Gotham Cafe

Forum ogólne => Kultura i sztuka => Wątek zaczęty przez: dampf on Września 01, 2011, 16:18:08



Tytuł: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 01, 2011, 16:18:08
Nie widziałem tematu o wymienionych w tytule instytucjach więc pozwoliłem sobie takowy założyć. Generalnie ma on spełniać rolę podobną do działu filmowego: zawierać informacje/relacje z ciekawszych wydarzeń kulturalnych w teatrach, operach i filharmoniach.

Zacznę może ja sam, kilka słów o rzeczach jakie widziałem w tym roku.

Opera Bałtycka w Gdańsku: Gwałt na Lukrecji
Rzecz dosyć ciekawa, jednakże bez zbytnich rewelacji. Była to uwspółcześniona wersja, a tego typu inscenizacje rzadko przypadają mi do gustu niestety. Używanie kanistrów jako kieliszków do wina może się niektórym wydawać jakimś "nowym odczytaniem", a dla mnie jest zwyczajnie dosyć słabym efektem. Finał za to iście genialny, emocje totalne.

Opera Bałtycka w Gdańsku: Salome
Coś absolutnie genialnego! Rzucał się w oczy minimalizm (praktycznie brak scenografii, orkiestra zajmująca większą część sceny) oraz rozdzielenie głównych postaci na głos i ciało. Opera wręcz porażająca swoją genialnością! A scena solowego tańca Salome? Poezja!!! Naprawdę gorąco polecam wszystkim miłośnikom tańca współczesnego.

Teatr Muzyczny w Gdyni: Spamalot
Monty Python w najlepszym wydaniu. Praktycznie ciągłe salwy śmiechu i to aż do łez. Zestaw tak świetnie zagranych scen, że człowiek żałuję gdy spektakl się kończy i trzeba wychodzić. Muzycznie jest trochę gorzej, ale kilka utworów dało radę (na czele z miksem w wykonaniu Pani Jeziora :D). No i królik-erotoman-morderca :D

Teatr Muzyczny w Gdyni: Skrzypek na Dachu
Niestety tylko poprawne wydarzenie, bez porywających momentów. Owszem dosyć mocno skłania do myślenia, ale też jednocześnie trochę męczy i przytłacza. Niestety brak jest w moim odczuciu jakichś genialnych momentów, a i kończy się tak nagle w sumie.

W najbliższym sezonie planuję jeszcze obejrzeć Lalkę oraz Grease w Teatrze Muzycznym, a także Romea i Julię w Operze Bałtyckiej :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Cichy on Września 01, 2011, 16:47:24
Teatr Muzyczny w Gdyni: Spamalot

O kurczę, nie wiedziałem, że w ogóle to grają w Polsce!  :o To tylko Gdynia, czy może inne miasta?

Poza tym bardzo lubię chodzić do teatru i filharmonii, ale jakoś tak ostatnio nie było czasu i okazji... Zdaje się, że ostatnio byłem na Madame Butterfly w Operze Narodowej z Kają, ale to było chyba na przełomie jesień/zima 2010/2011. Niech mnie Kaja wyprowadzi z błędu jeśli się mylę :). W każdym razie, mimo że opera znana i ograna, to i tak miło się oglądało. Zwłaszcza scenografia i choreografia były świetne.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 01, 2011, 16:58:24
Spamalot jest rdzennie gdyńskim przedstawieniem :) Niestety nie pamiętam jak to było z jego wystawianiem przez ten zespół poza Trójmiastem, ale zdarza się, że niektóre z gdyńskich spektakli opuszczają nasz rejon i 1-2 razy w roku są grywane w głębi kraju. Chociaż obecnie to raczej Grease oraz Shrek (nowość sezonu 2011/2012) będą gościły w innych teatrach. Jako, że są najświeższe. Chociaż kto wie :) Ale jakby co to zapraszamy do nas  :aniol:


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Cichy on Września 01, 2011, 17:24:21
Ale jakby co to zapraszamy do nas  Anioł

Bardzo chętnie :D. A jak często jest grany ten spektakl?

Spamalot jest rdzennie gdyńskim przedstawieniem :)

Mówisz o polskiej wersji? Bo z tego co mi wiadomo to w Stanach był grywany Spamalot.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 01, 2011, 17:28:01
Bardzo chętnie :D. A jak często jest grany ten spektakl?
Póki co (czyli do końca października) wcale :D Ale to dlatego, że na zmianę grane są dwie nowości (Shrek i Grease). Myślę jednak, że w tym sezonie będzie on grany jeszcze wiele razy (przez 4-5 dni pod rząd tak raz na 2 miesiące minimum myślę). To w miarę nowość w Gdyni (2010) więc szanse na obejrzenie są duże. Będę śledził ten temat i dawał znać :)

Mówisz o polskiej wersji? Bo z tego co mi wiadomo to w Stanach był grywany Spamalot.
O polskiej :) Sorry za ten skrót myślowy :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Września 02, 2011, 19:32:35
ja, jeśli chodzi o teatr, bardzo lubię nasz wrocławski muzyczny Kapitol :D kocham ichnie Włosy, w listopadzie wybieram się 4 raz :D:D <3  idę jeszcze na Frankensteina, jestem strasznie ciekawa jak taki musical może wyglądać, ale na pewno będzie świetnie :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 09, 2011, 22:44:10
Pierwsze bilety na nowy sezon już zdobyte. Tym razem Lalka w Teatrze Muzycznym w Gdyni oraz Kopciuszek w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Na Lalkę jestem mocno nakręcony, nie dość, że to moja ulubiona książka z czasów szkoły to jeszcze samo przedstawienie zbiera tylko i wyłącznie pochwały (a ja głupi jestem, bo wcześniej nie poszedłem  :pff6:). Kopciuszek może być też ciekawy, ale póki co mało wiadomo, bo premiera w grudniu dopiero. A i miejsca świetne udało się zdobyć - dwa razy w czwartym rzędzie. Bliżej siadać nie ma sensu, muzyka niezbyt dobrze brzmi... Chociaż i tak po wyjściu z Opery będzie mnie głowa boleć... Klimatyzacja, a raczej jej brak ostro daje w kość.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Kaja on Września 10, 2011, 18:22:28
Na Lalkę jestem mocno nakręcony, nie dość, że to moja ulubiona książka z czasów szkoły to jeszcze samo przedstawienie zbiera tylko i wyłącznie pochwały

O! Kolejny wielbiciel "Lalki" - moja lektura nr 1 z liceum :D.

Mi bardzo zależało na "Czarodziejskim flecie" Mozarta, który był grany tego lata w Operze Kameralnej w Warszawie. Niestety... terminy zupełnie nie dopisały...


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Października 20, 2011, 23:27:47
Lalka w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Mniej więcej 24 godziny temu wychodziłem ze spektaklu i do teraz nie mogę się pozbierać. Uważam, że nagroda dla najlepszego polskiego spektaklu 2010 r. to nagroda przyznana zdecydowanie zasłużenie. Mamy tutaj do czynienia z wydarzeniem iście genialnym. Ale po kolei.
200 minut (licząc z przerwą, zatem ponad 3 godziny samego przedstawienie) to zdecydowanie za mało, by ukazać ogrom książki Prusa, ale trzeba przyznać, że fabuła została znakomicie zaprezentowana i ewidentne cięcia nie rażą. Znajomość książki zdecydowanie pomaga w odbiorze spektaklu, ale jej brak nie byłby aż tak dużą przeszkodą. Całość podzielona jest na (jak dobrze pamiętam) 8 rozdziałów, które zaczynają się (poza dwoma chyba) od wychodzenia Wokulskiego spod sceny (nawiązanie do wychodzenia z piwnicy, jednej w najważniejszych scen książki - oczywiste), widoczne jest jego zmęczenie tą czynnością w miarę rozwoju akcji. Prus napisał zakończenie "Lalki", które do dzisiaj wzbudza ożywione dyskusje. Jak wyszło to w scenicznej wersji? Nie napisze wprost, ale moim zdaniem - scena końcowa jest rewelacyjna. Chylę czoła.
Spektakl cechuje dosyć ograniczona scenografia. Orkiestrę przesadzono na trzeci plan, dzięki czemu scena jest bliżej widza. Tak na marginesie, siedziałem w 4 rzędzie, centralnie na wprost sceny i się doigrałem - w jednej ze scen Wokulski wychodzi w publiczność i kilka minut jego postać przebywała jakieś 30 cm ode mnie. Powiem wprost: wrażenie nieziemskie, za to kocham teatr, za możliwość (dosłownie) poczucia oddechu sztuki.
Ale wróćmy do scenografii. Całość podzielono na świat zewnętrzny (bliżej) i wnętrza (dalej) za pomocą dosyć mocno przezroczystej kurtyny posiadającej zabudowane dwoje drzwi. Dosyć ciekawy efekt. Większość zabudowy w spektaklu opierała się na sklepowych skrzyniach oraz wariacjach na temat skrzynek. Ta ascetyczna forma pasowała wręcz idealnie.
Obsada, jak to zazwyczaj w gdyńskim Muzycznym stanęła na wysokości zadania. Przede wszystkim Izabelę Łęcką grała tego dnia Renia Gosławska, która wywindowała poziom kreacji na wyżyny (co prawda charakteryzacja sprawiła, że czułem się momentami jakbym oglądał Natalie Portman w "Black Swan", no ale do tego jeszcze wrócimy). Postać Łęckiej to jedna z największych zalet gdyńskiej "Lalki", nie można obok tej postaci przejść obojętnie, ona wręcz dusi swoją osobą. Nie jest wcale przerysowana! Co to, to nie. Takie wrażenie można tylko odnieść po postaci starego Łęckiego, ale to też się jakoś tam wpisuje w ogólny odbiór sztuki. Rzecki jest klasą sama w sobie, a ostatnie sceny z nim to prawdziwy Mount Everest dramatyzmu.
Co do charakteryzacji - wszystkie postaci (poza Rzeckim i Wokulskim) miały maski (tj. wybielone twarze). Można to odczytywać jako wspomniane już maski, ale także jako ukazanie ich jako lalki czy też marionetki. Ja uknułem teorię, że mówimy tutaj nawet o jakimś nawiązaniu do robotów i ogólnej mechanizacji. Ale to trochę kontrowersyjny pogląd ;) Tak czy inaczej, często postaci poruszały się w sposób marionetkowy, sztucznie uginały się im nogi. O motywie lalki z pozytywki świadczy także pojawiający się wielokrotnie motyw muzyczny pozytywki. Słyszymy go chociaż w pierwszym utworze:

http://www.youtube.com/watch?v=Idapk8N33ZA

Przyznam się, że już dawno żaden taki niby prosty dźwięk nie wprowadził mnie od razu w klimat większej całości.
Muzycznie "Lalka" stoi na poziomie niezwykle wysokim. Utwory są przesycone swingiem, jazzem, zdają się idealnie pasować do lat dwudziestych XX wieku. Może to trochę dziwić, ale na scenie sprawdza się w 100%. Także taniec i układy choreograficzne to uczta dla oka. Nikła scenografia sprzyja pokazywaniu większych układów tanecznych, a w "Lalce" takowe obserwujemy dosyć często.
Na chwile obecną cieszę się, że zakupiłem program oraz album ze zdjęciami spektaklu, które są niezwykłą pamiątką po wczorajszym wieczorze. W planach mam też szybki zakup ścieżki dźwiękowej, która pozwoli wrócić myślami do sztuki, którą jeszcze nie raz będę chciał obejrzeć na żywo.
Poniżej jeden z najlepszych fragmentów musicalu. Osoby, które nie chcą sobie aż tak spoilerować zakończenia proszę o wyłączenie po 03:40 :)

http://www.youtube.com/watch?v=l-I-q7xPuaI


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: chiyeko on Października 24, 2011, 21:35:40
Ameryki nie odkryję tym co chcę polecić, ale.. Warszawa, Teatr Muzyczny Roma - Les Miserables. Spektakl przecudowny, chciałam jechać drugi raz, ale niestety nie dam rady. Jednak z całego serca polecam, bo przeżycie świetne :) (i to aby nie przez fakt, że gra tam Zagrobelny ;))


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Stycznia 08, 2012, 20:56:10
Byłem dzisiaj na koncercie "Śpiewający aktorzy" (Scena Kameralna Teatru Wybrzeże) i muszę przyznać, że była to rzecz wielce zacna. Soliści trójmiejskich scen zaprezentowali się w repertuarze polskiej piosenki z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Wszystkie utwory poddano solidnemu przearanżowieniu i w zasadzie był to taki jazzujący koncert, dosyć ciekawy zabieg muszę przyznać. Jeśli chodzi o poszczególnych wykonawców, to tradycyjnie swoją genialność ukazała Renia Gosławska (jej "Zatańcz ze mną" z repertuaru Edyty Bartosiewicz poraziło chyba każdego, dawno nie czułem się tak wzruszony pojedynczą piosenką), a do grona moich faworytek zdecydowania awansowała Emilia Komarnicka  :aniol: Coś czuję, że częściej będę chodził do Teatru Wybrzeże teraz :D Ogółem rzecz zacna i zdecydowanie warta stania na lekkim deszczu w kolejce (impreza była niebiletowana, miejsca zajmowano według uznania, a cały dochód poszedł na WOŚP).

A za tydzień: Kopciuszek w Operze Bałtyckiej, a po nim w lutym: Grease w Teatrze Muzycznym :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Stycznia 17, 2012, 16:26:50
To może i ja kilka słów. Najpierw o spektaklach w Teatrze Muzycznym w Gdyni, bo na pewno robią wrażenie.

1. Skrzypek na dachu. Było to moje pierwsze spotkanie z tym Teatrem. I teatrem muzycznym w ogóle. Podobało mi się, aczkolwiek rewelacji nie było. Mam podobne odczucia, jak dampf. Chyba zły wybór jak na sam początek, bo powiedzenie, że zraziłam się do tegoż teatru to przesada, ale nie ciągnęło mnie, by szybko tam powrócić. Co było oczywiście błędem.

2. Chicago - czyli mój drugi raz z TMwG. Tu już szał ciał. Utwory przemiłe dla ucha, kreacje piękne, a aktorzy wcielający się w swoje role bardzo przekonywujący. Jednym słowem rewelacja. Dużo by wymieniać genialnych scen i utworów. Nie będę się może jednak zagłębiać, ale na pewno było warto. Zwłaszcza, że był to bodaj ostatni spektakl tego musicalu (trafiłam na pożegnanie z tytułem). Wychodząc żałowałam, że to już ten ostatni raz. Chętnie bym bowiem na Chicago wróciła.

3. Fame. I ty razem się nie zawiodłam. Całość wizualnie piękna. Uśmiech na twarzy przeplatał się z łezką wzruszenia. Sprawczynią tej ostatniej była Carmen, w tej roli rewelacyjna (jak dla mnie) Renia Gosławska. To właśnie jej postać widzę, gdy mówię 'Fame'. Zwłaszcza piosenka 'W LA' powala na łopatki. Warto pójść choćby dla tej jednej aktorki, choć oczywiście wszyscy stanęli na wysokości zadania. Troszkę denerwowała mnie postać Sereny Katz, ale to już chyba zwykłe czepialstwo. Jeśli jeszcze będą grać, wrócę. Wrócę na pewno.

4. Spamalot. Tu już zgadzam się w stu procentach z dampf'em: co do salw śmiechu, Pani Jeziora :D, królika. Nie było sceny, która nie rozśmieszyłaby mnie do łez. Jeden wielki łzotok. :)  I tylko uwaga, bo po spektaklu można odczuwać niekomfortowy ból mięśni jarzmowych - mniejszego i większego - musculus zygomaticus major et minor (nie ma to jak mała powtórka na forum do zbliżającego się egzaminu z anatomii). :P Również chcę obejrzeć jeszcze raz. Tylko skąd wziąć fundusze na to wszystko?

W tym tygodniu czeka mnie jeszcze Shrek w Teatrze Muzycznym, którego nie mogę się doczekać. A już dziś na Scenie Malarnia w Gdańsku - Faza delta. Opinie nie są zbyt pochlebne, ale cóż. Przekonam się sama.

edit: dampf, zaintrygowałeś mnie Renią i 'jej' piosenką. Cóż, poszukałam i znalazłam. To chyba to. I tylko mogę żałować, że nie wiedziałam o tak zacnym wydarzeniu. Jeśli będziesz wiedział, że coś równie interesującego się dzieje w Trójmieście, daj tu znać, proooszę :)

http://w125.wrzuta.pl/audio/4O351o5B14A/wosp_2012_renia_goslawska_magdalena_smuk_rafal_ostrowski (http://w125.wrzuta.pl/audio/4O351o5B14A/wosp_2012_renia_goslawska_magdalena_smuk_rafal_ostrowski)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Stycznia 17, 2012, 17:59:53
O miło powitać miłośniczkę Teatru Muzycznego :) Chicago i Fame mnie niestety ominęły, czego żałuję i to bardzo, ale miałem taki okres w życiu, że nie chodziłem do teatrów (teraz mi się to dziwne wydaje). A Fame jak pamiętam to już nie będzie wystawiany niestety, bo kojarzę, że było pożegnanie z tytułem jakiś czas temu :( Daj znać koniecznie jak Shrek wypada, bo przyznam się szczerze, że mam mocno mieszane uczucia odnośnie tego spektaklu i nie wiem czy warto planować wyjście na niego... O Fazie Delta czytałem jakieś recenzje, że słabe, ale tak jak z powyższym: czekam na Twoje refleksje :)

Mnie z kolei czekają teraz: Grease w Teatrze Muzycznym (16 lutego) oraz planowany Pan Tadeusz w Teatrze Wybrzeże w lutym (muszę bilet kupić jeszcze). Nie omieszkam coś tutaj naskrobać w ramach relacji.

Za to w ostatnią sobotę byłem w Operze Bałtyckiej na Kopciuszku. Chyba nie skłamię, jeśli powiem, że było to coś cudownego! Baletowa interpretacja (taniec współczesny) do muzyki Prokofiewa z przeniesieniem akcji do Ameryki lat czterdziestych brzmi jak herezja, ale uwierzcie: to się broniło samo przez się. Oszczędność scenografii działała in plus. A sam taniec? Rewelacja. Beata Giza udowodniła jak wielką jest artystką. Były momenty, kiedy nie wiedziałem na co zwracać większą uwagę: na jej taniec czy mimikę. Bo to wszystko tak wypełniało scenę, że nie szło całości objąć. Ona żyła tą postacią. W pełni. A zakończenie pierwszego aktu oraz połowa drugiego (z ponownym wejściem na scenę po wybiciu północy) to maksymalne emocje. Polecam ten balet każdemu miłośnikowi tańca.

Dziękuję za link! Tak, to ten utwór (czy ja pomyliłem tytuł, czy ta piosenka figuruje pod dwoma? bo się zakręciłem), ehh szkoda, że to tylko trzy piosenki. Wiele bym dał za pełen bootleg (chociaż cały koncert filmowano, więc może to zostanie w komplecie opublikowane kiedyś). Raz jeszcze dziękuję :) A informacji nie wrzucałem, bo w sumie nie wiedziałem, że ktoś by był tym zainteresowany tutaj :) Nadrobię w przyszłości :)

Na Youtube znalazłem w sumie tylko finał koncertu (ale nie pamiętam, czy jest to pierwsze wykonanie tego utworu, czy drugie, bo śpiewano go dwa razy):

http://www.youtube.com/watch?v=YCr3cAtkQz0


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Stycznia 18, 2012, 03:11:21
Co do Shreka, sprawa wygląda u mnie następująco. Wcześniej nie miałam jakiegoś ogromnego ciśnienia, by wybrać się akurat na ten spektakl, ale jako że już dość dawno w teatrze w Gdyni nie byłam, a i przyjeżdża do mnie rodzina (z dziećmi) na ferie, chętnie skorzystam z okazji i się wybiorę. A relację oczywiście zdam po powrocie. :) Na Grease też już dość dawno planowałam się wybrać, więc może również w lutym w końcu się uda.

Jeśli o Kopciuszka chodzi, Twoja opinia była na tyle zachęcająca, że zainteresowałam się nim, ale niestety dziś był ostatni dzień, w którym go przedstawiali. Cóż, może po wakacjach powróci. Będę uważnie śledziła repertuar.

A link? Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. :) Spotkałam się z dwoma tytułami tej piosenki. 'Zatańcz ze mną' pojawia się jako jeden z nich, ale to jednak 'Ostatni' jest tym oficjalnym. Ale czy powiesz 'Ostatni' czy 'Zatańcz ze mną' i tak wszyscy wiedzą, o jaki utwór chodzi. Filmik dodany przez Ciebie - świetny. Tym sposobem mamy już cztery utwory z tego dnia. Może znajdzie się coś jeszcze. :D

A, no i wróciłam parę godzin temu z Fazy delta. W zasadzie po przeczytaniu kilku zdań opisu wiemy, jak się wszystko zakończy. A więc żadnego zaskoczenia pod względem treści sztuki zwyczajnie nie ma. Nie przeszkadza to jednak, bo w tym przypadku przecież nie o zawiłą czy wyjątkowo bogatą fabułę chodzi. Ja już po pierwszych kilku minutach spektaklu zaczęłam wchodzić w świat młodych bohaterów. Bohaterów, którzy mimo swojego chamstwa i głupoty, są na swój sposób sympatyczni i dadzą się lubić. Było mi o tyle łatwo, że sama jestem jeszcze raczej osobą małoletnią :), która wychowywała się w zasadzie w podobnym środowisku. W specyficznym, często nierozumianym przez społeczeństwo świecie kibicowskim. Ja miałam to szczęście, że moich rodziców stać było na zapewnienie mi ciekawego życia pozaszkolnego - mogłam trenować, uczęszczać na dodatkowe zajęcia, zainteresowali mnie książkami :P. Jednak moi znajomi nie wszyscy mieli takie możliwości. A że na dzielnicy był klub piłkarski, to właśnie wokół niego skupiała się większość. Z braku innych opcji, mecze, piwko na ławce czy 'gruba impreza' to jedyne rozrywki moich znajomych i bohaterów 'Fazy delta'. Spektakl opowiada o dniu 'felernym dla Miśka' - kibica Wisły. Oprócz niego poznajemy też mężczyznę, a w zasadzie chłopca, o uroczo brzmiącej ksywce - Liszaj :P, ich kolegę - Mastodonta oraz barmankę Justynę. Ot zwykli, normalni ludzie. W zasadzie tacy jak my. Może tylko trochę bardziej wulgarni. A możne nie? Może wcale nieróżniący się od współczesnych dwudziestolatków? Alkohol w połączeniu z narkotykami oraz brak możliwości kontroli nad własnym ciałem i świadomością po zażyciu kwasów, przekształca ich  'wewnętrzną imprezę' w miejsce zbrodni. I w sumie to tyle, jeśli o fabułę chodzi. Co ma przekazać 'Faza delta'? Chyba przede wszystkim niby znaną prawdę, że narkotyki to zło. Że nawet silni ludzie (np. agresywny, dominujący Misiek) potrafią złapać taką 'fazę', że pod wpływem tracą poczucie rzeczywistości i kontroli nad samym sobą - w tym przypadku jest to straszne w skutkach. Co więcej, pokazuje smutny fakt, że młodzież często nie czuje się odpowiedzialna za swoje złe czyny, wręcz nie widzi w nich nic nieodpowiedniego. Mimo że od początku znałam zakończenie, pod koniec odrobinę się nawet wzruszyłam. Może dlatego, że całość była przedstawiana w takim lekkim, zabawnym, komediowym stylu, a zupełnie zmieniona atmosfera w końcówce to czas na powagę i refleksję. Recenzenci zarzucają sztuce, że jest płytka i banalna. Cóż, może nie należy do najbardziej ambitnych i najlepszych, jakie widziałam, ale ja się cieszę, że poszłam i mogę sama ją ocenić. A może jestem płytka i banalna, skoro sztuka wiele razy mnie rozśmieszyła? Nie wiem. Mnie się podobało i już. Co do gry aktorów, najbardziej wyrazistą i pewnie najlepiej przedstawioną postacią jest Misiek (Michał Jaros). Ale mnie najbardziej oczarował Piotr Witkowski (Liszaj). Cóż, ma chłopak to coś w sobie... :aniol: Na pewno z przyjemnością będę śledzić jego kolejne aktorskie poczynania.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Stycznia 22, 2012, 01:05:39
Co do Shreka
A, no to czekamy na opinie :D Zakładam, że pozytywne :)

Jeśli o Kopciuszka chodzi, Twoja opinia była na tyle zachęcająca, że zainteresowałam się nim, ale niestety dziś był ostatni dzień, w którym go przedstawiali. Cóż, może po wakacjach powróci. Będę uważnie śledziła repertuar.
No właśnie repertuar Opery Bałtyckiej w tym roku to wiele tytułów, ale każdy z nich pokazywany tylko przez kilka dni. Kopciuszek chyba w miesiąc po premierze już znika na ten sezon. A polecam go wielce. Sam się nawet zastanawiam czy w przyszłym roku nie zobaczyć go znowu, bo zarówno Kierc jak i Giza gwarantują emocje na scenie. Nie daj się też zwieść komentarzom, które głoszą, że jest to sztuka dla dzieci, bo to niestety krzywdzące opinie. Byłem sam świadkiem jak jedna dziewczynka się na spektaklu ostro popłakała, a kilkoro innych dzieci z przerwie szło do domu już. Ta wersja Kopciuszka ocieka smutkiem i powagą, ale takie podejście do tytułu jest ciekawe, gdyż pozwala spojrzeć z innej strony i odkryć kolejna warstwę.

Z obecnego repertuaru Opery polecę Salome, które będzie ponownie wystawiane w maju. Co prawda jak dla mnie za mało tam tańca było, ale solowy popis Franciszki Kierc wynagrodził to w 200%.

Tym sposobem mamy już cztery utwory z tego dnia. Może znajdzie się coś jeszcze. :D
Nie ukrywam, że dużo bym dał zwłaszcza za utwory Emilii Komarnickiej :D Cykady na cykladach były super, ale Kryzysowa Narzeczona to już totalne mistrzostwo świata...

A, no i wróciłam parę godzin temu z Fazy delta.
Dzięki za recenzję. Do tej pory czytałem o tym wystawieniu raczej komentarze, które go spłycały trochę, a tutaj trochę więcej wiary się pojawiło. No i dobrze, bo przyznam się bez bicia, że Teatr Wybrzeże ma niestety słaba promocję, a i ja sam go mocno zaniedbuję :(


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Stycznia 25, 2012, 00:38:45
Obiecałam, że podzielę się wrażeniami po Shreku, a więc czynię swą powinność. Właściwie nie wiem, od czego zacząć... Postaram się krótko i węzłowato. Może w ten sposób.

Plusy:
1. Scenografia. Niesamowite, ruchome drzewa czy ogromna i jakże słodka smoczyca na pewno robią wielkie wrażenie.
2. Kostiumy. Kolorowe, bajkowe, właściwie idealne. Nic dodać, nic ująć.
3. Osioł. Zabawna, niektórych irytująca, ale przez to bardzo wyrazista postać. Niestety nie wiem, kto tego dnia wcielił się w niego, ale ta rola była jedną z najlepszych.
4. Lord Farquaad. Szacunek za urocze bieganie przez tyle czasu na kolanach. :D Generalnie pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Minusy albo raczej moje rozczarowania:
1. Scenariusz i dialogi. O ile filmowy Shrek pod względem fabuły bardzo mi się podobał, o tyle ten musicalowy trochę rozczarował. Zdaję sobie sprawę, że scenarzysta musiał dość wiernie trzymać się oryginału, ale akurat to nie do końca przypadło mi do gustu. Żarty i wiele zabawnych 'tekstów', które przewijają się w filmie, przeszły wręcz do historii i przez niektórych używane są w codziennym życiu. Ale co za dużo, to niezdrowo. Może zbyt wiele razy oglądałam film, a że mam wrażenie, iż w musicalu powtórzone są praktycznie słowo w słowo co zabawniejsze sceny, u mnie ogromnych salw śmiechu nie wywołały. Po prostu już je za dobrze znałam. Drugą kwestią jest to, że oczekuję od sztuki, by w jakiś sposób mnie poruszyła. A że jestem wrażliwą osobą, nie jest trudno tego dokonać. Lubię czasem uronić łezkę, powściekać się na negatywne postacie czy zadumać nad czyimś losem. W tym przypadku nic takiego nie nastąpiło. I nie jest to kwestia tego, że jest to tylko bajka i nie ma co się rozczulać ani wymagać od niej wielkich emocji. Przy Królu Lwie ZAWSZE płaczę jak głupia, a oglądałam go już setki razy. Nie jest to też raczej wina tego, że Shreka już znałam. ?Fame? również obejrzałam najpierw jako film, więc historia była mi znana, a mimo to musicalowa ?Sława? bardzo mnie poruszyła. Pod tym względem czuję więc niedosyt.
2. Fiona. Nie jestem pewna, kto grał, ale pani ta była zbyt wysoka, zbyt postawna i zbyt dojrzała, jak na Fionę, według mnie... Trochę czepialstwo? :P
3. Smoczyca. I nie chodzi mi tu o to, aby odbierać coś Grażynie Drejskiej - wspaniałej i wokalnie jednej z najlepszych aktorek tego musicalu. Ale ja byłam nastawiona i tak bardzo liczyłam na to, że w tej roli zobaczę Martę Smuk, że postać Smoczycy jest dla mnie rozczarowaniem. No dobra, trochę się czepiam. ;)

Podsumowując cieszę się, że poszłam do teatru, bo od strony wizualnej było to naprawdę duże przeżycie. Także dlatego, że dzieciaki, które do mnie przyjechały i z którymi oglądałam Shreka odebrały spektakl bardzo pozytywnie. Wiem jednak, że już nie powrócę na to widowisko. Po wielu pozytywnych opiniach nie spodziewałam się, że moja będzie taka. Ale jak dla mnie to niestety przerost formy nad treścią...


Pewnie dampf już wiesz, ale jest kilka nowych filmików z koncertu, na którym byłeś. Wszak Emilii Komarnickiej nie znalazłam ;), ale po wpisaniu 'Śpiewający Aktorzy 2012' na youtube pojawia się kilka świeżych rzeczy. Trzeba ściągać, oglądać, póki ACTA nie dorwie się do nich... :pff4:

Cytuj
A informacji nie wrzucałem, bo w sumie nie wiedziałem, że ktoś by był tym zainteresowany tutaj :) Nadrobię w przyszłości :)

Trzymam za słowo i liczę na Ciebie. :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Stycznia 26, 2012, 22:59:26
Niesamowite, ruchome drzewa czy ogromna i jakże słodka smoczyca na pewno robią wielkie wrażenie.
No tego się właśnie najbardziej spodziewam, że może olśnić widza. Podobno rekwizyty do "Shreka" zajmują cały magazyn główny Teatru Muzycznego i na czas jego wystawiania trzeba scenografię do pozostałych spektakli trzymać gdzie indziej :D

Ale co za dużo, to niezdrowo. Może zbyt wiele razy oglądałam film, a że mam wrażenie, iż w musicalu powtórzone są praktycznie słowo w słowo co zabawniejsze sceny, u mnie ogromnych salw śmiechu nie wywołały. Po prostu już je za dobrze znałam.
I od tego miejsca Twoja relacja różni się od tych w oficjalnych mediach :D Bo tam przeważał zachwyt nad nieustannymi salwami śmiechu na widowni i takie tam inne mądre słowa redaktorów. Ale to można podciągnąć pod pompowanie balonika :D Jakoś bardziej miarodajna mi się wydaje Twoja relacja :D

Przy Królu Lwie ZAWSZE płaczę jak głupia, a oglądałam go już setki razy.
No bo "Król Lew" to film genialny i jest w moim prywatnym Top 5 od dawna. Swoją droga miałaś okazję zobaczyć go w zeszłym roku w kinie?:)

Ale ja byłam nastawiona i tak bardzo liczyłam na to, że w tej roli zobaczę Martę Smuk, że postać Smoczycy jest dla mnie rozczarowaniem. No dobra, trochę się czepiam. ;)
Oj obie panie Smuk mają potężne głosy i są gwiazdami Muzycznego :D Nie pamiętam już która z nich, ale jak były pierwsze informacje o planach wystawienia Shreka to w wywiadzie zaproponowała postać "Smukczycy" :D Fajna gra słów ;)

Ale jak dla mnie to niestety przerost formy nad treścią...
No tak właśnie jakoś tego się obawiam... Dziękuję za relację :) Na pewno rzuciła trochę nowego światła na spektakl :)

jest kilka nowych filmików z koncertu, na którym byłeś.
No własnie przekopałem internet i trochę tego było więcej, ale już tutaj nie wrzucałem, bo nie chciałem spamować tematu trójmiejskimi wydarzeniami jeszcze bardziej :D I tak czuję, że to miejsce zostało przejęte przez Trójmiasto :P

Wszak Emilii Komarnickiej nie znalazłam
Spisek :P Ale pochwalę się, że mam już bilet na "Pana Tadeusza" (nie ma jak teatralne czwartki i bilety w promocyjnych cenach :D) i będzie okazja zobaczyć ją jako Zosię :)

Trzymam za słowo i liczę na Ciebie
I wzajemnie :P


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Lutego 11, 2012, 20:32:52
No bo "Król Lew" to film genialny i jest w moim prywatnym Top 5 od dawna. Swoją droga miałaś okazję zobaczyć go w zeszłym roku w kinie?:)

Oczywiście. Jak tylko dowiedziałam się, że będzie znowu w kinie, od razu zakupiłam bilety. Zabawna sprawa w ogóle z tym 'Królem Lwem'. Pierwszy raz oglądałam go w kinie w wieku bodajże 5 lat, później sto razy w domu i znowu w kinie w wieku 21. I wiem, że nigdy mi się nie znudzi. Mam taką małą obsesję na punkcie tej bajki. Nawet mój pies - Simba jest nazwany na jej cześć. I to nic, że to dwukilowy maltańczyk i z lwa niestety niewiele ma, oprócz imienia właśnie. :D A Ty wybrałeś się do kina?

bo nie chciałem spamować tematu trójmiejskimi wydarzeniami jeszcze bardziej :D I tak czuję, że to miejsce zostało przejęte przez Trójmiasto :P

Haha, zauważyłam właśnie. Ale ważne, że cokolwiek dzieje się w temacie. Trójmiasto kulturalną stolicą Polski... No dobra, Trójmiasto kulturalną stolicą gothamcafe. ;)

A swoją drogą, dampf, widzę, że zbliża się dużymi krokami Twoja wizyta w Muzycznym. Czekam na relację z Grease. A jak ten Pan Tadeusz? I ulubiona Emilia w roli Zosi?


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Lutego 12, 2012, 19:25:50
A Ty wybrałeś się do kina?
Tak :) Z tym, że na wersję analogową, bo mam ogólną awersją do filmów w 3D i nie miałem ochoty psuć sobie przyjemności z oglądania tymi śmiesznymi okularami, które mi zawsze przykrywają moje własne i wygody nie diabła w tym nie ma :D Ale do rzeczy: dopiero po raz pierwszy widziałem ten film w kinie, a wcześniej znałem go tylko z wieeeelu obejrzeń na VHSie. No i było pięknie. Ten film to jest coś ponadczasowego, a usłyszeć "Krąg życia" i "Miłość rośnie wokół nas" to było spełnienie marzeń.

A swoją drogą, dampf, widzę, że zbliża się dużymi krokami Twoja wizyta w Muzycznym. Czekam na relację z Grease. A jak ten Pan Tadeusz? I ulubiona Emilia w roli Zosi?
Cicho, bo się wyda czemu idę do teatru :P Żartuję :P "Pan Tadeusz" czeka mnie dopiero za niecałe dwa tygodnie, więc recenzje jeszcze trochę poczekają chyba :) A Ty masz teraz jakieś teatralne plany?:)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Lutego 17, 2012, 20:17:46
Grease (Teatr Muzyczny w Gdyni)

No i jestem po wczorajszym spektaklu. Pełen energii, zadowolony i tryskający pozytywną energią. Jeśli ktoś szuka przedstawienia, które będzie kwintesencją musicalu, to lepiej nie może wybrać i musi udać się na Grease :) Pomimo prawie roku od premiery na sali komplet widzów, którzy zgotowali iście potężną burzę oklasków (dość dodać, że finałowy medley taneczny został dwukrotnie wykonany, w tym raz jako bis). Całość trwała dwie i pół godziny (wliczając w to jedną przerwę) i tylko szkoda, że to tak krótko. Ale do rzeczy.

Widać tendencję do wychodzenia poza scenę z przedstawieniem. Także tutaj każdy akt zaczynał się już na widowni, z której aktorzy wchodzili powoli na scenę i tam kontynuowali odgrywanie ról. Także schodzenie polegało często na przebieganiu wśród widzów. Miałem miejsce na rogu, więc dosyć często działo się to o parę centymetrów ode mnie :D Na przyszłość polecam też pierwszy rząd, gdyż części siedzących tam osób rozdawane są wizytówki jednej z postaci (mam ochotę takową zdobyć :D). Sama scenografia była ciekawie zaaranżowana. Część główna praktycznie się nie zmieniała, a tylko dosuwano drobne elementy, które symbolizowały szkołę, pokój, ulicę, park. Fajnie to wyszło muszę przyznać. Nie było przesytu, a każdy chyba wiedział gdzie aktualnie się znajdujemy.

Akcja poprowadzona wartko i dynamicznie. Co prawda można się przyczepić do drugiej połowy drugiego aktu, gdzie wszystko się toczy bardzo szybko, ale to tak naprawdę nieistotna uwaga jak tak nad tym się zastanawiam teraz. Za to początek był iście genialny. Moment, w którym na scenie pojawiają się "młodzi" (gdyż pierwsze minuty to wydarzenia toczące się po latach) zawiera w sumie taka dawkę pozytywnej energii, że nie da się praktycznie usiedzieć na miejscu. A na łopatki kładzie dodatkowo następna sekwencja tocząca się w szkole, gdzie poszczególne dialogi skaczą od jednego końca sceny do drugiego i człowiek czuje się przytłoczony akcją. I tak jest praktycznie aż do samego końca.

Muzycznie jest rewelacyjnie. Polskie wersje takich klasyków jak "Summer Nights" czy "You're the One that I want" brzmią świetnie i nie tracą nic ze swojej ponadczasowości. Ogromne brawa za dobrą adaptację całej ścieżki dźwiękowej. Piosenki oraz dynamiczne układy taneczne są zdecydowanie zaletą "Grease". To jest właśnie energia musicalu!

Last but not least: aktorzy :) Tutaj było baaardzo dobrze, znowu miałem złoty strzał z wersją obsady :D Zacznę od męskiej cześć: Marek Kaliszuk jako Zuko świetny, podobnie jak chociażby Sebastian Wisłocki w roli Sonny'ego. Ogółem panowie byli bardzo fajnie zgrani i czuć było, że czują się na scenie jako grupa naturalnie, a to przecież podstawa. Sebastian Munch jako Anioł był największym WTF przedstawienia, a Pusia przeszła już chyba do historii :D Przechodząc do pań: cóż...  Dorota Białkowska jako Sandy mnie nie przekonała. Brakowało mi czegoś w tej roli, jakiegoś znaku charakterystycznego, czegoś dzięki czemu na dłużej zapamiętałbym tę kreację, a tutaj było tylko poprawnie niestety. Może to też kwestia tego, że została ona moim zdaniem przyćmiona przez trzy inne aktorki: Magda Smuk jako Jan po raz kolejny wspięła się swoje wyżyny. Jej postać żyła każdym gestem, mimiką, dosłownie wszystkim. Chyba najbardziej pozytywna z kobiecych ról. Renia Gosławska w roli Betty to dziewczyna, która może przerazić, ale też kusi. Gosławska zagrała równie genialnie jak Smuk, coś niesamowitego. No i moje nowe odkrycie, a zarazem faworytka spektaklu: Mariola Kurnicka jako Marty. Oj czaruje oczami, czaruje. Chętnie ją jeszcze w jakimś przedstawieniu obejrzę :)

Ogółem: polecam, polecam, polecam. Nawet na początek przygody z Teatrem Muzycznym w Gdyni. Zostaniemy wtedy zarażeni energią i zapragniemy znowu odwiedzić znajome miejsce :)

A za tydzień "Pan Tadeusz" w Teatrze Wybrzeże. A w marcu "Na początku był dom" na Scenie Kameralnej tego samego teatru :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Lutego 17, 2012, 21:31:23
Dzięki za recenzję. :) Zawsze lepiej przeczytać opinię osoby, która opisuje jakiś spektakl, bo po prostu chce podzielić się swoimi wrażeniami, zamiast zagłębiać się w same 'ochy i achy' (czasem mało wiarygodne) serwowane w mediach. Zresztą również dzięki Twojej opinii Grease będzie moim najbliższym celem, jeśli o TM chodzi.

Muzycznie jest rewelacyjnie. Polskie wersje takich klasyków jak "Summer Nights" czy "You're the One that I want" brzmią świetnie i nie tracą nic ze swojej ponadczasowości. Ogromne brawa za dobrą adaptację całej ścieżki dźwiękowej.

To właśnie między innymi to, co cenię sobie w spektaklach tego teatru. Nie zauważyłam, by zagraniczne piosenki traciły na swojej wartości po przerobieniu ich na nasz ojczysty język. Czasem nawet, chociażby w przypadku niektórych kawałków z Chicago, wręcz zyskują.

Zacznę od męskiej cześć: Marek Kaliszuk jako Zuko świetny

Gdy wybiorę się na Grease, a stanie się to (mam nadzieję) w niedalekiej przyszłości też chciałabym trafić na tę właśnie obsadę. Przy okazji któregoś wyjścia do TM to właśnie Kaliszuk zrobił na mnie ogromne wrażenie i z sentymentu zostanie dla mnie chyba już zawsze w ścisłej czołówce TYCH aktorów. ;) Zresztą Magdę Smuk i Renię też bardzo chciałabym zobaczyć w tym przedstawieniu...

Sebastian Munch jako Anioł był największym WTF przedstawienia

Hahaha, musiałam.  :D

A Ty masz teraz jakieś teatralne plany?:)

Jutro o 19.00 planowałam wybrać się do Żaka na premierowy spektakl Nóż, Koń i Schody. Nie jestem tylko pewna, czy się wyrobię, więc na razie nie nastawiam się zbyt mocno. Choć brzmi dość intrygująco:


Aurora Lubos: ?Nóż, koń i schody? to zbitek schizofrenicznych wizji kobiety, jej postrzeganie świata, sposobów na samounicestwienie, sposobów na bycie realne w miejscu wymyślonym, fikcyjnym, papierowym, narysowanym krzywą kreską. Teatr szkiców, fragmentów historii, dźwięków, rysowany dosłownie i w przenośni, na granicy performansu. Spektakl będzie ciągiem wolnych skojarzeń, myśli budowanych jak we śnie, gestów, zmultiplikowanych ?ja?. (z http://klubzak.com.pl/doc_1653-_noz-kon-i-schody-premiera.html (http://klubzak.com.pl/doc_1653-_noz-kon-i-schody-premiera.html))



Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Lutego 18, 2012, 14:45:14
Zresztą również dzięki Twojej opinii Grease będzie moim najbliższym celem, jeśli o TM chodzi
Polecam raz jeszcze, to naprawdę solidna porcja dobrej rozrywki. Winni to jeszcze ze dwa razy wystawiać do końca sezonu, więc życzę miłej zabawy :)

Zresztą Magdę Smuk i Renię też bardzo chciałabym zobaczyć w tym przedstawieniu...
Tak swoją drogą, to jest to chyba II obsada :) Swoja drogą TM ostatnio dosyć późno podaje dokładnie kto w jakie dni będzie grał i jak się chce kupić dobre miejsca, to trzeba czasami w ciemno brać :/

Jutro o 19.00 planowałam wybrać się do Żaka na premierowy spektakl Nóż, Koń i Schody. Nie jestem tylko pewna, czy się wyrobię, więc na razie nie nastawiam się zbyt mocno. Choć brzmi dość intrygująco:
Opis jest zaiste ciekawy i dosyć specyficzny  :roll:


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Lutego 24, 2012, 19:48:08
Jutro o 19.00 planowałam wybrać się do Żaka na premierowy spektakl Nóż, Koń i Schody.
Udało Ci się ostatecznie zobaczyć to coś? Czytałem jedną recenzję w prasie i była raczej pozytywna.

A tymczasem: Pan Tadeusz (Teatr Wybrzeże)

Taa. W przypadku tego typu tytułów ich próba wystawienia może się skończyć tylko na dwa sposoby: albo jako w miarę wierna, grzeczna sztuka przeznaczona dla ludzi, którzy właśnie tego oczekują lub pojawi się reżyser, który dokona "nowego odczytania" i wtedy już nie będzie tak lekko i łatwo. Osobiście mam lekką alergię na wszelkiego rodzaju twórcze interpretacje i usilne zmienianie klasyki, ale nie odrzucam ich z zasady. I chwała za to! Gdyż wersja Jarosława Tumidajskiego jest co prawda zakręcona jak weki na zimę, ale damn it ja to kupuję. Wyszedłem z teatru cholernie zadowolony i pomimo, że kilka razy musiałem podeprzeć głowę ręką, to i tak uznałem, że na pewno jeden raz pójdę na "Tadeusza" i tym razem zawalczę o ten pierwszy rząd (miałem trzeci wczoraj). Ok, teraz już bardziej konkretnie.

Scenografia jest umiarkowanie skromna (siano, słupy telegraficzne, model "zajazdu") a dominują nad nią wielkie ekrany na których wyświetlane są słowa kluczowe dla sztuki oraz grafiki (na czele z niedźwiedziem... mającym między innymi na piersi gwiazdę Dawida). No właśnie jak już jesteśmy przy misiu i tych słupach - akcja "Tadeusza" jest uwspółcześniona, a zarazem uniwersalna. Tumidajski ukazał kwestię wojny polsko - polskiej i naszych wad narodowych oraz niechęci do Rosjan i Żydów. Silnie zarysowana jest także kwestia niemiecka, z odniesieniami do Gdańska. I to jest właśnie mocna strona tego spektaklu, który w estetyce współczesności dał radę ukazać rzeczy kluczowe dla naszej historii.

Jeszcze tak w kwestiach technicznych kilka słów. Część partii mówionych wypowiadana jest do mikrofonów i niestety tutaj nagłośnienie było ciut za mocne. Akustyka była dobra o czym świadczą wyraźne głosy samych aktorów, ale dialogi przy pomocy mikrofonów (głównie retrospekcje) są jednak lekkim minusem, gdyż sprawiają ból. No chyba, że takie było zamierzenie twórcy. Muzycznie jest ciekawie, cały praktycznie czas w tle leci dobra muzyka elektroniczna, która mi osobiście bardzo przypadła do gustu. Bardziej niż alarm przeciwlotniczy, a raczej przeciwniedźwiedziowy :D Łamanie czwartej ściany ma miejsce w dosyć sporym wymiarze. Nie raz i nie dwa aktorzy zwracają się wprost do widowni (o jednej scenie później), a i wejścia w publiczność nie dziwią. No, ale to już jest obecnie jakiś tam standard, więc nie widzę powodu by dodawać więcej w tej kwestii.

Obsada aktorska jest na bardzo wysokim poziomie. Kilka ról męskich zapadło mi szczególnie w pamięć. Przede wszystkim Gerwazy (Michał Kowalski), który wcielił się idealnie w swoją rolę. I to zarówno słowem jak i gestem. Kreacja na pewno warta obejrzenia. Znakomicie zagrał także Sędziego Krzysztof Matuszewski oraz Robaka Robert Ninkiewicz. Zwłaszcza moment wyjawienia swojego prawdziwego jestestwa była intrygująca. Na uwagę zasłużyli też Marek Tynda jako Rejent oraz Piotr Chys jako Tadeusz. Jakże różny od tego zagranego przez Żebrowskiego w filmie.

No i role kobiece. A w zasadzie jedna, bo więcej kobiet nie występuje (Telimeny nie ma). Jako Zosia, a zarazem Chór na scenie pojawia się Emilia Komarnicka. Nawet nie ukrywam, że w przypadku prób oceniania tejże aktorki nie silę się nawet na obiektywizm, gdyż dla mnie mogłaby ona stać przez 90 minut na scenie i uznałbym to za genialna monodramę. Jednakże w "Tadeuszu" zagrała moim zdaniem świetnie i nie trzeba nic tutaj oceniać na kredyt. Przede wszystkim Zosia z gdańskiego przedstawienia różni się znacznie od tej książkowej. Jest ona marionetką w rękach mężczyzn, momentami lubieżną, a w końcowej scenie... Ale tego nie powiem :) Zakończenie także jest inne niż w oryginale :) W programie sugerowano treści feministyczne, które w zasadzie pasują do tego schematu. Trzeba jeszcze wspomnieć o scenie "buntu", która jest tak kuriozalna, że aż genialna. Otóż w połowie spektaklu Emilia Komarnicka zmienia się z Zosi w Emilię i wygłasza ciekawy monolog :) To chyba jedna z najdziwniejszych scen jakie do tej pory widziałem w teatrze, ale kupuję to :)

Ogółem spektakl polecam wszystkim tym, którzy chcą obejrzeć inne spojrzenie na klasykę. Nowych odczytań nie nalezy się bać, bo potrafią dać wiele satysfakcji.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Marca 01, 2012, 22:58:28
Są już informacje o najnowszej premierze na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże (cytat za teatrwybrzeze.pl):

Cytuj
W Teatrze Wybrzeże trwają próby do spektaklu WYSPA NICZYJA. MAPPING według scenariusza inspirowanego WŁADCĄ MUCH Williama Goldinga, filmem BATTLE ROYALE Kinji Fukasaku, serialem LOST oraz grą FALLOUT. Reżyseruje Jarosław Tumidajski, scenografię przygotowuje Mirek Kaczmarek. Planowana prapremiera - 27 kwietnia na Dużej Scenie na inaugurację V edycji Festiwalu Wybrzeże Sztuki!

Sytuacja dzieci-rozbitków to sytuacja współczesnego społeczeństwa, całej naszej cywilizacji. Stajemy przed nieznanym. Wyczerpują się lub kompromitują dotychczasowe systemy, ideologie, rozpadają się skostniałe hierarchie. Ekonomia neoliberalna okazała się błędna, mechanizmy demokratyczne nie stanowią już dostatecznego zabezpieczenia dla obywateli. Dogasa rozpoznany kształt rzeczywistości. Życie, w którym mieliśmy gotowe role do odegrania, właśnie się kończy. Pozostaje pytanie - co dalej. Dalej jest konieczność budowy NOWEGO WSPANIAŁEGO ŚWIATA - zgodnie z zasadą, że wszelkie istotne zmiany zaczynają się wtedy, gdy jest aż tak źle. I ten nowy świat od podstaw budować będą dzieci - bohaterowie spektaklu WYSPA NICZYJA. MAPPING. Wydaje się, że w tej idealnej sytuacji mogą wszystko zrobić dobrze. Dlaczego więc wszystko pójdzie nie tak, dlaczego wszystko zrobią źle?

Już nie mogę się doczekać!!! Tumidajski to reżyser omawianego przeze mnie "Pana Tadeusza", a w obsadzie m.in.: Piotr Domalewski, Sylwia Góra - Weber, Emilia Komarnicka, Robert Ninkiewicz.

Oj będzie dobrze.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Marca 17, 2012, 23:34:08
Na początku był dom (Teatr Wybrzeże, Scena Kameralna)

Nastał czas, by napisać kilka zdań o powyższym przedstawieniu. Oszczędne w formie, ale bogate w treści. Ciekawie zrealizowane (przejścia pomiędzy scenami opierają się na dżinglach muzycznych) i (pomimo wielu scen raczej zabawnych) dające cholernie do myślenia oraz skłaniające do rozważań. Jest to sztuka godna polecenia każdemu, kto zarówno chce zacząć swoją przygodę z sopocką sceną, jak i jest stałym bywalcem teatrów. Postaci bardzo ciekawe i równie świetnie zagrane. Dorota Kolak może ciut za głośna w roli matki, ale emocje buchały z niej non stop. Mirosław Baka taki jakiego lubię: lekko zblazowany, powolny. Piotr Domalewski jako Tony: tutaj nie wiem, co było lepsze, jego postać czy gra aktorska. Znakomicie wszedł w swoja rolę. No i Emilia Komarnicka, oj dosyć inna to była postać, która grała :) Ogółem polecam raz jeszcze, jedna z lepszych rzeczy jakie widziałem w swoim życiu w teatrach.

Najbliższe plany teatralne: "Nasi Najdrożsi" w kwietniu, w ramach cyklu "obejrzeć wszystkie sztuki z Emilią K." ;)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Marca 18, 2012, 00:05:42
Jutro o 19.00 planowałam wybrać się do Żaka na premierowy spektakl Nóż, Koń i Schody.
Udało Ci się ostatecznie zobaczyć to coś? Czytałem jedną recenzję w prasie i była raczej pozytywna.

Nieee... Ostatecznie tego dnia wybrałam się do Sceny Muzycznej Gdańsk na kabaret (Skeczów Męczących). Stwierdziłam, że to 'coś' to na razie premiera i jeszcze będą grać, więc wybiorę się ewentualnie w innym czasie. Ale później, po przeczytaniu paru artykułów, stwierdziłam, że darowanie sobie tego przedstawienia nie będzie wielką krzywdą.

Najbliższe plany teatralne: "Nasi Najdrożsi" w kwietniu, w ramach cyklu "obejrzeć wszystkie sztuki z Emilią K." ;)

Ach, dampf! Toż to zakrawa już na małą obsesję. ;) Co najmniej.  :D

U mnie niestety chwilowa susza, jeśli o teatralno-kulturalne rozrywki chodzi. W tygodniu uczelnia, w weekendy praca i nie mam czym się podzielić. Wypadałoby niedługo nadrobić, bo to aż wstyd. :P Chociaż w zasadzie jeden wolny łikend poświęciłam na bardzo interesujący pobyt w Gdyni i czternastą edycję Kolosów, ale to w sumie nie ten temat.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Marca 18, 2012, 11:27:35
Oj tam, obsesja od razu :D Zwyczajny pęd do kultury :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Marca 31, 2012, 21:47:50
Udało mi się dzisiaj uczestniczyć w akcji dobroczynnej w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku (jak ja swoją drogą nie lubię tego miejsca...) o nazwie "Wielkanocne jaja" (czyli zbiórka na hospicjum w dużym skrócie). Jedną z atrakcji był krótki (piętnastominutowy) koncert gospelowy solistów Teatru Muzycznego w Gdyni (m.in. Marta Smuk i Dorota Białkowska). W akcji brał też udział Marek Kaliszuk, ale on nie śpiewał, ino pisanki malował :) Podobnie jak reprezentanta Teatru Wybrzeże Emilia Komarnicka :)

W sumie impreza zacna, ale niestety nie zdążyłem wrzucić tutaj zapowiedzi, za co mam nadzieje evening mnie ścigać nie będzie ;) Bo obiecywałem robić za newsletter :>


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Kwietnia 20, 2012, 13:47:53
Nasi Najdrożsi (Teatr Wybrzeże, Scena Kameralna)

Rzecz mocna i zarazem świetna. Ponownie minimalizm dekoracji, a maksymalizm emocji. W zasadzie jest to przedstawienie, które lepiej obejrzeć samemu, niż o nim czytać, gdyż opis w stylu: "sceny z życia rodziny" nie będą w stanie oddać emocji, które wylewają się ze sceny. Tak naprawdę ocenianie tej sztuki jest strasznie trudne, bo tu nawet nie chodzi o samą fabułę, a o to jak poszczególny sceny potęgują niezwykle duszną atmosferę. Świetne kreacje aktorskie, na czele z Michałem Kowalskim (Terry) i (ponownie rewelacyjnym) Piotrem Chysem w roli Matta, tylko potwierdzają powyższe zdanie.

Na pewno nie należy iść na ten spektakl dla rozrywki, ale zobaczyć zdecydowanie warto.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Maja 25, 2012, 21:52:36
Bal w Operze (Teatr Muzyczny w Gdyni, Nowa Scena)

Po tej jednoaktówce czuję się jakbym oberwał obuchem w głowę i czerpał z tego perwersyjną radość. Poemat Tuwima wystawiony na najmłodszej trójmiejskiej scenie jawi się jako coś przerażająco aktualnego i wplecione w niego fragmenty Apokalipsy tylko potęgują to wrażenie. Mamy tutaj do czynienia z około 80-cio minutowym maratonem emocji, który jest doskonałym przykładem na to, że w Teatrze Muzycznym nie są wystawiane wyłącznie radosne i wesołe spektakle. Jest to rzecz ciężka, momentami duszna, ale zarazem rewelacyjna. Minimum scenografii, która jest umownym wagonem pociągu pozwala na zaprezentowanie rewelacyjnych układów tanecznych i wokalnych. Nie ma sensu oceniać poszczególnych aktorów, gdyż siłą przedstawienia było zgranie i każdej osobie należą się tak samo mocne gratulacje. Czego należy oczekiwać od tego tytułu? Tornada wrażeń i okazji do przemyśleń. Zdecydowanie polecam!

Kilka słów o samej Nowej Scenie jeszcze. Wygląda jak z XXII wieku, ale nie brakuje jej klimatu teatru, widać, że powstawała ze smakiem i liczę, że nie raz ją jeszcze odwiedzę. Trochę mnie w pierwszej chwili zdziwiło rozmieszczenie foteli (dosyć stroma jest część z publicznością), ale po pierwszym spektaklu mogę uznać, że taka forma się sprawdza.

W przyszłym tygodniu Windows / No More Play / Six Dances w Operze Bałtyckiej i chyba już koniec tego sezonu dla mnie :(


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Czerwca 02, 2012, 14:08:40
Windows / No More Play / Six Dances (Opera Bałtycka)

Całkiem udane zwieńczenie tegorocznego sezonu dla mnie. Trzy jednoaktówki Bałtyckiego Teatru Tańca, które ukazały różne oblicza tańca i pomimo znacznych odmienności w formie odbierane były w równym stopniu dobre. Tak naprawdę nie wiem, co mam więcej napisać tutaj, bo nie są to rzeczy, które można zrecenzować w normalny sposób, a taniec każdy raczej odbiera w swój własny, indywidualny sposób. Mi osobiście najbardziej do gustu podeszły układy z Windows, które były może i powtarzalne w pewnym stopniu, ale mnie oczarowały. Jest to właśnie ten taniec współczesny jak lubię i który daje mi tyle radości, gdy go oglądam. No More Play to z kolei rzecz dosyć ciężka i raczej klasyczna w formie. Technicznie oszałamiające! Six Dances to już taka radość z tańca i pozytywne zakończenie wieczoru.

Tradycyjnie polecam i w sumie chętnie zobaczę jeszcze raz w nowym sezonie!!!


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Kaja on Września 15, 2012, 16:27:11
Pod koniec września w Warszawie będzie miało miejsce zacne święto o nazwie Szalone Dni Muzyki.
Jeśli ktoś kojarzy mniej więcej imprezę Chopin Open (odbyła się chyba w 2010 roku), może spodziewać się czegoś podobnego teraz.
Tematem tej edycji będzie muzyka kompozytorów rosyjskich: Rimskiego-Korsakowa, Czajkowskiego, Rachmaninowa, Strawińskiego, Prokofiewa i Szostakowicza. Jak dla mnie super, zwłaszcza, że bilety na koncerty są w cenach od 5 do 10 zł.
Tutaj można obejrzeć program (http://www.szalonednimuzyki.pl/pdf/SDM_program_A4.pdf).


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 15, 2012, 16:58:03
O, parowóz na programie jest :D

A bardziej na serio: zapowiada się wielce zacna rzecz, mam nadzieję, że ktoś się z forum wybierze i zda potem relację! :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Kaja on Września 17, 2012, 16:25:35
Ja na pewno będę, to i relację postaram się zdać ;). Co prawda z pisaniem na forum ostatnio u mnie cienko, ale postaram się to zmienić.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 17, 2012, 17:13:54
Trzymam za słowo  :aniol:

Przy okazji nadmienię, że zaopatrzyłem się już w pierwsze bilety na nadchodzący sezon :) Na początek "Przebudzenie wiosny" w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a później "Carmen" i "Chpoinart+" w Operze Bałtyckiej :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: evening on Września 17, 2012, 21:12:19
Trzymam za słowo  :aniol:

Przy okazji nadmienię, że zaopatrzyłem się już w pierwsze bilety na nadchodzący sezon :) Na początek "Przebudzenie wiosny" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Ooo. Na którego masz bilety? :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Września 17, 2012, 21:30:42
26 września (środa).

Kurde musiałem walnąć edycję, bo pomyliłem miesiące :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Kaja on Września 05, 2013, 22:57:43
Pod koniec września (27-29.09.) odbędzie się w Warszawie kolejna edycja festiwalu Szalone Dni Muzyki, tym razem pod hasłem kompozytorów francuskich i hiszpańskich. Bilety po 5, 7 i 10 zł :).
Tutaj: http://www.szalonednimuzyki.pl/koncerty/ (http://www.szalonednimuzyki.pl/koncerty/) można zobaczyć program.
Na rozpoczęcie grają koncert G-dur Ravela, na który strasznie chciałam iść, ale niestety w piątek będę tu: http://www.okultura.pl/warszawska-edycja-avant-avant-garde/ (http://www.okultura.pl/warszawska-edycja-avant-avant-garde/) na festiwalu Avant Avant Garde gdzie można będzie obejrzeć eksperymenty muzyczne z przed kilkuset lat. Bardzo ciekawe, a wstęp wolny.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Października 07, 2013, 19:19:20
W piątek byłam na Mistrzu i Małgorzacie wrocławskiego Capitolu. Ponieważ to przedstawienie otwierające nowy teatr, po remoncie, wykorzystali chyba wszystkie możliwości nowej, genialnej, ruchomej sceny. Aktorzy uczyli się też sztuczek magicznych od iluzjonisty i to też było w ich wykonaniu świetne. Tak samo jak piosenki, tańce, i wszystkie postacie (Korowiow jest po prostu genialny <3). Historia ładnie się trzyma tego, co w książce, nie ma zmian i jakichś udziwnień. Całość pyszna. Capitol stanął, jak zwykle zresztą, na wysokości zadania, choć to przedstawienie nie jest akurat typowym musicalem jak Włosy czy Frankenstein, tu piosenki są często przeplatane - dwa zdania wypowiedziane normalnie, 6 linijek śpiewem, itp. Ogólnie - cud, miód, ultramaryna. Polecam :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Iwa on Listopada 25, 2013, 13:31:04
Ostatnio byłam w filharmonii na koncercie trio Możdżer-Danielsson-Fresco. Było cudownie! Wszystkim polecam. ;)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Mandriell on Listopada 29, 2013, 09:51:41

Dzięki temu, że przyjaciółka mojej dziewczyny jest wolontariuszem w teatrze częstochowskim, czasem udaje nam się załapać na bilety za 10 zł na poszczególne spektakle. Tym sposobem w ciągu ostatnich 2 miesięcy byliśmy kolejno na "Amazonii" - [?Amazonia? to sztuka opowiadająca o zderzeniu marzeń z rzeczywistością, rozgrywająca się w środowisku artystów. Bohaterowie walcząc z poczuciem niespełnienia uciekają w świat konsumpcji i pieniędzy. - opis spektaklu pochodzi ze strony teatru częstochowskiego (http://www.teatr-mickiewicza.pl/sp66,Amazonia) ]

Było spoko, jednak bez większych fajerwerków. Może też dlatego, że nie jestem wielkim fanem komedii w (pop)kulturze.

Prawdziwym objawieniem był (i mówię to z pełną świadomością ciężaru tego słowa) dla mnie spektakl "Matki" w wykonaniu gościnnym grupy teatralnej z Zabrza. To słodko-gorzka opowieść o... matkach właśnie. Wszelakich. Od Maryi, przez "Matkę Teresę od kotów", Demeter, na "Matce wyrodnej suce" kończąc. Jest też miejsce dla Matki. Tej zwykłej, przypisanej do każdego z nas.

Sztuka w przekrojowy sposób pokazuje jak traktowane są matki. Ich rolę w świadomości jednostki (córki, syna) społeczeństwa ale i w świecie popkultury. Także ich perspektywa nie została pominięta.
Zauroczyła mnie wielowymiarowość tego spektaklu. Momentami jest zwyczajnie, zabawnie i przyjemnie. Duża część sztuki to jednak mocne, wywołujące niezwykle silne wrażenie sceny, które z miejsca trafiają gdzieś w głąb człowieka sprawiając jednocześnie, że czuje się cholernie winny. Przed seansem spodziewałem się kolejnej obyczajowej komedyjki  a w dniu, kiedy wybierałem się do teatru miałem paskudny nastrój, co pogłębiało moją niechęć. Jakże się cieszyłem, że nie odpuściłem, bo kiedy wyszedłem z teatru już po wszystkim, miałem w głowie kopalnie myśli i czułem się wyciśnięty jak gąbka. Odczułem też swoiste uczucie oczyszczenia.
Bo "Matki" to porządnie napisany i fenomenalnie zagrany dramat psychologiczny. Mocno prowokacyjny, z całą gamą przytyków celujących zarówno w dzieci jak i w rodziców. Przyznam szczerze, że jeśli będą grali to w Częstochowie jeszcze raz, pójdę bez zastanowienia. Ba, będę jednym z pierwszych, który kupi bilet. Żałuję jedynie, że w tym wypadku nie ma możliwości kupienia DVD, bo mógłbym z tego wyciągać garściami wartości, których próżno szukać w połowie wytworów obecnej kultury, z większymi nazwiskami w składzie.

Jeśli ktokolwiek będzie miał okazję wybrać się na "Matki" - idźcie w ciemno. Gwarantuję rozrywkę na bardzo wysokim poziomie i multum przeżyć.


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: dampf on Grudnia 10, 2013, 01:11:27
Eh straszne mam braki w ambitniejszej kulturze ostatnio :/ W tym sezonie jeszcze nie zawitałem do żadnego teatru, trzeba to będzie nadrobić od stycznia! :)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Września 22, 2014, 11:31:08
W ostatnią sobotę byłam w naszym wrocławski Capitolu na Dżobie. Krótkie przedstawienie trwające niecałe 2 godziny, opowiadające o przygodach Konrada Imieli (obecnego dyrektora Capitolu) i Mariusza Kiliana, gdy dopiero zaczynali swoją przygodę z aktorstwem szeroko pojętym i zatrudniali się do tzw. dżobów, czyli dawali występy na różnych imprezach okolicznościowych. Panowie mistrzowscy jak zwykle, w prześmieszny sposób pokazują, jaka to była ciężka robota, często za kijowe pieniądze, a także jaka była mentalność i kiczowaty gust za czasów minionego ustroju. Plus oczywiście aktywizacja publiczności w postaci "zagonienia" całego pierwszego rzędu (tak, siedziałam w 1 rzędzie, jak zawsze :D) do zrobienia wężyka pomiędzy publiką i machania łapkami w rytm "cała sala śpiewa z nami", a w czasie przerwy na stół wjechał prawdziwy pieczony prosiak z kapustą, którego chętni widzowie mogli skosztować xD


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Cobenka666 on Września 22, 2014, 12:06:00
Muri,  to pewnie tylko kapusty skosztowałaś, widzisz ile tracisz nie jedząc mięsa? :D ;)


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Września 22, 2014, 12:16:29
Nie widzę :D Niczego nie kosztowałam, bo w trakcie przerwy standardowo poleciałam pozbyć się nadmiaru herbaty wychlanej przez cały dzień i poplotkować z koleżankami, które siedziały w innym rzędzie, wypomnieć im że nie siedzą w pierwszym i nie tańczyły razem z nami :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: Cobenka666 on Września 22, 2014, 14:27:16
Kapusty nie skosztowałaś,  świniaka nie spróbowałaś ...  Po coś tam poszła?   ;) :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Września 22, 2014, 14:35:47
Posłuchać "ore ore" i "dziś prawdziwych cyganów" oczywiście :hula: :D


Tytuł: Odp: Teatr, opera, filharmonia
Wiadomość wysłana przez: murhaaja on Października 05, 2014, 23:28:15
Wczoraj, a więc w sobotę, byłam w Capitolu na "Nine", świeżo po premierze, która była w piątek. Musical jest trochę połączeniem obydwu filmów ("8 i pół" Feliniego i brodwayowskiego "Nine"). Niestety reżyserią zajęła się jakaś kobita, która nigdy wcześniej nie miała do czynienia z musicalami, co więcej nie przepadała za nimi szczególnie i nie chciała robić "typowego musicalu", wobec czego, poza paroma piosenkami, większość kwestii śpiewanych to trochę takie śpiewane dialogi, na zasadzie: połowa zdań wypowiedziana normalnie, połowa wyśpiewana. Jest baaardzo mała tańca, nad czym ubolewam. Co nie zmienia faktu, że samo przedstawienie jest bardzo fajne, ciekawe, dość wiernie oddaje historię przedstawioną w obu filmach, tylko zakończenie jest niepodobne ani do jednego, ani do drugiego, trochę niezrozumiałe jak dla mnie. W roli głównego bohatera gra Błażej Wójcik, którego kocham, odkąd pojawił się w naszym teatrze i zagrał Korowiowa w "Mistrzu i Małgorzacie", i w roli Guida też jest genialny. Poza tym role dziecięce są cudowne - czterech chłopców gdzieś w wieku wczesnej podstawówki, są przesłodcy. Generalnie polecam, spektakl jest dobry :)