Strony: 1 2 3 [4] 5   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: [seria] James Bond  (Przeczytany 21817 razy)
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #60 : Września 07, 2020, 08:29:45 »

2. Pattinson grać zdecydowanie potrafi ;) Wyrzuć Ciacho piórnik ze "Zmierzchu"!  :D I zobacz "The Lighthouse". Gwarantuję, znając Twój gust, że film Ci się nie spodoba, ale Pattinsona docenić powinieneś ;)

Tyle że ja nigdzie nie napisałem, że on grać nie potrafi. ;) Po prostu za nim nie przepadam i w roli Batmana nie widzę kompletnie. A aktorem jest jakim jest, jak wiele innych. Ani złym, ani przesadnie bardzo dobrym. Nie wyróżnia się wg mnie przed szereg.
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #61 : Września 19, 2020, 19:16:05 »

Co trochę pojawiają się plotki w Anglii, kto będzie następcą Craiga i najnowsza, która podobno jest pewną informacją, wskazuje na Toma Hardy.  

Dobre, bo Tom Hardy to jeden z moich ulubionych aktorów, uważam go za jednego najlepszych aktorów swojego pokolenia, widziałem wszystkie jego role, ale za nic nie pasuje mi do żadnego wcielenia Bonda, ani poważnego, ani komediowego, ani mieszanki. Ale to dobry aktor więc stworzyć może rolę świetną. No i może zmieni głos do roli, bo z tym swoim akcentem i mówieniem coś pod nosem, to nadaje się na oprycha w tej serii, bardziej do ról gangsterów i psycholi pasuje. Ale nie przekreślam go, może się sprawdzi. Zresztą każdy aktor się sprawdził w tej roli (inna sprawa poziom filmów).

Choć zdziwię się, jeśli to prawda (w co nie wierzę), że wybrali aktora po 40-e, bo aktorzy podpisując umowę na 007 to tak trochę, jakby na serial podpisywali, przynajmniej 8 lat. Więc jak będzie na dłużej to w ostatnim filmie będzie miał około 50, jeśli będą kręcić co 2 lata filmy. A z drugiej strony chciałbym, żeby dostał tą rolę. Chętnie bym zobaczył go w roli gdzie będzie grał dżentelmena, gdzie nie będzie szarżował, czyli przeciwieństwo ostatnich jego ról. No i też w ostatnich latach Hardy'emu najlepiej się nie wiedzie. Venom odniósł jakiś tam sukces, ale większość ostatnich jego ról to są kiepskie wybory.

Ze wszystkich plotek o jakich słyszałem, kto może zagrać, to mnie najbardziej pasowali by Irlandczyk, Aidan Turner, albo Szkot, Sam Heughan. Choć oni też są blisko 40-i. Co do Sama to niedawno w angielskiej prasie pisano o nim, jako najpoważniejszym kandydacie, pewnie miała na to wpływ rola agenta w komedii sensacyjnej Szpieg który mnie rzucił.  Wiem że Heughan, znany mi z Outlandera, to nie jest super aktor, ale gość ma jakiś tam urok osobisty i ma warunki fizyczne do roli. Aidan Turner pokazał nie raz, że jest dobrym aktorem i też ma odpowiednie warunki fizyczne do roli.
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2020, 19:47:31 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #62 : Września 19, 2020, 20:40:27 »

Też chciałem tu dziś o tym pisać ;)

Uwielbiam Hardy'ego, do Bonda mi trochę nie pasuje.. choć może po prostu nie pasuje do mojego wyobrażenia Bonda. A przypomnijmy, Craig na początku też nikomu nie pasował, mówiono, że za brzydki, że blondyn i tak dalej.

Co do wieku - przecież taki Moore był starszy, a w "Zabójczym widoku" miał aż 58 lat.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #63 : Września 19, 2020, 22:08:33 »

Wiem że Moore był starszym panem już w ostatnim filmie, wiem ile lat miał w swoim ostatnim Bondzie, ale to mi nie przeszkadza, bo Zabójczy widok uważam za jeden z najlepszych filmów w całym cyklu (zresztą Connery zagrał emerytowanego agenta w Rock Baya i wyszedł z tego najlepszy nieoficjalny Bond). Ale nie zmienia to faktu, że co trochę czytam co do tego filmu jeden zarzut, że Moore był za stary na tą rolę już co widać na ekranie. No i podobnie się mówi ostatnio o o Craigu. Co prawda nie chodzi o wiek aktora, ale bardziej o jego znudzenie rolą i dlatego dziwi mnie, jeśli wybrali Toma, że wzięli aktora po 40-e.

 Niektórzy chcieliby w tej roli Cavilla po roli w UNCLE Ritchiego, ale jak bardzo lubię ten film i lubię aktora, bo to przesympatyczny facet się wydaje, tak wynika z jego mediów społecznościowych, ale aktorem jest średnim. Jak już z filmu Ritchiego kogoś brać, to obsadziłbym Armie Hammera w roli agenta brytyjskiego wywiadu, to o wiele lepszy aktor.  W ogóle ja byłem pewien do niedawna, że to Anglik, a to amerykański aktor. Więc szans nie ma bo amerykanie Bonda nie grają.

Ja obstawiam, że Hardy też nie zagra, to jednak zbyt popularne nazwisko. Jedynie Moore był znany przed Bondem, głównie z roli w Świętym. No i jeszcze Brosnan w niektórych kręgach z serialu Remington Steele (właśnie przez ten serial nie mógł zagrać jak odszedł Moore i wybrali Daltona), ale raczej nie obsadzają gwiazd w głównej roli. Moim zdaniem wybiorą kogoś mało znanego, w UK pewnie znane nazwisko, ale poza Anglią to jedynie będą kojarzyć fani brytyjskiego kina, teatru, seriali. No i te nazwiska co wcześniej wymieniłem, czyli Turner i Heughan, znani są głównie z seriali, pierwszy z Poldarka, a drugi z Outlandera. Choć pewnie skończy się na tym, że wybiorą aktora, którego nikt nie obstawia.

 Nie wiem jak było w latach 70  z wyborem Moore'a, czy to był pewien wybór, czy pojawiał się w plotkach, ale nie licząc Brosnana, który urodził się by zagrać 007 i to było pewne, że go wybiorą, wcześniej czy później, odkąd odszedł Roger Moore, to teraz chyba nie ma takiego angielskiego, szkockiego, irlandzkiego (w ostateczności australijskiego) aktora po 30-e, którego wybór jest pewny i wcześniej czy później dostanie tą rolę.
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2020, 22:27:01 wysłane przez michax77 » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #64 : Września 20, 2020, 06:41:12 »

Ha, też bardzo lubię "Zabójczy widok", choć sceny miłosne z podstarzałym Moore'em wyglądają dziwnie. Tym niemniej sam film bardzo lubię.

Co do Cavilla... sam nie wiem. Wygląda odpowiednio, ale jest może nawet zbyt śliczny ;) No i faktycznie gra kilkoma minami tak naprawdę. Plus trochę może już za dużo w jego karierze takich ról postaci pomnikowych - jak Superman czy Geralt. No i nawet w agentów wcielał się już przynajmniej dwa razy, trochę tego za dużo.

Oczywiście Hardy zagrał jeszcze więcej, choć mam wrażenie, że przeciętny Kowalski może lepiej kojarzyć jednak Cavilla.
Zapisane
lapi

*

Miejsce pobytu:
Rzeszów

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #65 : Września 20, 2020, 21:07:37 »

Hardy mi nie pasuje do roli Bonda, chociaż jest jednym z moich ulubionych aktorów. Ten gość to urodzony brutal, a nie dżentlemen i amant ;)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #66 : Września 23, 2020, 19:49:31 »

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26330780,james-bond-ze-specjalna-misja-w-polse-ipn-odkryl-nieznane-wczesniej.html   :D
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #67 : Września 23, 2020, 20:44:06 »

Dobre :D

Choć wygląda raczej jak młody Sakiewicz, a nie Bond :D
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #68 : Grudnia 13, 2020, 20:11:55 »

Jakiś czas temu na HBO GO trafiły wszystkie Bondy (w tym nieoficjalny Nigdy nie mów nigdy więcej), szkoda że nie na Amazon albo Netflixa, ale ja nie o tym chciałem napisać. W Goldfingerze w wersji lektorskiej Pussy Galore to Cipcia Obfita. Więc są dialogi np. takie jak - idę pogadać z cipcią.

W tłumaczeniu w napisach zostawili oryginalne imię i nazwisko. A podobno to nie jedyne przełożenie na polski w wersji lektorskiej imion, nazwisk i pseudonimów, np. Christmas to Gwiazdka w filmie z Brosnanem. Pamiętam że jak w tv Bondy leciały to też tak było w tłumaczeniach Beksińskiego, czyli Gwiazdka, podobnie było z Jaws, który po polsku nazywał się Bużka, ewentualnie Szczęki. Więc to nie pierwsze przełożenie na polski, ale z Pussy to poszalał tłumacz, nie przypominam sobie takiego tekstu jak na VHS albo w tv oglądałem Goldfingera. Chciałbym zobaczyć minę lektora, gdy czytał te dialogi :D
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #69 : Października 06, 2021, 12:22:46 »

Miałem napisać tylko o 25 filmie, ale jest tyle dygresji, że rozrósł mi się temat,  więc wrzucę opinię o pożegnalnym craigowskim Bondzie w kilku częściach. Lubię cykl z 007, którego fanem zostałem jak leciały wieki temu w TVP filmy z Seanem Connery, Georgem Lazenby, Rogerem Moorem i Timothy Daltonem. Byłem w kinie na każdym Bondzie od pierwszego z Pierce Brosnanem, czyli GoldenEye, więc nie mogłem przepuścić premiery 25 odcinka serialu, w którym z cyklem żegna się Daniel Craig. I był to pierwszy mój seans od czasu Avengers: Endgame, więc już kilka lat nie byłem w kinie.

Pomimo średniego "Spectre" byłem ciekaw jaki będzie następny film o agencie Jej Królewskiej Mości. Ale nim przejdę do filmu to napiszę co sądzę o poprzednich aktorach i kilku innych rzeczach związanych z 007.  Zacznę od tego, że lubię każdego aktora w tej roli tak samo, nawet Lazenby'ego. Każdy z aktorów coś innego i  ciekawego wnosił do tej roli i każdy pasował idealnie do takiego Bonda, jakiego miał do zagrania i do czasów, w których te filmy się pojawiały.

A co do samych filmów to najlepsze dla mnie są Pozdrowienia z Rosji, W tajnej służbie JKM, Szpieg który mnie kochał, Tylko dla twoich oczu (film zaczyna sie żenująco od sceny z kominem i Blofeldem, ale czym dalej to jest coraz lepiej, choć powinien mieć tytuł Bond kontra sporty zimowe, bo chyba każdy zimowy sport mamy w tym filmie, plus wspinaczka za pomocą... sznurówki), Zabójczy widok (Moore był za stary, ale uwielbiam muzykę, piosenkę, Walkena, sceny akcji i pomocnika Bonda), W obliczu śmierci i Licencja na zabijanie.

Filmy ze świetnym Daltonem są zapowiedzą tego co zrobiono w filmach z Cragiem, czyli poważniejsze podejście do franczyzy, ale przez to jak mieszany odbiór miały, zwłaszcza drugi, to przerwa była długa. Ciekawe jakby wyglądały te filmy z Brosnanem, który w nich nie zagrał, bo nie pozwolili mu twórcy serialu Remington Steele (dobrze sie stało,  bo za młody wtedy był). Jak już jestem przy Brosnanie to świetny jest Jutro nie umiera nigdy, znakomity Świat to za mało, który cenię za wątek z Sophie Marceau i rozwinięcie relacji z M.

Dobre są Goldfinger, Goldeneye, a porządne Operacja Piorun, Ośmiorniczka i Moonraker. Co do ostatniego co wymieniłem, to film, który został zrobiony tylko dlatego, bo w kinach pojawiły się Star Wars, więc wysłano Bonda w kosmos, ale kupuję tą pełną absurdów przygodę 007 w kosmosie, nawet jak na lata ery Moore'a, w której rządził kicz, camp i autoparodia.

Średniaki to Dr No, Żyje się tylko dwa razy, Spectre, a najsłabsze są Brylanty są wieczne, Nigdy nie mów nigdy więcej (nieoficjalne), Żyj i pozwól umrzeć, Człowiek ze złotym pistoletem i Quantum of Solace.

Problem mam z ostatnim Bondem z Brosnanem, który za premiery w kinie podobał mi się, ale do połowy, za np. pomysł torturowanego agenta i podejrzewanego o zdradę, za Halle Berry, ale w drugiej połowie rządzą słabe efekty CGI i przegięte pomysły, które nawet za Moore'a byłyby uznane za przeskoczenie rekina, a po latach już tak dobrze tego filmu nie oceniam, który jest przesadzony i przegadżetowany.

Ale to w sumie jedyny słabszy film z Brosnanem. Więc każdy z aktorów ma słabego i średniego Bonda na koncie, a nie same dobre, z tych aktorów, którzy zagrali więcej razy jak Lazenby i Dalton, którzy mają tylko dobre filmy, bo zagrali odpowiednio raz i dwa razy.

Koniec części 1 wpisu, ciąg dalszy nastąpi.
« Ostatnia zmiana: Października 06, 2021, 12:33:37 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #70 : Października 06, 2021, 12:24:15 »

Wielu widzów uważa że Bond Craiga to ten najlepszy, bo realistyczny i nowoczesny, w duchu dzisiejszego kina. Ja lubię komediowego i pastiszowego Bonda, ale też  realistycznego i poważnego, ale nie zgadzam się z tym,  że wcześniej nie było prób wyjścia poza schemat franczyzy. W tym cyklu tak już jest, że raz dostajemy poważniejszego Bonda, a potem komediowego, campowego, kiczowatego, więc pewnie teraz po poważnym podejściu wrócą do Bonda w stylu Moore'a czy Brosnana. Choć co do Bondów z Brosnanem to nie każdy jest tak przegadżetowany i przesadzony jak jego ostatni film.

Miał też poważniejszą stronę Bond w wykonaniu Pierce Brosnana, np w Świat to za mało, ale nie pamięta się przez jego słaby ostatni film. Co do uczłowieczania Bonda i pokazywania innej strony 007 to takie próby były w filmach z Timothy Daltonem. Dwa świetne filmy z tym aktorem to tak naprawdę zapowiedź ery z Craigiem,  podobnie jak W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości z George Lazenby, z którego najnowszy film z Craigiem sporo zapożycza.

Podobnie jak w Tajnej służbie Jej Królewskiej Mości w No time To Die mamy mocno rozwinięty wątek romantyczny i pojawia się piosenka Loisa Armstronga, która była w tamtym filmie. No i zakończenie jest bardzo podobne do zakończenie filmu z Lazenby.

Filmy z Brosnanem też próbowały coś takiego robić, tak jak filmy z George Lazenby, Timothy Daltonem i Danielem Craigiem, czyli  pokazać inną stronę agenta. W Świat to za mało dostaliśmy wątek nietypowy i zaskakujący jak na ten cykl, z doskonałą Sophie Marceau, coś czego wcześniej nie zrobiono. A jak film wchodził do kin to nie zdradzano kogo gra Sophie Marceau.

W wątku z francuską pięknością ciekawie rozwinięto postać Bonda i też w tym filmie rozwinięto mocno relacje 007 z M, co powtórzono później w "Skyfall" z Craigiem. W trzecim Bondzie z Danielem był też pomysł na pojedynek dwóch 00, który dostaliśmy też w pierwszym filmie z Brosnanem, gdzie walczył z byłym brytyjskim agentem granym przez Seana Beana.

Też pamiętam scenę z Jutro nie umiera nigdy, gdy 007 w wersjii Brosnana załatwia speca od tortur. Dosłownie wykonuje egzekucje z zimną krwią, strzela w głowę. No i ta scena pokazuje, że 007 to tak naprawdę morderca pracujący na zlecenie rządu Anglii. Bond Brosnana to była  mieszanka pomysłów z filmów z Connery, Moorem, ale też poważniejszego podejścia jak z filmów Daltonem, plus dodawał sporo od siebie aktor.

Więc realistyczny Bond w Craigach to tak naprawdę przetwarzanie starych motywów z tej franczyzy. Podobnie jest z dziewczynami Bonda, które były równoprawnymi partnerkami w scenach akcji, jak np. Michelle Yeoh w drugim filmie z Brosnanem, czy dziewczyna z Licencji na zabijanie, potrafiły kopać, strzelać, prać po pyskach,  a nie tylko zakochiwać się w agencie, więc to co dostajemy w filmach Craiga nie jest wcale nic nowego, a jakoś widzowie o tym nie pamiętają, że wcześniej były te same motywy.

Wydaje mi się żę ma to związek z tym, że głównymi scenarzystami są od końcówki lat 90 Neal Purvis i Robert Wade, którzy  przerabiają swoje lub innych wcześniejszych scenarzystów pomysły, więc wydają się być czymś świeżym i nowym w cyklu, ale są powrotem do tego co wcześniej już próbowano i też z dobrym skutkiem (nawet jak finansowo się nie opłacało i rezygnowano na dłużej z takich zmian).
« Ostatnia zmiana: Października 06, 2021, 12:32:08 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #71 : Października 06, 2021, 12:25:12 »

No i podobnie jest z najnowszym filmem gdzie ci sami scenarzyści, z pomocą reżysera filmu Cary Joji Fukunagi (najlepiej znanego z reżyserii 1 serii serialu True Detective) i Phoebe Waller Bridge,  wzięli pomysły z filmów z Connerym, Lazenby'ego, Moore'a, Daltona, Brosnana i dostosowali do współczesnych czasów, co wyszło im o wiele lepiej jak w przypadku poprzedniego filmu, którego jest kontynuacją. Bo to co wyróżnia No Time To die, tak jak wszystkie filmy z Danielem Craigiem, jest to, że stanowią zamkniętą całość.

Wszystkie filmy z Craigiem są ze sobą powiązane, więc jeśli nie pamietacie  co się działo wcześniej, a zwłaszcza w Spectre to polecam sobie przypomnieć. Wcześniejszy Bondy to były raczej osobne historie, czasami przypominano niektóre stare wątki jak o żonie Bonda, ale każdy film stanowił zamkniętą całość, co nie dotyczy craigowskich Bondów.

Więc nie dziwię się, że film trwa prawie 3 godziny skoro musi połaczyć jakoś wszystkie wątki z Casino Royale, Quantum of Solace, Skyfall i Spectre, co wyszło nawet spoko. Myślałem że będzie gorzej. Choć podobnie jak w "Spectre" nie ma chemii między Lea Seydoux i Danielem Craigiem, co nie jest winą aktorów, którzy grają dobrze, starają się, ale tak jest z chemią miedzy aktorami, że z jednymi się ma a z innymi nie.

A są w filmie też inne kobiety, jak Ana De Armas która ma może z 30 minutowy występ, a od pierwszych scen widać jak doskonale współpracuje jej się z Craigiem, jaką mają chemię.

Chciałbym spinoffa z agentką graną przez cudowną Aną de Armas. Oglądając ten fragment filmu pomyślałem, że dziwne, że  przez tyle lat, od lat 60, nie zrobiła rodzina Brocollich filmów z bohaterami z drugiego planu, tylko ciągną z jednym bohaterem. Może czas pomyśleć o spinoffach. A takie są teraz przerwy między filmami, że mogą takie poboczne filmy o innych agentach i agentkach robić.
« Ostatnia zmiana: Października 06, 2021, 12:32:37 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #72 : Października 06, 2021, 12:27:41 »

A jak już jestem przy aktorach to przejdę do Craiga, który widać jak się stara w swoim ostatnim filmie. Choć pewnie wielu się dziwi, że jednak wrócił, przez te ostre słowa, jakie powiedział po premierze Spectre, żę prędzej żyły sobie podetnie, jak wróci do tej roli.

Nie wierzyłem Craigowi, bo aktorom nie wierzy się w to co mówią. Barbara Broccoli jest najważniejszą osobą w tym cyklu, a nie mówiła nic o jego odejściu, jak wygłaszał takie teksty. Gdyby ona potwierdziła jego słowa to bym uwierzył. Dla mnie to było raczej takie gadanie na zasadzie, że aktor był zmęczony produkcją ostatniego filmu. A niedawno obejrzałem na HBO GO dokument "Być Bondem", w którym o każdym filmie z Danielem opowiada Craig, Broccoli i Wilson. Wspominają też o hejcie jaki aktora spotkał i też tej jego wypowiedzi. Potwierdzili to co ja myślałem, czyli facet był tak zmęczony po "Spectre", że to tak jakby sportowca zapytać zaraz po wyczerpującym meczu/pojedynku/konkurencji i też by tak by odpowiedział.

A przy okazji się dowiedziałem, dlaczego taki zmęczony był w "Spectre". Jeśli było o tym mowa w czasie premiery to zapomniałem, ale Craig cały film grał ze złamaną nogą, miał bioniczną nogę, co go rozpraszało.

Pewnie podobnie gadali, tak jak Craig, po nakręceniu trzeciego, czwartego, czy któregoś tam Bonda Connery, Moore czy Brosnan, że więcej nie zagrają, że nie wrócą a jakoś wracali. Chyba Żyje się tylko dwa razy miał być ostatnim Bondem z Seanem Connery, a wrócił w Diamenty są wieczne, a potem nieoficjalnie w Nigdy nie mów nigdy więcej.

Z Moorem ostatni miał być chyba Tylko dla twoich oczu albo Moonraker, a zagrał jeszcze w Ośmiorniczce i (znakomitym) Zabójczym widoku, choć już był za stary w tym ostatnim. Więc nie wierzyłem w odejście Craiga, bo ważne jest to co mówi Broccoli i tylko ona, jeśli chodzi o tą franczyzę.

A nawet jeśli naprawdę mu się nie chciało grać wiecej razy to nie mógł pewnie odejść przez kontrakt. Co do tej franczyzy to wierzę, tylko rodzinie Broccoli, co oni mówią o przyszłości serii.

Tak samo nigdy nie wierzyłem w plotki, że Bond będzie kobietą, zwłaszcza od momentu, gdy Barbara Broccoli, czyli kobieta która rządzi tym serialem potwierdziła i to całkiem niedawno, że Bond jest facetem i tak zostanie. Dopóki ona rządzi franczyzą nic takiego nie nastąpi. Liczą się tylko jej słowa i jej decyzje.
« Ostatnia zmiana: Października 06, 2021, 12:32:53 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #73 : Października 06, 2021, 12:28:38 »

Dobra, pora wrócić do filmu, bo za bardzo poszedłem w riposty i tekst mi się rozrósł do zbyt dużych rozmiarów, nawet jak na mnie.

Co do aktora to widać, że mu zależy na filmie, gra dobrze zarówno sceny (melo)dramatyczne i te z humorem. No i w scenach akcji dalej wypada dobrze. Choć to nie jest Tom Cruise, ale nie każdy jest Tomem Cruise.

Finał bondowskiej serii z Danielem Craigiem to na pewno nie jest poziom rewelacyjnych Casino Royale i Skyfall, ale też nie poziom średniego Spectre i słabego Quantum of Solace. To jest porządny, miejscami dobry James Bond, ale też film mający swoje wady.

Przede wszystkim Rami Malek w roli Lyutsifer (czyli Lucyfera) Safina mimo starań nie działa, jego motywacje są bardzo grubymi nićmi szyte, choć  to bardziej wina scenariusza. To już lepiej wypada Waltz powracając w roli  Blofelda, który przecież w poprzednim filmie zawiódł.

Lea Seydoux w roli Madeleine też nie jest najlepszym elementem filmu, choć to świetna francuska aktorka. Stara się jak może, gra niby dobrze, ale ciągle jedną miną. Wątek Bonda i Madeleine jest miejscami za bardzo melodramatyczny.

Taki mieli pomysł na film, by uczłowieczyć Bonda, pokazać jego charakter, co robiono w każdym Bondzie z mężem Rachel Weisz, ale nie do końca to działa też przez to co wspomniałem, czyli brak chemii między aktorami.

 Ale za to Craigowi wierzy sie w każde jego emocje, dlaczego robi to co robi, ale to barziej zasługa wcześniejszych filmów z nim. A najlepsze że lepiej wypada we wspłlnych scenach z każdym innym aktorem i aktorką, tak jak już napisałem z cudowną Aną De Armas, czy nawet z Jeffreyem Wrightem, grającym Felixa Leitera, nie mówiąc o Benie Whishawie (Q) i Ralphie Fiennesu (M).

Warto też wymienić kolejną kobietę, czyli Lashanę Lynch w roli agentki 007. Tak, to nie pomyłka, ale nim się oburzycie, bo jak mówią bohaterowie, to tylko numer. A też to nie jest tajemnica bo przed premierą mówiono o tym, że ktoś przejmie numer. No i przecież James Bond przeszedł na emeryturę.

 Fajnie się bawią tym wątkiem z numerem 007 w scenach wspólnych z Nomi i Jamesem, gdy muszą razem współpracować i docinają sobie. Ale tak szczerze, to nie zrobiła na mnie wrażenia nowa agentka takiego jak Ana de Armas, bo twórcy nie pokazali mi jaka to jest postać.
 
Mówi, że oddana pracy i ambitna, ale tego nie widzimy, bo jak jest wysyłana na akcje to nie jest pokazane jak sobie radzi w terenie, czemu jest dobrym agentem. Dopiero jak razem z Bondem lecą załatwić głównego złego, to widzimy ją w akcji, ale i tak większość roboty to Bond za nią odwala. Przez większość filmu widzimy ją jak idzie na akcje, wraca z akcji, a nie w czasie akcji.

Film wyróżnia się tym, że twórcy trochę trollują fanów, już od sceny przed czołówką, która jak zawsze jest sceną akcji, ale tym razem zaczyna się ta scena od retrospekcji. A potem mamy długie obyczajowe wprowadzenie pod (dobrą) sekwencje akcji, której wiekszoćć pokazano w zwiastunie.

 No i po tej scenie akcji mamy sekwencję z pociągiem i dopiero wtedy  pojawia się czołówka i piosenka ( takie sobie, jedno i drugie). Nie patrzyłem na zegarek, ale to chyba najdłuższa (dobra) scena przed czołówką w Bondach.

A potem Bond wraca z emerytury by pomóc Felixowi Leiterowi i zaczyna się właściwy film. No i muszę powiedzieć, że wprowadzenie, pierwszy i drugi akt, to jest dobre bondowskie kino z porządnymi scenami akcji i wątkiem (melo)dramatycznym, który jakoś tam działa, głownie dzięki Craigowi, a nie Lea Seydoux. No i  mimo tego jak długi to film, to nie poczułem zmęczenia seansem.

Choć coś się zaczyna psuć w ostatnim akcie, czyli wielkiej strzelalinie, która wyszła  nijako. Też z powodów o których wspomniałem, czyli Malek się stara grać złola, jak potrafi, ale scenariusz mu nie za bardzo w tym pomaga. Widać też po  wątku z Lucyferem Safinem, jak wiele scenarzyści pożyczają pomysłów z filmów z lat 60-90, bo główny zły,to wygląda i jego miejscówka jakby żywcem przeniesiono ją z filmów z Seanem Connery albo Rogerem Moorem.

A cały wątek z Leą Seydoux ogląda się trochę jak wątek z dziewczyną/żoną Bonda z filmu z Lazenby. Podobnie jak w tamtym filmie tak dużo miejsca mu się poświęca jak w filmie z George Lazenby, też jest tak rozbudowany (o piosence Armstronga z tamtego filmu chyba, która w Nie czas umierać też jest już wspomniałem, a jak nie to właśnie wspomnam).

Nie czas umierać tak jak poprzedni film próbuje przenieść pomysły z filmów z lat 60-80, czyli z Connery'ego, Lazenby'ego, i robi to z lepszym skutkiem jak Spectre. Jest trochę humoru, który działa i dobrych dialogów. No i bawienia się schematami i kliszami tej franczyzy, ale takie delikatne, by nikt nie poczuł się z fanów urażony, np. wydaje się, że laska leci na Bonda, bo go rozbiera, a rozbiera go, bo chce by założył garnitur, i nic więcej. Zgaduję, że to Phoebe Waller-Bridge odpowiada za humor i lekkość dialogów.

Reżyser 1 serii Detektywa porządną robotę odwalił, ale też nic specjalnego. Jest to typowa robota jak w większości Bondów, czyli tak jak w serialach, przyszedł i zrobił swoje. Wizualnie też film się ładnie prezentuje. Ale jakbym nie wiedział kto zrobił film to bym nie poznał, że to Fukunaga.
 
A przez muzykę Hansa Zimmera, która brzmi jak z filmów Nolana, zwłaszcza Batmanów z Balem, to właśnie bardziej bym obstawiał, jakbym nie wiedział kto zrobił, czy to nie przypadkiem film w reżyserii Christophera Nolana.
 
 Od początku do końca widać, że to pożegnanie z Craigiem, w którym widać, że aktorowi i twórcom zależało by godnie pożegnać to wcielenie Bonda, mimo tego, że róznie z poziomem wcześniejszych filmów bywało. No i jest to dobre zakończenie tej wersji Bonda.
 
A co do zakończenia jego wątku to ciężko powiedzieć coś bez spoilerów. Więc napiszę bardzo ogólnie i postawię ocenę, a później napiszę co takiego się stało w finale i jakie myśli mi w czasie seansu krążyły w czasie tego zakończenia, uprzedzając o spoilerach. Ogólnie mówiąc to nie wiem co mam myśleć, nie wiem czy jestem na tak, czy na NIE.

Podsumowując Nie czas na śmierć to dobry film, choć bardzo długi, przydałoby się tak o 30 minut go skrócić, nie pozbawiony wad, o których napisałem, ale godnie pożegnał Daniela Craiga. Najlepsze z nim są Casino Royale i Skyfall, ale stawiam Nie czas umierać na trzecim miejscu, a za podium Spectre i Quantum of Solace, do których nie mam ochoty wracać.

A teraz czekamy na kolejne wcielenie Bonda i w jaką stronę cykl pójdzie (camp, kicz, parodia, poważne, czy wymieszanie tych różnych wersji agenta 007).  W skali szkolnej dam 4.5/6, a w skali 1-10, postawię (00)7/10:-)
 
P.S. Choć i tak wiadomo, że najlepszym Bondem jest Twierdza Michaela Baya z Seanem Connery w roli agenta brytyjskiego na emeryturze.
 
P.S.2 A zapomniałem, że rosyjski naukowiec był bardzo wkurzający.
« Ostatnia zmiana: Października 06, 2021, 12:35:27 wysłane przez michax77 » Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #74 : Października 06, 2021, 12:30:06 »

P.S.3 No i teraz SPOILERY co do końcówki.


Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #75 : Października 06, 2021, 12:30:30 »

Uff, skończyłem:)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #76 : Października 08, 2021, 07:51:06 »

Przeczytałem tylko część postów, o nowym filmie nie, bo tradycyjnie wolę o filmie jak najmniej wiedzieć. A że zarządziłem niedawno powtórkę z wszystkich Bondów, to raczej sobie "No Time to Die" poczeka, zwłaszcza, że będę to przeplatać z "premierowymi" dla mnie filmami. Chyba, że faktycznie w którymś momencie zrobię tylko powtórkę Bondów z Craigiem, bo jak piszesz, łączą się one ze sobą.

Natomiast ja o czym innym. Ostatnio ogłoszono ankietę na najlepszy film z serii i pojawiły się komentarze, że Bondy z Craigiem to antybondy. No nie bardzo rozumiem takie podejście. A jeśli tak - to Bondy z Daltonem to również antybondy. A ta sama osoba w innym miejscu chwaliła produkcje z Daltonem! Za antybonda można uznać również w "Tajnej służbie...". A może i "Pozdrowienia z Rosji"? No bo popatrzmy: ktoś sobie włącza wpierw "Pozdrowienia...", a potem - "Diamenty są wieczne". Toż to dwie różne stylistyki w zasadzie. Z jednej strony zaskakująco mocne kino szpiegowskie, z drugiej - film nieco błazeński, zapowiadający erę filmów z Moore'em. Generalnie - ta seria cały czas ewoluowała.

I tak, niezależnie od wszystkiego, Bond zawsze był zabójcą. Toż już w Dr. No Honey Ryder przerażona złapała się za urodziwe lica, gdy 007 zabił jednego z siekaczy tytułowego złoczyńcy. A Brosnan - taki niby elegancik, ale mordował gęsto, a kobiecie potrafił solidnie przyłożyć. I tak szczerze, to nie wiem, czy większej różnicy nie było między Bondami z Moore'em a Daltonem, niż między tymi z Brosnanem a Craigiem.

Co do ulubionych filmów - to się okaże po kolejnej powtórce. Na chwilę obecną byłyby to "Casino Royale", "Skyfall", "Goldeneye", "Zabójczy widok", "Żyj i pozwól umrzeć", "Goldfinger" i "Pozdrowienia z Rosji". Wyróżniłbym jeszcze "Szpiega, który mnie kochał", "Moonrakera", jedyną produkcję z Lazenby. i... może ostatniego Bonda z Brosnanem, który, choć hejtowany, mi się podobał. Ale może tu zmienię zdanie, bo kiedyś bardzo lubiłem "Ośmiorniczkę" czy "Diamenty są wieczne", a potem mi przeszło ;)

Nigdy natomiast nie lubiłem "Żyje się tylko dwa razy", "Dr. No" to też jeszcze nie to, a "Człowieku ze złotym pistoletem" dobre są tylko sceny pojedynków. No i nie toleruję za bardzo Daltona, to są zwykłe ejtisowe akcyjniaki, a jednocześnie są one pozbawione wszystkiego, co fajne w tego typu akcyjniakach.
Zapisane
michax77

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM


« Odpowiedz #77 : Października 10, 2021, 00:30:22 »

Nawet nie chcę wiedzieć gdzie taka dyskusja się wywiązała że Bondy z Craigiem są antybondami, bo bym napisał to co już napisałem i to co Ty napisałeś, a nie chcę się wdawać w dyskusje, bo znowu bym się rozpisał, że filmy z Lazenby i z Daltonem, to są najbliższe Bondy tym z Craigiem. Łatwo wyobrazić sobie Craiga W obliczu śmierci albo w Licencji na zabijanie ( i na odwrót,  Daltona w filmach Craiga), a o tym jak wiele pożycza z filmu Lazenby'ego pożegnalny film Daniela Craiga to już pisałem.

A co do Daltona to jak mówiłem ja lubię go tak samo jak każdego, a z tego co wiem bo książek nie czytałem, to podobno Bond Daltona jest najbliższy Bondowi z książek. Ja bardzo lubię Licencje na zabijanie właśnie przez to jak przypomina mocne kino akcji z koncówki lat 80, ale też ma elementy typowe dla Bonda jak pościg ciężarówek, w którym agent 007 podnosi samochód do góry. Ale jak to film uważany przez wielu za ten najlepszy z Daltonem, to ja wolę W obliczu śmierci, w którym może nie ma campu, kiczu, ale jest sporo gadżetów bondowskich i humoru i bardzo czuć klimat lat 80, czyli zimna wojna, tylko trochę na poważniej, a końcówka to prawie jak Rambo. Troche coś zostało z ostatniego Bonda z Rogerem Moorem w tym filmie. W ogóle uwielbiam piosenki w ostatnim Bondzie Moore'a i dwóch Daltona. No i ogólnie muzyka bardzo mi się podoba.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #78 : Października 10, 2021, 05:35:15 »

Wiesz, ja jestem w stanie zrozumieć, że np. fanom Moore'a Craig nie przypadł do gustu. Ale jeśli ktoś kocha Bondy z Daltonem a nie cierpi tych z Craigiem, to jest to dla mnie dziwne ;)

Ja na razie dopiero jestem po powtórce "Pozdrowień z Rosji" :) I ten film swój status utrzyma. Przy okazji doczytałem, że aktor grający Kerim Beya na planie walczył z bólem, chorował na raka i niedługo później zmarł. Jednocześnie na ekranie stworzył zapadającą w pamięci kreację, pełną chęci życia i wigoru. Chyba jedna z ciekawszych męskich postaci drugoplanowych (pozytywnych), jakie przewinęły się przez serię.
Zapisane
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #79 : Października 13, 2021, 16:04:01 »

Średnio mi się podobał No Time To Die. Takie to już wszystko bez życia... Ale żenady nie ma, są też dobre momenty. Najbardziej mi się podobał początek i sceny we Włoszech a potem już się zrobiło nierówno. Scena na Kubie faktycznie ożyła za sprawą Any, której piękno topi ekran :D I też sobie pomyślałem, że chętnie bym obejrzał przygody tej agentki ;) I po tej scenie już nic się ciekawego nie wydarzyło. Takie powolne spinanie wszystkiego i koniec.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Dobrze, że teraz nastąpi jakaś przerwa i seria wymyśli się znów od nowa ;) A podsumowując to myślę, że Craig zostawia serię w dobrej formie. Bondy z jego udziałem były i będą lubiane. U mnie podium wygląda tak:

1. Skyfall
-----przepaść---- ;)
2. Casino Royale
3. Spectre
4. Quantum of Solace
5. No Time To Die 6.5/10
Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
Strony: 1 2 3 [4] 5   Do góry
Drukuj
Skocz do: