Andy Weir - Ciężko mi znaleźć jakiś dobry opis więc odsyłam do domowej strony autora. Programista i zapewne wielki fan kosmosu
Weir jest autorem, jak na razie tylko jednej książki, "Marsjanina".
http://www.andyweirauthor.com/Marsjanin (2014)
----------------------------------
MarsjaninMark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair?
Realizowany na podstawie tej książki film reżyseruje Ridley Scott, a główną rolę gra Matt Damon.
Założyłem ten temat bo
emu stwierdził, że to
najlepsza książka ever!!, więc chyba wypada żeby miała osobny wątek
Moja opinia jest taka:
Punkt wyjściowy tej książki jest świetny. Astronauta zostaje sam na Marsie i musi sobie radzić do momentu aż nadejdzie pomoc. Pierwsze strony czyta się z wypiekami na twarzy. Pomysły głównego bohatera, na to jak przetrwać, zaskakują i są całkiem przekonujące
Niestety sposób w jaki to wszystko jest opisane w którymś momencie zaczyna po prostu męczyć. W połowie książki miałem wrażenie, że czytam już instrukcję z IKEI "To połączyłem z tym, tam wyciąłem to... bla bla bla". Na szczęście te wpisy do dziennika są przeplatane z akcją ratunkową na Ziemi. I dla mnie te momenty były chwilą potrzebnego oddechu. Ogólnie książkę oceniam na
7/10.
Zagrało w tej historii wszystko. Główny bohater Mark to jedna z najlepszych postaci z jakimi zapoznałem się poprzez czytanie książek. Chłop ze świetnym poczuciem humoru idealnie trafiającym w punkt.
A ja miałem z tym problem, bo te wpisy do dziennika mnie nie za wiele powiedziały co tak naprawdę się dzieje w głowie człowieka pozostawionego na Marsie. Ja przez te wszystkie żarciki Marka miałem wrażenie, że cała ta sytuacja spływa po nim jak woda po kaczce. Brakowało mi jakiegoś dłuższego momentu wyciszenia i kontemplacji.
Coś takiego poczułem tylko w momencie jak Mark w końcu musi opuścić hub
Może w filmie to jakoś lepiej przedstawią. A tak na marginesie, Damon już chudnie do roli