Strony: 1 2 3 [4]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Peter Watts  (Przeczytany 20648 razy)
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #60 : Marca 20, 2015, 00:00:41 »

Ja tyko Ślepowidzenie i Echopraksję czytałam. Ślepowidzenie przed Echopraksją sobie odświeżyłam i warto było, bo zauważyłam, że w trakcie pierwszego czytania trochę mi umknęło. Pewnie więc kiedyś jeszcze wrócę do obu powieści, bo faktycznie tyle tam Watts nakładł, że za jednym razem trudno wszystko ogarnąć. A warto.
I tak, Echopraksja trudniejsza niż Ślepowidzenie. W Ślepowidzeniu wiadomo było do początku po co poleciał Tezeusz, a w Echopraksji to miałam wrażenie, że Watts w trakcie pisania wymyślał kolejne zwroty akcji i do końca nie wiedział,ku czemu zmierza. No i w Echopraksji to już w ogóle każdy z bohaterów jakby z innej bajki pochodzi. Duża różnorodność istot ludzkich, post ludzkich czy innych humanoidów zasiedla Ziemię u schyłku XXI w. ;-)
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Dla mnie obie te powieści trudne, bo ogólnie w SF nie siedzę, tym bardziej w hard SF. Ale i tak warto było. I wiem, że po trylogię Ryftedów też kiedyś sięgnę.
« Ostatnia zmiana: Marca 15, 2017, 22:35:54 wysłane przez czarnaJagoda » Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #61 : Marca 20, 2015, 12:55:22 »

Słyszałem, że faktycznie książką jest jeszcze bardziej skomplikowana niż ślepowidzenie i jest problem z jej jednoznacznym odczytaniem. Ja jakoś się jeszcze nie zdecydowałem na nią, mimo iż na półce leży. Musiałbym jeszcze skończyć trylogię ryfterów. Ale obojętnie którą by książkę Wattsa nie wziąć, trzeba się nastawić na wysilanie mózgownicy znacznie bardziej niż przy innych autorach przez całą książkę, żeby czerpać maksymalną przyjemność, a ja nieraz chodzę rozkojarzony, że potem mi coś umknie w trakcie, więc trzeba się wstrzelić z odpowiednim czasem na takie czytanie.  :rad2:

Szalenie podoba mi się u Petera ten naukowo-techniczny charakter, który ma potwierdzenie w rzeczywistości, w sensie, że autor pisze sf, wykorzystując naukę w bardzo przekonywujący sposób. Jednego czasu robił na mnie wrażenie Michael Crichton, który pisał w podobnym stylu, ale Watts zdecydowanie bardziej wymagający i przekonywujący. :)
« Ostatnia zmiana: Marca 20, 2015, 12:58:17 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Kaja

*




« Odpowiedz #62 : Kwietnia 30, 2015, 00:24:11 »

Dyskusja sprzed kilku miesięcy, ale odpowiem, bo jak przed chwilą tu zajrzałam, to się mocno zdziwiłam. Serio, da się siedzieć w fantastyce i nigdy nie słyszeć o hard SF?
Co do snobizmu związanego ze Ślepowidzeniem, to nie za bardzo rozumiem po co ktoś miałby się męczyć i czytać książkę, która mu się nie podoba i z której nic nie wynosi, tylko ze względu na czyjeś "ochy" i "achy". Tego typu konkluzja jest trochę niesprawiedliwa w stosunku do tych z nas, którym Ślepowidzenie przypadło do gustu ;). Ja je przeczytałam w 2011 roku, kiedy jeszcze chyba nie było takiego hype'u na Wattsa, albo przynajmniej nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Uważam też, że ze snobizmem w opisanym rozumieniu można mieć do czynienia raczej w przypadku sztuki, kiedy ktoś nie dostrzega w jakimś tworze wartości artystycznej i go nie rozumie, ale kiwa ze zrozumieniem głową i udaje podziw tylko ze względu na powszechną opinię. W przypadku książek tego typu nie ma czego nie rozumieć, bo poruszamy się w sferze intelektu, a nie uczuć, wszystko tam jest jasne. Można nie lubić takiej literatury, ale bez sensu jest od razu twierdzić, że jest zła.
Oczywiście nie stawiałabym Ślepowidzenia w jednym szeregu z największymi dziełami literackimi, ale można w nim odnaleźć wiele wartościowych elementów - od świetnego klimatu, przez oryginalne pomysły, po zawartość naukową i filozoficzną.
Weźcie też poprawkę na to, że polskie tłumaczenie tej książki jest przez wielu krytykowane, chociaż akurat technobełkot, na który narzekacie i który dla mnie ma swój urok, nie jest zapewne sprawką tłumacza, ale samego autora.
Dla tych, którzy wahają się czy sięgnąć po Ślepowidzenie - moim zdaniem osoba bez specjalistycznego wykształcenia może spokojnie czytać Wattsa i wszystko rozumieć. Terminy, których się nie zna też można łatwo sprawdzić. Jedynym kryterium jest tutaj zamiłowanie do prawdziwego ducha SF :).
Wszelkiej maści space opery, w których elementy kosmiczne itp. pełnią tylko funkcję dekoracyjną, są fajne i też za nimi przepadam, ale kiedy sięgam po książkę SF oczekuję, że dostanę jednak jakiś pierwiastek, który można sklasyfikować jako science :). I wcale nie musi to być nudne, wręcz przeciwnie, np. taki Stephenson trzyma pewien poziom, a jednocześnie jest to literatura zapewniająca rozrywkę na prostym poziomie przygodówki.
Nie oszukujmy się, stare SF, które uchodzą teraz za klasykę gatunku są często łatwiejsze do zrozumienia, bo powstawały w czasie, kiedy zaawansowanie pewnych zagadnień w nauce było mniejsze niż teraz. Książki, które powstają obecnie muszą po pierwsze w pewnym sensie przebić to co było, a po drugie powinny być aktualne z obecnym stanem wiedzy i rodzących się przez jej pryzmat dylematów. To jest moim zdaniem główny powód tworzenia science fiction.

Jeszcze słów kilka o Trylogii Ryfterów, bo widzę, że ostatnie co pisałam, to wzmianka o odłożeniu Wiru. Później do niego wróciłam i doczytałam do końca serii. Muszę z przykrością stwierdzić, że im dalej, tym słabszy jest poziom tych książek. Rozgwiazda była spójna, zarówno pod względem klimatu, jak i psychologii bohaterów. W Wirze jest jeszcze znośnie i pojawiają się fajne pomysły, ale Behemot jest zdecydowanie słabszy. Mam wrażenie, że pomysły Wattsa, mimo że ciekawe, nie były materiałem na trylogię. Brakowało mi tam przekonującej motywacji dla wielu działań bohaterów, a niektóre idee były wałkowane zbyt długo (nie wiele więcej z nich wynikało niż po pierwszym ich opisaniu).
Z powodu zniechęcenia, jakie u mnie wywołało dobrnięcie do końca Ryfterów oraz ze względu na niezbyt zachęcającą opinię o Odtrutce na optymizm, jaką usłyszalam od przyjaciela, nie sięgnęłam jeszcze po Echopraksję, choć niewątpliwie przyjdzie na to czas.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 30, 2015, 00:32:12 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #63 : Kwietnia 30, 2015, 12:55:00 »

O, ale mnie ciekawa dyskusja ominęła ;)

Wattsa czytałem tylko "Ślepowidzenie", ale będę bronił tej książki rękami i nogami. Jest to moim zdaniem bardzo dobra pozycja poświęcona tzw. "pierwszemu kontaktowi". Oczywiście przywodzi na myśl "Solaris" Lema, ale nie jest to żaden zarzut. Tym co mnie najbardziej przekonało do powieści Wattsa było niebanalne ujęcie kwestii spotkania obcej cywilizacji. Zdecydowanie wolę tego typu literaturę, niż setną wariację na temat mówiących po angielsku kosmitów i/lub gargantuicznego starcia obcych flot w kosmosie.

Czy jest to książka ciężka w odbiorze i przytłaczająca użytą terminologią? Jak dla mnie nie. Pamiętam, że czytałem ją bardzo szybko i nie odczuwałem znużenia ani zmęczenia. I piszę to z perspektywy osoby, która na co dzień zajmuje się kwestiami wybitnie humanistycznymi, a z nauk ścisłych przyswaja wyłącznie zagadnienia z astronomii.

Moim zdaniem współcześni czytelnicy fantastyki nie są przyzwyczajeni do bardziej wymagających lektur, do tego co powinno stanowić esencję SF. W obecnie publikowanych utworach, którym bliżej do pulpy brakuje solidnego oparcia na owym "science" czy też poruszania kwestii ważnych. A przecież zaledwie kilka dekad temat nasi rodzimi klasycy pokazali jak tworzyć antyutopie (Zajdel) czy też utwory angażujące umysł (Lem).
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #64 : Kwietnia 30, 2015, 13:55:29 »

Jeszcze słów kilka o Trylogii Ryfterów, bo widzę, że ostatnie co pisałam, to wzmianka o odłożeniu Wiru. Później do niego wróciłam i doczytałam do końca serii. Muszę z przykrością stwierdzić, że im dalej, tym słabszy jest poziom tych książek. Rozgwiazda była spójna, zarówno pod względem klimatu, jak i psychologii bohaterów. W Wirze jest jeszcze znośnie i pojawiają się fajne pomysły, ale Behemot jest zdecydowanie słabszy. Mam wrażenie, że pomysły Wattsa, mimo że ciekawe, nie były materiałem na trylogię. Brakowało mi tam przekonującej motywacji dla wielu działań bohaterów, a niektóre idee były wałkowane zbyt długo (nie wiele więcej z nich wynikało niż po pierwszym ich opisaniu).

Wlaśnie tego się obawiałem, że jeśli jest taka różnica między częścią Rozgwiazdą a Wirem, to jaka będzie między Wirem a Behemotem? Przy Rozgwieździe piałem z zachwytu. Wir mnie nieco męczył. Behemot chyba jeszcze trochę poczeka, bo potwierdziła tylko moje przypuszczenia. :P
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #65 : Maja 02, 2015, 01:00:25 »

To ja coś ambitnie rzucę nt. książki, której nie czytałam. Nie wykluczam, że Behemot może być kiepski, bo w posłowiu czy czymś takim do Echopraksji sam Watts uznał tę powieść za porażkę. Więc zapewne jeśli ktoś widzi w tej powieści arcydzieło, to widzi w niej więcej niż autor  ;)
Ale Trylogię i tak bym chciała przeczytać. A przynajmniej zacząć... bo jeśli Rozgwiazda mi nie podpasuje to przecież się nie będę męczyć do końca. Zwłaszcza że - jak czytam - im dalej tym gorzej.
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #66 : Maja 02, 2015, 12:09:41 »

Jak przeczytasz Rozgwiazdę, Jagoda, to czekamy na opinie. ;)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Emilio

*

Miejsce pobytu:
Poznań




Kochasz?

WWW
« Odpowiedz #67 : Marca 07, 2017, 23:11:27 »

Widzę, ze nikt jeszcze nie wspomniał, ale Watts pojawi się w kwietniu na Pyrkonie ;)
Zapisane

"I only dream in black and white, I only dream cause I'm alive. I only dream in black and white, to save me from myself"
Strony: 1 2 3 [4]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: