Strony: 1 2 [3] 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Rozmaite książki niewarte oddzielnego tematu  (Przeczytany 21976 razy)
Magnis

*




« Odpowiedz #40 : Lipca 16, 2014, 18:26:11 »

Monica Hughes Skąd nie widać Ziemi

Książka wydana dawno temu w serii Klub siedmiu przygód i skierowana do młodszego czytelnika. Fabuła jest prosta. Nasz bohater przybywa na księżyc, by uczyć się dalej lecz zostaje wplątany w kryminalną historię. Fabuła odkrywcza nie jest, bo znajdziemy wszystko co gdzie indziej było lecz jakoś czyta się bez bólu może ze względu na szybkie poprowadzenie akcji. Już kiedyś dawno temu ją czytałem i odbiór jej był bardziej pozytywny, a teraz niestety książka tak nie porywa. Można przeczytać lecz nie musowo. Chyba, że ktoś chce sobie odświeżyć lub zapoznać się z nią. Ocena 6/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #41 : Sierpnia 04, 2014, 16:22:10 »

Rafał Dębski Światło cieni - powieść jest historią niezwykłego kontaktu ludzi i obcej formy życia. Mam mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony początkowo mnie irytowała dzięki wojnie pomiędzy frakcjami naukowców i wojskowych. Z drugiej strony gdy opuściliśmy planetę zrobiło się ciekawiej, bo ich relacje nabrały normalności. Można przeczytać, bo powieść nie jest taka zła, a w drugiej części robi się nawet ciekawa. Samo zakończenie jest całkiem dobre. Gdyby nie początek byłoby lepiej. Ocena 6.5/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #42 : Stycznia 28, 2015, 18:23:42 »



Opis :
Grupa rekrutów rozpoczyna służbę na ?Nieustraszonym?, okręcie flagowym Unii Galaktycznej. Szybko odkrywają, że na pokładzie dzieje się coś dziwnego: doświadczeni członkowie załogi do perfekcji opanowali umiejętność chowania się po kątach, byle tylko uniknąć uczestniczenia w misjach zwiadowczych. Okazuje się, że to coś więcej niż zwykłe cwaniactwo lub lenistwo: to jedyny sposób, żeby przeżyć, ponieważ każda, nawet z pozoru najbardziej błaha misja, kończy się jatką wśród szeregowych żołnierzy i podoficerów. Bez szwanku wychodzą tylko dowódcy, którzy chełpią się później swoimi krwawo okupionymi sukcesami. Nikt nie pamięta nazwisk poległych. Podporucznik Andrew Dahl nie ma zamiaru zostać kolejną ofiarą bezsensownej potyczki na jakiejś bezimiennej asteroidzie. Postanawia wyjaśnić zagadkę ?Nieustraszonego?. Zdumiewająca prawda, którą odkrywa, przewraca jego świat do góry nogami.

Autor wziął schematy takich powieści, dodał dialogi rodem z seriali sf i doprawił wszystko humorem. Postacie, które spotykamy są przerysowane i można mieć pytanie, gdzie ja to już czytałem/widziałem :D. Historia potrafi zainteresować od początku choć czym dalej robi się coraz ciekawie oraz zwariowanie.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
.
Wszystko zaprawione zostało sporą dozą humoru. Trochę psuje efekt nagłe zakończenie powieści nie licząc epilogów.
Wyszła dobra książka, którą przyjemnie się czyta. Przygody naszych bohaterów śledzi się fajnie i przy tym nieźle się bawiąc. Mnie zaskoczyło i trochę zawiodło zakończenie, bo kończy się wszystko raptownie choć chciałoby się poczytać o perypetiach bohaterów i samego statku. Ocena 7/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #43 : Lutego 18, 2015, 08:20:12 »

 Doktor Jeremias

książka

Wojciech Stamm,

Sebastian Koperski

Wydawnictwo: Zysk I S-Ka

Oprawa: miękka

Ilość stron: 298






Cytuj
Poznań pod zaborem pruskim, 1913 rok. W mieście panuje strach przed zbliżającym się nieuchronnie konfliktem zbrojnym strach przed wojną, która ma być ostatnią. W tej atmosferze dochodzi do okrutnej zbrodni - ktoś zabija i brutalnie okalecza nastoletnią dziewczynkę, po czym porzuca jej zwłoki na Wasserstrasse. Śledztwo przydzielone zostaje komisarzowi Heinrichowi Windelbandowi z poznańskiej Kriminalpolizei. Tymczasem wyniki sekcji zwłok budzą wątpliwości przeprowadzającego ją lekarza sądowego, Anzelma Schoena. Ciało ofiary oraz zadane rany wskazują, że nie było to zwykłe morderstwo. Patolog kontaktuje się z przyjacielem, doktorem psychiatrii Sigmundem Jeremiasem, i razem postanawiają przeprowadzić własne śledztwo

Całkiem niezły kryminał. Kto lubi psychologie i filozofie nie powienien się zawieść. Cena 30zł ale ja kupiłem niedawno w matrasie w promocji za 10zł.
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
HAL9000

*

Miejsce pobytu:
Discovery One

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #44 : Marca 16, 2015, 12:48:51 »



Opis:
Cytuj
Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze! Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair?

Punkt wyjściowy ten książki jest świetny. Astronauta zostaje sam na Marsie i musi sobie radzić do momentu aż nadejdzie pomoc. Pierwsze strony czyta się z wypiekami na twarzy. Pomysły głównego bohatera, na to jak przetrwać, zaskakują i są całkiem przekonujące :) Niestety sposób w jaki to wszystko jest opisane w którymś momencie zaczyna po prostu męczyć. W połowie książki miałem wrażenie, że czytam już instrukcję z IKEI   "To połączyłem z tym, tam wyciąłem to... bla bla bla". Na szczęście te wpisy do dziennika są przeplatane z akcją ratunkową na Ziemi. I dla mnie te momenty były chwilą potrzebnego oddechu. Ogólnie książkę oceniam na 7/10.
« Ostatnia zmiana: Marca 16, 2015, 12:50:41 wysłane przez HAL9000 » Zapisane

Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
ciach_eemuu_ciach

*

Miejsce pobytu:
Łaziska Średnie

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Where is Jessica Hyde?

« Odpowiedz #45 : Marca 21, 2015, 22:47:12 »

Ogólnie książkę oceniam na 7/10.

Zniewaga! Dla mnie to 10/10 i już teraz jedna z moich ulubionych książek.

Zagrało w tej historii wszystko. Główny bohater Mark to jedna z najlepszych postaci z jakimi zapoznałem się poprzez czytanie książek. Chłop ze świetnym poczuciem humoru idealnie trafiającym w punkt. Jego zmaganie się z przeciwnościami związanymi z przebywaniem na Marsie były ciekawe, czasem straszne, czasem śmieszne. Może i Mark w swoim dzienniku (część książki dotycząca głównego bohatera przedstawiona jest w narracji pierwszoosobowej w postaci wpisów do dziennika) często dość łopatologicznie tłumaczy co robił i dlaczego dalej żyje chociaż nie powinien. Dla mnie to plus, wszystko to wydało mi się w 100% prawdopodobne.

Narracja to też duży plus. Z jednej strony czytamy dziennik Marka, z drugiej czytamy o tym co dzieje się na Ziemi i jak cała sprawa pozostawienia człowieka na obcej planecie nabiera rozgłosu i sprawy nie tylko wagi narodowej co ziemskiej. Kawałki z NASA czyta się szybciej, dialogi są soczyste i bardzo dobrze skonstruowane. Taki podział narracji bardzo dobrze wpływa na dynamizm akcji i brak dłużyzn.

Sama historia o człowieku na obcej planecie, o odkrywaniu, o poznawaniu... mnie takie tematy chwytają jak haczyk rybę. Książka to właściwie przygodowa sf z dużą dawką realizmu. Finał też dla mnie ogromnie satysfakcjonujący choć przewidywalny. W trakcie czytania słuchałem sobie akurat

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=2nM-Xx4faZI" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=2nM-Xx4faZI</a>

I właśnie z Pixiesami (a nie disco) będę kojarzył przygody Marka na obcej planecie.

Ciężko mi cokolwiek jeszcze mówić bez zdradzania spojlerów, dla mnie bomba. Czekam na ekranizację i mam nadzieję, że jej nie skopią.
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #46 : Marca 22, 2015, 09:26:42 »

Ja tak trochę nietypowo, bo polecam książkę... której sam jeszcze nie skończyłem (dostałem jakiejś blokady i nie chce mi się jej na razie czytać - nie jest to bynajmniej wina samej książki).

Timur Vermes - "On wrócił"

Opis z tyłu okładki:
Cytuj
Adolf Hitler budzi się na opuszczonej parceli. Nie pamięta, co mu się przydarzyło. Poprzedni wieczór spędził z Ewą Braun, a teraz nie wie, gdzie jest. A nie ma czasu do stracenia - lada moment Berlin może paść łupem Bolszewików lub Aliantów! Kiedy jednak chłopcy z Hitlerjugend nie poznają swojego przywódcy, Martin Bormann nie odpowiada na wezwania, Führer zaczyna się niepokoić. Chwilę potem z przerażeniem dowiaduje się, że owszem, jest w Berlinie, ale... 30 sierpnia 2011 roku. Wkrótce potem wskutek zbiegu okoliczności trafia do telewizyjnego show, w którym ma udawać samego siebie. I jest w tym dobry. Niepokojąco dobry...

Książka jest satyrą polityczną na współczesne Niemcy (i jak przeczytałem w jednym z opisów z internetu - na poprawność polityczną). Tym, co przykuwa uwagę i jednocześnie jest impulsem do humorystycznych sytuacji jest fakt, że Hitler obserwuje i - co istotniejsze - komentuje zastaną rzeczywistość przez pryzmat własnych przekonań i nazistowskiej ideologii. W książce jest cała masa różnorakich komentarzy, które wywołują salwy śmiechu (pewnie przyda się jakaś podstawowa wiedza o Trzeciej Rzeszy, aby wszystko wyłapać). Hitler np. widząc kiosk z tureckimi gazetami i spotykając co jakiś czas Turków (a w Niemczech jest ich sporo) wyraża pogląd, że najpewniej Turcja przystała w końcu na propozycję sojuszu z Trzecią Rzeszą; albo Hitler np. przeglądając współczesną prasę i atlasy z mapami ubolewa, że Polska istnieje "wbrew prawom natury". Jest tego całkiem sporo. Obrywa się niemieckim politykom, niemieckiej telewizji i niemieckiej armii... a nawet widać sporo uwag pod adresem Turków. Wiele gagów bierze się stąd, że ludzie uważają Hitlera za jakiegoś aktora, który udaje Wodza; tymczasem Hitler w rozmowie z takimi ludźmi wypowiada się z powalającą szczerości, jakby wygłaszał kolejne tyrady do swoich zwolenników, i to rodzi nierzadko arcyzabawne sytuacje. Dodatkowo autor książki w kapitalny sposób odtworzył rozwlekły sposób wypowiadania się Hitlera...

Książka tym bardziej warta uwagi, że można ją niedrogo dostać, więc jak się nie spodoba, to i żal z powodu wydanej kasy mniejszy (np. w Dedalusie za 15 zł).
Zapisane
Magnis

*




« Odpowiedz #47 : Maja 01, 2015, 12:55:37 »



Historie o piratach często zaczynają się w ten sam sposób: kapitan wskutek wyczerpującej walki traci swój statek oraz większość załogi. Zostają tylko ci najwierniejsi. Zaraz, zaraz ? czy aby na pewno najwierniejsi, a nie ci mniej zaradni, którzy nie mieli pomysłu, aby zrobić ze sobą coś lepszego? To okazuje się zwykle w toku dalszych przygód.

Kapitan Roland niby znalazł się w podobnej sytuacji, ale jednak nie do końca. Bo czy każda banda piratów, tak jak ta grasująca po Morzach Wszetecznych, rekrutuje się spośród goblinów, półgoblinów, satyrów oraz szamanów, a w dodatku wszystkich tak zaciekłych, bezlitosnych, dzikich i zgoła nie najmądrzejszych? Otóż nie. Takich awanturników jak załoga dość podejrzanego, ale za to wyjątkowo szybko znalezionego nowego statku nazwanego Błędnym Rycerzem nie spotyka się nigdzie indziej niż w okolicach dziwnie wymarłego miasta portowego Necroville.


Autor serwuje opowieść o grupce piratów, którzy wplatani w sprawę zagłady świata postanawiają działać. Lecz nie jest to takie proste, bo muszą przezwyciężyć różne przeciwności losu i wyjść cało z niejednej opresji. Jednak opowieść potraktowana została z przymrużeniem oka i znajdziemy dawki humoru i bandę nietypowych piratów. Postacie nieraz przerysowane, ale interesujące. Historia potrafi wciągnąć, a zakończenie choć jest otwarte do kontynuacji. Książkę czyta się przyjemnie i można się podczas czytania bawić fajnie. Powieść rozrywkowa i dobre czytadło. Ocena 7/10.




Warszawskie metro dwie dekady po wojnie atomowej.
Po globalnym konflikcie termonuklearnym w podziemiach zrujnowanej aglomeracji warszawskiej żyją ludzie. Chowają się przed, radiacją, mutantami i innymi zagrożeniami, które sprawiły, że życie na powierzchni przestało być już możliwe.
Borka, najemnik-intelektualista z sojuszu Kryształowy Pałac, dowódca oddziału stalkerów, podejmuje absurdalną misję odnalezienia Atomowej Kwatery Dowodzenia w Puszczy Kampinoskiej i wyrusza ze swoją drużyną w podróż na północ pierwszej linii metra, do ostatniej stacji i dalej.



Tym razem mamy do czynienia z historią osadzoną w Warszawie i okolicach. Borka w poszukiwaniu ojca wyrusza wraz ze swoją grupą do kopleksu 7215 po drodze spotykają różne niebezpieczeństwa. Dobrze napisana powieść o świecie po katastrofie, gdzie żyją różne rodzaje mutantów. Postacie są nieźle nakreślone, historia dość ciekawa i czyta się powieść dobrze. Choć czym bliżej końca historia staje się przewidywalna. Jest lepsza od poprzedniej co czytałem osadzonej w czasach po katastrofie, ale nie wybija się. Mozna przeczytać. Ocena 6/10.
« Ostatnia zmiana: Maja 01, 2015, 13:07:16 wysłane przez Magnis » Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #48 : Lipca 04, 2015, 15:53:02 »



Strzygonia brzmi jak przekleństwo! Jak obraza bogów!
Kościste palce Mory prostowały się i gięły w dziwnym tańcu. Jej trupia głowa zwrócona była w kierunku osady, jednak po chwili odwróciła się, jakby przyzywana wzrokiem dzieciaka. Przez mgnienie kasztanowłosy ujrzał czerwone ogniki w pustych oczodołach. Całą siłą woli zamknął powieki. Jeśli go ujrzała był stracony
Poznaj krainę, gdzie Mora sieje śmierć a Czerwonooki Starzec wysysa z ludzi życie
Był przybłędą i pośmiewiskiem. Wieczny strach przed bólem i obawa o życie stale mu towarzyszą. Kiedyś to się skończy. Drzemie w nim bowiem niespotykana moc. Ale jeszcze nie dzisiaj. Byle przeżyć do poranka!
Nadejdą czasy, gdy ofiara stanie się drapieżcą?


Debiut autora, który zabiera nas w czasy, gdzie królowała wiara w bóstwa i istoty nadprzyrodzone. Pierwszym wątkiem w powieści jest historia Nyjana. Jego ucieczka, niebezpieczne przygody i starcia z siłami ciemności. Drugim wątkiem są waśnie, bitwy i podstępy różnych bohaterów. Postacie zostały dobrze zarysowane i znajdziemy wiele znanych postaci z legend jak Goplana, Popiel czy Balladyna jak również wielu bogów Słowian z mitologii.
Najciekawszym wątkiem jest historia Nyjana, które śledzi się z ciekawością i szkoda, ze autor nie skupił się najbardziej na tym wątku. Najbardziej zagmatwany jest wątek bitew i waśni. Tutaj nie znajdziemy niczego nowego co mogło zaskoczyć, bo znajdziemy wszystko w innych książkach. Trochę przewidywalny i wielowątkowy wątek, ale można się często pogubić podczas czytania kto z kim walczy, bo tego jest sporo (kto ma coś do kogoś i dlaczego albo kto kogo nie lubi lub kto chce przejąć władze). W to wszystko autor wplątał ingerencje sił nadprzyrodzonych i znajdziemy wiele stworzeń znanych z mitologii słowiańskiej. Co trzeba przyznać to dużo się dzieje i czyta się całkiem dobrze.
Książka napisana często językiem stylizowanym na staropolskim, ale przystępnie. Sama historia miała potencjał, aby stać się ciekawą powieścią lecz niestety nie został cały potencjał wykorzystany przez autora. Brakuje jakieś świeżości, czy nawet jakiegoś zaskoczenia podczas czytania. Nie jest to całkiem zła powieść tylko średnie czytadło, które można przeczytać jak się nie ma czegoś pod ręką innego. Zapowiadana na pierwszą część cyklu o przygodach Strzygonia jest wprowadzeniem do historii. Mam nadzieje, ze kolejna część będzie lepsza jak się ukaże. Ocena 6/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #49 : Grudnia 20, 2015, 15:18:21 »



Zbiór opowiadań stworzonych przez młodych, zainspirowanych postapokalipsą Glukhovsky?ego twórców amatorów, których prace zostały wyłonione podczas trwającego przez cały 2014 rok konkursu zorganizowanego przez wydawnictwo Insignis na fanowskim portalu metro2033.pl

Polscy pisarze i debiutanci, którzy przedstawiają świat z uniwersum Metro 2033 dali radę. Znajdziemy tam opowiadania lepsze i niezłe, bo słabych tam nie ma o różnej koncepcji. Niektóre krótkie zaledwie kilka stron, inne dłuższe lecz każde z nich dobrze się czyta. Sprawnie nakreślono sylwetki bohaterów, świat po katastrofie i jest sporo akcji co nie pozwala się nudzić. Ocena 6/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #50 : Grudnia 20, 2015, 15:58:12 »

Umberto Eco - Imię róży
(pewnie powielę to, co pisałem w temacie o filmach)

Cytuj
Wilhelm i Adso przybywają do anonimowego opactwa w północnych Włoszech, by wziąć udział w debacie na temat ubóstwa Jezusa Chrystusa. Opat Abbon prosi Wilhelma o pomoc w rozwiązaniu tajemnicy śmierci iluminatora Adelmusa z Otrantu, którego znaleziono martwego u stóp opactwa. Ślady zdają się wykluczać samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek. Sytuacja komplikuje się, gdy giną kolejni mnisi. Kolejne wydarzenia zdają się wskazywać coraz bardziej, że wszystkim zależy na zdobyciu pewnej starożytnej księgi, a klucz do rozwiązania zagadki kryje się w tajemniczej bibliotece opactwa.

Książka ma cztery, przeplatające się wątki: kryminalny (morderstwa), historyczny (heretycy Dulcyna), teologiczny (ubóstwo Jezusa) i miłosny (ten jako jedyny mnie wynudził). Do tej pory uważałem ekranizację za film świetny, ale po przeczytaniu tej REWELACYJNEJ książki, zmieniam zdanie - klasyczny obraz z Seanem Connerym i Christianem Slaterem jest co najwyżej dobry. Do książki zabierałem się już kilka lat temu, ale wówczas nastawiałem się na coś w rodzaju filmu: na kryminał. Tymczasem to, co jest główną osią filmu, w książce stanowi - jak odniosłem wrażenie - element drugo- albo i trzeciorzędny, bo najważniejsze są rozważania o herezji i ubóstwie Jezusa. Książkę czytałem przez jakieś dwa tygodnie, ale tylko dlatego, że po pracy byłem trochę zmęczony i do poduszki przerabiałem niekiedy tylko kilka-kilkanaście stron. W innych okolicznościach pochłonąłbym ją w kilka dni. Polecam, ode mnie 9/10.

« Ostatnia zmiana: Grudnia 20, 2015, 20:01:52 wysłane przez Master » Zapisane
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #51 : Grudnia 20, 2015, 18:45:13 »



"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins

O tej książce słucham już od dobrych 4 tygodni. Reklamy, promocje i otoczka wokół niej, dawały nadzieję na dobrą rozrywkę, ale i tak mocny marketing nieco niepokoił.
Postanowiłem umieścić moje refleksje o tej książce właśnie w takim temacie, bo raczej nie wróżę tej pozycji jakiejś super kariery na forum.
Książka bardzo prosta, pozwalająca czytelnikowi dosłownie "targać" jedną stronę za drugą. Ta szybkość czytania nie wynika z ekscytującej fabuły, tylko raczej z dosyć nużącego schematu w jaki została uwikłana. Za dużo tu statyczności, praktycznie brak twistów. Mimo, że książka ma tylko 320 str. bardzo się dłuży, nie zaskakując czytelnika praktycznie w żadnym momencie. Na domiar tego mamy do czynienia z bardzo irytującą bohaterką, którą mimo usilnych starań, nie udało mi się polubić do samego końca.
Na okładce widnieje informacja, że zostały sprzedane prawa do jej ekranizacji. Na tym polu wróżę jej zdecydowanie większy sukces. W historii tej mamy zaledwie kilku bohaterów, z którymi raczej nie sposób się zidentyfikować z racji bardzo słabej strony psychologicznej. Sama intryga bardzo prosta, czerpiąca z klasyki tego gatunku, nic nowego nie wnosząca.

Niemniej sam pochłonołem ją na dosłownie 3 posiedzenia, co skłania do refleksji, że jest to kolejna krótka, prosta opowieść, która na celu ma zapewnić krótką i prostą rozrywkę w dodatku mało wymagającą. 
Zapisane

/R\
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #52 : Marca 08, 2016, 16:33:18 »

Jak bruno uważasz, miałem zakładać temat jej, ale skoro nie trzo. Też przeczytałem tą Babkę z pociągu.

Próbuję znaleźć miejsce w którym ta książka jest thrillerem psychologicznym, i nie mogę się go doszukać. No chyba że obecność psychiatry i bohaterów mających niewątpliwie problemy psychiczne może do tego uprawniać.
Od biedy książkę można by traktować jako kryminał, tyle że ospała akcja klasyfikuje ją raczej w powieści obyczajowej z morderstwem w tle.
Nie jest to Pendolino czy inne TGV, to raczej lokomotywa parowa, z początków kolei.
Główna bohaterka to rozchwiane emocjonalnie dziewczę, nadużywająca alkoholu i zupełnie niesympatyczna osoba. W ogóle bohaterowie są zupełnie niewiarygodni i beznadziejni.

Przez pierwsze 100 stron trzeba przebrnąć, a potem można już nie czytać... bo autorka na tacy podaje rozwiązanie... Super.
Historia kiepska, niewiarygodna, nudna, można tak się rozpisywać.
Zawsze z zainteresowaniem zabieram się za szumnie promowane nowości, i potem dziwię się czemu to takie słabe.
Teraz też, miała być mocna petarda, a dostałem zamoknięty kapiszon.

Według mnie, szkoda czasu.

PS. to nie debiut. To już piąta książka tej pani. Poprzednie napisała pod pseudonimem.
Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
BrunoS.

*

Miejsce pobytu:
często ul. Cicha 6

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #53 : Marca 08, 2016, 21:12:22 »

Też przeczytałem tą Babkę z pociągu.

No własnie w tej książce ta bohaterka jest najbardziej irytującym i najsłabszym punktem. Dla przykładu czytałem "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flyn i tam postać głównej bohaterki też irytowała, też ciężko ją było polubić ale sama postać była z krwi i kości. Wybory przez nią dokonywane mimo że wkurzały i irytowały to były to Jej! wybory. Przekonywujące to było.

Co to samego rozwiązania to powiem ci marczew, że wprawdzie pamiętam kto, ale już dlaczego to bym musiał się ciężko zastanowić (co też świadczy o samej książce, którą czytałem zaledwie 3 miesiące temu)
Zapisane

/R\
Król Artur

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Let's tango bitch!

« Odpowiedz #54 : Marca 12, 2016, 01:03:12 »

John Updike - "Łzy mojego ojca i inne opowiadania"

W swych opowiadaniach autor porusza historie bohaterów na przestrzeni lat. Od wielkiego kryzysu lat trzydziestych do współczesności. Bohaterowie to na ogół starzejący się ludzie którzy snują refleksje odnośnie swego życia. Wspominają swoje miłości, rodzinę, przyjaciół, miejsca w których się wychowywali. To jakby przewracanie albumu ze zdjęciami obcych nam ludzi bądź wysłuchiwanie snutych przez nich opowieści. Jeżeli ktoś lubi taką prozę obyczajową gdzie można znaleźć czasami głębsze znaczenie czy przystopować na chwilę to polecam. Ode mnie 7/10 ;) 
Zapisane
Repta

*

Miejsce pobytu:
Trzebnica

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #55 : Marca 19, 2016, 14:14:12 »

Emily St. John Mandel - Stacja jedenaście

Książkę dostałem od pani z biblioteki do przeczytania bo wcześniej brałem dylogię Endymiona :P Generalnie motyw mega oklepany, epidemia, ginie prawie cała ludzkość ale książka jest napisana całkiem fajnym językiem i nawet widać ciekawe podejście do tematu ale... Autorka chyba nie wiedziała co w końcu chce przedstawić bo mamy tu fragmenty jeszcze zanim się epidemia zaczęła, fragmenty kiedy się zaczynała i fragmenty kilkanaście lat po epidemii i to jest z mojej strony największy zarzut, brakuje ciągłości w tym wszystkim. Chociaż gdyby była jakaś druga część to byłbym skłonny spróbować. Ode mnie 6/10.
Zapisane

Magnis

*




« Odpowiedz #56 : Marca 20, 2018, 20:27:46 »

Abencerraje i piękna Haryfa

Książkę Abencerraje i piękna Haryfa przez przypadek wpadła w moje ręce i po przeczytaniu opisu okazało się, że historia została stworzona dawno temu. Dlatego zaciekawiło mnie co dostanę. Anonimowy autor opowiada o losach Rodryga de Narvaeza, Abencerraja i Haryfy. W tej niedużej książeczce dostajemy zgrabnie napisaną opowieść w stylu romansu rycerskiego, gdzie autor przedstawia Narvaeza jako rycerza honoru, dobrego, walecznego, sprawiedliwego, mającego olbrzymie wpływy i litościwego. Kolejni bohaterowie opowiastki to Abencerraja, którego opowiedziana przez niego historia jest pełna smutku i pięknej Haryfy.
W tej małej książeczce liczącej powyżej trzydziestu stron dostałem dobra opowieść, którą czyta się z przyjemnością. Powstała w 1561 roku jak podano w opisie i nawet teraz po upływie czasu wypada ciekawie. Nie zestarzała się może dzięki językowi jakim została napisana, nadal przystępnym, prostym, nieco archaicznym, ale zrozumiałym nawet obecnie. Historia zawiera wszystkie elementy jakie powinny być w niej. Przygodę i romans osadzoną w scenerii historycznej. Znajdziemy w niej również motywy szlachetnego rycerza, walecznego, ale uczciwego i honorowego. Rodzącą się miłość pomiędzy pozostałą dwójką bohaterów.
Książka Abencerraje i piękna Haryfa to pozycja ciekawa i błyskawicznie się czyta.. Obecnie można ją uznać za ciekawostkę i przyjemną opowiastkę, przy której czas płynie szybko. Może nie będzie za bardzo odkrywcza i zaskakująca, ale jeśli ktoś uwielbia takie klimaty powinien być zadowolony z przeczytania. Warto było poświęcić czas na nią, bo sprawiła mi wiele frajdy podczas czytania. Jak wspominałem wcześniej, krótka książeczka z niedługą historią, która wypada interesująca. Nawet żałuje, że nie jest dłuższa lub bardziej rozbudowana.
Książka dla miłośników przygody ze szczyptą romansu napisanych w starym stylu.

Ocena 6/10.

Andrzej Twerdochlib Z braku dowodów

Książka Z braku dowodów wpadła mi przypadkiem w ręce i przez skojarzenie jego samego postanowiłem przeczytać. Nie wiedziałem czego się spodziewać, bo wyglądała mi na książkę obyczajową z wątkiem kryminalnym. Nieraz takie powieści bywają ciekawe, ale innym razem jest inaczej i dlatego obawiałem się co dostanę.
Henryk po dwóch latach w Indonezji powraca do Polski wraz ze swoim kolegą. Dostaje propozycje zamieszkania u niego i wtedy odkrywa, że ma możliwość spotkać dawną sympatie. Niestety wszystko się zmieniło, gdy pracował zagranicą i postanawia załatwić sprawę z przeszłości, aby mieć spokojne sumienie.

Andrzej Twerdochlib napisał po części powieść obyczajową, psychologiczną z naprawdę małym wątkiem kryminalnym dodanym do historii. Skupia się najbardziej na ukazaniu tamtych czasów osadzając swoją historie w 1967 roku różnych problemów i życia toczącego się pośród czasów PR-lu. Głównym bohaterem dramatu i samej historii został Henryk, który wróciwszy z zagranicy spostrzega zmiany jakie się dokonały. W jego życiu i dawnych znajomych. Spotyka byłą narzeczoną będącą żoną przyjaciela, chce przekazać nowiny na temat pewnej śmierci nie dającej mu spokoju i znaleźć sposób na wybrnięcie z tego wszystkiego. Autor nakreślił w sposób dobry tło obyczajowe i relacje poszczególnych bohaterów. Wychodzą różne powiązania łączące osoby, zaczynają ujawniać się różne skrywane sekrety i pojawiać nowe. Jeżeli chodzi o warstwę psychologiczną, którą znajdziemy w tym przypadku skupia się ona właśnie na ukazaniu zachowania Henryka i w mniejszym stopniu pozostałych bohaterów książki. Poznajemy ich myśli, odczucia, dylematy i problemy w jakie wpadają lub się z nimi borykają. Trudne relacje Henryka z innymi i zmiany jakie w nim zachodzą podczas rozwijania się historii. Początkowo wydający się normalnym człowiekiem jakich wiele, później popadający jakby w zalążek szaleństwa, nie dający sobie rady ze wszystkim, brzemię jakie nosi go przytłacza, a w konsekwencji zmierzający do niezbyt wesołego finału. Obarczający się pewnym wydarzeniem z przeszłości, które jest kluczem do zrozumienia jego sytuacji w jakiej się znalazł. Wpływ ma na niego również problemy po przyjeździe do kraju.

Podczas czytania książki Z braku dowodów mogło by się wydawać, że dostaniemy powieść obyczajowo - kryminalną i na taką liczyłem. Dostałem za to książkę, w której autor skupia się na psychologicznym podejściu, relacjach bohaterów i zarysowaniu tła obyczajowego. Wątek kryminalny przewija się przez całą powieść, gdzieś na drugim albo nawet trzecim planie i jest pewnego rodzaju dodatkiem do samej historii. Początkowo tylko czasami się pojawia, ale pod koniec w finale ma swój udział w samej opowieści. Szkoda, że nie ma większego udziału w całej historii. Zakończenie jest nawet niezłe i może się podobać. Książka napisana została przystępnym językiem, nieraz oszczędnie, bez niepotrzebnych opisów i pojawiającej się nudy. Postacie występujące tutaj wypadają o dziwo dobrze i ich sylwetki dzięki położeniu nacisku na psychologie mają swoją głębie. Najlepiej wypada Henryk, ale pozostałe drugoplanowe i dalsze nie irytują.
Nie wiedziałem czego się spodziewać po niej i otrzymałem dobrą, ale krótką powieść. Mającą prawie dwieście stron przeczytałem bardzo szybko i kartki same się przewracały podczas czytania. Wciągnęła mnie i autor potrafił w sposób ciekawy stworzyć historie obyczajową i psychologiczna z małym dodatkiem wątku kryminalnego. Położenie nacisku na ukazanie życia w tamtym okresie czasu i pojawiających się problemów dało wiele samej historii.

Ocena 6/10.
« Ostatnia zmiana: Marca 20, 2018, 20:35:47 wysłane przez Magnis » Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #57 : Maja 31, 2018, 16:01:21 »

Ludwig Thor Opętanie



Okładka książki Opętanie przykuła moją uwagę i po opisie spodziewałem się dostać thriller lub nawet horror. Dlatego sięgnąłem po nią, bo lubię czytać takie powieści. Nowy autor, którego nie znałem mógł się okazać strzałem w dziesiątkę lub też nie. Byłem bardzo ciekawy co otrzymam w przypadku Opętania. Zapowiadała się świetna pozycja książkowa i tak samo lektura mogła być przerażająca. Nie czekając ani chwili zabrałem się do czytania.
Po załamaniu spowodowanym śmiercią żony policjant Lorenz ze Stołecznej zostaje wysłany do małego miasteczka Gorzkowo, gdzie ma nadzieje na pozbieranie się. Trafia mu się sprawa morderstwa proboszcza, która zostaje mu przydzielona. Jednak w małej mieścinie nie tylko wszyscy się znają, ale również każdy skrywa jakieś grzeszki i tajemnice nie mogące ujrzeć światła dziennego. W sieci powiązań i intryg bohater będzie musiał odnaleźć sprawcę morderstwa.
W początkowych rozdziałach zaczyna się wszystko ciekawie i sądziłem, że dostanę historie mającą nie tylko kryminalną zagadkę, ale zahaczającą o grozę. Lorenc po załamaniu trafia do małej miejscowości Gorzkowo, gdzie trudno utrzymać sekrety i sami mieszkańcy znają się ze sobą. Prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa natyka się coraz bardziej na mur milczenia i układy królujące w tym miejscu. Zdolny śledczy stara się dociec co wydarzyło się kiedyś w tej miejscowości i jaki miało to wpływ na ofiarę. Jakie sekrety skrywają poszczególni mieszkańcy i zbiera dowody mogące przybliżyć do rozwiązania zagadki. Jednak tak mała miejscowość rządzi się swoimi prawami niż wielkie miasto. Autor nie tylko prowadzi wątek kryminalny, ale próbuje później przedstawić mechanizm układów jakie zostały stworzone przez ludzi co wychodzi mu znakomicie. Podczas czytania poznajemy powiązania nie tylko z wyższymi sferami, ale lokalne mające sporą siłę przebicia i mogące skutkować wpłynięciem na tok postępowania śledztwa. Morderstwo jest pretekstem w tym przypadku do przedstawienia obrazu świata rządzonego przez osoby mające wielkie wpływy, pieniądze, niekiedy robiące nielegalne interesy i gotowi na wszystko, aby tylko nie dopuścić do ujawnienia prawdy. Nasz bohater jest zmuszony nie tylko prowadzić w takich warunkach sprawę, ale samemu uważać na czające się niebezpieczeństwa i musi lawirować pomiędzy działającymi tam układami. W osobie Zagana ma sprzymierzeńca, lecz nawet w tej sytuacji jeden fałszywy krok może kosztować go wiele.
Postacie jakie zostały stworzone są nakreślone z dbałością i wypadły świetnie. Spotykamy Lorenca będącego po przejściach, świetnego policjanta mającego nosa i działającego nieraz nawet niezgodnie z prawem. Twardy, działający nieszablonowo i mający głowę na karku jeśli chodzi o prowadzenie dochodzenia. Pozostałe postacie drugoplanowe i trzecioplanowe zostały wykreowane w sposób świetny. Niektóre wzbudzające zaufanie i sympatie, inne wręcz przeciwnie, są niesympatyczne. Taki koloryt stworzonych przez siebie osób występujących tutaj tylko dodaje uroku samej historii. Przyznać muszę, że dostałem postacie dopracowane i ciekawe. Z krwi i kości, posiadające głębie i nie jednowymiarowe. Zachowania poszczególnych bohaterów nie wzbudzają irytacji podczas czytania co mnie cieszyło. Same relacje zostały ukazane świetnie pomiędzy postaciami. Dialogi są żywe, najeżone emocjami i wypadły dobrze.
Książka posiada wartka akcję, która nie zwalnia ani na chwilę. Wydarzenia poprowadzono w szybki sposób i nie ma miejsca na nudę. Autor przedstawia polską rzeczywistość w całej krasie ukazując przywary i zalety polskiego społeczeństwa. Nie brakuje spotkań na wyższych szczeblach, które mimo omawianych interesów prowadzą do zabawy i są zaprawione alkoholem. Spotykamy ludzi z nizin społecznych gotowe na wszystko, aby ich działalność nie wyszła na jaw. Poznajemy procedury policyjne, naginanie przepisów lub znajdziemy działania poza prawem naszego bohatera. Układy łączące poszczególne osoby w tym Proboszcza, którzy nie chcą, aby ktoś grzebał w sprawie samobójstwa księdza i popełnionego morderstwa. Jednak prowadzone przez bohatera dochodzenie nie przynosi rezultatów, a ofiar przybywa. Policja z Gorzkowa zostaje posądzona o nieudolność, ale żeby zgłębić zagadkę trzeba będzie dotrzeć i skuć mur milczenia mieszkańców na temat wydarzeń z przeszłości. Autor prowadzi znakomicie historie i próbuje mylić tropy. Nie odsłania od razu wszystkiego tylko dostajemy małe dawki informacji i dlatego nie sposób odgadnąć kto jest mordercą. Miałem pewne podejrzenia od połowy książki kto jest możliwym sprawcą, ale nie byłem do końca pewny jeśli chodzi o niego. Dopiero pod koniec wszystko wyjaśnia się i poznajemy motywy działania mordercy. Mamy też możliwość zaznajomienia się z dziennikiem dziewczyny i jego lektura wypadła tak sobie. Napisany został chaotycznie i nieszczególnie przypadła mi do gustu pod względem informacyjnym i wniesienia czegoś do historii. Mogło go nie być i tak historia nic na tym by nie straciła za bardzo. Drugą sprawą jest nie rozdzielenie poszczególnych części wątków od siebie, bo na przykład czytamy o bohaterze, aby zaraz dosłownie pod spodem przenieść się w inne miejsce. Nie ma żadnego zaznaczenia lub podziału rozpoczętego nowego wątku przez autora co nieraz początkowo przeszkadza i później też czasami tak dzieje się podczas czytania w przypadku przeskakiwania z jednego miejsca na drugie.
Okładka zdobiąca książkę Opętana może sugerować thriller czy nawet powieść grozy i nic dziwnego, bo nawet opis przywodzi na myśl taką możliwość. Wymienione zostają w nim senne widziadła, egzorcyzmy i różne dziwne zdarzenia, które zostają wyjaśnione przez autora w sposób nie mający wiele ze spodziewanej przez ze mnie grozy. Jednak pomimo pojawiających się czasami takich elementów powieść to kryminał z dodatkiem romansu i powieści obyczajowej, dobrze napisany i wciągający. W tym wszystkim znalazło się miejsce nawet na wybuchający romans pomiędzy bohaterem i poznaną dziewczyną, ukazanie obrazu polskiej rzeczywistości i kryminalną zagadkę. Autor składa swoją historie ze znanych schematów operując w sposób świetny piórem tworząc ciekawą opowieść. Styl jakim została napisana książka przypomina często reportaże kryminalne i widać w tym rękę dziennikarską. Podczas czytania niekiedy miałem wrażenie jakbym czytał artykuł z pododawanymi dialogami i przypomina to relacje z pierwszej ręki. Styl w jakim została napisana powieść , niektórym nie musi przypaść do gustu, ale w moim przypadku początkowo lekko przeszkadzało mi taka narracja, aby później przy przyzwyczajeniu się już do sposobu relacjonowania wydarzeń przestało mi to przeszkadzać. Napisana została przystępnym i lekkim językiem co zaliczam do plusów. Opętana to debiut autora, który napisał porządny kryminał, ale mający swoje małe wady wymienione przez ze mnie wcześniej. Z drugiej strony jestem zadowolony z sięgnięcia po nią, bo otrzymałem ciekawą historie i bohaterów. Czasami mroczną, ale nie przygnębiającą, gdzie tajemnica z przeszłości i odkrywanie sekretów miasteczka było bardzo interesującym pomysłem. Przez okładkę liczyłem na thriller lub powieść grozy i dlatego lekko zawiodłem się pod tym względem. Pomimo tego nie mogę narzekać, bo jako kryminał sprawdza się doskonale i przyjemnie się czyta. Zawsze sięgając po książki nie znanego lub debiutującego autora mam pewne obawy wobec tego co dostanę. W tym przypadku nie zawiodłem się mimo wszystko i otrzymałem ciekawą historie oraz świetnie nakreślonych bohaterów. Jestem zadowolony z tego co dostałem i sięgnięcia po Opętana, która okazała się lekturą wciągającą, przykuwającą moją uwagę i trzymającą w napięciu jak dobry reportaż było świetnym pomysłem. Sama końcówka sugeruje kontynuacje i na pewno po nią sięgnę jeśli tylko będę miał taką możliwość. Książkę polecam miłośnikom dobrego kryminału z domieszką romansu i powieści obyczajowej.

Ocena 7/10.


Zofia Kaczorowska Podzwonne dla blondynek

Podzwonne dla blondynki to kryminał napisany przez Zofię Kaczorowską, który przypadkiem spotkałem podczas szperania wśród książek i zakupiłem. Mający wiele wspólnego z powieściami napisanymi w czasach PRLu, ale można odczuć podczas czytania nutkę przełomu w jakim czasie został wydany. Kryminały z tamtych czasów mogą sprawić wiele frajdy podczas czytania i można spotkać wiele ciekawych pozycji, ale również dość przeciętnych lub napisanych dla samego napisania. Jedne zostały osadzone w polskiej rzeczywistości lat PRLu, a jeszcze inne były wzorowane i napisane w stylu angielskich powieści kryminalnych. W tym przypadku właśnie mamy do czynienia z tą drugą opcją.
Michael Olack po trudach poprzednich spraw postanawia zamknąć swoje biuro i zwolnić swoją sekretarkę. Polecony przez znajomego inspektora pewnemu pułkownikowi jego usług jako detektywa otrzymuje zlecenie zajęcia się ochroną córki i sprawą zabójstw jakimi padają blondynki. W małej miejscowości każdy może skrywać wiele tajemnic.
Książka Podzwonne dla blondynki proponuje nam kryminał w starym dobrym stylu. Nasz bohater stara się zbierać poszlaki, tropy i rozmawiać ze wszystkimi wokół, a zdobyte informacje mogą przybliżyć go do odgadnięcia zagadki mordercy. Nie brakuje tutaj nieraz zwrotów akcji i podsuwania fałszywych tropów, bo podejrzanych osób znajdziemy w sporej ilości. Każda z postaci może być sprawcą i dzięki nie odkrywaniu wszystkich kart domyśleć kto za wszystkim stoi do pewnego czasu jest trudno. Dopiero pod koniec dostajemy wskazówki kto jest mordercą i uzyskujemy odpowiedz na to pytanie. Postawiła autorka na klasyczny motywy prowadzenia sprawy i szukania zabójcy pośród mieszkających tam osób. Nie tylko na tym skupiona zostaje uwaga, ale też nie można niczego zarzucić jeśli chodzi o tło obyczajowe. Każda z postaci ma swoje sekrety, skrywa jakieś grzeszki, pojawiają się animozje i rodzą się uczucia pomiędzy bohaterami. Przedstawione relacje łączące poszczególne osoby zostały ukazane w sposób ciekawy, nieraz z humorem i zabarwione wieloma emocjami. Sporo miejsca poświęciła autorka na stworzenie tła obyczajowego, które potrafiło mnie zaciekawić i dlatego powieść miło czyta się.
Bohaterowie stworzeni na potrzeby książki wypadają o dziwo ciekawie i zostali nakreśleni pod względem rysu psychologicznego dobrze. Postać detektywa Michaela Olacka jest taka jak powinna być i przypominała mi klasyczny jego obraz niż zdobywającego przez siłę informacje. Kolejnymi fajnymi postaciami jest pułkownik w starszym wieku, mający spory majątek, nieraz złośliwe i zgryźliwe usposobienie, ale martwiący się o córkę Dorothy lubiącej bawić się i nie przejmującej się niczym. Nie mówiąc o służącym jakby wyjętym z angielskiej powieści. Można poczuć do nich sympatie. Wymienione osoby wraz z cała paletą innych tworzą ciekawą mieszanką, które polubić łatwo. Oprócz oczywiście stojących po złej stronie i postaci mordercy. Zostały obarczone własnymi cechami charakteru i ich zachowanie nie irytowało mnie podczas czytania. Relacje łączące bohaterów zostały nakreślone w sposób ciekawy, są żywe, pełne emocji i pojawiających się podczas interakcji. Chociaż obawiałem się tego, ze dostane postacie nieźle wykreowane tak nie stało się. Żyją na kartach książki, posiadają nawet głębie, a nie dostałem papierowych, którymi nie można się zainteresować.
Książkę Podzwonne dla blondynki czyta się jednym tchem i nie sposób oderwać się od niej. Akcja została poprowadzona wartko i wiele dzieje się podczas postępujących po sobie wydarzeń. Sama historia skrojona została według wzorca angielskiego kryminału, więc znajdziemy zagadkę do rozwiązania, dobrze nakreślone tło obyczajowe i o dziwo ciekawych bohaterów. Wszystkie elementy zostały dopasowane świetnie i dlatego dostałem powieść, od której trudno oderwać się. Na duży plus zasługuje styl pisania autorki. Przystępny, przyjemny i lekki. Prowadzenie historii też zasługuje na uznanie i dlatego licząca sobie ponad sto czterdzieści stron książka wciągnęła mnie niesamowicie. Spotkałem barwne postacie i przeżyłem wiele przygód podczas czytania. Nawet wyjaśnienie zagadki przypadło mi do gustu, bo nie spodziewałem się pomimo podejrzeń, że tak zakończona zostanie opowieść. Jest kilka niuansów wynikających z czasu, w którym została napisana, ale nie rzutuje to na zadowolenie z lektury.
Czasami warto sięgnąć po taki kryminał i nawet z czasów PRLu, który okazuje się bardzo dobrą rozrywką i przyjemną lekturą. W tym przypadku zapewne był wzorowany na klasycznej odmianie angielskiego kryminału co wypadło bardziej niż zadowalająco. W sposób w jaki został napisany i sama zagadka może podobać się. Uwielbiam takie dawniejsze kryminały wydane nawet w czasach PRLu, bo często natrafiałem na ciekawe pozycje jak w tym przypadku. Powieść dostarcza frajdy podczas czytania i świetnie bawiłem się podczas czytania. Znalazłem w niej humor, niebezpieczeństwo i targające niektórymi postaciami emocje. Nawet wątek romansu pojawiał się, lecz został w taki sposób dodany, że nie przeszkadzał mi podczas czytania. Chętnie przeczytam inne książki autorki jak będę miał okazje, bo obecna pozycja spodobała mi się.

Ocena 6/10.


Dominique Vivant Denon Chwila ulotna



Okres działalności Dominique Vivant De Nona to początek osiemnastego wieku, gdzie literatura stanowiły tylko ułamek jego zainteresowań. W swoim życiu poznawał najbardziej wpływowe osoby tamtej epoki i był świadkiem zmian zachodzących na świecie. Mała książeczka Chwile ulotne przez przypadek wpadła mi do ręki i nazwisko autora nic mi nie mówiło. Byłem bardzo ciekawy, co otrzymam, bo lubię od czasu do czasu przeczytać właśnie coś z dawniejszej literatury mającej już swoje lata. Nawet w tym przypadku nie wiedziałem, że powieść powstała dawno temu, ale nie przeszkadzało mi wcale podczas lektury.
Książka opowiada o przyjeździe bohatera do rezydencji i spotkaniu mieszkającej w niej pani de T. W tej niedużej książeczce dostajemy historie miłosną i romantyczną, ale zabarwioną lekko na końcu intrygą. Nie pozbawioną jednak odrobiny pikanterii, która teraz nie razi i nie powoduje poruszenia podczas czytania jak mogło być w czasach powstania. Jest pełna uroku i wdzięku, ale znajduje się w niej miejsce na niedomówienia i nawet pod koniec nie zabrakło nawet intrygi. Książka Chwile ulotne to historia bohatera uwikłanego w romans, gdzie znajdziemy flirt, przewrotność bohaterki, która potrafiła owinąć sobie wokół palca mężczyzn i wspaniały plastycznie urzekający obraz relacji dwójki bohaterów powieści. Autor potrafił z wyczuciem poprowadzić akcje w szybkim tempie przez to czyta się szybko. Książka Chwile ulotne napisane zostały lekkim i przyjemnym językiem. Takim dawnym w jakim się pisało, co dodaje uroku samej historii, ale trzeba przyznać, ze pomimo upłynięcie sporego czasu nadal można przeczytać i miło spędzić przy niej czas.
Nie miałem wielkich oczekiwań wobec niej przyznaje, ale dostałem ciekawą lekturę. Z jednej strony długość opowieści nie poraża i chciało się, aby książka była nieco dłuższa. Wtedy rozbudowa wątku miłosnego i może dodanie więcej intryg spowodowało, że historia zyskała na tym więcej. Z drugiej strony oszczędny styl pisania i zwięzły powoduje, że wciągasz się w opowieść bardzo szybko. Przeczytanie jej nie zajmuje dużo czasu, ale pomimo, że z romansami mi nie po drodze w tym przypadku dostałem ciekawą pozycje nie pozbawioną dawnego minionego już czaru jaki był obecny w tego typie opowieści i książkach. Może dlatego nie przeszkadzał mi wątek romansu podczas czytania. Byłem zaciekawiony jak wypadną Chwilę ulotne, które mają aż tyle lat, a nawet wieków. Inaczej się kiedyś pisało i to czuć podczas lektury. Bohaterowie stworzeni na potrzeby wypadają interesująco i prowadzenie narracji w formie pierwszoosobowej ze względu, ze narratorem jest bohater tylko dodaje uroku. Można dzięki temu wciągnąć się i śledzić z ciekawością relacje łączące bohatera z panią de T. Sama opowieść ma w sobie coś przyciągającego uwagę i chętnie przeczytam coś w tym typie ze starszych pozycji, które zostały napisane dawno temu. Autor stworzył dzieło, które w tamtych czasach powstania mogło wywołać pewne poruszenie, lecz na współczesnym czytelniku nie robi już takiego wrażenia i dostaje dobrą historie z ciekawym zakończeniem. Nieraz warto poszukać i sięgnąć po coś innego, nawet nieznanego autora jak w tym przypadku, bo dostałem romans w starym dobrym stylu, nie pozbawiony został odrobiny intrygi i swojego uroku.

Ocena 6/10.
« Ostatnia zmiana: Maja 31, 2018, 16:46:41 wysłane przez Magnis » Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #58 : Października 14, 2018, 11:32:58 »

Gerard Górnicki Miasto Króla

Gernard Górnicki to autor jakiego jeszcze nie znałem, chociaż mam jeszcze jedną jego powieść. Dlatego mając możliwość zdobycia kolejnej i sama jeszcze tematyka, po którą sięgną bardzo mnie zainteresowała. Nie byłem do końca przekonany co otrzymam, bo pewne obawy miałem przed czytaniem i stwierdzam, że nie potrzebne. Pierwsze moje spotkanie z jego twórczością i zapoznanie się z historią było dobrym pomysłem.
Historia została osnuta na prawdziwych wydarzeniach dotyczących kampanii wrześniowej i walk pomiędzy polskimi wojskami, zwerbowanymi ochotnikami strzegących miast i wojskami niemieckimi atakującymi zawzięcie. Miejscem akcji jest obrona Kłębcka w 1939 roku widziana oczami uczestnika tego wydarzenia Adama Króla przed natarciem jakie idzie na nich, dwudniowej walki i przedstawienie losów bohaterów.

Autor w obrazowy sposób przedstawia wydarzenia, które zaczynają się od szykowania obrony i słabość polskiego poruszenia w walce z machiną lepiej uzbrojonych wojsk niemieckich. Czuć podczas czytania i śledzenia potyczki nie możność stawienia czoła wrogom i pokłosie zbliżającej się klęski, ale z drugiej strony każdy z bohaterów wie, ze walczy o swoją ojczyznę`i jest gotów zapłacić ogromną cenę za powstrzymanie wojska, mając ze sobą ubogie wyposażenie i tylko garstkę amunicji z góry skazanych na przegranie. Bardzo łatwo wychodzi mu przedstawienie sytuacji takich walk i ukazaniu reperkusji związanych z próba stawienia oporu wrogowi. Jest to przerażające i często okrutne rozwiązanie jakie zostało wykorzystane przeciwko niewinnym ludziom. Jedna scena związana z chłopcem jest bardzo wyrazista i straszna. Jednak pomimo tego w późniejszym okresie zostaje nam przedstawione życie pod panowaniem niemieckim i jego wpływ na mieszkańców. Oprócz tego autor przedstawia bohatera uwikłanego we własne problemy i dylematy jakie ponosi za swoje wybory jakich dokonuje. Czy jest zdolny do większego poświęcenia niż przypuszcza. Tego nie wie on sam w żadnym razie.
Głównym bohaterem jest Adam Król, który zostaje wplątany w wojenną zawieruchę i mamy możliwość zaobserwowania jego przygód jakie ma podczas wszystkich części książki. Trudne początki, strach przed niemieckimi żołnierzami i możliwość pochwycenia go przez nich. Do tego dochodzi próba ułożenia sobie życia w tym niespokojnym czasie dla wszystkich. Oprócz niego poznajemy sporą ilość bohaterów nakreślonych w sposób świetny i zapadających w pamięci. Przyznaje, ze udało się autorowi w kilku zdaniach lub tylko ze względu na dialogi stworzyć postacie, które żyją i są obecne na kartach książki. Mające coś w sobie i ciekawe. Takie posiadające głębie i nie papierowe, intrygujące i niezwykłe. Same relacje łączące poszczególnych bohaterów wypadły świetnie i dialogom też nie mogę wiele zarzucić. Czasami jednak w relacjach Adama i Anny pojawiają się pewne nie przeszkadzający dystans do innej osoby.
Książka Miasto Króla jest powieścią nie tylko osadzoną na prawdziwych wydarzeniach, przedstawiającą wstrząsający obraz walk z niemieckim wrogiem i przejęcie miasta przez niego. Zmiany jakie dokonują się podczas okupacji miasta. Także nie brakuje miejsca na dobrze nakreślone tło obyczajowe, któremu autor poświęca czas i wprowadza wątek romantyczny pomiędzy bohaterem i Anną. Wybory jakie dokonuje Adam Król względem swoich relacji i niebezpieczeństwa spowodowanych poszukiwaniami. Sięgając po Miasto króla nie byłem do końca przekonany czy jest to dobry wybór. Tematyka jaka jest poruszania była dla mnie ciekawa. Lubię poczytać takie pozycje ukazujące obraz nie równej walki i bohaterstwa naszych polskich żołnierzy z przeważającymi wojskami wroga lub naszą partyzantką próbującej przeszkadzać. W tej historii znalazłem dramatyczne wydarzenia, przerażające momenty dotyczące nie tylko walczących, ale również niewinnych mieszkańców. Wszystko zostało mocno osadzone w tamtym czasie i toczących się wydarzeniach. Przedstawionych przez pryzmat przygód bohatera, ucieczek, pościgów i jego losów podczas czytania. Dla mnie jest to bardzo dobra pozycja, choć nie powala na kolanach długością. Można ją przeczytać szybko i czas poświęcony na książkę nie był wcale stracony. Nie nudziłem się i błyskawicznie wydarzenia toczyły się do przodu bez zatrzymywania. Sięgnięcie po książkę nie znanego autora jakim był dla mnie Gerard Górnicki było dobrym pomysłem, bo znalazłem ciekawą historie i bohaterów. Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z nim i chętnie przeczytam coś jeszcze jego autorstwa. Książka dla każdego.

Ocena 7/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Magnis

*




« Odpowiedz #59 : Stycznia 16, 2019, 20:20:12 »



Nie odbierajcie mi złudzeń pisarza Onelio Jorge Cardoso to krótka książeczka, po którą sięgnałem z ciekawości. Nie wiedziałem czego spodziewać się po niej, bo zachęcająca notka i przybliżenie twórczości kubańskiego pisarza podczas czytania przy wyborze zabrzmiały na tyle interesująco, że zacząłem czytać. Zawiera w sobie kilka krótkich opowiadań.

Spis treści :
Nie odbierajcie mi złudzeń
Nazwy
Niektóre pienia koguta
Indyk
Czas dla obu
Lubię morze
Hilario z biegiem czasu
Otwierać i zamykać oczy
Ser dla nikogo

Autor w opowiadaniach w tym zbiorze zawarł swoje obserwacje życia wiejskiego, które były mu bliższe. Porusza w nich różne tematy i nie stroni od historii z dziećmi w roli głównej, mających swoje pomysły i przygody. W pierwszej opowieści ukazuje tęsknotę za poważanym człowiekiem wybierającym własną drogę. W drugim sięga po motywy przywodzące kryminalne, na którym najważniejsze jest przedstawienie opowieści dziecka i jego przygód. W trzecim sięga po znany motyw jakim jest hipnoza, poznajemy konsekwencje jej stosowania i można powiedzieć karę jaka dosięga bohatera. W następnej znów mamy opowieść związaną z dzieckiem, które opisuje barwnie swoje losy zakończone niezwykłym zakończeniem. W piątej historii przedstawia nam bohatera strzegącego danej pozycji przed wrogiem i spowodowanymi z tego powodu kłopotami. W szóstej zabiera nas w króciutką relacje z wyprawy pirogą. W ósmej zabiera nas na wyprawę w wyobraźnie jednego osadzonego tam więźnia. Ostatnie to krótka historyjka związana z sesją psychiatryczną.
Wszystkie tutaj zawarte opowiadania przeczytałem z przyjemnością. W klimat wiejski i czasami sielski wkradają się wydarzenia, mające wiele wspólnego z fantazjowaniem i zarazem mocno osadzonych w rzeczywistości. Akcja umieszczona została na Kubie, gdzie ludziom pozostaje wiara i marzenia odrywające ich od codzienności. W zwykłe życie wkrada się nierealność, jakby z pogranicza jawy i snu, niezwykle plastycznie opisany i nie można im odmówić świetnego klimatu. Nawet z pozoru normalne zdarzenie nabiera cech niesamowitych i poetyckich. Dzięki właśnie stylowi pisarza, który potrafił celnie i z niezwykłą wrażliwością oddać obraz wiejskiego środowiska. Dostajemy nie tylko w tym przypadku opowieści związane z dorosłymi, ale na swój warsztat bierze dzieci i przygody jakie ich spotykają. Wiedzione ciekawością, nieraz zabawą lub mające pecha stają się narratorami tych krótkich opowieści z nimi związanych. Bardzo podobają mi się takie historie, bo można wrócić do swojego dzieciństwa. Sięgając po różne tematy przedstawione zostają przez autora w sposób intrygujący, czasami prosty lub bardziej złożony. Posiadające własny klimat i napisane zostały zderzając poetyckie obrazy z surową rzeczywistością.
Nad książką Nie odbierajcie mi złudzeń nie ma się co długo rozpisywać. Krótkie opowiadania, nieraz kilku stronicowe, które wciągają w stworzony świat i niespiesznie poprowadzona akcja sprawia, że zatapiamy się podczas czytania w wykreowane historie niezwykle szybko. Nawet zakończenia poszczególnych opowiadań przypadły mi do gustu, a nawet nieraz lekko zaskoczyły końcową puentom. Dlatego każde z nich na swój sposób jest tak interesujące. Sięgnąłem po nią z ciekawości, bo nieraz uwielbiam właśnie zapoznać się nie tylko z nowym pisarzem z literatury iberoamerykańskiej, lecz także odkryć coś w jego twórczości. W tym przypadku udało się i dostałem krótkie, ale treściwe historie. Zawarte w zbiorze opowiadania wciągnęły mnie bardzo i pozwoliły miło spędzić z nimi czas. Przyjemnie czyta się, ale trzeba nieraz być skupionym na śledzeniu wydarzeń. Chętnie po tym zbiorze zapoznam się kiedyś z innymi pozycjami z dorobku autora, mając na uwadze, że chce również otrzymać ciekawe historie napisane na takim samym poziomie lub nawet lepsze.

Ocena 7/10.
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Strony: 1 2 [3] 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: