Pewnie będzie wstyd się przyznać, ale ja ten zespół kojarzę tylko ze współpracy Hayley Williams ze starym wyjadaczem rapu - Eminemem oraz ze świeżakiem na raperskiej arenie - B.o.B. Sam utwór ma niewiele wspólnego z tym zespołem - wiem, ale nie zaszkodzi opisać Wam jak w ogóle natknąłem się na tą nazwę.
Ich wspólna piosenka to dla mnie jeden z kandydatów do listy 10 najlepszych piosenek 2010 roku.
Kawałek niesie ze sobą niesamowite przesłanie, trzeba tylko "przymknąć" oko na wstawki odnoszące się do świata rapu, bo nie do każdego to trafia. Nie mniej jednak chodzi o to, żeby nie przestawać marzyć, ciągle próbować i mieć nadzieję że jutro będzie tym dniem, w którym wszystko zmieni się na naszą korzyść. W piosence B.o.B. rozlicza się z tym jak udało mu się zacząć przygodę z rapem i ile włożył w to pracy, zaangażowania. A to wszystko pod płaszczykiem zdania "co by było gdyby..." lub "przypuśćmy że..."
Z tym że wersy są raczej oczywiste, pisane w czasie teraźniejszym, dopiero potem w przeszłym. A to wszystko w pierwszej osobie i odnoszące się tylko do jego osoby
To co zrobił w swoich wersach Eminem jest dla mnie małym mistrzostwem świata. Wykonał lirycznego twista opisując wszystko w czasie przeszłym w 3 osobie. Perfekcyjnie rozliczył się ze swoim życiem, opisując swoją przeszłość linijka po linijce, w taki sposób jakby to się w ogóle nie wydarzyło i zadając pytanie "co by było gdyby nie podążył każdą z tych ścieżek w przeszłości" ale opisał to w taki sposób, że każde z nas może się wczuć, utożsamić, bo chodzi o walkę, marzenia, pragnienia, wytrwałość.
Cała piosenka zawiera fantastyczną pointę w postaci refrenu wykonywanego przez Hayley.
Tekst idealnie odnoszący się do realiów XXI wieku, gdzie najczęściej spotykane na niebe gwiazdy to.... samoloty, którymi podróżuje mnóstwo ludzi i są dla wielu synonimem zapracowania, marzeń, sięgania w chmury po swoje. Coś pięknego. Właśnie takich tekstów oczekuję od artystów. Do tego fantastyczne wykonanie, wpadająca w ucho melodia.
Moim zdaniem - utwór od a do z kompletny.
Dzięki temu utworowi pierwszy raz zetknąłem się z Paramore (właściwie tylko z wokalem Hayley) i mam nadzieję niebawem sięgnąć po jakiś album tej grupy. Jasne, spodziewam się czegoś zupełnie innego, ale sam głos Hayley mnie zaczarował na tyle, by spróbować i przekonać się na własnej skórze czy warto.