Całkiem niedawno skończyłem lekturę
"Teorii Gai" 
. Z niniejszą książką miałem identyczną sytuację jak w przypadku poprzednio czytanych
"Drapieżców" tegoż samego autora - czyli przeczytanie na dwa razy

.
Chattam jest o tyle specyficznym pisarzem, że potrafi zbudować świetne napięcie, ale w środku utworu lubuje się też rozwlekać, wręcz spowalniać akcję i kierować jej tory na naukowe dywagacje

Dlatego też w połowie lektury odłożyłem ją do chwilowej poczekalni, w międzyczasie sięgnąłem po dwie inne książki, by z nowym zapałem powrócić do powieści Francuza

.
Rzeczony thriller Maxime'a Chattama wyróżnia się z pewnością niesamowitymi miejscami akcji - dwa tajemnicze ośrodki badawcze, jeden na pirenejskim szczycie, drugi na jednej z wysp Polinezji Francuskiej, hen na krańcach Oceanii

. W tych dwóch punktach rozgrywa się równolegle niezwykle ciekawa, owiana niesamowitością i grozą akcja

. Kolejne strony utworu obnażają mrożący krew w żyłach eksperyment naukowy, który wymknął się spod kontroli i któremu musi podołać garstka osób, będąca jednocześnie w niemałym konflikcie interesów w związku z zaistniałą aferą!!

Wystarczy jeszcze dodać, iż z racji oddalenia obu ośrodków badawczych od cywilizowanego świata oraz stale pogarszającej się pogody mamy do czynienia z książką, której fabuła może spokojnie przyprawić o klaustrofobię

. Poczucie odizolowania i zagrożenia narasta z każdą stroną i udziela się nie tylko bohaterom uwikłanym w mroczne sekrety naukowe, ale i czytającemu - a przynajmniej ja miałem takowe odczucie podczas tej emocjonalnej wycieczki na kraniec świata i jeszcze dalej

.
Chattam sprawnie porcjuje napięcie, prowadząc czytelnika w coraz głębszy mrok, gdzie ponure brata się z brutalnym

. Przedziwne, nie mieszczące się wręcz w granicach ludzkiego pojmowania zdarzenia na polinezyjskiej wyspie tylko podsycają dramatyczność fabuły i niepewność losów bohaterów

. Bezradność drugiej ekipy w Pirenejach, uwięzionej przez długotrwałe kaprysy pogodowe podwaja klimat grozy i jest naprawdę kapitalnie... dopóki autor tej przedziwnie skonstruowanej książki wchodzi na ścieżkę wyjaśnień naukowych

.
Nie chodzi mi w tym miejscu, że takowa kwestia wytłumaczenia zachodzących w powieści zdarzeń jest zbędna, wręcz przeciwnie jest potrzebna, bo bez niej cała historia nie trzymałaby się kupy, oraz czytelnik nie mógłby unaocznić sobie szokujących naukowych teorii i ich wdrażań w życie!!

Mój zarzut do pisarza jest w tym miejscu taki, że budując niesamowitą aurę grozy nagle zostawia całą dynamiczną akcję i wykłada od podstaw genezę wszystkich zawiłości jakie serwuje w książce; owszem jest to fajne, ale wystarczyłoby to nieco skrócić by nie odnieść wrażenia że oto mamy do czynienia z podręcznikami z pogranicza socjologii i antropologii

.
Z drugiej jednak strony może to właśnie tak ma wyglądać fabuła
Teorii Gai" - czytelnik zostaje do pewnego stopnia uśpiony przez autora, który celowo "przynudza" i przedłuża wyjaśnianie tytułowej teorii, by w efekcie porazić wszystkich wytrwałych finalnym akcentem

. Tutaj muszę przyznać pisarzowi, iż zrobił to wprost genialnie, bo kiedy mi się wydawało, że wziąłem się za bardzo dobrą powieść, a później niestety utknąłem w rzeczonej
warstwie wyjaśniającej, niejako chciałem zmienić swoje zdanie o pozytywnym odbiorze powieści jako całości

. I dobrze że tego nie zrobiłem, bo odszczekałbym swoje biadolenie chyba na kolanach

. Kilkadziesiąt ostatnich stron
"Teorii Gai" to po prostu miazga, znakomita akcja, świetne zwroty fabularne i maximum grozy, tudzież szaleństwa

. Chattam bardzo mnie zaskoczył, czegoś takiego się nie spodziewałem i rad jestem, iż w tworzeniu pokrętnych, mrocznych historii jest równie dobry, jak przed laty, gdy urzekł mnie swoją
Trylogią Zła umiejscowioną w Portland

.
"Teoria Gai" jest bez wątpienia w czołówce książek, jakie w tym roku przeczytałem

.