Jakiś czas temu myślałem tu o tych podsumowaniach, że właśnie w tym roku ich zabrakło
Jeśli o mnie idzie, to więcej grzebię w przeszłości różnorakiej (czy też określonej stylistyce), niż śledzę nowości, choć i tych trochę w ubiegłym roku przesłuchałem. I wychodzi na to, że moja prywatna płyta roku objawiła się już w styczniu
Chodzi o The Murder Capital i ich "Gigi's Recovery", nowocześnie podany post-punk, z przynajmniej kilkoma fajnymi rozwiązaniami aranżacyjnymi.
A poza tym to sam nie wiem. Całkiem niezłe jest ostatnie Foo Fighters, na pewno lepsze od paru poprzednich płyt, nowe QOTSA też trzymało poziom, choć po prawdzie i tak jest jedną ze słabszych ich płyt. Podobnie z Depeszami - niby fajna płyta, ale gdzie jej tam do klasyków. Generalnie te mocno zasłużone zespoły są dalej w niezłej formie, ale nie mistrzowskiej.
Próbowałem się też wgryzać w monumentalne "ATUM" The Smashing Pumpkins no i wychodzi na to, że tam się kryje dobry album, ale jeden, a nie trzy
Ale znęcać się nad płytą nie zamierzam, dla mnie to i tak rzecz o niebo lepsza od fatalnego "CYR". Jot wspomniał o Paramore, też ich posłuchałem, niegdyś strasznie mnie ten zespół irytował, ten album wchodził bezboleśnie, fajna płyta, ale też bez przesady dla mnie. Mimo wszystko zachęciło mnie to do poznania ich dyskografii, no ale zima to kiepska pora na takie rzeczy, czekam z tym na lato
W niektórych środowiskach uznanie zdobyła sobie płyta Sprain, "The Lamb as Effigy", ale szczerze mówiąc odpadłem po pierwszym odsłuchu, choć pewnie będę próbować do tego wracać. I trochę takich płyt w 2023 roku też się ukazało, głównie z nurtu noise rocka czy post hardcore'a.
PS. A, całkiem nieźle wchodziła mi nowa płyta Stonesów. W zasadzie może nawet lepiej, niż niektóre ich klasyki