No dobra, w końcu zbieram myśli i coś machnę o moich wrażeniach czytelniczych związanych z prozą P & CH, bo już się dwukrotnie odgrażałem, że coś napiszę i tyle mnie tu widziano
.
Ale nie tym razem
.
Twórczość duetu Douglasa Prestona & Lincolna Childa cenię sobie bardzo, a w arkana książek tych pisarzy wprowadził mnie jeszcze na starym forum z dawien dawna
Infinitus - przy okazji pozdrowienia
Infi, jeśli tu do nas czasem zaglądasz, choćby gościnnie
.
Mówiąc szczerze jestem wielkim fanem serii o enigmatycznym agencie FBI, Pendergaście - których to książek ukazało się u nas dotychczas osiem części
. Spoza rzeczonego cyklu czytałem jedynie
"Granicę lodu", ale o tym później dwa słowa
. Solowych dokonań obu twórców na razie jeszcze nie miałem okazji przeczytać, aczkolwiek na półce w domowej biblioteczce kilka pozycji czeka na swoją kolej
.
Ale wracając do
meritum . Cykl mrocznych kryminałów - z domieszką przygody - o wspomnianym wyżej agencie, to prawdziwy koktajl czytelniczy serwujący nam wielkie emocje i sprawiający, że z ochotą chce się sięgać po kolejne tomy serii - szkoda tylko, że ostatnio wychodzą one w dosyć ślimaczym tempie
, gdyż za oceanem mamy już 11-tą odsłonę przygód nietuzinkowego bohatera, a u nas w zapowiedziach dopiero 9-ty gdzieś tam majaczy w oddali
.
Co ciekawe swoje spotkanie z cyklem zacząłem nieco na bakier z chronologią, bo najpierw sięgnąłem po trzeci w kolejności
"Gabinet osobliwości", ale za to był to pierwszy tom, gdzie Pendergast występuje w roli głównej
. Książka wciągnęła mnie w swój świat już od pierwszych stron, dostałem bowiem w ręce owiany tajemnicą kryminał z dużym ładunkiem grozy
. Do tego jeszcze kalejdoskop świetnych postaci uwikłanych w nietuzinkowe intrygi i sytuacje pobudzające wzrost poziomu adrenaliny
. Sam agent Pendergast to nie lada osobowość, połączenie detektywistycznego zmysłu logicznego a la Sherlock Holmes z odwagą i wyborną sprawnością fizyczną daje wręcz oszałamiający efekt
. Do tego dodać jeszcze należy hardy, nieustępliwy charakter, oraz tajemniczy wygląd na miarę przedsiębiorcy pogrzebowego plus urodę albinosa i mamy całego Pendergasta, który i tak skrywa przed czytelnikiem swoje prawdziwe oblicze i nigdy do końca nie wiemy co jeszcze ma ta postać w zanadrzu
. Mimo takiej osobliwej charakterystyki, może nieco przerysowanej w swoim indywidualizmie, jest to postać, która niezmiernie ciekawi i gdyby jej zabrakło, cały cykl książek Prestona & Childa nie osiągnąłby przenigdy takiej renomy
.
W
"Gabinecie osobliwości" agent FBI wspierany przez dociekliwego dziennikarza - karierowicza oraz pracowników nowojorskiego muzeum Historii Naturalnej, musi rozwikłać zagadkę tajemniczych zbrodni niosących za sobą echo morderstw sprzed wieku!! Książkę wyróżnia kapitalny klimat grozy, wspaniałe lawirowanie wątkami i nade wszystko tajemniczy morderca czający się w mroku - a już ostatnie 150 stron to fantastyczne emocje na najwyższych obrotach
Kolejnym utworem była następna w chronologii powieść
"Martwa natura z krukami" - osobne śledztwo Pendergasta w farmerskiej części Stanów, wśród małej zbiorowości, którą sterroryzowały okrutne, rytualnie zainscenizowane można by rzec zabójstwa!! Był to bardzo dobry utwór pełen napięcia i tajemnicy, a i finalne sceny, które rozegrały się w mrocznej, przepastnej jaskini dostarczyły wrażeń od cholery
. Kolejna świetna powieść z nowymi, drugoplanowymi, ale jakże ciekawymi postaciami
.
Potem była
"Siarka" - wyprawa Pendergasta i detektywa Vincenta D'Agosty [znanego czytelnikom z pierwszych dwóch tomów serii
] do Włoch, niosąca ze sobą wiele niebezpiecznych starć i zawirowań fabularnych jak zwykle z aurą dreszczyku w tle
. Końcówka
"Siarki" zaś sfinalizowana tak, że zapowiadająca wielkie emocje w kolejnym tomie
.
Następnie wziąłem się za
"Taniec śmierci" oraz
"Księgę umarłych" - w których to akcja przenosi się z powrotem do znanego z
"Gabinetu osobliwości" klimatu
okołomuzealnego, że się tak wyrażę
. Mroczne korytarze i zaułki, odrażające zbrodnie, kapitalnie skonstruowane intrygi i bogate osobowościowo postacie - z którymi również poznaliśmy się wcześniej - dostarczają nam niezapomnianych emocji i ogromnej satysfakcji z lektury
. A nade wszystko wpisana w całą fabułę potyczka Pendergasta z największym ze swoich wrogów, przebiegłym Diogenesem - normalnie bomba
.
Po przeczytaniu tychże części cyklu na widnokręgu wydawniczym odnośnie kolejnych tomów było cicho, więc zabrałem się za początkowe odcinki serii - z Vincentem D'Agostą w roli wodzireja
- czyli
"Relikt" oraz
"Relikwiarz" . Co prawda tutaj Pendergast nie jawi nam się w pierwszym planie, ale kiedy trzeba zareagować i pociągnąć fabułę, by chciało nam się czytać nieprzerwanie z szeroko otwartymi z wrażenia oczyma, on jest zawsze w pogotowiu
. Książki bardzo dobre, obfitujące w dużo mrocznych zdarzeń i spektakularnych akcji, ale jednak nieco słabsze od późniejszych tomów - niemniej jednak ogromnie istotne dla całego cyklu, bo to właśnie w nich poznajemy starych znajomych jacy przewijają się raz po raz na kolejnych kartach całej serii
.
I wreszcie w ubiegłym roku, po dobrych trzech, a może nawet czterech latach od ostatnio wydanej u nas
"Księgi umarłych" pojawiła się na rynku nowa część o Pendergaście - za sprawą nowego wydawcy "Albatrosa" otrzymaliśmy bowiem
"Krąg ciemności" - jakże inną odsłonę śledczą niezłomnego w swoich detektywistycznych poczynaniach agenta FBI
. Tym razem twórcy serii przenieśli akcję powieści na szerokie wody, gdzie na luksusowym transatlantyku dochodzi do dziwacznych wydarzeń, a których świadkiem jest akurat wszędobylski Pendergast
. I teraz najważniejsze - książka ciekawi, ale cholera nie było to już to samo, czym emocjonowałem się w poprzednich odcinkach
. Może to nie tyle spadek formy autorów [oby nie
], ile kwestia innego tłumaczenia - wcześniej przekładem zajmował się Robert Lipski,
"Krąg ciemności" zaś przetłumaczyła Danuta Górska [ta sama Pani, która maczała palce w przekładzie
"Rytuału" Mastertona, o ile dobrze moje zwoje pamięciowe kojarzą
]. Ponadto najnowsze dotychczas, morskie przygody agenta to kolejna powieść
stand-alone, w której brak tak wyśmienitej śmietanki towarzyskiej jak: William Smithback, Nora Kelly, Vincent D'Agosta, Laura Hayward oraz Margo Green - czyli kultowych już towarzyszy doli z wątków nowojorsko-muzealnych
. Niniejszy utwór czytało mi się dobrze, a nie wyśmienicie do czego przyzwyczaili mnie panowie Preston & Child, a to już lekki policzek jest
. Niemniej jednak z niecierpliwością czekam na następny odcinek cyklu,
"Kult", żywiąc nadzieję, że o to dawny klimat rzeczonej serii powróci w glorii i chwale
.
I jeszcze w skrócie o wrażeniach z lektury niezrzeszonej z poczynaniami Pendergasta, a mianowicie mowa o
"Granicy lodu" . Jest to powieść przygodowa i podobnie jak
"Krąg ciemności" umiejscowiona w morskich odmętach
. Książka warta przeczytania, ale bez jakiegoś wielkiego szału; opowieść marynistyczna przeplatana wątkami sensacyjnymi
. Trzyma w napięciu, ale raczej dla czytelniczych wilków morskich, aniżeli dla fanów mrocznych kryminałów - a do takowego worka jam się właśnie wsypał
.
I tyle póki co ode mnie
. Teraz Wasza kolej koleżanki & koledzy
.