wypadku ok. Jeśli wspomina się trylogię Nolana to głównie wymienia się zalety jego filmów, czyli praktyczne efekty specjalne, rozmach i role innych aktorów, czyli Cilliana Murphy w jedynce, Ledgera w dwójce, a z trójki Anne Hathaway i Toma Hardy'ego, ale nie tego genialnego aktora i nie chodzi o ten chrypowaty głos. Winą bym obarczał scenarzystów, którzy stworzyli nieciekawego Batmana i taki jest w tych filmach, więc za wiele do grania aktor nie ma (lepiej wypada jako Bruce).

Zdecydowanie bardziej wolę Keatona.  U Burtona Batman też dał się zdominować przez pozostałe postacie (Joker, Kobieta Kot, Pingwin i ten typ grany przez Walkena w dwójce, zapomniałem nazwiska), też tak napisane są filmy, że antagoniści się wydają ważniejsi od Batmana, ale jakoś więcej jestem w stanie wymienić scen z tym Batmanem/Brucem jak z Balem z trylogii Nolana. Zaznaczam że uwielbiam Mrocznego Rycerza, a jedynka dla mnie jest ok, a trójka średnia. A jeśli kojarzę jakieś sceny z Batmanem to nie przez to jaką jest postacią, ale przez to że do akcji pcha go Joker albo Bane, dzięki nim pamiętam nietoperka Bale'a albo sceny akcji z nim, dzięki realizacji na wysokim poziomie jak to u Nolana.

A nawet wyżej stawiam Vala Kilmera z Batman Forever, ktory jest hołdem dla Batmanów z Adamem Westem. George Clooney w BiR po prostu jest sobą, więc jako milioner to jeszcze jako tako wypada, ale jako nietoperek w ogóle nie pasuje do tej roli. No i to najgorszy występ ze wszystkich batmanowskich aktorow. I powtórzę że nie gra źle Bale bo to wybitny aktor, ale on nie ma co grać za bardzo w tych trzech filmach, na dodatek bardziej się skupiają (może oprócz pierwszego filmu) na innych postaciach jak na nim, wiec jedzie głównie swoją charyzmą i tyle przez co jest tylko ok (jak na tak dobrego aktora), albo aż ok, przez to jak nieciekawą postać napisali scenarzyści. W trylogii Nolana wszyscy są ciekawsi jako postacie od Batmana.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Repta on Września 05, 2020, 21:22:03
W Tenecie Pattison zagrał świetną rolę, chyba nawet lepszą niż główny bohater grany przez syna Denzela Washingtona ;) A co do Bondów to cóż... dla mnie po całkiem przyjemnych Casino Royal i Skyfall wjechał strasznie marny Spectre... i raczej specjalnie nie czekam na kolejne części.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 05, 2020, 21:41:28
A po CR był nudny Quantum of Solace, a następnie dobry Skyfall, więc akurat poziom filmów nie oznacza tego jaki będzie następny. Praktycznie to z każdym aktorem, którzy grali 007 (nie licząc tych, którzy grali raz i dwa razy, czyli Lazenby i Daltona, bo ich filmy trzymają poziom, ale jakby zagrali więcej razy to też trafiły by im się słabe filmy) Bondy są na różnym poziomie. Są dobre filmy z Connery, Moorem i Brosnanem, ale też średnie, słabe i jedne z najgorszych w cyklu, tak samo jest z Craigiem.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 06, 2020, 19:30:04
Nie przepadam za Pattisonem i w ogóle nie pasuje mi do tej roli. Oglądałem zwiastun. Nie ma szans.

Już wiecej nie offtopuje, sorka. ;) Czekam na Bonda. :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 06, 2020, 20:02:07
1. To prawda, poziom filmu danego Bonda nic nie mówi o poziomie kolejnych filmów ;) Tyle, że "Spectre" jawi się jako pierwszy z kilku co najmniej filmów o podobnym klimacie i poprzeczki wysoko nie podniósł, co może budzić pewien niepokój. Aczkolwiek z drugiej strony Casino Royale zdawało się zapowiadać wspaniały kolejny film, a dostaliśmy średnie Quantum of Solace.

2. Pattinson grać zdecydowanie potrafi ;) Wyrzuć Ciacho piórnik ze "Zmierzchu"!  :D I zobacz "The Lighthouse". Gwarantuję, znając Twój gust, że film Ci się nie spodoba, ale Pattinsona docenić powinieneś ;)

3. To nie jest wątek o Batmanach, ale faktycznie Bale nie miał się czym wykazać w Batmanach Nolana :) I chyba Keaton aktorsko wypadł najlepiej. A gość od Walkena nazywał się Max Shreck, cudowny był ten drugi Batman Burtona, za pierwszym nigdy nie przepadałem :)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: Ciacho on Września 07, 2020, 09:29:45
2. Pattinson grać zdecydowanie potrafi ;) Wyrzuć Ciacho piórnik ze "Zmierzchu"!  :D I zobacz "The Lighthouse". Gwarantuję, znając Twój gust, że film Ci się nie spodoba, ale Pattinsona docenić powinieneś ;)

Tyle że ja nigdzie nie napisałem, że on grać nie potrafi. ;) Po prostu za nim nie przepadam i w roli Batmana nie widzę kompletnie. A aktorem jest jakim jest, jak wiele innych. Ani złym, ani przesadnie bardzo dobrym. Nie wyróżnia się wg mnie przed szereg.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 19, 2020, 20:16:05
Co trochę pojawiają się plotki w Anglii, kto będzie następcą Craiga i najnowsza, która podobno jest pewną informacją, wskazuje na Toma Hardy.  

Dobre, bo Tom Hardy to jeden z moich ulubionych aktorów, uważam go za jednego najlepszych aktorów swojego pokolenia, widziałem wszystkie jego role, ale za nic nie pasuje mi do żadnego wcielenia Bonda, ani poważnego, ani komediowego, ani mieszanki. Ale to dobry aktor więc stworzyć może rolę świetną. No i może zmieni głos do roli, bo z tym swoim akcentem i mówieniem coś pod nosem, to nadaje się na oprycha w tej serii, bardziej do ról gangsterów i psycholi pasuje. Ale nie przekreślam go, może się sprawdzi. Zresztą każdy aktor się sprawdził w tej roli (inna sprawa poziom filmów).

Choć zdziwię się, jeśli to prawda (w co nie wierzę), że wybrali aktora po 40-e, bo aktorzy podpisując umowę na 007 to tak trochę, jakby na serial podpisywali, przynajmniej 8 lat. Więc jak będzie na dłużej to w ostatnim filmie będzie miał około 50, jeśli będą kręcić co 2 lata filmy. A z drugiej strony chciałbym, żeby dostał tą rolę. Chętnie bym zobaczył go w roli gdzie będzie grał dżentelmena, gdzie nie będzie szarżował, czyli przeciwieństwo ostatnich jego ról. No i też w ostatnich latach Hardy'emu najlepiej się nie wiedzie. Venom odniósł jakiś tam sukces, ale większość ostatnich jego ról to są kiepskie wybory.

Ze wszystkich plotek o jakich słyszałem, kto może zagrać, to mnie najbardziej pasowali by Irlandczyk, Aidan Turner, albo Szkot, Sam Heughan. Choć oni też są blisko 40-i. Co do Sama to niedawno w angielskiej prasie pisano o nim, jako najpoważniejszym kandydacie, pewnie miała na to wpływ rola agenta w komedii sensacyjnej Szpieg który mnie rzucił.  Wiem że Heughan, znany mi z Outlandera, to nie jest super aktor, ale gość ma jakiś tam urok osobisty i ma warunki fizyczne do roli. Aidan Turner pokazał nie raz, że jest dobrym aktorem i też ma odpowiednie warunki fizyczne do roli.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 19, 2020, 21:40:27
Też chciałem tu dziś o tym pisać ;)

Uwielbiam Hardy'ego, do Bonda mi trochę nie pasuje.. choć może po prostu nie pasuje do mojego wyobrażenia Bonda. A przypomnijmy, Craig na początku też nikomu nie pasował, mówiono, że za brzydki, że blondyn i tak dalej.

Co do wieku - przecież taki Moore był starszy, a w "Zabójczym widoku" miał aż 58 lat.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 19, 2020, 23:08:33
Wiem że Moore był starszym panem już w ostatnim filmie, wiem ile lat miał w swoim ostatnim Bondzie, ale to mi nie przeszkadza, bo Zabójczy widok uważam za jeden z najlepszych filmów w całym cyklu (zresztą Connery zagrał emerytowanego agenta w Rock Baya i wyszedł z tego najlepszy nieoficjalny Bond). Ale nie zmienia to faktu, że co trochę czytam co do tego filmu jeden zarzut, że Moore był za stary na tą rolę już co widać na ekranie. No i podobnie się mówi ostatnio o o Craigu. Co prawda nie chodzi o wiek aktora, ale bardziej o jego znudzenie rolą i dlatego dziwi mnie, jeśli wybrali Toma, że wzięli aktora po 40-e.

 Niektórzy chcieliby w tej roli Cavilla po roli w UNCLE Ritchiego, ale jak bardzo lubię ten film i lubię aktora, bo to przesympatyczny facet się wydaje, tak wynika z jego mediów społecznościowych, ale aktorem jest średnim. Jak już z filmu Ritchiego kogoś brać, to obsadziłbym Armie Hammera w roli agenta brytyjskiego wywiadu, to o wiele lepszy aktor.  W ogóle ja byłem pewien do niedawna, że to Anglik, a to amerykański aktor. Więc szans nie ma bo amerykanie Bonda nie grają.

Ja obstawiam, że Hardy też nie zagra, to jednak zbyt popularne nazwisko. Jedynie Moore był znany przed Bondem, głównie z roli w Świętym. No i jeszcze Brosnan w niektórych kręgach z serialu Remington Steele (właśnie przez ten serial nie mógł zagrać jak odszedł Moore i wybrali Daltona), ale raczej nie obsadzają gwiazd w głównej roli. Moim zdaniem wybiorą kogoś mało znanego, w UK pewnie znane nazwisko, ale poza Anglią to jedynie będą kojarzyć fani brytyjskiego kina, teatru, seriali. No i te nazwiska co wcześniej wymieniłem, czyli Turner i Heughan, znani są głównie z seriali, pierwszy z Poldarka, a drugi z Outlandera. Choć pewnie skończy się na tym, że wybiorą aktora, którego nikt nie obstawia.

 Nie wiem jak było w latach 70  z wyborem Moore'a, czy to był pewien wybór, czy pojawiał się w plotkach, ale nie licząc Brosnana, który urodził się by zagrać 007 i to było pewne, że go wybiorą, wcześniej czy później, odkąd odszedł Roger Moore, to teraz chyba nie ma takiego angielskiego, szkockiego, irlandzkiego (w ostateczności australijskiego) aktora po 30-e, którego wybór jest pewny i wcześniej czy później dostanie tą rolę.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 20, 2020, 07:41:12
Ha, też bardzo lubię "Zabójczy widok", choć sceny miłosne z podstarzałym Moore'em wyglądają dziwnie. Tym niemniej sam film bardzo lubię.

Co do Cavilla... sam nie wiem. Wygląda odpowiednio, ale jest może nawet zbyt śliczny ;) No i faktycznie gra kilkoma minami tak naprawdę. Plus trochę może już za dużo w jego karierze takich ról postaci pomnikowych - jak Superman czy Geralt. No i nawet w agentów wcielał się już przynajmniej dwa razy, trochę tego za dużo.

Oczywiście Hardy zagrał jeszcze więcej, choć mam wrażenie, że przeciętny Kowalski może lepiej kojarzyć jednak Cavilla.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: lapi on Września 20, 2020, 22:07:37
Hardy mi nie pasuje do roli Bonda, chociaż jest jednym z moich ulubionych aktorów. Ten gość to urodzony brutal, a nie dżentlemen i amant ;)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Września 23, 2020, 20:49:31
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26330780,james-bond-ze-specjalna-misja-w-polse-ipn-odkryl-nieznane-wczesniej.html   :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 23, 2020, 21:44:06
Dobre :D

Choć wygląda raczej jak młody Sakiewicz, a nie Bond :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Grudnia 13, 2020, 21:11:55
Jakiś czas temu na HBO GO trafiły wszystkie Bondy (w tym nieoficjalny Nigdy nie mów nigdy więcej), szkoda że nie na Amazon albo Netflixa, ale ja nie o tym chciałem napisać. W Goldfingerze w wersji lektorskiej Pussy Galore to Cipcia Obfita. Więc są dialogi np. takie jak - idę pogadać z cipcią.

W tłumaczeniu w napisach zostawili oryginalne imię i nazwisko. A podobno to nie jedyne przełożenie na polski w wersji lektorskiej imion, nazwisk i pseudonimów, np. Christmas to Gwiazdka w filmie z Brosnanem. Pamiętam że jak w tv Bondy leciały to też tak było w tłumaczeniach Beksińskiego, czyli Gwiazdka, podobnie było z Jaws, który po polsku nazywał się Bużka, ewentualnie Szczęki. Więc to nie pierwsze przełożenie na polski, ale z Pussy to poszalał tłumacz, nie przypominam sobie takiego tekstu jak na VHS albo w tv oglądałem Goldfingera. Chciałbym zobaczyć minę lektora, gdy czytał te dialogi :D


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:22:46
Miałem napisać tylko o 25 filmie, ale jest tyle dygresji, że rozrósł mi się temat,  więc wrzucę opinię o pożegnalnym craigowskim Bondzie w kilku częściach. Lubię cykl z 007, którego fanem zostałem jak leciały wieki temu w TVP filmy z Seanem Connery, Georgem Lazenby, Rogerem Moorem i Timothy Daltonem. Byłem w kinie na każdym Bondzie od pierwszego z Pierce Brosnanem, czyli GoldenEye, więc nie mogłem przepuścić premiery 25 odcinka serialu, w którym z cyklem żegna się Daniel Craig. I był to pierwszy mój seans od czasu Avengers: Endgame, więc już kilka lat nie byłem w kinie.

Pomimo średniego "Spectre" byłem ciekaw jaki będzie następny film o agencie Jej Królewskiej Mości. Ale nim przejdę do filmu to napiszę co sądzę o poprzednich aktorach i kilku innych rzeczach związanych z 007.  Zacznę od tego, że lubię każdego aktora w tej roli tak samo, nawet Lazenby'ego. Każdy z aktorów coś innego i  ciekawego wnosił do tej roli i każdy pasował idealnie do takiego Bonda, jakiego miał do zagrania i do czasów, w których te filmy się pojawiały.

A co do samych filmów to najlepsze dla mnie są Pozdrowienia z Rosji, W tajnej służbie JKM, Szpieg który mnie kochał, Tylko dla twoich oczu (film zaczyna sie żenująco od sceny z kominem i Blofeldem, ale czym dalej to jest coraz lepiej, choć powinien mieć tytuł Bond kontra sporty zimowe, bo chyba każdy zimowy sport mamy w tym filmie, plus wspinaczka za pomocą... sznurówki), Zabójczy widok (Moore był za stary, ale uwielbiam muzykę, piosenkę, Walkena, sceny akcji i pomocnika Bonda), W obliczu śmierci i Licencja na zabijanie.

Filmy ze świetnym Daltonem są zapowiedzą tego co zrobiono w filmach z Cragiem, czyli poważniejsze podejście do franczyzy, ale przez to jak mieszany odbiór miały, zwłaszcza drugi, to przerwa była długa. Ciekawe jakby wyglądały te filmy z Brosnanem, który w nich nie zagrał, bo nie pozwolili mu twórcy serialu Remington Steele (dobrze sie stało,  bo za młody wtedy był). Jak już jestem przy Brosnanie to świetny jest Jutro nie umiera nigdy, znakomity Świat to za mało, który cenię za wątek z Sophie Marceau i rozwinięcie relacji z M.

Dobre są Goldfinger, Goldeneye, a porządne Operacja Piorun, Ośmiorniczka i Moonraker. Co do ostatniego co wymieniłem, to film, który został zrobiony tylko dlatego, bo w kinach pojawiły się Star Wars, więc wysłano Bonda w kosmos, ale kupuję tą pełną absurdów przygodę 007 w kosmosie, nawet jak na lata ery Moore'a, w której rządził kicz, camp i autoparodia.

Średniaki to Dr No, Żyje się tylko dwa razy, Spectre, a najsłabsze są Brylanty są wieczne, Nigdy nie mów nigdy więcej (nieoficjalne), Żyj i pozwól umrzeć, Człowiek ze złotym pistoletem i Quantum of Solace.

Problem mam z ostatnim Bondem z Brosnanem, który za premiery w kinie podobał mi się, ale do połowy, za np. pomysł torturowanego agenta i podejrzewanego o zdradę, za Halle Berry, ale w drugiej połowie rządzą słabe efekty CGI i przegięte pomysły, które nawet za Moore'a byłyby uznane za przeskoczenie rekina, a po latach już tak dobrze tego filmu nie oceniam, który jest przesadzony i przegadżetowany.

Ale to w sumie jedyny słabszy film z Brosnanem. Więc każdy z aktorów ma słabego i średniego Bonda na koncie, a nie same dobre, z tych aktorów, którzy zagrali więcej razy jak Lazenby i Dalton, którzy mają tylko dobre filmy, bo zagrali odpowiednio raz i dwa razy.

Koniec części 1 wpisu, ciąg dalszy nastąpi.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:24:15
Wielu widzów uważa że Bond Craiga to ten najlepszy, bo realistyczny i nowoczesny, w duchu dzisiejszego kina. Ja lubię komediowego i pastiszowego Bonda, ale też  realistycznego i poważnego, ale nie zgadzam się z tym,  że wcześniej nie było prób wyjścia poza schemat franczyzy. W tym cyklu tak już jest, że raz dostajemy poważniejszego Bonda, a potem komediowego, campowego, kiczowatego, więc pewnie teraz po poważnym podejściu wrócą do Bonda w stylu Moore'a czy Brosnana. Choć co do Bondów z Brosnanem to nie każdy jest tak przegadżetowany i przesadzony jak jego ostatni film.

Miał też poważniejszą stronę Bond w wykonaniu Pierce Brosnana, np w Świat to za mało, ale nie pamięta się przez jego słaby ostatni film. Co do uczłowieczania Bonda i pokazywania innej strony 007 to takie próby były w filmach z Timothy Daltonem. Dwa świetne filmy z tym aktorem to tak naprawdę zapowiedź ery z Craigiem,  podobnie jak W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości z George Lazenby, z którego najnowszy film z Craigiem sporo zapożycza.

Podobnie jak w Tajnej służbie Jej Królewskiej Mości w No time To Die mamy mocno rozwinięty wątek romantyczny i pojawia się piosenka Loisa Armstronga, która była w tamtym filmie. No i zakończenie jest bardzo podobne do zakończenie filmu z Lazenby.

Filmy z Brosnanem też próbowały coś takiego robić, tak jak filmy z George Lazenby, Timothy Daltonem i Danielem Craigiem, czyli  pokazać inną stronę agenta. W Świat to za mało dostaliśmy wątek nietypowy i zaskakujący jak na ten cykl, z doskonałą Sophie Marceau, coś czego wcześniej nie zrobiono. A jak film wchodził do kin to nie zdradzano kogo gra Sophie Marceau.

W wątku z francuską pięknością ciekawie rozwinięto postać Bonda i też w tym filmie rozwinięto mocno relacje 007 z M, co powtórzono później w "Skyfall" z Craigiem. W trzecim Bondzie z Danielem był też pomysł na pojedynek dwóch 00, który dostaliśmy też w pierwszym filmie z Brosnanem, gdzie walczył z byłym brytyjskim agentem granym przez Seana Beana.

Też pamiętam scenę z Jutro nie umiera nigdy, gdy 007 w wersjii Brosnana załatwia speca od tortur. Dosłownie wykonuje egzekucje z zimną krwią, strzela w głowę. No i ta scena pokazuje, że 007 to tak naprawdę morderca pracujący na zlecenie rządu Anglii. Bond Brosnana to była  mieszanka pomysłów z filmów z Connery, Moorem, ale też poważniejszego podejścia jak z filmów Daltonem, plus dodawał sporo od siebie aktor.

Więc realistyczny Bond w Craigach to tak naprawdę przetwarzanie starych motywów z tej franczyzy. Podobnie jest z dziewczynami Bonda, które były równoprawnymi partnerkami w scenach akcji, jak np. Michelle Yeoh w drugim filmie z Brosnanem, czy dziewczyna z Licencji na zabijanie, potrafiły kopać, strzelać, prać po pyskach,  a nie tylko zakochiwać się w agencie, więc to co dostajemy w filmach Craiga nie jest wcale nic nowego, a jakoś widzowie o tym nie pamiętają, że wcześniej były te same motywy.

Wydaje mi się żę ma to związek z tym, że głównymi scenarzystami są od końcówki lat 90 Neal Purvis i Robert Wade, którzy  przerabiają swoje lub innych wcześniejszych scenarzystów pomysły, więc wydają się być czymś świeżym i nowym w cyklu, ale są powrotem do tego co wcześniej już próbowano i też z dobrym skutkiem (nawet jak finansowo się nie opłacało i rezygnowano na dłużej z takich zmian).


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:25:12
No i podobnie jest z najnowszym filmem gdzie ci sami scenarzyści, z pomocą reżysera filmu Cary Joji Fukunagi (najlepiej znanego z reżyserii 1 serii serialu True Detective) i Phoebe Waller Bridge,  wzięli pomysły z filmów z Connerym, Lazenby'ego, Moore'a, Daltona, Brosnana i dostosowali do współczesnych czasów, co wyszło im o wiele lepiej jak w przypadku poprzedniego filmu, którego jest kontynuacją. Bo to co wyróżnia No Time To die, tak jak wszystkie filmy z Danielem Craigiem, jest to, że stanowią zamkniętą całość.

Wszystkie filmy z Craigiem są ze sobą powiązane, więc jeśli nie pamietacie  co się działo wcześniej, a zwłaszcza w Spectre to polecam sobie przypomnieć. Wcześniejszy Bondy to były raczej osobne historie, czasami przypominano niektóre stare wątki jak o żonie Bonda, ale każdy film stanowił zamkniętą całość, co nie dotyczy craigowskich Bondów.

Więc nie dziwię się, że film trwa prawie 3 godziny skoro musi połaczyć jakoś wszystkie wątki z Casino Royale, Quantum of Solace, Skyfall i Spectre, co wyszło nawet spoko. Myślałem że będzie gorzej. Choć podobnie jak w "Spectre" nie ma chemii między Lea Seydoux i Danielem Craigiem, co nie jest winą aktorów, którzy grają dobrze, starają się, ale tak jest z chemią miedzy aktorami, że z jednymi się ma a z innymi nie.

A są w filmie też inne kobiety, jak Ana De Armas która ma może z 30 minutowy występ, a od pierwszych scen widać jak doskonale współpracuje jej się z Craigiem, jaką mają chemię.

Chciałbym spinoffa z agentką graną przez cudowną Aną de Armas. Oglądając ten fragment filmu pomyślałem, że dziwne, że  przez tyle lat, od lat 60, nie zrobiła rodzina Brocollich filmów z bohaterami z drugiego planu, tylko ciągną z jednym bohaterem. Może czas pomyśleć o spinoffach. A takie są teraz przerwy między filmami, że mogą takie poboczne filmy o innych agentach i agentkach robić.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:27:41
A jak już jestem przy aktorach to przejdę do Craiga, który widać jak się stara w swoim ostatnim filmie. Choć pewnie wielu się dziwi, że jednak wrócił, przez te ostre słowa, jakie powiedział po premierze Spectre, żę prędzej żyły sobie podetnie, jak wróci do tej roli.

Nie wierzyłem Craigowi, bo aktorom nie wierzy się w to co mówią. Barbara Broccoli jest najważniejszą osobą w tym cyklu, a nie mówiła nic o jego odejściu, jak wygłaszał takie teksty. Gdyby ona potwierdziła jego słowa to bym uwierzył. Dla mnie to było raczej takie gadanie na zasadzie, że aktor był zmęczony produkcją ostatniego filmu. A niedawno obejrzałem na HBO GO dokument "Być Bondem", w którym o każdym filmie z Danielem opowiada Craig, Broccoli i Wilson. Wspominają też o hejcie jaki aktora spotkał i też tej jego wypowiedzi. Potwierdzili to co ja myślałem, czyli facet był tak zmęczony po "Spectre", że to tak jakby sportowca zapytać zaraz po wyczerpującym meczu/pojedynku/konkurencji i też by tak by odpowiedział.

A przy okazji się dowiedziałem, dlaczego taki zmęczony był w "Spectre". Jeśli było o tym mowa w czasie premiery to zapomniałem, ale Craig cały film grał ze złamaną nogą, miał bioniczną nogę, co go rozpraszało.

Pewnie podobnie gadali, tak jak Craig, po nakręceniu trzeciego, czwartego, czy któregoś tam Bonda Connery, Moore czy Brosnan, że więcej nie zagrają, że nie wrócą a jakoś wracali. Chyba Żyje się tylko dwa razy miał być ostatnim Bondem z Seanem Connery, a wrócił w Diamenty są wieczne, a potem nieoficjalnie w Nigdy nie mów nigdy więcej.

Z Moorem ostatni miał być chyba Tylko dla twoich oczu albo Moonraker, a zagrał jeszcze w Ośmiorniczce i (znakomitym) Zabójczym widoku, choć już był za stary w tym ostatnim. Więc nie wierzyłem w odejście Craiga, bo ważne jest to co mówi Broccoli i tylko ona, jeśli chodzi o tą franczyzę.

A nawet jeśli naprawdę mu się nie chciało grać wiecej razy to nie mógł pewnie odejść przez kontrakt. Co do tej franczyzy to wierzę, tylko rodzinie Broccoli, co oni mówią o przyszłości serii.

Tak samo nigdy nie wierzyłem w plotki, że Bond będzie kobietą, zwłaszcza od momentu, gdy Barbara Broccoli, czyli kobieta która rządzi tym serialem potwierdziła i to całkiem niedawno, że Bond jest facetem i tak zostanie. Dopóki ona rządzi franczyzą nic takiego nie nastąpi. Liczą się tylko jej słowa i jej decyzje.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:28:38
Dobra, pora wrócić do filmu, bo za bardzo poszedłem w riposty i tekst mi się rozrósł do zbyt dużych rozmiarów, nawet jak na mnie.

Co do aktora to widać, że mu zależy na filmie, gra dobrze zarówno sceny (melo)dramatyczne i te z humorem. No i w scenach akcji dalej wypada dobrze. Choć to nie jest Tom Cruise, ale nie każdy jest Tomem Cruise.

Finał bondowskiej serii z Danielem Craigiem to na pewno nie jest poziom rewelacyjnych Casino Royale i Skyfall, ale też nie poziom średniego Spectre i słabego Quantum of Solace. To jest porządny, miejscami dobry James Bond, ale też film mający swoje wady.

Przede wszystkim Rami Malek w roli Lyutsifer (czyli Lucyfera) Safina mimo starań nie działa, jego motywacje są bardzo grubymi nićmi szyte, choć  to bardziej wina scenariusza. To już lepiej wypada Waltz powracając w roli  Blofelda, który przecież w poprzednim filmie zawiódł.

Lea Seydoux w roli Madeleine też nie jest najlepszym elementem filmu, choć to świetna francuska aktorka. Stara się jak może, gra niby dobrze, ale ciągle jedną miną. Wątek Bonda i Madeleine jest miejscami za bardzo melodramatyczny.

Taki mieli pomysł na film, by uczłowieczyć Bonda, pokazać jego charakter, co robiono w każdym Bondzie z mężem Rachel Weisz, ale nie do końca to działa też przez to co wspomniałem, czyli brak chemii między aktorami.

 Ale za to Craigowi wierzy sie w każde jego emocje, dlaczego robi to co robi, ale to barziej zasługa wcześniejszych filmów z nim. A najlepsze że lepiej wypada we wspłlnych scenach z każdym innym aktorem i aktorką, tak jak już napisałem z cudowną Aną De Armas, czy nawet z Jeffreyem Wrightem, grającym Felixa Leitera, nie mówiąc o Benie Whishawie (Q) i Ralphie Fiennesu (M).

Warto też wymienić kolejną kobietę, czyli Lashanę Lynch w roli agentki 007. Tak, to nie pomyłka, ale nim się oburzycie, bo jak mówią bohaterowie, to tylko numer. A też to nie jest tajemnica bo przed premierą mówiono o tym, że ktoś przejmie numer. No i przecież James Bond przeszedł na emeryturę.

 Fajnie się bawią tym wątkiem z numerem 007 w scenach wspólnych z Nomi i Jamesem, gdy muszą razem współpracować i docinają sobie. Ale tak szczerze, to nie zrobiła na mnie wrażenia nowa agentka takiego jak Ana de Armas, bo twórcy nie pokazali mi jaka to jest postać.
 
Mówi, że oddana pracy i ambitna, ale tego nie widzimy, bo jak jest wysyłana na akcje to nie jest pokazane jak sobie radzi w terenie, czemu jest dobrym agentem. Dopiero jak razem z Bondem lecą załatwić głównego złego, to widzimy ją w akcji, ale i tak większość roboty to Bond za nią odwala. Przez większość filmu widzimy ją jak idzie na akcje, wraca z akcji, a nie w czasie akcji.

Film wyróżnia się tym, że twórcy trochę trollują fanów, już od sceny przed czołówką, która jak zawsze jest sceną akcji, ale tym razem zaczyna się ta scena od retrospekcji. A potem mamy długie obyczajowe wprowadzenie pod (dobrą) sekwencje akcji, której wiekszoćć pokazano w zwiastunie.

 No i po tej scenie akcji mamy sekwencję z pociągiem i dopiero wtedy  pojawia się czołówka i piosenka ( takie sobie, jedno i drugie). Nie patrzyłem na zegarek, ale to chyba najdłuższa (dobra) scena przed czołówką w Bondach.

A potem Bond wraca z emerytury by pomóc Felixowi Leiterowi i zaczyna się właściwy film. No i muszę powiedzieć, że wprowadzenie, pierwszy i drugi akt, to jest dobre bondowskie kino z porządnymi scenami akcji i wątkiem (melo)dramatycznym, który jakoś tam działa, głownie dzięki Craigowi, a nie Lea Seydoux. No i  mimo tego jak długi to film, to nie poczułem zmęczenia seansem.

Choć coś się zaczyna psuć w ostatnim akcie, czyli wielkiej strzelalinie, która wyszła  nijako. Też z powodów o których wspomniałem, czyli Malek się stara grać złola, jak potrafi, ale scenariusz mu nie za bardzo w tym pomaga. Widać też po  wątku z Lucyferem Safinem, jak wiele scenarzyści pożyczają pomysłów z filmów z lat 60-90, bo główny zły,to wygląda i jego miejscówka jakby żywcem przeniesiono ją z filmów z Seanem Connery albo Rogerem Moorem.

A cały wątek z Leą Seydoux ogląda się trochę jak wątek z dziewczyną/żoną Bonda z filmu z Lazenby. Podobnie jak w tamtym filmie tak dużo miejsca mu się poświęca jak w filmie z George Lazenby, też jest tak rozbudowany (o piosence Armstronga z tamtego filmu chyba, która w Nie czas umierać też jest już wspomniałem, a jak nie to właśnie wspomnam).

Nie czas umierać tak jak poprzedni film próbuje przenieść pomysły z filmów z lat 60-80, czyli z Connery'ego, Lazenby'ego, i robi to z lepszym skutkiem jak Spectre. Jest trochę humoru, który działa i dobrych dialogów. No i bawienia się schematami i kliszami tej franczyzy, ale takie delikatne, by nikt nie poczuł się z fanów urażony, np. wydaje się, że laska leci na Bonda, bo go rozbiera, a rozbiera go, bo chce by założył garnitur, i nic więcej. Zgaduję, że to Phoebe Waller-Bridge odpowiada za humor i lekkość dialogów.

Reżyser 1 serii Detektywa porządną robotę odwalił, ale też nic specjalnego. Jest to typowa robota jak w większości Bondów, czyli tak jak w serialach, przyszedł i zrobił swoje. Wizualnie też film się ładnie prezentuje. Ale jakbym nie wiedział kto zrobił film to bym nie poznał, że to Fukunaga.
 
A przez muzykę Hansa Zimmera, która brzmi jak z filmów Nolana, zwłaszcza Batmanów z Balem, to właśnie bardziej bym obstawiał, jakbym nie wiedział kto zrobił, czy to nie przypadkiem film w reżyserii Christophera Nolana.
 
 Od początku do końca widać, że to pożegnanie z Craigiem, w którym widać, że aktorowi i twórcom zależało by godnie pożegnać to wcielenie Bonda, mimo tego, że róznie z poziomem wcześniejszych filmów bywało. No i jest to dobre zakończenie tej wersji Bonda.
 
A co do zakończenia jego wątku to ciężko powiedzieć coś bez spoilerów. Więc napiszę bardzo ogólnie i postawię ocenę, a później napiszę co takiego się stało w finale i jakie myśli mi w czasie seansu krążyły w czasie tego zakończenia, uprzedzając o spoilerach. Ogólnie mówiąc to nie wiem co mam myśleć, nie wiem czy jestem na tak, czy na NIE.

Podsumowując Nie czas na śmierć to dobry film, choć bardzo długi, przydałoby się tak o 30 minut go skrócić, nie pozbawiony wad, o których napisałem, ale godnie pożegnał Daniela Craiga. Najlepsze z nim są Casino Royale i Skyfall, ale stawiam Nie czas umierać na trzecim miejscu, a za podium Spectre i Quantum of Solace, do których nie mam ochoty wracać.

A teraz czekamy na kolejne wcielenie Bonda i w jaką stronę cykl pójdzie (camp, kicz, parodia, poważne, czy wymieszanie tych różnych wersji agenta 007).  W skali szkolnej dam 4.5/6, a w skali 1-10, postawię (00)7/10:-)
 
P.S. Choć i tak wiadomo, że najlepszym Bondem jest Twierdza Michaela Baya z Seanem Connery w roli agenta brytyjskiego na emeryturze.
 
P.S.2 A zapomniałem, że rosyjski naukowiec był bardzo wkurzający.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:30:06
P.S.3 No i teraz SPOILERY co do końcówki.


Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 06, 2021, 13:30:30
Uff, skończyłem:)


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 08, 2021, 08:51:06
Przeczytałem tylko część postów, o nowym filmie nie, bo tradycyjnie wolę o filmie jak najmniej wiedzieć. A że zarządziłem niedawno powtórkę z wszystkich Bondów, to raczej sobie "No Time to Die" poczeka, zwłaszcza, że będę to przeplatać z "premierowymi" dla mnie filmami. Chyba, że faktycznie w którymś momencie zrobię tylko powtórkę Bondów z Craigiem, bo jak piszesz, łączą się one ze sobą.

Natomiast ja o czym innym. Ostatnio ogłoszono ankietę na najlepszy film z serii i pojawiły się komentarze, że Bondy z Craigiem to antybondy. No nie bardzo rozumiem takie podejście. A jeśli tak - to Bondy z Daltonem to również antybondy. A ta sama osoba w innym miejscu chwaliła produkcje z Daltonem! Za antybonda można uznać również w "Tajnej służbie...". A może i "Pozdrowienia z Rosji"? No bo popatrzmy: ktoś sobie włącza wpierw "Pozdrowienia...", a potem - "Diamenty są wieczne". Toż to dwie różne stylistyki w zasadzie. Z jednej strony zaskakująco mocne kino szpiegowskie, z drugiej - film nieco błazeński, zapowiadający erę filmów z Moore'em. Generalnie - ta seria cały czas ewoluowała.

I tak, niezależnie od wszystkiego, Bond zawsze był zabójcą. Toż już w Dr. No Honey Ryder przerażona złapała się za urodziwe lica, gdy 007 zabił jednego z siekaczy tytułowego złoczyńcy. A Brosnan - taki niby elegancik, ale mordował gęsto, a kobiecie potrafił solidnie przyłożyć. I tak szczerze, to nie wiem, czy większej różnicy nie było między Bondami z Moore'em a Daltonem, niż między tymi z Brosnanem a Craigiem.

Co do ulubionych filmów - to się okaże po kolejnej powtórce. Na chwilę obecną byłyby to "Casino Royale", "Skyfall", "Goldeneye", "Zabójczy widok", "Żyj i pozwól umrzeć", "Goldfinger" i "Pozdrowienia z Rosji". Wyróżniłbym jeszcze "Szpiega, który mnie kochał", "Moonrakera", jedyną produkcję z Lazenby. i... może ostatniego Bonda z Brosnanem, który, choć hejtowany, mi się podobał. Ale może tu zmienię zdanie, bo kiedyś bardzo lubiłem "Ośmiorniczkę" czy "Diamenty są wieczne", a potem mi przeszło ;)

Nigdy natomiast nie lubiłem "Żyje się tylko dwa razy", "Dr. No" to też jeszcze nie to, a "Człowieku ze złotym pistoletem" dobre są tylko sceny pojedynków. No i nie toleruję za bardzo Daltona, to są zwykłe ejtisowe akcyjniaki, a jednocześnie są one pozbawione wszystkiego, co fajne w tego typu akcyjniakach.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 10, 2021, 01:30:22
Nawet nie chcę wiedzieć gdzie taka dyskusja się wywiązała że Bondy z Craigiem są antybondami, bo bym napisał to co już napisałem i to co Ty napisałeś, a nie chcę się wdawać w dyskusje, bo znowu bym się rozpisał, że filmy z Lazenby i z Daltonem, to są najbliższe Bondy tym z Craigiem. Łatwo wyobrazić sobie Craiga W obliczu śmierci albo w Licencji na zabijanie ( i na odwrót,  Daltona w filmach Craiga), a o tym jak wiele pożycza z filmu Lazenby'ego pożegnalny film Daniela Craiga to już pisałem.

A co do Daltona to jak mówiłem ja lubię go tak samo jak każdego, a z tego co wiem bo książek nie czytałem, to podobno Bond Daltona jest najbliższy Bondowi z książek. Ja bardzo lubię Licencje na zabijanie właśnie przez to jak przypomina mocne kino akcji z koncówki lat 80, ale też ma elementy typowe dla Bonda jak pościg ciężarówek, w którym agent 007 podnosi samochód do góry. Ale jak to film uważany przez wielu za ten najlepszy z Daltonem, to ja wolę W obliczu śmierci, w którym może nie ma campu, kiczu, ale jest sporo gadżetów bondowskich i humoru i bardzo czuć klimat lat 80, czyli zimna wojna, tylko trochę na poważniej, a końcówka to prawie jak Rambo. Troche coś zostało z ostatniego Bonda z Rogerem Moorem w tym filmie. W ogóle uwielbiam piosenki w ostatnim Bondzie Moore'a i dwóch Daltona. No i ogólnie muzyka bardzo mi się podoba.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Października 10, 2021, 06:35:15
Wiesz, ja jestem w stanie zrozumieć, że np. fanom Moore'a Craig nie przypadł do gustu. Ale jeśli ktoś kocha Bondy z Daltonem a nie cierpi tych z Craigiem, to jest to dla mnie dziwne ;)

Ja na razie dopiero jestem po powtórce "Pozdrowień z Rosji" :) I ten film swój status utrzyma. Przy okazji doczytałem, że aktor grający Kerim Beya na planie walczył z bólem, chorował na raka i niedługo później zmarł. Jednocześnie na ekranie stworzył zapadającą w pamięci kreację, pełną chęci życia i wigoru. Chyba jedna z ciekawszych męskich postaci drugoplanowych (pozytywnych), jakie przewinęły się przez serię.


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Października 13, 2021, 17:04:01
Średnio mi się podobał No Time To Die. Takie to już wszystko bez życia... Ale żenady nie ma, są też dobre momenty. Najbardziej mi się podobał początek i sceny we Włoszech a potem już się zrobiło nierówno. Scena na Kubie faktycznie ożyła za sprawą Any, której piękno topi ekran :D I też sobie pomyślałem, że chętnie bym obejrzał przygody tej agentki ;) I po tej scenie już nic się ciekawego nie wydarzyło. Takie powolne spinanie wszystkiego i koniec.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Dobrze, że teraz nastąpi jakaś przerwa i seria wymyśli się znów od nowa ;) A podsumowując to myślę, że Craig zostawia serię w dobrej formie. Bondy z jego udziałem były i będą lubiane. U mnie podium wygląda tak:

1. Skyfall
-----przepaść---- ;)
2. Casino Royale
3. Spectre
4. Quantum of Solace
5. No Time To Die 6.5/10


Tytuł: Odp: [seria] James Bond
Wiadomość wysłana przez: michax77 on Października 14, 2021, 00:19:15
Hal9000 u mnie to wygląda tak

1. Casino Royale
2. Skyfall
3. No Time to Die (od tego filmu przepaść, ale nie aż tak wielka, bo to jednak mimo wad dobry film, gorzej z następnymi)
4. Spectre
5. Quantum of Solace (ale muszę do tego epilogu CR, czym tak naprawdę jest QoS, wrócić, bo widziałem raz, za premiery w kinie i tak mnie film znudził i zmęczył, a jest najkrótszym Bondem, że nawet Spectre wyżej cenię, choć to średniak)