Gotham Cafe

Pomyślałem, że przyda się taki wątek, w którym można będzie podzielić się zdobytą informacją o zapowiedzi albumu na który oczekujemy i to oczekiwanie może podzielić ktoś z forumowiczów, czy ogólnie informacjami z muzycznego świata.

---

Przypuszczam, że znajdą się na forum entuzjaści muzyki Dream Theater. Sieć obiegła dziś wieść, głosząca iż Mike Portnoy odszedł z Dream Theater. Tutaj przeczytać można Oświadczenie Portka (http://www.facebook.com/notes/mike-portnoy/mike-portnoy-leaves-dream-theater/137362372974878).

Mnie osobiście dziwi, że nie decydują się na zawieszenie działalności zespołu. Ostatnia płyta była słaba, a uparte wydawanie co dwa lata nowej płyty najwyraźniej szkodziło im nie tylko w sensie stricte muzycznym. Jeśli zespół rzeczywiście kontynuuje działalność bez założyciela i lidera i w dodatku zdecyduje się wydać nową płytę, myślę, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. Ta łódź zdaje się tonąć.

Dla mnie osobiście DT to zawsze był zespół z gatunku "za mało emocji-za dużo instrumentalnego onanizmu". Zaś wokalista to już mnie wybitnie drażnił i budził najgorsze skojarzenia z pudel metalem. Zresztą chyba w tego typu kapelach zaczynał swoją karierę.

http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/949.html (http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/949.html)

Tu macie po polsku :P W ogóle świetna strona polecam :)

Ja się zgodzę, ale nie przeczę, że mieli utwory, które mi się podobały, a Metropolis II było świetną płytą w całości, której do dziś słucham z przyjemnością. Losy zespołu są mi w zasadzie obojętne, ale skoro jestem z nim na bieżąco, to obserwuję lekko zaintrygowany, bo jakoś wątpię, by im na zdrowie wyszła ta zmiana :P

Też lubiłem "Metropolis Pt.2", ale nie wiem, na ile była to zasługa muzyki, a na ile - ciekawej fabuły:) Chociaż nie powiem, końcówka tego albumu podobała mi się również po prostu muzycznie.

To był jeszcze czas, kiedy bardziej było słychać u nich inspirację Queen, a to dla mnie plus :D Potem jak zaczęli naśladować Metallikę, to już było gorzej :D

Później nie śledziłem specjalnie tego, co robili. Ale gdy zobaczyłem, że im się podoba "Death Magnetic" to stwierdziłem, że coś jest z nimi nie ten-tego ;)

DT bardzo lubię i szkoda, że opuszcza go Mike. Ale muszę się z nim zgodzić. DT się wypala, za mało emocji w ostatnich dwóch płytach.

DT to jeden z moich ulubionych zespołów. Niecały rok temu byłam na ich koncercie w Bydgoszczy i byłam wręcz zachwycona. Chociaż brakowało mi trochę większego kontaktu z publicznością.
Najbardziej podobała mi się chyba płyta Train of thought, chociaż czasem myślę, że jednak Metropolis Part 2. Głos Mike'a po prostu uwielbiałam i bardzo mnie zasmuciła wiadomość, że odchodzi z zespołu.

Może temat o DT warto by wydzielić, co? :D

EDIT:
Ja tam za nimi nigdy nie przepadałem. Metropolis II co prawda mnie swego czasu ujmowała, ale nie mam ochoty do niej wracać, jak też do innych ich dokonań. Jakieś to takie nie dla mnie.

To zmieńcie tytuł tego i tak lecicie w jednym wątku - ja znam tylko Octavarium i jakoś nigdy się nie wgryzłem w tego typu granie nie jest to może i jakieś złe, ale ciężko mi się tego słuchało... może kiedyś zrobie jeszcze kilka podejść ale póki co nie mam kompletnie ochoty :D

Nie wiem czy są tu fani R.E.M., ale zespół kończy nagrywać nową płytę :). Tylko mam nadzieję, że tym razem nie ominą na europejskiej trasie Polski...

Co do R.E.M. mają podobno grać na przyszłym Woodstocku, ale to tylko plotki. Usłyszane oczywiście od wielu osób. Więc może się uda :D

Jak będzie na poziomie Accelerate to git. Oby nie wrócili do smęcenia z poprzednich płytek :P A co do koncertu to ciekawie by było, pozyjemy zobaczymy :)

Mnie to smęcenie nie przeszkadza, nawet wręcz bym się cieszył gdyby nagrali coś tak melancholijnego i posępnego jak Automatic for the People czy Reveal. Ale Accelerate też uważam za świetną płytę, na pewno najlepszą w ostatnim dziesięcioleciu.

A jeśli z Woodstockiem to prawda -- za rok już wiem gdzie pojadę w wakacje :D

No ja na Woodstocku w tym roku 2 raz byłem i już rok temu wiedziałem że będę w 2011:)

Jeszcze coś słyszałem, że Owsiak chce załatwić Rammsteina na Woodstock:) Bym chyba umarł jakbym ich zobaczył na żywo, bo na koncerty które ostatnio były za późno się obudziłem i już biletów nie było. :(

oo, na R.E.M. to bym pojechała, oni dawno nigdzie w pobliżu nie grają :D tylko z Woodstockiem to zawsze jest kicha, że chodzą plotki, a tak naprawdę nigdy nie wiadomo, aż do samego końca czasami, czy coś zagra czy nie :D

Niby tak, ale ja na Woodstock i tak się wybiorę nawet jeżeli będą jakieś zespoły byle jakie:) chociaż zawsze trafią się jakieś perełki, jak np. w tym roku Justyna Steczkowska która mnie zupełnie zaskoczyła :D

http://www.blacklabelsociety.net/modules.php?name=News&file=article&sid=172 (http://www.blacklabelsociety.net/modules.php?name=News&file=article&sid=172) hyhyhyhy hy ;)

Ha ha ha rozwaliło mnie to:) jeszcze ten przypakowany Zakk Wylde:D


Nowy teledysk zespołu Dimmu Borgir, w którym gra nasz Polski, jeden z najlepszych perkusistów na świecie Daray.
http://www.youtube.com/watch?v=_jw7yk8hm_0

Świetnie to wszystko wygląda. Piosenka zajebista. Biało czarne klimaty też:D

http://www.satriani.com/site.shtml (http://www.satriani.com/site.shtml) Tutaj do odsłuchania nowy kawałek Starianiego - przyznam, że fajnie się tego słucha :P

http://www.sweetrelief.org/ (http://www.sweetrelief.org/) A tu nowe Smashing Pumpkins,

http://www.npr.org/player/v2/mediaPlayer.html?action=1&t=1&islist=false&id=129955938&m=129932543 (http://www.npr.org/player/v2/mediaPlayer.html?action=1&t=1&islist=false&id=129955938&m=129932543) Nowy Neil Young do odsłuchania - bardzo przyzwoity :P

http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/1074.html (http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/1074.html) Nowe Kings Of Leon do posłuchania.

Już za kilka dni nowa płyta zespołu Agalloch, jednego z najciekawszych zjawisk w świecie metalu. Próbek można posłuchać na stronach:
http://www.vivahaterecords.com/agalloch/
http://stereogum.com/560291/hear-agallochs-the-watchers-monolith-read-our-qa-with-john-haughm/franchises/haunting-the-chapel/

Ponoć White Stripes zabierają się za nagrywanie nowego albumu. Tak twierdzą przynajmniej na facebookowej stronie Open'era. Nie wiem czy to prawda, bo na stronie zespołu nie ma o tym ani słowa...

Całkiem możliwe, że System of a Down reaktywuje się na kilka koncertów na letnich europejskich festiwalach w przyszłym roku. To, że się reaktywuje, jest pewne, bo zapewnili już o swoim koncercie w Paryżu 6 czerwca. Pytanie tylko czy trasa będzie szersza.

Tu jest news:
http://www.ultimate-guitar.com/news/upcoming_tours/system_of_a_down_to_announce_theyre_reforming_for_download.html (http://www.ultimate-guitar.com/news/upcoming_tours/system_of_a_down_to_announce_theyre_reforming_for_download.html)

W 2011 kolo lipca są bardzo duże szanse na Ozza w Trójmieście a chwilę później Santanę :) Rozmowy zmierzają już ku końcowi!!

skąd to info? :D i kto o tym decyduje? petycję mu wyślemy!:D

http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,8718348,Carlos_Santana_i_Ozzy_Osbourne_w_Ergo_Arenie.html (http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,8718348,Carlos_Santana_i_Ozzy_Osbourne_w_Ergo_Arenie.html)

No dla mnie plus. Teraz Ozzy układa trasę po Europie. Zobaczymy co z tego wyjdzie :D

Czyli System w końcu zagra mini-trasę po Europie - niestety Polskę ominie. Najbliższy koncert będzie w Berlinie:

http://www.systemofadown.com/main.html - dział News

Nie wiadomo czy Polskę ominie, to jeszcze nie pełna lista. Ale po tym koncercie, to się nie dziwię, że nie przyjadą...:P

A skąd wiesz, że to nie jest ostateczna lista? Z tego co widzę nigdzie nie jest napisane, że coś się jeszcze zmieni... Wiem, że mogą być tak szczęśliwi, że dadzą jeszcze parę występów, ale nigdy nic nie wiadomo ;].


Też racja, chociaż czytałem wywiad z Serjem, że zdają sobie sprawę z tego, że to była tylko ta bardziej kretyńska część widowni i obiecali, że jednak kiedyś się tu zjawią ponownie. :) Chyba że to była tylko kurtuazja. :P

To prawie tak jakby Nirvana wróciła na scenę z kombajnem :D Chyba nikt już nie wierzył, że wrócą, a tu proszę. Jakby grali w Polsce to jadę na bank, toż to kindermetalowa legenda, gdyby nie oni to chyba nie zacząłbym słuchać metalu :D :D :D
Fajnie, że znowu razem, chociaż obawiam się klapy. A jeszcze bardziej się obawiam, że nagrają razem coś poziomem sięgającego ostatniego wyziewu Tankiana. Oby razem umieli się jakoś zorganizować i nie spieprzyć sobie opinii :)

Na stronce napisali, że raczej nie mają jakichś dalekosiężnych planów - po prostu chcą ze sobą pograć :). Ale często jest tak, że ochota na nagranie czegoś nowego sama przychodzi.

Pojęcie kindermetal mi się nie podoba, ale w sumie mam podobnie. Metalu do dzisiaj słucham mało - a takiego szybszego to już prawie wcale, ale jeśli w końcu polubiłem starsze płyty Metalliki, to właśnie dzięki płytom System of a Down, a szczególnie "Toxicity".

A co do powrotu...mi w sumie jedno. Jeśli chłopaki mają ochotę pograć, to czemu nie? Ale płyty nagrywać nie muszą -wyczerpali już chyba swój limit dobrych albumów.

Oj, ten kindermetal to tak z przymrużeniem oka, przecież to nie ich wina, że bardzo wielu ludzi sięga po nich w wieku już tych 12-13 lat :D Ja mam do ich dotychczasowych dokonań spory szacunek, bardzo lubię wszystkie pięć albumów i tylko trzymam kciuki, by nie walnęli na koniec kariery jakiegoś babola. Bo że coś nagrają, to jest mimo wszystko bardzo prawdopodobne, już nie jedni przed nimi mieli zagrać tylko kilka koncertów, przypuszczam, że jeśli się nie pożrą o coś [w końcu teraz Tankian i Malakian to wielkie solowe artysty są], to możemy się spodziewać, że najpóźniej w 2012 coś wydadzą :P I oby to tylko było przynajmniej przyzwoite :P

Nie jest wykluczone, że SOAD bedzie jednym z zespołów jakie beda grały na Sonisphere. Za kilka dni wszystkiego sie dowiemy...

Jak SOAD i Ironi zagrają na Sonisphere - na pewno jadę!  :roll:

Dla mnie takie połączenie Ironi + SoaD to trochę do kitu, bo mnie IM kompletnie nie interesuje :P Wolałbym samodzielny koncert Systemu. :P

Wspomniałem Ironów, bo ktoś mówił, że istnieje szansą, że właśnie na Sonisphere się pojawią. Tak czy siak zawsze możesz opuścić koncert Ironów i iść tylko na SOAD ;). Ale wątpię, żeby latem SOAD dało samodzielny koncert, w końcu wszystkie anonsowane występy w czerwcu odbędą się na jakichś większych imprezach...

Ironi to prawie pewna sprawa. Natomiast SOAD też prawdopodobnie pojawi sie na kilku festach w ramach Sonisphere. Tylko czy akurat w Polsce? Tego jeszcze nie wiadomo.

Mnie Ironi nie interesują, a SOAD chce zobaczyć bo są zespołem z cyklu: "Głupio nie zobaczyć"

Podobno ze strony soni wyciekło pare dat, fest w Polsce ma być 10 czerwca a w Czechach 11. Na dniach ma być podane kto wystapi w roli headlinera.

Źródło (http://opeth.com/index.php/news/show/id/195)

Wiadomość tygodnia, miesiąca, nie wiem czego. Czekam niecierpliwie na ten album, a to że zamieszany jest w to Wilson, a także Bogren zwiastuje, że brzmienie nie jest zagrożone, pozostaje tylko liczyć, że nowe pomysły Akerfeldta będą wystarczająco świetne by znów powalić mnie na kolana :D W co w sumie nie wątpię. :P Z pewnością najbardziej oczekiwany przeze mnie album na 2011 rok ;)

Plotek o Warszawskim Sonisphere ciąg dalszy...

Poniższy tekst znajduje się na stronie www.antyradio.pl

"Iron Maiden, Slipknot i Motorhead na Polskim Sonisphere Festival 2011

Iron Maiden, Slipknot i Motorhead wystąpią w przyszłym roku w Warszawie. A to dopiero początek. Zespoły zasilą skład Sonisphere Festiwal 2011-cie, który jak nieoficjalnie dowiedziało się Antyradio znów zagości na Bemowie."

Judas Priest ogłosił, że kończy działalność, odbędzie jeszcze pożegnalną trasę koncertową.

http://judaspriest.com/news/fullstory.asp?id=05E3D999-903B-49F0-A8D2-C4A2431C9B2D

No i mamy potwierdzenie tego o czym pisałem juz dawno. Iron Maiden gwiazdą Sonisphere na lotnisku Bemowo!

http://pl.sonispherefestivals.com/

To było chyba prawie pewne :D

A jeśli kogoś to interesuje, na przyszłorocznym Open'erze jednym z headlinerów będzie Coldplay.

Kurcze... mam nadzieję, że nie będzie dużo fajnych zespołów na Openerze, bo będę musiała przełożyć obronę dyplomu na wrzesień  :D.

Szkoda tylko, że takie piękne wałki z biletami na tym Sonisphere :pff6: Co za shit!!! Żeby Kur.. dopłacać za wcześniejsze wejście na płytę czy na GC! Skandal KUR..

198 zł ? płyta
250 zł ? płyta Early Entrance
400 zł ? Golden Circle i trybuny
450 zł ? Golden Circle Early Entrance
880 zł ? VIP

spiral_architect, oni szukaja jeleni :D Nikt normalny nie kupi biletów za 250 i 450 złotych, bo to dokładnie te same bilety co za 200 i 400 zł, wiec po co płacic 50 zł wiecej :lol: Nie wyobrazam sobie koczowania pod barierkami przez 12 godzin i nie ruszenia sie spod nich np na piwo czy do toi-toia :D

 :diab9: Oj znajdą się agenci, znajdą :)

Tak btw idealnie to podsumowali na jednym forum  :diab9:

400 zł ? Golden Circle
450 zł ? Golden Circle Early Entrance (2 godziny wcześniej)
550 zł - Golden Circle Very Early Entrance (2 dni wcześniej)
200 zł - Golden Circle Late Entrance (na bisy)

Golden Shower Area - 900 zł
Golden Shower Special Limited Area - 1000 zł
Premium Golden Shower Are - 2000 zł

Oczywiście, zgadzam sie, że ceny wysokie, ale nalezało sie tego spodziewać. Chyba tylko naiwniacy spodziewali sie, że bedzie taniej niż rok temu. Jest tak samo jak w zeszłym roku i to było do przewidzenia. Jesli to prawda, że ma być sporo kapel i dwie sceny to bedzie ciekawie :)

Ha ha ha :D :D dobre. ale nie lubię Ironów więc nie wiem czy się wybiorę. Jestem ciekaw jak nagłośnienie będzie... No ja czekam co najwyżej do wiadomości o SOADzie. Niby już ich nie słucham, ale słuchałem jak zaczynałem z mocniejszą muzyką, więc jakiś sentyment został.

Lekko zmieniając temat - prawdopodobnie niedługo doczekamy się nowej płyty Kyuss!
http://www.doommantia.com/2010/12/kyuss-to-record-new-studio-album.html

Szkoda, że bez Homme'a. W ogóle to nawet zabawne, bo ostatnio na playerku mam jedną płytę Kyuss:)

Iron Maiden ogłosiło, że na kilku edycjach Sonisphere w roli ich "Special Guests" wystapi Slipknot, prawdopodobnie zagra także w Polsce.

Edit

Ja tu o Slipknocie a tutaj Motorhead potwierdzili!

9 sierpnia 2011 Ozzy Ergo Arena http://www.livenation.pl/event/23467/ozzy-osbourne-tickets (http://www.livenation.pl/event/23467/ozzy-osbourne-tickets)

nooo, nareszcie jakaś dobra data, na którą mogę dać radę jechać :D

Jak dobra - wtorek! Wezmę chyba cały tydzień - tak po cichu liczę, że jeszcze dojdzie drugi koncert w Poznaniu na targach :P

No i obowiązkowo 10 czerwca Bemowo - Meideny jak Meideny ale Lemmy'ego to ja nie przepuszczę :)

no ale sierpień! mama ma urlop w sierpniu zawsze, będzie można jechać! :D bo ja to tam rybka, jeden dzień wolnego zawsze można dostać, ja od razu po koncercie mogę iść do roboty, przeżyję :D a tak - Ozzy na wakacje, idealnie :D

O kurcze pierw woodstock później może ozzy - czy ja to przetrwam?

Co do woodstocków, to byłem na 5 ostatnich przystankach. Jednak woodstock 2010 był pod wzgledem line-upu tak nieprzyzwoicie słaby, że szkoda gadać. Jesli woodstock 2011 bedzie w tym punkcie równie nędzny, to tym razem zerwe z sentymentem i bede bawił sie gdzieś indziej. Na Iron Maiden i Motorhead pojade, mam cicha nadzieje na jeszcze kilka kapel na tym fescie, które beda mi odpowiadały. Na Ozza nie jade. Gdyby był w Poznaniu to bym wpadł, ale biorac pod uwage bardzo średnie zainteesowanie koncertem Osbourne`a w 2002 roku (gdzie grał oprócz niego takze slayer, tool i Decapitated... To na dwa koncerty w Polsce raczej nie ma szans. Fajnie jakby jeszcze Judas Priest wpadło, ale wątpie w to...

Nop Poznań właśnie przegrał z Gdańskiem/Sopotem - także tylko ten jeden będzie! Kurde w bilet trzeba się zaopatrzyć będzie jakoś w najbliższym czasie :)

chyba jeszcze tu nie ma tych info, a więc:
w maju zawita do nas Uriah Heep, dwa razy, we Wrocławiu i Katowicach - http://www.uriah-heep.com/newa/livedates.php (http://www.uriah-heep.com/newa/livedates.php)
a także Wishbone Ash się do nas wybiera, odwiedzą Wrocław, Gdańsk i Bydgoszcz pod koniec lutego, a pierwszego marca Zieloną Górę - http://wishboneash.com/tourdates/ (http://wishboneash.com/tourdates/)
ja się na obydwa wybieram :)

6 lipca w Poznaniu na Malcie Portishead :)

Nooo...to naprawdę interesująca wiadomość. Pewnie i tak mnie tam nie będzie, tak, jak to było w przypadku Radiohead, ale miło, że Polskę odwiedzają też inne zespoły, od podstarzałych legend hard n' heavy ;)

Moje marzenie to Bruce Springsteen, mam nadzieje, że kiedys odwiedzi Polske...

Jak support Ozza - HIM (w sumie obojętne to jak dla mnie) ale co bardziej mnie cieszy Goodsmack - Ihaaaaa

a gdzie już jest mowa o supporcie?

HIM?:) Kurcze, chyba nie do końca ten target:) Godsmack już lepszy, nawet jeśli cały czas nagrywają w kółko to samo:)

Dimmu Borgir właśnie pokazał swój nowy teledysk do piosenki "Dimmu Borgir" - jednej z dwóch najlepszych moim zdaniem z nowej płyty "Abrahadabra" (poza tym super nazwa na płytę jeżeli ktoś wie czym jest Abrahadabra w okultyźmie)
http://www.myspace.com/video/dimmuborgir/dimmu-borgir-quot-dimmu-borgir-quot/107301307 (http://www.myspace.com/video/dimmuborgir/dimmu-borgir-quot-dimmu-borgir-quot/107301307)

Super teledysk, przez którego czasami widzimy fajne zdjęcia z sesji robionej na rzecz nowej płyty. Fajny klimat Syberii, dobre symfoniczne granie i fajna maska wokalisty:) Polecam !

Dimmu Borgir podobało mi sie do "Death Cult Armageddon" Dwie ostatnie płyty to dla mnie śmiech na sali. Kiedyś bardzo ich lubiłem, szkoda, że sie tak stoczyli. "In Sorte Diaboli" juz mi sie nie podobało, ale Abrahadabra to imho rozczarowanie roku... Nie kupuje nowego Dimmu Burgera. Podobnie zreszta jak nowe Cradle of Filth. Ostatni ich dobra płyta to Midian, potem jeszcze jedna średniawka i same klopsy. Szkoda.

Ja tam nie znałem Dimmu, aż do nowej płyty. Symfoniczny klimat jest stu procentowo dla mnie. Przez co spodobali mi się od razu, mam nadzieję, że w tę stronę będą szli dalej. No, ale cóż wokalista powiedział, że teraz takie coś grają, a już jutro mogą nagrać coś innego. I to mi się w jakimś stopniu podoba.

Ale Emilio Ty słuchasz Ironów, więc nie lubisz zmian.

Doczekałem się!


Marzec będzie miesiącem dużych wydatków, obawiam się :D

Majkel po śmierci ostro wydaje płyty, Dżimi też wypuścił jakiś krążek, no to Fredi pozazdrościł.

Moim zdaniem nie można tego porównywać. Michael "wydał" nieukończoną płytę, co jest częstym procederem w przypadku śmierci danego artysty (patrz chociażby wspomniany tu Jimi Hendrix czy Jeff Buckley i jego "Sketches for my sweetheart the drunk"), natomiast wznowienia klasycznych dzieł rocka w przypadku tych największych nazwisk zdarzają się bez przerwy (ostatnio np. Beatlesi, ale też np. King Crimson).

No właśnie, to nie są premierowe nagrania, a klasyczna dyskografia zremasterowana, bo ostatnio przytrafiło się to nagraniom Queen w latach dziewięćdziesiątych i czas już był najwyższy, by to poprawić. A że czterdziestolecie zespołu, to nie dziwne, że się wreszcie doczekaliśmy. Kto ma nieco wrażliwsze ucho i słyszał jak kolosalna różnica jest pomiędzy starymi wydaniami Beatlesów, a tymi nowymi, ten wie w czym rzecz. W przypadku King Crimson może nie ma aż tak ogromnej poprawy [jednak oni zaczęli wydawać, jak Beatlesi już kończyli], ale takie In the Wake of Poseidon w starej wersji wchodziło mi dość ciężko, a teraz, po wyczyszczeniu przez Wilsona słucham z przyjemnością. O klasykach jak In the Court of the Crimson King i Lizard to w ogóle nie wspominam. ;)

... ale mimo wszystko, pomimo tych różnic w brzmieniu, byłbym skłonny twierdzić, że to jednak dość cyniczna próba sięgania do kieszeni fanów.  Tyle, że nie dotyczy tylko zmarłych wykonawców, ale klasyków (rocka) w ogóle. To nie są premierowe nagrania, więc nie rozumiem, dlaczego ci, którzy mają starsze wydania płyty, muszą za te wznowienia tyle płacić. Z drugiej strony, sprzedaż płyt jest teraz generalnie niska, więc na czymś muszą zarabiać, a chyba nikt równie chętnie nie płaci za muzykę, niż starsi fani rocka.

Nikt nie każde tych płyt kupować, można dalej słuchać starych. Tutaj dostajesz wznowioną całą dyskografię [w przypadku Beatlesów niektóre albumy trudno już było dostać w sklepach, raczej pozostawały tylko aukcje internetowe, wiem, bo na kilka miesięcy przed wznowieniami szukałem Sierżanta Pieprza i żaden sklep już go nie miał.], a w przypadku Queen dwie wersje - zwykłą, jeśli zależy Ci tylko na skompletowaniu dyskografii - i limitowaną, jeśli lubisz dodatkowe atrakcje jak bonusowe utwory. Raczej nikt poza najbardziej zagorzałymi fanami nie będzie kupował tego, co już raz kupił. W Teraz Rocku ktoś kto recenzował wznowienia King Crimson rzeczywiście stwierdził, że wydania sprzed 10 lat można wyrzucić do kosza, tak diametralnie różnią się brzmieniem te nowe. Jednak jeśli dopiero mam zamiar zaopatrzyć się w dane nagrania i nie posiadam ich jeszcze na półce - nie ma lepszej okazji, jak wznowienie całej serii.
A Night at the Opera mam w wydaniu z okazji chyba 25-lecia. Naprawdę piękna rzecz, z dodatkowym DVD... Złapałem okazję na aukcji, więc się nie wykosztowałem, ale teraz poważnie się zastanawiam, czy będę tę płytę dublować przez kupno nowego wydania. Rozsądnym ze strony zespołu byłoby umieszczenie w sieci darmowych fragmentów w dobrej jakości, by każdy mógł sobie porównać ze starymi nagraniami i sam rozstrzygnąć, czy dla takiej różnicy jest gotów zainwestować w kupno danej płyty ponownie.

Sierżanta Pieprza to ja mam na oryginalnej kasecie:)

Nie no, pewnie, że nikt do niczego nie zmusza, ale wiadomo, hasła o lepszym brzmieniu kuszą. I w tym momencie powstaje pytanie, dlaczego ktoś musi dwukrotnie płacić za to samo dobro intelektualne. Moim zdaniem powinno się umożliwić tym osobom, które mają już dany album, tańsze nabycie płyt. Natomiast zgadzam się, że jeśli ktoś w ogóle nie ma dyskografii danego artysty, to trudno o lepszą okazję.

No to musi czy nie musi? Płyty z muzyką to nie oprogramowanie - nie kupujesz licencji na wszystkie przyszłe edycje. Zawsze możesz sprzedać oryginał na allegro. Gwarantuję, że prędzej czy później, gdy remastery nasycą rynek, takie pierwsze wydania będą naprawdę wartościowe. Można też się lansować, że prawdziwi true fani słuchają tylko oryginalnych wydań (najlepiej z vinyli), a nie komercyjnych reedycji.

http://soundcloud.com/spinefarm/was-it-worth-it#new-timed-comment-at-184681 (http://soundcloud.com/spinefarm/was-it-worth-it#new-timed-comment-at-184681)

Nowy kawałek Children Of Bodom - no może solówka nie powala jak powinna, ale coś czuję, że mój ukochany zespół pokaże więcej niż na Blooddrunk :) Rozwalają system i nie mogę się doczekać marca, gdy wychodzi nowa płyta:)

http://www.youtube.com/watch?v=IiTzJQE67FA

Mastodon, kolejnym zespołem na Polskim Sonisphere.

Kawałek jest z Levithana, a 2 ostatnie płyty Mastodona ssą niemożliwie (z czego ostatnia kwalifikuje się pod zbrodnię przeciwko ludzkości).

Mieli już na ostatnim zagrać, ale ktoś się im tam chyba rozchorował... A mi akurat "Leviathan" cały nie wchodzi (zbyt to miejscami wydrzyryjskie) a zdecydowanie bardziej wolę crimsonowate miejscami "Blood Mountain" i bardziej melodyjne "Crack the Skye".

Levithan mi sie bardzo podoba, Blood Mountain już mniej, ale też daje rade.

Zespół The White Stripes został rozwiązany  :(. Wielka szkoda, ale czułem, że tak będzie: Meg wyszła za mąż, Jack radzi sobie świetnie z innymi projektami... Wielka szkoda, dla mnie najgenialniejszy zespół retro- i blues-rockowy XXI wieku. Liczę jednak, że kiedyś na jakąś pojedynczą trasę się reaktywują.

Tymczasem na Open'era zapowiedziano Primusa i Foals (chociaż to drugie nie wiem czym jest).

Mnie rozpad Białych Pasków szczególnie nie martwi.  W zasadzie ze słyszanych płyt tylko o "Elephant" mogę powiedzieć, że lubię. A tak...drażniła mnie ta surowizna. Wolę chyba The Dead Weather. Zresztą tak szczerze powiedziawszy... ileż można takich płyt nagrywać? Odnoszę wrażenie, że formuła wyczerpała się już dawno temu.

Foals to takie niby taneczne indie (wiem, to pójście na łatwiznę..niech będzie że oszlifowany dance punk ;)), ale też (a może przede wszystkim) odzywają się echa, powiedzmy, matematycznego rocka. Ja w każdym bądź razie w niektórych kompozycjach słyszę partię gitar a la Robert Fripp. Tak przynajmniej było na pierwszej płycie, drugiej jeszcze nie słuchałem.

...a mi jest bardzo żal The White Stripes :(.

Ceniłam minimalizm i wyrazistość, zarówno w ich muzyce, tekstach, oprawie graficznej płyt i teledysków. Ten zespół jako jedyny z mi znanych nawiązywał do teorii leżących u podstaw sztuk plastycznych XX wieku (neoplastycyzm, puryzm, de stijl) i próbował przełożyć te idee na grunt muzyki. Te same koncepcje ukształtowały współczesną myśl architektoniczną, dlatego są mi bliskie i miałam z nimi sporo do czynienia na studiach.

Poza tym duet sięgał do starego bluesa Delty Missisipi - muzyki, która ma w sobie niepowtarzalną surowość, prostotę i siłę. Można o Meg i Jacku mówić, że nie potrafią grać, albo, że są "cali zmyśleni"... ale dla mnie byli prawdziwymi kontynuatorami tego co robili Robert Johnson, czy Son House.

Szczerze mówiąc nie rozumiem tych zarzutów wobec White Stripes. Posłuchaj ostatniej płyty "Icky Thump", a posłuchaj chociażby przedostatniej "Get Behind Me Satan"... Zupełnie co innego. A jeszcze jak porównać z pierwszymi krążkami... zupełnie inne światy. Rdzeń pozostawał ten sam, ale formuła się zmieniała.

Do tego jeszcze to, co Kaja tak fajnie ujęła - ten plastycyzm. Możecie mówić co chcecie, ale dla mnie (i nie tylko, wielu krytyków to powie) ten zespół spośród powstałych w końcówce XX wieku wniósł najwięcej do muzyki rockowej, a zwłaszcza bluesowej. Szczerze powiedziawszy, nie znam innego zespołu, który pozwolił na nowo odkryć bluesa tak wielu ludziom.

I jeszcze słówko o Dead Weather... Jakoś nie mogę się do nich przekonać. Ostatnio usłyszałem w radiu ich piosenkę, nie wiedząc, że to oni i stwierdziłem, że to całkiem dobre i chyba skądś to znam... okazało się, że to DW i dlatego postanowiłem dać im szansę i chyba kupię płytę. Ale moim zdaniem Jack jako perkusista się marnuje i tyle.

Dead Weather oczywiście fajnie gra :). Ubiegłoroczny koncert w Gdyni na prawdę mi się podobał i bawiłam się świetnie... ale mimo wszystko to tylko niezły zespół, jeden z wielu. Formuła WS była moim zdaniem absolutnie wyjątkowa, pomijając już fakt czy to trafia w czyjeś gusta czy nie.

Z płyt The White Stripes słyszałem "White Blood Cells", "Elephant", "Get Behind Me Satan" i "Icky Thump".  I szczerze powiedziawszy z dwóch ostatnich niewiele pamiętam. Więc niewykluczone, że masz rację; ja miałem na myśli raczej: ciągle ta sama chropowatość, ciągle ta surowizna, która jednak ogranicza.


Z ostatnim zdaniem nie sposób się nie zgodzić (tyle, że ja za bluesem nie przepadam ;) ), ale z tym wnoszeniem czegokolwiek to już można by polemizować. Tzn. w bluesie czy blues rocku wszystko zostało powiedziane już dawno temu. Natomiast na pewno The White Stripes było zespołem wyrazistym, tym ich przywiązaniem do tradycji i surowizny, specyficznymi strojami  i operowaniem trzema barwami.


Ale The Dead Weather mają lepszą frontmankę :) No i tu ta surowizna jest jakoś uzupełniana psychodelią, co mi bardzo odpowiada.

Ooo, no to jak pierwszych dwóch płyt nie słyszałeś, to jeszcze nie wiesz, co to jest surowizna :D :D :D. Tak czy inaczej na dwóch ostatnich płytach mimo wszystko moim zdaniem znacznie ograniczyli tę surowość - jest większa różnorodność instrumentalna, bardziej rozbudowane pomysły... I nie uważam, żeby surowość grania była jakimkolwiek ograniczeniem. Momentami wręcz myślę, że takie podejście daje większą swobodę grania. I to jest piękne.


Właśnie ja w bluesie trochę siedzę i chyba nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Rytm bluesa, technika nawiązująca do bluesa, a zarazem taka dynamika i power przy jednej gitarze. Nie wiem, może ktoś tak grał jak oni, a ja o tym nie wiem, ale dopóki ktoś mi nie pokaże takiego zespołu, to ja będę twierdził, że to new-blues :D

A tu jedna z ilustracji tego, o co mi chodzi:

http://www.youtube.com/watch?v=8x4pwWd86lg

Może założyć temat o bluesie? Bo trochę zaśmiecamy ten topik...


p.a. - to już chyba jest horror vacui :P. Mi ta muzyka nie wydaje się aż tak strasznie surowa znowu...

Bluesa raczej nikt nie słucha namiętnie oprócz nas na forum... Nie wiem czy jest sens zakładać temat, ale jak Mandriell uzna za stosowne, to założy nowy wątek i przeklei tę dyskusję.

Ja tam o bluesie mogę pogadać - ale niekoniecznie o TWS :D

No to zakładaj temat :). Zaraz się okaże, że więcej ludzi ma coś do powiedzenia o tym gatunku :).

Hehe, może właśnie dzięki tej psychodelii ? :) a tak całkiem na poważnie: no nie jest tak surowa, jak TWS, ale w porównaniu z całą sceną już raczej tak... A temat zakładajcie, czy to o bluesie, czy białych paskach (albo ogólnie - Jacku Whicie), mocno w tym nie siedzę, ale 3 grosze wtrącę :D

Pewnie nie wzbudzi to aż takich emocji jak koniec The White Stripes, ale zakończenie działalności zapowiedział właśnie zespół Cathedral ;(. Nagrają jeszcze jedną płytę.

http://www.youtube.com/watch?v=h2lCd68fw60
http://www.youtube.com/watch?v=d9Qdj7pt7Iw

Gary Moore zmarł  ;(

WTF??????!!!!!  :o
A co mu się stało?

Z tych informacji, które już są - wygląda na to, że nagle.

http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/1398.html (http://www.rockers.com.pl/aktualnosci/akt/1398.html)

Wielka strata :/ Świetny muzyk. Szkoda.

Sting wystąpi 18 czerwca w Trójmieście ze swoim programem Symphonicity. Bilety będzie można kupować od soboty 19.02.

http://www.dziennikbaltycki.pl/fakty24/368819,18-czerwca-w-ergo-arenie-wystapi-sting,id,t.html (http://www.dziennikbaltycki.pl/fakty24/368819,18-czerwca-w-ergo-arenie-wystapi-sting,id,t.html)

Osobiście się nie wybieram, ale sprawię prezent rodzicom, którzy są fanami Stinga :). Moja mama ma urodziny 12 czerwca, więc świetnie się składa :).

O wspaniała wiadomość, też właśnie myślałem o prezencie, w momencie gdyby Sting grał w przyszłości dla mamy:P Więc może i teraz się uda:)

Bilety od 237 zł :D

No dużo ale czego się nie robi, dla kogoś kto cierpiał żeby wydać Cię na ten cholerny świat :D

To ja dam też inny news: Korn ponownie w Polsce, tym razem w Warszawie na Juwenaliach!

news tutaj: http://gig-news.pl/2011/02/15/korn-zagra-na-warszawskich-ursynaliach-juwenalia-2011-1-3-czerwca/

Właśnie, dobrze mówisz lorddemonie :).

dlatego ja ganiam na koncerty zespołów i muzyków, których twórczości czasami nie znam w ogóle :D i będę musiała się prędzej czy później na Metallice przemęczyć

http://muzyka.wp.pl/title,Slipknot-zagra-na-polskim-Sonisphere,wid,609801,wiadomosc.html?ticaid=1bd3e
SlipknoT, kolejnym zespołem na Sonisphere 2011.

Niestety mnie martwi ta wiadomość ;( Mimo że jestem fanem mocnych brzmień, to zupełnie nie trawię tego zespołu i wolałbym, żeby nie grali. Jakoś totalnie nie podchodzi mi twórczość tej grupy. Może chociaż ich poobserwuje na scenie, bo widowisko to może być ciekawe. Natomiast wraz z tą złą dla mnie wiadomością pojawiła się również dobra - nie wiedziałem, że potwierdzone zostały występy jednego z moich ulubionych polskich zespołów, czyli Huntera, oraz Killing Joke, których z wielką chęcią zobaczę na żywo :diab9:

A ja tam sie ciesze na slipknota, na żywo to podobno świetna kapela. Nie znam ich może bardzo dobrze bo kojarze tylko szlagiery typu duality a z płyt w całości znam tylko Iowa i All Hope is gone. Kilka kawałków mi sie podba, a jakby nie patrzec to bardzo popularna kapela (na sonisphere w UK jest nawet headlinerem jednego dnia) więc chetnie zobacze ich koncert.

W sumie niezła mieszanka. Dwa zespoły bardzo klasyczne (IM i Motorhead), dwa prezentujące raczej nowsze odmiany ciężkich brzmień (najbardziej korci mnie Mastodon, bo Slipknot za bardzo wydrzyryjskie ;) Chociaż "Vol3. ..." nawet lubię) i... w sumie też klasyka, chociaż z innego wora. Killing Joke. No tym razem chyba ich nie odwołają ;)

http://www.eventim.pl/pl/bilety/shakira-lodz-atlas-arena-91488/event.html

:)

Kolejna kapela na soni: Volbeat.

Dla mnie dobry news, widziałem ich już live i ta kapela ma bardzo pozytywna moc na żywo \m/

Kto nie zna, poleca sie zapoznać :P

http://www.youtube.com/watch?v=VBaVlDIMKCU&feature=related

O kurde Volbeat, świetna jest ich ostatnia płyta. No teraz już nie być to przesada. Idę tam!

Uwierzę jak zobaczę (http://www.magazyngitarzysta.pl/muzyka/newsy/6937-tool-uchyla-rabka-tajemnicy.html), ale nadzieje zostały rozbudzone ;)

Biorąc pod uwagę, że to Tool, nie brałbym tych informacji zbyt dosłownie ;)

Cóż, mam nadzieję, że w MJK obudzi się znów trochę złości, bo nie chcę drugiego takiego albumu jak "10 000 Days"...

Prędzej dostaniemy coś za rok, niż w tym roku. Druga kwestia, mam nadzieje, że to będzie totalny eksperyment tak jak zapowiadał w jakimś wywiadzie Adam.  Na pana M bym nie liczył, on fazę bycia dziwnym ma już za sobą.

Ależ to chodzi o przyszły rok :) Tyle, że jakoś nie wierzę w te konkretne daty :) Niech będzie eksperyment, byleby nie czynili z siebie na siłę zespołu progresywnego*.


*czytaj: gramy piosenki po 10 minut, niezależnie od tego, ile mamy pomysłów

Ja tam 10.000 lubię, ale faktycznie, parę wypełniaczy bym stamtąd wywalił :P Gdzieś mówili, że pomysły na nowe utwory są bardziej zwarte, w stylu Jambi, ale że mają tendencję, żeby się rozrastać, więc cholera ich wie.

Zmarł Andrzej Sobczak, autor wielu przebojów grupy Turbo oraz Lombard :/ R.I.P. :(

Nowy teledysk Kredek:

http://www.youtube.com/watch?v=wEJb2nRiWOc o ile teledysk normalny, nic specjalnego to kawałek naprawdę zajebiaszczy :) Kredki w świetnej formie :)

In Flames w Polsce na 2 koncertach! Wiedziałem, że nas nie ominą:

http://www.metalnews.pl/index.php?subaction=showfull&id=1282901604&archive&start_from&ucat&%3Fsubaction=showfull&id=1307302790&archive&utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+metalnewsRSS+%28Kana%C5%82+RSS+serwisu+metalnews.pl%29&utm_content=FaceBook

#Link do YouTube niepoprawny#
Najnowszy teledysk Samaela, jeszcze ciepły.

Linku nie działa :(

No to spróbujmy tak:
http://www.youtube.com/watch?v=pAY78gNG4wM

1.Co do Kredek, to też stwierdzam, że ostatni ich album jest bardzo udany, wiele naprawdę godnych uwagi momentów.
2.Utwór Samaela też ciekawy, świetny pod względem muzycznym, super produkcja, tylko jakoś ten wokal mi nie gra  ;) Muszę się zainteresować nowym albumem tej szwajcarskiej grupy.

Ponieważ tylko skomentowałem wcześniejsze informacje, a sam nie dałem nic od siebie, nadrabiam zaległości i wrzucam teledysk Jakszyk Fripp & Collins, promujący album tej formacji. Dla fanów projektów "okołofrippowych". Mnie płytka urzekła.
http://www.youtube.com/watch?v=wOxn2GTGa2U

Po Godspeed on the Devil's Thunder obiecałem sobie, że nie poswiece wiecej czasu na CoF, nie chciałem sobie psuc dobrego zdania o tej kapeli a do Midian bardzo ją lubiłem... Nastepnie do Nymphetamine dało sie tego słuchać. Teraz to jest tragedia. Nowy album odłuchałem tylko po tym jak Dani w wywiadzie określił go jako "Naćpane Iron Maiden na anielskim cmentarzu - album będzie naszym najbardziej zepsutym i ponurym opowiadaniem, gotyckim horrorem, krwawą przechadzką pośród perwersji i orkiestrowym melodramatem, widowiskową, kinową produkcją, pełną wściekłych riffów"
Jako, że miałem w pamieci całkiem udaną interpretacje Cradle of Filth kultowego szlagieru jakim jest "Hallowed Be Thy Name", spodziewałem sie czegos w ten deseń. Dostałem jakiś rozmyty nieco mocniejszy goth metal, czy co to ma być bo nawet symphonic black metalem tego nazwac sie nie da. Wyszło melodyjne COŚ, co podobac sie może tylko komuś kto nie zna starego CoF. W teledysku do "Forgive Me Father (I Have Sinned)" Dani jest już parodią samego siebie, wyglada jak jakaś ciota, 0 dawnego pazura ani wokalnego ani wizualnego. Nie wiedziałem, że to kiedyś powiem bo mam sentyment do tej kapeli i uważam, ze cały czas na żywo daje rade - ale niech oni k***wa juz nic nie nagrywają, tylko koncertują... Może zobacze w tym roku ponownie kredki na żywo to dam taka sugestie /joke/  :diab9:

Nadciąga nowa płyta The Gathering, jest teledysk, zapowiada się nieźle:
http://www.youtube.com/watch?v=6m-zhD8Qh9w

Jeśli ktoś mi powie, że nie istnieje coś takiego jak klątwa wieku 27 lat w muzyce to go wyśmieję. To w temacie dzisiejszej śmierci Amy Winehouse i faktu, że w tym samym wieku odeszli Hendrix, Joplin, Cobain, Morrison...

Tak czytam to co napisałeś, potem jeszcze raz i jeszcze i dopiero do mnie dociera co się stało. Niby nie słucham tego gatunku muzyki ale i tak jest to spory szok.  Może trochę chamskie będzie to, co teraz napiszę, ale czemu nie umierają takie dzisiejsze "pseudogwiazdki" tylko ludzie z prawdziwym talentem, którzy wyjątkowo się wyróżniali? Znając społeczeństwo to teraz Amy stanie się supergwiazdą i wszyscy zaczną kupować jej płyty itp. i tak się zastanawiam czy to dobrze czy źle?

A mnie tylko zastanawia czy aby tworzyć coś znakomitego i oryginalnego naprawdę trzeba ćpać, chlać i umrzeć młodo. Szkoda Amy chociaż będąc szczerym to znałem tylko jej jedną piosenkę. Ale jednostką oryginalną i specyficzną była. Czego by nie mówić czarne chmury zbierały się nad nią od dawna i nie dziwię się, że tak skończyła.

Myślę, że prędzej zachodzi tu pewnego rodzaju symbioza. Moim zdaniem prawdziwego artysty zawsze dotyka jakiś tam ból istnienia - nie wszyscy topią swe smutki w alkoholu i dragach, ale wielu jednak ma za sobą tego typu epizody. Narkotyki na pewno pomagają niektórym tworzyć zakręcone i oryginalne rzeczy, ale ważniejszy od dragów jest moim zdaniem specyficzny stan umysłu. I tu też tkwi odpowiedź, dlaczego tego typu problemy rzadziej dotykają pseudoartystów.

A wieku 27 lat dziwny jest. Sam też wtedy nie najlepiej się czułem z samym sobą. Może świadomość zbliżającej się 30-ki tak działa?

Co do Amy... słuchać jej nie słuchałem, aczkolwiek przesłuchałem "Back to black" raz czy dwa razy. Bardzo oryginalna wokalistka. I w przeciwieństwie do wielu gwiazdek gazet plotkarskich - miała talent.

Też tak uważam. Kupiłam "Back to Black" jakieś 2 czy 3 lata temu... akurat wpadło mi w ręce na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Nie jest to mój typ muzyki i nie słucham jej zwykle, ale uważałam, że warto było zainteresować się dziewczyna, która miała wyjątkowy głos i jakąś tam osobowość. Wydawała mi się obiecująca i miałam nadzieję, że pokaże jeszcze coś lepszego w swojej karierze. Czasem bywa tak, że z niezbyt udanych początków wychodzi coś na prawdę dobrego. Pewnie, gdyby Winehouse skupiła się na muzyce, nie imprezowaniu, mogłaby się jeszcze znacznie rozwinąć, bo miała predyspozycje. Słuchając jej miałam skojarzenie z wokalistkami w starym stylu, dla których warto było komponować na prawdę dobre piosenki, a one wzbogacały je swoją interpretacją i charyzmą. W tym przypadku uzależnienie zaprzepaściło dużą szansę...

EDIT:
Dziwię się też, że nikt nie zwrócił uwagi na to, co mi w niej nawet trochę imponowało - nie dała się wsadzić w ramy typowej zadbanej i pięknej gwiazdki show biznesu. To oczywiście nie było z powodu ideałów, tylko dlatego, że prowadziła taki, a nie inny tryb życia... ale jednak.

Nie było mnie weekend bez dostepu do neta wiec teraz cos napisze...

Jedna z najgenialniejszych wokalistek ostatnich lat. Niesamowity głos i aranżacje. Muzycznie - mistrzyni!!
Szkoda że tak odplynela i to w przeciagu kilku lat, bo jak zobaczyclibyscie teledyski do utworow z 1szej plyty "Frank" to 1. nie jest wychudzona 2. nie ma charakterystycznego pozniej image'u (wlosy, sukienki itp.).

Kobita wydała raptem 2 albumy, wedlug mnie dwa zaj*biste  albumy bo ja takiej muzy słucham.
Wielka szkoda bo  teraz jest powiedzmy glosno po jej śmierci, ale za rok ktos kto tej muzyki nie slucha zapomni o Amy Winehouse.
Amy Winehouse była artystką, niestety poszła w złą strone jak wielu innych.

Szacun dla niej.

Żeby uściślić - Hendrix miał 28 skończone. Niby szczegół, ale to już nie podpada pod klątwę wieku 27 lat.

ekhm, nie miał:

http://en.wikipedia.org/wiki/Jimi_Hendrix

28 lat skończyłby 27. listopada 1970 czyli wciąż miał 27 lat, chociaż "rocznikowo" było to już 28.

Stebbins, nie martw się. Teraz to już na pewno będzie pamiętana.

A fakt, przepraszam, mój błąd :) byłam pewna, że zmarł po 28 urodzinach :)

Przed chwilą wróciłem styrany po całym dniu praktyk w firmie i myślałem, że znów kolejny dzień do niczego... a tu nagle wiadomość, która podbiła mi humor na całego :D. Pewnie większości ten news obejdzie bokiem ale cóż co kto lubi :P

(http://staredobremalzenstwo.com.pl/sdm/images/stories/nowiny/ikona75.jpg)  
Nowy album (płyta CD i DVD) ukaże się 6 września.

(źródło: sdm.art.pl (http://sdm.art.pl))

http://wyborcza.pl/1,75475,10331818,Koniec_R_E_M_.html

Może nie byłem nigdy ich wielkim fanem, ale kurde szkoda  ;(

Właśnie weszłam, żeby o tym napisać :(. R.E.M. to jeden z moich ulubionych zespołów. Uwielbiam teksty Michaela Stipe'a. Wielka szkoda... bardzo, żałuję, że nie załapałam się na żaden ich koncert :(.

http://www.youtube.com/watch?v=NQuWuqZ4SGs

Wielka szkoda, nawet jeśli R.E.M. najlepsze czasy mieli już chyba za sobą. To jeden z tych zespołów, których słyszałem ledwie kilka płyt i mam plany posłuchać całej ich dyskografii... Bardzo cenię "Automatic for the People", "Monster" i "New Adventures in Hi-Fi". Innych płyt zbyt wiele nie słuchałem, nie potrafiły mnie wciągnąć.

Przyznam, iż wypadłem ostatnio z obiegu, jeśli o R.E.M. idzie, podobno 2 ostatnie płyty mniej "rozmemłane" były... Wygląda na to, że zespół "przyspieszył" po to, by się ostatecznie zatrzymać.

Dla mnie to katastrofalna wiadomość :(. Po rozwiązaniu w lutym White Stripes nie sądziłem, że parę miesięcy później zakończy działalność kolejny zespół z grona tych uwielbianych, który nadal grał i wciąż nagrywał świetne płyty. A wczoraj jeszcze koło 16 wchodziłem na ich stronę, żeby zobaczyć, czy nie pojawiły się plany zagrania trasy koncertowej... Fatalny rok :(. Niech jeszcze się okaże, że Dylan kopnie w kalendarz, to już w ogóle masakra...

A najgorsze jest to, że nigdy ich nie widziałem na żywo. Ostatni koncert (i jedyny, jeśli się nie mylę) grali w Polsce w 2003 roku, kiedy jeszcze nie kochałem tak bardzo ich muzyki...


Właśnie nie. I to nie tylko moje zdanie, o czym świadczą dobre recenzje ich ostatnich dwóch płyt. Wydawało się, że to początek nowej ery dla zespołu, druga młodość, a tu taki klops... W każdym razie bardzo cenię ich ostatnie 2-3 płyty, niemal na równi ze starymi.

Pewnie masz rację, jak już pisałem, ostatnich dokonań R.E.M. nie słuchałem, ale kojarzę faktycznie dobre recenzje. Natomiast kierunek, jaki zespół obrał po odejściu Bucka jakoś nie bardzo mnie w pewnym momencie przekonywał (płyty "Up" czy "Reveal").

Cichy, może wątek o R.E.M. założysz?

Na pewno chodzi Ci o Billa Berry'ego, a nie o Bucka - ich gitarzysta był z nimi do końca ;). Natomiast jeśli chodzi o kierunek, to faktycznie "Up" i "Reveal" były takie senne, odlatujące, nastrojowe, elektroniczne. Oczywiście lubię te albumy, ale faktycznie czegoś w nich brakuje. Chociaż w pewien sposób kontynuujący ten wątek "Around the Sun" jest chyba jedną z moich ulubionych płyt R. E. M. "Accelerate" to już zupełnie inna bajka, a jeśli jesteś fanem "New Adventures in Hi-Fi", to na pewno polubisz "Collapse Into Now" (np. "Blue", w którym śpiewa po raz kolejny Patti Smith aż nazbyt kojarzy się z "E-Bow the Letter").


Jak znajdę chwilę, to założę. Jeszcze o Pearl Jam miałem założyć, bo byłem we wtorek na filmie o nich :). Lada dzień się pojawią.

Niech będzie Berry ;) Zawsze wydawało mi się, że to Buck odszedł, a ja nigdy nie wiedziałem, który jest który :D

"E-bow the Letter" bardzo lubię. Moim zdaniem jedna z dwóch najlepszych kompozycji na "New Adventures in Hi-Fi". O Pearl Jam też zakładaj, tam będę mógł się nieźle rozpisać :)

Kurde, Fleet Foxes znowu zagrają w tym roku w Polsce, tym razem w Teatrze Rozrywki w Chorzowie w ramach Ars Cameralis 2011 (razem z Alelą Diane)! Z ciekawości spojrzałem na ich stronę po rozmowie z emu, szczerze mówiąc nie licząc na wiele, a tu proszę jakie zaskoczenie... A zacząłem post od słowa "kurde", bo nie ma już biletów na ten koncert :(. Ponoć 26 września ma być jakiś drugi rzut, ale to nie jest oficjalna wiadomość.

EDIT:
Jednak to  oficjalna wiadomość :)

Rok temu w taki sam sposób spóźniłem się z The National, którzy grali właśnie na ubiegłorocznym Ars Cameralis... Wiadomo, do Chorzowa tak jakby blisko mam ;) Ale koleżanka potem bilet jednak jakoś wydębiła, więc tak łatwo się nie poddawaj :)

Zresztą, nie wiem jednak czy pojadę, bo 11-13 listopada to Falkon, a na Falkonie chcę być... Chyba że jakoś karkołomnie z Lublina rano pojadę na niedzielny wieczór do Chorzowa :P. Kurde, wszystko mi się nakłada. Tak samo w październiku w Polsce będzie grał Tinariwen, a ja będę wtedy w Paryżu  :pff4:

O lubisz Tinariwen? A na Openerze 2010 ich widziałeś? Ja tak tylko ze 30 minut, bo na 2manydjs uciekłem. Ale klimatyczni byli co niemiara :)

Właśnie wtedy się w nich zakochałem :D. Cały koncert jak w transie się bujałem, a pierwszy raz w życiu ich usłyszałem (ale mi się zrymowało :P).

Metallica i Lou Reed udostępnili pierwszy utwór ze swojej nadchodzącej płyty. Jak dla mnie to po przesłuchaniu tego śmiech pusty pozostaje. Słabizna niewiarygodna.
http://www.youtube.com/watch?v=8LWtb621DRg

Ja kumam próbę naśladowania Cash'a tym narracyjnym śpiewaniem - ale kurde do dupy to jest! Za Metą nigdy nie przepadałem Lou Reed'a nie znam, ale takiego gówna to się nie spodziewałem :P

i'm the table! :D

Tej piosenki to raczej dopiero w domu posłucham, ale jeśli o narracyjny śpiew idzie, to Reed od dawna w taki sposób to robi. W zasadzie już na debiucie The Velvet Underground trudno mówić o zwykłym śpiewie.

A ja wam powiem, że nie jest to takie złe. Nie wiem czy tekst jest wzięty z tych dramatów, o których na początku tego filmiku mowa, ale mi się on podoba, słowa są naprawdę niezłe. Muzyka za to trochę jednostajna.


Przepraszam, ale masz na myśli Johnny'ego Casha?

A kogo?

Straszne. Lou Reed sobie, Metallica -sobie. No i długo nad tym kroczącym riffem to chyba nie myśleli  :haha: Kompletnie wyjałowione z pomysłów. A Reed na końcu bez sensu ryczy, tak jakby starał się zabrzmieć bardziej metalowo.

Po prostu zdziwiłem się, bo przecież Johnny Cash nie słynął z recytacji, więc jak Reed kogoś naśladował to raczej nie Casha ;).

Naprawdę dziwię się, że tak zjeżdżacie ten utwór. Po trzecim przesłuchaniu i wsłuchaniu się w słowa to brzmi naprawdę nieźle. Już nawet prosta muzyka nie przeszkadza. A jeżeli ten utwór to wstępniak do concept albumu, to może być bardzo ciekawe dziełko. A gadanina Reeda jest uzasadniona chociażby przez pomysł na ten utwór. Już pierwsze słowa tłumaczą: "I am the chorus" - czyli Reed gra coś na kształt chóru w greckiej tragedii, robiącego wstęp i wprowadzającego słuchacza w nastrój opowieści. Przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę i ja ten utwór kupuję. Tak samo jak pewnie kupię płytę, bo Metallikę lubię i początkowy sceptycyzm odnośnie współpracy z Reedem ten utwór częściowo przepędził :)

Ale on Cach też nie śpiewał w pełni. Jego śpiew to w sumie mowo-śpiew czy jak to tam nazwać, bo mi o pełną recytację nie chodzi of course :)

Ja z perspektywy fana Mety napiszę tak: już sam pomysł mnie nie zachwycał, chyba wolałbym, żeby nagrali płytę z Lady Gagą, albo z jakimś Snoop Dogiem. Szczególnie właśnie się obawiałem tych deklamacji Lou Reeda.
Numer podoba mi się bardzo średnio, tak jak napisał p.a.: Metallica swoje, Lou Reed swoje. Mam nadzieję, że cała płyta nie będzie taka i znajdę jakieś elementy dla siebie. Bynajmniej raczej nie polecę po płytkę do sklepu, bowiem elementów, za które kocham Metę strasznie mało. Nie akceptuję póki co, że nie jest to pojedynczy wybryk  ;)

Chyba na ostatniej płycie, jak był bardzo stary i stał jedną nogą w grobie ;)

PS. Śmiałeś się z "I'm the table", bo pewnie myślałeś, że chodzi o stół? Na 99,9% chodzi tu o tablicę, na której mają być zapisane wspomniane "ten stories" (bo płyta z tego co widziałem ma 10 utworów). Zresztą, wcześniej pada wyrażenie "tablet", które jest synonimem słowa "table" w tym znaczeniu, także raczej trafiłem w sedno.

O Jezusie ;P Ja po prostu się z tego śmieje :P bo to całkiem śmieszne jest jak on to śpiewa :D pasuje do różnych internetowych misheard lyrics. Jak np to: http://www.youtube.com/watch?v=gg5_mlQOsUQ :D

To tak a propos :D

http://www.youtube.com/watch?v=x9LcJwX9dnE

No to już chyba wiem, czemu z nią nie nagrali:
http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Lady-GaGa-nowa-wokalistka-Queen_.html
 :diab9:

Klasycy doom metalu Candlemass nagrywają nową płytę, niestety zapowiadają, że będzie ona ostatnia w ich dorobku :(

Ja tam dam kredyt zaufania projektowi meta/lou... Tym bardziej, że płyty nielubiane takie jak load/reload ja akurat bardzo lubie, wiec jestem dosyc dziwnym fanem mety. A Reeda też lubie posłuchac i podoba mi sie recytatorski styl. zobaczymy co z tego bedzie. Płyta na pewno nie dla metalowców - i dobrze :)

No, wreszcie ktoś mnie poparł :D. Ja co prawda load/reload lubię tak pół na pół, ale jeśli chodzi o projekt Reed/Metallica to jestem bardzo go ciekaw. Utwór tu wrzucony naprawdę mnie zachęcił i uważam, że Metallica po raz pierwszy w karierze może stworzyć coś, co z metalu stworzy naprawdę dzieło sztuki. (Nie to żebym uważał np. "Master of Puppets" czy "Ride the Lighting" za papkę - no ale umówmy się, że tekstowo to są dosyć proste piosenki o potworach, zabijaniu itp. :P. Tutaj wchodzimy już na trochę inny pułap.)

Ale dlaczego te płyty są nielubiane? Na pewno nie dlatego, że są słabe. Po prostu Metallica zrobiła wtedy ostry odwrót od metalu. Sam zawsze byłem raczej fanem rocka, niż metalu, więc ja wiele utworów z tej sesji lubię, zwłaszcza, gdy Metallica gra wolno, posępnie (np. "The Outlaw Torn" czy "Bleeding Me"). Osobiście uważam, że gdyby z tych dwóch płyt zmontować jeden album, byłoby to z pewnością moje ulubione dzieło Metalliki. A tak, wiele tam, niestety, wypełniaczy. Ale wiele utworów jest naprawdę bardzo ciekawych. Aż sobie wrócę do tych płyt :D

Ja Load uwielbiam i bardzo się cieszę, że nagrali taki album. Reload w sumie też jest dobry, tylko, że w całości mnie trochę męczy, aczkolwiek znajduje się tam kilka świetnych kawałków.

Cichy, ja ostatnio przeczytałem, że Lou Reed został uznany za najgorszego tekściarza:
http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Lou-Reed-najgorszym-autorem-tekstow_.html

Nie znam się na tym, nie znam angielskiego. Ale jakby był nawet najwybitniejszy tekst, to jakby coś było słabe muzycznie to i tak bym tego nie zdzierżył.

No i ja też oczywiście dam Metallice szansę ;)

Tylko że wiesz, dziesiątkę zamyka Dylan... A jest i Morrison. I tak dobrze,że nie ma tam Curtisa.

To nie chodzi o najgorszych tekściarzy, tylko o najbardziej przecenionych. Złe tłumaczenie tytułu. Poza tym opierają się głównie na pojedynczych piosenkach.

No, to jak opierają się na pojedynczych piosenkach to naprawdę obiektywna ankieta ;). A wrzucanie na tę listę Dylana i Morrisona to dobra wskazówka, jak należy traktować to zestawienie :).

Eeee tam news z terazrock.pl to plotka bardziej niż miarodajne źródło :P

Przerwę Wam smutne biadolenie na temat nudziarstw w stylu Mety i Reeda wiadomością iż na stronie BadAsMe.com (http://badasme.com/) można posłuchać najnowszego albumu Toma Waitsa w całości!
Jestem już po ponad połowie i czuję, że się z tym krążkiem możemy polubić :)

W tym materiale z TR na 10 miejscu jesli chodzi o najgorszych teksciarzy jest Bob Dylan :haha: To jakies jaja są...

News z naszego podwórka:

(http://img577.imageshack.us/img577/4199/oklokl29299.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/577/oklokl29299.jpg/)

Premierę niedawno miała nowa płyta Kombajnu do zbierania kur po wioskach - "Karmelki i Gruz". Ja się jaram bo po pierwszych przesłuchaniach jest bardzo dobrze. I już wiem czego będę przez tą jesień słuchać :)

Miażdżąca recka ostatniego wyziewu Metalliki (http://www.magazyngitarzysta.pl/muzyka/recenzje/8262-lou-reed-and-metallica-lulu.html)

No cóż, na RYM też szału nie ma  :haha:

http://rateyourmusic.com/artist/lou_reed_and_metallica

Przypomniała mi się pewna recenzentka, niejaka panie Anna Gacek, która na łamach Teraz Rocka wpierw oceniła pierwszą płytę Yeah Yeah Yeahs na 1, po czym przemyślała sprawę i następną oceniła na 5 uznając za arcygenialną.  :haha:

Kurde, chyba przyszła pora posłuchać tego tworu :pff4:

Bo Anna Gacek interesowała się modą i to naprawdę wiele tłumaczy. Ale recenzje pisała świetne - nikt nie potrafił mnie tak zachęcić do sięgnięcia po jakiś album, jak ona. Inna sprawa, że od połowy rzekomych arcydzieł się odbiłem bardzo boleśnie (np. drugie The Libertines czy drugi album The Strokes). Ale też to dzięki jej 5 gwiazdkom sięgnąłem po The Cooper Temple Clause, "Uh Huh Her" PJ Harvey czy wspomniane "Show your bones". Swoją drogą druga płyta YYYs jest znacznie lepsza, dojrzalsza od pierwszej. Co nie oznacza, że pierwsza zasługiwała na 1 gwiazdkę :D

Ale zdaje się, że potem za to przepraszała.

No ta przepraszała, ale jakim to trzeba być ..., żeby coś wpierw zmieszać z błotem, a potem wychwalać pod niebiosa  :haha:
Z absolutnego dna, po paru miesiącach coś się stawało klasyką rocka.
Ja szczerze mówiąc, nie wiele już pamiętam z jej recenzji, oprócz tego, że były bezkompromisowe. Albo 1 lub 2, czyli totalny badziew, albo przełom w muzyce rockowej - i tak z każdą płytą. Inna sprawa, że po kilku miesiącach następowała rewizja oceny i płyty mogły się stać klasyką rocka.

Kiedyś się nudziłem i wpisałem w gronie "Anna Gacek" i się okazało, że ma swój dział i wiernych jak ja fanów. A teraz chyba jakiś program radiowy z Mannem ma. Muszę kiedyś posłuchać :D

Zresztą co by nie powiedzieć każdą lekturę TR zaczynałem od wyszukiwania jej recenzji, dobry humor na cały dzień był zapewniony.

Sorka za offtopa:)

Anna Gacek poza audycją z Mannem ma w trójce także swoją własną, w nocy z soboty na niedzielę, od drugiej w nocy chyba ze cztery godziny. Zwie się to Atelier. Wiem, bo czasami słucham Ciemnej Strony Mocy Oli Kaczkowskiej i Atelier wchodzi od razu po niej. Próbowałem kiedyś słuchać, ale po 30 minutach miałem dość. Raz że pani ledaktol Gacek (nie wymawia "r") zupełnie do mnie nie przemawia jako plezentelka, to muzykę prezentuje taką, że mi uszy więdną. Apfuj :P

Też kiedyś googlowałem Annę Gacek :D Wiesz, w TR ona była taką frakcją New Musical Express, co też wystarcza za całe podsumowanie jej muzycznego dziennikarstwa :) Ale - jak już pisałem - wdzięcznych jej jestem za tych parę recenzji. Gust miała dziwny, obok rzeczy dla mnie nie do strawienia (np. The Strokes) lubiła też rzeczy ciekawe. I aż ciekaw jestem, co tam teraz puszcza...

Zdaje się, że sporo takich płyt było, gdzie krytyka zjeżdżała je, a po latach okazywały się arcygenialne...

Ja będę się upierał przy swoim zdaniu na temat "The View" - uważam, że utwór ma świetny, błyskotliwy tekst (nie rozumiem śmiechów na jego temat...), rewelacyjnie wpasowujący się w kontekst tematu płyty. Muzyka faktycznie trochę monotonna, ale mam nadzieję, że nie zabije całego krążka. Tak czy siak ja nie będę podążał za modą na objeżdżanie Metalliki za każdą ich nową płytę i wylewanie na nich swoich frustracji (swoją drogą, przy "Death Magnetic" też gromy szły, że ch*** produkcja, że kalka z przeszłości, a teraz nagle wszyscy mówią, że świetna płyta i udany powrót do korzeni) i kupię "Lulu", bo jestem bardzo ciekaw tego albumu.

A recenzja na "Gitarzyście" bardzo fajna - w jednym miejscu pada tylko odniesienie do tekstów na płycie, i to akurat do wykrzyczanego trzywyrazowego hasła. Widać jak uważnie recenzent "słucha" i analizuje o czym się śpiewa. A słuchając "The View" myślę, że to w tekstach będzie tkwiła siła tego albumu, bo na pewno nie w rzężeniu Reeda.

Akurat Death Magnetic to ja lubię najbardziej ze wszystkich płyt Mety (z wyjątkiem instrumentalnego kawałka, który pomijam za każdym razem jak słucham, nudzi mnie) i choć od początku narzekałem na produkcję, bo uważam, że to co tej płycie zrobili to jest świństwo, to też od początku mówiłem, że ten album jest niezły. Lulu posłucham i wtedy powiem co myślę, ale mam spore obawy, że na jednym odsłuchu może się skończyć. A jeśli muzyka będzie niestrawna, to mało mnie obchodzi nawet najgenialniejszy tekst. Bo jednak muzyki słucham w pierwszej kolejności dla muzyki, a jeśli tekst jest jedyną mocną stroną, to trzeba tego było nie "śpiewać", tylko wydać drukiem, proste.

I tak jeszcze w temacie - klik (http://mistrzowie.org/354384) :D

Ja tam walę wasze Lulu, gniot będzie i tyle :D

Ale za to czekam na coś innego! Na nową płytę Nightwisha - nie wiem czy jest jakaś osoba, która tutaj ich słucha, czeka na tę płytę, ale ja od momentu wywalenia Tarji z N. jestem jak najbardziej za rozwojem tego zespołu, który zrobił ogromny krok w swojej muzyce. Wychodzi niedługo nowa płyta, a tutaj daje teaser singla promującego całą płytę, oraz część teledysku. Może nawet nie teledysku tylko filmu, ponieważ zespół kręci też film związany z płytą. Bardzo fantastyczny, magiczny, baśniowy. Frontman, Tuomas, powiedział o tym filmie, że to jak połączenie prozy Gaimana z reżyserią Burtona i muzyką Nightwisha, wiec jest na co czekać :D Przynajmniej ja czekam!

http://www.youtube.com/watch?v=-6YhaJK8TC4

Nie chciałem już ciągnąć tej głupiej dyskusji, ale nie byłbym sobą jakbym to tak zostawił bez malutkiego komentarza :D. Moim zdaniem - jeśli zacytowana wyżej uwaga nie była to świadomie przesadzona - to trochę zbyt ostry jesteś w swoim ocenianiu muzyki. Tekst wyśpiewany nawet do monotonnej muzyki jest już czym innym niż tekst drukowany. Zresztą, Metallica wcale taka monotonna nie jest w "The View", a znając ich zamiłowanie do urozmaicania swoich utworów zmianami tempa i tak dalej, zabieg tworzenia zaledwie monotonnego tła dla utworu dramatycznego (którym w pierwowzorze "Lulu" był) mógł być świadomy. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. A genialny tekst wyśpiewany do monotonnej, powtarzalnej muzyki nie musi być badziewiem totalnym - czasem wręcz przeciwnie, o czym świadczy gros utworów Dylana chociażby, na czele z 3-akordowym, 11-minutowym utworem "Desolation Row", który znalazł się w drugiej setce najgenialniejszych utworów wszech czasów zestawienia "Rolling Stone'a". Można? Można.

Miało być krótko, a jak zwykle nie było :P.

Ekhm:) Ja tak nie mówię. Mało tego - to najgorsza płyta Metalliki, jaką słyszałem (a słyszałem większość). Nie dziwię się, że podoba się Bartkowi, bo jest przekombinowana ;) A to, czego na tym albumie da się słuchać, występowało w lepszej wersji na starszych płytach. O wiele bardziej wolę mocniej zjeżdżany "St. Anger", bo tu przynajmniej grupa spróbowała czegoś nowego. A że nie do końca wyszło, to inna sprawa.

Przesłuchałem lulu i jednak dosyć słabe :/

nowy teledysk Rammstein: http://vimeo.com/31836365

Klasycznie i z jajem. Znów nabijamy się z Amerykanów i ich wakacji :D Jest super!

Black Sabbath powraca w oryginalnym składzie:

http://terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Reaktywacja-Black-Sabbath-potwierdzona_.html

Nie jestem pewien, czy to na pewno dobra wiadomość :) Tzn. koncerty z pewnością zaspokoją oczekiwania, ale nowa płyta... tu już może być różnie.

Koncerty koncertami - i tak się nie załapię, bo będą pewnie piekielnie drogie a bilety wykupione rok wcześniej, ale album! H&H było naprawdę dobre, Ozzy jest stary i żyje w innym świecie, głos też już nie ten - ale nic a nic mnie to nie obchodzi. Nowy album Sabbathów to będzie święto metalu!

Blur wchodzą do studia, aby nagrać nowy album. Brzmi jak cud  :aniol:

Z Coxonem??

Iggy pop na offie

Dokładnie!!!

Jeśli wydadzą nowy album, to też najpewniej pojada w trasę i wtedy może Polska proszę? To by było coś wręcz nieziemskiego zobaczyć Blur jako kwartet na żywo...

Tak jak przewidywałem, Black Sabbath odwołało trase. Będzie tylko jeden koncert na festiwalu w Donington.

W zamian jest Ozzy & Friends / Zakk + Gezzer + czasami Slash/ więc nie jest najgorzej, jeszcze jak po ludzku zagrają Sabbatowe kawałki to będzie znośnie.

Jak ktoś sie napalił na black sabbath to jakieś tam Ozzy i kumple moga go nie urządzać ;-)

No właśnie tak sobie czekam jak to z biletami będzie, czy będą zwroty itd. A wtedy może znajomym uda się coś kupić :) Ja tam jadę tak czy tak :) 

Damon Albarn ogłosił, że po sierpniowym koncercie w Hyde Parku Blur raczej na pewno zakończy działalność... FUCK!!! Najgorsza wiadomość tego roku dla mnie. Dodatkowo sam Albarn zawiesza póki co działalność Gorillaz :/

Wczoraj wieczorem natknąłem się na "Nasty" nowy singiel The Prodigy, który promuje ich nowy od ładnych kilku lat album  =). I jak to u Prodiża ;) , ich charakterystyczny, industrialny szarpany nerw  :diab9:. Dobrze znów posłuchać starych wyjadaczy, którzy władali mną muzycznie 20-15 lat temu :rad2:.

Tutaj teledysk, a poniżej więcej informacji o zapowiadanej płycie :faja:

http://www.youtube.com/watch?v=xB_nKpEkILs

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/nowy_singiel_prodigy_nasty_zapowiada_nowy_album_wideo_321798.html (http://www.wiadomosci24.pl/artykul/nowy_singiel_prodigy_nasty_zapowiada_nowy_album_wideo_321798.html)

Zmarł Scott Weiland, znany przede wszystkim z występów w Stone Temple Pilots i Velvet Revolver. Dla mnie to jeden z idoli wieku nastoletniego, do twórczości STP wracam regularnie.

Wpis na fejsie:

"Scott Weiland, best known as the lead singer for Stone Temple Pilots and Velvet Revolver, passed away in his sleep while on a tour stop in Bloomington, Minnesota, with his band The Wildabouts. At this time we ask that the privacy of Scott's family be respected."

Jarre zapowiada Oxygene 3,  termin: 02. 12.2016, 40 lat po Oxygene 1

Clan of Xymox zapowiada nową płytę - Days of black.
Marzec 2017

Zmarł John Wetton, dla mnie przede wszystkim muzyk z najlepszego składu King Crimson:

http://muzyka.onet.pl/rock/john-wetton-nie-zyje-muzyk-mial-67-lat/0szldz

Zmarł Tom Petty:

http://muzyka.onet.pl/nie-zyje-tom-petty-amerykanski-muzyk-mial-66-lat/6egzxf

Nie mogę powiedzieć, że dobrze znam jego twórczość, ale "Last Dance With Mary Jane" bardzo lubię...

o kurczę, szkoda

Nie żyje Kora...

https://plejada.pl/newsy/kora-nie-zyje-gwiazda-maanam-przegrala-walke-z-rakiem/fr4wf0b

https://www.terazmuzyka.pl/aktualnosci/czytaj/tomasz-stanko-nie-zyje.html
Również odszedł Tomasz Stańko.

Generalnie czarny weekend dla polskiej muzyki. Ciekawym faktem jest to, iż Stańko zagrał na drugiej płycie Maanamu.

Znów - trochę szok.

https://kultura.onet.pl/wiadomosci/keith-flint-nie-zyje-lider-the-prodigy-mial-49-lat/20swd4g

Zastanawiałem się czy doprowadził do tego niezdrowy sposób prowadzenia życia, okazuje się, że to było samobójstwo. Tak czy siak szkoda i szok  :(

Taka oczywista oczywistość, ale tak mnie uderzyło teraz. Nieważne, czy grasz grunge, nu-metal czy muzykę elektroniczną - dla depresji to bez znaczenia.

Ogólnie nie byłem wielkim fanem The Prodigy, ich albumy zawsze mnie nieco męczyły, ale w małych dawkach - świetna rzecz. Pamiętam, jak gdzieś w 1993 roku usłyszałem "No Good", to mi trochę głupio było, bo jako zaprzysiężony fan rocka (i do tego neofita) niemalże gardziłem innymi gatunkami muzycznymi :D A to "No Good" mi się podobało, bo było jakże inne od dominującego wówczas Euro Dance.  Ale jednocześnie było mi wstyd tak wewnętrznie, że mi się "takie techno" podoba ;) A potem przyszły jeszcze lepsze przecież numery, na czele z moim ulubionym "Breathe".

Muszę przyznać, że oprócz najbardziej ogranych kawałków zupełnie nie znam Prodigy. W latach 90 przesłuchałem z raz The Fat of Land, ale niezbyt mnie przekonało (zupełnie czego innego słuchałem wtedy). Teraz już kilka razy obiecywałem sobie, że wrócę do tej grupy, ale jakoś potem zapominałem.
Może obecna sytuacji przyczyni się do tego, że z należytą uwagą wrócę do tej grupy.

Do The Fat of Land nie sposób się przyzwyczaić, albo to lubisz, albo nie, ja sluchałem dawno temu, podeszło mi i do tej pory mnie to trzyma.