Poezja

<< < (2/2)

Autumn:
Najpiękniejszy (dla mnie) wiersz Josifa Brodskiego

Divertimento litewskie
Tomasowi Venclovie

1. Wstęp

Skromna, nadmorska kraina. Ma swoje
własne lotnisko, śniegi, telefony
i własnych Żydów. Willę dyktatora,
w kolorze burym. Oraz posąg wieszcza,
który ojczyznę nazywał kochanką,

w czym się przejawił jeśli nie subtelny
smak, to znajomość geografii: tutaj
w każdą sobotę jeżdżą południowcy
od tych z północy i, wracając pieszo
pod muchą, nieraz zbłądzą na Zachód -
gotowy temat na skecz. Odległości
tutejsze dobre dla hermafrodytów.

Wiosna. Południe. Kałuże, obłoki,
nieprzeliczone anioły na dachach
nieprzeliczonych kościołów; tu człowiek
może się tylko stać ofiarą ścisku
lub tutejszego baroku fragmentem.

2. Liejyklos

Urodzić się tu przed stu laty
i znad wietrzącej się pierzyny
gapić się w okno, widzieć sady,
krzyże dwugłowej Katarzyny;
wstydzić się matki, stawać w pąsach,
gdy przez lorgnon popatrzą damy,
w zaułkach getta żółtych, wąskich
popychać wózek z rupieciami;
marzyć, nakrywszy się wraz z głową,
o polskich pannach z dużym wianem;
potem na Pierwszą iść Światową
i gdzieś w Galicji paść - za Wiarę,
Cara, Ojczyznę - lub też z pejsów
wyhodowawszy bokobrody,
w Nowy Świat ruszyć, podczas rejsu
rzygając w atlantyckie wody.

3. Kawiarnia "Neringa"

Czas w Wilnie znika w kawiarnianych dymach,
w sztućców i spodków brzęku zakazanym,
a przestrzeń zmrużonymi patrząca oczyma,
długo spogląda w ślad za nim.

Posągowy krąg, jedyną swą stroną się jarząc,
zniża się tuż nad dachówki i stropy,
i grdyka się zaostrza, jakby z całej twarzy
pozostał sam tylko profil.

I, czując dotyk różdżki, słysząc mowę czarów,
kelnerka w bluzeczce z batystu
przebiera nogami, które zdjęła z barów
pewnego miejscowego futbolisty.

4. Herb

Smokowaleczny Święty Jerzy
w zażartej alegorii bierze
udział bez kopii; jeno miecz
i koń mu został: z ich pomocą
bestię dla innych niewidoczną
z litewskich granic pędzi precz.

Kogóż to, miecz ściskając w dłoni,
chce dopaść? Przedmiot tej pogoni
za obręb herbu gdzieś się skrył.
Kogóż to? Giaura? Pogan plemię?
Cały świat? Jeśli tak, nie w ciemię
bity nasz książę Witold był.

5. Amicum philosophum de melancholia, mania et plica polonica

Bezsenność. Cząstka kobiety. Kłąb wściekłych
gadów w słoiku, pnących się ku górze.
Szaleństwa dnia po móżdżku z wolna ściekły
w tył głowy, gdzie się rozlały w kałużę.
Tylko się ruszyć - a czują wnętrzności,
jak w tę ciecz zimną ktoś, kogo nie widzę,
zanurza pióro, które wpierw zaostrzył,
po czym wpisuje wolno "nienawidzę"
w kaligraficzny wzorek, gdzie zawijas
na zawijasie. Śliska od pomady
cząstka kobiety długie słowa wbija
w słuch, jak pięć palców w zawszone pokłady
włosów. I w mroku leżysz tak na wznak,
nagi, samotny, jak Zodiaku znak.

6. Palangen

Tylko morze potrafi prosto w twarz spoglądać
niebu; podróżny, siedzący na wydmach,
opuszcza oczy i z flaszki pociąga,
jak król, co dał się z kraju swego wygnać.

Dom rozgrabiony. Zrabowane trzody.
Syna ukrywa pastuch w ciemnościach pieczary.
A przed nim teraz ziemi kres i krawędź wody,
lecz by stąpać po wodzie - nie starcza mu wiary.

7. Dominikanai

Z ruchliwej jezdni skręcić możesz
w zaułek na wpół ślepy; tam
wejdź do kościoła, o tej porze
pustego; pobądź chwilę sam
i wprost w ogromne ucho Boskie,
zamknięte przed hałasem dni,
wyszeptaj trzy zaledwie zgłoski: - odpuść mi.

1971
Tłumaczył: Stanisław Barańczak

Przypisy autora:
Liejyklos - ulica w Wilnie
Amicum philosophum ... - (łac.) - Do przyjaciela - filozofa, o melancholii, manii i polskim kołtunie. Tytuł średniowiecznej księgi przechowywanej w bibliotece wileńskiej.
Palangen (niem.) - Połąga (miejscowość nad Bałtykiem - przyp. tłum.)
Dominikanai (lit.) - Dominikanie (kościół w Wilnie)

Magnis:
Trafiłem przypadkiem na wiersz Kazimierza Ratonia mający wiele z grozą, ale w krwawym wydaniu ;).

Z gnijącego mózgu cieknie nieustannie ropa
W gęstych strugach wzdłuż ciała rozmnażają się robaki
wchodzą w serce i dolne części ciała
wysysają krew i tłuszcz
okropne bezlitosne robaki gryzą genitalia
biegną do zaciśniętego gardła i oczu
one pragną cię unicestwić
skruszyć gałki oczne i zamknąć oddech
tak abyś charczał i rzęził w konwulsji
abyś nie miał czasu nawet na wściekłość i nienawiść
abyś nie zdołał się bronić
tylko skowytał coraz ciszej
aż nastąpi zupełne uduszenie
wtedy one będą mogły odejść
szarpać inne ciało
żywić się ropą z innego mózgu
to ty im dałeś życie
to twój gnijący mózg je spłodził.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona