Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Muzyczne przestoje (i jak sobie z nimi radzić)  (Przeczytany 6423 razy)
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« : Lipca 01, 2014, 11:03:28 »


Nie wiem, czy zdarza się to tylko mi, czy też jest to bolączka większości osób lubiących słuchać muzykę namiętniej, niż jako zapychacz w tle (radio, w galerii, knajpie itd). W każdym razie mam czasami z muzyką coś, co porównałbym możliwie najbardziej do kryzysu czytelniczego. U mnie najczęściej jest to spowodowane nasyceniem muzycznym (nie wiem jak lepiej to określić.) W każdym razie często mam tak, jak pewnie wiele osób - określoną pulę ulubionych wokalistów czy albumów i tego przeważnie słucham namiętnie. Czasem wyjdzie nowy album czy dwa (szaleństwo!) i wtedy przychodzi moment "katowania" nowego krążka. U mnie przeważnie to trwa (w zależności od gatunku i skali "ulubienia") od miesiąca do nawet pół roku, choć zdarza mi się dłużej... (np. ostatni album Eminema - MMLP2 - wydany na początku listopada 2013 katuję do tej pory). Tylko niestety - przychodzi moment, kiedy nowy album zaczyna się przejadać. Wtedy znów powrót do przeplatania konkretnych wykonawców/zespołów i jakoś się kręci a muza w duszy gra  Music
Ten stan u mnie jednak nie trwa cały czas i przychodzi to, czego nienawidzę, czyli:
Niby człowiek chce, niby go ciągnie do słuchania, ale co włączy, to po kilku minutach słuchania krew zalewa i tylko narasta rozdrażnienie. W efekcie przeskakuje po ulubionych wykonawcach, raz za razem słysząc w głowie głośne "TO NIE TO!". I często nie jest to nawet kwestia konkretnych wykonawców, bo czasem przeskakuję po gatunkach, nawet skrajnie różnych, ale i tak wiele to nie daje...

Wtedy najczęściej człowiek - przynajmniej ja tak zazwyczaj robię - szuka rozwiązania na sposoby:

a) przekopywanie wszelkich last.fm, spotify i innych stron tego typu w usilnych poszukiwaniach czegoś nowego, co wciągnie i miło zaskoczy, że tego się da słuchać,
b) włączenie jakiegoś internetowego radia (przeważnie tuba.fm) z nadzieją, że akurat trafi się przyzwoite kilkadziesiąt minut muzyki,
c) poszukiwania na własnym dysku/wśród starych płyt, celem odkopania jakiejś starej perły, która gdzieś, jakimś cudem przepadła w odmętach muzycznej kolekcji

No i u mnie najczęściej działa metoda c), bo odkopanie takiej starej perły (nawet jednej piosenki), która kiedyś wywoływała ciarki jest najlepszym bodźcem do wrócenia na dobre muzyczne tory.

Tyle, że nie zawsze się taka sztuka udaje. I pytanie: co wtedy? :D
Zastanawia mnie też, czy taki kapryśny moment jest dobry na poszukiwanie nowych wykonawców?
A wy? Macie też podobnie, czy to co Wam tu opisałem to dla was czarna magia? :P
No i najważniejsze - czy macie jakieś sposoby na radzenie sobie z tym?
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2014, 11:05:22 wysłane przez Mandriell » Zapisane

p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #1 : Lipca 01, 2014, 11:26:53 »

Szczerze mówiąc mnie wyżej opisany problem nie dotyka :) cały czas mam za mało muzyki, choć codziennie słucham przynajmniej kilka albumów (w niektóre dni wolne nawet kilkanaście), a że cały czas mam w puli jakieś albumy nie odsłuchane należycie albo takie, które w kolejce czekają na odsłuch, zawsze coś tam się wybierze. No i jest też kwestia powrotów: albo do czegoś, co niby zostało przesłuchane, ale chce się przypomnieć, bo mimo wszystko niewiele się pamięta, albo powrót do ulubionych płyt.

Ostatnimi czasy mało słucham ulubionych artystów, raczej cały czas próbuję czegoś dla mnie nowego, czegoś, czym nawet wcześniej gardziłem (ostatnio zabrałem się np. za odsłuchiwanie Motley Crue ;)) albo mniej lub bardziej świadomie ignorowałem, czasami wpadnie jakaś nowość, czasami - jakiś np. ejtisowy album, którego nazwa tyle razy obijała mi się o uszy, że pojawia się dzika ochota na odsłuchanie tego, etc.

I im więcej różnych rzeczy słucham, tym więcej rzeczy do posłuchania zostaje :D
Zapisane
Yave

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru

« Odpowiedz #2 : Lipca 01, 2014, 12:45:24 »

Jezu, jak ja tego nienawidzę! Od paru miesięcy się z tym męczę już  :pff4: Tak mnie wkurza to, bo czego nie puszczę, to po dwóch piosenkach już mi się nie podoba  :( Ratuje mnie tylko radio lastowe, gdzie jest mieszanka moich ulubionych wykonawców + trochę nowych, no i wtedy, jak co piosenkę gra ktoś inny to jeszcze da się żyć. Ale nie mam pojęcia, jak sobie z tym radzić. Zawsze po jakimś czasie albo to mijało, albo udawało mi się znaleźć jakąś nowość, która ratowałaby mi życie. A teraz nic.  Wall No nie wiem, poszukiwania czegoś fajnego, nowego wciąż trwają, ale są kompletnie bezowocne i powoli zaczynam tracić nadzieję  ;( Ile ja bym dał, żeby się znowu od jakiegoś wykonawcy uzależnić na dłuższy czas  Diabeł 9
Zapisane
Cobenka666

*




Gryffindor

« Odpowiedz #3 : Lipca 01, 2014, 14:01:31 »

Niezbyt wiem o czym tu piszecie, mnie coś takiego nigdy nie dotknęło :D. Potrafię słuchać nowej płyty do kolejnej nowej, czyli tak przez ok. dwa lata :D. Plus uwielbiam oglądać koncerty na DVD, albo z youtuba, piosenki mają różne aranże, brudniej brzmią, i ogólnie, nie czuć łapy producenta. No i nie uśpie się bez mojej mp3. I nigdy nie szukam czegoś nowego, to co mam w zupełności mi wystarcza ;). Czasami jakaś nowość sama mnie znajdzie, ale to rzadko, bo np całkowicie zrezygnowałam ze słuchania radia, a spotify to już zupełnie nie ogarniam :D. Tak więc, żyję sobie beztrosko i nic Wam nie poradzę na Wasze bolączki, gdyż są mi obce :D.
Zapisane

It is just the beginning of the end
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #4 : Lipca 01, 2014, 14:32:05 »

Uzależniać to ja się już od niczego nie uzależniam, w sensie od niczego konkretnego. Nie jest tak, jak z 10 lat temu, gdy katowałem jedną płytę przez kilka miesięcy (choć w sumie zawsze miałem potrzebę przeplatania... nie rozumiem ludzi, którzy np. cały czas potrafią słuchać dwóch zespołów). Raczej 20-30 przesłuchań i nara. Oczywiście do pewnych rzeczy wracam na zasadach opisanych poniżej ;)

Jeśli jestem od czegoś uzależniony to właśnie od nowych doznań, od potrzeby szukania, poznawania, testowania. Ale jednocześnie łączę to z klasycznym podejściem, tj. słucham całych albumów i "trochę" więcej, niż 1-2 razy ;)
Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #5 : Lipca 01, 2014, 18:53:04 »

Ja w sumie mam tak często, że nie mam ochoty na nic konkretnego, a że moja mp3 jest pełna tylko muzyki którą lubię, to po prostu czasem puszczam jakąś playlistę, żeby leciała w tle, i tyle. W domu mam zawsze radio ulubione włączone. Oczywiście mam mnóstwo piosenek na mp3, które tam leżą z sentymentu i nie mam większej ochoty na ich słuchanie, więc je przełączam i szukam jakiegoś punktu zaczepienia, ale ten zawsze się w końcu znajduje. Ogólnie nie nazwałabym tego zastojem muzycznym :) Dla mnie zastój byłby wtedy, gdybym w ogóle nie miała ochoty na słuchanie muzyki, a takiej opcji nie ma :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
UpTheIrons

*

Miejsce pobytu:
Gdańsk




owls are not what they seem

« Odpowiedz #6 : Lipca 14, 2014, 00:57:19 »

Ja niestety wiem o czym piszesz :P
Od dawna nie zakochałam się w jakimś nowym zespole, który mogłabym katować przez wiele miesięcy ;) I zazwyczaj kiedy dopada mnie "przestój", gdy mam dość słuchania nawet ukochanych zespołów i ich utworów, pomagam sobie radiem ("złote przeboje" ^^), gdzie zawsze trafię na jakiś stary hit, który potem z głowy mi nie wychodzi, i kończy się tak że mam playlistę ulubionych utworów, a nie wykonawców, którą nagrywam na płytę do auta i katuję cały semestr dojeżdżając na uczelnię... :D I gdy nagrane 150 piosenek mi się znudzi :D, to albo: (a) wracam do radia, (b) odpalam moje ulubione nieśmiertelne zespoły (Iron Maiden, Metallica, Queen etc) aż trafię na coś co wpasuje się w mój nastrój i znów słucham do znudzenia jednego wykonawcy :) Gdy mam dość, znów odpalam radio, i tak w kółko... :D
A gdy wszystko mnie już wyjątkowo irytuje i męczy - po prostu nie słucham, ale do tego rzadko dochodzi, bo to takie "nienaturalne" nic nie słuchać i człowiek się jeszcze bardziej męczy! :D
Zapisane
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #7 : Lipca 30, 2014, 12:55:37 »

U mnie aktualnie o przestoju nie może być mowy. Kiedy zakładałem temat byłem dosłownie na jego skraju, ale zabrałem się wreszcie za takie sensowne poznawanie Jazzu. Zacząłem od klasyka, a jednocześnie jakiegoś tam wyznacznika gatunku - Milesa Davisa. Samych jego płyt, kompilacji, koncertów jest tyle, że minie jeszcze bardzo dużo czasu, zanim zacznę poszczególne piosenki wyłapywać i bawić się odkrywaniem ich niuansów, a co dopiero zanim mi się zacznie cokolwiek "przejadać" ;)

Co prawda Jazz, zwłaszcza ten uznawany za klasyczny nie nadaje się do słuchania zawsze i wszędzie. Jak jadę rowerem do pracy, to jednak muszę mieć coś, co ma pierdyknięcie i co mnie dodatkowo zmotywuje do pedałowania :D
Ale jak już siedzę w domu i zabieram się za czytanie, to akurat jest jak znalazł. Albo w jakieś leniwe przedpołudnie w weekend. Siąść na kanapie, włączyć choćby takie "Walkin'" i zwyczajnie się relaksować. No rewelka!
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: