Filozofia i nie tylko

(1/1)

Cichy:
Parę osób na tym forum (w tym ja) chyba lubi sobie pogadać troszkę o filozofii i tym podobnych rzeczach, także pomyślałem, że założę temat, gdzie można dyskutować na takie właśnie tematy, jak również przedstawiać i polecać godne uwagi pozycje filozoficzne.


Zacznę ja. Wczoraj skończyłem krótki esej renesansowego polityka, Nicholo Macchiavellego pt. Książę. Pamiętam jak w liceum na lekcjach historii wspominaliśmy o makiawelizmie i całej tej postawie władcy "dzielnego jak lew i chytrego jak lis" oraz całym tym gadaniu o tym, że "cel uświęca środki". Ogólnie jednak temat ujmowaliśmy z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej i historyczka (przynajmniej jeśli chodzi o moje wrażenia) chyba próbowała nam uzmysłowić, jakie to degeneracje zaczęły odchodzić w renesansie, kiedy ludzka myśl poczuła odrobinę swobody.

A prawda jest taka, że Książę to świetna analiza ówczesnej władzy, w której nie ma owijania w bawełnę, próby jakiegoś konformizmu z etyką chrześcijańską. Macchiavelli przedstawia całą prawdę i tylko prawdę, bez jakichś utopijnych skłonności czy obłudnego wciskania kitu, że władca powinien był cnotliwy i kochany. Nie byłeś stanowczy, byłeś nikim i rujnowałeś nie tylko swoją władzę, ale i państwo, którym władałeś. W książce pełno trafnych uwag, błyskotliwych analiz i celnych porad. Choćby taka:
"Gdy zaś [książę] będzie zmuszony nastawać na czyjąkolwiek krew, niech to czyni tam, gdzie jest dostateczne usprawiedliwienie i wyraźna przyczyna, lecz przede wszystkim niech powstrzymuje się od cudzego mienia, gdyż ludzie prędzej puszczają w niepamięć śmierć ojca niż stratę ojcowizny".

I tak przez całą książkę. Nie to żebym popierał wszystkie przedstawione porady - dziś układy polityczne wyglądają inaczej i rzadko kiedy stosuje się tak diametralne posunięcia jak mordy czy wiarołomstwa. Ale cenię Macchiavellego za szczerość i odwagę, że jako pierwszy opisał prawdę. I prawda jest taka, że do XIX w. ten, kto stosował się do zasad przedstawionych w Księciu, był silnym władcą, i na odwrót: gdy przyjrzeć się jakiemuś wielkiemu władcy, spełnia on większość kryteriów z utworu Macchiavellego.

Książka nie jest długa, dlatego polecam zaznajomić się z nią, jeśli kogoś podobnie jak mnie indoktrynowano, że Macchiavelli to zło wcielone. To był pierwszy prawdziwy politolog. I już.

czarnaJagoda:
Nie pamiętam jak byłam zindoktrynowana nt. Machiavellego kiedy sięgnęłam po Księcia, bo to już było ze 20 lat temu, jak nie dawniej. Pamiętam jednak, czego uczyłam się na temat tego włoskiego polityka na studiach, konkretnie na doktrynach politycznych, jakiś czas po tym, jak zapoznałam się z jego najsłynniejszym dziełem. Otóż uczono mnie, że Machiavelli był przede wszystkim politykiem (jak widać z jego kariery, dużo lepszym w teorii niż w praktyce) i swoje prace pisał w oparciu o własne obserwacje. Mniej więcej w tym samym czasie, w którym napisał Księcia (jakby nie patrzeć pochwałę tyranii) napisał też Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem Tytusa Liwiusza, które to dzieło jest dla odmiany pochwałą demokracji. Do tej pory badacze myśli politycznej zastanawiają się, co chciał autor powiedzieć pisząc te dwie prace w tak krótkim odstępie czasowym. Teorie na ten temat znam dwie i osobiście bardziej skłaniam się ku tej drugiej. Pierwsza mówi, że Machiavelli uważał, że demokracja do bardzo dobry ustrój ale dla dojrzałych społeczeństw, niedojrzałe na demokrację nie zasłużyły, więc muszą pochylać karki przed tyranem, i Książę właśnie uczy, jak być nie tyle dobrym, co skutecznym tyranem. Oba swoje największe dzieła pisał Machiavelli kiedy był na politycznym wygnaniu, czyt. popadł w niełaskę na dworze, któremu służył (nie będę w tej chwili udawać mądrzejszej niż jestem i przekopywać Wiki, żeby sprawdzić jakie to rody rywalizowały wówczas o władzę we Florencji). W każdym razie drugie tłumaczenie dlaczego Machiavelli jednocześnie chwalił demokrację i tyranię głosi, że po prostu chcąc wrócić do czynnego uprawiania polityki usiłował się podlizać obu rywalizującym o władzę rodom, więc dla każdego napisał to, co do niego bardziej trafiało. Jako rzekłam, był lepszym teoretykiem niż praktykiem - do polityki już nie wrócił, za to dzięki Księciu, czy raczej dzięki tym, którzy z Księcia czerpali inspiracje na stałe źle się zapisał w historii. Imo - niesłusznie.
Jeśli zaś idzie o moje refleksje nad Księciem - książeczka oprócz kilku niegłupich porad, jak skutecznie rządzić (o ile się rządzi lub chce rządzić jednoosobowo), zawiera całkiem sporo trafnych obserwacji psychologicznych, jak choćby ta, że jeśli władca (i nie tylko, na innych gruntach też się to sprawdza) jest bardzo dobry, hojny etc. i ludzie się do tego przyzwyczają, to jakiekolwiek odstępstwo od takiej postawy nie zostanie mu wybaczone, natomiast władca skąpy, wredny etc. za najdrobniejszy przejaw ludzkiego traktowania podwładnych chwalony będzie pod niebiosa i ukochany przez poddanych. Warto znać, by wiedzieć jakie zachowania są dość typowe, nawet jeśli wydają się nam niesprawiedliwe i niesłuszne. Taaa, myślę sobie, że czas najwyższy odświeżyć sobie tę książkę... i przeczytać w końcu Rozważania nad pierwszym dziesięciokisięgiem.... (to drugie dzieło chyba też nie przeszło do historii, bo ma ździebko długi i trudny do zapamiętania tytuł, którym trudniej się w dyskusji posłużyć  :diab9: )

Cichy:
Cytat: czarnaJagoda on Lutego 01, 2011, 18:14:27

Machiavelli był przede wszystkim politykiem (jak widać z jego kariery, dużo lepszym w teorii niż w praktyce)

Z tego co czytałem we wstępie do "Księcia" to Machiavelli politykiem był niezłym, ale miał tego pecha, że w czasie jego życia zmienił się we Florencji ród panujący. I nawet jeśli byłeś najlepszy w swoim fachu, to byłeś w obozie przeciwnymi i sorry, ale nie ma dla ciebie miejsca u nas :).

Cytat: czarnaJagoda on Lutego 01, 2011, 18:14:27

książeczka oprócz kilku niegłupich porad, jak skutecznie rządzić (o ile się rządzi lub chce rządzić jednoosobowo)

Ja bym mimo wszystko nie powiedział, że "Książę" tyczy się tylko i wyłącznie tyranów. Bezwzględność bezwzględnością, ale Machiavelli nieraz zwraca uwagę, że miłosierdzie czasem też popłaca.

czarnaJagoda:
ad 1. Ja przez "dobry polityk" rozumiałam polityka skutecznego, który przy polityce pozostaje bez względu na ekipę rządzącą. W tym sensie "dobrymi politykami" (nie mylić z "dobrymi ludźmi" czy w żadnym razie z "lojalnymi stronnikami") byli Talleyrand i Fouche, którzy we Francji przeżyli na swoich stanowiskach od monarchii, poprzez rewolucję i cesarstwo do Restauracji. I - co zostało wykazane powyżej przez nas oboje - w tym sensie Machiavelli dorym politykiem nie był  :diab9: (rzekłabym, nie korzystał z rad swojego Księcia)

ad 2. Wiesz, pisząc o tym, że Książę to pochwała tyranii miałam na myśli system/ustrój polityczny (w opozycji do demokracji), co niekoniecznie wiązało się zawsze z przemocą i bezprawiem. A przez "skuteczne rządzenie" rozumiem li tylko umiejętność utrzymania się przy władzy i osiągnięcie postawionych sobie celów, co można osiągnąć bądź to przemocą, bądź sposobem (to chyba w tym kontekście był ów słynny cytat o lisie i lwie).

Kaja:
Cytat: czarnaJagoda on Lutego 01, 2011, 20:37:44

I - co zostało wykazane powyżej przez nas oboje - w tym sensie Machiavelli dorym politykiem nie był  :diab9: (rzekłabym, nie korzystał z rad swojego Księcia).

Pewnie wyciągnął jakieś wnioski z własnych doświadczeń i dopiero potem umieścił je w "Księciu" :).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości