Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: [seria] Godzilla  (Przeczytany 10539 razy)
WojtekB.

*



« : Września 20, 2010, 16:35:05 »



Filmy z udziałem potwora:

Seria Showa:

1954 - Godzilla - król potworów
1955 - Godzilla kontratakuje
1962 - King Kong kontra Godzilla
1964 - Mothra kontra Godzilla
1964 - Ghidorah - trójgłowy potwór
1965 - Inwazja potworów
1966 - Ebirah - potwór z głębin
1967 - Syn Godzilli
1968 - Zniszczyć wszystkie potwory
1969 - Rewanż Godzilli
1971 - Godzilla kontra Hedorah
1972 - Godzilla kontra Gigan
1973 - Godzilla kontra Megalon
1974 - Terror Mechagodzilli
1975 - Powrót Mechagodzilli

Seria Heisei:

1984 - Powrót Godzilli
1989 - Godzilla kontra Biollante
1991 - Godzilla kontra King Ghidorah
1992 - Godzilla kontra Mothra
1993 - Godzilla kontra Mechagodzilla II
1994 - Godzilla kontra Kosmogodzilla
1995 - Godzilla kontra Destruktor

Seria Shinsei:

1999 - Powrót Godzilli
2000 - Godzilla kontra Megaguirus
2001 - Wielka bitwa potworów
2002 - Powrót Mechagodzilli
2003 - S.O.S. dla Tokio
2004 - Godzilla: Ostatnia wojna

Do założenia tego wątku zmotywował mnie niedawny zakup pakietu ośmiu filmów z królem potworów, wydanego przez Media Service. Godzilla. Dla jednych obiekt kultu, dla drugich - powód do śmiechu. Mówi się, że te filmy to tandeta, zarzuca się im słabe efekty specjalne i banalną fabułę. Z drugiej jednak strony Godzilla często jest czymś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. W pierwszym filmie z serii, potwór uosabiał lęk Japończyków przed bombą atomową, w następnych obrazach twórcy zwracali też uwagę na inne problemy, jak choćby niszczenie środowiska. Osobiście lubię filmy z udziałem Godzilli. Wiadomo, że potwory to ludzie w kostiumach, ale mi to absolutnie nie przeszkadza. Przeciwnie - jest to jedna z tradycji serii, dzięki którym filmy te wciąż posiadają unikalny klimat. Jeśli wytwórnia TOHO miałaby nakręcić kolejny epizod z komputerowymi stworami, wolałbym, żeby takie coś nigdy nie powstało.

Filmy z Godzillą podzielone są na trzy serie. Pierwsza z nich, Showa, obejmuje piętnaście części z lat 1954-1975. Niestety spośród nich widziałem tylko trzy. Godzillę - króla potworów oglądałem tylko w wersji amerykańskiej, w której mocno namieszano, na przykład dodając postać narratora - amerykańskiego dziennikarza przebywającego w Japonii - który nie występuje w oryginale. Pomimo tego film zrobił na mnie spore wrażenie. Godzilla w nim to prawdziwy potwór, który pojawia się niespodziewanie, a w konfrontacji z nim ludzie są całkowicie bezbronni. Nakręcony osiem lat później King Kong kontra Godzilla to już zupełnie co innego. Po pierwsze - tak właściwie jest to film głównie o King Kongu, który wtedy był bardziej popularny. Obraz jest też o wiele lżejszy, wręcz komediowy. Nie zmienia to jednak faktu, że oglądanie to czysta przyjemność. Ostatnią częścią z tej serii, jaką oglądałem, jest Terror Mechagodzilli z 1974 roku. Spośród tych trzech, ten podobał mi się najmniej. Zarówno pomysł jak i wykonanie nie są tu najlepsze, ale dalej jest to film całkiem niezły. No i niewątpliwy plus za wprowadzenie do uniwersum postaci Mechagodzilli.

Po nakręceniu pierwszych 15. filmów Japończycy stwierdzili, że seria poszła w złym kierunku. Godzilla stał się ulubieńcem młodszej widowni, filmy z jego udziałem stawały się coraz bardziej dziecinne. Na kolejny film o potworze trzeba było czekać aż dziewięć lat. Okazało się jednak, że na Powrót Godzilli, otwierający serię Heisei, warto było czekać. Twórcy kompletnie odcięli się od tego, co pokazano wcześniej, z wyjątkiem pierwszego filmu. W 16. części Godzilla ponownie pokazuje, że zasługuje na miano króla potworów. Film jest mroczniejszy i o wiele poważniejszy od swoich poprzedników. Potwór powrócił w najlepszym stylu. W następnych częściach drugiej serii Godzilla ponownie zmierzył się z kultowymi przeciwnikami, jak King Ghidorah, Mothra czy Mechagodzilla, jak również z całkiem nowymi postaciami. Ostatnim filmem z serii jest Godzilla kontra Destruktor, w którym to zdecydowano zamknąć wszystkie wątki i pokazać ostateczny koniec króla. Film jest moim zdaniem bardzo dobrym zakończeniem serii, fabularnie mocno powiązanym z oryginalnym Godzillą.

W 1998 swoją premierą miał amerykański film Godzilla w reżyserii Rolanda Emmericha, który to nie spodobał się fanom japońskiego potwora. Wizerunek Godzilli w tym obrazie został całkowicie wypaczony, król potworów zmienił się w bezmyślną, przerośniętą iguanę, którą można bez problemu zabić. Twórcy skupili się tylko na efektach specjalnych, nie przejmując się czymś takim jak fabuła. Po premierze filmu TOHO odebrało prawa do potwora Amerykanom, którzy już planowali sequel. Porażka filmu Emmericha miała jednak dobre strony - Japończycy postanowili bowiem nakręcić trzecią serię filmów o Godzilli - Shinsei. O pierwszym dwóch częściach się nie wypowiem, bo już za mało je pamiętam, ale w kupionym przeze mnie zestawie znalazły się trzy następne filmy z tego cyklu. Pierwszy z nich, Wielka bitwa potworów, nie za bardzo przypadł mi do gustu. Oprócz Godzilli pojawiają się w nim też trzy inne potwory. Nie podobało mi się to, że przez to wszystkie zostały mało wykorzystane, walki z nimi są krótkie i mało interesujące. Nie przypadł mi też do gustu wygląd pojawiającego się w filmie King Ghidory, który wygląda strasznie sztucznie, o wiele gorzej niż w poprzednich obrazach. Natomiast dwie kolejne części: Powrót Mechagodzilli oraz S.O.S. dla Tokio (tworzące coś na kształt dylogii), obie są bardzo dobre. Dużym plusem są spore nawiązania do filmu z 1954, które nie są tylko smaczkiem dla fanów, ale stanowią ważną część fabuły. Również wizualnie prezentują się świetnie - występujące w nich potwory są bardzo realistycznie zrobione. Postarano się też, by oba filmy były bardziej realne niż zwykle. Ostatnia część serii Shinsei, Godzilla: Ostatnia wojna, jest niestety najgorszym filmem z wielkim potworem, jaki widziałem. A szkoda, bo obraz ten powstał na 50-lecie Godzilli. Niestety za mało w nim Godzilli, a za dużo Matrixa, X-Menów i wielu głupich pomysłów. W Ostatniej wojnie pojawia się aż 15 potworów, z których każdy miał swój potencjał, ale żaden z nich nie został należycie wykorzystany. Przez większość filmu Godzilli nie uświadczymy, a jak już przyjdzie co do czego, walki trwają bardzo krótko, tak jakby były zupełnie niepotrzebne. Jako ciekawostkę podam fakt, że pojawia się tutaj również pojedynek Godzilli z Zillą, czyli potworem z filmu Emmericha, w którym zostaje pokazane, kto jest prawdziwym królem potworów ;).

Łącznie powstało 28 japońskich filmów z Godzillą. Wiele było też tytułów zapowiedzianych, które nigdy nie doszły do realizacji. A szkoda niektórym z nich, jak na przykład pojedynku obecnej Godzilli z duchem Godzilli z pierwszego filmu. Ale były też pomysły niesamowicie wręcz głupie i absurdalne, jak Godzilla kontra Batman, z których tylko trzeba się cieszyć, że nie postały. Na rok 2012 przewidziana jest premiera drugiego amerykańskiego filmu z Godzillą (niezwiązanego z dziełkiem Emmericha). Mam pewne obawy co do niego, ale myślę, że nie będzie tak źle jak ostatnio, ponieważ w produkcji czynny udział będzie brała wytwórnia TOHO, która stworzyła japońskie filmy o wielkim potworze. Podobno nowa Godzilla ma być zrobiona z szacunkiem do oryginału... No cóż, miejmy nadzieję, że król potworów ponownie powróci w pełni sił.

Jak widzę, trochę się rozpisałem :D. No ale mam nadzieję, że ktoś jednak przebrnie przez mój post i wypowie się tutaj, co sądzi o jedynym prawdziwym królu potworów. A na koniec kultowy motyw muzyczny z japońskich filmów:

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=vE-JwmDrTNI" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=vE-JwmDrTNI</a>
Zapisane
SickBastard
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Pabianice




to hell and back

WWW
« Odpowiedz #1 : Stycznia 21, 2011, 20:25:57 »

Kurde, jakoś mnie ominął ten temat! :D A ja jestem wielkim fanem Big G!!!!

Obejrzałem w latach młodzieńczych kilka filmów z serii Showa, a dwa lata temu poświęciłem kilka wieczorów i obejrzałem całą serię Heisei i... Shinsei (chociaż ja ją nazywałem serią Millennium).

Więc kilka ogólnych przemyśleń:

"Godzilla kontra Hedorah", którą oglądałem za szczyla, wydaje mi się chyba najbardziej pokręconą i niepokojącą w serii. Nawet pierwsza "Godzilla" z tym śpiewającym chórem, ginącą na ulicy matką z dzieckiem i scenami umierających w szpitalach osób nie była tak nieprzyjemna. Ogólnie ja odbieram Godzillę jednak jako wesołą serię - nawet w tych ciut poważniejszych filmach z lat 90tych. Te dwa filmy jakoś mi od tego obrazu odstają.

Filmy z serii Heisei i Millennium mają bardzo dużo sci-fi w sobie. I nie chodzi tylko  o samą Godzillę, ale jest wątek podróży w czasie (który spieprzyli), badań DNA, krzyżówek roślin i zwierząt, mutacji, cybernetyki, robotyki, podróży kosmicznych. Sporo tego było, praktycznie każdy film ma motyw przewodni. I zazwyczaj zaraz po wesołej destrukcji jest to najciekawsze. Można sobie zobaczyć jak Japończycy lekko podchodzą do science fiction. :D Zawsze dużo radości mi te wątki sprawiają.

Filmy z owadami (Mothrą, Battrą i Megaguirusem) są najsłabsze. Mothra wygląda jak wielki dywan. :D A w stadium larwalnym to po prostu można kwiczeć na leżąco ze śmiechu. :D

Uwielbiam sztukę budowania miniaturowych miast, którą Japończycy doprowadzili do perfekcji. I podziwiam ich za to, że to wszystko trzeba nagrać za pierwszym razem i że to się udaje. W ogóle to jest taka wisienka na torcie i powiem szczerze, że nawet te słabsze i głupsze filmy były znośne, właśnie dlatego, że potwory urządzały sobie "showdown" właśnie np. w Tokio  a nie na jakichś polach uprawnych. :D

Też myślę, że "Godzilla: Ostatnia wojna" to nędza. Strasznie kiepski jest wątek z kosmitami... to chyba właśnie nawiązanie do tych najstarszych tytułów. I tak samo spaprane jak te filmy z lat 60tych-70tych. Ale scena jak w Sidney Zilla dostaje w dupsko jest przednia.

Wojtek jeżeli lubisz Godzillę to powinieneś obejrzeć dokument "Bringing Godzilla Down to the Size". W sumie to najlepszy dok o Big G. Pokazują twórców i aktorów wcielających się w potwora. Dużo archiwalnych zdjęć i nie jest to jakiś suchy, półtoragodzinny wywiad. Twórcy efektów specjalnych zbierają się i razem robią wybuch wulkanu klasycznymi metodami (takimi jakie zrobiliby pół wieku temu), kolesie którzy nosili kostium pokazują jak poruszali się będąc Godzillą... i robią to w biały dzień, na ulicach Tokio :D - naprawdę super rzecz.
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: